-
Eponuviel odsłony: 10108
Co zrobić żeby przemówić facetowi do rozsądku?
Mam czasami wrażenie, że mój mąż poświęca więcej czasu i wysiłku na to, żeby móc nic nie robić, niż żeby coś zrobić porządnie.
Ostatnio zdarzyło się, że byłam poza domem, a nasza córka dostała wzdęcia. normalnie to ja jestem od rozwiązywania problemów, bo faceci nijak się do tego nie nadają, a przynajmniej ten mój, on umie tylko problemy mnozyć, no i nie byłam dostępna pod telefonem, bo byłam na ważnym spotkaniu.
Jak takie wzdęcie się zdarzy, to daję córeczce Espumisan w kropelkach, lekarz zalecił więc... nieważne. Mój mąż natomiast nie ma zielonego pojęcia co się wokół niego dzieje i najpierw próbował dzwonić, był w kropce, ale problem trzeba rozwiązać, więc wziął poleciał do apteki i kupił Espumisan, ale Easy - dla dorosłych. No i podał małej całą saszetkę, czym się oczywiście pochwalił jak tylko wróciłam, że niby zażegnał kryzys.
A mi szczęka opadła po prostu. W pierwszym odruchu się przeraziłam, że coś się może stać, bo normalnie nie można przecież dawać dzieciom leków dla dorosłych, ochrzaniłam go, ale w rezultacie nic sie nie stało, więc on dalej obstawać przy swoim, że ma rację. W ogóle nie rozumie swojego błędu, a ja już nie mam ochoty ani siły mu wbijać do głowy kołkiem czegoś takiego, każdy chyba by zrozumiał że nie wolno, ale jego argument kluczowy to "nic się nie stało". Jak z takim rozmawiać? Mam mu kazać trzymać łapy przy sobie i won od dziecka, bo jak małą zacznie kurować po swojemu, to coś się w końcu naprawdę może stać i co on zrobi? Wzruszy ramionami i powie trudno, ale liczą się intencje?
W ogóle nie podchodzi do ojcostwa poważnie, tylko mu w głowie zabawa i "jakoś to będzie", nic przemyślanego, sam spontan po prostu. Intencje miał dobre, ale wiadomo co jest intencjami wybrukowane. Jak mu przemówić do rozsądku?
Eponuviel napisał(a):Mam czasami wrażenie, że mój mąż poświęca więcej czasu i wysiłku na to, żeby móc nic nie robić, niż żeby coś zrobić porządnie.
Ostatnio zdarzyło się, że byłam poza domem, a nasza córka dostała wzdęcia. normalnie to ja jestem od rozwiązywania problemów, bo faceci nijak się do tego nie nadają, a przynajmniej ten mój, on umie tylko problemy mnozyć, no i nie byłam dostępna pod telefonem, bo byłam na ważnym spotkaniu.
Jak takie wzdęcie się zdarzy, to daję córeczce Espumisan w kropelkach, lekarz zalecił więc... nieważne. Mój mąż natomiast nie ma zielonego pojęcia co się wokół niego dzieje i najpierw próbował dzwonić, był w kropce, ale problem trzeba rozwiązać, więc wziął poleciał do apteki i kupił Espumisan, ale Easy - dla dorosłych. No i podał małej całą saszetkę, czym się oczywiście pochwalił jak tylko wróciłam, że niby zażegnał kryzys.
A mi szczęka opadła po prostu. W pierwszym odruchu się przeraziłam, że coś się może stać, bo normalnie nie można przecież dawać dzieciom leków dla dorosłych, ochrzaniłam go, ale w rezultacie nic sie nie stało, więc on dalej obstawać przy swoim, że ma rację. W ogóle nie rozumie swojego błędu, a ja już nie mam ochoty ani siły mu wbijać do głowy kołkiem czegoś takiego, każdy chyba by zrozumiał że nie wolno, ale jego argument kluczowy to "nic się nie stało". Jak z takim rozmawiać? Mam mu kazać trzymać łapy przy sobie i won od dziecka, bo jak małą zacznie kurować po swojemu, to coś się w końcu naprawdę może stać i co on zrobi? Wzruszy ramionami i powie trudno, ale liczą się intencje?
W ogóle nie podchodzi do ojcostwa poważnie, tylko mu w głowie zabawa i "jakoś to będzie", nic przemyślanego, sam spontan po prostu. Intencje miał dobre, ale wiadomo co jest intencjami wybrukowane. Jak mu przemówić do rozsądku?
proponuję najpierw poinstruować mężczyznę, zamiast narzekać, że się nie domyślił -
wystarczy powiedzieć
z twojej wypowiedzi przebija po pierwsze ogromna zaborczość (łapy precz od dziecka, bo głąbie zepsujesz!), po drugie kompletny brak autorefleksji (to JA się znam, JA wszystko robię dobrze, a inni nie), po trzecie niestety mam wrażenie, że budujesz własny autorytet matki, poniżając ojca (faceci nijak się nie nadają)
Eponuviel jabym mojego męża widziała lol tylko że ja jak otworzę swoją buzię to śmiga jak ta lala...a jak udaję że nic nie widzę to olaboga dom i dziecko wyglądają jak tajfun....Jak córka była mała to na sekundę jej mu nie zostawiałam bo nic nie umiał przy niej zrobić teraz ma 4 lata młoda sama dużo potrafi i najważniejsze go też ochrzanić jak nawala. Jak urodzę synka nie będzie litości kąpiel przewijanie to będzie jego domena. Niestety czasami my kobiety za dużo na siebie bierzemy a ja chcę długo pożyć:) Z mężem jesteśmy 10 lat ze sobą i powiem Ci że jak piszą poprzedniczki rozmowa dużo daje, ja jestem cholerykiem narobię rabanu pokrzyczę polatam po mieszkaniu uspokajam się i rozmowę możemy zacząć. Mąż przywykł bo jego matka też na początku się darła a później easy ...Zauważyłm że jak chcemy męża zmienić on jakby na złość robi i robi na przekór w sumie ja też tak robię ktoś powie spokojnie ja zrobię ale nie daj poanie boże z krzykiem robię się wredna Powodzenia
Odpowiedz
hehe, to prawda.
Ale uważam, że rozmowa jest konieczna! musisz mu wytłumaczyć sytuację, tak by nie odebrał tego jako polecenia (bo wtedy nic to nie zmieni i natychmiast o wszystkim zapomni bądź będzie robił wszystko na przekór tobie) tylkoniech poczuje się odpowiedzialnym mężczyzną, mężem i ojcem. Podziel się z nim częścią obowiązków, które przejęłaś aby wszystko szybko i sprawnie funkcjonowało. On zbytnio przyzwyczaił się do tego, że wszystko za niego robisz i dlatego nie ma o tych sprawach pojęcia. Musisz go do tego na nowo przyuczyć, cóż..drugie dziecko.
No bo kobietki spójrzmy prawdzie w oczy mężczyn trzeba wychować,tak jak dzieci. nie zdaja sobie często sprawy z rzeczy najprostrzch jak słońce. Ale czego można się spodziewać.,,, 8)
A tak bardziej na poważnie to rozmowa, rozmowa, rozmowa i tyle. Powinniście sobei usiąść i porozmawiać. odstawianie go od dziecka teznie jest dobrym sposobem, bo może storzyc niepotrzebne napięcie. Niech poczuje,że ma więcej odpowiedzialności na polu rodziny i domu i może wtedy do niego dotra pewne sprawy :)
Odrobina zaufania i pracy a napewno się polepszy w waszym związku.
Rozmowa przypomina w tym wypadku bardziej listę skarg i zażaleń. Gdyby nie ja to by tonął w brudnych ubraniach, bo sam z siebie niczego nie pierze. Raz mu się chyba zdarzyło przez 5 lat. Naczynia wędrują zawsze do zlewu, ale do zmywarki to już nie włoży - i tak ze wszystkim. 100 razy mu powtórzyć to za mało, zawsze robi po swojemu i w tym wypadku też - uznał sobie Espumisan to Espumisan, co z tego że nie w kropelkach, więc dał. A tak robić po prostu nie wolno - nawet jeśli w tym wypadku nic się nie stało, to nie znaczy że przy jakimś innym środku będzie tak samo. Choćby coś na kaszel - da dziecku dawkę dla dorosłego i może być problem - w dodatku to wynika tylko z jego olewanctwa, z wtrodzonego leserstwa, a rozmowa chyba tego nie zmieni.
OdpowiedzWie, że to jest Espumisan w kropelkach, widział już jak wygląda opakowanie. To nie jest kwestia jego niewiedzy, a nonszalancji, takiego olewactwa w myśl "nazywa się podobnie to będzie tak samo dobre". Jak problem dotyczy jego, to niech robi jak uważa, ale dziecko to zupełnie inna sprawa - jeśli się będzie tak zachowywał to faktycznie będę go musiała "odstawić", bo to co on robi jest po prostu niebezpieczne.
OdpowiedzPodobne tematy
- Czy zawsze mówicie facetowi o zrobionym teście ciążowym? 26
- Czy powinnam rozważać urodzenie dziecka z rozsądku? 39
- Czy to możliwe żeby w trzecim miesiącu rosły dziecku zęby? 17
- CO ZROBIĆ ŻEBY WŁOSY NIE WYPADAŁY?? 9
- Co zrobić żeby bulion się dobrze trzymał? 4
- Co zrobić żeby nie skubać skórek w okoł paznokci? 24