Dziki Trener atakuje zbiórkę Magdy Stępień na leczenie synka. Wylicza, ile zarabia Rzeźniczak

Dziki Trener kontra Magda Stępień

W filmie, który trafił do sieci, niejaki Dziki Trener zarzuca rodzicom, że zbiórka, którą założyli na ratowanie dziecka, jest, delikatnie mówiąc, bezpodstawna. Michał Bodzioch sprawdził, ile zarabia Jakub Rzeźniczak, ojciec Oliwierka. Okazało się, że to kwota, o której przeciętny Polak może sobie tylko pomarzyć. 45 000 złotych wpływa na konto piłkarza każdego miesiąca. Dziki Trener wspomniał także o licznym współpracach, którymi chwali się Jakub.

Ojciec piłkarz, mający kumpli piłkarz, jeżdżących luksusowymi samochodami, którzy często są milionerami, nie wpadł na to, żeby od nich po prostu pożyczyć te pieniądze

Dziki Trener zasugerował także, że każdy przeciętny Polak zapewne zacząłby od tego, że sprzedałby wszystkie swoje dobra materialne, pożyczył od znajomych, a w ostateczności od banku.

instagram.com/magdalena___stepien

Zbulwersowany Dziki Trener

Michał Bodzioch jest oburzony zachowaniem rodziców, a mamy wrażenie, że bardziej Jakuba Rzeźniczaka, który chwali się luksusowym życiem: niedawno zwiedził Stany Zjednoczone i oświadczył się dziewczynie w helikopterze. Przypomnijmy, że z nową partnerką zaczął być, gdy Magdalena Stępień była w zaawansowanej ciąży. Dziki Trener nadmienił także, że na palcu nowej narzeczonej sportowca wylądował pierścionek z diamentem za 50 000 złotych.

A my się składajmy na ratowanie jego chorego dziecka, no bo przecież on na to nie ma. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wypada komuś zaglądać do kieszeni i nie interesuje mnie to, ile kto ma, ale jak widzę, gdy ktoś tak ostentacyjnie pokazuje na każdym kroku, ile on to nie ma pieniędzy: jachty, helikoptery, pierścionek z diamentem za 50 000 i ten sam człowiek nie ma żadnego problemu, że obcy ludzie składają się, żeby jego własny syn nie odszedł na tamten świat, to sorry, ale mi się grzeją styki

Magdalena Stępień odpowiedziała

Modelka nie dość, że przechodzi osobistą tragedię i musi walczyć o życie swojego syna, to przyszło jej także zmierzyć się z hejtem, który, jak sama przyznała, wylał się na nią od chwili założenia zbiórki. Na swoim InstaStories opublikowała oświadczenie, z którego jasno wynika, jak wygląda jej sytuacja materialna.

Magda Stępień w rozmowie z portalem "Co za tydzień" wyznała, że zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby walczyć o synka.

Mój syn ma 2% szansy na przeżycie. Szukałam ratunku, a w sieci wylewa się na mnie obrzydliwy hejt, za to, że próbuję ratować moje dziecko. Niestety to wszystko przewyższa moje możliwości finansowe.

Dałam wszystko, co miałam. Wystawiłam ubrania na sprzedaż, wyjęłam wszystkie oszczędności, których nie było wiele. Ludzie piszą, żebym sprzedała mieszkanie i samochód. Gdybym miała, sprzedałabym wszystko bez zastanowienia. Piszą, że stać mnie było na wyjazd na wakacje. Zostałam sama. Szukałam sposobu na to, żeby żyć dalej. Żeby się nie załamać, żeby nie myśleć, bo tak cierpiałam

instagram.com/magdalena___stepien

Być może ojciec dziecka nie do końca zachowuje się tak, jakby oczekiwali od niego inni, ale nie zapominajmy, że chodzi o życie malutkiego, nieświadomego dziecka, które ma jeszcze wiele przed sobą. Czy atakowanie w tej chwili walczącej o dziecko matki to dobry pomysł?