Książę William zdobył się na naprawdę odważne słowa. Wydarzyło się to podczas odwiedzin w Albert Kennedy Trust, gdzie drugi w kolejce do tronu Windsor spotkał się ze środowiskiem LGBT.
Książę usłyszał pytanie, które prawdopodobnie stawia sobie niejeden rodzic: jak by zareagował, gdyby okazało się, że któreś z jego dzieci jest homoseksualne?
Tak naprawdę nie myślisz o tym, dopóki nie jesteś rodzicem - odpowiedział na to książę William. - Nie przejąłbym się, gdyby moje dzieci były homoseksualne. Jedyną rzeczą, o którą się martwię, to presja i to, jak trudne może być przez to ich życie. Chciałbym żyć w świecie, w którym jest normalnie i fajnie. Biorąc pod uwagę pozycję, jaką zajmuje moja rodzina, trochę się martwię.
Jako rodzic w pełni popieram każdą decyzję, którą podejmują, ale niepokoi mnie, ile barier, nienawistnych słów, prześladowań i dyskryminacji mogłoby je spotkać - ciągnął William i z pewnością wielu rodziców odnalazło się w tych słowach.
W środowisku LGBT panuje wręcz przeświadczenie, że homoseksualny następca tronu byłby dla mniejszości seksualnych istnym darem od losu. Przed dwoma laty anglikański pastor i działacz LGBT Kelvin Holdsworth wezwał wiernych, żeby modlili się o homoseksualizm dla księcia Jerzego, małego George'a, pierworodnego synka Williama i Kate. Następca tronu-gej byłby niewątpliwie znakiem czasów. Ale czy byłby szczęśliwy w społeczeństwie, gdzie wciąż dominują uprzedzenia?