W kioskach, na łamach "Wysokich Obcasów Extra" pojawił się właśnie najnowszy wywiad z mamą zmarłej przed trzema laty Anny Przybylskiej.
W lipcu 2013 roku aktorka dowiedziała się, że choruje na nowotwór trzustki. Krystyna Przybylska wspomina, kiedy dowiedziała się o chorobie córki i co przesądziło o jej śmierci.
- Zaraz po przyjeździe postanowiła, że idzie po nóż. Dziś myślę, że to chyba przyspieszyło wszystko. Kiedy ją zobaczyłam po operacji, to wiedziałam, że moje dziecko się kończy. A jak jeszcze poprosiła mnie o suszarkę, to już tym bardziej wiedziałam. I nic nie mogłam. Nie mogłam krzyknąć, nie mogłam się popłakać... - wyznała w wywiadzie.
Okazuje się, że powiew suszarki niwelował cierpienie aktorki.
- Ciągle się grzała suszarką. Po brzuchu, po plecach - twierdziła, że ciepłe powietrze łagodzi jej ból - wyjaśniła Krystyna Przybylska.
Mama Ani opowiedziała też o chwili tuż po jej śmierci.
- O godz. 21. przyjechali po Anię. Późno, bo nie chcieliśmy, żeby była sensacja. Ale paparazzi już stali pod domem. Płonęły znicze. I wie pani, nie ma nic gorszego niż zabranie dziecka w worku. Do teraz słyszę ten trzask zasuwanych zamków i zapinanych pasów po bokach. Jedno, co było humanitarne, akurat może w przypadku Ani, to że był to biały worek, nie czarny. I jak ją zabrali, dopiero zdałam sobie sprawę, że naprawdę już jej nie ma. Zostało puste łóżko i suszarka do włosów wisząca z boku.
Cały, bardzo emocjonalny wywiad znajdziecie w "Wysokich Obcasach Extra".