Naprawdę niewiele brakowało: przed dwoma tygodniami 25-letnią wokalistkę znaleziono nieprzytomną w jej domu w Hollywood Hills. Gdyby pomoc nie przyszła na czas, Demi Lovato prawdopodobnie by umarła! Po długim i uciążliwym leczeniu w szpitalu, gwiazda napisała do fanów:
„Zawsze szczerze mówiłam o swojej drodze przez nałóg – przyznała. - Zrozumiałam, że ta choroba nie jest czymś, co samo zniknie bądź zmniejszy się wraz z upływem czasu. To coś, co muszę pokonać, bo jeszcze mi się to nie udało".
Lovato podziękowała Bogu i fanom za to, że nadal żyje.
„Będę zawsze wdzięczna za waszą miłość i wsparcie – obiecywała. - Wasze pozytywne myśli i modlitwy pomogły mi przejść przez ten trudny czas”.
Lovato ma rację pisząc, że to nie koniec jej przeprawy z narkotykami. Trzymamy za nią kciuki!