-
Gość odsłony: 2941
Moja mała Myszeńka
Niestety przegrała walkę o życie. Odeszła w 8 tc. W niedzielę plamienia, pojechaliśmy do szpitala gdzie uspokojono nas że wszystko jest w porządku. Miałam leżeć i odpoczywać. Niestety w poniedziałek wieczorem krwotok, jazda do szpitala, gdzie lekarz stwierdził brak zarodka i resztki jaja płodowego w macicy. Zabieg.
Wiem, że tak sie zdarza. Wiem, że tak czasem lepiej. Wiem, że następne ciąże mogą być ok. Ale nie mogę uwierzyć że to właśnie nas spotkało, nie brałam tego w ogóle pod uwagę w swojej naiwności.
Myślę, że dojdziemy do siebie i za parę miesięcy wrócimy do starań, ale następna ciąża będzie okupiona wielkim stresem...
Mam wrażenie że zawiodłam. Męża, rodzinę, to dzieciątko. Wiem, że rozsądek mówi co innego ale niestety uczucia pozostają.
Dziękuję, czuję sie lepiej już troszkę...zajęłam sie wszystkimi zaległymi sprawami i staram się nie rozmyślać za dużo...
Powoli jakoś przestaje być to dla mnie realne, czasem łapie się na tym, że mam wrażenie jakby to się zdarzyło komuś innemu....
ustaliliśmy z mężem, że w wakacje ponowimy starania...i miejmy nadzieję, że tym razem ze szczęśliwym zakończeniem.
myszowata tak strasznie przykro! :goodman: I tak jestes strasznie dzielna kobieta, ze chociaz tak sobie radzisz! Trzymaj sie i nigdy sie nie poddawaj, dla Twojego Aniołka! :goodman:
Odpowiedz
Mam wrażenie że z każdym dniem jest gorzej - i fizycznie i psychicznie. Brzuch mnie boli nadal, nie wiem czy to normalne że tak długo, i siedząc w pracy czuje jakbym miałam podwyższoną temperaturę...chyba się zwolnię wcześniej. A mogłam brać zwolnienie ale stwierdziłam że lepiej nie siedzieć w domu samemu.
Psychicznie szkoda gadać...staram się zajmować czymś ale najchętniej tylko bym spała...
przykro mi bardzo :usciski:
i małe pocieszenie (bo nie przeżyłam tego) - za jakiś czas będzie lepiej..
Dziękuje Wam wszystkim za wsparcie. Jesteście kochane.
Otuchy dodają mi piękne ciążowe lub dzieciowe linijki w podpisach dziewczyn które także przeszły przez poronienie.
Powoli dochodzimy do siebie, choć fizycznie kiepsko.
Teraz musimy wszystko na nowo sobie poukładać, bo ten rok był już zaplanowany i podporządkowany ciąży i dziecku. Mąż stwierdził, że nie chce się "za szybko" znów starać i woli trochę odczekać, nie wiem co znaczy za szybko. A moją myślą przyznam było żeby jak najszybciej znów być w ciąży...która będzie jedna wielką nerwówką, już to wiem.
Staram sie czymś zająć, wróciłam do haftowania. Dam radę.
Nie ty zawiodłaś, tylko natura. Ona niestety miewa swoje kaprysy, które nas-ludzi bolą. Czasem obdarza nas więlkim szczęściem, a czasem goryczą.
Trzymaj się i wiedz, że dużo ludzi ciepło o tobie myśli. O tobie i twoim dzieciątku.
Jest mi bardzo, bardzo przykro!
:(
Trzymajcie się jakoś. :goodman:
Zadna z nas nie myśli o tym gdy zachodzi w ciążę a jednak to się dzieje i jedyne co możemy to pamiętać.
Współczuję bardzo, bo wiem co czujesz :(
Bardzo mi przykro...
Domyślam się jak jest Ci ciężko. Ja też czułam, że zawiodłam moje dziecko. Z czasem to uczucie minęło. Pomogła mi wiara, że juz zawsze będę mamą mojego dziecka. To, że fizycznie nie ma go przy mnie, nie oznacza, że nie ma go nigdzie.
Życzę Ci, żebyś odnalazła spokój.
Boże tak mi przykro :usciski: Łzy mi w oczach staneły po przeczytaniu, bo śledziłam wasz wątek
Trzymaj się jakoś :usciski:
Podobne tematy