• Gość odsłony: 7008

    Koty a ciąża i dziecko - pytania laika ;-)

    Założyłam ten temat bo szukałam i takiego typowego nie widziałam na forum.

    Mam trzy koty. Dwa kocurki i kotkę. Wszystkie sierściuchy są zdrowe, odrobaczone, zaszczepione i wysterylizowane. Ogólnie pod stałą pieka weterynarza.
    Robiłam jeszcze przed ciążą badania na toksoplazmozę,wynik wykazał, ze nigdy nie chorowałam jak i nie mam tej choroby. Od momentu wykonania badania kuwety sprząta mąż, ja nie dotykam ;)

    Pomimo powyższego, ciągle słyszę od rodziny i znajomych,że powinnam oddać koty :bad: :bad: :bad: Że kot+ciąża to nawiększy grzech, a z niemowlęciem to juz w ogóle nie do pogodzenia. :bad:

    Ku woli ścisłosci kotów w żadnym wypadku oddawać nie zamierzam. :D Kocham je nad życie :) Dawałam im dom z pełną swiadomością, że w niedalekiej przyszłości w tym domu pojawią się też dzieci.

    Naprawdę nie potrafię zrozumieć dlaczego wśród ludzi jest przekonanie, ze koty i dziecko jest be?

    Ale do czego zmierzam. Prośbe kieruję głównie do posiadających koty w ilości bez znaczenia ;)
    -Jakie są wasze doswiadczenia związane z kotami i pojawieniem się dziecka?
    -Jak przygotować koty na to, ze pojawi się w domu maluch?
    -Czy dziecko lubi jeść sierść ? ;)
    -Jak nie pozwolić by koty spały w łóżeczku dziecka (wystarczy, ze już w naszym śpią) ;)
    - Co sie robie w przypadku gdyby się okazało, że dziecko ma alergię na koty? Są jakieś lekarstwa? (nie jestem alergiczką i w ogóle się na tym nie znam )

    I ogólnie wszelkie uwagi i wskazówki mile widziane. :D

    Wiem, że jeszcze mam czas do wiosny, ale chcę uspokoić siebie i męża jak również chcę posiadać argumenty jak mi ktos będzie próbował koty z domu wyprowadzać. :)

    Odpowiedzi (65)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-01-18, 23:23:39
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Modeste1 2011-01-18 o godz. 23:23
0

Swoją drogą Tofiś musi być bardzo spokojnym kotkiem.

Rozmawiałam kiedyś z lekarzem (przy okazji wyników na toksoplazmozę) i ku mojemu zdziwieniu powiedział, że kotek może spokojnie dalej z nami przebywać pod jednym dachem (nawet w razie ciąży). Powiedział również, że szybciej można się zarazić od surowego mięsa, niż od domowego zwierzaka.

Niestety dla mnie nie ciąża i kot jest problemem, tylko astma i kot.
Dlatego też będę musiała się rozstać z moją Kicią ... tylko tak ciężko jest znaleźć nowy kochający i cierpliwy dom...

http://adopcje.miau.pl/profil.php?p=1071

Proszę o pomoc !

Odpowiedz
Kocurowa 2010-11-10 o godz. 16:24
0

dobrze, że koty mają taki refleks ;D

Odpowiedz
Gość 2010-11-08 o godz. 01:47
0

Kocurowa napisał(a):a ma Tofiś jeszcze te oczka ? ;)
Dzieki opanowanej do perfekcji sztuce uników - jeszcze ma ^^D

Odpowiedz
Kocurowa 2010-11-07 o godz. 05:32
0

a ma Tofiś jeszcze te oczka ? ;)

Odpowiedz
Gość 2010-11-07 o godz. 00:31
0

natamo napisał(a):
I dlatego też twierdzę, że przygarnięcie kota/psa, kiedy planuje się powiększenie rodziny jest skrajnie nieodpowiedzialne (w moim mniemaniu).

A jak nieodpowiedzialne jest przygarnięcie łysiejącego, zżeranego przez pchły, zagłodzonego psa na dwa tygodnie przed porodem? 8)

Pytanie jest retoryczne, natamo nie musisz odpowiadać ;)

Ja w każdym razie cieszę się, że dzieki temu, że nie wystraszyłam się tej kupki nieszczęścia, która niemal umarła na mojej wycieraczce
dzisiaj mam wspaniałego psiego przyjaciela, który pozwala Zosi na totalnie wszystko, łącznie z zabawą "gdzie Tofiś ma oczko"?

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-11-06 o godz. 20:15
0

Mamy dwie kotki,są z nami 3lata i przyleciały za nami do Irlandii gdzie obecnie mieszkamy.Jestem w drugim miesiącu ciąży i nie zamierzam pozbywać się kotów.
Koty są częścią naszej rodziny i jestem przekonana,że przystosują się do zmian,mają już w tym wprawę.

Odpowiedz
Gość 2010-11-06 o godz. 04:01
0

Ja też nie :)
A swoje stanowisko do tematu przedstawiłam już w poprzednich postach. Powtarzać się nie będę.
Dobrej nocy ;)


Ja też nie :) oczywiście dotyczyło zmiany zdania. ;)

Odpowiedz
Gość 2010-11-06 o godz. 03:59
0

OK, skoro tak uważasz. Chciałam Ci tylko wyjaśnić, że moja wypowiedź nie była atakiem centralnie na Twoją osobę.

W takim razie powróćmy do tematu zwierząt w domu przed pojawieniem się dziecka. Uważasz, że odpowiedzialnością jest przygarniać je, zdając sobie sprawę, że nie wiemy czy dziecko urodzi się zdrowe, czy z alergią? Jesli jednak z alergią, co stanie się z "czlonkiem rodziny" jakim jest kot/pies? Wiadomo, że każda matka wybierze dobro dziecka. Zwierzak będzie musiał w takim wypadku pożegnać się z dotychczasowym domem. Jak to wcześniej napisała Skrzacik, dla swojego "chciejstwa" fundujesz mu traume
Wiem, że są to skrajne przypadki i generalnie ludzie mają następujący tok myślenia "mnie to przecież nie dotyczy", ale jednak może dotyczyć, czy tego chcemy czy nie.
Ja myślę, że kolejność powinna być taka: najpierw dziecko, potem zwierzę. I zdania nie zmienię.


MarMaja napisał(a):Niczego dodawać ani prostować nie muszę, bo do żadnego innego tematu związanego z Twoją osobą nie odnosiłam się.
Czyżby?

MarMaja napisał(a):do piaskownicy też lepiej nie chodź, bo inne dziecko może twojemu kij/łopatke/cokolwiek w oko wsadzić lub walnąć kamieniem... a gdyby jeszcze zdarzyło się odwrotnie to traume masz jak nic.

Odpowiedz
Gość 2010-11-06 o godz. 03:41
0

natamo,
sorry, ale urabiasz teraz dodatkową teorię na własne potrzeby.
Niczego dodawać ani prostować nie muszę, bo do żadnego innego tematu związanego z Twoją osobą nie odnosiłam się.

Odpowiedz
Gość 2010-11-06 o godz. 03:30
0

MarMaja napisał(a):Twoje twierdzenie odnosi się dokładnie do osób takich, jak ja.
Tak, zgadza się. Ale nie zaatakowałam Ciebie, ani nikogo innego personalnie: "MarMaja, sorry, ale dla mie jesteś skrajnie nieodpowiedzialnia". Nic takiego nie napisałam. To oznaczaloby, że pod wieloma względami taka jesteś, nie tylko w tym temacie. W przeciwieństwie do Ciebie, oceniam konkretne zjawisko/zachowanie (a do tego chyba mam pełne prawo, czyż nie?), a nie konkretną osobę (bo po pierwsze nie znam Was osobiście, co za tym idzie nic o Was nie wiem, po drugie nie mam w zwyczaju oceniać ludzi, bo sama ideałem nie jestem). Naprawdę nie widzisz różnicy w naszych wypowiedziach?

MarMaja napisał(a):Określenie co najwyżej mogę zamienić na "skrajne przewrażliwienie".
Dodajmy jeszcze w "temacie noworodek/male dziecko pod jednym z dachem z kotem". I to "przyjmę z godnością" ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-11-06 o godz. 03:01
0

natamo napisał(a):Pisałam o ogólnym zjawisku przygarnięcia zwierzęcia do domu przed pojawieniem się w nim noworodka
jasno określająć stanowisko:
natamo napisał(a):I dlatego też twierdzę, że przygarnięcie kota/psa, kiedy planuje się powiększenie rodziny jest skrajnie nieodpowiedzialne (w moim mniemaniu).
Czy wobec powyższego mój przypadek "bycia w ciąży i przygarnięcia kota" nie jest kwalifikującym się do tego nadzwyczaj jasno określonego przez Ciebie ogólnego zjawiska? :O
Sorry, ale nie można tego zrozumieć inaczej niż zostało przez Ciebie napisane. Naprawde nie widzisz tej zbieżności? Twoje twierdzenie odnosi się dokładnie do osób takich, jak ja.

Jesteś jedyną osobą, z którą mam styczność, o takim podejściu do tematu, jak Twoje.
W żaden sposób nie mogłam pisać ogólnie. Określiłam Ciebie panikarą na przykładzie wyłącznie tego co napisałaś i nie mam zamiaru uogólniać na innych.
Określenie co najwyżej mogę zamienić na "skrajne przewrażliwienie".

Skoro ja mam przyjąć określenie "skrajnie nieodpowiedzialna" to Ty przyjmij z godnością hmm... "skrajnie przewrażliwona".
Zdania nie zmienię. I tyle.

Odpowiedz
Gość 2010-11-06 o godz. 01:59
0

MarMaja napisał(a):wzięłam kota będąc w ciąży o czym napisałam jawnie w jednym z postów, więc Twoje poniższe stwierdzenie bije prosto we mnie
Pisałam o ogólnym zjawisku przygarnięcia zwierzęcia do domu przed pojawieniem się w nim noworodka. Ty napisałaś (nie znając mnie osobiście): MarMaja napisał(a):jesteś skrajną panikarą Szkoda, że nie widzisz różnicy

MarMaja napisał(a):Na prowadzenie samochodu masz w dużym stopniu wpływ sama - na cudze dziecko prawie żadnego. Szkoda, że nie rozumiesz różnicy
I tu się bardzo mylisz. Kiedyś, prowadząc samochód miałam sytuację, że kierowca jadący z naprzeciwka, nagle, bez żadnej racjonalnej przyczyny, zejchał na mój pas ruchu (pisałam o tym w innym wątku). Mój ówczesny wybór to: czołówka lub rów + drzewa. Tak czy siak, było duże zagrożenie życia zarówno moje, jak i osób współuczestniczących. Miałam tu jakiś wpływ na zaistniałą sytuację?

Może zakończmy to przekomarzanie w ten sposób: ja uszanuję Twoje zdanie w temacie poruszonym tutaj, a Ty uszanuj moje, bez nazywania mnie "panikarą".

Odpowiedz
Gość 2010-11-06 o godz. 01:16
0

maggie.kotka napisał(a):Aga, czy to jest abisiek? Piękne masz futra :lizak: A te zdjęcia - rewelka ^D^
Oba chłopaki (na zdjęciach) to abiśki :D Tylko jeden mocno nietypowy, bo srebrny. Jest jeszcze Zuza... parkingowa znajda. Typowa gwiazda z fochem :DD

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 23:00
0

natamo napisał(a):MarMaja napisał(a):nie zarzucaj innym, że są skrajnie/lub mniej nieodpowiedzialni tylko dlatego, że myślą i robią inaczej
Nikomu personalnie tego nie zarzuciłam, wyraziłam swoje zdanie w tej kwestii (ale widzę, że wziełaś to do siebie) i dopuszczam do siebie myśl, że inni twierdzą inaczej. Zresztą pisałam o tym wcześniej.
wzięłam kota będąc w ciąży o czym napisałam jawnie w jednym z postów, więc Twoje poniższe stwierdzenie bije prosto we mnie: I dlatego też twierdzę, że przygarnięcie kota/psa, kiedy planuje się powiększenie rodziny jest skrajnie nieodpowiedzialne (w moim mniemaniu).
MarMaja napisał(a):żadne racjonalne argumenty iluś tam osób, oparte na własnych doświadczeniach do Ciebie nie dotrą
Tak samo jak do Ciebie argument przedstawiony przeze mnie, oparty na moim doświadczeniu. Możemy tak w kółko
MarMaja napisał(a):ale do piaskownicy też lepiej nie chodź, bo inne dziecko może twojemu kij/łopatke/cokolwiek w oko wsadzić lub walnąć kamieniem...
To tak jak z argumentem dotyczącym jazdy samochodem: "nie jeździj, bo możesz mieć wypadek". Tak, mogę, ale bez samochodu przy moim trybie życia nie mogłabym normalnie funkcjonować, bez kota w domu - jak najbardziej.
Na prowadzenie samochodu masz w dużym stopniu wpływ sama - na cudze dziecko prawie żadnego. Szkoda, że nie rozumiesz różnicy.
natamo napisał(a):Dlatego uważam, że stwierdzenie:
MarMaja napisał(a):jesteś skrajną panikarą
jest trochę na wyrost
być może, zapewne w takim samym stopniu jak twoje o skrajnej nieodpowiedzialności. To moje osobiste zdanie i dla mnie jesteś skrajną panikarą.

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 22:15
0

MarMaja napisał(a):nie zarzucaj innym, że są skrajnie/lub mniej nieodpowiedzialni tylko dlatego, że myślą i robią inaczej
Nikomu personalnie tego nie zarzuciłam, wyraziłam swoje zdanie w tej kwestii (ale widzę, że wziełaś to do siebie) i dopuszczam do siebie myśl, że inni twierdzą inaczej. Zresztą pisałam o tym wcześniej.

MarMaja napisał(a):żadne racjonalne argumenty iluś tam osób, oparte na własnych doświadczeniach do Ciebie nie dotrą
Tak samo jak do Ciebie argument przedstawiony przeze mnie, oparty na moim doświadczeniu. Możemy tak w kółko

MarMaja napisał(a):ale do piaskownicy też lepiej nie chodź, bo inne dziecko może twojemu kij/łopatke/cokolwiek w oko wsadzić lub walnąć kamieniem...
To tak jak z argumentem dotyczącym jazdy samochodem: "nie jeździj, bo możesz mieć wypadek". Tak, mogę, ale bez samochodu przy moim trybie życia nie mogłabym normalnie funkcjonować, bez kota w domu - jak najbardziej.
Dlatego uważam, że stwierdzenie:
MarMaja napisał(a):jesteś skrajną panikarą
jest trochę na wyrost

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 20:57
0

natamo napisał(a):Jeszcze raz zacytuję Carrie, żeby już zakonczyć to licytowanie się, o którym pisałam wyżej
Carrie napisał(a):Ale sama napisałaś, że to tylko zwierzęta. A nusz im za którymś razem odbije i nie poprzedzą warknięciem ataku?
W zasadzie podobne pytanie mogłabym zadać wszystkim tym, które pisały, że ich kot na widok dziecka reaguje ucieczką....A co jeśli pewnego dnia nie ucieknie, tylko zaatakuje?
Nie musicie odpowiadać.
wiesz, czasem to bardziej przewidywalny jest zwierzak niż dziecko :D Dzieci na szczęście rosną i mądrzeją, więc sytuacje zagrażające zwierzakowi maleją... ale do piaskownicy też lepiej nie chodź, bo inne dziecko może twojemu kij/łopatke/cokolwiek w oko wsadzić lub walnąć kamieniem... a gdyby jeszcze zdarzyło się odwrotnie to traume masz jak nic.

Do swojej fobi urabiasz teorie - masz prawo, ale nie zarzucaj innym, że są skrajnie/lub mniej nieodpowiedzialni tylko dlatego, że myślą i robią inaczej.
Ja uważam, że jesteś skrajną panikarą i żadne racjonalne argumenty iluś tam osób, oparte na własnych doświadczeniach do Ciebie nie dotrą, choćby i kilofem wyryte.
Zaryzykuję stwierdzenie, że liczba oczu wybitych na podwórku/w szkole/ gdziekolwiek i jakkolwiek jest znacznie wyższa niż liczba uszkodzeń poczyniona przez zwierzę domowe, odpowiednio traktowane.

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 20:21
0

Jeszcze raz zacytuję Carrie, żeby już zakonczyć to licytowanie się, o którym pisałam wyżej
Carrie napisał(a):Ale sama napisałaś, że to tylko zwierzęta. A nusz im za którymś razem odbije i nie poprzedzą warknięciem ataku?
W zasadzie podobne pytanie mogłabym zadać wszystkim tym, które pisały, że ich kot na widok dziecka reaguje ucieczką....A co jeśli pewnego dnia nie ucieknie, tylko zaatakuje?
Nie musicie odpowiadać.

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 20:18
0

natamo napisał(a):I dlatego też twierdzę, że przygarnięcie kota/psa, kiedy planuje się powiększenie rodziny jest skrajnie nieodpowiedzialne (w moim mniemaniu). no ja to akurat znam większe ekstrema, ale przecież nie bedę się spierać z takim fachowcem...
:&
Jestem skrajnie nieodpowiedzialna i jest mi z tym świetnie, widząc jak szczęśliwego mam w domu kota i faceta-kociarza oraz zdrowe i obowiązkowe (karmi kotka) dziecko.

to pisałam ja - była przeciwniczka kotów, psia-mama.
lol

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 20:12
0

dagjes napisał(a):natamo, a rodzice wiedzą o ewentualnym oddaniu im psów i z chęcią je do siebie wezmą?
Jak najbardziej tak, myślę, że jak tylko pojawi się dziecko, sami upomną się o psy. Uwielbiają je, a psy uwielbiają ich, więc nie ma tu żadnego problemu.

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 20:08
0

natamo, a rodzice wiedzą o ewentualnym oddaniu im psów i z chęcią je do siebie wezmą?

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 20:02
0

Carrie napisał(a):natamo napisał(a):Dlatego napisałam, to co napisałam, bo na tyle dobrze znam moje psy - jeśli warczą, to już nie są to żarty ani zabawa.
Ale sama napisałaś, że to tylko zwierzęta. A nusz im za którymś razem odbije i nie poprzedzą warknięciem ataku?
Dlatego też wcześniej pisałam, że pozbycie się zwierzęcia przed przybyciem dziecka, nie jest jednak tak wielkim idiotyzmem, jak ktoś tu wcześniej stwierdził. Nie idę w zaparte, że kotki be, a pieski cacy. Pomimo, że bardzo bym tego nie chciała, zdaję sobie sprawę, że może dojść do sytuacji, kiedy moje psy będą musiały zmienić miejsce zamieszkania. Myślę, że każdy kto ma zwierzaka i małe dziecko, musi brać taką ewentualność pod uwagę.
I dlatego też twierdzę, że przygarnięcie kota/psa, kiedy planuje się powiększenie rodziny jest skrajnie nieodpowiedzialne (w moim mniemaniu).
Dlaczego ja mam psy (pomimo, że planujemy dziecko) pisałam wyżej. I nadal twierdzę, że jeżeli zauważę jakiekolwiek niepokojące objawy w zachowaniu psów w stosunku do dziecka, zmienią one dom, na dom moich rodziców.

Poza tym, możemy się tak licytowac w nieskończoność: "gwarantuję ci", "to idiotyzm" itp. Wyraziłam swoją opinię na temat kota w domu, gdzie jest noworodek - ja nie zdecydowałabym się na coś takiego, z powodu złego doświadczenia w rodzinie. Ale przecież żadnej z Was nie nakazuję wyrzucić zwierzaka. Więc wyluzujcie dziewczyny i uszanujcie moją postawę w tym temacie 8)

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 19:44
0

natamo napisał(a):Dlatego napisałam, to co napisałam, bo na tyle dobrze znam moje psy - jeśli warczą, to już nie są to żarty ani zabawa.
Ale sama napisałaś, że to tylko zwierzęta. A nusz im za którymś razem odbije i nie poprzedzą warknięciem ataku?

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 19:15
0

MarMaja napisał(a):gwarantuje, że warknie i to nie raz. Może zapobiegliwie oddaj zwierzaki wcześniej.
Nie sądzę, moje psy należą raczej do gatunku "niemowy". Nie raz miały styczność z małymi dziećmi, które próbowały je maltretować. Nigdy nie było warknięcia, tylko ucieczka. Dlatego napisałam, to co napisałam, bo na tyle dobrze znam moje psy - jeśli warczą, to już nie są to żarty ani zabawa.

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 18:41
0

Carrie napisał(a):maggie.kotka napisał(a):Jeszcze nigdy nie spotkałam się z sytuacją, gdzie kot szanowany w domu, któremu dzieci nie dokuczają (wtykanie paluszków do oka, ciągnięcie za futro itd) zrobił krzywdę dziecku. Natomiast spotykam się wyłącznie z sytuacją, gdzie kot nie czujący się bezpiecznie, spokojnie oddalał się poza zasięg rąk dziecka.
Dokładnie. Wiadomo, przewidzieć się nie da. Ale biorąc pod uwagę reakcję mojego kota na dzieci (a przewinęło się ich po domu sporo) oraz reakcję mojego syna na dzieci, bardziej się boję o to, że Maks coś bratu zrobi, niż że zrobi mu coś kota
dokładnie, kot szanowany nie ma powodu do ataków.
Nasza kotka jest ze schroniska i obie strony musiały sobie zaufać, co w przypadku kota już raz zabranego i ponownie oddanego przez innych wcale łatwe nie było. Oswajanie trwało jakiś czas, ale kot nigdy nie stanowił zagrożenia dla dziecka, wręcz przeciwnie - do dziecka ma więcej cierpliowści niż do dorosłych.Poza tym, za nim naprawdę rzuci się "w szale" z pazurami na kogoś, to najpierw ostrzega, że dane zachowanie człowieka nie podoba mu się. "Dziecinne maltretowanie" nawet anioła wyprowadziłoby z równowagi.... Gdyby tylko zabawki umiały mówić... albo przynajmniej uciekać :&

Czasami zadrapanie zdarza się również przy zabawie i wynika z radości a nie złości... Kot to zdecydowanie nie pies. Teraz mam kota, przez 18 lat miałam psa i stanowczo stwierdzam, że bardziej "upierdliwy" i nachalny w obejściu jest pies niż kot co jest argumentem istotnym (np. odpada lizanie ;))


natamo napisał(a):Jeżeli którykolwiek z nich kiedykolwiek choćby warknie na moje dziecko
gwarantuje, że warknie i to nie raz. Może zapobiegliwie oddaj zwierzaki wcześniej.

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 18:09
0

Ja mam dwa koty. Jeden (Homek) unika Maćka jak diabeł świętej wody ;) Drugi (Bufka) jest wyjątkowo cierpliwy i znosi pieszczoty Maciusia ze stoickim spokojem ;D
Oczywiście te pieszczoty są zawsze pod moim nadzorem i nigdy nie pozwalam na męczenie kota.
Bufka zresztą uwielbia leżeć w miejscach należących do Maćka. Każdy wózek i łóżeczko są jej ;)

Na samym początku koty nie zwracały uwagi na Maćka, a Maciek na koty. Dopiero od dwóch miesięcy jest między nimi jakaś konkretna relacja (Maciek goni, kot ucieka :D ).

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 15:18
0

Aga1 napisał(a):A pierwsze pytanie jakie słyszałam po poinformowaniu kogokolwiek, ze jestem w ciąży to: A co z kotami? Na początku się wkurzałam i robiłam awantury, ale potem odpowiadałam tylko: Koty? A dziękuję, dobrze się mają.
Tia, moi zaprzyjaźnieni sąsiedzi, od czasu do czasu pytają: I co z kotami? Odpowiadam, a co ma być, będzie jak dotąd. Komentują to zawsze: Jeszcze zobaczymy, a mnie się nóż w kieszeni otwiera.

Mam nadzieję, że będzie jak u Agi1, zwłaszcza że moje koty chowają się po katach jak przychodzi mój 6-letni bratanek i dopiero po dłuższym czasie jedna nieśmiało wystawia nos, a druga wyłazi zza kanapy jak usłyszy że zamykają się za nim drzwi. Zobaczymy

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 14:42
0

Aga, czy to jest abisiek? Piękne masz futra :lizak: A te zdjęcia - rewelka ^D^

Odpowiedz
Gość 2010-11-05 o godz. 14:09
0

Marcja napisał(a):Pomimo powyższego, ciągle słyszę od rodziny i znajomych,że powinnam oddać koty :bad: :bad: :bad: Że kot+ciąża to nawiększy grzech, a z niemowlęciem to juz w ogóle nie do pogodzenia. :bad:
Musisz się nauczyć wpuszczać to jednym uchem i wypuszczać drugim ;) Bez przetwarzania ;) Ja tak robiłam.
U mnie jest identyczna sytuacja jak u Ciebie: trzy koty (2 szurnięte kocury + gwiazda z fochem) i dziecko. A pierwsze pytanie jakie słyszałam po poinformowaniu kogokolwiek, ze jestem w ciąży to: A co z kotami? Na początku się wkurzałam i robiłam awantury, ale potem odpowiadałam tylko: Koty? A dziękuję, dobrze się mają.
Marcja napisał(a):-Jakie są wasze doswiadczenia związane z kotami i pojawieniem się dziecka?
Moje koty bały/boją się Zośki i generalnie jej unikają. Ale ona na ich widok piszczy tak, ze sama mam ochotę zwiewać Generalnie nie pozwalam na tarmoszenie, miętolenie, itp. Zośka jeszcze kompletnie nie panuje nad tym z jaką siłą łapie i poprostu szkoda mi kotów. Poza tym wiem, ze w sytuacji podbramkowej będą się bronić, czemu absolutnie się nie dziwię. Generalnie koty to nie zabawka i należy im się szacunek.
Napewno mam duuuużo więcej roboty niż standardowo ma się przy dziecku. Dochodzi permanentne odkurzanie, mycie podłóg, zbieranie rozniesionego żwiru, itd, itp.
-Jak przygotować koty na to, ze pojawi się w domu maluch?
Nie przygotowywaliśmy ich w żaden sposób. Jedyne co zrobiliśmy, to zabranie ciuszków używanych przez Zosię ze szpitala i rozłożenie ich w łóżeczku, foteliku, wózku. Żeby zapoznały się z zapachem.
Marcja napisał(a):-Czy dziecko lubi jeść sierść ? ;)
W pewnym wieku dziecko lubi jeść wszystko Żwir też jest pyszny Marcja napisał(a):-Jak nie pozwolić by koty spały w łóżeczku dziecka (wystarczy, ze już w naszym śpią) ;)
U mnie tylko Zuza próbowała się zainstalować w Zośki łóżeczku. Akurat ona gubi najwięcej sierści Kilka razy ją pogoniłam i przestała.
Marcja napisał(a):- Co sie robie w przypadku gdyby się okazało, że dziecko ma alergię na koty? Są jakieś lekarstwa? (nie jestem alergiczką i w ogóle się na tym nie znam )
Nie mam pojęcia. Póki co nie mam tego problemu i mam nadzieję, ze nigdy nie będę miała.
A tak wyglądało u nas pierwsze spotkanie kotów z Zosią (zdjęcie zrobione zaraz po przyjeździe do domu ze szpitala; Zosia miała 3 dni):


I takie momenty się zdarzały gdy Zośka jeszcze nie piszczała i nie łapała kotów lol


PS. Oddania kotów na wszelki wypadek nawet nie skomentuję ....

Odpowiedz
Kocurowa 2010-11-04 o godz. 17:38
0

Wiem, że są to żywe stworzenia, które czują, tęsknią, boją się. Ale zrozumcie też mnie. Czy jeśli w Waszej najbliższej rodzinie zdażyłoby się coś takiego, też zdecydowałybyście się na kota przy małym dziecku?

Być może wtedy bym się nie zdecydowała na kota przy dziecku, dlatego też NIE WZIĘŁA BYM KOTA bo i w jakim celu, zakładając, że kiedyś będę chciała mieć dzieci a kot żyje około 16 a nawet więcej lat....

A jeżeli już bym go wzięła, to zrobiłabym wszystko, żeby i kot był u mnie szczęśliwy i dziecko bez zadrapań z tego wyszło.

Chociaż mi się wydaje, że psy potrafią częściej zareagować agresją, np. wtedy kiedy mają "swoje miejsce" a dziecko tam sobie raczkując wlezie... lub zacznie grzebać w psa misce... Psy częściej bronią swojego.

Kot najczęściej ratuje się ucieczką, woli zejść z drogi i atakuje w ostateczności.

Ale w sumie to wszystko zależy od tego jak ułożyliśmy zwierzaka no i jego uwarunkować genetycznych.... Więc jeśli miałabym JAKIEKOLWIEK wątpliwości to bym kotka/pieska nie brała i tyle.

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 17:36
0

Madeleine napisał(a):Jak rozumiem, samochodem też nie jeździsz na wszelki wypadek?
Tak. I generalnie siedzę zamknięta w izolatce, bo tutaj czuję się bezpiecznie ;)

Aguś napisał(a):jeśli nie pomagały prośby i groźby, to należało dziecko odizolować od psa
Tak właśnie zrobiliśmy

Aguś napisał(a):co by było gdyby pies warknął? zostałby oddany? Aguś napisał(a):czy nie bo to nie twoje dziecko?
To pytanie zadałaś chyba bardziej w formie zaczepki, a nie w celu wywołania konstruktywnej dyskusji? 8)
Bo wierzę, że tak naprawdę zdajesz sobie sprawę z tego, że znajomi zwykle nie przesiadują u kogoś 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu? Na czas ich wizyty śmiało można psa odizolować, jeśli wchodzi w drogę diecku... Co innego z własnym dzieckiem, które jest w domu non stop. I pies też. Chyba już nie muszę dalej tłumaczyć? 8)

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 17:20
0

natamo napisał(a):Zobaczcie co napisała Madeleine, stronę wcześniej:
Madeleine napisał(a):nie przepadają za Piotrusiem. Nie raz, nie dwa zdarzyło się, że dostał pazurami po buzi
Więc chyba jednak jest coś w tym, o czym piszę.
Nie ma nic w tym. Bo koty małego drapią, jak on je zaczepia, więc tak jakby słusznie mu się należy. A Piotruś - cóż, nauczył się, co z kotami robic wolno, a za co oberwie po buzi ;) Bolesna nauka, ale skuteczna. I szybka.

Poza tym nie mam zamiaru oddawać kota z powodu posiadania dziecka! Natomiast nie ukrywam, że było mi na początku czasem bardzo ciężko, żeby ogarnąć cały kram :|

natamo napisał(a):No właśnie, nie da się przewidzieć. Więc oddanie kota "na wszelki wypadek" nie jest chyba jednak aż tak wielkim idotyzmem... Jak rozumiem, samochodem też nie jeździsz na wszelki wypadek? ;)

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 16:41
0

maggie.kotka napisał(a):Jeszcze nigdy nie spotkałam się z sytuacją, gdzie kot szanowany w domu, któremu dzieci nie dokuczają (wtykanie paluszków do oka, ciągnięcie za futro itd) zrobił krzywdę dziecku. Natomiast spotykam się wyłącznie z sytuacją, gdzie kot nie czujący się bezpiecznie, spokojnie oddalał się poza zasięg rąk dziecka.
Dokładnie. Wiadomo, przewidzieć się nie da. Ale biorąc pod uwagę reakcję mojego kota na dzieci (a przewinęło się ich po domu sporo) oraz reakcję mojego syna na dzieci, bardziej się boję o to, że Maks coś bratu zrobi, niż że zrobi mu coś kota

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 16:40
0

natamo napisał(a):Czy jeśli w Waszej najbliższej rodzinie zdażyłoby się coś takiego, też zdecydowałybyście się na kota przy małym dziecku?
Tak. Gdy mój brat był noworodkiem rodzice mieszkali u babci, która miała kota. I kot drapnął brata w oko. Nie wiem co było przyczyną, słyszałam różne wersje w zależności od opowiadajacego. Kot domu nie stracił.

Ja mam dwa koty i nie zamierzam ich oddawać, biorąc je do domu, liczyłam się z tym że wcześniej czy później zajdę w ciążę. Teraz obecność kotów w domu najbardziej przeżywa moja mama, a ja wierzę że wszystko będzie ok.

natamo napisał(a):córeczka znajomych, biegała na kolanach za moim psem próbując złapać go za hmmm jajka. Biedny uciekał przed nią ile sił w nogach, chował gdzie popadło. Dzisiaj się z tego śmiejemy, ale wtedy bałam się, że w końcu pies straci cierpliwość. I nie pomogły żadne prośby i groźby. Dziecko było ciekawe co to tak dynda i tyle :)
A takiej sytuacji to ja sobie nie mogę wyobrazić, bo jeśli nie pomagały prośby i groźby, to należało dziecko odizolować od psa, bo co by było gdyby pies warknął? zostałby oddany? natamo napisał(a):Jeżeli którykolwiek z nich kiedykolwiek choćby warknie na moje dziecko, wyląduje u moich rodziców czy nie bo to nie twoje dziecko?

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 15:56
0

maggie.kotka napisał(a):A jeśli coś zawodzi, to właśnie my, że nie potrafiliśmy dziecku wytłumaczyć jak należy traktować zwierzęta.
Zgadza się, jeśli chodzi o starsze dzieci. Bo jak maluchowi wytłumaczyć, że wpychanie palca w nos, ucho, czy oko psa/kota jest be? I łapanie psa za "dyndające kuleczki" pomiędzy łapami też nie jest dobrą zabawą? :) (Miałam taki przypadek, córeczka znajomych, biegała na kolanach za moim psem próbując złapać go za hmmm jajka. Biedny uciekał przed nią ile sił w nogach, chował gdzie popadło. Dzisiaj się z tego śmiejemy, ale wtedy bałam się, że w końcu pies straci cierpliwość. I nie pomogły żadne prośby i groźby. Dziecko było ciekawe co to tak dynda i tyle :) )

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 15:26
0

natamo napisał(a):Wracając do kotów, sądzę, że jednak jet z nimi trudniej niż z psami. Koty mają bardzo niezależne charaktery, przez co nie dają się tak łatwo ułożyć jak psy, co powoduje, że są jeszcze bardziej nieprzewidywalne. Dlatego ja (i to jest tylko i wyłącznie moje zdanie i szanuję to, że możecie mieć inne) nigdy nie pozwoliłabym, żeby kot przebywał w otoczeniu małego dziecka.
natamo, piszesz tak chyba tylko dlatego, że nigdy nie miałaś kota w domu. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z sytuacją, gdzie kot szanowany w domu, któremu dzieci nie dokuczają (wtykanie paluszków do oka, ciągnięcie za futro itd) zrobił krzywdę dziecku. Natomiast spotykam się wyłącznie z sytuacją, gdzie kot nie czujący się bezpiecznie, spokojnie oddalał się poza zasięg rąk dziecka. A piszę to nie tylko ze swojego doświadczenia, ale również znajomych hodowców kotów, którzy w jednym domu mają i dzieci i koty (całkiem sporo) :)

natamo napisał(a):Jak już wiecie sama mam dwa psy, które uwielbiam. Ale mimo wszystko są to tylko zwierzęta, do którch należy stosować zasadę ograniczonego zaufania. Jeżeli którykolwiek z nich kiedykolwiek choćby warknie na moje dziecko, wyląduje u moich rodziców.
Chyba inaczej pojmujemy miłość do zwierząt. Ja swoje kocuraki również szanuję. Nie słyszałam o przypadku, że kot któremu dziecko nigdy nie dokuczało, sam zaatakował dzieciaczka. IMO kot, pies, każde zwierze, też ma prawo się bronić. I tu nasza, rodziców rola, by pokazać jak należy traktować zwierzaka. A jeśli coś zawodzi, to właśnie my, że nie potrafiliśmy dziecku wytłumaczyć jak należy traktować zwierzęta.

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 15:09
0

Sun napisał(a):Boję się zapytać co się z tym kotem stało...
Zabrzmiało to jakbyśmy byli jakimiś mordercami kotów
Nie bój się, nie stała mu się krzywda. Zabrała go kobieta, która już miała kilka kotów. U niej w domu nie było dzieci.

Sun napisał(a):Co innego oddanie kota "na wszelki wypadek" (idiotyzm) a co innego, bo jest agresywny. Ale tego się nie da przewidzieć.
No właśnie, nie da się przewidzieć. Więc oddanie kota "na wszelki wypadek" nie jest chyba jednak aż tak wielkim idotyzmem...

Dziewczyny, ja rozumiem, że jesteście wielkimi miłośniczkami kotów. Wiem, że są to żywe stworzenia, które czują, tęsknią, boją się. Ale zrozumcie też mnie. Czy jeśli w Waszej najbliższej rodzinie zdażyłoby się coś takiego, też zdecydowałybyście się na kota przy małym dziecku?
Jak już wiecie sama mam dwa psy, które uwielbiam. Ale mimo wszystko są to tylko zwierzęta, do którch należy stosować zasadę ograniczonego zaufania. Jeżeli którykolwiek z nich kiedykolwiek choćby warknie na moje dziecko, wyląduje u moich rodziców. I możecie się na mnie za to rzucić, uważać mnie za nieczułego zwyrodnialca itp. Ale jestem przekonana, że bezpieczeństwo dziecka będzie dla mnie najważniejsze.

Wracając do kotów, sądzę, że jednak jet z nimi trudniej niż z psami. Koty mają bardzo niezależne charaktery, przez co nie dają się tak łatwo ułożyć jak psy, co powoduje, że są jeszcze bardziej nieprzewidywalne. Dlatego ja (i to jest tylko i wyłącznie moje zdanie i szanuję to, że możecie mieć inne) nigdy nie pozwoliłabym, żeby kot przebywał w otoczeniu małego dziecka.
Zobaczcie co napisała Madeleine, stronę wcześniej:
Madeleine napisał(a):nie przepadają za Piotrusiem. Nie raz, nie dwa zdarzyło się, że dostał pazurami po buzi
Więc chyba jednak jest coś w tym, o czym piszę.

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 14:39
0

Co innego oddanie kota "na wszelki wypadek" (idiotyzm) a co innego, bo jest agresywny. Ale tego się nie da przewidzieć. Mam 6 kotow. 5 wieje przed dzieckiem, nawet nie da się jej dotknąć. O szóstego się boję. Bo Emma może z nim zrobić wszystko a on nie reaguje. Pilnuję ich i uczę ją, że trzeba delikatnie, ale jeśli w końcu kot ją drapnie to nie będę miała do niego pretensji.
Natomiast gdyby kot oszalał po pojawieniu się dziecka i rzucał się na nie z mordem w oczach i nic by nie pomagało, oddałabym. Ale nigdy o takim przypadku nie słyszałam.

Boję się zapytać co się z tym kotem stało...

Odpowiedz
Kocurowa 2010-11-03 o godz. 20:17
0

muszę się włączyć, ponieważ strasznie mnie drażni postawa z którą niestety mam nieprzyjemność spotykać się dość często z racji obracania się wśród hodowców kotów.

Rodzą Ci sie kocięta, odbierasz poród (niezapomniane uczucie trzymania na dłoni nowo narodzonego kociaczka) czasem bywa tak, że go ratujesz, masujesz maleńkie serduszko, odsysasz wody, dokarmiasz, czasem pomagasz kotce masować maluchom brzuszki, odchowujesz je przez około 4 miesięcy kiedy to zdążysz się już w nich na zabój zakochać...

Szukasz im kochających ludzi, którzy dadzą im tak samo "kocio szurnięty" dom, martwisz się, czy się zaklimatyzują, czy tęsknią, wydzwaniasz do nowych właścicieli, czy nie dzieje się maluchowi krzywda... ufff udało się, mają dobry, ciepły dom, przywiązują się do niego, a po 2 latach widzisz swojego kotka na allegro, bo pani urodziło się dziecko i chce kotka oddać/sprzedać....
Za przeproszeniem kurw mnie wtedy strzela i gdybym mogła to pewnie bym udusiła, TROCHĘ ODPOWIEDZIALNOŚCI !!! trzeba liczyc się z tym, że kiedyś będzie dzidziuś i co wtedy, że zwierzak to nie zabawka, to członek rodziny na kilkanaście lat.
Jak dla mnie PEŁNOPRAWNY członek rodziny, więc jak mój synek podbije córeczce oko, czy podrapie to faktycznie powinnam go oddać bo stwarza zagrożenie....

Niektórzy uważają, że kot nie przywiązuje się do właściciela, a przynajmniej nie tak bardzo, bo jest taki niezależny i chadza swoimi drogami...

Mój kot kiedy pojechał do znajomej na 2 tygodnie, mimo fantastyczniej opieki jak wrócił to był chodzącym cieniem... zaczął do siebie dochodzić po ponad tygodniu, nie odstępował mnie na krok, nawet jak ledwo mógł ciągnąć za sobą łapki... to co zobaczyłam usiłując go odratować... cóż... nigdy już nie zostawiam żadnego z nich samego na dłużej i jest to moja świadoma decyzja, że nigdy nie polecę do ciepłych krajów na wycieczkę itd. Podporządkowuję swoje życie pod decyzję, która podjęłam, wakacje spędzam tam, gdzie mogę zabrać je ze sobą samochodem i jest mi z tym dobrze.

Tak ciężko jest czasem pomyśleć ? nie jesteśmy juz dziećmi, które wołają mamusiu kup mi pieska/kotka, a później mamusia musi się nim zajmować.

ODPOWIEDZIALNOŚĆ - to takie ważne słowo.....

(przepraszam, musiałam sie wypisać, bo bym sie udusiła)

Zwierzak czuje, kocha, tęskni...
A poniżej jak dla mnie najlepiej przedstawiający to wiersz... który zawsze ściska mnie w gardle.... ale cóż może taka jestem głupawo-uczuciowa....

Szymborska Wisława, Kot w pustym mieszkaniu

Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.

Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.

Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.

Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.

I żadnych skoków pisków na początek.
...............................................................
Oddać.... tego nie robi sie kotu.......

Odpowiedz
Gość 2010-11-03 o godz. 19:53
0

Uraz mam, to fakt, ale do kotów, nie do psów. Chociaż tak jak pisałam, psy to zwierzęta, a każde zwierzę może być nieprzewidywalne. Jeżeli którykolwiek z psów jakkolwiek źle zachowałby się w stosunku do mojego dziecka, szybko zmieniłby dom - na dom moich rodziców.
A jeśli chodzi o ścisłość, nie decydowałam się na psy, bo właśnie, jak to Skrzaciku napisałaś, "mam w planach rozmnażanie". Dostałam w spadku dom dziadków, razem z pasami. Skoro tam się wychowywały, to zostały z nami.
I nie traktuj mnie jak jakiegoś zwyrodnialca. Wychowywałam się ze zwierzętami, kocham zwierzęta i jestem na tyle odpowiedzialna, żeby nie zafundować im traumy (gdyby było inaczej, po śmierci moich dziadków, nie zostałyby z nami w domu). Tym bardziej, że to ja je wychopwywałam i to ja chodziłam z nimi na tresurę. Pomimo to, jednak dobro dziecka przekładałabym nad dobro psów (tak chyba nakazuje zdrowy rozsądek, prawda?). U moich rodziców też miałyby "raj na ziemi", ale jak już napisałam wcześniej, i tak w rezultacie pewnie zostałyby z nami. Bez obaw, nie dałabym ich skrzywdzić.


Skrzacik napisał(a):Dla własnego chciejstwa rozważasz zafundowanie zwierzętom dużej traumy
Jak widzisz, po pierwsze, nie było to moje "chciejstwo", po drugie, nie zamierzam fundowac zwierzętom traumy, bo na dzień dzisiejszy dałabym się za swoje psy pokroić. Tak jak pewnie w przyszłości za swoje dziecko.

Odpowiedz
Gość 2010-11-03 o godz. 19:25
0

Masz jakiś uraz ok.
Tylko mam pytanie po kiego w ogóle brałaś psy?! Skoro masz w planach rozmnażanie, to po co robiłaś sobie "problem"?

Tego nie rozumiem. Dla własnego chciejstwa rozważasz zafundowanie zwierzętom dużej traumy. I jeszcze wspaniałomyślnie!!!!!! dodajesz, że pewnie jednak ich nie oddasz... No żesz!
Ja bardzo proszę, z takim podejściem oddaj je mnie. Najlepiej jeszcze dziś.

Odpowiedz
Gość 2010-11-03 o godz. 19:16
0

natamo, a co byś zrobiła z kotem? oddała?
Jeżeli decyzja o posiadaniu dziecka wyprzedzałaby przybycie kota do domu, po prostu nie zdecydowałabym się na niego. Jeżeli na odwrót, nie wiem co bym zrobiła... Pewnie z wielkim bólem serca starałabym się znaleźć nowy dom dla kota. Najprawdopodobniej byłby to dom moich rodziców.

Anirrak napisał(a):Tak dla zasady?
Bo coś hipotetycznie może się stać?
Bez zastanowienia, bez sprawdzenia czy dzieć i zwierzę w ogóle będą sobie w drogę wchodziły?
Zwierzę jest tylko zwierzęciem, nie jesteśmy w stanie przewidzieć jego reakcji na "pieszczoty" dziecka. Wolałabym jednak nie sprawdzać jego wytrzymałości na nie.

Anirrak napisał(a):Ponieważ dla mnie moje zwierzaki to członkowie rodziny - to pojąć tego nie potrafię...
Dla mnie takie "pozbycie się" kota tylko dlatego, że pojawi się dziecko jest po prostu okrutne, nieludzkie...
Dla mnie moje zwierzęta to równoprawni z ludźmi członkowie rodziny. Mam dwa duże psy. Pomimo, że są świetnie ułożone, zawsze pozostaną zwierzętami, niestety. A te często są bardzo nieprzewidywalne. Szczerze mówiać nie wiem jakie będę miała podejsćie do sprawy, kiedy w drodze pojawi się dziecko. Serce będzie podpowiadało, żeby ich nie oddawać, rozum, że to niestety tylko zwierzę, bez względu na to jak świetnie jest ułożone.
Przypuszczam, a nawet jestem prawie pewna, że w rezultacie i tak zostaną z nami, ale ich przestrzeń domowa zostanie mocno ograniczona.
Co do kotów, to myslę (może się mylę), że mają bardziej niezależne charaktery niż psy i nie dają się tak łatwo ułożyć. Dlatego bałabym się go trzymać w domu, gdzie jest małe dziecko, dla którego kotek to zabawka.

Carrie napisał(a):To w sumie pierwszego dziecka też można się pozbyć, bo może młodszemu krzywdę zrobić. Mało to razy z poduszką, nożem, młotkiem czy pięściami dzieci do młodszego rodzeństwa startowały 8)
Jeżeli dla Ciebie kot i dziecko jest tym samym... Mało trafne porównanie

maggie.kotka napisał(a):natamo, myślę, ze po prostu się boisz
I chyba właśnie o to chodzi. Bo moje myslenie na dzień dzisiejszy idzie tym tokiem: czym jest znalezienie kotu nowego domu, w porównaniu z usłyszeniem od lekarza "Najprawdopodobniej państwa córka straci oko (bo coś takiego usłyszała moja babcia). A jesli uda się je uratować, to może być niewidome"?
To była tak wielka tragedia w mojej rodzinie, że do dzisiaj nikt nie ma kota

Odpowiedz
Gość 2010-11-03 o godz. 16:53
0

Anirrak, Carrie, fajnie, że to napisałyście, bo ja jakoś nie miałam odwagi, bo nie chciałam wyjść na walniętą kociarę ;)

natamo, myślę, ze po prostu się boisz, a strach nie jest najlepszym doradcą

Odpowiedz
Gość 2010-11-03 o godz. 16:37
0

natamo napisał(a):Ja zrezygnowałabym z kota przy małym dziecku i to zdecydowanie.
Kiedy moja mama była malutka, jej rodzice (a moi dziadkowie) mieli kota. Pewnego dnia, kotu coś odbiło i drapnął ją po twarzy pazurem przez środek jednego oka. O mały włos zakończyłoby się to ślepotą na to oko. Na szczęście finałem są "tylko" okulary korekcyjne.
Wiem, że to skrajny przypadek, ale wolałabym nie kusić losu.
To w sumie pierwszego dziecka też można się pozbyć, bo może młodszemu krzywdę zrobić. Mało to razy z poduszką, nożem, młotkiem czy pięściami dzieci do młodszego rodzeństwa startowały 8)

Odpowiedz
Gość 2010-11-03 o godz. 15:14
0

natamo napisał(a):a zrezygnowałabym z kota przy małym dziecku i to zdecydowanie.
Tak dla zasady?
Bo coś hipotetycznie może się stać?
Bez zastanowienia, bez sprawdzenia czy dzieć i zwierzę w ogóle będą sobie w drogę wchodziły?

Ponieważ dla mnie moje zwierzaki to członkowie rodziny - to pojąć tego nie potrafię...
Dla mnie takie "pozbycie się" kota tylko dlatego, że pojawi się dziecko jest po prostu okrutne, nieludzkie...

Odpowiedz
Loxia 2010-11-03 o godz. 14:20
0

natamo, a co byś zrobiła z kotem? oddała?

Odpowiedz
Gość 2010-11-03 o godz. 14:17
0

Ja zrezygnowałabym z kota przy małym dziecku i to zdecydowanie.
Kiedy moja mama była malutka, jej rodzice (a moi dziadkowie) mieli kota. Pewnego dnia, kotu coś odbiło i drapnął ją po twarzy pazurem przez środek jednego oka. O mały włos zakończyłoby się to ślepotą na to oko. Na szczęście finałem są "tylko" okulary korekcyjne.
Wiem, że to skrajny przypadek, ale wolałabym nie kusić losu.

Odpowiedz
Gość 2010-11-03 o godz. 14:03
0

a_ania napisał(a):Marcja napisał(a):Carrie napisał(a):
A może moskitiera na łóżeczko by je trochę powstrzymała?
O tym nie pomyślałam. Bardzo dobry pomysł :D
U znajomych doskonale się sprawdziło to rozwiązanie. Myślę, że też spróbujemy :)

Ja się tego rozwiązania trochę boję - nie wiem czy moskitiera nie będzie dodatkową "atrakcją" dla kociastych i że po paru dniach nie zostana tylko frędzelki

Odpowiedz
a_ania 2010-11-01 o godz. 22:30
0

Marcja napisał(a):Carrie napisał(a):
A może moskitiera na łóżeczko by je trochę powstrzymała?
O tym nie pomyślałam. Bardzo dobry pomysł :D
U znajomych doskonale się sprawdziło to rozwiązanie. Myślę, że też spróbujemy :)

Też kuwetę raczej omijam, a mąż mi ciągle powtarza, że mu takie rozwiązanie pasuje - on kuweta, a ja niedługo pieluchy ;)

Liczę na to, że kot zaakceptuje Malutką i nie będzie trzeba podejmować drastycznych kroków - eksmisja z sypialni na przykład ;)

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 19:41
0

Marcja napisał(a):Pomimo powyższego, ciągle słyszę od rodziny i znajomych,że powinnam oddać koty :bad: :bad: :bad: Że kot+ciąża to nawiększy grzech, a z niemowlęciem to juz w ogóle nie do pogodzenia. :bad:

Na grzechach się nie znam, ale... mi jest ciężko. No ale ja dałam czadu z kotami, bo jest ich 6. I to problematyczne. Jedna zwiewa przed resztą bandy, drugi sika, trzeci wyje pod drzwiami w nocy (czasem, ale skutecznie). Jest mnóstwo sprzątania. Jak kotów nie było (dzień przed wyjazdem na wakacje wywiozłam je do rodziców) miałam wrażenie, że już jestem na wakacjach, tyle pracy mi odpadło...

-Jak przygotować koty na to, ze pojawi się w domu maluch?

Chyba się nie da. Moje zlały Emkę zupełnie. A to bardzo dziwne, bo dzieci się boją i miałam stracha jak to będzie.

-Czy dziecko lubi jeść sierść ? ;)

Niestety tak. Mam jednego kota, który daje robić ze sobą wszystko. I niestety strasznie linieje. Emma wyrywa mu włosy garsciami, a że pakuje rączki do buzi, to zdarza mi się nie zdążyć jej ich umyć.

-Jak nie pozwolić by koty spały w łóżeczku dziecka (wystarczy, ze już w naszym śpią) ;)

Ze mną spał tylko jeden kot, ale miał zwyczaj wskakiwania na łóżko (czyt. na mój brzuch), więc w czasie ciąży wyleciał z sypialni. O dziwo nie obeszło go to w ogóle, mimo, że spał ze mną od małego. Teraz żaden kot nie ma wstepu do sypialni. Łóżeczko turystyczne, które stało w salonie na noc chowaliśmy, a z dzieckiem w środku nie było interesujące.

I ogólnie wszelkie uwagi i wskazówki mile widziane. :D

Od paru dni Emma na widok kotów krzyczy i się zaśmiewa. Jak wieją jest jeszcze fajniej lol

Koty zniosły pojawienie się małej bez żadnego stresu, aż niewiarygodne...

Odpowiedz
Gość 2010-10-26 o godz. 17:49
0

co do alergii znam hodowcę kotów, który ma alergię na koty #/ i ani myśli rezygnować z hodowli. Więc pewnie śa jakieś leki, które pomagają :)

Odpowiedz
Keito 2010-10-26 o godz. 00:00
0

Marcia82 napisał(a):
-Jakie są wasze doswiadczenia związane z kotami i pojawieniem się dziecka?
Nasze koty (sztuk dwie, kocur i kotka, wysterylizowane, odrobaczone, szczepione, pod kontrolą weterynarza) przyjęły w sumie neutralnie Ulkę, ale z czasem zaczęły być bardziej zazdrosne i domagają się (cały czas) pieszczot. Koty nadal ją traktują neutralnie, jeżeli chce je dotknąć, to uciekają. Ale nie przejawiają agresji, po prostu ją olewają ;)

-Jak przygotować koty na to, ze pojawi się w domu maluch?
Pozwalałam kotom wchodzić do pokoju dziecka, spać w nim, w foteliku, w wózku itd.

-Czy dziecko lubi jeść sierść ? ;)
Teraz jak złapie kota to zostaje w łapkach garść sierści, chce je też organoleptycznie skosztować ;)

-Jak nie pozwolić by koty spały w łóżeczku dziecka (wystarczy, ze już w naszym śpią) ;)
Ulki drzwi na noc zamykamy, w ciągu dnia nie robimy z tego problemu ;)

- Co sie robie w przypadku gdyby się okazało, że dziecko ma alergię na koty? Są jakieś lekarstwa? (nie jestem alergiczką i w ogóle się na tym nie znam )
Nie wiem, na szczęście Ulka nie wykazuje żadnych reakcji alergicznych ( i mam nadzieję, że tak zostanie)
Co jeszcze: pozwalamy kotom na wąchanie rzeczy dziecka, spanie w jej rzeczach itd, bo uważamy, że wtedy będą ją akceptować i nie będą aż tak zazdrosne. Uczymy koty co mogą, a czego nie. A głupie komentarze, wynikające z niewiedzy, olewaj. Postępuj tak jak Ci/Wam intuicja podpowiada i nie słuchaj rad, szczególnie tych, którzy po prostu się nie znają. Aha, dobrym sposobem jest przytaczanie argumentów lekarza i ucinanie rozmowy.

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 18:53
0

Marcia, u nas też przed urodzeniem Piotrusia koty spały z nami. Kiedy byłam w ciąży, oduczyliśmy ich tego (trwało to trochę, przyznam) - ale w sumie dobrze się stało, bo w nocy przynajmniej przestały nas budzić ;) Jeśli drzwi są otwarte, to niestety chcą spać z nami (albo z Piotrusiem w łóżeczku).

Aha, kocyk z łóżeczka piorę co najmniej raz w tygodniu, tyle tam kudłów.

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 16:11
0

Carrie napisał(a):
A może moskitiera na łóżeczko by je trochę powstrzymała?
O tym nie pomyślałam. Bardzo dobry pomysł :D

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 15:48
0

Marcia82 napisał(a):Co do zamykania pokoju będzie troche problem, bo łóżeczko będzie stało w naszej sypialni, a sierściuchy nasze łóżko traktują jak swoje :/ . Próbowaliśmy nieraz zamykać drzwi jednak kończyło się do drapaniem drzwi i żałosnym miauczeniem, aż im nie otworzymy :/
Mój kot się przyzwyczaił po tygodniu. Teraz nie ma problemu, bo Maks śpi w swoim pokoju, a kota z nami.

A może moskitiera na łóżeczko by je trochę powstrzymała?

Odpowiedz
kasiacleo 2010-10-25 o godz. 14:24
0

Marcia dziękuję za stworzenie tego watku, ja wcześniej czytałam te, które wskazały dziewczyny, ale tu są świeże informacje

ja mam kcura 2 letniego, którego mamy od kociaka, pieszczoch straszny, ale dość skutecznie nauczyliśmy go że do sypialni nie wchodzi z nami chwile podrapie i idzie spać, ale jak w nocy się wychodzi do łazienki to tylko wiatr czuć tak się pcha, więc i tak reszte nocy jest u nas

też mam podobne obawy, ale zobaczymy

a swoją drogą też słyszałam rady, żeby kota z domu eksmitować, albo pytania a co z kotem? zawsze mówię, że zostaje i wiem jak go z dzieckiem oswoić i że na pewno nie zapomnę go traktować tak jak teraz

Odpowiedz
Kocurowa 2010-10-25 o godz. 04:26
0

Mojego brata 2 córy urodziły się w domu, w którym królowały już 2 koty, zazdrosne raczej nie były, zdziwione dziwnymi dźwiękami i krzykami, ale szybko do tego przywykły. Do łóżeczka raczej się nie pakowały, kiedy leżała tam mała to się trochę bały ryzykować, a kiedy było puste, to zamykali drzwi i tyle.
Generalnie dziewczynki traktowały koty jak "wyposażenie mieszkania" i olewały je, koty nauczyły się szybko, że podejście za blisko kończy się zazwyczaj próbą złapania, więc trzymały się na lekki dystans.
Kiedy dziewczynki już raczkowały i przyjeżdżały do mnie do domu (mam 3 koty) moje koty też przyjęły je bardzo pozytywnie, nie bały się, obwąchały i trzymały się w odległości na wyciągnięcie ręki. Najśmieszniej wyglądało jak małe raczkowały za jednym kotem a za nimi pozostałe koty i tak gęsiego wszyscy zasuwali po całym mieszkaniu (koty mam duże więc były prawie tych samych rozmiarów ;D )
Generalnie wszyscy mieli frajdę.
Kiedy dziewczynki podrosły koty zaczęły sypiać z nimi, jeden z jedną, drugi z drugą, a na ścianie wisi śliczne zdjęcie malutkiej córeczki jak śpi na kanapie z główką na brzuszku ich rudego kota :)

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 04:22
0

Marcia82 napisał(a):(...) Pomimo powyższego, ciągle słyszę od rodziny i znajomych,że powinnam oddać koty :bad: :bad: :bad: Że kot+ciąża to nawiększy grzech, a z niemowlęciem to juz w ogóle nie do pogodzenia. :bad: (...)
To w takim razie my jesteśmy kompletnie powaleni, bo nie dość, że nie pozbyliśmy się kota to jeszcze zrobiliśmy odwrotnie. 3 m-ce przed urodzeniem dziecka wzięliśmy kotkę ze schroniska.

-Jakie są wasze doswiadczenia związane z kotami i pojawieniem się dziecka?
Pchła po przyniesieniu do domu przez 2 dni spała w szafie, ogólnie jest charakterna i na początku prawie wcale nie była przytulaśna. Pozwalała sie pogłaskać wyłącznie wtedy, gdy ona miała ochotę, więc ja cała byłam w sznytach ;) Do porodu trochę zaczęła mi odpuszczać i chyba zintegrowała się z moją ciążą, bo przychodziła do mnie zawsze wtedy, gdy czułam się słabiej. Dziecko zaakceptowała bez problemu (chociaż nie obyło się bez focha) ale równoczesnie zaczęła domagać się więcej głaskania, zaznaczając że jest równie ważna ;)

-Jak przygotować koty na to, ze pojawi się w domu maluch?
Pchła sama wyczuwała sytuację ;) a my nie robiliśmy nic oprócz normalnego zajmowania się kotem.
-Czy dziecko lubi jeść sierść ? ;)
nigdy tego nie robiło, ale może lubi ;)

-Jak nie pozwolić by koty spały w łóżeczku dziecka (wystarczy, ze już w naszym śpią) ;)
Spała w pustym wózku a my jej nie wyganialiśmy. Pakowała sie czasem do łóżeczka, ale tylko gdy było puste. Im częściej ją wyganialiśmy tym częściej ładowała się. Przestaliśmy, po krótkim czasie problem zniknął.

- Co sie robie w przypadku gdyby się okazało, że dziecko ma alergię na koty? Są jakieś lekarstwa? (nie jestem alergiczką i w ogóle się na tym nie znam )
U nas nie uajawniła się.

I ogólnie wszelkie uwagi i wskazówki mile widziane. :D

Wiem, że jeszcze mam czas do wiosny, ale chcę uspokoić siebie i męża jak również chcę posiadać argumenty jak mi ktos będzie próbował koty z domu wyprowadzać. :)
Nasza kotka ma teraz jakieś 6-7 lat (dokładnie nie wiemy), ale jest z nami już 4,5 roku.
Z roku na rok robi się bardziej tolerancyjna i miluśna. Córka specjalnie nie zaczepiała kota a jeśli już to kotka delikatnie ostrzegała, że nie podoba jej się to. Chyba tylko 2-3 razy przebrała się jej miarka i drapnęła córkę ale moim zdaniem słuszne to było i skutecznie zadziałało.
Ogólnie funkcjonujemy bez specjalnych problemów chociaż nie powiem, że nie miałam obaw, tym bardziej że nigdy wczesniej nie miałam kota i byłam święcie przekonana, że mam uczulenie na sierść (bo typowo alergicznie reagowałam na kota koleżanki). Mój M jest kociarz i tak mi wiercił dziurę w brzuchu, że uległam. Lekki dyskomfort odczuwałam przez 2 tygodnie i to wszystko.

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 04:10
0

Ja wlaśnie tak myślę, że wychowywanie dziecka ze zwierzętami wpłynie na malucha pozytywnie, zarówno pod względem odporności jak i psychicznym ;)
W ogóle chcę dziecku wbić od początku do tej małej główki, że zwierzęta kochać trzeba i szanować. :]

Co do zamykania pokoju będzie troche problem, bo łóżeczko będzie stało w naszej sypialni, a sierściuchy nasze łóżko traktują jak swoje :/ . Próbowaliśmy nieraz zamykać drzwi jednak kończyło się do drapaniem drzwi i żałosnym miauczeniem, aż im nie otworzymy :/
Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie jakiś kocyk/narzuta do łóżeczka,która będzie zdejmowana kiedy maluch będzie szedł spać-tak robię na naszym łóżku. Minusem jest to, ze narzutę muszę prać przynajmniej raz w tygodniu, bo inaczej sierścią by zarosła :D . Gorzej jak będą chciały spać w łóżeczku razem z maluchem ^^D

Ale pozytywne jestem jednak nastawiona. :D Tym bardziej, że moje koty to typy raczej spokojne. Obserwując je jak się zachowują w towarzystwie dzieci widzę, że lubią się bawić z dzieciakami, a jak mają już dosyć to uciekają pod łóżko. :]

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 03:03
0

Marcia82 napisał(a):
Ale do czego zmierzam. Prośbe kieruję głównie do posiadających koty w ilości bez znaczenia ;)

Kocica sztuk 1 - typ rozpieszczona królewna ;)

-Jakie są wasze doswiadczenia związane z kotami i pojawieniem się dziecka?

Jak na razie - pozytywne :)

-Jak przygotować koty na to, ze pojawi się w domu maluch?

Yyyyy, no chyba sie nie da ;)
Ja w kazdym razie żadnej kociej psychioterapii nie uskuteczniałam 8)

-Czy dziecko lubi jeść sierść ? ;)

Zosia sierści nie jada i nigdy nie jadała

-Jak nie pozwolić by koty spały w łóżeczku dziecka (wystarczy, ze już w naszym śpią) ;)

Wyganiać, wyganiać, wyganiać + zamykać drzwi do pokoju.
Ewentualnie ustawić łóżeczko tak, żeby sierściuch dostepu nie miał

- Co sie robie w przypadku gdyby się okazało, że dziecko ma alergię na koty? Są jakieś lekarstwa? (nie jestem alergiczką i w ogóle się na tym nie znam )

Nie wiem - ale na razie się tym nie stresuj.
Ponoć właśnie wychowanie ze zwierzakiem świetnie uodprania ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 02:11
0

Dzięki dziewczyny, jakoś mi lżej na sercu jak was czytam. :D

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 01:34
0

Marcia82 napisał(a):Pomimo powyższego, ciągle słyszę od rodziny i znajomych,że powinnam oddać koty :bad: :bad: :bad: Że kot+ciąża to nawiększy grzech, a z niemowlęciem to juz w ogóle nie do pogodzenia. :bad: Eee, standardowe gadanie, ale przyznam, że nieraz miałam po dziurki w nosie kotów i ich ekscesów.
Marcia82 napisał(a):-Jakie są wasze doswiadczenia związane z kotami i pojawieniem się dziecka? Średnie. Koty były długo bardzo zazdrosne o zmniejszenie poświęcanego im czasu i dawały temu wyraz (sikanie/ kupy poza kuwetą, obrażanie się na nas itp.). Poza tym nie przepadają za Piotrusiem. Nie raz, nie dwa zdarzyło się, że dostał pazurami po buzi, chociaż zazwyczaj raczej uciekają.
Marcia82 napisał(a):-Czy dziecko lubi jeść sierść ? ;) Celowo nie, ale przyznam, że zdarzało mi się widzieć kocie kudły w kupie ;)
Marcia82 napisał(a):-Jak nie pozwolić by koty spały w łóżeczku dziecka (wystarczy, ze już w naszym śpią) ;) Zamykac drzwi od pokoju ;) U nas gonienie ich nic kompletnie nie daje, uwielbiają łóżeczko Piotrusia i tyle. Więc jest zaścielone, żeby nie było kudłów na prześcieradle.

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 01:27
0

Marcia82 napisał(a):
-Jakie są wasze doswiadczenia związane z kotami i pojawieniem się dziecka?

koty prawie oszalały ze szczęścia jak po prawie 3 tygodniach wróciłam ze szpitala, a Gośkę zignorowały. Jeden z kocurów na początku chował się jak Mała płakała, ale szczybko się oswoił. U nas - zero agresji i zzdrości.

-Jak przygotować koty na to, ze pojawi się w domu maluch?

wogóle ich nie przygotowywałam, ale miałam trochę stracha, bo miesiąc wcześniej się przeprowadziliśmy i nie wiedziałam czy to nie będzie za dużo zmian

-Czy dziecko lubi jeść sierść ? ;)

u nas jeszcze za wcześnie ;)

-Jak nie pozwolić by koty spały w łóżeczku dziecka (wystarczy, ze już w naszym śpią) ;)

zamykamy drzwi do sypialni, jak obniżymy materac, to wyciągnę szczebelek, by mogły wchodzić, a nie musiały wskakiwać ;)

- Co sie robie w przypadku gdyby się okazało, że dziecko ma alergię na koty? Są jakieś lekarstwa? (nie jestem alergiczką i w ogóle się na tym nie znam )

nie mam pojęcia i mam nadzieję, że się nie dowiem

I ogólnie wszelkie uwagi i wskazówki mile widziane. :D

Wiem, że jeszcze mam czas do wiosny, ale chcę uspokoić siebie i męża jak również chcę posiadać argumenty jak mi ktos będzie próbował koty z domu wyprowadzać. :)

mi też próbowali dwa kocuraki z domu eksmitować ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 00:43
0

jako, ze sama nie mam kota lecz psa a to stworzenia nieco inne ;) sa to doswiadczeniem sluzyc nie moge ale likni podrzuce :)

autorstwa Karka ;)

http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=42341


i jeszcze jeden

http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=57925

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 00:24
0

polecam ta strone:
http://kocia_stronka.republika.pl/index.html
fakt tylko nie ma o tym jak nauczyc koty , zeby jednak nie spaly z dzieckiem :)


Carrie napisał(a):A wątek podobny był gdzieś. Tylko nie wiem gdzie
moze w samej tokso???

Odpowiedz
Gość 2010-10-25 o godz. 00:21
0

Mam kota sztuk jeden. Ale za to zakochanego tylko we mnie ;)

Wysterylizowany itd.

Z zaakceptowaniem Maksa nie miał problemów. Tyle, że był zazdrosny, ale nie kierował tego przeciw Maksowi. Raczej domagał się większej ilości pieszczot :)

Maks na szczęście uczulony nie jest. Co mnie bardzo cieszy, bo sierść lata wszędzie Pewnie zjeść też mu się zdarzyło

Co do spania - pierwsze kilka miesięcy zamykałam drzwi do sypialni. Zresztą kota nigdy nie pakowała się do maksowego łóżeczka - wolała ze mną.

Nigdy też nie była agresywna w stosunku do Maksa, ani żadnego innego dziecka. Raczej ucieka i się chowa.

Więc, Marcia, głowa do góry, a rodzinę olej ;)

A wątek podobny był gdzieś. Tylko nie wiem gdzie

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie