• Miya89 odsłony: 24007

    Pierwsza ciąża - poronienie.

    Witam, wróciłam wczoraj ze szpitala, nie wiem ale nie potrafię sobie poradzić z tym co usłyszałam. Po prostu 15.09 poszłam do baru i tam dostałam silnych bólów brzucha oraz mocnego krwawienia i kiedy usłyszałam dziwny plusk w toalecie trochę się zaniepokoiłam. Do domu dotarłam obolała i cała zakrwawiona... Na następny dzień bóle nie ustawały... Całe szczęście sąsiadka pracuje u ginekologa i kazała mi przyjechać bo mój ginekolog wyznaczył mi termin dopiero na 15.11... Wchodząc do gabinetu ginekolog powiedziała mi, że nawet nie musi mnie badać bo jestem taka blada że chyba wie co mi jest. Zbadała mnie i kazała jechać czym prędzej na pogotowie. Tam straciłam już kontakt z rzeczywistością... Nie wiedziałam co ode mnie chcą co do mnie mówią. Zamknęli mnie na ginekologii... o 20 pamiętam że przyszła po mnie pielęgniarka. kazała mi się położyć na kozetce i rozebrać. To było straszne zapamiętałam tylko lekarkę, która powiedziała mi że zaraz usnę... I młodego lekarza, który stał nade mną i się uśmiechał... Obudziłam się kiedy przekładali mnie na łóżko... Nie wiedziałam co się dzieje i nie wiem czemu wyszłam z łóżka, usłyszałam krzyki pielęgniarek, które doprowadziły mnie siłą do łóżka... Wtedy zaczął się ból brzucha taki, że ciężko mi to opisać... Następnego dnia pielęgniarka powiedziała mi że tak głośno się darłam że musieli mi dać jakieś kroplówki... Dopiero w piątek wieczorem na wizycie umiałam się odezwać i lekarz powiedział mi że to był 6 tydzień ciąży... Najgorsze jest dla mnie to, że nie miałam żadnych objawów ciąży a 15 sierpnia robiłam test i wynik był negatywny ... ponadto od początku września pobolewał mnie brzuch ale myślałam że po prostu zbliża mi się okres bo zawsze w tych dniach miałam... To jedynie było dla mnie strasznie dziwne te bóle brzucha i lekko wzdęty... od środy praktycznie nic nie jem, po prostu nie potrafię... Jestem w głębokim szoku nie umię do siebie dojść że byłam w ciąży i nawet o tym nie wiedziałam. Atmosfera nie jest ciekawa, licząc to że mój chłopak też nie wie co robić... Nie wiemy jak to będzie. Lekarz pocieszał mnie że pierwszą ciąże zazwyczaj roni 75% kobiet... Ale wcale mnie to nie pociesza. Czuję się teraz tak dziwnie pusta... Dniami i nocami leżę w łóżku i gładzę płaski już dziś brzuch... W dodatku pocieszenia mojej rodziecielki wpędzają mnie w depresję jestem bliska załamaniu nerwowemu... słyszę : nie becz nie ma kłopotu i dzieciaka... powinnaś sie cieszyć... po co ci dzieciak w tym wieku... z ciebie nic dobrego już nie bedzie, dzieciaka nie umiałaś utrzymać a faceta chcesz...
    Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić... Mój chłopak też nie bardzo mi pomaga sam jest w dołku nie umiemy się wzajemnie jakoś pocieszyć... Boję się że w końcu zostanę z tym wszystkim całkowicie sama...

    Odpowiedzi (17)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-03-12, 14:12:07
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
kaoo 2013-03-12 o godz. 14:12
0

nadia30 przykro mi strasznie
trzymam kciuki za udana probe za jakis czas jak bedziecie gotowi i szczesliwe donoszenie kolejnej ciazy

Odpowiedz
nadia30 2013-03-12 o godz. 13:31
0

Pisze do Was , zeby podzielic sie moimi przezyciami. Postanowilismy z moim przyszlym mezem , ze po 8 latach zwiazku trzeba wkoncu pomyslec o dzidzi. Odstawilam tabletki juz 6 miesiecy wczesniej, miesiac przed planowaniem oboje zrobilismy sobie badania lekarskie , zaczelam brac kwas foliowy, pierwsza proba i sie udalo. Zrobilam 3 testy ciazowe i kazdy pozytywny. Tak bardzo sie cieszylismy, ze wszystkim oznajmilismy ta wspaniala nowine. Tydzien pozniej dostalam brazowawych plamnien, byly bardzo delikatne, wyczytalam w necie ,ze tak moze sie dziac gdy wszystko sie lokuje w macicy,wiec sie uspokoilam. Nad ranem 6 marca 2012 poszlam do toalety bo juz czulam ,ze musze siku. Na papierze toaletowym zobaczylam skrzepy ciemnej krwi,. Pobieglam do sypialni obudzic mojego partnera, pojechalismy na pogotowie,zrobili mi test ciazowy i przeprowadzili ze mna wywiad.Tylko wywiad, poniewaz nie mieszkamy w Polsce, wiec tutaj nie uznaja wczesnej ciazy. Z ich diagnozy wynikalo ,ze to jest poronienie . Kazano mi jechac do domu i obserwowac moj stan zdrowia,teperature ciala i krwawienia. Powiedziano mi ,ze powinnam sama sie oczyscic. Byl to 4-5 tydzien. Wyszlismy z pogotowia, nogi nam sie ugiely. Zapytalam mojego :" To juz po wszystkim, tylko tyle?" Wrocilismy do domu, zaleglam w lozku i odpoczywalam. Odczowalam lekkie bole podbrzusza, jak przy miesiaczce. Krwawienie tez bylo bardzo delikatne, raczej plamienie niz krwawienie. Tylko dwa razy mialam skrzapy podczas sikania i to niewielkie. Wiec stwierdzilismy ,ze to moze miesiaczka, przeciez zdaza sie w ciazy. Nastepnego dnia bylo lepiej,nie krwawilam tylko bardzo lekko plamilam, bol byl delikatny,wiec stwierdzilismy,ze to fauszywy alarm. Bylam bardzo glodna caly czas,wiecznie biegalam do toalety ,mialam mdlosci.Tydzien pozniej chcialam potwierdzic ciaze,wybralam sie do ginekologa i uslyszalam ta okropna prawde. Nie jest Pani w ciazy, musiala Pani poronic . Bylo to wczoraj. Przeplakalam caly wieczor,nie przespana noc. Pustka w sercu... Bedziemy sie nadal starac... Moze sie uda...

Odpowiedz
kaoo 2011-11-30 o godz. 18:14
0

kobra222 napisał(a):
zbyt wiele ostatnio słyszy się o poronieniach.. :(

slyszy sie tyle samo tylko bedac w ciazy bardziej zwraca sie na to uwage ...
do 7go juz niedaleko bedzie dobrze i powiem Ci jak moj mąż mi powiedzial "nie smuć się i nie martw bo dzidzia nie wie co źle zrobiła że mamusia smutna jest" i na ciężarówki maszeruj a nie tutaj martwisz sie niepotrzebnie

Odpowiedz
kobra222 2011-11-30 o godz. 10:54
0

nie wiem dlaczego akurat tu napisałam.. ale chyba wcale nie myślalam o tym gdzie.. poprostu dużo czytam o objawach poronienia itp.. na izbe przyjęć się nie zglosze bo szpital tu jest pod psem :/ i tylko bardziej mogłabym się zdołować a jeśli chodzi o ginekologa to mam wizyty prywatnie i nie dam rady wcześniej się wcisnąć niż 07.12 :( dzwoniłam do niego i niby mnie uspokoił powiedział że to dobre oznaki i że wszystko wskazuje na to że maluszek 'zadomawia się' , ale tak naprawde uspokoje się jak zobacze go na USG ... zbyt wiele ostatnio słyszy się o poronieniach.. :(

dzięki dziewczyny za odpowiedzi.

