• Gość odsłony: 4444

    Swiat idzie do przodu?

    Zostawiajac oburzenie i szok za "drzwiami"..
    Czy chcemy czy nie, swiat sie zmienia.

    Pary homoseksualne maja dzieci (nie adoptuja, ale maja! swoje!).
    A i mezczyzna moze byc w ciazy..

    http://www.dziennik.pl/swiat/article142104/Mezczyzna_urodzi_dziecko.html



    Czy my jako spoleczenstwo jestesmy gotowi na to, by te dziecko nie zaplacilo za decyzje swoich rodzicow?
    Czy dzieki nam, moze miec w zyciu dobrze?
    Czy tez nie pozwolimy mu zapomniec skad jest i jak powstal?
    Co myslicie?
    wolny wybor, granice rozsadku, ocena.. czegos z tego na pewno zabraklo przyszlym rodzicom.. ale co mi daje prawo by to oceniac?

    Odpowiedzi (84)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-02-03, 09:47:53
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Martos 2011-02-03 o godz. 09:47
0

mnie najbardziej dziwi postawa lekarzy, ludzi, którzy sa wykształceni i świadomi tego co się dzieje na świecie- bo oni na to pozwolili (!)
i zaczynam już wątpić w ludzką moralność, zwłąszcza 'mądrych głów' którzy powinni stanowić jako taki wzór dla społeczeństwa.

w głowie się nie mieści... eh

Odpowiedz
Gość 2011-02-03 o godz. 08:59
0

Cytuję: "Cała ciąża była dosyć trudna i bolesna, ale pani Omkari wiedziała czego może oczekiwać."

A przepraszam, czego mogła się spodziewać?

W wieku 70-ciu lat mając świadomość, że:

a) mogę nie przeżyć pozostawiając rodzinę
b) może nie przeżyć dziecko w moim łonie bądź po urodzeniu

nie zdecydowałabym się na ciążę...

Odpowiedz
asia0502 2011-02-03 o godz. 08:30
0

Atir napisał(a):Mam wrazenie, że nic tu po mnie.Na tym świecie...
też mnie naszła taka refleksja:( świat już całkiem "wypadł z ram"...

Odpowiedz
wirtualna24 2011-02-03 o godz. 08:20
0

A ja się tak zastanawiam, czy im przypadkiem ktoś nie zapłacił,
może ta kobieta tak naprawdę była królikiem doświadczalnym
nie mam pojęcia, ale zdrowe to nie jest...
No i lekarze na to pozwolili....

Odpowiedz
Mysiunia 2011-02-03 o godz. 08:15
0

wirtualna24 napisał(a)::shock: :o http://wiadomosci.o2.pl/?s=258&t=514553
moim zdaniem jest to czysty egoizm... Po to tylko żeby mąż mogł czuć sie jak prawdziwy mężczyzną spłodził sobie dzieci żeby zostawic je po 10 czy 15 latach.... Dobrze chociaż że dzieci urodziły sie zdrowe. Bo aż w głowei mi sie nie mieści co by było gdyby były niezdolne do samotnej egzystencji po śmierci rodziców :( ...

Odpowiedz
Reklama
wirtualna24 2011-02-03 o godz. 06:04
0

:o :o http://wiadomosci.o2.pl/?s=258&t=514553

Odpowiedz
Gość 2011-02-03 o godz. 05:42
0

http://wiadomosci.onet.pl/1782635,12,item.html

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 17:48
0

a wracając do Domów Dziecka, a raczej rodzin zastępczych
na rodziny zastepcze potrzebne są pieniądze, w okresi przejściowym - do czasu likwidacji Dmów dziecka - pieniadze dodatkowe, a w tym resorcie nie nawet tych podstawowych.
A że w ogólnym rozrachunku rodziny zastepcze kosztują mniej niz DD to nic, a z resztą dużo krzyku o nic, bo to tylko garstka biednych dzieciaków, zupełnie marginalny problem

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 03:41
0

nie wiem cemu link nie działa

Odpowiedz
Gość 2010-11-04 o godz. 03:38
0

Wracając do tematu pana w ciąży ... a raczej kobiety po zmianie płci, która zostawiła sobie część organów
http://deser.gazeta.pl/deser/1,83453,5087343,Mezczyzna_w_ciazy_u_Oprah___To_cud!_.html

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-11-01 o godz. 14:27
0

Shiadhal napisał(a):
ale swoją drogą - ciekawe, dlaczego jest tak, że akurat w Tobie znanym DD jest aż tyle dzieci 'adoptowalnych'.
W domach dziecka - liczba mnoga... A czemu? Nie wiem...
Właściwie nie wiadomo też, czemu tak się złożyło, że do moich kolejnych klas trafia spora ilość dzieci z domów dziecka... ( )

A poza tymi, których rodzice już mają odebrane prawa albo sprawa jest w trakcie, są jeszcze dzieci, którym można stworzyć rodzinę zastępczą. I jestem pewna, że mogą one dać przybranym rodzicom dużo szczęścia. Ale czy zaspokoją instynkt rodzicielski...? Nie wiem...

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 14:19
0

a no wiem, że piszesz osobiście, ale że i specjalistki na forum bywają - przy okazji zapytałam.

i z jednej strony rozumiem, że mierzi Cię fakt takiego a nie innego sprofilowania idealnego dziecka do adopcji - ale z drugiej to chyba podobnie ma sens jak np oburzanie się, że chociażby nie wszystkim - też ze względu czasem na jakieś powierzchowne cechy - jest równie łatwo znaleźć partnera.

tu nie ma możliwości 'reklamacji', jest jedna decyzja i koniec - podobnie właśnie jak w przypadku małżeństwa. no więc chyba nic dziwnego, że więcej jest chętnych w sytuacjach prostszych?

ale swoją drogą - ciekawe, dlaczego jest tak, że akurat w Tobie znanym DD jest aż tyle dzieci 'adoptowalnych'. miałam w pewnym momencie jakąśtam styczność z DD w Gdańku, miałam w Wwie - i w obu dzieci o uregulowanej sytuacji prawnej (w wieku szkolnym) to były absolutnie pojedyncze przypadki i to raczej w wieku 14-16 a nie 7-10.

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 14:07
0

Shiadhal to co napisałam, to moje zdanie, a nie żadna teoria naukowa!
Jasne, że nie miałam na myśli sytuacji, gdy ktoś właściwie wcale nie chce dziecka, tylko "się poświęca, by nieść pomoc biednej sierotce" - to jest korzyść obopólna!

Po prostu wydaje mi się, że instynktu rodzicielskiego w jego czystej, pierwotnej formie adopcja i tak nie zaspokoi, bo to jest przecież instynkt przekazania swoich genów... (I tu wracamy do sytuacji "ciężarnego pana" - pierwotnego bohatera tego wątku!)

Dodatkowo jakoś drażni mnie traktowanie dziecka z domu dziecka jako "towaru, który nabywam, bo chcę go mieć", więc "towar ma być jak najmniej wadliwy i spełniać oczekiwania nabywcy"...

(Nie wypieram się - może patrzę na to zbyt osobiście, bo od razu mam przed oczami twarze moich konkretnych uczniów czekających właśnie na adopcję... Oni mają już po 7 - 10, a nawet więcej lat, ale są po prostu SUPER!!!)

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 11:23
0

Oleta napisał(a):Jasne, że adopcja w ogóle jest raczej sposobem na niesienie pomocy i otoczenie opieką słabego i pokrzywdzonego człowieka, niż sposobem na zaspokojenie swoich instynktów rodzicielskich...
co na to specjaliści?

bo ja czytałam, że raczej wręcz przeciwnie.

tzn że właśnie, wbrew pozorom, długofalowo i dla dziecka adoptowanego najzdrowiej, jeśli rodzice adoptują je głównie z motywacją 'bo chcemy mieć dziecko' a nie 'bo chcemy pomóc' - ale źródła nie pomnę, więc chętnie bym doczytała wypowiedź fachową.

no i sorry, chyba nie każdy podchodzący do adopcji ma obowiązek równie bardzo chcieć adoptować niemowlaka co nastolatka? nie każdy musi być w stanie udźwignąć psychicznie świadomie pamiętaną dramatyczną przeszłość swojego dziecka, co nie czyni z niego gorszego rodzica tego dajmy na to niemowlaka?

pewnie, niemowlak to też nie całkowicie biała karta - ale karta mniej zapisana, ciągnąc metaforę, niż dziecko w wieku szkolnym...

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 10:44
0

kurczak napisał(a):Oleta - niestety te dzieci mają "wadę". I na nic zdadza się zaklinania rzeczywistości, bo prawda jest taka, ze te dzieci nie są już "czystą białą kartą".
Dziecko, którego matka nie dbała o siebie w trakcie ciąży, może nawet nie stroniła od alkoholu i papierosów, generalnie chodziła wkurzona na cały świat, że ona nie chce tego dziecka - takie dziecko też nie jest "czystą, białą kartką"...
Żadne nie jest... Każde ma geny po całych generacjach swoich przodków...

Jasne, że adopcja w ogóle jest raczej sposobem na niesienie pomocy i otoczenie opieką słabego i pokrzywdzonego człowieka, niż sposobem na zaspokojenie swoich instynktów rodzicielskich...

Dlatego napisałam, że mój poprzedni post to tylko OT w tym wątku.

Odpowiedz
Gość 2010-11-01 o godz. 03:39
0

Oleta napisał(a):
Wcale nie nieliczne - sama znam sporo.
Tak - ich rodzice żyją, ale są pozbawieni praw rodzicielskich, więc dzieci można adoptować.
Tak - kilku -, kilkunastoletnie - to jest jakaś wada? Choroba? Upośledzenie? Bo nie rozumiem...

Wiem, że to OT, ale mnie telepie, jak czytam takie stwierdzenia... Nie ma dzieci czekających na adopcję... Jasne...
_________________
Oleta - niestety te dzieci mają "wadę". I na nic zdadza się zaklinania rzeczywistości, bo prawda jest taka, ze te dzieci nie są już "czystą białą kartą". Wiem, ze to jest niesprawiedliwe i brutalne, ale prawdziwe. I sama mocno nad tym boleje. Ludzie sie boją adoptowac takie dzieci. Ludzie sie generalnie boją adpotwoać dzieci z uwagi na ewentualne obciązenia genetyczne, ale starają się to wyrzucić z głowy, liczac na to ze "obciązenia środowiskowe" będą przeważały.
Obcieranie sobie buzi argumentem dobra dzieci z domu dziecka, które poprzez przyzwolenie na adopcję przez pary homoseksualne, bedą miały szanse na dom jest nieprawdą. Chyba, ze zrobiłoby się zastrzezenia, ze będą to dzieci powyżej iluś to lat. Tyle, ze to pociągnie za sobą kolejną walkę o dyskryminację par homoseksualnych.

Prawda jest tak, ze Ci ustawią się także w kolejce do dzieci najmłodszych.
Podejrzewam nawet, ze wytworzyłaby się moda, trynd na adoptowanie dzieci przez pary homoseksualne. A tych naprawdę nie ma.

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 10:33
0

Mnie zastanawia:
skoro czuję sie mężczyzną, to po kiego staram sie zajśc w ciąże?
skoro jest możliwość adopcji i to nawet maleństwa jesli tak bardzo tego chcą.
jak oni mają zamiar z tym żyć?
jak wytłumaczyc dziecku?jak je ochronic przed światem, który bedzie je piętnować za czyn rodzica/ów.
jaki lekarz sie na to zgodzil?powinni odebrac mu prawa wykonywania zawodu!
bedzie rodził/a przez cesarkę?
będzie ojcem czy matką dla tego dziecka?
czy oni myśleli racjonlanie przygotowując sie na taki krok?
wydaje mi się,że biorąc tyle lat hormony meskie, może to negatywnie odbić sie na dziecku?
co z karmieniem?nie ma piersi, wyciete kanały mleczne?jak zareaguje jego/jej organizm?
czy on/ona czuje sie matką czy ojcem tego dziecka?

jestem facetem, walczyłam o to, to niech nim zostanę!na litośc Boską!w koncu to kim ja jestem?wiem, wiem liczy sie to kim ja sie czuje, a kim on/ona sie czuje?

dla mnie to niesmaczne i nieetyczne.

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 10:12
0

kurczak napisał(a):
Generlanie nie ma dzieci czekających na adopcję. Nieliczne kilku/kilkunastoletnie.

Trzepiemy ten temat, a do niektórych nie dochodzi...
Wcale nie nieliczne - sama znam sporo.
Tak - ich rodzice żyją, ale są pozbawieni praw rodzicielskich, więc dzieci można adoptować.
Tak - kilku -, kilkunastoletnie - to jest jakaś wada? Choroba? Upośledzenie? Bo nie rozumiem...

Wiem, że to OT, ale mnie telepie, jak czytam takie stwierdzenia... Nie ma dzieci czekających na adopcję... Jasne...
_________________

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 09:40
0

wiecie co? a ja im zazdroszcze. ja bym chciala zeby moj maz urodzil zamiast mnie. i moze dlatego ich bronie..
wkoncu rownouprawnienie nie? :)

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 09:38
0

Kirka napisał(a):
gdzies tam wyczytalam ze od kilku lat sie starali i ze wszyscy lekarze odrzucali ich prosbe.
do czasu, w koncu znalazl sie jeden los :/
Czyli jednak większość lekarzy ma jako-takie poczucie granic moralnych i etyczncyh. Pocieszające...
A lekarzowi, który podjął się przeprowadzenia tego zabiegu współczuję braku mózgu...

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 09:33
0

natamo napisał(a):carol napisał(a):
Domniemam,ze bylo wiele rozmow zarowno miedzy nimi jak i ze spacjalistami, ze wszystkimi za i przeciw...
My widzimy efekt "koncowy" - ciaze.
Mnie ten efekt końcowy zniesmacznia i zaskakuje. Nadal sądzę, że ta osoba jest niezrównoważona emocjonalnie. I nadal twierdzę, że powinny być regulacje prawne dotyczące zapłodeniń in vitro.
gdzies tam wyczytalam ze od kilku lat sie starali i ze wszyscy lekarze odrzucali ich prosbe.
do czasu, w koncu znalazl sie jeden los :/

natamo, zgadzam sie z Twoja wypowiedzia

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 09:01
0

carol napisał(a):
Domniemam,ze bylo wiele rozmow zarowno miedzy nimi jak i ze spacjalistami, ze wszystkimi za i przeciw...
My widzimy efekt "koncowy" - ciaze.
Mnie ten efekt końcowy zniesmacznia i zaskakuje. Nadal sądzę, że ta osoba jest niezrównoważona emocjonalnie. I nadal twierdzę, że powinny być regulacje prawne dotyczące zapłodeniń in vitro.

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 08:56
0

Kirka napisał(a):
Chcesz byc facetem? To miej jaja by nim byc, a faceci dzieci nie rodza.
czasami chec posiadania czegos/kogos jest tak silne, ze sa osoby, ktore postawia na szali wlasne ja..
nie ma napisanego czy to ich wspolna decyzja, czy padjal ja pod naciskiem ukochanej osoby, czy moze sam zaproponowal.
Nie mysle ze to bylo na zasadzie:
Ona:nie moge zajsc w ciaze
On: SUPER!! ja mam jeszcze macice, to co? idziemy na in vitro?
Ona: kochanie jestes genialny.
I nastepnego dnia zabieg....
Domniemam,ze bylo wiele rozmow zarowno miedzy nimi jak i ze spacjalistami, ze wszystkimi za i przeciw...
My widzimy efekt "koncowy" - ciaze.

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 08:50
0

kurczak napisał(a):carol napisał(a):
(...)przeciez tyle dzieci czeka na adopcje...
Naprawdę - trzepiemy ostatnio ten temat na forum tyle razy i wciąz te same argumenty. Rany ilez można?
to bylo z ironia.. niestety chyba zbyt slaba...

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 06:34
0

i czy w 3 wariancie nie ma naszego egoizmu? przeciez to MY CHCEMY miec dziecko..a nie ze dziecko chce przyjsc na swiat
czyli kazda swiadoma ciaza jest wyrazem egoizmu. moze byc i tak. :D:D:D
cos czuje, ze gdyby nie egoizm [...] to ten swiat by sie w ogole nie krecil
swiete slowa! :D

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 06:33
0

o to to - konsekwencji.

wielka polityka zero egoizmu szans nie ma, sensu też nie bardzo, odrobina zdrowego rozsądku i logicznych granic - moooże ciut prędzej?

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 04:29
0

carol napisał(a):
kirka a przy in vitro to nie jest moje ego? przeciez tyle dzieci czeka na adopcje...
Generlanie nie ma dzieci czekających na adopcję. Nieliczne kilku/kilkunastoletnie.
Są dzieci posiadające rodziców i mieszkające w domach dziecka, bo ci rodzice z pewnych powodów chcą być prawnie rodzicami ale fizycznie nie chcą ponoscic z tego powodu zadnych konsekwencji.

Naprawdę - trzepiemy ostatnio ten temat na forum tyle razy i wciąz te same argumenty. Rany ilez można?

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 04:13
0

cos czuje, ze gdyby nie egoizm i rozpusta to ten swiat by sie w ogole nie krecil ;)

Moze inaczej: jak 50/60 latka ma parcie na dziecko to (dla mnie) jest to "chory" egoizm.

Jak chce tego samego 20/40 latka to "normalne"

Ta 50+ latka, miala szmat czasu by moc i chciec miec dziecko. Nie podjela takiej decyzji i takie sa tego konsekwencje, ktorych stara sie uniknac poprzez in vitro.

Jak 20+ chce, to raczej nie miala szans na to by byc matka w sposob naturalny, i tak mi sie wydaje, ze in vitro w jej przypadku jest kolejnym krokiem "leczenia".

Oglem wszystko co robimy jest egoistyczne, a co slub? "zawlaszczenie osoby" nie jest egoistyczne? (pomijajac podatki ;) ) Moj i tylko Moj! nie tykac! lol

Shindal, to ty chyba pisalas juz w tym watku, ze ludzie chce: miec ciastko i zjesc ciastko.
No coz, ja domagam sie ponoszenia konsekwencji za swoje wczesniejsze decyzje.
Chcesz byc facetem? To miej jaja by nim byc, a faceci dzieci nie rodza.

Odpowiedz
Gość 2010-10-31 o godz. 01:24
0

a jak się kocha kogoś, kogo (jeszcze) nie ma? da się, czy to złudzenie generowane własnym ego? ;)

myślę, że spokojnie można się egoistycznych pobudek dopatrzeć - przynajmniej na etapie decyzji.

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 17:28
0

Shiadhal napisał(a):a nie są, tak w zasadzie (w jakimś stopniu)?

(ja wiem, wsadzam kij w mrowisko)

on chce, ona chce... pojawia się ono. jak się już pojawi - jest miłość itp. ale dopóki go nie było? miłość czy chcenie?
przepraszam, głupia jestem, czy chcieć mieć dziecko i kochać je jednocześnie = to sie nie da? a ja myślałam że tak właśnie trzeba

ech ten świat tak leci do przodu że nie nadążam.....

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 17:08
0

a nie są, tak w zasadzie (w jakimś stopniu)?

(ja wiem, wsadzam kij w mrowisko)

on chce, ona chce... pojawia się ono. jak się już pojawi - jest miłość itp. ale dopóki go nie było? miłość czy chcenie?

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 17:06
0

K2 napisał(a):kirka a przy in vitro to nie jest moje ego? przeciez tyle dzieci czeka na adopcje...
e czy to troche nie za daleko posuniete? w ten sposob myslac, to ciaze naturalne sa "egoistyczne", bo tyle dzieci czeka na adopcje. :/
dobra jeszcze raz, poprzedniego usunlam bo troche za ostro..
jak juz jest ciaza to skad?
sa dwa wyjscia (no moze trzy):
- wpadka
-planowana wpadka (jak bedzie to bedzie, jak nie to trudno)
- planowanie
i czy w 3 wariancie nie ma naszego egoizmu? przeciez to MY CHCEMY miec dziecko..a nie ze dziecko chce przyjsc na swiat

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 16:56
0

kirka a przy in vitro to nie jest moje ego? przeciez tyle dzieci czeka na adopcje...
e czy to troche nie za daleko posuniete? w ten sposob myslac, to ciaze naturalne sa "egoistyczne", bo tyle dzieci czeka na adopcje. :/

Odpowiedz
Leteecia 2010-10-30 o godz. 16:55
0

Shiadhal napisał(a):Leteecia, apapem też nie?

właśnie w tym cały ambaras, że ingerujemy i ingerujemy, i w sumie chyba o ingerowanie z tym czynieniem ziemi poddanej chodziło - tylko kwestia kiedy powinien być STOP...
Miałam na myśli właśnie taki hardcore, nazwijmy go - wątpliwy moralnie. I mówienie wtedy STOP.

PS. gdyby nie ketonal to co miesiąc niezłą jazdę, apap nie pomaga ;)

carol napisał(a):[jak ktos chce chcic dziecko mimo ze nie jest katolikiem ale dla spoleczenstwa to jest be... ale jak chce cos zrobic wbrew spoleczenstwu (tu facet w ciazy) to rowniez beee..
Cóż... ja tam widzę subtelną różnicę między niekatolikiem (np. mną ;)) a facetem w ciąży... in vitro to niby ingerencja ale jednak rodzi kobieta (którą, jakby szowinistycznie to nie brzmiało, jest do tego stworzona)...

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 16:46
0

wróbelka napisał(a):in vitro - to zupełnie inna historia, wcale nie trzeba dziecku o tym opowiadać, choć nie widze w tym nic nadzwyczajnego
po latach dziecko pójdzie do szkoły i co powie : że urodził mnie tatuś?

mozna sie zupełnie wypiąc na społeczeństwo, tylko czy dziecko tez tego pragnie? gdy bedzie juz duze, prodze bardzo - ale jeszcze przed dorosłością nie mozna go pozbawiać szanasy bycia całym sobą w środku społeczeństwa.
a chwalisz sie calemu swiatu ze urodzila Cie mamusia? nie bo to naturalne i raczej dzieci nie zadaja takiego pytania...
fakt ze jak beda mieszkac dalej w tej okolicy to MOZE rodzice innych oidzieci powiedza ze to ten "dziwak" ale to jest tylko gdybanie..

kirka a przy in vitro to nie jest moje ego? przeciez tyle dzieci czeka na adopcje...

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 16:43
0

in vitro - to zupełnie inna historia, wcale nie trzeba dziecku o tym opowiadać, choć nie widze w tym nic nadzwyczajnego
po latach dziecko pójdzie do szkoły i co powie : że urodził mnie tatuś?

mozna sie zupełnie wypiąc na społeczeństwo, tylko czy dziecko tez tego pragnie? gdy bedzie juz duze, prodze bardzo - ale jeszcze przed dorosłością nie mozna go pozbawiać szanasy bycia całym sobą w środku społeczeństwa.

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 16:38
0

Carol, Oleta, z jednej strony jest cos, w tym co piszecie, dobrego, lecz z drugiej..
z drugiej strony pojawia mi sie wielkie ego czlowieka, ktore krzyczy:
JA! JA! Ja! Mnie! Mnie! Mnie! Daj! Daj! Daj!
I tupie nuzka ze zlosci, dasa sie i robi wszystko, nie liczac sie z nikim i z niczym, by dostac to co chce.

niestety zycie jest takie, ze nie zawsze mozemy dostac to co chcemy. I ze niektore nasze wybory/decyzje zamykaja nam inne drogi.
Tak jest.

szkoda, ze za niektore nasze decyzje beda placic inne osoby.

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 16:24
0

Oleta napisał(a):wróbelka napisał(a): dzieciak bedzie miał matkę, choc nieco inną
Z tego co wiem, ten "ciężarny pan" ma żonę, więc to pewnie do niej będzie dziecko mówić "mamo", a do niego(tak - wiem, dla niektórych z Was też "niej") - "tato".

I pewnie usłyszy to, co słyszą dzieci z in vitro (bo myślcie sobie co chcecie, ale mi np.też nie byłoby łatwo wiedzieć, że mnie zmajstrował pan doktor pod mikroskopem...):

"Tak bardzo chcieliśmy Cię mieć, że każda szansa była dla nas cenna i chcieliśmy spróbować wszystkich dostępnych sposobów.
Wiedzieliśmy, że nie wszystkim to się podoba, ale trudno, byliśmy gotowi na krytykę, żeby tylko mieć z nami ciebie - nasze kochane dziecko."

I naprawdę nie wiem jak Wy, ale ja nie czuję się uprawniona do krytyki, czy w ogóle oceny tej rodziny... Za mało wiem!
Oleta bardoz podobnie mysle...

dlaczego ludzie tyle lat walcza o WLASNE dziecko? dlaczego tyle pare wydaje mase kasy na in vitro? bo chca miec WLASNE.
a jak jest mozliwosc, to czemu z niej nie skorzystac? bo adopcja jest dla spoleczesntwa w tym momencie bardziej normalna?

a i jeszcze jedno... jak ktos chce chcic dziecko mimo ze nie jest katolikiem ale dla spoleczenstwa to jest be... ale jak chce cos zrobic wbrew spoleczenstwu (tu facet w ciazy) to rowniez beee..
wiec jak to wkoncu? dostoswywac sie do spoleczenstwa czy nie? bo jak na podanym wyzej przykladzie i tak zle i tak niedobrze...

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 16:10
0

wróbelka napisał(a): dzieciak bedzie miał matkę, choc nieco inną
Z tego co wiem, ten "ciężarny pan" ma żonę, więc to pewnie do niej będzie dziecko mówić "mamo", a do niego(tak - wiem, dla niektórych z Was też "niej") - "tato".

I pewnie usłyszy to, co słyszą dzieci z in vitro (bo myślcie sobie co chcecie, ale mi np.też nie byłoby łatwo wiedzieć, że mnie zmajstrował pan doktor pod mikroskopem...):

"Tak bardzo chcieliśmy Cię mieć, że każda szansa była dla nas cenna i chcieliśmy spróbować wszystkich dostępnych sposobów.
Wiedzieliśmy, że nie wszystkim to się podoba, ale trudno, byliśmy gotowi na krytykę, żeby tylko mieć z nami ciebie - nasze kochane dziecko."

I naprawdę nie wiem jak Wy, ale ja nie czuję się uprawniona do krytyki, czy w ogóle oceny tej rodziny... Za mało wiem!

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 15:04
0

Olma - za chwilę założe Twój fanclub masz rację w każdym calu, tylko wypada żałować że nie ma urzędowych decyzji przyznających licencje na dzieci, wtedy byłoby bardziej sprawiedliwie i lepiej dla rzeczonych dzieci,

ale świat jest tak zbudowany że dzieci dzielą los rodziców, cierpią za ich błędy no i czerpia korzysci z ich sukcesów... pytytanie czego więcej

A wracając do tematu, ja tez uważam ąe dzieciak bedzie miał matkę, choc nieco inną ale szkoda mi jego/jej i czy żeby być szczęsliwym trzeba wszystko porzucać ? brak mi w tym wszystkim odpowiedzialności za losy innego człowieka - niby niewliele :|

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 13:36
0

Nabla, nie wiem czy zauwazylas, ale ja napisalam,
K2 napisał(a):czy faktycznie bedzie mialo miejsce unieszczesliwianie dziecka, to ja nie wiem. w koncu zawsze mozna zniknac i zaczac gdzies od nowa, bedac tatusiem, bez przeszlosci waginalnej
bo poki co "unieszczesliwianie" dziecka jest mocno hipotetyczne. 8) wiec mnie przekonywac nie trzeba :D

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 13:32
0

K2 napisał(a):Oleta, ale tutaj nikt nie dyskutuje nad tym czy / jak bardzo kobieta* ta chce miec dziecko, ani w jakim stoponiu jest swiadoma swojej decyzji. raczej dyskusja rozbija sie o to, "a co ludzie powiedza". gdyby spoleczenstwo bylo super duper tolerancyjne, to pewnie problemu by nie bylo. ale jest jak jest, i ze wzgledu na odmiennosc matki moze dojsc do wyizolowania dziecka.

* ja sie dalej upieram, ze to kobieta :D
Ale wiesz, stary news to nie news. Może lepiej zrobili afiszując się ze sprawą PRZED urodzeniem się dziecka? Prasa się poemocjonuje i za jakiś czas, jak ono już będzie na świecie, nikogo to nie będzie obchodzić? Tak czy siak by się wydało...

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 13:29
0

Oleta, ale tutaj nikt nie dyskutuje nad tym czy / jak bardzo kobieta* ta chce miec dziecko, ani w jakim stoponiu jest swiadoma swojej decyzji. raczej dyskusja rozbija sie o to, "a co ludzie powiedza". gdyby spoleczenstwo bylo super duper tolerancyjne, to pewnie problemu by nie bylo. ale jest jak jest, i ze wzgledu na odmiennosc matki moze dojsc do wyizolowania dziecka.

* ja sie dalej upieram, ze to kobieta :D

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 09:36
0

Kirka napisał(a):K2 napisał(a):czy faktycznie bedzie mialo miejsce unieszczesliwianie dziecka, to ja nie wiem. w koncu zawsze mozna zniknac i zaczac gdzies od nowa, bedac tatusiem, bez przeszlosci waginalnej
_________________
ja na to licze. serio, ze oni sie opamietaja i sami przestana robic za malpy w zoo.Kurcze - jestem trochę rozdarta... ;) Może to "skrzywienie" zawodowe... ;) Chodzi o to, że w mojej pracy spotykam b.dużo dzieci "zmajstrowanych" bezmyślnie, niechcący, nieraz po pijaku, z kimś przypadkowym... Sporo z nich mieszka w domach dziecka, gdzie wyczekują niecierpliwie weekendu, bo może mama przyjdzie? A "mama" zjawia się napruta i w ciąży z następnym "kolegą od kielicha"...
Zaraz mi powiecie, że to jakieś skrajne przypadki, ale ja naprawdę mam z takimi przypadkami do czynienia codziennie...

I w porównaniu z tym, myślę sobie, że to dziecko będzie miało dwójkę rodziców, którzy go naprawde chcieli. I może wcale nie będzie nieszczęśliwe...?

Odpowiedz
Gość 2010-10-30 o godz. 04:47
0

K2 napisał(a):czy faktycznie bedzie mialo miejsce unieszczesliwianie dziecka, to ja nie wiem. w koncu zawsze mozna zniknac i zaczac gdzies od nowa, bedac tatusiem, bez przeszlosci waginalnej
_________________
ja na to licze. serio, ze oni sie opamietaja i sami przestana robic za malpy w zoo.

Odpowiedz
Gość 2010-10-29 o godz. 20:43
0

Kirka, ale moze Ty sie nie znasz i usta konczace sie z tylu glowy sa nie tylko szczytem piekna ale i pozytywnie wplywaja na przyswajanie blonnika ;)

swojej przyjaciolce / przyjacielowi mozna przekazac swoja opinie i nic ponad to.

btw. nie ma zmian, ktore dotycza tylko i wylacznie nas. czy bedzie to operacja plastyczna czy decyzja kobiety po operacji plci o byciu matka, dopoki sie zyje w spoleczenstwie kazda akcja budzic bedzie reakcje.

zmiana plci miala takze wplyw na rodzicow, wspolpracownikow, sasiadow, przyjaciol, etc. czesc z nich z pewnoscia byla zszokowana, czesc pewnie byla zawstydzona, etc. co z bylymi partnerami?

czy faktycznie bedzie mialo miejsce unieszczesliwianie dziecka, to ja nie wiem. w koncu zawsze mozna zniknac i zaczac gdzies od nowa, bedac tatusiem, bez przeszlosci waginalnej ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-29 o godz. 18:07
0

nie, pewnie, ze nie jest zle.

jezeli mowimy o zmianach, ktore dotycza tylko i wylacznie nas samych.

A w sytuacji tej pani/pana, to podejmowanie drastycznych decyzji nie dotyczy tylko jego.

tak jak juz pisalam, jezeli ktos chce zmieniac plec, nie mam nic do tego, jezeli tak ma byc szczesliwy.

Ale te zachowanie - to unieszczesliwianie drugiego czlowieka itego nie akceptuje

Odpowiedz
Gość 2010-10-29 o godz. 17:05
0

Mi tam wisi, co ze soba jakas 50 latka zrobi
Ale jezeli to mialaby byc moja przyjaciolka/matka to bym jej zasugerowlala co by nie przesadzala Lifting tak, ale nie usta konczace sie z tylu glowy

jasne :D ale wtedy juz nie wygląda jak 18stka tylko przerobiona zagubiona kobita
cóż, w sumie chciałbym w wieku 50 lat wyglądać jak 25latka, ale taka prawdziwa, a nie przerobiona :D czy to źle? może to zły wpływ kulury obecnych czasów a może po prostu poczucie że nareszcie marzenia wszystkich pokoleń ludzi zaczynają się spełniać:
umierać w przypisanym czasie - nie mam oporów,
starzeć się, niedołężnieć, chorować - wolałabym tego uniknąć

czy to źle

Odpowiedz
Gość 2010-10-29 o godz. 16:27
0

wróbelka napisał(a):Za to kompletnie nie rozumiem oburzenia , ze 50.latka chce wyglądać jak 18stka. Robi to sobie i tylko sobie, nikogo ni krzywdzi, dla mnie może za własne pieniądze dorobić sobie jeszcze drugą parę piersi albo trzecią nogę. Jej sprawa.
ta 50 latka raczej miala obrazowac to:

K2 napisał(a):Shiadhal napisał(a):a to nie jest ogólniejsza cecha naszej kultury? że staramy się gdzie tylko można nie ponosić konsekwencji wyborów? mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko?

bo ja wierm czy to jest kwestia kultury (???) w koncu gdzie by nie spojrzec, to tego typu nastawienie jest wszechobecne. moze choroba naszych czasow, taka bulimia moralna ;)
Mi tam wisi, co ze soba jakas 50 latka zrobi ;)
Ale jezeli to mialaby byc moja przyjaciolka/matka to bym jej zasugerowlala co by nie przesadzala ;) Lifting tak, ale nie usta konczace sie z tylu glowy ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-29 o godz. 16:00
0

Oleta napisał(a):
I tak mi się wydaje - jak się kogoś zna to już nie jest dla ciebie "pedał", "czarnoskóry karzeł", "wytatuowana zdzira z kolczykiem w nosie", "chłop przerobiony na babę" itp. tylko poprostu twój sąsiad Janek, czy tam koleżanka Kasia, których znasz, lubisz za coś, przestaje robić wrażenie to, co na początku budziło senację...
Oleta - to co powiedziałaś jest bardzo mądre. :)

Oczywiście nie pochwalam tego faceta, że zrobił sobie dziecko z czytego egoizmu. Nie przyszło mu do głowy, że ukochana osoba przez całe życie bedzie chodzić z piętnem dziwoląga.
Ten sam problem dotyczy kobiety po 70.

Za to kompletnie nie rozumiem oburzenia , ze 50.latka chce wyglądać jak 18stka. Robi to sobie i tylko sobie, nikogo ni krzywdzi, dla mnie może za własne pieniądze dorobić sobie jeszcze drugą parę piersi albo trzecią nogę. Jej sprawa. lol

Odpowiedz
Gość 2010-10-29 o godz. 15:12
0

Shiadhal napisał(a):a to nie jest ogólniejsza cecha naszej kultury? że staramy się gdzie tylko można nie ponosić konsekwencji wyborów? mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko?

bo ja wierm czy to jest kwestia kultury (???) w koncu gdzie by nie spojrzec, to tego typu nastawienie jest wszechobecne. moze choroba naszych czasow, taka bulimia moralna ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-28 o godz. 17:03
0

Oleta, ogolem sie z Toba zgadzam

ale

jezeli moja przyjaciolka lubi "inaczej" mlodych chlopcow, badz/lub zabija osiedlowe koty, badz/lub smaruje sie olejkami z zagrozonego gatunku wieloryba do dodania sobie urody i ja o tym wiem, to ona raczej moja przyjaciolka nie bedzie.
Nie przejde nad tym do porzadku dziennego i nie bede akceptowac podbnych zachowan.

I jak bym byla przyjaciolka tej pary to bym sie ich zapytala, czy im sie cos pod sufitem nie poprzestawialo i czemu stwiaja wyzej swoje szczescie nad dobro:zdrowie dziecka?
Bo od tego sa tez przyjaciele, by czasem sprowadzic do wlasciwego pionu.

A sasiedzi tych panstwa, no coz maja tematu do plotek na wiele wiele lat.

Odpowiedz
Gość 2010-10-28 o godz. 16:54
0

Shiadhal napisał(a):
to w takim układzie ja jakaś dziwna jestem, nie rozumiem ani nie pochwalam niektórych wyborów czy postępowania niektórych przyjaciół - co jakoś w przyjaźni nie przeszkadza.Jasne, że nie trzeba mieć z przyjaciółmi wspólnego zdania na każdy temat, ale w tym wątku pojawiało się nie tylko spokojnie wyrażane inne zdanie, ale sporo "okrzyków zgrozy", łącznie z czyimś stwierdzeniem, że "niedobrze się robi" na ten widok...

No cóż, mi też pewnie zrobiłoby się nieswojo na widok kogoś np. z wielkim guzem albo rozległą blizną na twarzy. Ale gdybym spotykała tę osobę codziennie, to pewnie blizna przestałaby być najważniejsza, bo to już byłaby np. Ania, która ma psa, lubi jazdę rowerem, nie jada słodyczy, kocha polskie seriale, ale wkurza ją muzyka country itp. itd.

Odpowiedz
Gość 2010-10-28 o godz. 15:52
0

hm.

negatywna ocena (danego działania, niekoniecznie człowieka) zaraz musi się równać sensacji? czy niemożliwość zrozumienia jak można?

to w takim układzie ja jakaś dziwna jestem, nie rozumiem ani nie pochwalam niektórych wyborów czy postępowania niektórych przyjaciół - co jakoś w przyjaźni nie przeszkadza.

Odpowiedz
Gość 2010-10-28 o godz. 15:44
0

Przed chwilą widziałam w wiadomościach na jakimś kanale ich osiedle i sąsiadów. Generalnie panowało tam nastawienie, żeby nie robić z tego niepotrzebnej szopki, bo to są ich dobrzy znajomi, a nawet przyjaciele i jak ktoś powiedział "bardzo się za nich cieszę, bo to fajni ludzie".

I tak mi się wydaje - jak się kogoś zna to już nie jest dla ciebie "pedał", "czarnoskóry karzeł", "wytatuowana zdzira z kolczykiem w nosie", "chłop przerobiony na babę" itp. tylko poprostu twój sąsiad Janek, czy tam koleżanka Kasia, których znasz, lubisz za coś, przestaje robić wrażenie to, co na początku budziło senację...

Odpowiedz
Gość 2010-10-28 o godz. 15:36
0

no pewnie, ze tak.
Nie mozesz miec dziecka - mamy tysiace sposobow by ci pomoc! Skonczylas 70 lat i w zyciu nie bylas matka? hehe co to dla nas!
chcesz wygladac jak 18 bedac 50 latka, pikus, kilka machniec skalpelem i bedziesz jak mloda krowka!
Chcesz miec fiuta a masz vagine? phi, zaraz ci wyciagniemy troszke jelita i bedzie git!
(swoja droga my baby jednak mamy lepiej ;) nawet bedac facetem mozemy miec dzieci ;) )

Ale jak widac i nawte dla mnie sa jakies granice.

zdroworozsadkowe.

Oczywiscie, czym jest zdrowy razsadek, no i czemu im wszystkim go zabraklo? ;)
ogolem jestem w szoku.

Odpowiedz
Gość 2010-10-28 o godz. 15:10
0

a to nie jest ogólniejsza cecha naszej kultury? że staramy się gdzie tylko można nie ponosić konsekwencji wyborów? mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko?

pewnie, czasem się to objawia w bardziej ekstremalnych formach, czasem w mniej...

Odpowiedz
Gość 2010-10-28 o godz. 15:05
0

ja ciagle jestem w szoku.
Jestem bardzo tolerancyjna osoba, ale ta sytuacja..

Akceptuje wybor tej kobiety, ze chciala byc mezczyzna. Akceptuje to, ze nim sie stala. To dobrze, jak nie byla szczesliwa wczesniej.
Akceptuje to, ze znalazla sie kobieta, ktora go pokochala.

Zaakceptowalabym gdyby zaadoptowali dziecko..

Ale robienie szopek ze swoim cialem i ingerencja na poziomie biologicznym/genetycznym w zycie innego czlowieka - nie nie akceptuje tego i nie zgadzam sie z tym.

Wstretni, bezmyslni egoisci nastawieni tylko na swoje potrzeby..
A lekarzom bym odebrala prawa do wykonywania zawodu, dozywotnie, nie powiem z kim mi sie kojarza!

Odpowiedz
Gość 2010-10-28 o godz. 14:32
0

'ono' byłoby lepsze? bo podjerzewam, że taka była intencja określenia natamo - w sumie trudno się zdecydować na formę gramatyczną wypowiadania się o wspomnianej osobie, nie?

Odpowiedz
Gość 2010-10-28 o godz. 14:22
0

natamo napisał(a):Gdzie tu jakaś moralność? Moralność wszystkich, którzy brali w tym udział (bo naturalnie "to" nie zaszło w ciążę)
kurde, Natamo, jednak bez przesady. To człowiek, a nie "to".

Odpowiedz
Gość 2010-10-28 o godz. 14:19
0

Myślałam, że już nic nie ejst w stanie mnie zaskoczyć a jednak ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-28 o godz. 08:40
0

szok :o :o :o

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 18:43
0

Oleta napisał(a):Był taki film z Arnoldem Schwarzeneggerem, w którym on był w ciąży i urodził dziecię...
Oglądałam to rozmarzona - żeby tak faceci mogli nas w tym wyręczać...
ja tez ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 17:20
0

Był taki film z Arnoldem Schwarzeneggerem, w którym on był w ciąży i urodził dziecię...
Oglądałam to rozmarzona - żeby tak faceci mogli nas w tym wyręczać...

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 11:17
0

Nie jestem przeciwko in vitro, wręcz przeciwnie. Ale tak jak pisze Shiadhal, powinniśmy wiedzieć kiedy powiedzieć STOP. Musza być zachowane granice etyczno-moralne.
Nie tak dawno miała miejsce równie bulwersująca historia. Tylko, że nie "facet" poddał się zabiegowi in vitro o siedemdziesięcioletnia kobieta (o ile dobrze pamiętam wiek W każdym razie powinna być już babcią, nie mamą). Gdzie rozum lekarza który jej w tym pomógł? Nie pomyślał, że dziecko może urodzić się z poważnymi wadami genetycznymi, albo, że parolatek zostanie sierotą i resztę życia spędzi w domu dziecka? Nie pomyślał, bo dla niego wżna była kasa, którą zarobi i tyle. Normalnie do odstrzału
Moim zdaniem, powinny być uregulowania prawne dotyczące zabiegów in vitro, bo to, co się dzisiaj dzieje przechodzi ludzkie pojęcie...

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 11:07
0

Leteecia, apapem też nie?

właśnie w tym cały ambaras, że ingerujemy i ingerujemy, i w sumie chyba o ingerowanie z tym czynieniem ziemi poddanej chodziło - tylko kwestia kiedy powinien być STOP...

Odpowiedz
Leteecia 2010-10-27 o godz. 11:05
0

Cóż, dziwny jest ten świat... jak pisali mądrzejsi ode mnie...
Zawsze staram się zrozumieć. Nie skreślać za coś, z czym się nie zgadzam, ale dopóty, dopóki nie szkodzi to innym. A IMHO taka mama (tata?) nie może nie mieć wpływu na dziecko.
Inna sprawa, że (jak już wspomniano) lekarze brali w tym udział :o Niesamowite jak wiele trzeba wymagań spełnić aby zostać rodzicem adopcyjnym i jak choćby mały "odchył od normalności" dyskwalifikuje, a tu... nawet nie wiem jak to nazwać. Po prostu ręce mi opadają do samej ziemi.

I mimo całej chęci zrozumienia coraz częściej skłaniam się ku stwierdzeniu, że nie powinniśmy ingerować w dzieło Najwyższego. W żaden sposób.

Odpowiedz
al-ka 2010-10-27 o godz. 09:41
0

Nabla całakowicie zgadzam sie z Tobą co do meritum.Ale do badań przyzyciowych człowiek nie musi zyć krótko.Zawsze gdy patrzę na ABSy i im podobne indywidua,odczuwam zal,ze taki dobry materiał biologiczny się marnuje.....Jestem za rzetelnymi(choć z tym jest coraz gorzej...),zasadnymi,upublicznionymi badaniami(pamiętasz vioxx?).Broń Boze rezygnacja z in vivo!A toksyczność aspiryny dla kota jest też wprostproporcjonalna do dawki lol .

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 09:29
0

Shiadhal napisał(a):dla mnie najbardziej przerażające jest, że on(a) przecież w tą ciążę sam(a) nie zaszedł/zaszła - brali w tym udział lekarze.
I to jest doskonały przykład na to, że jak masz kasę, to możesz wszystko. Zastanawia mnie, gdzie podziała się etyka tych lekarzy?

A co będzie, jeśli po urodzeniu dziecka, ten "facet" stwierdzi, że silne przeżycie związane z porodem, wpłynęło na postrzeganie samego siebie? I już nie czuje się facetem Gdzie tu jakaś moralność? Moralność wszystkich, którzy brali w tym udział (bo naturalnie "to" nie zaszło w ciążę). Czy można się bawić, jak wiatr zawieje? Dzisiaj jestem facetem, a jutro przypominam sobie, że jednak jestem kobietą i rodzę dziecko, a potem znowu jestem facetem. A może jednak kobietą? Jak dla mnie ten człowiek jest niezrównoważony psychicznie i nie powienien mieć praw opieki nad dzieckiem. Bo skoro podejmuje takie decyzje, to równie dobrze może kiedyś stwierdzić, że jednak nie chciał dziecka, tylko świenkę morską Dziecko odda do bidula i kupi sobie świnkę?

Odpowiedz
Doosia 2010-10-27 o godz. 09:29
0

:o
idę odmawiać zdrowaśki.....

:prayer:

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 09:25
0

Mam wrazenie, że nic tu po mnie.Na tym świecie...

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 09:22
0

al-ka napisał(a):Nabla- nigdy mi w moich badaniach nie wyszły porównywalne wyniki np dla kota i człowieka przy stosowaniu antidotum dla zwiazków fosforoorganicznych.
I to znaczy, że nie należy przeprowadzać innych badań? Bo aspiryna jest dla kotów tosyczna?

Doprecyzuję - okrucieństwo wobec zwierząt - nie, utajnianie wyników badań, co powoduje przeprowadzanie ich przez każdą firmę z kolei - nie. Porzucenie badań in vivo - niestety też nie. Bez tego się po prostu nie da.

Co do badań na ludziach - niestety, człowiek zbyt długo żyje, żeby się nadawał na zwierzę laboratoryjne.

Odpowiedz
al-ka 2010-10-27 o godz. 09:18
0

Nabla napisał(a):al-ka napisał(a):prowadzi się bardzo wstrzasające i tak naprawdę niczemu nie słuzące eksperymenty
Fajnie tak sobie pogadać, tylko jak potem każdy leci do sklepu po ratujący życie lek to jakoś już sumienie nie boli, co?

Traktowanie zwierząt to jedno, zasadność badań na zwierzętach to drugie.
Nabla- nigdy mi w moich badaniach nie wyszły porównywalne wyniki np dla kota i człowieka przy stosowaniu antidotum dla zwiazków fosforoorganicznych.
W sklepie leków (tych ratujących życie zwłaszcza)-nie ma.
Jestem absolutnie za zasadnymi badaniami nie tylko na zwierzętach ale równiez na ludziach.

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 09:14
0

no a wracając do tematu - dobrze by było, oczywiście, gdyby dziecko nie ponosiło konsekwencji takiego a nie innego wyboru rodziców - przynajmniej tych ze strony społeczeństwa, bo - nie oszukujmy się - standardowej rodziny to ono miało nie będzie.

ale też sorry, wydaje mi się, że sami rodzice robią, co mogą, żeby było inaczej - gdyby chcieli zapewnić dziecku spokój, w miarę możliwości wyciszyliby sprawę, nie?

ale oczywiście fajniej przy okazji powalczyć i zrobić z siebie dziwowisko - a że kosztem ew. psychiki malucha - kto by się przejmował.

nie podejmuję się oceniać na podstawie sensacyjnego artykuliku prasowego - ale KOJARZY mi się to z podejściem 'zrobimy sobie dziecko do zabawy, będzie fajnie'. jak słodkiego kotka czy pieska (którego oczywiście też się z taką motywacją nie powinno nabywać, ale to chyba jeszcze powszechniejsze, niż przy dzieciach).

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 09:11
0

mnie to nie rusza. kobieta chciala zajsc w ciaze, to zaszla. dla mnie argument, ze on/ona czuje sie psychicznie mezczyzna, sam sie obala w tej sytuacji. czym innym jest zostac ojcem, a czym innym zostac matka. ojcowac sobie mogla ile wlezie, na przyklad poprzez znalezienie matki zastepczej, ale jak widac takie rozwiazanie jej nie odpowiadalo z jakichs przyczyn.

Fajnie tak sobie pogadać, tylko jak potem każdy leci do sklepu po ratujący życie lek to jakoś już sumienie nie boli, co?

Traktowanie zwierząt to jedno, zasadność badań na zwierzętach to drugie.
ponownie, swiete slowa

Odpowiedz
zieleniack 2010-10-27 o godz. 09:01
0

a mnie zatkało konkretnie i az sie nie moge wyslowic O_O

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 08:59
0

Jak patrzę na to zdjęcie to mi najzwyczajniej niedobrze...

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 08:58
0

al-ka napisał(a):prowadzi się bardzo wstrzasające i tak naprawdę niczemu nie słuzące eksperymenty
Fajnie tak sobie pogadać, tylko jak potem każdy leci do sklepu po ratujący życie lek to jakoś już sumienie nie boli, co?

Traktowanie zwierząt to jedno, zasadność badań na zwierzętach to drugie.

Odpowiedz
al-ka 2010-10-27 o godz. 08:55
0

Shiadhal napisał(a):dla mnie najbardziej przerażające jest, że on(a) przecież w tą ciążę sam(a) nie zaszedł/zaszła - brali w tym udział lekarze.

czyli co? wszystko co umie się zrobić (też nie na pewno) - to już wolno zrobić? a społeczeństwo ma stać i klaskać w imię 'postępu' ewentualnie wstydzić się, jeśli klaskać nie jest w stanie?

i mam takie niejasne wrażenie, że jakby ktoś chciał podobne eksperymenty np na małpkach prowadzić, to zaraz by się larum podniosło, że nieludzkie, niezgodne z naturą i tak dalej...
Na małpkach (i nie tylko) prowadzi się bardzo wstrzasające i tak naprawdę niczemu nie słuzące eksperymenty(bo wartość porównawcza z gat. homo sapiens jest mocno watpliwa z uwagi na istotne różnice biologiczne).I oczywiście są protesty,uzasadnione skądinąd.Ale małpki i te inne zwierzątka siedzą cicho,nie protestują,nikt ich o zdanie nie pyta...
A tu jakby ktoś chciał zabronić...toż to zamach na prawa człowieka ...wolności osobiste i takie tam różne demagogiczne brednie.
Lekarze...cholera toż to szaleńcy,zbrodniarze..."Primum non nocere" brzmi w tym kontekście jak kpina.Powstaje pytanie o granice wolności.Jestem przerazona i nie będę klaskać w łapki.Muszę to dokładnie sprawdzić,czy nie jest to jakaś kaczka dziennikarska a wtedy spróbuję poprzez Izbę zorganizować protest moich kolezanek i kolegów po fachu,zaangażować ludzi z mojej i męża Alma Mater.Nikt przyzwoity nie moze odwrócić oczu od podobnych działań,wszakże qui tactet,consetire videtur,a ja zgody na to nie wyrażam!

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 08:16
0

dla mnie najbardziej przerażające jest, że on(a) przecież w tą ciążę sam(a) nie zaszedł/zaszła - brali w tym udział lekarze.

czyli co? wszystko co umie się zrobić (też nie na pewno) - to już wolno zrobić? a społeczeństwo ma stać i klaskać w imię 'postępu' ewentualnie wstydzić się, jeśli klaskać nie jest w stanie?

i mam takie niejasne wrażenie, że jakby ktoś chciał podobne eksperymenty np na małpkach prowadzić, to zaraz by się larum podniosło, że nieludzkie, niezgodne z naturą i tak dalej...

Odpowiedz
Kajko 2010-10-27 o godz. 08:07
0

Ania napisał(a):Pierwsza sprawa - człowiek ten uważa się za mężczyznę i mężczyzną psychicznie się czuje, choć biologicznie jest kobietą naładowaną testosteronem i z usuniętymi piersiami.
i tu jest "pies pogrzebany"... według mnie to nie jest pytanie o postęp cywilizacji... tylko emocjonalne niezrównoważenie tego człowieka, który sam do końca nie wie o co mu w życiu chodzi... zaczęłabym się raczej zastanawiać, nad pochopnością operacji zmieniajacych płeć...

druga sprawa to co gdy rzeczywiście facet (sensu stricte) mógłby dzieki medycynie urodzić dziecko? gdy np partnerka nie może? co wtedy? czy zabranianie tego, jako niebezpiecznego eksperymentu medycznego, nie będzie piętnowaniem możliwości, tak jak np. in vitro? nie wiem - na razie nie mieści mi się w głowie. i na pewno na ten moment przekracza tę ciniutką granicę dopuszczalności. moja granicę. ale sądzę, że za jakiś czas - np. wysłuchawszy tryliona ekspertów - zaczęłąbym traktowac to ...normlanie - jako kolejny postęp medycyny. dający sznase a nie niosący zagrożenie.

Odpowiedz
al-ka 2010-10-27 o godz. 07:55
0

Świat idzie do przodu....Ale czy w dobrym kierunku?
Odnoszę wrażenie,ze w tym konkretnym przypadku jest to już taniec nad przepaścią.Abstrahując od dylematów moralno-etycznych,a dla niektórych i religijnych dotyczących wychowywania dzieci przez pary homoseksualne, chciałabym poruszyć aspekt biologiczny a ściślej biorąc medyczny przywołanego tu przypadku.Ten mężczyzna..tzn.ex kobieta....no,właśnie-kto?....powiedzmy więc -ten osobnik został poddany drastycznej kuracji farmakologicznej (i będzie stale poddawany) i chirurgicznej.I to nie powinno budzić sprzeciwu,bo jest to jego suwerenna decyzja,jego ciało,jego życie i jego konsekwencje.Ale tu kończy się jego "działka",bo powołany został do życia drugi człowiek.Czy wolno narazać tego jeszcze nienarodzonego na taki eksperyment?Nikt na swiecie nie jest w stanie zagwarantować,że stosowane hormony( i to stosowane bynajmniej nie dla ratowania zagrożonej ciązy) nie wpłyną na rozwój dziecka,powiem więcej-każdy choć trochę będący "w temacie" powie że wpłyną i to mocno negatywnie.Nie będę rozważać wszystkich możliwych konsekwencji psychicznych i fizycznych takiej kuracji dla płodu,ale ja jestem absolutnie przeciwna takim eksperymentom.To jest bezmyślne majstrowanie w naturze,które w konsekwencji obróci się przeciwko człowiekowi.To jest eksperyment medyczny,okrutny eksperyment.Chciałabym,żeby to był prima aprilisowy żart......

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 06:53
0

Kirka napisał(a):Czy my jako spoleczenstwo jestesmy gotowi na to, by te dziecko nie zaplacilo za decyzje swoich rodzicow?

Obawiam się, że jako społeczeństwo nie jesteśmy gotowi na takie sytuacje. I obawiam się, że to dziecko zapłaci za decyzję rodziców.

Czy dzieki nam, moze miec w zyciu dobrze?

Może, bo dziecko jest Bogu ducha winne, że się urodzi. Kwestia tylko, czy na każdym kroku nie będzie mu przypominane/wypominane, kto je urodził.

Czy tez nie pozwolimy mu zapomniec skad jest i jak powstal?

Jeszcze dużo czasu musi upłynąć, zanim zaakceptujemy takie sytuacje.

Odpowiedz
Gość 2010-10-27 o godz. 06:23
0

Pierwsza sprawa - człowiek ten uważa się za mężczyznę i mężczyzną psychicznie się czuje, choć biologicznie jest kobietą naładowaną testosteronem i z usuniętymi piersiami. Tytuł wydaje mi się więc nieprecyzyjny. Pytanie pokonkursowe - co czyni człowieka mężczyzną lub kobietą?
Inną kwestią są pytania zadane przez Kirkę. Nie potrafię na nie odpowiedzieć. Idealnie byłoby, żeby to dziecko nie było stygmatyzowane decyzją swoich rodziców. Ale nie jestem przekonana, czy nie będzie.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie