Kilka miesięcy temu media obiegła informacja o nowym związku poszukującej miłości Karoliny Szostak. Wybrankiem prezenterki okazał się być bajecznie bogaty Vlad, pochodzący z Ukrainy. Sytuacja robiła się na tyle poważna, że para postanowiła zapozować wspólnie na ściance. Okazało się jednak, że miliarder ma żonę...
Szostak poznała Vlada na przyjęciu w ekskluzywnym hiszpańskim kurorcie, gdzie w maju świętowała swoje 42. urodziny. Pojawił się on w towarzystwie żony, Marii Jones, którą... na chwilę zostawił dla dziennikarki Polsatu. Porzucona kobieta umieściła na Instagramie emocjonalny wpis, w którym poinformowała, że rozwodzi się z mężem. Życzyła mu szczęścia, jednocześnie, okrerślając Karolinę jako "zabawkę, którą Vlad znudzi się, gdy znajdzie młodszą i ładniejszą".
Jego nowa dziewczyna zdecydowanie będzie młodsza, ładniejsza i będzie odnosiła więcej sukcesów, gdyż Vlad jest cudownym człowiekiem! Rozbawiłaś mnie! -odpisała jednej z internautek.
Dwa miesiące później, sytuacja obrała zupełnie inny bieg. Będące "w trakcie rozwodu" małżeństwo, spędziło wspólny weekend w Dubaju i to właśnie wtedy Maria postanowiła pokazać Karolinie gdzie jest jej miejsce.
Kiedyś była przyjaciółką Karoliny, a teraz non stop wysyła jej obraźliwe SMS-y i maile i wykonuje do niej po nocach głuche telefony. Po tym jak odzyskała względy Vlada, z którym przecież miała się rozwodzić, i spędziła z nim niedawno urodziny w Dubaju, poczuła się bardzo pewnie - mówił jej znajomy na łamach Faktu.
Karolina cierpliwie znosiła plotki i pogłoski na swój temat, aż do teraz. W najnowszej Gali po raz pierwszy wypowiedziała się na temat Vlada.
Nie było żadnego romansu. I nie otwieram klubu fitness. Na pewno nikogo nie rozwodziłam. To nie ta historia. Chyba że po prostu nie mam szczęścia w miłości, najzwyczajniej na świecie. Bo to też trzeba brać pod uwagę. - mówi.
Całą sytuację tłumaczy "złym momentem w życiu".
Nie ma o czym mówić… Wszystko, co się ostatnio wydarzyło, przyszło w niewłaściwym momencie. Po prostu. Wiesz, jak jest, na wszystko w życiu przychodzi odpowiedni czas. A tu się okazało, że to nie ten moment, nie ta sytuacja.
Kibicowaliście Karolinie? A może staliście po stronie pięknej Marii Jones?