Odpowiedz
Anulka1984 2011-11-29 o godz. 09:10
0

kobra222 spokojnie póki co.... najlepsza byłaby wizyta u lekarza żeby on stwierdził co i jak....
Nospe forte mozesz brac 3x dziennie, wiem, że mozesz bo sama brałam.....
Staraj sie duzo odpoczywac, uwazac na siebie i myslec pozytywnie bo to naprawde duzo daje...

kaoo napisał(a):
i czemu post w temacie o poronieniu? głowa do góry

dokładnie.... troszke wiecej wiary

Odpowiedz
Reklama
kaoo 2011-11-29 o godz. 07:42
0

kobra222 a zadzwonic do lekarza nie mozesz? mi lekarz powiedzial ze krotkotrwale klucia czy bole podbrzusza sa ok dlugotrwale juz mnei powinny niepokoic, nie plamisz, masz mdlosci to na plus.. staraj sie duzo wypoczywac zadzwonic do lekarza moze wystarczy no-spa ale nie wiem czy to mozna juz na poczatku ciazy brac wiec sie musisz dowiedziec..
albo idz na izbe przyjec niech sprawdza co sie tam dzieje
i czemu post w temacie o poronieniu? głowa do góry

Odpowiedz
kobra222 2011-11-28 o godz. 11:47
0

cześć dziewczyny... jestem w 9 tygodniu ciąży. Razem z mężem bardzo pragniemy tego dziecka, to moja pierwsza ciąża. Martwi mnie fakt iż od kilku dni naprawde dziwnie się czuje! nie moge nazwać moich dolegliwości MOCNYMI BÓLAMI, ale są one zastanawiające! wieczorem kłucie podbrzusza - nie moge znaleźć odpowiedniej pozycji do spadnia! przewracam się z jednego boku na drugi! rano.. ociężały brzuch (nie umiem tego dosłownie opisać ) .... mam wrażenie że coś jest nie tak! :( wizyte u ginekologa mam dopiero za 10 dni ... do tego czasu chyba oszaleje z niepewności :(
Może nie jedna z was stwierdzi że przesadzam ale wiadomość o tym że jestem w ciąży była NAJPIĘKNIEJSZĄ JAKĄ USŁYSZAŁAM! Pocieszające jednak jest to iż nadal mam mdłości, reaguje na zapachy, odczuwam zmęczenie itp... ale czy to wystarczy?

Odpowiedz
mysza79 2011-09-27 o godz. 10:23
0

mila_she napisał(a):
zaniepokoilam sie poniewaz seks mozna uprawiac bez problemu w ciazy

no niestety nie jest tak do końca... czasami lekarze polecają aby unikać seksu, zwłaszcza w pierwszym trymestrze...
mila_she napisał(a):
Lekarz powiedzial ze nawet po pierwszym okresie mozna juz sie starac

przyznam, że jeżeli miałabym wykonany zabieg, to poczekałabym ze staraniami co najmniej 3 miesiące, aby porządnie odbudowało się endometrium, które być może zostało naruszone podczas zabiegu... inaczej sprawa wygląda, gdy poronienie jest kompletne i samoistne, czyli niewymagające zabiegu... wtedy organizm szybciej dochodzi do siebie... oczywiście nie jest to regułą...

trzymam kciuki za Ciebie i wasze staranka! oby jak najszybciej były uwieńczone sukcesem!

Odpowiedz
mila_she 2011-09-26 o godz. 13:47
0

Hej,czytam to co piszecie i postanowiłam tez coś napisać o swoim przypadku.Mam już 2 letnią córeczkę,pierwsza ciąża przyszła po 9 miesiącach starania się o nią,ciąża była ksiązkowa,żadnych niepożądanych objawów,wszystko idealnie.teraz zapragnęliśmy mieć drugie dziecko.jak tylko postanowilismy sie starac o nie odrazu zaszłam w ciaze w tym samym miesiącu.jednak szczęscie nie trwało długo najpierw pojawiało się lekkie brudzenie potem było ok az nagle mialam iśc na wizytę 24 sierpnia,jednak tydzien wczesniej dostałam lekkiego krwawienia po seksie.zaniepokoilam sie poniewaz seks mozna uprawiac bez problemu w ciazy.17 sierpnia wybralam sie do ginekologa zeby sprawdzil czy napweno jest ok.niestety nie bylo ok,lekarz stwierdzil ze nie ma akcji serca płodu i ze trzeba zrobic zabieg oczyszczania.zdziwilam sie bardzo,no bo jak to pierwsza ciaza wszystko idealnie,bylam pewna ze i teraz bedzie tak samo.zabieg mialam 18 sierpnia.jeszcze w ten sam dzien wyszlam ze szpitala.po tygodniu od zabiegu dopiero do mnie dotarło co sie tak naprawde stalo,zaczelam plakac po kątach,mialam dziwne sny.dokladnie miesiac pozniej dostalam miesiaczke.Nadal bardzo chcemy miec drugie dziecko.Lekarz powiedzial ze nawet po pierwszym okresie mozna juz sie starac i ile tego chcemy.Nie bedziemy czekac,juz sie staramy.Chcę zeby moja Hania miała rodzeństwo.Choc moze byc tak ze teraz potrwa dluzej zanim zajde,ale moze i nie:)pocieszam sie faktem ze juz jedną kochaną córeczkę mam:)

Odpowiedz
mysza79 2011-09-19 o godz. 12:09
0

Miya89 napisał(a):
Może uda mi się jakoś urtatować związek, który lega w gruzach

naprawdę jest aż tak źle? hmmm u mnie było wręcz odwrotnie... wydaje mi się, że strata ciąży wręcz nas zbliżyła do siebie... potem jeszcze straciłam pracę... a mój B przy mnie trwał, wspierał i nawet wtedy mi pierścionek zaręczynowy wręczył... nie mógł wybrać lepszego momentu, przyznaję... ale prawda jest taka, że właśnie takie chwile pokazują jak silny jest związek... bo być ze sobą gdy nie ma problemów jest łatwo...
Ja wierzę, że wszystko między Wami się ułoży... rany są świeże i każdy z Was przeżywa to na swój sposób... Trzymam za Was kciuki!

Odpowiedz
Reklama
Miya89 2011-09-19 o godz. 11:38
0

mysza79 napisał(a):wiele kobiet roni nie wiedząc nawet, że są w ciąży, a krwawienie poronne odbierają jako mocniejsza i spóźnioną miesiączkę...
Tak było w moim przypadku.!

No nic, narazue pozostaje mi czekać bo za 3 tygodnie mam do szpitala sie zgłosić po wyniki... Może uda mi się jakoś urtatować związek, który lega w gruzach i swoją psychikę jakoś odbudować. Dziękuję jeszcze raz :)

Odpowiedz
mysza79 2011-09-19 o godz. 09:14
0

Miya89 napisał(a):
Dzięuję Mysza79 :)

nie ma za co... naprawdę...

Odpowiedz
mysza79 2011-09-19 o godz. 09:14
0

Miya89 napisał(a):
Poza tym jego wytryski strasznie byly skąpe i wszystko ze mnie zawsze wylatywało...

skąpe to pojęcie względne... ale to już w Twoim wypadku nieważne...
Miya89 napisał(a):
Widzę w jego oczach że ma do mnie żal... żal o to co się stało...

wydaje mi się, że on nie ma prawa mieć do Ciebie żalu bo nie zrobiłaś nic, co spowodowałoby to co się stało... nawet gdybyś wiedziała o ciąży nic byś nie poradziła... wiele kobiet roni nie wiedząc nawet, że są w ciąży, a krwawienie poronne odbierają jako mocniejsza i spóźnioną miesiączkę... on nie ma prawa Cię o to winić i Ty też nie możesz winić siebie, bo nie ma w tym ani odrobiny Twojej winy! ja wiedziałam od początku o ciąży i co? tez poroniłam... a chodziłam do lekarza, robiłam USG brałam tabletki... nic nie pomogło...
Miya89 napisał(a):
Czy po poronieniu powinnam udać się na jakieś badania?

standardowo po pierwszym poronieniu nie są wymagane żadne specjalistyczne badania, poza kontrola u gina czy wszystko się zagoiło... dlatego z seksem radzę poczekać abyś nie narobiła sobie szkody...

Odpowiedz
Miya89 2011-09-19 o godz. 08:45
0

Wiesz starałam się z byłym parterem oboje chcieliśmy tego dziecka... Poza tym jego wytryski strasznie byly skąpe i wszystko ze mnie zawsze wylatywało...

Teraz z obecnym partnerem nie zdarzyło mi się to, nie wiem...

Czy po poronieniu powinnam udać się na jakieś badania? Wiem że mam poczekać około 2-3 tygodnie zebym doszła do siebie... I tez za okolo 3 tygodnie mam odebrać w szpitalu wyniki jakiś badań - ponoć resztki z czyszczenia poszły do badania z tego co pamiętam i wtedy dostane też wypis także myślę, że też kiedy dostanę wyniki pujdę zapisać się na wizytę u ginekologa. Którego znowu zmienię gdyż nie mam zamiaru czekać do 15 listopada, dlatego wybiorę się tam gdzie mnie "uratowali"...

Nie wymagam od mojego partnera żeby z mną o tym rozmawiał bo nie chcę z nim o tym rozmawiać... Widzę w jego oczach że ma do mnie żal... żal o to co się stało... Ja też go mam ale nie wiedziałam to jedynie o to żeni wiedziałam o tym...

Chciałabym żeby mój partner był przy mnie w sensie potrafił przytulić lub posiedzieć w milczeniu. Ciężko jest. teraz dopiero chcę tego dziecka... a nie chcę z drugiej strony. Najpierw chcę się ustatkować.. i cały czas sobie to tłumaczę że może dlatego poronilam bo moje maleństwo nie miałoby przyszłości...

Dzięuję Mysza79 :)

Odpowiedz
mysza79 2011-09-19 o godz. 06:50
0

Miya89 napisał(a):
Mam miliony pytań szczególnie jak trzeba odczekać z współżyciem...

my odczekaliśmy 2 tygodnie, ale zaznaczam, że ja oczyściłam się sama, więc moje narządy wewnętrzne szybciej doszły do siebie... Ty powinnaś poczekać chyba z seksem do pierwszej miesiączki... tak mi się wydaje...
Miya89 napisał(a):
Jak poradziłaś sobie z tym wszyskim i jak długo Ci to zajęło?

no właśnie ja już sobie to wytłumaczyłam będąc jeszcze w szpitalu... oczywiście jak wróciłam do domu to było mi smutno, ale nie rozpamiętywałam tego zbytnio, choć moja ciąża była planowana... skoncentrowałam się na sobie i na tym, że już niedługo wznowimy starania i wtedy się uda... nie wiem czy to dobrze, że tak wyparłam ten smutek z siebie, czy to nie to zablokowało mnie na następne 2 lata, tego nigdy się nie dowiem... nie wiem co mam Ci doradzić, jak pomóc... wiem natomiast, że tak jak napisałam Ci wcześniej, nie możesz tłumić w sobie tego żalu, bo Twój ból jest teraz porównywalny do bólu, gdy umrze ktoś bliski... od swojego partnera nie wymagaj aby z Tobą rozmawiał na ten temat, bo musisz pamiętać, że mężczyźni inaczej przeżywają różne sprawy aniżeli my...
Miya89 napisał(a):
także to co usłyszałam w szpitalu podsunęło mi myśl że może z byłym było coś nie tak skoro ja bez starań i planów o dziecku miałam je mieć...

niekoniecznie... może po prostu nie pasowaliście do siebie... może podświadomie nie chciałas mieć z nim dzieci... może Twój śluz był wrogi w stosunku do jego plemników... moja koleżanka przez szereg lat próbowała zajść w ciążę ze swoim mężem... zachodziła i roniła za każdym razem... myślała, że jest z nimi coś nie tak... życie potoczyło się tak, że każdy założył nową rodzinę i bardzo szybko i on i ona mieli dzieci z nowymi partnerami i to bez najmniejszych problemów...

Odpowiedz
Miya89 2011-09-18 o godz. 19:12
0

Codzień wieczorem leżę i mówię do pustego brzucha... Ja w szpitalu w ogóle byłam w szoku. Nie planowałam ciąży. Nie teraz... Jeszcze się uczę znaczy kończę sobie zaoczną policealkę... Szukam pracy mój chłopak też nie staraliśmy się o dziecko... Więc twierdziłąm, że nie wpadnę bo z byłym chłopakiem staraliśmy się o dziecko ponad półtora roku bo planowaliśmy się pobrać i wgl... Nie pobraliśmy się rozeszliśmy się i myślałam, że może nie mogę mieć dzieci także to co usłyszałam w szpitalu podsunęło mi myśl że może z byłym było coś nie tak skoro ja bez starań i planów o dziecku miałam je mieć... Przyjęli mnie południem w czwartek a wypuścili w sobotę rano- lekarz powiedział że mogłam iść do domu już w piątek... W czwartek zrobili mi też czyszczenie czego jednak miło nie wspominam... Od czwartku mam dziwne sny... Śnią mi się zmarli dziadkowie uśmiechnięci jak huśtają małe dziecko na huśtawce i kiedy chcę dotknąć dziecka cofaja mi rękę i mówią że jemu tu jest dobrze. oddalam się... Nie wiem czy może po prostu nie wpadłam w załamanie nerwowe lub depresję... Wieczorami leżąc i dotykając brzucha mówię do sufitu... przepraszam moje nienarodzone dziecko że nie mogłam go uratować, że nawet o nim nie wiedziałam i że nie było kochane gdy było... tylko że pokochałam je dopiero wtedy gdy już je straciłam... Czuję się fatalnie. zostałam z tym kompletnie sama! teraz dopiero poczułam instynkt macierzyński... Teraz dopiero drażnią mnie reklamy w tv kiedy to uśmiechnięte nmamy trzymają swoje maleństwa i reklamuję te pieluszki lub ostatnia reklama o płodności mężczyzn.. kiedy słychać dziecięcy głosik mówiący "TATA"... Teraz chcialabym usłyszeć "MAMA"... Lekarz tłumaczył mi że nie wie dlaczego poroniłam, że może dlatego że może z płodem było coś nie tak, że może mój organizm tak jak organizm 75% kobiet które ronią swoją pirwszą ciążę potraktował to jako eksperyment i kiedy z nim sobie nie poradził po prostu go usunął? Zadaję sobie miliony pytań... Nie chce mi się wychodzić do ludzi. Czuję się jakbym miała wypisane na czole że straciłam dziecko... omijam szerokim łukiem strony internetowe gdzie są zdjęcia matek z dziećmi lub przyszlych mam z brzuszkami... Wszystko mnie teraz drażni... Drażni mnie też plamienie, drażni mnie też fakt że stałam się taka oojętna... Kiedy ja - uwielbiałam seks teraz uważam to jako coś strasznego.. Boję się zbliżyć i po prostu zdziałać coś więcej niż przytulenie teraz. boję się stosunku tak jakby miało mnie to kaleczyć od środka... A zawsze uwielbiałam seks! Boję się teraz czegokolwiekco może przypomnieć mi o tym że moje dziecko miało żyć... Jak poradziłaś sobie z tym wszyskim i jak długo Ci to zajęło? Mam miliony pytań szczególnie jak trzeba odczekać z współżyciem... bo znając życie mój chłopak będzie mnie do tego namawiał... A ja się boję... Proszę pomocy! Jakieś rady?

Odpowiedz
mysza79 2011-09-18 o godz. 17:29
0

Miya89 przede wszystkim musze napisać, że bardzo mi przykro z tego powodu, co przeżylaś/przeżywasz... wiem, że moje słowa w niczym Ci nie pomogą, choc kto wiem... w pierwszą ciążę zaszłam w styczniu 2008 roku... pierwszy cykl starań i odrazu się udało... bylismy szczęśliwi, nawet nie przemkneło nam przez myśl, że coś może byc nie tak... niestety w 5 tc zaczełam brudzic... poroniłam dokładnie 29.02.2008 roku... w 6 tygodniu ciąży... na początku był szok, ogromny szok, niedowierzanie, że mnie to spotkało... jak to mnie? dlaczego mnie? jak to możliwe? ale przyznaję, że jeszcze leżąc w szpitalu (wyszłam dosyć szybko, bo miałam poronienie samoistne,kompletne, czyli oczyściłam się sama) doszłam do wniosku, że chyba tak miało byc, że chyba stało sie lepiej aniżeli mialabym urodzić chore dziecko, które nie dożyłoby roku, albo poronić np. w 5 miesiącu ciąży... tłumaczyłam sobie w ten sposób, bo ginekolog mi powiedziała, że byc może płód był wadliwy genetycznie... skoro tak, to chyba lepiej, że stało się tak jak sie stało i tak szybko... najgorsze miało dopiero przyjść... byliśmy pewni, że w nastepna ciążę zajde równie szybko... po miesięcnzym zwolnieniu lekarskim wróciłam do pracy i kolejny szok - czekało na mnie wypowiedzenie... po 9 latach pracy... poczułam sie strasznie... na dodatek @ przychodziła co miesiąc... ciąży nie było... zaczęły sie wizyty u lekarzy, badania, konsultacje, zabiegi, operacje... zaczęłam chodzić do psychologa... ona zaleciła mi 3 miesiące przerwy w staraniach... 2 lata starań i nagle zrobić przerwę? 3 miesiące? strata czasu! ale posłuchałam jej... założenie było takie, aby nie kochać się w dni płodne, aby przyjście @ nie było dla mnie stresem... bo byłam w takim stanie, że każda @ była dla mnie jak poronienie... ponadto powiedziała mi coś ciekawego... to, że tak szybko, bez wielkiej rozpaczy pogodziłam sie ze strata pierwszej ciąży, tak naprawdę może mnie blokować, bo tak naprawdę mi sie tylko wydawało, że się z tym pogodziłam i, że bardzo często dopiero odczucie prawdziwego żalu pomoże mi sie odblokowac... z dnia na dzień zaczęłam coraz częściej myśleć o pierwszej fasolce, płakać za nią... i co? w 3 m-cu przerwy zaszłam w ciążę ;) więc coż... radzę Ci teraz abyś płakała, krzyczała, pisała listy do swojego dziecka... gwarantuję Ci, że żal minie... tak jak żal po śmierci kogoś bliskiego, bo teraz odczuwasz taką samą żałobę jak wtedy gdy umrze ktoś bliski... a gdy uporasz się z tym żalem, przyjdzie czas na ciążę i wtedy juz wszystko będzie ok... a teraz nie wstydź sie łez... masz do tego pełne prawo, pamiętaj o tym!!

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie