Nazewnictwo związków wchodzących w skład kosmetyków nie zawsze jest dla nas zrozumiałe. Często używane są skróty literowo - cyfrowe patentów lub składniki preparatu wypisane są w innym języku.
Jednak czy warto wiedzieć co kryje etykieta?
Z całą pewnością. Pozwoli nam to na świadomy zakup czy też uniknięcie szkodliwych substancji oraz dla bardziej doinformowanych -weryfikację czy obietnica producenta posiada pokrycie w składzie.
Niektóre substancje stanowią zaskoczenie, bo czy spodziewalibyśmy się krowiego, czy ptasiego łajna?! W ich odchodach znajduje się duża ilość dobroczynnie działającego mocznika m. in. stąd ich zastosowanie w kosmetyce.
W wielu krajach Unii jako substancję nawilżającą w maseczkach lub też kremach odżywczych stosuje się spermę zwierzęcą.
Wiele z tych substancji jest cenionych od lat i nic nie zapowiada aby miało się to kiedykolwiek zmienić, jak np. łożyska poporodowe. Skąd są brane? Istnieje opinia, że są prawdopodobnie przekazywane po porodzie wielkim korporacjom w celu wytworzenia cennych specyfików. Choć może to tylko oszczercza opowiastka - tego nie wiem. Prawdą natomiast jest, że używane są również łożyska innych ssaków.
Jednak wiele z tych naturalnych składników odchodzi powoli do lamusa, jak np. doskonały utrwalacz do perfum jakim są... wymiociny wieloryba.
Kuriozalne, prawda?
Swoją drogą ciekawe co naukowcy wymyślą w przyszłości aby zapieczętować nasze unikalne piękno na długie lata, aż do późnej starości.