Natalia Siwiec o życiu w trudnych czasach: „Jest bardzo specyficznie”. Nie musi jednak z niczego rezygnować

Natalia Siwiec szczerze o trudnych czasach i rosnących kosztach życia

Natalia Siwiec ma słabość do luksusowego życia oraz dalekich podróży, co nietrudno zauważyć, przeglądając jej profil na Instagramie. W końcu praca w show-biznesie stwarza wyjątkowe możliwości, które odpowiednio wykorzystane mogą przynieść naprawdę ogromne profity.

Co do tego, czy 39-latka wykorzystała swoją szansę, nie ma raczej żadnych wątpliwości. Podczas krótkiej rozmowy z sympatyczną reporterką portalu „JastrząbPost” wyznała jednak, że jak każdy odczuwa dynamiczny wzrost kosztów życia, a pogarszająca się powszechnie sytuacja ekonomiczna zmusiła ją do tego, aby patrzeć na ceny. Czy właśnie to miała na myśli?

Wszystko jest szokiem! Idzie się do sklepu, ja pierwszy raz patrzę na ceny i się zastanawiam: „To tyle kosztowało? Wow, Jezu, jak drogo”. Odczuwa to każdy i jest to rzecz bardzo powszechna.

Gwiazda zdradza również, że jej zdaniem w najbliższym czasie nie ma co liczyć na poprawę sytuacji. Mamy jednak nadzieję na bardziej optymistyczny scenariusz. Na jej twarzy trudno doszukiwać się jakiegokolwiek przejęcia aktualnym stanem rzeczy.

Czasy są takie, jakie są. Jest bardzo specyficznie, jest inaczej. Nie wiem, czy to się w ogóle zmieni w najbliższym czasie. Raczej nie...

instagram.com/nataliasiwiec.official

Gwiazda nie musiała z niczego rezygnować: „Przeglądaliśmy domy na Bali”

Natalia Siwiec w dalszej części rozmowy przyznaje, że znalazła się w szczęśliwym gronie osób, które nie musiały z niczego rezygnować ze względu na inflację.

Trudne czasy wpłynęły oczywiście na większą precyzję w kontekście gospodarowania budżetem, lecz chyba nie na tyle, aby porzucić plany o kolejnej nieruchomości w egzotycznej części świata. Takiej sytuacji można tylko pozazdrościć!

Przeglądaliśmy domy na Bali, ale to jest jeszcze odległa sprawa.

Patrząc na mimikę Natalii Siwiec, można odnieść wrażenie, jakby była lekko zakłopotana. Mamy nadzieję, że to na skutek występu przed kamerą, a nie w wyniku stresu spowodowanego spontanicznym doborem słów, które nie rozzłoszczą bardziej dotkniętych inflacją fanów :-)