• Gość odsłony: 5089

    Co lubicie na obczyznie??

    Byl watek o tym, co kupujemy w Polsce, oraz o sprytnych ulatwieniach typu ryba+rekaw do pieczenia, byl tez temat odnosnie natury ludzkiej w roznych krajach.

    A moze bysmy sie podzielily tym co lubimy w nowym kraju. I mowie tu o roznych rzeczach od jedzenia, poprzez tutejsze kosmetyki, a moze zupelnie co innego, np. pogode lub proste chodniki?? ;)

    Osobiscie mieszkam w UKi strasznie sie ciesze bo:

    - muzea sa darmowe (no dobra, dobra w wiekszosci)

    - maja smoothiesy, ktore uwielbiam

    - znalazlam w koncu majonez ktory jest super :O

    A co dla Was jest warte polecenia?

    Odpowiedzi (29)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-06-12, 08:16:28
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
madziula 22 2010-06-12 o godz. 08:16
0

dzięki,
ech czowiek całe życie się uczy:)

Odpowiedz
Gość 2010-06-12 o godz. 08:09
0

madziula 22 napisał(a):Kasia_G napisał(a):W Polsce na pewno nie ma chocolate malts
Kasia, a co to?
To cos pomiedzy shakiem i lodami. Jakby plynne lody czekoladowe, ale takie bardzo kremowe lody. Jest naprawde pycha (oczywiscie sa tez malty w innych smakach, ale czekoladowy to moj ulubiony). :P

Odpowiedz
madziula 22 2010-06-12 o godz. 07:38
0

Kasia_G napisał(a):W Polsce na pewno nie ma chocolate malts
Kasia, a co to?

Odpowiedz
Gość 2010-06-11 o godz. 11:34
0

Nie było mnie tu 6 tygodni, więc teraz spojrzałam świeżym okiem.

Co lubię? Pogodę, jedzenie i życzliwych ludzi - bo to jest jak w jakimś utartym stereotypie. Słońce i upał murowany od czerwca do końca września a przez pozostałą część roku jest też o wiele lepiej niż na północy Europy (pomijając milczeniem okres marzec-maj).

Wczoraj rano byłam jeszcze w holenderskim supermarkecie, wieczorem we włoskim - jakości owoców nie da się porównać, po prostu nie wiadomo co pakować do koszyka, czy wielkie, soczyste brzoskwinie, rubinowo-czerwone arbuzy, kolczastą opuncję figową czy winogrona. 10 gatunków pomidorów, tyle samo różnych sałat, wszystko świeże i prawie za darmo. Półka z serami to kolejny powód do oczopląsu a alkohol ma takie ceny, że tylko się uzależnić. Do tego perfumerie o powierzchni supermarketu, gdzie obok Diora leży pasta do zębów, nikt na ręce nie patrzy, ceny niskie, przeceny okrągły rok (tylko wszystkie pudry za ciemne ;) ) No i targ ze wszystkim i w każdej wiosce inny.

Ludzie zrelaksowani i zawsze z uśmiechem. To od nich się nauczyłam, że jak coś się nie udaje w pracy to trudno, to też element życia. Przestój na tydzień, bo machina się zepsuła i trzeba naprawić to nie dramat i powód do narzekania, a normalny element pracy, który się w nią wlicza. Im się nigdy nie spieszy, nigdy się nie martwią, wystarczy znać "buongiorno" i "formaggio" i dogadasz się z każdym na każdy temat.

Lubię to, że wieczorem ulice pachną pizzą, że parę kilometrów od miasta jest dziewicza przyroda, że poszewki na kołdrę mają wielkość namiotu, wino się tankuje do baniaka jak na stacji benzynowej, mężczyźni nie tyją na starość a "świeże" owoce morza to tylko takie, które żyły jeszcze 10 minut przed wjechaniem na stół.

Nie zostanę tu, bo mieszkać się tu nie da (z wielu powodów, braku organizacji przede wszystkim) ale lubię ta moją wyspę :)

Odpowiedz
justine2121 2010-05-31 o godz. 04:01
0

Wczoraj wieczorem jeszcze mi cos przyszlo do glowy. Lubie to, ze w knajpach sie nie pali. Po wieczorze w klubie w domu nie pachnie wszystko jak popielniczka ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-05-28 o godz. 08:48
0

Ja chyba jestem tu za krotko, zeby powaznie pisac o tym, co tak naprawde mi sie podoba..

Moze to, ze latwiej jest ludzi 'ruszyc z domu'? Latwiej jest ich wkrecic w cos pozytywnego. I jak swietuja, to na calego. :)
Nastawienie do obcych tez jest inne, bardziej zyczliwe i wynikajace z checi pomocy. Ale to podobno cecha poludnia..
W Polsce na pewno nie ma chocolate malts! ;) A ja uwielbiam... :P
Lunch. Duzo czasu w Polsce minie zanim wyjscie z pracy na lunch bedzie praktykowane na codzien. A to taka fajna odskocznia od pracy. Mozna na godzine zupelnie odpoczac, lub wrecz przeciwnie, zrobic sobie burze mozgow w zupelnie innej atmosferze..

Wiecej zapewne przyjdzie z czasem.. :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-28 o godz. 07:06
0

ziutka napisał(a):Ewak, wracacie na 100%?
Nie wiem na jak dlugo zagrzejemy miejsce w Polsce, ale wracamy. Rodzice nie mlodnieja, chcemy byc blizej Nich.

Odpowiedz
Gość 2010-05-28 o godz. 04:43
0

napisalam bardzo dlugi post i go wykasowalam. nie bede smecic.

Odpowiedz
Gość 2010-05-28 o godz. 04:22
0

Ewak, no wciaga, nie? :) Wiadomo, ze kazde miejsce ma swoj urok, ale sa pewne rzeczy, ktore ciesza jakos bardzo. Zastanawiam sie na ile wlasnie bycie na poczatku malzenstwa i cieszenie sie soba w danej sytuacji ma wplyw na oglny odbior, ale ogolnie mysle ze jest to naprawde fajne doswiadczenie. A z kosciolem to tez mam bardzo pozytywne wrazenia. Jakos tak normalniej. I jak jezszcze zyl Jan Pawel II to tutejsi ksieza sie cieszyli, ze my z Polski, a my smucilismy sie i w myslach mowilismy, ze chcielibysmy, zeby tyle troski i zrzumienia mieli polscy ksieza i zeby polskie msze byly tak wesole. Bylismy wtedy na etapie zalatwiania formalnosci przedslubnych i to bylo jak skok w inna rzeczywistosc. A przeciez wiara ta sama...

Ewak, wracacie na 100%?

K2, 5 a 15 to spora roznica. Nie mowiac, ze stad to 24 w podrozy, bo tranzyt. No, ale nawet gdyby bylo 15 to nie wyskoczysz na weekendowe urodziny kogos z rodziny, zeby wszystkim zrobic niespodzianke, bo sie nie wyrobisz,a przy 5 godzinach, nie ma problemu. Nie wsiadziesz w samolot na wiesc o tym, ze Twoi rodzice zle sie poczuli, czy ktos tam wyladowal w szpitalu. W sytuacjach nie-podbramkowych, to w ogole Twoj czas urlopu skraca sie o co najmniej 2 dni. W marcu po raz pierwszy przylecialam do Polski jedynie na tydzien. Nie warto, 2 tygodnie to minimum.

Jesli Twoim jedynym zmartwieniem jest Niuski edukacja i Twoja praca/zatrudnienie, to np. w Sg spokojnie jest wybor szkol, ktore toczka w toczke ;) sledza system brytyjski (w koncu byla kolonia). Co prawda sa to szkoly prywatne i slono sie za nie placi, ale jakbyscie sie juz tu zdecydowali przyjechac to na pewno za godziwe zarobki, ktore byc moze by obejmowaly dofinansowanie szkoly :)
A co do zatrudnienia, to bywa roznie. Sa babki, ktore chca i nie moga znalezc pracy, bo jest tu system "jesli lokalny moze wykonac dana prace, to nie damy employment passa zagraniczniakom" (przynajmniej tak jest w Sg), ale zawsze sa rozne opcje. Jako zona kogos sciegnietego tutaj do pracy mozesz byc na dependent passie, a na tym, zeby pracowac trzeba tylko listu z ministerstwa pracy, ktory sie dostaje praktycznie od reki. Czyli kwestia by sie rozbijala o znalezienie ewentualnego pracodawcy.

O Filipinach wiem niewiele, ale to taki rzut beretem stad, ze az mi sie rogal na twarz wtargal, jak przeczytalam :) Moglybysmy sie spotkac na jakas kawke :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-28 o godz. 01:15
0

dla mnie tak naprawde roznicy pomiedzy byciem 5 godzin czy pietnascie godzin z dala od rodziny nie ma, wiec pewnie sobie bym z tym faktem poradzila. roznice kulturowe pewnie by mna wstrzasnely, do rozpuszczania bym sie mogla ewentualnie przyzwyczaic ;), ale... co ze soba robic. Ty masz zawod miedzynarodowy;), ja niby tez, ale czy ja bym miala sile zaczynac znowu(!) od samego poczatku? pewnie nie. ana wlasny interes, to ja za tchorz jestem.

tak mnie wzielo na przemyslenia, bo Miska swedzi i sie zaczyna zastnawiac czy moze by jednak sie gdzies nie przeniesc... #/ "gdzies" oznacza albo Azje albo Ameryka Pld. poki NIuska w szkole, to pewnie sie nie ruszymy, ale duzo czasu nie zostalo... wiesz, nawet papiery na Filipiny zlozyl, ot tak zeby sie zorientowac...

pozyjemy zobaczymy

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-05-28 o godz. 00:28
0

Ziutka, czytam Twoj wywod i kiwam potakujaco glowa do komputera. Skad Ty wiesz, co ja czuje ;) My teoretycznie mamy juz wyznaczona date powrotu do Polski, ale juz dzisiaj wiemy, ze bedziemy strasznie tesknic i przyjezdzac tutaj w podroze sentymentalne.

I nawiazujac do tematu jeszcze jedno uwielbiam - miedzynarodowe Msze Sw., odprawiane po angielsku, z Philipino band i niesamowita atmosfera zyczliwosci.

Odpowiedz
Gość 2010-05-27 o godz. 17:54
0

Problem w mieszkaniu tutaj polega na tym, ze to 'wciaga'. Czlowiek sie przyzwyczaja do wielu rzeczy (np. zupelnie normalne jest tutaj posiadanie sluzacej, takiej co to mieszka z rodzina i robi wszystko - od sprzatania i gotowania, po nianczenie dzieci i zakupy), a potem przezywa szok. Mamy znajomych, ktorzy wbrew temu, ze obojgu sie tu podobalo i mieli prace, to postanowili zrealizowac pierwotne zalozenie i wrocili do Europy. Od poltorej roku ciagle slyszymy, ze tesknia, ze staraja sie o prace, ale na odleglosc to trudniej itd. Zaluja decyzji. I to nie tylko o te strone ogolnego rozpuszczenia chodzi (choc jest tu silna i sama po sobie widze, ze przywyczailam sie do rzeczy, ktore kiedys uwazalam za szczyt snobizmu, ale czlowiek sie zmienia ;) ), ale tez wygode innego rodzaju - nie musisz sie naprawde martwic, ze ktos cie okradnie. Bez ryzyka, ze ktos bedzie probowal cie oszukac albo nie daj Boze sciagac haracz, bo cos tam, mozesz zalozyc sobie firme i na spokojnie ja prowadzic. Na wyciagniecie reki sa egzotyczne miejsca do zwiedzania, ktore z Europy wydaja sie niemal tak bliskie jak lot na ksiezyc ;) itakdalej

Co do ewentualnego zajecia, to wiesz K2, ze ja akurat jestem przykladem, ze lois czasem niezle numery wycina i daje ciekawe mozliwosci. Jak sie chce, to sie cos dla siebie znajdzie. Mimo wszystko - jest tez druga strona medalu: jestem dalko od rodziny i przyjaciol; w chwilach kryzysow czy to u nas, czy u nich jest naprawde kiepsko wspomoc sie jakos nawzajem; zwiedzanie Europy wydaje sie odlegle jak lot na ksiezyc ;) a jednak jest to kulturowo nam blizsze niz swiatynie Angkor Wat na ten przyklad; roznice kulturowe daja sie we znaki na co dzien, nie p[rzeskoczysz tego, ze urodzilas sie i wychowalas w Europie, a przebywasz w Azji itd.

Ogolnie mam tak, ze lubie to miejsce. Znalazlam sie tu jak wiesz, bo tak los zrzadzil i wyglada, ze jeszcze troche tu posiedze. Nie planuje bycia tu na zawsze, ciagnie mnie do Polski. Moglabym zostac na forever tylko gdyby jakas te wyspe przeciagnac tak nie wiem w okolice Morza Srodziemnego albo co, wtedy samolot i po krotkim locie jest sie w domu, a tak doba w podrozy, jetlag i inne atrakcje :|
Nie wiem czy sama z sibie zdecydowalabym sie tutaj przeniesc, ale skoro tu jestem i (tu powinnam odpukiwac w niemalowane) niezle sobie zycie poukladalismy, to staram sie tym cieszyc i z tego korzystac. Gorzej, ze na co dzien niestety sie zapomina, ze w gruncie rzeczy to ma sie jak ten paczek w masle... ale to chyba taka juz natura ludzka.

Odpowiedz
Gość 2010-05-27 o godz. 13:40
0

wiesz ziutka, zazdroszcze Ci. mimo wszelkaich przejsc z zaklimatyzowaniem sie. mnie w tamte rejony pierunsko ciagnie, tylko... co ja bym tam robila ;/

Odpowiedz
Gość 2010-05-27 o godz. 07:44
0

Dziewczyny, a mogłybyście od razu pisać (albo choć naprowadzać) w jakim kraju mieszkacie?

Odpowiedz
Gość 2010-05-27 o godz. 06:52
0

Czyli champagne brunch. Przepyszne jedzenie serwowane na zasadzie szwadzkiego stolu i taka ilosc francuskiego szampana, ile jestes w stanie wypi w okreslonym czasie :) Najczesciej organizowane miedzy poludniem, a pietnasta w niedziele. Rewelacja.



Mozna wiecej zobaczyc http://www.singaporesundaybrunch.com

Albo wszystkie spa, masaze stop, pedicure i manicure w takim stylu, ze chyba w kraju nie ma takich, a wszystko to naprawde po przystepnej cenie.

Odpowiedz
Gość 2010-05-27 o godz. 05:50
0

ziutka napisał(a):czyli rozne rozrywki dla 'bialych' ;) expatow
czyli co? napisalabys cos wiecej :)

Odpowiedz
Gość 2010-05-26 o godz. 21:54
0

- pogode (mimo, ze nie bywa za goraco, a jak pora deszczowa to zdecydowanie za mokro)
- egzotyke (palmy za oknem, rosliny, ktore w PL hoduje sie w doniczkach tu x razy wieksze rosna jako chaszcze :) )
- roznorodnosc kuchni (jedzenie jest tu niesamowite, jedyne czego moze brakowac to polskich klimatow)
- bezpieczenstwo takie, ze jeszcze nigdzie nie czulam sie tak pod ochrona
- moze wstyd sie przyznac, ale lubie pozostalosci kolonializmu, czyli rozne rozrywki dla 'bialych' ;) expatow
- wygode zycia bardzo lubie
- tutejszy system podatkowy lubie ;) i to, ze sprawy typu wypelnianie PITow itp. dokumentow jest tu uproszczone, a jak sie popelni blad to zamiast narzucac niebotyczne kary - wyjasniaja, tlumacza

Odpowiedz
madziula 22 2010-05-26 o godz. 09:58
0

Lubię
buły czosnkowe, masełko czosnkowe
zakręcone kartofle
fajny krajobraz ( gdzie się nie obrócisz- konie się pasą)
porządne drogi
to, że wreszcie żyjemy normalnie, nie obracając każdego pieniążka pięć razy w ręku, zanim go wydamy
polski sklep w pobliżu, polskie "półki " w marketach:)

Odpowiedz
wan 2010-05-26 o godz. 05:58
0

A ja uwielbiam,

- Guinessa "there is life inside" :)
- to ze jak wyjrze przez okno widze morze zieleni, i biale punkciki owiec,
- to ze mam 5 min do oceanu i swiezej bryzy,
- to ze mam fantastycznych sasiadow irlandczykow pelnych pasji i checi niesienia pomocy o czym przekonalam sie niedawno :)
- to ze wszystkich wokol znamy wiec czuje sie bezpiecznie i swojsko mimo ze w obcym kraju,
- ciesze sie ze moge pracowac w swoim zawodzie
- nawet pogode lubie, kiedy deszcz miarowo stuka o szybe najlepiej mi sie zasypia,
- mnostwo zameczkow i ruin ze swoja historia,
- i ta MAGIE miejsca, oddech pradawnych druidow odprawiajach swoje obrzedy nie wiem po prostu TO tu wisi w powietrzu.
- itd itp. :) ja po prostu uwielbiam zielona wyspe.

Odpowiedz
justine2121 2010-05-26 o godz. 05:52
0

W Berlinie...

Lubie to, ze kazdy ma prawo do indywidualizmu. Wychodze do sklepu np. bez makijazu, w spodniach dresowych i nikogo to nie obchodzi, nie narazam sie na plotki, ze zle wygladam, albo mi sie zle powodzi. Nie istotne jest co masz, nie musisz miec mieszkania na kredyt, samochodu, ciuchow itp. Wazne kim jestes i co robisz. Moze przesadzam, ale po ostatnim pobycie w Polsce mialam nieco negatywne wrazenia...

Lubie to, ze mlodzi ludzie czesto spotykaja sie w domu, a nie tylko w knajpach, i "robia cos razem" - gotuja, graja w gry planszowe, ucza sie jezykow, ogladaja filmy...
Lubie to, ze szanuje sie srodowisko - segreguje smieci, jezdzi na rowerze, rowniez w garniturze do pracy, oszczedza energie i korzysta z odnawialnej.
Lubie roznorodnosc, multikulturowosc, miedzynarodowosc, wielosc wyboru w roznych dziedzinach, ogromna oferte kulturalna...
I jeszcze kilka rzeczy, ktore juz byly wspomniane, albo o ktorych nie pamietam, badz nie zdaje sobie sprawy...

Odpowiedz
Jo76 2010-05-26 o godz. 04:58
0

Lubie fakt, ze praca naukowa nie oznacza tu zycia na progu ubostwa.
Ze po 22 moge spokojnie spac, a jak jakis kretyn urzadza dyskoteke za oknem - zadzwonie na policje, ktora juz po 10 minutach zamyka impreze
Za zwyczaj uprzedzania o wizytach przanajmniej kilka dni wczesniej (nawet przez tesciow)

Z prozaicznych bardziej - uwielbiam razowy chleb - moim zdaniem o niebo smaczniejszy od polskiego. Uwielbiam tez latwo dostepnosc przeroznych importowanych wyrobow spozywczych - Azja, Afryka, Ameryka - dzieki czemu nawet znaleziony w necie ciekawy przepis na danie arabskie ma szanse byc zrealizowany. Kocham Federweisser i piwo pszeniczne.
No i jeszcze jedno - znalezienie butow i spodni na mnie jest znacznie latwiejsze, a te markowe sa znacznie tansze niz w Polsce.


ewak napisał(a):Oj wiele, chociazby:

- poranki, kiedy co i rusz natykam sie na cwiaczace grupy ludzi (w parkach, na osiedlach, przy stacjach metra, na deptakach. Wszedzie)
- wieczory, kiedy co i rusz natykam sie na tanczace pary spontanicznie organizujace potancowki z magnetofonem (w parkach, na osiedlach, przy stacjach metra, na deptakach. Wszedzie)
- moment, gdy spotykam ludzi, ktorzy ida ulica i glosno spiewaja
- roznorodnosc kulturalna i mieszanke etniczna
- to, ze kazdy moze byc soba (ubrac sie po swojemu, ostrzyc, biec, stac, isc tylem itd.) i nie zostanie za to wytkniety palcem
- to, ze mam tyle mozliwosci wypelnienia wolnego czasu... ze prawie w ogole nie mam wolnego czasu
- za milion piecset sto dziewiecset barow, pubow i dyskotek (mozliwosc tanczenia na barze, poimprezowania w pianie czy basenie, wypicia drina w barze lodowym, polsuchania jazzu z prawdziwego zdarzenia na zywo), tyle samo teatrow, kin i innych przybytkow rozrywki
- za to, ze jak chce uciec od zgielku miasta, to mam gdzie
- kuchnie uwielbiam (a dania serwowane w garkuchni na ulicy za pare groszy, sa juz w ogole palce lizac)
- za piekne drogi, niesamowita ilosc zieleni, rozbudowane - wrecz do granic szalenstwa (przy Warszawie) - metro
- za absolutne poczucie bezpieczenstwa (praktycznie bezstresowo moge sie w srodku nocy, przespacerowac sama, ciemna uliczka)
- za ciagle zmiany, modernizacje, ulepszenia, no i rozmach z jakim to wszystko jest robione (czasami wystraczy 2-tygodniowa wizyta w Polsce i moje emigracyjne miasto zmienia sie nie do poznania)
- nie mowiac juz o tym, ze ten kraj oferuje multum pieknych, roznorodnych miejsc do zwiedzania i poznania
- az w koncu - Polonie - za to, ze w wiekszosc z Nich, udowadnia swoim postepowaniem nieprawdziwosc mitu "Polak Polakowi wilkiem"
Ewak - jestes w raju? Gdzie to jest - ja tez chce ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-23 o godz. 23:09
0

Oj wiele, chociazby:

- poranki, kiedy co i rusz natykam sie na cwiaczace grupy ludzi (w parkach, na osiedlach, przy stacjach metra, na deptakach. Wszedzie)
- wieczory, kiedy co i rusz natykam sie na tanczace pary spontanicznie organizujace potancowki z magnetofonem (w parkach, na osiedlach, przy stacjach metra, na deptakach. Wszedzie)
- moment, gdy spotykam ludzi, ktorzy ida ulica i glosno spiewaja
- roznorodnosc kulturalna i mieszanke etniczna
- to, ze kazdy moze byc soba (ubrac sie po swojemu, ostrzyc, biec, stac, isc tylem itd.) i nie zostanie za to wytkniety palcem
- to, ze mam tyle mozliwosci wypelnienia wolnego czasu... ze prawie w ogole nie mam wolnego czasu
- za milion piecset sto dziewiecset barow, pubow i dyskotek (mozliwosc tanczenia na barze, poimprezowania w pianie czy basenie, wypicia drina w barze lodowym, polsuchania jazzu z prawdziwego zdarzenia na zywo), tyle samo teatrow, kin i innych przybytkow rozrywki
- za to, ze jak chce uciec od zgielku miasta, to mam gdzie
- kuchnie uwielbiam (a dania serwowane w garkuchni na ulicy za pare groszy, sa juz w ogole palce lizac)
- za piekne drogi, niesamowita ilosc zieleni, rozbudowane - wrecz do granic szalenstwa (przy Warszawie) - metro
- za absolutne poczucie bezpieczenstwa (praktycznie bezstresowo moge sie w srodku nocy, przespacerowac sama, ciemna uliczka)
- za ciagle zmiany, modernizacje, ulepszenia, no i rozmach z jakim to wszystko jest robione (czasami wystraczy 2-tygodniowa wizyta w Polsce i moje emigracyjne miasto zmienia sie nie do poznania)
- nie mowiac juz o tym, ze ten kraj oferuje multum pieknych, roznorodnych miejsc do zwiedzania i poznania
- az w koncu - Polonie - za to, ze w wiekszosc z Nich, udowadnia swoim postepowaniem nieprawdziwosc mitu "Polak Polakowi wilkiem"

Odpowiedz
Gość 2010-05-23 o godz. 11:21
0

K2 napisał/a:
angielski humor, (czy ktos jeszcze jest fanem mock of the week?

Od wielu lat nie posiadam TV wiec nie mam najmniejszego pojecia co to jest, ale humor a i lubie, a i owszem.

K2 napisał/a:
Żabunia napisał/a:
znalazlam w koncu majonez ktory jest super
jaki?!

Heinz zwykly!! :)

Alma_ napisał/a:
W Polsce też są ;)
W Coffee Heaven na pewno, pewnie w innych kawiarniach też.

Na upartego to przecierz wszystko w Polsce mamy (a do smoothisa wystarczy miec blender, owoce i chec niezaleznie od miejsca pobytu), tak samo sa filmy, kursy, fajne rzeczy do jedzenia, wspomniane muzea i wiele, wiele innych. Chodzi mi tylko o to co umila nam zycie, takie nasze male szczescia, rzeczy, ktore umilaja nam pobyt czesto z dala od znacznej czesci rodziny, przyjaciol i takie tam.

A kieleckiego i tak niec nie pokona ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-23 o godz. 11:10
0

Żabunia napisał(a):znalazlam w koncu majonez ktory jest super jaki?!

lubie pootwierane drzwi:
- do wiedzy / nowych ummiejetnosci. ilosc wszelakich kursow wieczorowych jest powalajaca, od hydrauliki, po robienie cukrzanych ozdob, jubilerki, tai chi, gotowania po indyjsku, etc. a wszystko w cenach "smiesznych".
- do kariery - znam babke, ktora w wieku 50 lat calkowicie zmienila zawod i zajmuje sie teraz wycena..... skarbow :D,

lubie pogode :D i angielski humor, (czy ktos jeszcze jest fanem mock of the week?), lubie, ze nie ma w nim rzeczy swietych, jaja sobie mozna robic z kazdego,

lubie, ze z kazdego rogu czyha historia, gdzie sie nie obrocic jakeis ruiny... i owce :D

lubie duzy wybor przypraw i zarciucha z roznych stron swiata prawie w kazdym supermarkecie

kocham tutejsze biblioteki!

lubie seriale BBC

lubie car boot sales

pewnie jeszcze wiecej lubie... tylko musze pomyslec :D

Odpowiedz
Alma_ 2010-05-23 o godz. 10:35
0

W Polsce też są ;)
W Coffee Heaven na pewno, pewnie w innych kawiarniach też.

Odpowiedz
Alix 2010-05-23 o godz. 09:43
0

Dzieki :)
Wyglada :lizak:

Odpowiedz
Gość 2010-05-23 o godz. 09:38
0

To sa soki skladajace sie tylko ze zmiksowanych owocow, zasadniczo same owoce, mozna dodac lod, a czasem jogurt do milk-smoothie.

Pychota
http://img87.imageshack.us/my.php?image=berrysmoothiesu633478lzl3.jpg

Odpowiedz
Gość 2010-05-23 o godz. 09:38
0

to taki koktajl głównie na bazie mrożonego jogurtu naturalnego, owoców i soku owocowego :)

Odpowiedz
Alix 2010-05-23 o godz. 09:20
0

Żabunia napisał(a):
- maja smoothiesy, ktore uwielbiam
a co to jest...?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie