Siostra Anny Przybylskiej PIERWSZY RAZ o jej chorobie. "Wiedziałam, że następnych świąt nie dożyje..."

Siostra Anny Przybylskiej PIERWSZY RAZ o jej chorobie. "Wiedziałam, że następnych świąt nie dożyje..."

Prawie 4 lata temu, w 2014 roku, zmarła jedna  najbardziej lubianych polskich aktorek. 35 letnia Anna Przybylska osierociła trójkę małych dzieci. W najtrudniejszych chwilach choroby towarzyszyła jej siostra, Agnieszka Kubera, która na co dzień pracuje w pracowni tomografii komputerowej. Gdy usłyszała diagnozę siostry, nie miała złudzeń... W najnowszym numerze "Urody Życia" podzieliła się swoimi wspomnieniami o Ani.

Reklama

Wywiad rozpoczyna się pytaniem o moment, kiedy rodzina dowiedziała się o chorobie. 

- Zadzwoniła do mnie i mówi: „Słuchaj, coś mnie pobolewa. Zrobiłam gastroskopię, ale tam nic nie było. Zrobiłam USG, i jest coś do przeleczenia. Taki stan zapalny, ma zniknąć po dwóch tygodniach”. Ale to nie zniknęło. To był piątek, godzina 12. „W poniedziałek przyjdziesz do mnie na tomografię”, uspokajałam. Ona była niecierpliwa, zadzwoniła jeszcze raz: „A jak ja bym rezonans zrobiła?”. „Gdzie ja ci przed weekendem rezonans załatwię?”. „Zapłacę. Zadzwoń do koleżanek, niech mnie jutro przyjmą”. Zadzwoniłam i niby w żartach mówię do znajomej doktor: „Ale jakby coś było, to mi powiedz”. „Przestań, gdzie, u młodej dziewczyny?!”. - wspomina pani Agnieszka.

Siostra aktorki opowiada także o nadziei, która gasła z dnia na dzień...

- Powiem szczerze: myśmy myśleli, że komu jak komu, jej się musi udać. Mówiłam: „Anka, bez przesady… Robota, talent, uroda, fajne dzieci i facet. Wszystko jest. To z chorobą sobie nie poradzisz?”. Potem, gdy już wiedzieliśmy, że jest niefajnie, uczepiliśmy się statystyk. Kiedyś Anka powiedziała, a jeszcze nie była tak strasznie wymęczona chorobą: „Przychodzi taki moment, kiedy pacjent chce umrzeć, a i rodzina chce, żeby odszedł”. Pamiętam to jak dziś. Siedziała w kuchni przy stole i piła herbatę ze swoją agentką Gosią. Jarek karmił Jasia, a ja, połykając łzy, nakładałam coś na talerz.

- Patrzyłam, jak cierpi. Wiedziałam, że z tego nie wyjdzie. Starałam się w ogóle nie poruszać tego tematu albo wypowiadać się asekuracyjnie. Teraz żałuję. Pewne rzeczy powinniśmy sobie powiedzieć. Ona czasem mówiła: „Żebym ja tylko dożyła Świąt Wielkanocnych”. „Anka, błagam cię. O  czym ty myślisz?”, odpowiadałam wymijająco, bo wiedziałam, że następnych świąt nie dożyje. Miałam mówić: „Mam nadzieję, że dożyjesz”? Albo: „Na pewno się uda”? Anka nie była głupia.

 

Cały wywiad w najnowszej „Urodzie Życia”.

Źródło: MW MEDIA
Reklama
Reklama