• kurupira odsłony: 10527

    Przeprowadzka do innego miasta - poradźcie co i jak

    Hejka dziewczyny! Na pewno niektóre z was były w sytuacji takiej jak ja.
    Szukam pracy w miejscowości położonej ok. 50 km od aktualnego zamieszkania i chciałam się was tak podpytać jak to było z wami na początku? Czy np.:
    - na początku dojeżdżałyście?
    - jak było z szukaniem mieszkania?
    - czy zabierałyście meble z domu? (my aktualnie mieszkamy z rodzicami) czy kupwałyście nowe?
    - jak było np. z praniem, kiedy kupowałyście takie rzeczy jak pralka, odkurzacz itp.
    - jak było z waszymi mężami? kiedy do was dołączyli?
    i takie tam podobne sprawy. Po prostu początki w nowym mieście. ;)

    Odpowiedzi (14)
    Ostatnia odpowiedź: 2019-04-12, 11:47:00
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
dagaf 2019-04-12 o godz. 11:46
0

Ja jak się przeprowadzałam z Wrocławia do Warszawy to na początku załatwiłam sobie dobrą firmę przeprowadzkową, w moim przypadku była to firma Wiki przeprowadzki. Miałam też już załatwione mieszkanie więc nie jechałam w ciemno ;) No a potem zaczęło się szukanie pracy - rozsyłanie CV dniami i nocami aż się w końcu znalazło coś fajnego. No i jakoś się żyje :)

Odpowiedz
kurupira 2010-03-29 o godz. 15:16
0

tak tak!! na pewno nie zrobie tak, że najpierw znajde mieszkanie a potem prace, czy jak znajde prace ale na okres próbny i będe szukać mieszkania. Założyłam posta by dowiedzieć się jakie np. trudności w tym "procesie" napotkały inne forumowiczki... a może jest to proces łatwiejszy niż mi się wydaje.... :ia:

Odpowiedz
wirtualna24 2010-03-29 o godz. 12:55
0

kurupira gdybyś chciała na zadupie
zaprosiłabym cię do siebie heh
ja tam wole zadupia ;)
Jeśli chodzi o przeprowadzkę, to nie mam doświadczenia,
mieszkałam jedynie na stancjach ( w czasie studiów)
ale nie martwiłabym się tak na twoim miejscu,
myślę, że nie ma czym :D
powiem ci tylko, że ja to bym najpierw pracę znalazła,
dojeżdżała, a dopiero potem się przeprowadziła..
wytrzymałaś tyle z rodzicami, to i wytrzymasz ten czas
szukania i znalezienia pracy...

Odpowiedz
kurupira 2010-03-29 o godz. 11:34
0

wirtualna24, nie nie.... niestety... jak pisałam wyżej szukam teraz w innym mieście, u mnie takie zadupie i zacofanie że masakra..... myśle nad zmianą otoczenia ;)

Odpowiedz
wirtualna24 2010-03-29 o godz. 08:15
0

kurupira a jaką pracę dostałaś?
czyżby tą co chciałaś? ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-03-29 o godz. 08:09
0

50 km jest odległością do dojeżdżania, na spokojnie.
Mój mąż od trzech lat dojeżdża do pracy 50 km w jedną stronę.
Przynajmniej na początek, przed przeprowadzką - to jest do zrobienia ;)

Odpowiedz
saskiia 2010-03-29 o godz. 07:34
0

ja przez 5 lat studiowałam w mieście oddalonym od mojego miejsca zamieszkania o ok. 30 km... jedyną różnicą może być to, że jednak to jest śląsk :) więc i dojazdy wyglądają inaczej (jeździłam komunikacją miejską), niemniej:
- na początku dojeżdżałyście?
dojeżdżałam jw. przez 5 lat, skalkulowałam, że bardziej mi się opłaca jednak dojeżdżać niż przeprowadzać (ceny wynajmu kosmiczne). ale szczerze mówiąc - to nieco inna sytuacja. w każdym razie ja bym poczekała z wyprowadzką. raz że nie wiesz, czy za miesiąc z pracy nie zrezygnujesz, dwa - bardziej przyziemnie - nie wiesz, jak to będzie wyglądało wszystko finansowo. wyprowadziłam się dopiero wtedy, gdy zaczęłam zarabiać powyżej minimalnej... (tyle że ja byłam sama)
kurupira napisał(a):- jak było z szukaniem mieszkania?
wynajmujemy już któreś mieszkanie i tak jak dziewczyny wyżej piszą - gratka oraz gazety! nie zapomnij o gazetach, bo część ludzi nie korzysta jednak z netu i te oferty bez pośredników najczęściej są w lokalnych dodatkach.
co do innych kwestii wynajmowania mieszkania - można napisać epopeję ;) więc nei wiem, czy to odpowiedni moment.
- czy zabierałyście meble z domu? (my aktualnie mieszkamy z rodzicami) czy kupwałyście nowe?
to wszystko zależy od tego, jakie mieszkanie wynajmujesz i jakie są Twoje finanse :) ciężko będzie wynająć mieszkanie nieumeblowane (przynajmniej na śląsku tak jest). jak trafiliśmy do mieszkania częściowo umeblowanego - zabraliśmy meble z mojego pokoju u rodzicow. i powoli kupowaliśmy nowe.
- jak było np. z praniem, kiedy kupowałyście takie rzeczy jak pralka, odkurzacz itp.
nie kupowaliśmy, bo pralka byla w mieszkaniu, a odkurzacz dostaliśmy po babci ;) często w wynajmowanych mieszkaniach są pralki. a wcześniej - jak nie było - na początku woziliśmy do domu, aczkolwiek to koszmar i zły pomysł :)
- jak było z waszymi mężami? kiedy do was dołączyli?
ja nie mam męża, więc nei wiem, czy mogę ;) zresztą - my jesteśmy z innych miast i spotkaliśmy się na studiach. po prostu ja się wyprowadzałam do stolicy górnego śląska, a on tam mieszkał w mieszkanku studenckim.

moim zdaniem to naprawdę bardzo indywidualne kwestie... trudno jest się posiłkować czyimś doświadczeniem, bo wszystko zależy od Waszych możliwości finansowych i tego, na czym Wam zależy. ja np. szłam trochę w ciemno, bo skonczyłam studia i chciałam się usamodzielnić. Ty piszesz, że już jakiś czas mieszkacie z rodzicami, więc może warto jeszcze się "pomęczyć" chwilkę i zrobić to na spokojnie?

Odpowiedz
kurupira 2010-03-29 o godz. 07:04
0

carol napisał(a): jesli to mniejsza miejscowosc niz ta gdzie bedziesz miec prace i tak bardzo chcesz sie usamodzielnic? (napewno czynsz bedzie mniejszy niz w wiekszym miescie, a np bedzie blizej przystanku czy stacji kolejowej?)
MIejscowość do której chcem się przeprowadzić (Chełm) jest większa od aktualnej, ale w Chełmie mieszkania są tańsze niż na tym zadupiu gdzie teraz mieszkam ta moja wiocha jest taka zacofana że masakra, zostają tu tylko ci, co muszą, mnie tu w sumie nic tak bardzo nie trzyma...
a co do usamodzielnienia się.... to chyba najwyższy czas! ;) 2 lata po ślubie i 2 lata mieszkamy z moimi rodzicami, chyba już wystarczy.... #/

Odpowiedz
Gość 2010-03-29 o godz. 00:05
0

kurupira napisał(a):
- na początku dojeżdżałyście?
przeprowadzilam sie do wawy jak skonczylam srednia - wtedy pracowalam jako hostessa na w weekendy (do pokoju w mieszkaniu doplacali mi rodzice... ), potem przeprowadzialm sie pod wawe - codziennie po 30km ciapogiem(wynajmowalam pokoj u ciotki - ale juz za swoja "pensje"). Jak juz zarobki zaczely wystarczac na wynajem mieszkania - przeprowadzialam sie spowrotem do wawy.
Przy 50km zastanawialabym sie dlug czy cos wynajac na miejscu... zalezy jeszcze jakie polaczenie masz... bo napewno Ci sie nie uda wynajac czegos za 200 zeta... nawet za 300...
kurupira napisał(a):- jak było z szukaniem mieszkania? raczej pytalam wsrod znajomych, znajomych... potem tez na forum pracowniczym (nasze ostatnie wynajmowane mieszkanie - wlascielka - wspaniala) - trwalo to roznie.. od tygodnia do miesiaca...
- czy zabierałyście meble z domu? (my aktualnie mieszkamy z rodzicami) czy kupwałyście nowe?
wszystkie mieszkania, ktore wynajmowalam byly chociaz czesciowo umeblowane (kuchnia) i chocby materac do spania - mi wystarczylo. Jedynie biurko do ostatniego mieszkania tescie nam przywiezli...
kurupira napisał(a):- jak było np. z praniem, kiedy kupowałyście takie rzeczy jak pralka, odkurzacz itp.
poki nie mialam odlozonej kasy do nawet dywany na czworaka zmiotka traktowalam... pralke sobie darowalam dopoki nie trafilam na okazje na allegro i mialam troche odlozonej gotowki... co tydzien, dwa jezdzilam do ciotki prac.. (sama zaproponowala)
kurupira napisał(a):- jak było z waszymi mężami? kiedy do was dołączyli?
wtedy jeszcze "chlopak" dolaczyl do mnie jak wyszedl z woja :D

50km to nie jest jakas straszna odleglosc.. poki mozesz odkladaj sobie kase.. moze gdzies u siebie wynajmij? jesli to mniejsza miejscowosc niz ta gdzie bedziesz miec prace i tak bardzo chcesz sie usamodzielnic? (napewno czynsz bedzie mniejszy niz w wiekszym miescie, a np bedzie blizej przystanku czy stacji kolejowej?)
Rzeczy ogranicz do niezbednego minimum - kto wie kiedy bedziesz musiala badz chciala zmienic mieszkanie? a pakowanie sie w kartony nie jest fajna sprawa (mowi to ta, ktora przeprowadzala sie srednio co pol roku i co przeprowadzka czegos jej brakowalo..)

Odpowiedz
Alma_ 2010-03-28 o godz. 19:37
0

kurupira napisał(a):- na początku dojeżdżałyście?
Tak, ale wytrzymałam całe 20 dni ;)
Z tym, że to był dojazd 150km w jedną stronę, pociągiem. Wychodziłam z domu o 5 rano i wracałam o 22. Długo tak się żyć nie dało.

kurupira napisał(a):- jak było z szukaniem mieszkania?
Na początek wynajęliśmy oczywiście ("my", bo po tych 20 dniach dołączył do mnie przyszły mąż), szukanie trwało 1 dzień ;)

kurupira napisał(a):czy zabierałyście meble z domu? (my aktualnie mieszkamy z rodzicami) czy kupwałyście nowe?
Mieszkanie było wyposażone, więc nie.
Brakujące drobiazgi raczej kupowaliśmy niż dowoziliśmy z domu, chyba że rodzice mieli coś zbędnego.

kurupira napisał(a):- jak było np. z praniem, kiedy kupowałyście takie rzeczy jak pralka, odkurzacz itp.
Owszem, na Allegro 8)

- jak było z waszymi mężami? kiedy do was dołączyli?
Już wspomniałam wyżej - 20 dni 8)

U nas to było pierwsze prawdziwe codzienne mieszkanie razem, więc tak naprawdę nowe miasto było na drugim planie, ważniejsze było bycie razem - byliśmy przeszczęśliwi, że możemy mieszkać razem.
Ale na początku jednak często wracaliśmy do miasta rodzinnego, praktycznie na każdy weekend. Teraz mamy tutaj swoje sprawy, przyjaciół, zobowiązania - wyjeżdżamy rzadziej. Ale wciąż marzy nam się powrót do domu - i może się uda ;)

Odpowiedz
Reklama
kurupira 2010-03-28 o godz. 18:24
0

prawdopodobnie tak zrobie... (dojazdy wyniosą mnie ok. 200zł miesięcznie $) )

Odpowiedz
Gość 2010-03-28 o godz. 17:37
0

kurupira napisał(a):ale ja dojeżdżać będe autobusem, co prawda "studencki" mam, ale jak bym już miała umowe stałą to chyba wolałabym się wyprowadzić od rodziców... ;)
Ok, tez tak sobie pozniej pomyslalam.. to moze poczekaj do momentu podpisania umowy na czas nieokreslony?

Odpowiedz
kurupira 2010-03-28 o godz. 17:34
0

ale ja dojeżdżać będe autobusem, co prawda "studencki" mam, ale jak bym już miała umowe stałą to chyba wolałabym się wyprowadzić od rodziców... ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-28 o godz. 17:18
0

Kurpiura, ale mnie rozbawilas wpisem w 'ponarzekam' :D
Nie to, zebym bagatelizowala problem. Po prostu daj dziewczynom wiecej czasu. Jest srodek dnia, a nie wszyscy siedza na forum non-stop.. ;)

Nie bylam w Twojej sytuacji, ale sprobuje 'po mojemu' odpowiedziec. :)

1. Jesli praca jest stala, to mozesz sprobowac znalezc mieszkanie od razu. Jesli nie, chyba dojezdzanie nie jest glupim pomyslem. Popracuj miesiac-dwa, zobacz, czy Ci sie praca na 100% podoba. Tutaj 50 km to jest norma na codzienne dojezdzanie i malo kto sie z tego powodu przeprowadza.. ;) Poza tym, jesli teraz mieszkasz z rodzicami i np. nie musisz dokladac sie do oplat, to policz sobie, co Ci sie bardziej oplaca. Dojazdy czy wynajem mieszkania..

2. Jesli chodzi o szukanie mieszkania do wynajecia, to zalezy od miejscowosci. Mozesz szukac przez biuro (ale wtedy musisz sie liczyc z oplata rowna miesiecznej oplacie za najem - dla biura), albo szukac przez gratke, np. online. Ja bym sie zdala na gratke i tylko potem postarala sie o dobra umowe najmu.. (a akurat tu na forum jest sporo dziewczyn wynajmujacych, wiec pewnie pomoc bys znalazla bez problemu. :))

3. Jak mozesz zabrac meble z domu, to nie ma sensu kupowac nowych. Oczywiscie wszystko zalezy od Twoich finansow.. A, no i od mieszkania, ktore bedziesz wynajmowac. Niektore sa juz umeblowane, wiec ten problem mialabys z glowy.

4. To juz sprawa bardzo indywidualna. Ja bez pralki i odkurzacza zyc nie umiem. :) Ale jesli wiesz, ze bedziesz do domu na weekendy jezdzic, to mozesz sobie pralke odpuscic, a odkurzacz zastapic zmiotka. Poza tym, jak wyzej, mozesz tez miec to w wyposazeniu mieszkania..

5. A to zalezy od Waszych ustalen. Wiec tu nie podpowiem..

Kurpiura, 50 km to nie jest az tak duzo. Wydaje mi sie, ze lepiej odkladac te pieniadze, ktore wydalabys na wynajem mieszkania.. No ale to moje zdanie. ;)

(wolne mam dzis, to sie moglam rozpisac, heh)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie