Marina Łuczenko pozuje w bikini i odpowiada internautom: Niektórzy twierdzą, że jestem "szczęściarą". Owszem

Marina Łuczenko pozuje w bikini i odpowiada internautom: Niektórzy twierdzą, że jestem "szczęściarą". Owszem

Marina Łuczenko pozuje w bikini i odpowiada internautom: Niektórzy twierdzą, że jestem "szczęściarą". Owszem

Instagram.com/marina_official/

Marina Łuczenko pozuje w bikini i w końcu odpowiada na komentarze internautów, że ma dużo szczęścia. Zgadzacie się z nią?

Reklama

Marina Łuczenko - Wojciech Szczęsny, ślub, majątek

Marina Łuczenko, zanim poznała Wojtka Szczęsnego, była wyjątkowo ładną, aspirującą wokalistką. Łuczenko mając zaledwie 19 lat dostała się do "Tańca z Gwiazdami" (jej tata jest muzykiem) i od tego czasu próbowała zrobić karierę. O Marinie było też głośno ze względu na jej związki (spotykała się m.in. z Łozem i Mrozem), czy współprace - w 2011 roku nawiązała współpracę menedżerską z Mają Sablewską, jednak panie wkrótce się rozstały. Marina wydała w sumie 2 albumy "Hard Beat" w 2011 roku i "On My Way", już po ślubie, w 2017 roku oraz 11 singli.

Wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w 2013 roku, gdy Marina poznała swojego przyszłego męża, Wojtka Szczęsnego! Majątek piłkarza występującego na pozycji bramkarza we włoskim klubie Juventus jest według "Wprostu" wyceniany na 74 miliony złotych. Para pobrała 21 maja 2016 roku, a w sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy internautów, którzy przyznawali, że Marinie się po prostu bardzo poszczęściło!

Marina Łuczenko w bikini pisze o szczęściu: Jestem "szczęściarą"

Marina Łuczenko w końcu zabrała głos w tej sprawie i odpowiedziała na  sugestie internautów, że miała dużo szczęścia, czy, że "ma wszystko", jak sama pisze. Marina przebywając na wakacjach z mężem na Mykonos zamieściła na Instagramie filmik, do którego pozuje w bikini i, w którym tłumaczy, jak to wyglądało od jej strony.

Wokalistka pisze o samoakceptacji i poczuciu własnej wartości, które dziś ma. Jej wpis można skrócić tak: Owszem miałam szczęście, ale sporo się napracowałam, żeby to szczęście utrzymać.

Oto cały jej wpis.

Chciałabym się z Wami podzielić pewnymi przemyśleniami.
[Przeczytaj do końca wraz z komentarzem] Chyba nigdy wcześniej nie czułam się lepiej ze sobą. Nie chodzi tu o wakacje czy wygląd zewnętrzny. Jest to cudowny stan umysłu. Wchodzi w to m.in. samoakceptacja, której kiedyś nie miałam i poczucie własnej wartości. Siła, którą w sobie znalazłam i piękno, które w sobie odkryłam, napawają mnie energią, której nikt nie jest w stanie mi zepsuć, bądź odebrać. Przez tyle lat bycia osobą publiczną poddawaną wiecznej ocenie i krytyce, w nie koniecznie wymarzonym przez siebie kontekście, wiele się nauczyłam. Przede wszystkim tego, że nie sprostam wymaganiom wszystkich, a cokolwiek bym nie zrobiła, zawsze znajdzie się ktoś, komu się to nie spodoba. W porządku! Wszyscy jesteśmy różni, mamy inne poglądy, zasady, gust. Jest jednak grupa ludzi, którzy za wszelką cenę chcą „naprawiać świat”, umoralniać, mówić co wypada, a co nie, co jest dobre, a co złe (najczęściej anonimowo).
Kiedyś się przejmowałam, chciałam walczyć. Dziś mogę sobie pozwolić na luksus bycia przez niektórych nielubianą i nie wpływa to absolutnie w żadnym stopniu na moje życie.
Moja pewność siebie może być odebrana jako zuchwalstwo. Trudno.
Konsekwentnie wierzę w swoje racje, w swoje decyzje. Wierzę w to co robię i kim jestem. Wierzę w siebie!
Nic nie jest w stanie mi tego odebrać. Pomyślisz, łatwo jej mówić - ma wszystko. Nic bardziej mylnego. Bądź życzliwy, ponieważ każdy z nas ma swoją historię i toczy swoją wewnętrzną walkę.
Wszystko co mamy, jest naszą ciężką pracą (miłość, rodzina, kariera) i nie pozwól sobie wmówić inaczej. A jeżeli czegoś Ci brakuje, trzeba zmienić myślenie i drogę. To wymaga odwagi, ale nie od dziś wiadomo, że do odważnych świat należy.
Przez niektórych, mój stan ducha, może być odebrany jak arogancja. Jeżeli komuś lepiej z tym przekonaniem – ok. Nie wpływa to na moją aurę.
Chcielibyście rade?(reszta w komentarzu) #motywacja

Ponadto Marina przyznała, że słynna książka "Sekret" miała spory wpływ na jej życie i to, dzięki niej umie teraz być szczęśliwa i docenia szczęście.

AFIRMACJE! Będąc nastolatką przeczytałam "Sekret". Od tego momentu nawet przez moment nie zwątpiłam, że mi się uda. Zawsze cieszyło mnie szczęście innych. Nigdy nie zazdrościłam nikomu niczego. Dobro wraca i jestem tego żywym przykładem. Niektórzy twierdzą, że jestem "szczęściarą", że mi się "poszczęściło". Owszem. Dlatego z ogromną wdzięcznością celebruję życie i cieszę się z każdej chwili z najbliższymi. Szczęście to stan ducha i tylko od Ciebie zależy, czy pozwolisz sobie być szczęśliwym tak naprawdę.

Zgadzacie się z Mariną? Zobaczcie przy okazji, jak wyglądała zanim poznała Wojtka Szczęsnego.

Marina w bikini pisze o szczęściu...
Reklama
Reklama