Weronika Rosati i Robert Śmigielski POKŁÓCILI SIĘ w sądzie! "Jestem nękana, atakowana i obrażana. I tak właśnie wyglądało moje życie z nim"

Weronika Rosati i Robert Śmigielski POKŁÓCILI SIĘ w sądzie! "Jestem nękana, atakowana i obrażana. I tak właśnie wyglądało moje życie z nim"

Do przykrego incydentu doszło w poniedziałek na sali sądowej - Weronika Rosati i jej były partner i ojciec dziecka - Robert Śmigielski - pokłócili się.

Reklama

Para spotkała się w sądzie, by ustalić opiekę nad córką - roczną Elisabeth. Całe zdarzenie nagrali dziennikarze "Fakt24.pl", którzy udostępnili je w sieci. Widać na nim, jak Śmigielski podniesionym tonem wyraża swe pretensje Rosati, która usiłuje od niego uciec. Śmigielski zarzuca jej, że nie widział się z córką od pół roku.

Weronika uniemożliwia mi kontakt z dzieckiem. Izoluje mnie, wywozi dziecko za granicę bez mojej zgody. To jest prawie porwanie rodzicielskie! Musisz mnie zawsze zapytać o zgodę na wyjazd z dzieckiem. Złożyłem wniosek dlatego, że zabrałaś Elizabeth bezprawnie! - obwiniał ją. -Proszę pokazać, kiedy pytałaś o zgodę na zabranie za granicę dziecka. To nie jest twoja własność. Ty musisz pytać się o zgodę na wyjazd - mówił podniesionym tonem.

Na nagraniu widać, że również Rosati walczy z emocjami.

A kiedy zabroniłeś? A w ogóle chciałam ci powiedzieć, że masz się trzymać 91 metrów ode mnie.

W Polsce nie obowiązuje to prawo - odparł on.

Nieprawda, obowiązuje wszędzie na świecie - mówiła ona.

Nie jesteś Amerykanką. Chcę zobaczyć dziecko.

Na koniec Rosati stwierdziła, że Śmigielskiemu wcale nie zależy na córce, ale na odzyskaniu dobrej reputacji.

Złożyłeś ten wniosek nie po to, żeby się zobaczyć z córką, tylko po to, żeby się wybielić w prasie. Robisz przedstawienie przed prasą...  Jestem nękana, atakowana i obrażana przez pana Śmigielskiego. I tak właśnie wyglądało moje życie z nim - odparła Rosati.

A wy komu wierzycie?

Reklama
Reklama