Odkąd Agnieszka Włodarczyk urodziła synka, gwiazda często dzieli się z fanami trudami macierzyństwa. Ostatnio gwiazda przyznała się, że trudno jej jest oddać swoje dziecko choć na chwilę innej osobie z obawy, że je upuści bądź będzie nieprawidłowo trzymać. Aktorka zdaje sobie sprawę, że jej podejście nie do końca jest normalne i boi się, co będzie, gdy Milan zacznie siadać lub chodzić.
Agnieszka Włodarczyk o wychowywaniu syna
Aktorka urodziła synka kilka miesięcy temu. Od tej pory chętnie wstawia jego zdjęcia na swoje media społecznościowe. Ostatnio poruszyła temat opieki nad synkiem i tego, że kobieta jest nadopiekuńcza:
do tej pory mam lęk o to, czy ktoś go nie upuści.
I odnoszę wrażenie, że tylko ja noszę go prawidłowo.
Tak wiem, to już zakrawa o niezłą schize, ale wydaje mi się naturalne takie zachowanie.
W dalszej części wpisu zastanawia się, jak sobie poradzi gdy Milan zacznie siadać i chodzić, a potem pływać:
Tylko strach pomyśleć w którą stronę to u mnie pójdzie… Przecież dziecko potem siada, je (tutaj również moja wyobraźnia skręca w niewłaściwą stronę, że się zadławi, zakrztusi itd),chodzi, a o pływaniu i pierwszych lekcjach na basenie nie wspomnę.
We wpisie zapytała swoje obserwujące, jak to było w ich przypadku i jak wyzbyć się strachu.
Fani odpowiadają w komentarzach
Internauci postanowili odpowiedzieć aktorce. Wiele fanek napisało, że wraz z pojawieniem się kolejnych dzieci, strach się zmniejsza:
Tak jest przy pierwszym dziecku, przy trzecim już czekasz, kiedy ktoś przyjdzie i się zajmie Twoim dzieckiem
Haha przejdzie Ci jak przybedzie mu na wadze Pamietam, ze wtedy bardzo chetnie mlodego przekazywalam w ramiona ciotek i wujkow. Wrecz sama pytalam: - Ponosisz go troche ?
Przy drugim dziecku jest już się troszkę mniej wrażliwym na pewne rzeczy, ale generalnie strach nie opuszcza nigdy....
Pierwsze miesiące z pierwszym dzieckiem to było pasmo wizji najgorszych scenariuszy. Bez przerwy myślałam, że coś mu się może stać. Niestety doprowadziło mnie to do miejsca, w którym przez cały dzień siedziałam smutna i zmartwiona. Potem na szczęście mi przeszło, teraz bym osiwiała chyba bo mam w domu już dwóch kaskaderów, którzy za nic mają grawitację i wszystkie ogólnie przyjęte zasady BHP
Trzeba ćwiczyć odpuszczanie, pozwolić innym wziąć na ręce, przebrać, pozwolić dziecku nabić guza, powoli, coraz częściej oswajać się z tym, bo takich sytuacji będzie po prostu całe mnóstwo. Mój syn w wieku 7 lat wrócił z podwórka z raną w gałce ocznej, bo kolega popchnął go i gałąź wbiła się w oko. Dostałam prawie zawału kiedy wszedł z krwawiącym okiem do domu, ale wszystko skończyło się dobrze i oko na się super :) Przed Wami wiele guzów i stłuczek, ale będzie dobrze!
A Wy, jakie macie doświadczenia?