Dokładnie 21 lat temu, 31 sierpnia 1997 roku, ścigana przez paparazzich księżna Diana miała wypadek samochodowy w paryskim tunelu Alma. Jej towarzysz, Dodi Al-Fayed zginął na miejscu, Dianę przewieziono do szpitala, gdzie zmarła wskutek odniesionych obrażeń. Opłakiwał ją cały świat, do Londynu ściągały całe pielgrzymki żałobników. "Królowa ludzkich serc" pozostała w sercach i pamięci nie tylko swoich najbliższych.
Dianę zapamiętano jako osobę bardzo kochającą swoich synów. Zostały po niej zdjęcia, na których czule zajmuje się Williamem i Harrym. Miała doskonały kontakt z dziećmi, które spotykała w szpitalach, czy sierocińcach. Można sobie tylko wyobrazić, jak bardzo cieszyłaby się z narodzin wnucząt!
Jedna z największych tragedii polega na tym, że Diana byłaby najlepszą babcią świata - powiedział niedawno o księżnej jej brat, Charles Spencer.
Potem dodał, że jednak cieszy się widząc, jak Diana nadal żyje w swoich synach.
Zachwyca mnie, jak łatwo [Harry i William] wchodzą w kontakt z ludźmi i jak dbają, by inni czuli się dobrze w ich towarzystwie. Łatwo zauważyć podobieństwo między nimi i matką - dodał.
Charlesa Spencera najbardziej zaskakuje szybki upływ czasu: William i jego żona Kate są teraz "dokładnie w tym samym wieku, co Diana, gdy umarła" (36 lat). Nie do wiary...