Do kina ze Stylem: 20 000 dni na ziemi

Do kina ze Stylem: 20 000 dni na ziemi

"20 000 dni na Ziemi" to pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów twórczości muzycznej Nick'a Cave'a. Po prostu kawał dobrego kina paradokumentalnego.

Reklama

10468377_663261577098888_300934748094352160_n

Jeden z ostatnich chodzących po  Ziemi dinozaurów rock'n'rolla, postać owiana legendą, enigmatyczna i porywająca. Nick Cave zabiera nas na jeden wyjątkowy dzień do swojego świata. Jest to podróż niezwykle intymna, wciągająca i co charakterystyczne dla artysty - mroczna i tajemnicza.

 

Już na samym początku filmu, zaraz po wstaniu z łóżka Nick Cave wyznaje, że swoje człowieczeństwo stracił jakiś czas temu. Jego dzień w wielkim uproszczeniu za nic nie przypomina harmonogramu dnia gwiazdy rocka: po przebudzeniu pisze, je, pisze i ogląda telewizję. Co w tym wyjątkowego? Właśnie jego 20 000 dzień na Ziemi, który spędzamy razem z nim ma nam uzmysłowić dlaczego Nick Cave wielkim artystą jest. Autorska narracja w wykonaniu Nicka jest niemal hipnotyczne, opowiadane przez niego historie znajdują się na pograniczu rzeczywistości i fantastyki, niczym zjawy pojawiają się gwiazdy światowej sceny muzycznej (m.in Kylie Minogue, Warren Ellis, Blixa Bargeld), patrzymy jak powstaje najnowszy album zespołu Nick Cave & The Bad Seeds "Push the sky away". Jest to również dla samego Cave'a cofnięcie się do czasów dzieciństwa podczas rozmowy z psychoterapeutą. Dowiadujemy się dzięki temu co tak naprawdę złożyło się na to, że zdecydował się zostać artystą, jak powstają jego piosenki, co go trapi, co cieszy, co kocha czy czego nienawidzi. Zdradza nam na czym polega wybranie ścieżki rock'n'rollowca - w tej roli trzeba się budzić, żyć i kłaść spać i tak właśnie dzieje się w jego przypadku - jest niezmiennie od lat wierny konsekwentnie obranemu wizerunkowi: czarny garnitur, czarne zaczesane do tyły włosy, koszula i biżuteria. Wygląda dekadencko, trochę jakby zapomniał iść z duchem czasu, ale taka właśnie jest jego twórczość. Podczas koncertów ludzie reagują na niego jak na kogoś, kto posiadł jakąś nadludzką wiedzę, coś, co może nigdy nam, zwykłym śmiertelnikom nie będzie dane. Świetnie wyreżyserowany paradokument, który chociaż odrobinę przybliża nas do oldschoolowego świata starego, dobrego rock'n'rolla.

Film wchodzi do kin 31 października - koniecznie zaznaczcie sobie ten dzień w kalendarzu!

Reklama
Reklama