• ediee odsłony: 3992

    Kiedy u dzieci kończy się okres buntu?

    Założyłam dawno temu taki wątek i ni ma.Aja potrzebuję wsparcia!A więc natchniona ostatnimi wydarzeniamistwierdzam, że moje mlode przechodzi buntowniczne apogeum.Prawie wszystko na nie:Hangman:Narazie olewam, ale...chcę wiedzieć kiedy to się skończy?jacyś zbuntowani...jeszcze?

    Odpowiedzi (10)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-02-07, 23:30:01
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2011-02-07 o godz. 23:30
0

Ni wiem czy moja Wiktoria przechodzi okres buntu (ma 2lata i 2miesiące),ale nieraz naprawdę mam ochotę :mur: ...przykłady pytam się czy chce pić,mówi,że tak przynoszę butelkę mówi,że nieche więc biorę butelkę z powrotem a ona z płaczem leci,że chce pić czasem mówię coś do niej albo proszę o coś to muszę nieraz kilka razy powtarzać bo wogóle nie reaguje jakby ogłuchła :hm: najgorzej jak jest z nią starsza kuzynka o 2 lata,która nie świeci przykładem tylko pokazuje jej same głupoty a moja córeczka oczywiście to powtarza.Nawet jak jej mówię,że tak nie wolno.A najgorsze jest to,że Wikusia bardzo dużo mówi ciągle coś nowego powie więc do jej słownictwa doszło "ty gupku"właśnie od tej kuzynki,która jak się zezłości to tak mówi na wszystkich [-X
Czasem nie wiem jak do niej docierać ...

Odpowiedz
kasia! 2011-01-12 o godz. 10:24
0

ojej juz sie boje moj maly 7 miesiecy ma i probuje nas sobie ulozyc :cisza:
ale ja sie nie daje xP
lol

Odpowiedz
ediee 2010-12-19 o godz. 08:27
0

Witaj Olik:)
Fajnie, że TU zajrazałaś

Ja mogę powiedzieć tylko tyle-potrzeba czasu i konsekwencji.

U nas na szczęście buntownik spasował ostatnimi czasy.
Oczywiście zdarzają się sytuacje z mega płaczem dlatego, że akurat " chce albo nie chce" ale szybko go wyciszamy, zajmujemy czymś innym, albo zostawiamy na chwile samego...po chwili przychodzi ze skruszoną minką.

Podobnie kiedy zdarzało mu się uderzyć-nawet nie płakałam-wystarczyło, że kucnęłam, schowałam głowę dłońmi i za chwilę mały się reflektował.

Ostatnio przez tydzień była u nas przyjaciółka z synkiem i obaj chlopcy dali wtedy wyraźny pokaz niezadowolenia i zazdrości? - młody kikka razy wbił mi się w skórę :bad: A więc znów gryzienie, którego już jakiś czas nie było

Ogólnie jest lepiej...ale jeszcze nie tracę czujności.

Odpowiedz
Olik:) 2010-12-18 o godz. 23:41
0

ediee!!! My też mamy okres buntu i to okropny. Nie na wszystko mówi a sioo zagościło również w słowniku Patryśka!!! Na początku siował tylko psy i koty (zobaczył, że ja tak do psa dziadków, niezbyt miłego - mówię) i załapał, ale teraz sio robi też nam :/ A bicie jest na porządku dziennym, z raz czy dwa to codziennie dostanę, nic na niego nie działa, tylko jak zaczynam wyć rzewnymi łzami, to leci mnie przytulać i całować, ale nie zawsze mogę wyć pokazowo (np na spacerze czy u kogoś w odwiedzinach). Jak go tego oduczyć???? #/

Odpowiedz
agie 2010-10-10 o godz. 13:18
0

Dolaczam do klubu. Od powroty z POlski-czyli od tygodnia, nie poznaje mojego dziecka. Ryki, wycie, jojczenie sa na porzadku dziennym. Nie dociera do niego nic ani prosba ani grozba. Wczoraj ryczal od 7.00 rano do 8.30. wszystko bylo nie tak.Chcesz jesc-tak.Siedzi przy stole z bulka w lapie i w ryk-nie chce jesc i tak w kolko.Rece opadaja.
A juz nie moge jak zaczyna jojczec i buczec.Nerwy mi nie wytrzymuja.wrrrr

Odpowiedz
Reklama
ediee 2010-09-24 o godz. 21:04
0

Antek szaleje 8)
Ostatnio ulubionym słowem stało się "sioooo", którm mój syn wygania osobę z którą nie ma akurat ochoty przebywać
Dziś np. nie wyszliśmy do 17.00 na dwór bo syn nie chciał 8) choć pogoda piękna była.

W złości zamachnie się na mnie i szypie...

o właśnie wrócili z dworu...Antek z rykiem ofkorsik

Odpowiedz
Gość 2010-09-24 o godz. 19:52
0

U nas klasycznego buntu dwulatka nie było. Natomiast ostatnio pojawiają się różne takie - wygladające mi właśnie na okres buntu. Ubiegły tydzień był masakryczny

Odpowiedz
agnetta 2010-09-19 o godz. 13:30
0

Podobno ostatni bunt "na ten czas" to między 4 a 5 rokiem życia, a potem jest spokój aż do okresu dojrzewania.
U mnie się nakładają bunt dwulatka i bunt czterolatka, czasem jest masakra

Odpowiedz
Gość 2010-09-19 o godz. 12:31
0

Hi, hi, hi Pocieszę Was, że nie znika ale się zmienia (ja miałam gorącąn nadzieję, że bunt dwulatka, potem krnąbrny trzylatek i niestety trwa...). Przynajmniej w przypadku mojego dziecka :lol: . Ma czasem takie dni, że nic do niej nie dociera. Wszystko dosłownie robi po swojemu, nic nie da sobie wytłumaczyć, nie słucha tego, co mówię itd. itd. itd. Generalnie nie narzekam, Karola to bardzo żywiołowe dziecko, ale ma takie dni, że tak jak ją kocham, tak też się wkurzam :twisted: Bardzo często negocjujemy, umawiamy się na coś, ale niestety nie zawsze udaje się Karoli dotrzymać słowa. Jest też uparta jak osiołek. Jak sobie coś wymyśli to stara sie za wszelką cenę to uzyskać. Stosuje metodę zdartej płyty. Coś jak Osioł ze Shreka "...daleko jeszcze?..." Dochodzi do tego jeszcze kombinowanie i próbowanie, kiedy mamusia nie wytrzyma i spełni żądanie... Ale nie spełnia i jestem ciekawa kiedy dotrze do tej małej główki, że nie tędy droga. Karola też całkiem sprawnie manipuluje "cwaniak mały".
Taka sytuacja: Lato, wakacyjna miejscowość, dziadkowie zabrali Małą na spacer. My mamy "wolne", też wyszliśmyna romantyczny spacerpierwszy bez dziecka od dawna. Kupiliśmy po drodze Karoli jakiś drobiazg. Wracamy i patrzymy - idą. Karola zbuntowana, bo dziadek nie pozwolił na coś. Podchodzimy bliżej i idę ja, Kalola w środku naburmuszona i babcia na końcu. Rozmawiamy, pytam jak było, Karola opowiada. Potem mówię jej, że mam dla niej niespodziankę, ale muszę zapytać babci, czy była grzeczna. A moje dziecko odwróciło się do babci, wzięło ją za rękę i z cudownym uśmiechem mówi "Babciu a wiesz, że Cię bardzo kocham". Padłam po prostu :lol:

Odpowiedz
Gość 2010-09-09 o godz. 19:41
0

podobno dwa lata z kawałkiem i bunt nie tyle może znika, co traci na sile.

podobno piszę, bo u nas dwa lata z kawałkiem są i owszem, czasem się daje wytłumaczyć coś i negocjować, za to jeśli chodzi o spryt w robieniu na odwrót tudzieć o spektakularność ataków małej furii - chyba ciągle następuje rozwój ;)

ale nie jest tak źle, ostatecznie mam przewagę wagową, więc w razie absolutnej konieczności mogę ją złapać, wynieść itp (że czasem potem mam malownicze siniaki czy zadrapania, to insza inszość).

no i uczę się negocjować w sposób zrozumiały i przekonywujący dla małego stforka - pouczające. klasyczne tricki z dziedziny bardziej obsługi klienta działają - oczywiście zaadaptowane do poziomu dwulatka.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie