Film "Dziewczyny z Dubaju" to jedna z najchętniej oglądanych przez Polaków produkcji. Doda, która była jedną z producentek filmu, twierdziła, że kompletnie nic na nim nie zarobiła. Zdaniem dziennikarza Piotra Krysiaka gwiazda jeszcze przed wejściem filmu do kin otrzymała gigantyczny przelew. Padła kwota.
Doda twierdzi, że nie dostała złamanego grosza za film
Doda odcięła się od produkcji filmu "Dziewczyny z Dubaju" krótko po tym, jak na jaw zaczęły wychodzić nieprawidłowości związane z działalnością jej męża Piotra Stępnia, który był współproducentem. W wywiadzie dla Wirtualnej Polski informowała wówczas, że nie weźmie odpowiedzialności za coś, na co nie ma żadnego wpływu i nie dostała za film żadnego wynagrodzenia.
Po wyjściu filmu, nie zarobiłam na nim ani złotówki (...) Jeżeli producent dobrze się z tym czuje, nie dzieląc się ze mną przychodni z dystrybucji, to też nie mogę żyć tym żalem. Muszę iść dalej i chcę iść dalej
Piotr Krysiak ujawnił, ile zarobiła Doda
Zdaniem Piotra Krysiaka autora zekranizowanej książki "Dziewczyny z Dubaju", Doda jeszcze przed wyjściem filmu, otrzymała stosowne wynagrodzenie i było ono niezwykle wysokie. Według dziennikarza piosenkarka otrzymała dwa przelewy na łączną kwotę prawie 270 tysięcy.
Dotarłem do dwóch przelewów, które na konto artystki wykonano z konta Spółki ENT ONE STUDIOS LTD na Malcie, która zresztą nigdy nie miała praw do produkcji "Dziewczyn z Dubaju". Pierwszy przelew na kwotę 108.000 PLN został wykonany 17 stycznia 2020 roku. Drugi przelew na kwotę 160.000 PLN został wykonany 1 marca 2020. W obu transferach w tytule wpłaty czytamy: "Zgodnie z umową z dnia 3 stycznia 2020 roku"
Ponadto we wpisie na Facebooku dziennikarz Piotr Krysiak poprosił Dodę o komentarz w sprawie. Według niego ta miała odpisać, że "dostała jakieś grosze przed premierą, a potem nic".
Zdjęcia Dody i jej byłego partnera Emila Stępnia zobaczysz w naszej galerii