Matka Tomasza Komendy wspomina syna. "Ja się z Tomka śmiercią nie pogodziłam i nigdy nie pogodzę"

Matka Tomasza Komendy wspomina syna. "Ja się z Tomka śmiercią nie pogodziłam i nigdy nie pogodzę"

Matka Tomasza Komendy wspomina syna. "Ja się z Tomka śmiercią nie pogodziłam i nigdy nie pogodzę"

AKPA / uwaga.tvn.pl

Teresa Klemańska, matka Tomasza Komendy, zabrała głos w reportażu ""Uwagi". Wspomniała zmarłego w lutym syna. Podkreślała ze smutkiem, że mimo upływu czasu nie pogodziła się z jego śmiercią.

Reklama

Dzień wyjścia Tomasza Komendy na wolność był najszczęśliwszym dniem życia jego matki

Od śmierci Tomasza Komendy minęło już prawie 10 miesięcy. Tomasz Komenda nie żyje. Miał zaledwie 46 lat. Jego życie posłużyło jako scenariusz filmu. Tomasz Komenda za niesłuszne skazanie odsiedział 18 lat, po czym otrzymał od państwa milionowe odszkodowanie. Gdy wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, Tomasz Komenda odrabiał stracony czas, miał narzeczoną i syna, koło fortuny znów się od niego odwróciło. Tomasz Komenda zmarł, pielęgnowany przez brata, ponieważ z resztą rodziny zerwał kontakt.

Ze śmiercią mężczyzny wciąż nie może pogodzić się jego matka Teresa Klemańska, która nie zdążyła pożegnać się z synem. W reportażu TVN dla "Uwagi" z 29 października kobieta zabrała głos po raz pierwszy od śmierci Tomasza. W ciepłych i wzruszających słowach wypowiedziała się o zmarłym Tomku:

Tomek kupił mi na urodziny koc. Jak jest mi zimno, niedobrze, to przykrywam się nim i mówię: „Tomaszku, zimno mi w nogi”. Nikt nie uwierzy, ale po paru sekundach moje nogi są ciepłe. Śni mi się, jak ma się stać coś złego, wtedy Tomek przychodzi.

- wyznała kobieta. Dodała, że dzień wyjścia Tomka na zwolnienie warunkowe był jednym z najszczęśliwszych dni jej życia.

Teresa Klemańska z książką o Tomaszu Komendzie w DD TVN instagram.com/dziendobrytvn

Teresa Klemańska nie może pogodzić się ze śmiercią Tomasza Komendy

Teresa Klemańska w rozmowie z reporterem "Uwagi" przyznała, że mimo upływu czasu wciąż nie może się pogodzić ze śmiercią swojego syna, Tomasza Komendy. Ich relacje nie zawsze były dobre. Gdy wydawało się, że Tomasz ułoży sobie życie, doszło do zwrotu. Mężczyzna zerwał kontakt z rodziną. Pani Teresa przez 4 lata nie widziała wnuka ani syna. Nie zdążyli się pogodzić. Tamte emocje wciąż w niej tkwią:

To było straszne. Cała nasza rodzina nie mogła z nim porozmawiać i to były najgorsze dwa lata w moim życiu. W naszym życiu. Brakowało nam go.

Teraz może mówić jedynie do wspólnego zdjęcia z synem, które zawsze jej towarzyszy:

Mam nadzieję, że on mnie słyszy i wie, że go strasznie kocham, tęsknię, nie umiem bez niego żyć. Ja się z Tomka śmiercią nie pogodziłam i nigdy nie pogodzę.

Nie wierzę, że on nie żyje. To tak strasznie boli. Do tej pory siedzę w oknie i czekam, że może przyjdzie, może spojrzy do góry i pomacha ręką

- wyznaje ze wzruszeniem.

Teresa Klemańska we wzorzystej bluzce i czarnych spodniach siedzi na kanapie ze zdjęciem w ręku - kadr z Uwagi uwaga.tvn.pl
Jak mówi pani Teresa, nie ma do syna żalu, przykro jej tylko, że zmarł tak szybko:

Nie mogę mieć do Tomka o nic żalu. Że tak szybko odszedł. I nic mi nie powiedział. Nigdy w życiu nie uwierzę w Tomka śmierć. Nie chcę żadnych pieniędzy, nie chcę nic, tylko niech odda mi go chociaż na trochę jeszcze.

Tomasz Komenda zmarł w lutym 2024 roku po długiej chorobie. Czuwał przy nim brat. Mężczyzna nie pogodził się ze swoją matką przed śmiercią, co sprawia jej wciąż dodatkowy ból:

Mógłby napisać, że nas nienawidzi, nie miałabym żalu. Naprawdę byłoby mi lżej. A on, jak był milczący, jak był cichy, tak cichutko umarł, sam. W ogóle nie tak to miało wyglądać.

Pogrzeb Tomasza Komendy. Żegnały go tłumy.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama