Media i świat show-biznesu cały czas mówią o przedwczesnej śmierci 29-letniego Mateusza Murańskiego. Był osobą publiczną, która udzielała się nie tylko w świecie walk freak fightowych, ale także z sukcesem występował w paradokumentach. Po kilku dniach ciszy głos w tej tragicznej sprawie zabrał Jacek Murański, ojciec Mateusza Murańskiego.
Mateusz Murański nie żyje
O śmierci Mateusza Murańskiego media dowiedziały się szybko, ale nikt z jego najbliższej rodziny nie rozmawiał z dziennikarzami aż dotąd. Jacek Murański na pewno musiał zebrać się w sobie, aby zmierzyć się z hejtem, który w niesprawiedliwy sposób pojawił się w takim momencie ich życia.
Dla portalu salon.24 ojciec przedwcześnie zmarłego 29-latka zrobił wyjątek. Porozmawiał ze Sławomirem Jastrzębowskim, któremu zwierzył się z tego, jak aktualnie wygląda jego życie i z jakim bólem przyszło mu się mierzyć.
fot. Podlewski/AKPA
Tragedia w rodzinie Murańskich
Jacek Murański zapowiedział, że tylko z portalem salon.24 będzie rozmawiać o śmierci syna i nigdy więcej nie będzie do tego wracać. W mediach pojawiło się nieprawdziwych informacji.
Natychmiast po śmierci Mateusza pojawiła się lawina fake newsów, na zasadzie "nic nie wiem, ale się wypowiem" w tym wiele szczególnie obrzydliwych, które zaczęły się od informacji ratowniczki medycznej, która trzy minuty po zakończeniu nieudanej akcji reanimacyjnej wyszła z domu i napisała w mediach społecznościowych kłamliwy komunikat. I z tego kłamliwego przekazu powstały jakieś bzdury o samobójstwie, o jakiejś imprezie i przedawkowaniu, to wszystko nieprawda
AKPA
Mateusz Murański zmarł w wieku 29 lat
Jacek Murański zdradził także, że dzień przed śmiercią odbył z synem poważną rozmowę o jego przyszłości, o planach zawodowych i marzeniach. Chciał się rozwijać, grać i spełniać marzenia związane z narzeczoną.
Mateusz chciał, żebym do niego przyjechał, bo chciał też porozmawiać o sprawach prywatnych, nawet intymnych. Zaczęli z narzeczoną myśleć o dziecku. Pytał mnie co o tym sądzę, czy nie za wcześnie, jak ja będę się czuł jako dziadek, a Aśka (bo tak mówił o swojej mamie) jako babcia
W dalszej części rozmowy Jacek Murański mówi o tym, że 8 lutego miał pojechać z synem na poranny trening. Pojawił się u niego pod domem, syn nie odbierał, więc mężczyzna wszedł do środka, ponieważ miał klucze od jego narzeczonej.
Wchodzę do domu i widzę, że Mateusz leży w łóżku i śpi. Pomyślałem, że to bardzo dobrze, bo Mateusz miał od wielu lat ogromne kłopoty ze snem. Cierpiał na bezdech senny i bezsenność, był prowadzony przez lekarza, zastanawiał się nawet nad operacją.
Budził się z powodu bezdechu nawet kilkanaście razy w nocy. Przechodzę koło łóżka, bo chciałem podnieść żaluzje i coś mnie zaniepokoiło w jego twarzy. Kiedy sprawdziłem, że nie oddycha, zacząłem go natychmiast reanimować i dzwonić na pogotowie.
Pogotowie przyjechało bardzo szybko, po jakichś pięciu minutach już byli. Podłączyli go do specjalistycznego sprzętu i próbowali ratować, ale było za późno. Potem patomorfolog stwierdził, że Mateusz zmarł kilka godzin wcześniej, około trzeciej w nocy
Jacek Murański rozwiał tym samym plotki i wpis ratowniczki, która pojawiła się na miejscu zdarzenia, jakoby Mateusz Murański zmarł przez zażycie Oxycodonu.