• Gość odsłony: 3666

    Nienawidzę niektórych typów ludzi

    A konkretnie ludzi którzy nie mają za grosz taktu i wyczucia i narzucają się kilka razy dziennie, choc widzą, że :
    a) jestem zajeta czymś innym (czytaj. ważniejszym)
    b) jestem zmęczona i jedyne o cym marzę to patrzenie w sufit
    c) nie mam ochoty na towarzystwo,

    mam do czynienia z takim elemenem po sąsiedzku zarówno w pracy jak i w domu i k... jak czasem słysze juz kroki po schodach to juz mnie trafia

    Czy ludzie są na tyle tępi, żeby nie zakapować, że najwyraźniej nie są mile widziani?.

    Jak sobie radzic z takimi osobami? Macie jakies sposoby?

    W domu to samo.. w pracy to samo... aaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! ja chce na bezludna wyspę!!!!

    Odpowiedzi (48)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-12-08, 23:19:44
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
maskot 2010-12-08 o godz. 23:19
0

Kasia_G-myślałabym o tym,gdyby nie fakt,że on ma dziewczynę i doskonale wie o tym,że ja też jestem zajęta ;)
poohatka-ja też jak nie chcę to nie odpowiadam,ale pozłościć się na natrętów wolno ;)

Odpowiedz
poohatka 2010-12-08 o godz. 10:31
0

maskot, jeżeli chodzi o gg - moje chodzi cały dzień, ale zawsze jestem schowana - po prostu kiedy jestem zajęta albo nie mam ochoty gadać to tego nie robię i się nie tłumaczę :) i nikt się przyczepić nie może, przecież mnie nie ma lol

Odpowiedz
Gość 2010-12-08 o godz. 05:26
0

Chcialabym wysnuc wniosek, ze moze kolega po prostu ma na Ciebie ochote, maskot, ale sie, qrcze, boje wysnuwac wnioski na forum internetowym..

;)

Odpowiedz
maskot 2010-12-07 o godz. 23:36
0

Z dzisiaj-dwa wkurzające mnie typy ludzi:
na żywo:
sytuacja numer 1: na wykładzie jakieś sprawy organizacyjne, które mnie nie dotyczą, więc ukradkiem podczytuję książkę. Kolega się nudzi, więc musi mnie szturchnąć, maznąć długopisem, zamknąć mi książkę...rozumiem, że nuda i kota dostaje, ale nie widzi że jestem zajęta i te wygłupy mnie nie bawią
ten sam człowiek w sytuacji numer 2-pomiędzy zajęciami siedzę na parapecie i czytam tą samą książkę- ot, wciągnęła mnie. Kolega siada obok i nadaje. Co z tego że odpowiadam tylko "ychy,tak,acha" i ewidentnie nie zwracam na niego uwagi i nie wytykam nosa z książki.
ten sam w sytuacji numer 3: w jakiś sposób widzi mnie na gg nawet jak jestem na niewidocznym. Ledwo mi się gg odpali a już mam wiadomość "co słychac?". Albo pytania co tu robię o tej porze (np.8rano).a to nie ja, tylko siostra włączała komputer i moje gg się uruchomiło, bo nie zmieniła użytkownika przed połączeniem się z internetem. nosz chyba jak ktoś siedzi na niewidocznym to wyraźnie daje do zrozumienia, że nie chce z nikim gadać, nawet jak w jakiś sposób go widzą?
fora internetowe-nie trawię, jak ludzie na siłę muszą dopisać o co chodzi w mojej wypowiedzi, chociaż wyrażam się nawet jaśniej niż jasno. Nie-muszą napisać, co to znaczy, bo na forum siedzą przecież sami debile, którzy nie rozumieją, że "może" nie znaczy "na pewno to zrobi".
dziękuję-ulżyło mi.

Odpowiedz
Gość 2010-12-03 o godz. 21:46
0

A ja alergicznie nie znoszę kobiet w średnim wieku, które mają zwyczaj zagadywać matkę idącą z jednym dzieckiem pytając najpierw dziecko o rodzeństwo a później matkę z uśmiechem "kiedy drugie?"
A jak otrzymują odpowiedź niezadawalającą to próbują poprzez zagadywanie dziecka wymusić chęć dalszej prokreacji.

A chciałabyś braciszka albo siostrzyczkę?
Powiedz mamusi, że chcesz, bo nie masz się z kim bawić...
Jedno dziecko to za mało...
Lepiej mieć drugie, kiedy pierwsze małe....
itp, itd.
Nosz kurnia, grzecznośc tylko je podkręca. Często skutkuje tylko prosto w oczy, że moja macica to moja sprawa i nikomu nic do tego ile chcę mieć dzieci :axe:

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-12-03 o godz. 19:45
0

turkus napisał(a):Pościelić to nie, ale często przysypiał na wersalce z wyciągniętymi przed siebie nogami. A do domu miał tylko 16 schodków w górę.
Ale tam u Was musiało być fajnie.... Po prostu ;) :D

Odpowiedz
turkus 2010-12-03 o godz. 19:41
0

Pościelić to nie, ale często przysypiał na wersalce z wyciągniętymi przed siebie nogami. A do domu miał tylko 16 schodków w górę.

Odpowiedz
Gość 2010-12-03 o godz. 18:21
0

zieleniack napisał(a):turkus napisał(a): Kiedyś Mama chciała mu delikatnie dać do zrozumienia, że jest już późno (było ok. 22oo) i chodziła przy nim w koszuli nocnej. Nie uwierzycie, ale nie dotarło.
jak sie tak zadomowil przez wiele lat, to nic dziwnego, ze nie dotarło - pewnie czul sie juz jak u siebie w domu

nie pojmuje takich ludzi...
Dobrze, że nie kazał pościelić też dla siebie :D

Odpowiedz
zieleniack 2010-12-03 o godz. 18:08
0

turkus napisał(a): Kiedyś Mama chciała mu delikatnie dać do zrozumienia, że jest już późno (było ok. 22oo) i chodziła przy nim w koszuli nocnej. Nie uwierzycie, ale nie dotarło.
jak sie tak zadomowil przez wiele lat, to nic dziwnego, ze nie dotarło - pewnie czul sie juz jak u siebie w domu

nie pojmuje takich ludzi...

Odpowiedz
Gość 2010-12-03 o godz. 18:02
0

turkus napisał(a):Nie uwierzycie, ale nie dotarło.
wierzymy...

Odpowiedz
Reklama
turkus 2010-12-03 o godz. 17:22
0

Sąsiad moich rodziców co prawda zupy nie kazał dosmaczać, ale pod każdą przykrywkę i do lodówki zaglądał, a przychodził minimum jeden raz dziennie (codziennie przez 40 lat)!. Mówi nam, u którego lekarza mamy się leczyć, jak działkę uprawiać, dokąd i w jakim terminie jechać na urlop. Kiedyś Mama chciała mu delikatnie dać do zrozumienia, że jest już późno (było ok. 22oo) i chodziła przy nim w koszuli nocnej. Nie uwierzycie, ale nie dotarło.

Odpowiedz
Gość 2010-12-03 o godz. 17:02
0

MarMaja napisał(a):Dla mnie to jest number one :D :D :D
Wiol-ka napisał(a):7. wpada bez zapowiedzi do sąsiadki, sprawdza palcem kurz na telewizorze, po czym leci do kuchni, próbuje gotującej się zupy i karze dosolić.
Zabiłabym w afekcie jak nic....
i jeszcze bys medal dostala! lol

Odpowiedz
Gość 2010-12-03 o godz. 16:18
0

Dla mnie to jest number one :D :D :D
Wiol-ka napisał(a):7. wpada bez zapowiedzi do sąsiadki, sprawdza palcem kurz na telewizorze, po czym leci do kuchni, próbuje gotującej się zupy i karze dosolić.
Zabiłabym w afekcie jak nic....

Odpowiedz
zieleniack 2010-12-03 o godz. 16:13
0

Wiol-ka-> :o :o :o

Odpowiedz
Wiol-ka 2010-12-03 o godz. 12:31
0

Mam w rodzinie taką jedną bardzo irytującą osobę, której nie potrafię wytłumaczyć, że ma nie dzwonić do mnie w czasie pracy, bo nie mam czasu na pogawędki. Jak ta osoba dzwoni - zazwyczaj nie odbieram, ewentualnie później oddzwaniam. Ale jak już oddzwonię to słyszę: - gdzie jesteś?, -czemu nie odbierałaś? - co robisz? a potem następuje właściwy temat rozmowy. Lubi też dzwonić w moje wolnie dni żeby zapytać co właśnie robię ;) Irytuje mnie to, ale nie mam wyjścia- muszę tolerować.

A co do nielubianych typów ludzi, mam taką "sympatyczną" koleżankę w pracy, pieszczotliwie nazwaną "małpą w czerwonym". Koleżanka ma pochodzenie jakieś tam szlacheckie, wydaje jej się że pozjadała wszystkie rozumy i w swoim pojęciu jest szczytem taktu, kultury, inteligencji itd. Oto kilka hitów w jej wykonaniu:
1. tekst do koleżanki: ojej, ale Ci szybko te siwe odrosty rosną,
2. ty coś w ogóle widzisz przez te swoje brudne okulary?
3. do swoich znajomych: ja nie wiem jak wy dziewczyny mogłyście sobie brać mężów fizoli - na tej wsi to tylko ja i M i jeszcze małżeństwo X nalezy do inteligencji,
4. do mnie: fajną mam córkę, nie? zrób sobie taką...
5. koleżanka nieco większej postury zajmuje w autokarze miejsce, gdzie można wyciągnąć nogi, a od małpy słyszy: no tak, odpowiednie miejsce sobie zajęłaś, no ale z Twoją figurą - słusznie, nie tak jak ja - kruszynka - wszędzie się zmieszczę,
6. kumpel je obiad służbowy, odkłada na bok surowkę, ktorej nie lubi - nagle talerz znika... Małpa przekłada surówkę na swój talerz z komentarzem, że przecież nie może się zmarnować
7. wpada bez zapowiedzi do sąsiadki, sprawdza palcem kurz na telewizorze, po czym leci do kuchni, próbuje gotującej się zupy i karze dosolić.

Mogłabym tak jeszcze... Nadmieniam że wszystko powyższe wydarzyło się naprawdę. Mi osobiście małpa zalazła za skórę dwa razy i "ma zapowiedziane" co będzie za trzecim razem. Na razie jest miła 8)

Odpowiedz
Gość 2010-12-03 o godz. 06:27
0

Ja nie lubie karierowiczow.. takich, co to w kazdym widza potencjalnego oponenta. Ja z natury najpierw paple a dopiero potem sie gryze w jezyk. A przy takich ludziach trzeba sie bardzo pilnowac, zeby potem u szefa nie uslyszec na swoj temat niemilych komentarzy..

Odpowiedz
zieleniack 2010-12-03 o godz. 03:12
0

hmm albo osoby, które opowiadają historię życia, jadąc windą...

Odpowiedz
Gość 2010-12-03 o godz. 02:54
0

zieleniack napisał(a):siedzialam kiedys w poczekalni u lekarza i czytalam ksiazke. Jakas babka sie cos spytala, odpowiedzialam i wrocilam do czytania. A ona zaraz znow sie pyta. I znow. i znow. i znow. I bynajmiej nie o lekarza tylko np "co to za moda, zeby miec krzywy przedziałek?", bo akurat ktos kolo nas przeszedl. Raaany!!!! Zastanawialam sie, czy ta kobieta nie widziala, ze ja bylam zajeta?
Pewnie pozazdrościła, że sama nic do czytania nie miała ;)
Fakt - w poczekalniach ( urząd, lekarz, etc ) plus w parkach ludzie czują się wręcz w obowiązku zagadywać sąsiadów. I nieważne, że z daleka widać, że zajęty/nie ma ochoty rozmawiać.

Odpowiedz
wiewrióra 2010-12-02 o godz. 01:21
0

a propo otwierania drzwi zbocze trochę z tematu

sąsiedzi mi tupią nad głową. To że tupią w dzień to mi nie przeszkadza w końcu w bloku mieszkam i pewnie sama też pohałasuję trochę. Ale jak zaczynają tupać (i to tak konkretnie) koło 23 jak próbuje położyć sie spać albo mi tupaniem wybudzają Nataśka to w myślach ślę joby. Zebrałam się ostatnio coby nie być z tych co to narzekają a nic nie zrobią i grzecznie poszłam poprosić coby mniej tupali wieczorami. Wiedziałam że są bo światło się paliło. Dzwonię do drzwi.. widze że wizjer się ruszył ale nie otworzyli... i cóż pozostało mi dalej joby w myślach słac. CHyba że im liscik napiszę.
Także z tym nieotwieraniem trzeba uważać bo może się okazać ze przez to ktos Wam życzy od dłuższego czasu połamania kulasów itd ;) (ja połamania nie życze ale zauważenia ze bardzo wygodne są klapki piankowe

a jeśli chodzi o upierdliwość to podobała mi sie pewna scenka w sklepie jak pani kasjerka koniecznie chciała żeby dziecko (ok. 2-3 lat) namówiło tatusia na lizaka. Ani dziecko nie było zainteresowane ani tym bardziej tatuś zakupem wyżej wymienionego. Pani naciskała, starała sie być dowcipna aż w końcu tatuś powiedział "synku, zatrąb na panią" a ten malec wtedy spojrzał sie na nią groźnie i zrobił "TURUUU!!!"
Może mówienie "pomidor" w niektórych sytuacjach będzie dawało efekt? :)

Odpowiedz
aga_lub 2010-12-01 o godz. 19:15
0

Carrie napisał(a):Ja to chyba mało sympatyczna jestem, bo jakoś nikt bez zapowiedzi nie wpada lol

A jak próbuje to też nie otwieram 8) (tak samo mam z telefonami, nie mam ochoty gadać, to nie odbieram i już).
Podpisuję się pod tym kropka w kropkę!

Dodam,że tak-dobrze mi z tym
I NIENAWIDZĘ jak ktoś wymaga ode mnie tłumaczenia się np. z tego,że nie odbierałam telefonu...(a ten ktoś dzwonił sobie ot tak,poplotkować)

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 17:46
0

Carrie napisał(a):upta1 napisał(a):Carrie napisał(a):Ja to chyba mało sympatyczna jestem, bo jakoś nikt bez zapowiedzi nie wpada lol

:o :o to co mam o sobie myślec??? Do mnie nawet z zapowiedzią nikt nie wpada lol
U nas z zapowiedzią to tylko do mojego męża dzwonią 8)
Dopisuje się kolejna aspołeczna 8)

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 17:12
0

Carrie napisał(a):upta1 napisał(a):Carrie napisał(a):Ja to chyba mało sympatyczna jestem, bo jakoś nikt bez zapowiedzi nie wpada lol

:o :o to co mam o sobie myślec??? Do mnie nawet z zapowiedzią nikt nie wpada lol

skąd ja to znam

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 16:30
0

upta1 napisał(a):Carrie napisał(a):Ja to chyba mało sympatyczna jestem, bo jakoś nikt bez zapowiedzi nie wpada lol

:o :o to co mam o sobie myślec??? Do mnie nawet z zapowiedzią nikt nie wpada lol
U nas z zapowiedzią to tylko do mojego męża dzwonią 8)

Odpowiedz
zieleniack 2010-12-01 o godz. 16:29
0

Doris_Rzeszów napisał(a):
A, i strasznie nie lubię, jak ktoś obcy spragniony rozmów przyp.. się do mnie w autobusie/kolejce w sklepie/kolejce u lekarza etc..... Grrr... Mąż mówi, że nie jestem towarzyska. A to nie o to chodzi (mam nadzieję). Dla porównania, moja tesciowa jest baardzo towarzyska i czasem jak jechałam z nią autobusem itp. gdy zagadywała kogoś tak na siłę, naprawdę widziałam minę tej osoby - nie była zbyt ciekawa, ona na to nie zwracała uwagi i męczyła przez caałą drogę. Ja jestem jej kompletnym przeciwieństwem. Jak ktoś mnie tak zagada, staram się odpowiadać zdawkowo, ale to nie zawsze skutkuje. :]
też tego nie cierpie:/
siedzialam kiedys w poczekalni u lekarza i czytalam ksiazke. Jakas babka sie cos spytala, odpowiedzialam i wrocilam do czytania. A ona zaraz znow sie pyta. I znow. i znow. i znow. I bynajmiej nie o lekarza tylko np "co to za moda, zeby miec krzywy przedziałek?", bo akurat ktos kolo nas przeszedl. Raaany!!!! Zastanawialam sie, czy ta kobieta nie widziala, ze ja bylam zajeta?

to co mam o sobie myślec??? Do mnie nawet z zapowiedzią nikt nie wpada
do mnie oprocz D. w sumie nikt, bo moje kolezanki zbyt daleko mieszkaja;P ale to dobrze, bo moja rodzina (w sensie domownicy, ja nie) nie lubi, jak ktos do kogos przychodzi bez zapowiedzi

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 12:08
0

Carrie napisał(a):Ja to chyba mało sympatyczna jestem, bo jakoś nikt bez zapowiedzi nie wpada lol

:o :o to co mam o sobie myślec??? Do mnie nawet z zapowiedzią nikt nie wpada lol

Odpowiedz
Asiowa 2010-12-01 o godz. 12:06
0

zieleniack napisał(a):Wiecie co? mi sie wydaje, ze ja sama czasem, bywam takim męczącym typem - bo czasem w ramach wspolnego wracania z kims itp zaczynam gadac za duzo i sie zbyt emocjonowac tym, co mowie, ...
To tak jak ja - ostatnio zdominowałam spotkanie klasowe - teraz jak wychodze do ludzi to staram sie mało mówić żeby inni tez mieli szansę cos powiedzieć

A za to w pracy jak cicho siedzę to zaraz słysze: Co jest? Zła jesteś? Ale sie nabzyczyłaś, nie lubię Cię taką/ itp . i musze sie tłumaczyc ze akurat mam taki dzień

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 12:04
0

Ja to chyba mało sympatyczna jestem, bo jakoś nikt bez zapowiedzi nie wpada lol

A jak próbuje to też nie otwieram 8) (tak samo mam z telefonami, nie mam ochoty gadać, to nie odbieram i już).

Odpowiedz
Doris_Rzeszów 2010-12-01 o godz. 11:54
0

Ja też nie cierpię niezapowidzianych wizyt. Pomimo tego, że teraz, pod koniec ciąży dużo siedzę w domu. I nie mówię, żeby się zapowiadać dwa dni przed, wystarczy pół godz.

A, i strasznie nie lubię, jak ktoś obcy spragniony rozmów przyp.. się do mnie w autobusie/kolejce w sklepie/kolejce u lekarza etc..... Grrr... Mąż mówi, że nie jestem towarzyska. A to nie o to chodzi (mam nadzieję). Dla porównania, moja tesciowa jest baardzo towarzyska i czasem jak jechałam z nią autobusem itp. gdy zagadywała kogoś tak na siłę, naprawdę widziałam minę tej osoby - nie była zbyt ciekawa, ona na to nie zwracała uwagi i męczyła przez caałą drogę. Ja jestem jej kompletnym przeciwieństwem. Jak ktoś mnie tak zagada, staram się odpowiadać zdawkowo, ale to nie zawsze skutkuje. :]

Odpowiedz
zieleniack 2010-11-29 o godz. 01:07
0

Marcia82 napisał(a):zieleniack napisał(a):Marcia82 napisał(a):zielenack mi bardziej chodzi o typ - "kilka razy dziennie, systematycznie zawraca d...ę pomimo braku zainteresowania z mojej strony" lol

ja nie odnoszę się do Twojej wypowiedzi, a do obserwacji samej siebie w ciągu ostatnich kilku miesiecy... ale jestem osoba nadmiernie krytyczna wobec siebie, wiec byc moze w tym przypadku także
spoko, chciałam cię tylko pocieszyć, że nie jest z tobą aż tak źle lol lol
dzięki lol

Odpowiedz
Gość 2010-11-29 o godz. 01:06
0

zieleniack napisał(a):Marcia82 napisał(a):zielenack mi bardziej chodzi o typ - "kilka razy dziennie, systematycznie zawraca d...ę pomimo braku zainteresowania z mojej strony" lol

ja nie odnoszę się do Twojej wypowiedzi, a do obserwacji samej siebie w ciągu ostatnich kilku miesiecy... ale jestem osoba nadmiernie krytyczna wobec siebie, wiec byc moze w tym przypadku także
spoko, chciałam cię tylko pocieszyć, że nie jest z tobą aż tak źle lol lol

Odpowiedz
zieleniack 2010-11-29 o godz. 00:30
0

Marcia82 napisał(a):zielenack mi bardziej chodzi o typ - "kilka razy dziennie, systematycznie zawraca d...ę pomimo braku zainteresowania z mojej strony" lol

ja nie odnoszę się do Twojej wypowiedzi, a do obserwacji samej siebie w ciągu ostatnich kilku miesiecy... ale jestem osoba nadmiernie krytyczna wobec siebie, wiec byc moze w tym przypadku także

Odpowiedz
Gość 2010-11-29 o godz. 00:28
0

zielenack mi bardziej chodzi o typ - "kilka razy dziennie, systematycznie zawraca d...ę pomimo braku zainteresowania z mojej strony" lol

Ja ogólnie towarzyska jestem. W pociagu czy autobusie lubię spotykać znajomych i z nimi sobie pogawędzić, tym bardziej że np. dawno kogos nie widziałam. Chyba że naprawdę jestem baaardzo zmęczona to ucinam sobie drzemkę i przeważnie wtedy znajomy z którym jadę rozumie to i zajmuje sobie czas np. ksiażką. Nieraz też mi ktos w pociagu powiedział "sorka ale padam z nóg" i odpływa - nei widzę w tym problemu, każdy ma do tego przecież prawo.

Ale trzeba po prostu wyczuć sytaucję i zrozumieć drugiego człowieka, a nie klapki na oczy i wio. :x

Odpowiedz
zieleniack 2010-11-28 o godz. 23:53
0

Wiecie co? mi sie wydaje, ze ja sama czasem, bywam takim męczącym typem - bo czasem w ramach wspolnego wracania z kims itp zaczynam gadac za duzo i sie zbyt emocjonowac tym, co mowie, szczegolnie, ze wszyscy ostatnio rozmawiają o licencjatach, mieszkaniach, slubach itp, czyli tematach, ktore mnie codziennie nurtują...

Odpowiedz
Gość 2010-11-28 o godz. 23:12
0

Już mi lepiej trochę, ale rano to taka wkurzona byłam, ze myślałam, ze wyjdę z siebie .
Niestety ta sąsiadka to moja teściowa i niestety nie mam jak się ukryć bo mieszkamy w jednym domu, (ale w osobnych mieszkaniach). Z wanną próbowałam, mówiłam też że np. nie słyszałam pukania (zamykam się na klucz) bo słuchałam muzyki itp. to ona potrafi zadzwonic do mojego męża, do moich rodziców itp. z pytaniem czy u nich mnie nie ma i wszczyna alarm że pewnie zasłąbłam w mieszkaniu albo cos podobnego.
Nie wspomnę, ze jak juz ja wpuszczę to jej oczy błądzą po całym mieszkaniu, zaglada w każdy kąt i potrafi mi jeszcze dopierd... czemu zarówki nie wmieniam, choć spalona... ehhh.. duzo by gadać.
Teoretycznie nic poza tym do tej kobiety nie mam, poza wścipstwem i narzucaniem się. Teoretycznei wiem, ze w jej myśleniu ona chce dobrze itp. ale ile razy dziennie mogę pić z nią kawę Oczywiscie najgorsze, ze mieszkam w JEJ domu i nie wypada mi po prostu sie do niej nei odzywać

Z kolei w pracy koleś z firmy obok zagląda do mnie przynajmniej 4 razy dziennie. Wiem o nim chyba wszystko zarówno o życiu prywatnym jak i zawodowym bo gęba mu sie nie zamyka. O.k. raz mi pomógł w pewnej sprawie, ale teraz ciagle przychodzi do mnei po jakas pomoc, albo z prosbą żebym przeczytała jego pisma czy dobrze brzmią, itp... Jak mówie,że zajeta jestem to będzie przychodził z 10 razy, aż w koncu mu ten czas poświecę. A jak krzywo patrzę na niego to jeszcze słyszę"co ty Marta taka nie w humorze dzisiaj" Mam ochote powiedzieć - Bo ciebie widzę. :x Jedyny sposób chyba to zerwać z nim kontakty całkowicie, ale to se nie da bo ten typek to znajomy mojej szefowej. :x

Eh.. znowu się nakreciłam

Odpowiedz
Gość 2010-11-28 o godz. 22:05
0

Ja mam taką koleżankę-właśnie wczoraj była u mnie. Jak się umawialyśmy to powiedziałam wyraźnie, że możemy się spotkać na max 1-1,3 h, bo muszę wcześniej wstać, bo zajęcia mam od 8 na uczelni i ze względu na ciążę padam o 21:30. Męczyłam się z nią do 22:30. Ludzie mają wyczucie

Odpowiedz
Leteecia 2010-11-28 o godz. 21:55
0

zieleniack napisał(a): na zasadzie "gdyby ktos chciał cos waznego"
Ludziska tego nie rozumieją. Pisali nawet jak miałam komunikat "nie jesteś Tomaszem M. - nie pisz" (dzisiejszy mąż ;)). Więc jak zaczęliśmy się komunikować w inny sposób bez żalu zlikwidowałam gadulca. I mam spokój. Zwłaszcza od byłego

Z wkurzających ludzi jeszcze dołączę kurierów, którzy najchętniej u jednej osoby zostawiliby rzeczy dla całej klatki I potem się domyślaj gdzie Twoja paczka leży, albo wypatruj sąsiada - zwłąszcza takiego co wybywa o 5 rano a wraca koło północy :/

Odpowiedz
zieleniack 2010-11-28 o godz. 21:02
0

Leteecia napisał(a):zieleniack napisał(a):ja juz najbardziej nie lubie, jesli ktos ma ta opcje w GG, ze widzi niewidocznych, i mimo mojego niewidocznego pisze do mnie, ze wie, ze ja tam jestem, wkreca mnie w rozmowe, ktora potem ja musze utrzymywac, bo ta osoba pisze półsłówkami albo nagle przestaje pisac.
Dlatego od lat nie mam gg 8) bo właśnie wielu palantów, których ostatnio widziałam 100 lat temu pisało półsłówkami co 20 minut
Z sąsiadami się nie spoufalam; z jedną sąsiadką od czasy do czasu zamienię parę słów na klatce i wymienię świąteczne wypieki ;)
Cała reszta nauczyła się zapowiadać - z prostej przyczyny: jak ktoś wpadnie niezapowiedziany poza kawą nic nie dostanie, a i z moją uwagą różnie bywa ;)
najgorsze jest, jak taka osoba zaczyna pisac skrótami, które tylko ona rozumie (np. "k"), albo jakimis onomatopejami, które nie wiadomo, co mają oznaczac ;P

caly czas mam gg na niewidocznym, na zasadzie "gdyby ktos chciał cos waznego". Na niewazne rzeczy nie odpowiadam - udaje, ze mnie nie ma. Kiedys nie udawalam lub wchodzilam na "zw" lub dostepny i konczylo sie to kilkoma okienkami na pasku, na ktore nie nadazalam z odpowiedzia:/

Odpowiedz
Leteecia 2010-11-28 o godz. 20:42
0

zieleniack napisał(a):ja juz najbardziej nie lubie, jesli ktos ma ta opcje w GG, ze widzi niewidocznych, i mimo mojego niewidocznego pisze do mnie, ze wie, ze ja tam jestem, wkreca mnie w rozmowe, ktora potem ja musze utrzymywac, bo ta osoba pisze półsłówkami albo nagle przestaje pisac.
Dlatego od lat nie mam gg 8) bo właśnie wielu palantów, których ostatnio widziałam 100 lat temu pisało półsłówkami co 20 minut
Z sąsiadami się nie spoufalam; z jedną sąsiadką od czasy do czasu zamienię parę słów na klatce i wymienię świąteczne wypieki ;)
Cała reszta nauczyła się zapowiadać - z prostej przyczyny: jak ktoś wpadnie niezapowiedziany poza kawą nic nie dostanie, a i z moją uwagą różnie bywa ;)

Odpowiedz
zieleniack 2010-11-28 o godz. 19:22
0

ja nie lubie takich sytuacji, kiedy np. wracam z kims do domu tylko dlatego, ze ta osoba ma ten sam autobus, a ja akurat jestem zmeczona albo nie mam ochoty na rozmowe, ale musze rozmowe utrzymywac, zeby nie czuc sie jak nudziarz, który nic nie mówi itp:/ męczące:/ oczywiscie nie zawsze, bo normalnie lubie z kims pogadac, jak wracam do domu, ale bywa, ze najchetniej nalozylabym sobie sluchawki na uszy i odpłynęła...

a juz najbardziej nie lubie, jesli ktos ma ta opcje w GG, ze widzi niewidocznych, i mimo mojego niewidocznego pisze do mnie, ze wie, ze ja tam jestem, wkreca mnie w rozmowe, ktora potem ja musze utrzymywac, bo ta osoba pisze półsłówkami albo nagle przestaje pisac. Tzn kiedys sie tym przejmowalam, teraz olewam takie sytuacje. Nie mowiac juz o tym, ze ta osoba juz do mnie nie pisze. Swoja droga to trzeba albo strasznie sie nudzic, albo miec tupet, zeby komus na niewidoczny pisac, ze sie tajniaczy i zeby pogadal itp

Odpowiedz
Corgi 2010-11-28 o godz. 19:16
0

Ja dodatkowo mam uczulenie na ludzi z pracy, którzy na siłę chcą wedrzeć się w moje życie prywatne, drążą (a raczej usiłują ciągnąć mnie za język) tematy mojej bliższej i dalszej rodziny, mojego zdrowia ... itp itd. Długo mi to zajęło, żeby nauczyć się ignorować takie osoby (a raczej takie zaczepki).

Odpowiedz
Gość 2010-11-28 o godz. 18:06
0

Lenka, moja nie mówi, ale ja po prostu jestem głucha i gdzieś mam to, że ktoś dzwoni, ew. krzyknę akwizytorom dziękuję ;)
Poza tym do nas do domu bardzo ciężko trafić, najpierw domofon, kilkoro drzwi, kraty, druga klatka, wysoko .... nikomu nie chce się wspinać ;)

Sąsiedzi mi nie przychodzą, bo nigdy nie wyglądałam na przyjacielską sąsiadeczkę ... lubię ludzi, ale mój dom moja świątynia, czasem zapraszamy innych, ale rzadko, wolę wspólne spacery
W czasach Liceum odwiedzała mnie bez zapowiedzi koleżanka z obok bloku, najpierw się męczyłam i otwierałam, potem potrafiłam wyjść do niej na korytarz, zapytać czemu nie zadzwoniła i powiedzieć,że jestem zajęta i nie czekając na reakcję wejść do domu zatrzaskując drzwi... trudno, jakoś się nie obraziła, za to nauczyła dzwonić czy mam czas.

Odpowiedz
Gość 2010-11-28 o godz. 17:36
0

Ja mam bramke zamknietą na klucz , okna pootwierane, pies szczeka na balkonie i czy to listonosz czy tesciowa nie otwieram. ZAwsze moge być w wannie, mieć słuchawki na uszach itp ale generalnie mam to w nosie.
Z sasiadami się nie spoufalałam celowo, żeby mnie nie odwiedzali i ........mam spokój.

Odpowiedz
LenkaB 2010-11-28 o godz. 15:46
0

silenca napisał(a):Ja nawet drzwi nie otwieram jak się kogoś nie spodziewam ;)
Silenca a jak Ty to robisz, że nie otwierasz tych drzwi jak np. jesteś z córeczką w domu? :). Nie słychać np. jak się bawi czy jest taka cichutka? ;)
Bo moja pierwsza leci i woła "słucham, kto tam"

Odpowiedz
Gość 2010-11-28 o godz. 15:07
0

silenca napisał(a):Ja nawet drzwi nie otwieram jak się kogoś nie spodziewam ;)
Ja też :) A już na pewno nie otworzę jak mam brudne włosy, odpryskujący lakier i/lub bałagan w mieszkaniu a tak jest zawsze po weekendzie bo generalne porządki robię zawsze w poniedziałki.

Odpowiedz
Gość 2010-11-28 o godz. 14:48
0

Ja nawet drzwi nie otwieram jak się kogoś nie spodziewam ;)

Odpowiedz
Gość 2010-11-28 o godz. 14:28
0

Jezeli chodzi o takie osoby to postepuje nastepujaco, grzecznie im mowie, iz mam baaardzo duzo pracy i nie moge rozmawiac i wracam do pracy nie zwazajac na te osoby :) (nie reaguje kompletnie na to co mowia) zazwyczaj po kilku minutach ewakuuja sie bo widza, ze nikt ich nie slucha...

Odpowiedz
Gość 2010-11-28 o godz. 14:11
0

dobbi mówię to niejednokrotnie, ale chyba mało przekonująco bo w przypadku tych osób nie pomaga

Odpowiedz
Gość 2010-11-28 o godz. 14:09
0

ja mam - po prostu mowie, ze jestem zajeta / nie mam ochoty na rozmowe / na towarzystwo itd., nie mam z reszta obowiazku sie tlumaczyc.
szczerze mowiac, mam gdzies co o mnie wtedy mysla.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie