Marta Lech-Maciejewska to prezenterka związana z telewizją Polsat i blogerka znana jako Superstyler. W lipcu wykryto u niej nowotwór złośliwy. W środę kobieta przeszła operację i zwierzyła się na Instagramie z emocji towarzyszących zmaganiom i pobytowi na oddziale.
Marta Lech-Maciejewska ma nowotwór złośliwy
Marta Lech-Maciejewska jest prezenterką związaną z telewizją Polsat. Obecnie prowadzi program "Drugie życie sukni ślubnej" na kanale Polsat Cafe, znana jest też jako Superstyler za pośrednictwem bloga, którego prowadzi w mediach społecznościowych. Na Instagramie śliczna blondynka ma ponad 170 tys. fanów.
Prezenterka relacjonuje tu otwarcie swoje zmagania z nowotworem złośliwym, który został u niej zdiagnozowany w lipcu tego roku. Guz został po raz pierwszy wykryty i opisany już w 2016 roku, lecz lekarze zbagatelizowali temat. Po 8 latach Marta Lech-Maciejewska musiała przejść operację, gdy na początku lipca okazało się, że guz jest złośliwy.
Prezenterka sama stoi w obliczu nowotworu i na własnej skórze przekonała się, jak ważne jest regularne kontrolowanie swojego stanu. Prócz tego zaangażowała się we wsparcie dla Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. Hospiocjum zostało założone przez księdza Jana Kaczkowskiego i w 2024 roku obchodzi 20-lecie istnienia. Z tej przyczyny Marta Lech-Maciejewska pod swoją marką Superstyler stworzyła specjalne różowe apaszki. Jedna z nich towarzyszy jej obecnie w szpitalu.
Na zdj.: Marta Lech-Maciejewska, Fot. Piętka Mieszko/AKPA
Zapłakana Marta Lech-Maciejewska po operacji
Marta Lech-Maciejewska przebywa obecnie w szpitalu. Po operacji czuje się obolała, ale szczęśliwa. Wszystko poszło zgodnie z planem i teraz pozostaje czekać na poprawę:
Łzy. Pełne szczęścia i bólu. Bo boli jak cholera. Przede wszystkim gardło po rurce do intubacji. Rana po operacji nie boli prawie w ogóle, bo dbają tu o to, żeby bolało jak najmniej. Szczęście, bo wszystko poszło, jak należy. Teraz czekanie na wyniki i dalsza droga po zdrowie.
- napisała na Instagramie prezenterka, pokazując swoje zdjęcie z oczami pełnymi łez. Czeka ją teraz długi powrót do formy i stała kontrola. Emocje jeszcze nie opadły, ale kobieta jest pełna nadziei, że wszystko się dobrze ułoży:
Nie nastawiam się, że będzie idealnie, bo statystyki mówią same za siebie. Być może będę musiała tu jeszcze wrócić. Może czeka mnie dalsze leczenie. Czas pokaże. Ale już się tak nie boję. Strach zwalczam pozytywną energią i miłością, którą dostaję od świata. Od Was! Jakoś to będzie. Będzie dobrze. Byle do jutra, i żeby nie bolało.
- napisała wzruszona prezenterka. Na koniec przyznała, że marzy teraz tylko o jednym - o serniku z pistacjami. Marzenia się spełniają. Trzymamy kciuki.