• araara odsłony: 11632

    Jak u Was jest z zaufaniem do partnera?

    Drogie Forumówki...Męczę się z pewnym dylematem ...Wyszłam z założenia, że zawsze warto podpytać się mądrzejszych koleżanek :)Jak to jest u Was z zaufaniem do partnera?Sprawa może jest pierdołą ale... zaczyna mnie to trochę ruszać:/Jestem po jednym nieudanym związku, facet był moją pierwszą miłością, poświęciłam się całkowicie - a dostałam w zamian "koleżankę" z pracy, kłamstwa, burzliwe rozejście i sam przykrości. Dałam na tacy swoje serce a ktoś wbił w nie nóz i pociął na małe kawłki.\Potem spotkałam swojego obecnego partnera. Zakochałam się po uszy, zaufałam, znowu serce na tacy - po ponad roku usłyszałam, że to chyba nie tego chce mój facet (dodam, że trudny typ, zodiakalna waga, sam czasami nie wie czego chce). Tworzyliśmy super kumpelski układ, fajnie nam się rozmawiało, spędzało czas, itp. Myślałam, że to właśnie miłość, partnerstwo. Było mi cięzko po rozstaniu ale wyszłam z założenia, że jak mnie naprawdę kocha to wróci i wszystko się ułoży. Wytrzymaliśmy bez rozmawiania ze sobą jakieś 3 tygodnie:)Zaczeliśmy się na nowo spotykać a mój Kochany przeszedł gruntowną zmianę, która trwa już ponad rok. Nie mam na co narzekać, czuję się szczęśliwa i spełniona. Nie mamy ślubu, dziecka ale wiemy oboje, że to kwestia czasu i dopełnienia naszej miłości. Nie myślcie tylko, że zawsze jest różowo. Czasem się kłócimy:/ale przez prawie 3 lata związku takie afery można policzyć na palcach jednej ręki.Zostałam wyczulona po poprzednim związku w kwestii kłamstwa. Ostatnio złapałam mojego Kochanego na dwóch kłamstewkach. Niby nieszkodliwe ale...Jestem osobą wrażliwą, łatwo mnie zranić, łatwo uszczęsliwić, łatwo doprowadzić do łez. Ponieważ obiecaliśmy sobie, że zawsze będziemy szczerzy (bo to, że Kochanemu nie jest ze mną dobrze wydusiłam od niego po miesiącu obesrwacji dziwnego zachowania), to takie małe dwa kłamstewka spawiły, że coś we mnie pękło, brak mi zaufania... dziwnie się czuję bo ktoś kto mówi, że mnie kocha, pokazuje to czynami - nagle kłamie prosto w twarz i usiłuje tłumaczyć, że to pierdoła.Z jednej strony tak ale z drugiej - jeśli kłamiesz w drobnych kwestiach to okłamiesz w poważnych.... a obiecałam sobie, że nigdy więcej kłamstwa w moim zyciu....Jestem ciekawa jak Wy zapatrujecie się na temat zaufania w związku? Może ja przesadzam?W każdym razie popisałam sobie i trochę mi ulżyło.Dziękuję!

    Odpowiedzi (26)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-08-25, 16:37:27
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
mishi 2010-08-25 o godz. 16:37
0

Oj, zgadzam się, że w związku przynajmniej raz zdarzają się kłamstewka. A mimo to mu ufam. Bo, jeżeli on mi skłamie o ziemniakach to mam mu nie ufać?
Dziewczyny, mój mąż przed ślubem miał odebrać nasze zaproszenia (przesłałam mu), to był okres że on mieszkał jeszcze w Olsztynie, ja na śląsku i nie mogłam przyjechać z zaproszeniami. Wysłałam mu poleconym. Pytam go, czy odebrał, mówi tak. Po kilku dniach jednak dzwoni i mówi, słuchaj, nie odebrałem i z poczty cofnęli. Facet nie miał kiedy odebrać. Mogłam wysłać priorytetem, to by miał. A to, że skłamał, nie chciał mnie martwić. I co? Miałam go zostawić, albo potem szpiegować i osaczać? Po co? Nie robiłam z tego afery, skłamał, trudno, ja też go w takiej małej sprawie okłamałam. Co nie wyklucza tego, że sobie ufamy. Bo nigdy, w żadnym poważniejszym momencie mnie nie zawiódł.

Odpowiedz
Gość 2010-05-08 o godz. 19:25
0

Oleta napisał(a):Chyba po to m.in. ma się męża lub żonę, żeby nas doceniali i dowartościowywali, a nie starali się przyłapać na potknięciach?
Chyba nie sądzisz, że tylko czychamy z mężem na to, aż któreś z nas potknie się, a drugie z triumfalną miną wytknie błąd? Nie o tym pisałam i nie o to mi chodziło. Chyba popadasz w lekkie skrajności.

Wytłumaczę jeszcze raz. Nie chodziło mi o związek, w którym jak piszesz trzeba Oleta napisał(a):"mieć się na baczności" aby nie zostać "przyłapana" na jakiejś pierdółce, którą następnie patrner by mi wypominał., bo to dla mnie związkiem nie jest, tylko jakąś żałosną farsą ;/

Miałam na myśli to, że w każdym związku (w moim mniemaniu. Ale przyjmuję do wiadomości, że możesz mieć na ten temat odmienne zdanie) dochodzi do jakichś drobnych, nieszkodliwych kłamstewek. Dobrze to podsumowała Jo76: Jo76 napisał(a):Najwazniejsze, zeby byc wobec siebie szczerym w waznych sprawach - a pierdolami sie nie przejmowac.

Odpowiedz
Gość 2010-05-08 o godz. 18:53
0

natamo napisał(a):Oleta napisał(a):To chyba wszystko zależy od układu między ludźmi - jeśli jest taki, gdzie dwie osoby "łapią się wzajemnie" na takich drobnych potknięciach i podliczają sobie nawzajem te "punkciki" ;) to może faktycznie bepieczniej jest w kwestii "ziemniaków" zastosować małe kłamstewko...
A znasz parę, która tak nie robi?
Eeee... Chyba żartujesz...? Związek, w którym musiałabym "mieć się na baczności" aby nie zostać "przyłapana" na jakiejś pierdółce, którą następnie patrner by mi wypominał...?
Brzmi niezbyt zachęcająco - dziękuję bardzo - ja tam się nie piszę na takie układy!

Jak o czymś zadrzy mi się zapomnieć/pomylić/popsuć niechcący itp. to zawsze mogę liczyć na to, że od męża usłyszę "Nie przejmuj się, każdemu się zdarza! I tak jesteś super", a on zawsze może liczyć na podobną reakcję z mojej strony.
Chyba po to m.in. ma się męża lub żonę, żeby nas doceniali i dowartościowywali, a nie starali się przyłapać na potknięciach?

Odpowiedz
Jo76 2010-05-08 o godz. 14:32
0

Nie wiem na czym to polega :)

U mnie male 'tajemnice' sa na porzadku dziennym Wczoraj np moj maz podczas pobytu w centrum handlowym cieszyl sie, ze nie ciagam go po wiekszosci sklepow z butami, bo rzadko co mi sie podoba. No i na ten miesiac zreszta starczy mi juz butow (wie o dwoch parach)...
Powiem szczerze, ze nie chcialam go koniecznie oswiecic ile tak naprawde kupilam ;)


natamo napisał(a):
Ale jeśli faktycznie jest gdzieś taka para, która jest wobec siebie w stu procentach szczera, to naprawdę ktoś powinien wykuć im ten medal ;)
Mysle, ze takie pary nie istnieja ;)
Najwazniejsze, zeby byc wobec siebie szczerym w waznych sprawach - a pierdolami sie nie przejmowac. Jak mi maz po spotkaniu z kumplami wraca i twierdzi, ze wypil tylko jedno piwo - to sorry :D W zyciu nie uwierze - zwlaszcza, ze musialby saczyc je przez 3 godziny

Odpowiedz
Gość 2010-05-08 o godz. 14:23
0

Oleta napisał(a):To chyba wszystko zależy od układu między ludźmi - jeśli jest taki, gdzie dwie osoby "łapią się wzajemnie" na takich drobnych potknięciach i podliczają sobie nawzajem te "punkciki" ;) to może faktycznie bepieczniej jest w kwestii "ziemniaków" zastosować małe kłamstewko...
A znasz parę, która tak nie robi? Gdzie nikt nikomu nigdy wypomniał jakiś drobiazg. Ja nie znam. Tak jak już pisałam wcześniej, w moim mniemaniu takie rzeczy to tylko w Erze ;)


Ale jeśli faktycznie jest gdzieś taka para, która jest wobec siebie w stu procentach szczera, to naprawdę ktoś powinien wykuć im ten medal ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-05-08 o godz. 12:12
0

Hmmm... Tak się zastanawiam nad tymi "ziemniakami" ;)

Może po prostu powiedzenie otwarte, że czegoś się zapomniało, pomyliło itp. jest przyznaniem się do błędu - a tego nie lubimy nawet jeśli chodzi o zupełne błahostki...? Stawia nas to - w naszym przekonaniu - "w złym świetle"...?

No i w dodatku daje tej drugiej osobie argument na przyszłość! Gdy ona czegoś zapomni, zawsze może nam powiedzieć "Nie przesadzaj, tobie też się zdarza - np.zapomniałeś o tych ziemniakach tydzień temu!" ;)

To chyba wszystko zależy od układu między ludźmi - jeśli jest taki, gdzie dwie osoby "łapią się wzajemnie" na takich drobnych potknięciach i podliczają sobie nawzajem te "punkciki" ;) to może faktycznie bepieczniej jest w kwestii "ziemniaków" zastosować małe kłamstewko...

Odpowiedz
Jo76 2010-05-07 o godz. 21:44
0

Oleta napisał(a):natamo napisał(a): (np. dzwonię do męża: "wstawiłeś ziemniaki?", "tak". A tak naprawdę wiem, bo słyszę po głosie, że na śmierć zapomniał i zaraz pobiegnie je dopiero obierać.
Mam - może naiwne(?) - pytanie : a dlaczego nie "O rany, na śmierć zapomniałem, ale już lecę je obrać"...?
Nie wiem dlaczego, ale mi sie czesto zdarza :) I chyba nie ma racjonalnego wytlumaczenia.

Odpowiedz
Gość 2010-05-07 o godz. 19:39
0

Oleta napisał(a):natamo napisał(a): (np. dzwonię do męża: "wstawiłeś ziemniaki?", "tak". A tak naprawdę wiem, bo słyszę po głosie, że na śmierć zapomniał i zaraz pobiegnie je dopiero obierać.
Mam - może naiwne(?) - pytanie : a dlaczego nie "O rany, na śmierć zapomniałem, ale już lecę je obrać"...?
Może dlatego, że pewnie myśli sobie, że się zezłoszczę, że o takiej błahostce zapomniał? I w związku z tym nie muszę znać do końca prawdy jak było, ważny jest efekt końcowy - mam obiad na stole. Ród męski jest niezbadany niestety ;)
To był tylko przykład, chciałam zwrócić uwagę, że wiekszość z nas, często nie do końca świadomie wypowiada drobne kłamstewka, w naszym mniemaniu w słusznej sprawie.


I nie oznacza to przecież, że w naprawdę istotnych, poważnych kwestiach też będziemy kłamać.

Odpowiedz
Gość 2010-05-07 o godz. 19:31
0

natamo napisał(a): (np. dzwonię do męża: "wstawiłeś ziemniaki?", "tak". A tak naprawdę wiem, bo słyszę po głosie, że na śmierć zapomniał i zaraz pobiegnie je dopiero obierać.
Mam - może naiwne(?) - pytanie : a dlaczego nie "O rany, na śmierć zapomniałem, ale już lecę je obrać"...?

Odpowiedz
Gość 2010-05-06 o godz. 21:51
0

araara napisał(a):Jestem z T dość długo i przez cały ten czas (z ręką na sercu) nigdy go nie oszukałam!
araara napisał(a):Może taki upał na zewnątrz, że mózg mi juz słabo pracuje ale z tego co napisałaś wynika dla mnie, że kłamstwo i kłamstewka owszem są w związku i jest to dla Ciebie normalka.
Przyznaję bez bicia: tak, w moim związku są drobne kłamstewka w mało istotnych sprawach (np. dzwonię do męża: "wstawiłeś ziemniaki?", "tak". A tak naprawdę wiem, bo słyszę po głosie, że na śmierć zapomniał i zaraz pobiegnie je dopiero obierać). W poważnych - brzydzę się kłamstwem.
I jeśli faktycznie w Waszym związku nigdy, przenigdy nie było choćby drobniutkiego kłamstewka, to ktoś powinien wykuć Wam medal.

araara napisał(a):Wszystko wróciło do normy a może nawet ta norma się polepszyła
Najważniejsze, że potraficie się dogadać.

Odpowiedz
Reklama
araara 2010-05-05 o godz. 22:36
0

Natamo - pisząc: cyt.
"Bla, bla, bla. To niech się tu któraś przyzna z ręką na sercu, że nigdy, ale to przenigdy okłamała swojego partnera. Mam na myśli również te w naszym mniemaniu "drobiazgi dla nas nic nie znaczące" (które jednak mogą mieć ogromne znaczenie dla partnera). Przeciętny Kowalski/Kowalska kłamie kilka, do kilkunastu razy dziennie :] Więc nie bądźmy takie świętoszki i nie wykrzykujmy na forum, że kłamstwa nic nie powinno tłumaczyć, bo takie rzeczy to tylko w erze... "

No to wszystko na miejscu bo akurat pracuję w Erze :) Może taki upał na zewnątrz, że mózg mi juz słabo pracuje ale z tego co napisałaś wynika dla mnie, że kłamstwo i kłamstewka owszem są w związku i jest to dla Ciebie normalka.
No to rzeczywiście takie rzeczy to tylko w Erze. Jestem z T dość długo i przez cały ten czas (z ręką na sercu) nigdy go nie oszukałam! Uważam, że to szczerość również w jakimś stopniu przyczynia się bo poczucia bliskości i więzi z drugą osobą. I nie uważam sie Natamo za świętoszkę, daleko mi do bycia nią. Kieruję się po prostu zasdą - nie rob drugiemu co Tobie niemiłe. Może mam dziwne podejście ale po co mam ukrywać nową kieckę za 500zł albo buty za 700. Ja szanuje kaprysy T a On moje. Wierzymy oboje, że to, co robi albo jak wydaje pieniądze druga osoba jest ok. Odnośnie rozmów z psiapsiółami, przyjaciółmi męskimi czy to damskimi, mailami... nie mamy tajemnic... Sami z siebie opowiadamy sobie o różnych sprawach związanych ze znajomymi, itp. Może dlatego tak zabolało mnie to kłamstewko. Poczułam po prostu, że T złamał w jakimś stopniu reguły naszego życia.
W każdym razie minęło już kilka dni. Jesteśmy po rozmowie a nawet dwóch bo mnie to po prostu trochę męczyło i gryzło. Szczerze pogadaliśmy o tym jak ja się czuje i co T kierowało. Może to patetyczne ale czuję, że naprawdę się kochamy i ta miłość, uczucie - pozwoliło nam się jeszcze bardziej zrozumieć.
Wszystko wróciło do normy a może nawet ta norma się polepszyła :) :ia:
W każdym razie dziękuję za ożywioną dyskusję Dziewczyny!

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 04:54
0

araara napisał(a):Kłamstwo to kłamstwo - nic go nie powinno tłumaczyć i w związku w ogóle nie powinno mieć miejsca.
Bla, bla, bla. To niech się tu któraś przyzna z ręką na sercu, że nigdy, ale to przenigdy okłamała swojego partnera. Mam na myśli również te w naszym mniemaniu "drobiazgi dla nas nic nie znaczące" (które jednak mogą mieć ogromne znaczenie dla partnera). Przeciętny Kowalski/Kowalska kłamie kilka, do kilkunastu razy dziennie :] Więc nie bądźmy takie świętoszki i nie wykrzykujmy na forum, że kłamstwa nic nie powinno tłumaczyć, bo takie rzeczy to tylko w erze...

Jo76 napisał(a):Fajnie sie czyta posty ludzi ufajacych bez zastrzezen - ale niestety mnie to nie dotyczy. Jestem w szczesliwym zwiazku i jak narazie nie mam zadnych podstaw, aby nie ufac - jednak w zyciu tez pare razy sie 'przejechalam' i jestem na to uwrazliwiona. Nie mysle, ze musimy sobie wszystko mowic - ja tez mam swoje male tajemnice - ale uwaznie patrze co sie dzieje wokol nas. I kto
Zdrowe podejście do rzeczywistości 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-05 o godz. 03:12
0

araara napisał(a):Kasia G a jakie to są na przyklad rzeczy o ktorych druga osoba nie powinna wiedzieć i można to bez obaw zataić? :O
Napisalam, ze 'nie musi', a nie ze 'nie powinna'. Przyklad? Prosze bardzo:
Nie musze wiedziec od kogo moj maz dostaje emaile. Nie musze wiedziec o czym rozmawia przez telefon z kolezanka. Nie musze wiedziec, o czym gada z kumplem przy piwie.
On nie musi wiedziec o czym ja gadam z moim przyjacielem czy psiulami. To dziala w obie strony. Nie musze wiedziec, ile wydal na piwo, a on nie musi wiedziec ile naprawde kosztowala moja nowa kiecka.. nikt na tym nie traci, nasz zwiazek tez.
Nie musze znac jego przeszlosci, on mojej tez. A juz na pewno nie w szczegolach. Jesli chcemy, mozemy sobie powiedziec wsio, ale nie wyciagamy nic z siebie na sile..
Ale juz np. gdyby chcial sie umowic na kawe ze swoja ex, to i owszem, o tym powinnam wiedziec. Co wiecej (nie linczowac mnie baby! ;)) - jesli juz 'musi', to wolalabym isc z nim.. (choc nie dotyczy to kazdej jego 'ex'.. )

Jeżeli dwoje ludzi żyje ze sobą to chyba dlatego, że łączy ich uczucie, chcą być ze sobą i mają do siebie zaufanie - bo bez niego jak wszystkie chyba się zgadzamy - nie ma związku.

Sie zgadzam.

Więc jak można zatajać prawdę? Nie mieści mi się w głowie bądź mam jakieś chore wyobrażenia na temat szczerości i zaufania.
Araara, mnie sie wydaje, ze my mamy zupelnie co innego na mysli piszac o 'zatajeniu' prawdy.. Aaaa to akurat fakt. Kazdy ma prawo do swojego wyobrazenia na temat zaufania i tego, jak to w zwiazku powinno wygladac. Tylko jesli mowisz o swoich problemach na forum publicznym, to ja tylko probuje 'zgadywac' co moze byc nie tak.. w ramach pomocy kolezenskiej. ;)

Kłamstwo to kłamstwo - nic go nie powinno tłumaczyć i w związku w ogóle nie powinno mieć miejsca.
Pewnie, ze nie powinno. Ale jak juz sie zdarzy, to zamiast albo wpadac w depresje, albo burzyc zwiazek, - lepiej pogadac i wszystko wyjasnic, bo a nuz da sie naprawic.

A tak sobie też myślę - nie trzeba szukać na siłę problemów i zadręczać się, znajdować dziury w całym .... to samo przychodzi w momencie w którym zostałyśmy oszukane i brak nam zaufania do partnera! Według mnie naturalną reakcją będzie nieufność i medal dla tej, która potrafi o wszystkim zapomnieć i wybaczyć tak na 100%.
No to sa dwie sytuacje...

1. Zostalysmy zranione w przeszlosci i teraz budujemy zaufanie do kogos zupelnie innego (nie tej osoby, ktora nas zranila). Jest trudno, ale sie da (tak jak pisalam wyzej). Wybaczyc jest latwo (pisze z autopsji), nie zapomina sie chyba nigdy. I to nie kwestia rozdawania medali a tego, czy uda nam sie wrocic do normalnego zycia i miec udany zwiazek. Nie mozna przezucac tego, co zrobil nam ktos w przeszlosci, na obecnego partnera. To by bylo nie fair. Jasne, ze trzeba bedzie walczyc ze swoimi lekami, i nasz partner powinen sobie zdawac sprawe z tego, ze sa. Ale ta walka - no takie jest zycie.

2. Budujemy zaufanie z kims, kto nas zranil. To jest cholernie trudne i faktycznie nie zawsze sie udaje. Mnie sie raz udalo, choc wymagalo pracy nas obojga. Ale udalo sie chyba dlatego, ze ja postanowilam oddzielic przeszlosc gruba kreska, a on faktycznie nigdy nie dal mi powodu do tego, zeby sobie o niej przypomniec.
Inaczej sie nie da. Tzn. ja by nie dala rady inaczej.

Nalezy pamietac, ze nie mozna oczekiwac od drugiej strony wiecej niz sie samemu w zwiazek wklada. Ani mniej. ;)

Odpowiedz
araara 2010-05-05 o godz. 02:45
0

Kasia G a jakie to są na przyklad rzeczy o ktorych druga osoba nie powinna wiedzieć i można to bez obaw zataić? :O Jeżeli dwoje ludzi żyje ze sobą to chyba dlatego, że łączy ich uczucie, chcą być ze sobą i mają do siebie zaufanie - bo bez niego jak wszystkie chyba się zgadzamy - nie ma związku. Więc jak można zatajać prawdę? Nie mieści mi się w głowie bądź mam jakieś chore wyobrażenia na temat szczerości i zaufania.
Kłamstwo to kłamstwo - nic go nie powinno tłumaczyć i w związku w ogóle nie powinno mieć miejsca.
A tak sobie też myślę - nie trzeba szukać na siłę problemów i zadręczać się, znajdować dziury w całym .... to samo przychodzi w momencie w którym zostałyśmy oszukane i brak nam zaufania do partnera! Według mnie naturalną reakcją będzie nieufność i medal dla tej, która potrafi o wszystkim zapomnieć i wybaczyć tak na 100%.

Odpowiedz
okruszek 2010-05-04 o godz. 20:18
0

On bedzie staral sie pracowac nad soba tylko ze wygodniej jest oklamac niz wyjasniac, tlumaczyc cos komus. On od malego klamie i lubi to. Uwaza ze w wiekszosci przypadkow sa to nieszkodliwe klamstwa. Ale dla mnie klamstwo to klamstwo bez roznicy czy chodzi obiad ktory jadl w pracy, kolor koszuli ktora ma na sobie, pieniadze czy kobiety...
Obiecal ze jesli mnie oklamie to od razu przyzna sie do klamstwa i powie prawde a ja nie bede go krytykowac i wrzeszczec ze oklamal a potem sie przyznal, bede starac sie go zrozumiec dlaczego np chcial oklamac. Troche to pokrecone, ale jesli to ma pomoc w odbudowaniu zaufania do niego, jesli to ma pomoc naszemu zwiazkowi to bedziemy probowac.

Nie wiem tylkodlaczego on mi nie ufa jesli nie robie nic zlego i mowie mu o nawet najglupszych rzeczach :/

Odpowiedz
Gość 2010-05-04 o godz. 19:18
0

okruszek napisał(a):W naszym zwiazku tez nie ma zaufania :( Ja mu nie ufam bo mam powody - wielokrotnie mnie oszukiwal albo zatajał prawde, wielokrotnie rozmawialismy na ten temat i ostatnio postanowilismy ze on nie bedzie klamal a ja bede wyrozumiala (ale on mi nie da gwarancji ze nie oklamie bo on ma to we krwi, bo jemu tak jest latwiej..) . Wiec kolo sie zamyka bo ja nie wiem czy on mnie oklamuje czy nie, jestem podejrzliwa i dociekliwa, atmosfera robi sie nieciekawa... Chce mu ufac ale za kazdym razem zastanawiam sie: oklamal mnie czy powiedzial prawde , czy on uwaza ze jestem naiwna i w duszy smieje sie ze mnie... I tez uwazam ze powinno sie mowic swoim partnerom o wszytskim.
Dobrze powiedzialyscie ze nie ma zaufania nie ma zwiazku...
Okruszek, a co to znaczy, ze on to we krwi ma, czy latwiej mu jest?? To niech popracuje nad soba. To Ty masz sie zadreczac, zeby jemu latwiej bylo? Przepraszam, wiem, ze to nie moja sprawa, ale on dorosly jest, wiec chyba moze sprobowac to kontrolowac, nie?
Ja tez sie juz dwa razy przejechalam na zaufaniu, i wiem, ze to przede wszystkim ja musze nad soba pracowac. Nie myslec za duzo, nie szukac dziury w calym, nie drazyc, itp.
Ale tez duzo zalezy od partnera. Jesli on nie daje nam powodow do braku zaufania, a my ich na sile nie szukamy, to moze byc dobrze. Mozna normalnie zyc, bez strachu, ze cos sie dzieje za naszymi plecami.
Nie uwazam, ze trzeba sobie o wszystkim mowic. Sa rzeczy, ktorych druga strona nie musi wiedziec, bo w zaden sposob nie wplywaja one na zwiazek. Ale dobrze jest umiec wyjasnic sobie, czego oczekujemy. Czego nie ukrywac. Zebysmy oboje potem z tego powodu nie mieli do siebie zalu i zeby nie budowaly sie miedzy nami jakies niepotrzebne mury..

Odpowiedz
okruszek 2010-05-04 o godz. 15:32
0

W naszym zwiazku tez nie ma zaufania :( Ja mu nie ufam bo mam powody - wielokrotnie mnie oszukiwal albo zatajał prawde, wielokrotnie rozmawialismy na ten temat i ostatnio postanowilismy ze on nie bedzie klamal a ja bede wyrozumiala (ale on mi nie da gwarancji ze nie oklamie bo on ma to we krwi, bo jemu tak jest latwiej..) . Wiec kolo sie zamyka bo ja nie wiem czy on mnie oklamuje czy nie, jestem podejrzliwa i dociekliwa, atmosfera robi sie nieciekawa... Chce mu ufac ale za kazdym razem zastanawiam sie: oklamal mnie czy powiedzial prawde , czy on uwaza ze jestem naiwna i w duszy smieje sie ze mnie... I tez uwazam ze powinno sie mowic swoim partnerom o wszytskim.
Dobrze powiedzialyscie ze nie ma zaufania nie ma zwiazku...

Odpowiedz
Jo76 2010-05-02 o godz. 19:03
0

Fajnie sie czyta posty ludzi ufajacych bez zastrzezen - ale niestety mnie to nie dotyczy. Jestem w szczesliwym zwiazku i jak narazie nie mam zadnych podstaw, aby nie ufac - jednak w zyciu tez pare razy sie 'przejechalam' i jestem na to uwrazliwiona. Nie mysle, ze musimy sobie wszystko mowic - ja tez mam swoje male tajemnice - ale uwaznie patrze co sie dzieje wokol nas. I kto ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 02:34
0

Moj J notorycznie 'zapomina' mi wspomniec, ze w tajemnicy przede mna sobie popala.. niestety zawsze potem i tak daje mi buzi, i jak pachnie plynem do ust, to przeciez nie dlatego, ze lubi plyn do ust. ;)

Chcialam powiedziec, ze pewne klamstawa faktycznie moga wynikac z obawy przed Twoja reakcja. Rozni ludzie roznie sobie radza z krytyka czy odrzuceniem. Wiec zdarza im sie klamac, choc nie robia tego w zlej woli.. moze tak jest z Twoim chlopakiem?

Na pewno lepiej o tym z nim porozmawiac, niz sie zastanawiac po cichu. Zapytaj sie, czemu klamal. Wprost. Nie wazne, czy klamstwo bylo duze czy male, ale czemu myslal, ze tak bedzie lepiej?
(najlepiej jest najpierw dac mu troche wodki, zmieknie i bedzie mu latwiej prawde powiedziec :P)..

____
OT na temat znakow zodiakow.. ja zawsze wrzucalam skorpiony do jednego worka. Od kiedy pamietam. Wszem i wobec mowilam, ze nie ma mowy, zeby sie strzelec ze skorpionem zaprzyjaznili (plujac przez lewe ramie).. no i spotkalam J. Juz nie generalizuje. ;)

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 01:51
0

Ufam mojemu męzowi. Całkowicie, bez tego zaufania, obawiam się, nie byłoby naszego małżeństwa.
wyobraxnia nie dałaby mi zyć.
Dlatego uważam, że bez zaufania nie ma mowy o zdrowym związku.

A drobne przemilczenia pewnie zdarzają się kazdemu, wystarczy nawet zapomnieć o czymś wspomnieć.
Świadomie męża nie okłamuję, nie zdarzyło mi sie do tej pory.

Odpowiedz
araara 2010-05-02 o godz. 01:40
0

Macie rację, że swoją opinię opieram na SWOICH doświadczeniach odnośnie tego znaku. Wy macie prawo do innego zdania a ja zdaję sobie sprawę, że nie każda waga jest taka sama. Wyjątki przecież potwierdzają regułę ;) Tak czy siak nie o znakach zodiaku chciałam pogadać :/
Vilemo,
próbowałam - ale T wychodzi z takiego samego założenia jak Aniasz.
Mnie męczy dylemat czy rzeczywiście zatajanie prawdy w drobnych kwestiach jest dobre? czy wychodzi na zdrowie? czy czasem potem nie będziemy znieczuleni przy większym kłamstwie?
A może po prostu ja źle do tego podchodzę bo po kłamstwach,które mi fundowano jestem przeczulona i histerycznie podchodzę do tematu.

Odpowiedz
Gość 2010-05-02 o godz. 00:52
0

Dobbi - bardzo przepraszam za generalizowania! Po prostu znam 5 wag i praktycznie charaktery mają identyczne.
Ja znam cztery i każda skrajnie inna. Niesłusznie generalizujesz jednak.

Imho bez zaufania nie ma związku. Ot co.

Odpowiedz
Vilemo 2010-05-02 o godz. 00:43
0

Araara,
a probowalas z nim szczerze porozmawiac o szczerosci i zaufaniu?

tez zgadzam sie z dziewczynami => na dluzsza mete nie ma zwiazku bez zaufania

Odpowiedz
araara 2010-05-01 o godz. 20:14
0

Dobbi - bardzo przepraszam za generalizowania! Po prostu znam 5 wag i praktycznie charaktery mają identyczne.
Zgadzam się, że brak zaufania to brak związku i że prowadzi to do katastrofy.
Aniasz ale czy takie małe kłamstewka nie powodują, że zbiera się ich w końcu tak dużo, że po prostu dochodzi się do wniosku, że to, co nas łączy to naprawdę nie jest zaufanie?
Jedno z tych banialuków mogłabym zaliczyć do nieistotnej sprawy ale drugiej niestety już nie...
Oby szybko mi minęło bo czuję się od wczoraj jak niewłaściwy człowiek w niewłaściwym miejscu.

Odpowiedz
Gość 2010-05-01 o godz. 19:59
0

Dla mnie zaufanie jest podstawą obecnego związku i wiem, że gdyby go nie było - zjadłabym się sama. Nerwy, podejrzenia, obawy, w moim przypadku nieuchronnie prowadzą do katastrofy.

A teraz trochę trzeźwego, przyziemnego spojrzenia: to nie oznacza, że nie zdarza mi się w małych rzeczach skłamać albo czegoś zataić. Sama wychodzę z założenia, że pewnych rzeczy wolę nie wiedzieć - dopóki nie są to sprawy fundamentalne albo takie, które sobie ustaliliśmy jako ważne, albo takie którymi wiem, że mogłabym C. zranić czy choćby urazić, to zdarza mi się coś zatrzymać dla siebie. I wolę, żeby on też tak zrobił - wiem, że głupio brzmi, ale tak jest dla mnie/nas lepiej.

Odpowiedz
Gość 2010-05-01 o godz. 19:44
0

araara napisał(a):dodam, że trudny typ, zodiakalna waga, sam czasami nie wie czego chce
pardąsik, ale ja na przykład wypraszam sobie, co to za generalizowanie? [-(
a odnośnie pytania: nie ma zaufania=nie ma związku i wszystko na ten temat

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie