• Gość odsłony: 2809

    Biadolenie staruchy i poszukiwanie pracownika

    Z nutką zazdrości czytałam peany na cześć młodych ludzi, którzy w odróżnieniu od nas staruchów urodzonych w latach siedemdziesiątych (mam na myśli siebie) szybciej stają się samodzielni i odpowiedzialni. Studiują, pracują, robią rozmaite kursy itd. Fakt, ja studiowałam dziennie, z pensji rodziców opłacałam dodatkowe kursy, pracę zaczęłam w wieku 25 lat. Niestety w kontakcie z rzeczywistością takich wyjątkowych młodych ludzi, którym naprawdę zazdroszczę precyzji w dążeniu do celu jest ledwie garstka. Pozornie niby tacy są, ale nie mają za grosz odpowiedzialności i chorobliwie kłamią. Z czego to wynika, że np. nie przychodząc do pracy nie mówią wprost, że np. dziś nie mogą przyjść, przepraszają, dadzą znać wieczorem kiedy będą, tylko wymyślają omdlenia, wypadki, awarie w mieszkaniu itd. Kiedy się spóźniają na rozmowę kwalifikacyjną nagminnie psują im się tramwaje ,znów mają wypadki itd. Wiem, że generalizuję, nie chcę nikogo skrzywdzić swoją oceną, ale od jakiegoś czasu szukam recepcjonistki do redakcji i trafiam fatalnie. Płaca może nie najlepsza ale same warunki pracy, możliwości nabrania pierwszego szlifu, nawiązania kontaktu z mediami są według mnie (trzydziestolatki) atrakcyjne. I jakoś nie mogę trafić na osobę, na którą można liczyć, która słucha kiedy się do niej mówi, która wykazuje choć minimum entuzjazmu, żeby sama z siebie wykrzesać zainteresowanie samym miejscem w którym pracuje. Dziewczyna, która pracowała u nas od maja, na polecenie wyszukania jakiegoś artykułu w naszym tytule, nie rozróżniła, że przegląda dziennik konkurencji. Za każdym razem, kiedy robiła coś źle wmawiała innym, że tak jej powiedzieli. Pytałam kilku stażystów, czy niezależnie od wierszówki nie chcą przyjść na recepcję, żeby mieć stały dochód, to uznali to jako ujmę, bo czasem trzeba zaparzyć kawę wicenaczelnej.
    Jeśli byście słyszeli o młodej, prawdomównej dziewczynie, dla której praca na recepcji nie jest ujmą na honorze a 1600 zł netto na starcie kariery nie jest pensją żebraczą a do tego jeszcze nie traktowałaby miejsca pracy jako miejsca, gdzie trzeba po prostu odsiedzieć 8 godzin to dajcie mi znać.
    A dla tych co szukają pracy, taka mała rada, o tym, że jednak rezygnujecie nie informujcie przy pomocy wiadomości sms i to na 20 minut przed czasem, kiedy mieliście się do tej pracy stawić. Błagam przywróćcie mi wiarę w studentów:)

    Odpowiedzi (19)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-09-09, 22:34:16
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-09-09 o godz. 22:34
0

Sill napisał(a):1600 netto? Hmmm... Żeby się tyle w służbie cywilnej zarabiało... (wzdycha z zazdrością). Myślę, że problemem może być właśnie to, że chcecie studentkę. Na pewno znaleźlibyście kogoś po studiach, kto chętnie by się takiej pracy podjął.
ale wtedy trzeba płacić zus za pracownika, a to oznacza wyższy koszt dla firmy, przy tej samem pensji netto.

dwa języki, biegłość obsługi wszystkich urządzeń biurowych - to nic nadzwyczajnego dla recepcjonistki

w firmie w której pracuję mamy taki sam kłopot, pocieszamy się że po wakacjach jednak kogoś znajdziemy, wrócą ludzie wypoczęci ale za to bez pieniędzy....

Odpowiedz
Gość 2010-09-09 o godz. 17:21
0

1600 netto? Hmmm... Żeby się tyle w służbie cywilnej zarabiało... (wzdycha z zazdrością). Myślę, że problemem może być właśnie to, że chcecie studentkę. Na pewno znaleźlibyście kogoś po studiach, kto chętnie by się takiej pracy podjął.

Odpowiedz
sofia 2010-09-09 o godz. 05:02
0

till napisał(a): W mojej firmie od pań na recepcji wymaga się np. 2 obcych języków biegle w mowie i piśmie, do tego wyższe wykształcenie i mile widziane jakieś kursy
:O :O ja chyba mam jakieś wypaczone pojęcie o pracy w recepcji...

Odpowiedz
till 2010-09-09 o godz. 04:26
0

Alma_ napisał(a):Kirka napisał(a):Isia napisał(a):To fakt chodzi o składki, za studentów płaci uczelnia. (Sądze, ze gdyby to był etat a nie zlecenie byłoby łatwiej albo i nie).
problem polega na tym, ze firma Isi nie chce placic wiecej niz nie musi.
Bez przesady.
Z tego, co mi wiadomo, płaca minimalna jest dużo niższa niż 1600 zł netto, więc jednak firma oferuje więcej, niż "musi".
Ale nie jest tu mowa o kopaniu rowów, czy innej mało wymagającej robocie za płacę minimalną.

Nie wiem jakie wymagania ma firma Isi, ale skoro mają taki problem ze znalezieniem osoby na to stanowisko recepta jest prosta - albo obniżają poprzeczkę, albo podnoszą pensje. W mojej firmie od pań na recepcji wymaga się np. 2 obcych języków biegle w mowie i piśmie, do tego wyższe wykształcenie i mile widziane jakieś kursy. Wątpię, żeby osoba o takich kwalifikacjach pracowała za 1800 zł brutto 8h dziennie, skoro opiekunka do dziecka w Warszawie więcej zarobi podobnie lub nawet więcej tyle samo pracując.

Odpowiedz
Gość 2010-09-09 o godz. 04:05
0

ja to pisalam w odniesieniu do osob z doswiadczeniem. li i jedynie ;)

a nie mlodyc, dopiero startujacycx

Odpowiedz
Reklama
Alma_ 2010-09-09 o godz. 03:25
0

Kirka napisał(a):Isia napisał(a):To fakt chodzi o składki, za studentów płaci uczelnia. (Sądze, ze gdyby to był etat a nie zlecenie byłoby łatwiej albo i nie).
problem polega na tym, ze firma Isi nie chce placic wiecej niz nie musi.
Bez przesady.
Z tego, co mi wiadomo, płaca minimalna jest dużo niższa niż 1600 zł netto, więc jednak firma oferuje więcej, niż "musi".

Odpowiedz
Gość 2010-09-08 o godz. 20:07
0

Niestety to jest tak, że szef ma wizję. Chce studentkę, żeby oszczędzić na ZUSie, zakłada, ze to praca dla kogoś kto startuje życiowo i że będzie to młoda pogodna osoba, taka która od progu wita wszystkich z uśmiechem. Praca jak praca i kiedy zapraszam kogoś na rozmowę jasno stawiam sprawę i nie obiecuję złotych gór. Drażni mnie tylko, że ludziom nic się nie chce. Kiedy zaczynałam, nikt nie miał czasu aby uświadamiać mnie jaka jest struktura firmy itd, więc w wolnych chwilach sama szukałam w internecie, przeglądałam tytuły jakie mamy itd. Marzą o pracy dziennikarza, narzekają, ze trzeba mieć kontakty bo redakcje inaczej nie chca przyjąć a nie próbują najprościej, załapać się do redakcji, wyrobić sobie markę jako solidna osoba i podsuwać teksty do wybranego działu, ciągle pytać, czy mogą coś zrobić, może jakiś research, może jakąs recenzję. Są na miejscu, mają dostep do Internetu, mają bezpośredni kontakt z czytelnikiem, moga dorobić wierszówką. Na recepcji siedzą 2 osoby musi byc czynna w godzinach od do, mozna nagiąć godziny tak, żeby wyrwać się na wykłady (Mozna nadrobić niedzielnym dyzurem inny dzień tygodnia itd. (miałam studentów ostatnich lat, którzy spokojnie dawali radę, nie pracują bo znalazły wymarzone zajęcia i super. Tylko ostatnie pół roku to jakaś posucha i totalne porażki).

Odpowiedz
Gość 2010-09-08 o godz. 19:56
0

Isia napisał(a):To fakt chodzi o składki, za studentów płaci uczelnia. (Sądze, ze gdyby to był etat a nie zlecenie byłoby łatwiej albo i nie).
problem polega na tym, ze firma Isi nie chce placic wiecej niz nie musi.

Odpowiedz
Gość 2010-09-08 o godz. 19:18
0

Isia,
a moze pani na wychowawczym? Nie jedna marzy o tym, aby wyrwac się chociarz na kilka godzin z domowo-dzieciowego ogniska ale może znalazłabyś tak, która mogłaby to zrobić. Na wychowawczym zasadniczo można przecież pracować/dorabiać.


hahaha
chociarz
chociaż miało być.
Przesiadywanie za długo z dzieckiem lekko odmóżdża, wiec szybko działaj, póki dzieci potencjalnych kandydatek są małe lol

Odpowiedz
Leteecia 2010-09-08 o godz. 18:57
0

Ostatnio doszłam do wniosku, że osoby "nieociosne" w pracy można zmobilizować jedynie... nawałem obowiązków i, chociaż pozornym, daniem odpowiedzialności. Początkowo szok i zgrzytanie zębami, ale, nie zapeszając, jest coraz lepiej. Nie mają czasu na rozmyślanie i narzekanie ;) Dlatego myślę, że recepcjonistka to niekoniecznie najlepsza "pierwsza praca" - nie ze względów finansowych czy tym podobnych, ale właśnie ze względu na to, że polega "głównie na siedzeniu" i stosunkowo mało sprecyzowanym zakresie obowiązków. I potem się takiej wydaje, że każde polecenie jest atakiem.
Inna sprawa, że np. przy moich studiach nie mogłabym pracować 8h codziennie i wiele łebskich studentów pewnie też nie może sobie pozwolić na stałe godziny pracy; co za tym idzie - może akurat trafiasz na tych, którzy niekoniecznie są profesjonalni :P delikatnie mówiąc...
Nie wiem, może poszukać jakiejś starszej studentki ?


Letee, bliżej do 30 (właśnie sobie uświadomiłam) :O , która nie narzeka na papierki, studia ma za sobą i nie ma parcia na 10 stronicowe CV :D

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-09-08 o godz. 18:21
0

Stać - nie stać. Niby istotne ale tu chyba nie o to chodzi.
Nie mam jeszcze 50 lat ale studia już ładnych parę lat temu skończyłam i po okresie walki zawodowej, przepychania się, sprawdzania siebie, realizacji ambicji doszłam do momentu, że teraz to chyba już coraz mniej chce mi się szarpać i biorąc pod uwagę dosyć dobrze zarabiającego połówka to chyba z przyjemnością podjęłabym się pracy mniej ambitnej. Pewnie po 50 to na bank będę o tym marzyć ;) Wykształcenie mam, doświadczenie mam i właśnie dlatego spokojnie mogłabym przyjąć coś na złapanie oddechu. Pewnie do czasu, ale nie zmienia to kwestii, że można to zrobić i nie tylko chodzi o kase.

Co do obsługi kompa to biorąc pod uwagę, że przez ostatnie 10lat skomputeryzowało się prawie wszystko (nawet PP, co dla mnie cudem wręcz jest) trafienie na osobę czynną zawodowo, która nie radzi sobie z podstawami jest wg mnie sporą sztuką. A aktualna 50 jeszcze 10 lat temu była na pewno całkiem żwawą 40 ;).

Zgadzam sie z Isią, że potencjalnym recepcjonistkom się nie chce.
Nie chce się parzyć kawy, rano wstawać, przekładać papierów i siedzieć na tyłku w jednym miejscu, bo można robić 1000 innych rzeczy. Ale do czasu.

Uważam, że dla osoby normalnej, nie zadufanej w sobie, która zdaje sobie sprawę z tego, że nie wszystko można mieć od razu i czasami trzeba na to "wszystko" systematycznie zapracować - taka praca jest możliwością skonfrontowania własnych oczekiwań i właśnie zdobycia pierwszego (jak ja to nazywam) ociosania. Nadmiar wiedzy, umiejętnośći nie boli ale ich brak bywa czasem dotkliwie odczuwalny.

Odpowiedz
asiha3 2010-09-08 o godz. 18:09
0

wiem ale ja pisze że jak na wrocław to bardzo dobre warunki, wiem że wy w Warszawce macie trochę inaczej :>

Odpowiedz
Gość 2010-09-08 o godz. 18:09
0

Kirka napisał(a):Wlasciwie to nie znam kobiety po 50, ktrora nie umialaby odpalic kompa. nie znala gadu gadu, skypa, google.
a ja znam np. moja mama ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-08 o godz. 18:08
0

Ale Isia proponuje pracę w Warszawie, nie Wrocławiu.

Odpowiedz
asiha3 2010-09-08 o godz. 18:03
0

ja myślę że warunki które proponuje isia są bardzo dobre dla startującej osoby; przynajmniej jak na wrocław. I super pierwsza praca bo można troche sie nauczyć i nabrać takiego "pracowego obycia". ale ja nie znam warszawy. ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-08 o godz. 17:54
0

Wlasciwie to nie znam kobiety po 50, ktrora nie umialaby odpalic kompa. nie znala gadu gadu, skypa, google.

Ale podejrzewam, ze profesjonalna recepcjonistka, z doswiadczeniem (co idzie z wiekiem) bez dodatkowych obowiazkow w postaci studiow, mlodego meza/chlopaka, malych dzieci - to kosztuje wiecej niz nieopierzona studentka, ktorej ogolem sie nie chce byc recepcjonistka ;) bo ma wieksze ambicje.

I tak sobie dalej mysle, ze firmy Isi po prostu nie stac na profesjonalna recepcjonistke.

Odpowiedz
Gość 2010-09-08 o godz. 17:50
0

Praca w Warszawie.
Ta kawa to tu najmniej istotna ale masz plus za uśmiech.
To fakt chodzi o składki, za studentów płaci uczelnia. (Sądze, ze gdyby to był etat a nie zlecenie byłoby łatwiej albo i nie).

Odpowiedz
turkus 2010-09-08 o godz. 17:41
0

Kirka,
Po pierwsze:
czy znasz wiele kobiet po 50, które umieją odpalić komputer??
po drugie:
studentów przyjmuje się dlatego, żeby nie płacić składek zusowskich. ^^D

Isia,
a po trzecie: umiem robić dobrą kawę. Gdzie ta praca??? :D

Odpowiedz
Gość 2010-09-08 o godz. 17:16
0

a moze poszukaj nie studenta? moze kogos po 50?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie