Tupac żyje i pali sobie w najlepsze cygara na Kubie! Poznajcie człowieka, który twierdzi, że uratował raperowi życie!

Tupac żyje i pali sobie w najlepsze cygara na Kubie! Poznajcie człowieka, który twierdzi, że uratował raperowi życie!

Był zbyt wielką legendą, by ot tak po prostu umrzeć. Tupac Shakur, raper wszech czasów, miał zostać śmiertelnie postrzelony na ulicach Las Vegas w 1996 roku i przewieziony do szpitala, gdzie kilka dni później zmarł. Nieprawda, odpowiada na to Michael Nice, Brytyjczyk, który przed laty pracował jako ochroniarz. W 1996 roku dostał zlecenie od Partii Czarnych Panter, by w samą porę wywieźć Tupaca z USA do bezpiecznej kryjówki. Zapewnia, że wiadomości o śmierci gwiazdora były zmyślone:

Reklama

Dlaczego nikt z autorów strzelaniny nie został aresztowany, jeśli ofiarą padł sam Tupac? - tylko z pozoru pyta Nice, bo zna odpowiedź. I zaraz jej udziela: - Bo Tupac nie zginął. Gdyby zginął, tamci goście odpowiedzieliby za morderstwo.

Nice twierdzi, że Tupac faktycznie został ranny, lecz obrażenia nie były dotkliwe. Został natychmiast przewieziony samolotem na Barbados. W samolocie obok Nice'a znalazł się jego brat, dwóch pilotów i paru agentów Czarnych Panter. Z Barbadosu Tupaca przetransportowano dalej, na Kubę. Tam Tupac żyje sobie leniwie pod gorącym tropikalnym słońcem, z dala od swoich nieprzyjaciół.

Nice opowiedział tę historię portalowi TMZ. Czy uda się ją zweryfikować? Nie wiadomo. Wierzycie słowom Brytyjczyka? Ale po co miałby zmyślać?

 

Tupac na Kubie?
Reklama
Reklama