• aneczka_kaczorek odsłony: 2918

    W poszukiwaniu samej siebie...

    Pisze dla tego że muszę porostu chcę to z siebie wyrzucić. Nie liczę na z rozumienie bo skoro najbliższe mi osoby które kocham mnie nie rozumieją to czy jest ktoś jeszcze kto by mógł.

    Mam męża i synka teoretycznie powinnam być szczęśliwa ale nie umiem. Nie potrawie się odnaleźć. W ciąży przytyłam 30 kg teraz zostało mi 15 kg do zgubienia lustro omijam szerokim łukiem bo nie mogę się na siebie patrzeć nabieram wtedy jeszcze gorszego obrzydzenia do samej siebie. Z tego też powodu nie pozwalam się mężowi do siebie dotykać.
    Następną częścią jeszcze jest moja choroba od jakiś dwóch lat leczę się na SLE jest ona nieuleczalna prze nią tez mam zerową odporności i dlatego nie ma laminie pracy ponieważ błyskawicznie się zarażam. Choroba nie jest może najgorsza ale w trakcie postępów jest upierdliwa.
    Ale to jest tylko połowa problemów reszta polega na tym że mój małżonek pije co prawda nie upaja się do nieprzytomności ale na palcach u jednej ręki mogę policzyć dni w miesiącu kiedy jest naprawdę trzeźwy. Pije cokolwiek piwo, wódkę, koniak a najczęściej bimber. Ponieważ mam oto pretensje chowa się po kontach bo myśli że się nie domyśle że wypił.
    Na początku małżeństwa rozmawiałam tłumaczyłam myślałam że jak będzie dziecko to coś się zmieni, a tu nic jak byłam w ciąży to tak samo tłumaczyłam że mam zagrożoną ciąże że każdej chwili trzeba będzie jechać do szpitala ale to jak grochem o ścianę zawsze miał argument ja mak kolegów którzy zawsze mnie zawiozą albo kochanie od czego są taksówki.
    Teraz kiedy mamy synka jest tak samo a ponieważ mamy ustalone że wieczorem i nocy to on zajmuje się małym to ja i tak nie spuszczam ich z oczu bo się boje.
    Kocham mojego synka i nie mogę o zostawić z mężem. Zostawiając męża nie będę miała nikogo poza dzieckiem i moją mamą.
    Nie umiem tak dalej żyć duszę się sama w sobie gdyby nie dziecko rozwiązanie było by prostsze. Nie wiem co mam robić jak to zmienić jak uciec. Jak mam odnaleźć samą siebie bo gdzieś się zgubiłam tylko w którym momęcie.

    Odpowiedzi (9)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-12-13, 07:55:51
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
kasiakus 2010-12-13 o godz. 07:55
0

co ja mogę napisać....alkholik (drugi mąż mojej mamy-naszczęście nie mój ojciec) zniszczył jej życie. Mama odeszła w wieku 46 lat między innymi przez niego, nerwica, choroba brak wsparcia, ciągle odmawianie sobie wszystkiego dla dzieci, dla dzieci....a ja i moje rodzeństwo wolelibyśmy zeby wychowała nas sama i była z nami teraz kiedy dorośliśmy.....on chodzi po świecie, dalej pije i tylko przynosi nam wstyd przed rodziną, znajomymi, sąsiadami a jej nie ma (w duzej mierze to jego zasługa, ale to juz dłuższa historia).

Spróbuj podac mężowi dłoń ale jeśli nie zrozumie i nie zechce sie leczyć, uciekaj dla siebie i dla maleństwa.

Odpowiedz
Gość 2010-12-12 o godz. 06:35
0

przede wszystkim psycholog - to najważniejsze
masz do tego prawo, masz i obowiązek wobec synka i nie masz wytłumaczenia, że daleko albo drogo/

Pomyśl tak - teraz albo nigdy, wg mnie po prostu musisz.

Wybacz, że pisze tak kategorycznie, mam nadzieje że sie nie obrazisz i pójdziesz do psychologa, albo obraź się - i na złość - idź na terapię.
Przytulam i trzymam kciuki za Ciebie.
Będzie dobrze :)

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 22:22
0

O problemach alkoholowych wiem niewiele, wiec glosu w tej sprawie zabierać nie będę, bo i tak moje poprzedniczki napisaly już wiele i mądrze.
Natomiast co do pozostalych kilogramów po ciąży - mam identyczną sytuacje jak Ty,ale juz bedac w ciazy wiedzialam, ze nie bede czekac az same sie zrzuca.
3 tygopdnie po porodzie zapisalam sie na cwiczenia, na masaże wyszczuplajace - wszedzie ze soba zabieram Mala - dziecko nie musi bycwytlumaczeniem, ze nie mozna, ze sie nie da. Bylam takze u dietetyczki, dzieki ktorej schudlam przed ciaza 7 kg. Wedlug niej musze przetrwac pol roku po porodzie, aby mozna bylo zajac sie "profesjonalnym" zrzucaniem kilogramow. Ale juz teraz nie jem slodyczy, unikam smazonego, coraz czesciej pieczywo zastepuje pieczywem chrupkim. A lustra nie unikam - wrecz przeciwnie - jest moim straznikiem przypominajacym ze jeszcze wiele jest do zrobienia.
Zaciskam kciuki za Twoja silna wole i chec walki przede wszystkim o siebie i dziecko.

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 00:27
0

madziula 22 napisał(a):Leteecia napisał(a):Z perspektywy DDA mogę powiedzieć, że nie ma nic gorszego niż pijący ojciec (rodzic). Lata wyglądania w oknie, strach i chora miłość połączona z nienawiścią. Lata przymusowego wybaczania. Lata życia z człowiekiem, który nie znosi sprzeciwu. Lata pozorów i udawania przed wszystkimi - łącznie ze sobą. Gdybym mogła zmienić czas - to chciałabym powiedzieć mojej mamie, żeby odeszła, żeby nie zostawała ze względu na mnie. Teraz, po 26 latach małżeństwa, rodzice i tak się rozwodzą. Alkoholik po tylu latach picia niestety już nie ma uczuć. Zniszczy, jeśli nie wszystko, to wiele aby osiągnąć swój nierealny cel - wolność. Wolność, której nigdy nie będzie miał - bo jest więźniem swojego nałogu.
A ślad niestety pozostanie w mamie i we mnie na zawsze - za każdym razem jak mój mąż sięga po alkohol robi mi się słabo ( a zdarza mu się jedynie okazyjnie, bardzo rzadko), nieraz zrobiłam mu awanturę. Na pewne rzeczy reaguję wręcz nienormalnym gniewem, agresją, smutkiem... trudno kochać, jeszcze trudniej uwierzyć, że ktoś nas kocha...

Gdybym mogła jakoś pomóc to pisz.
Przytulam mocno i życzę dużo siły...
jakbym to ja napisała :(, tyle, że moi rodzice raczej się nie rozwiodą, mama nigdy go nie zostawi..... :mur:
to tez moja historia. moja mama nadal trwa i jest wspołuzalezniona własnie przez to bierne trwanie. nie wiem dlaczego ale jest przy ojcu. Jako DDA teraz wiem i widze jakie spustoszenie w mojej psychice zrobiła wodka w rodzinie.
Jestem w trakcie terapii i naprawde wart zawalczyc o siebie, a jesli nawet nie o siebie to o dziecko ktore teraz jest malutkie i chłonie zachowanie twojego meza jak gabka. najgorsze jest to ze twoj maz moze zaczac pic coraz bardziej i byc moze bedzie was terroryzował ( nie mowie ze tak bedzie ale pisze to z doswiadczenia ) jesli twoje dziecko od małego bedzie chowane w takim klimacie to stanie sie to dla niego normalne, zbudzi sie agresja , nerwy, depresje itd czyli rzeczy z ktorymi walcza DDA. Bardzo łatwo przylgnie do takiej osoby łatka nerwusa. złosliwaca a przeciez to wszystko ma podłoze z dzieciństwa.
Teraz zaczynam tworzyc nowa swoja rodzine . Maz nie pije i dzieki bogu, ja tez mam awersje do alkoholu, ale za kazdym razem kiedy jestem u rodziców i widze wodke staje sie znowu małym bezradnym zastraszonym dzieckiem inajchetniej chce uciekac.
. Walcz o siebie, teraz wiem ze lepiej miec jedbnego szczesliwego rodzica niz alkoholika w pełnej rodziniei wstydzic sie na kazdym kroku czekac czy do godz. 15 przyjdzie trzezwy a jak nie to znaczy ze pije.
Kiedy zyjesz z takim człowiekeim zatracasz swoja osobowosc w koncu przywykniesz az wreszcie bedzie to "normalne" .

Jesli chciałabys pogadac to pisz na priv. Powodzenia i przytulam. Walcz o dziecko niech ma normalne dzieciństwo, dzieci duzo widza nawet jak sa malutkie , to naprawde zostaje w głowie

Odpowiedz
Gość 2010-11-17 o godz. 23:54
0

Aneczko, jeszcze ja przytulam.

(Zgłasza się osoba, która nie miała problemów z rodzicami, za to z mężem owszem...udało nam się chyba wyjść powolutku na prostą...)

Z Twojego postu przebija takie olbrzymie zmęczenie...I poczucie, że nie masz oparcia w najbliższej osobie...Nie rozwiążesz swojego problemu szybko, nie dasz też rady sama męża z alkoholizmu wyciągnąć. To jego choroba. Nie Twoja. Twoją jest poczucie winy, że pomimo Twoich starań i tłumaczeń on pije, prawdopodobnie przychodzi Ci na myśl, że zawiodłaś, bo nie umiesz go z tego wyleczyć. Co Ci mogę napisać...nie zmienisz go, pozostając w niezmiennym układzie, który sobie wypracowaliście. Możesz za to zająć się troszeczkę sobą.

Są ośrodki leczenia uzaleznień, oferujące bezpłatną pomoc psychologiczną dla osób mieszkających z osobami uzależnionymi od alkoholu. Ta pomoc nie polega na zaciągnięciu męża do obowiązkowego leczenia (na taki krok musiałby zdecydowac się sam). Polega na możliwości zrzucenia ciężaru całego dnia psychologowi, który nie tylko biernie Cię wysłucha (chociaż to też, a uwierz mi, że możliwość wyrzucenia z siebie wszystkich lęków do osoby, która NAPRAWDĘ ROZUMIE, jest nie do przecenienia!), ale również, jesli wyrazisz na to zgodę, postawi Ci pytania, które pozwolą na spojrzenie na Ciebie i Twoją sytuację "z zewnątrz". Oj, jak to rozjaśnia obraz, mówię Ci! Ja się czułam wyżęta przez wyżymaczkę, po godzinnej wizycie wyszłam prawie na czworakach, a w nocy ... spałam jak kamień, pierwszy raz od bardzo długiego czasu.
Boli jak cholera, ale pomaga. Warto. Dla SIEBIE warto. Masz pełne prawo do skorzystania z możliwości pomocy. I do uzyskania odrobiny odpoczynku, którego Ci tak teraz brakuje...

Przytulam jeszcze raz i wierzę, że będzie jeszcze dobrze...

Odpowiedz
Reklama
fonia 2010-11-17 o godz. 03:51
0

Leteecia napisał(a):A ślad niestety pozostanie w mamie i we mnie na zawsze - za każdym razem jak mój mąż sięga po alkohol robi mi się słabo ( a zdarza mu się jedynie okazyjnie, bardzo rzadko), nieraz zrobiłam mu awanturę. Na pewne rzeczy reaguję wręcz nienormalnym gniewem, agresją, smutkiem... trudno kochać, jeszcze trudniej uwierzyć, że ktoś nas kocha...
kolejna do podpisu :(

aneczka_kaczorek - przede wszystkim odbuduj samą siebię, postaw na swoją moc ;) terapia - mimo, że brzmi poważnie, jest wielką szansą i nadzieją na odznalexienie, tgo pogubionego szcześcia.
Psycholog pomoże Ci wybrać dobre decyzje i odpowiednie środki, by trafić do Twojego meza. Może nie wszystko stracone (Twóje smutki maja odbicie w Waszej relacji-Ty nie możesz na siebie patrzeć, on pewnie też - dlatego zapija swoje kompleksy)

Odpowiedz
madziula 22 2010-11-17 o godz. 03:42
0

Leteecia napisał(a):Z perspektywy DDA mogę powiedzieć, że nie ma nic gorszego niż pijący ojciec (rodzic). Lata wyglądania w oknie, strach i chora miłość połączona z nienawiścią. Lata przymusowego wybaczania. Lata życia z człowiekiem, który nie znosi sprzeciwu. Lata pozorów i udawania przed wszystkimi - łącznie ze sobą. Gdybym mogła zmienić czas - to chciałabym powiedzieć mojej mamie, żeby odeszła, żeby nie zostawała ze względu na mnie. Teraz, po 26 latach małżeństwa, rodzice i tak się rozwodzą. Alkoholik po tylu latach picia niestety już nie ma uczuć. Zniszczy, jeśli nie wszystko, to wiele aby osiągnąć swój nierealny cel - wolność. Wolność, której nigdy nie będzie miał - bo jest więźniem swojego nałogu.
A ślad niestety pozostanie w mamie i we mnie na zawsze - za każdym razem jak mój mąż sięga po alkohol robi mi się słabo ( a zdarza mu się jedynie okazyjnie, bardzo rzadko), nieraz zrobiłam mu awanturę. Na pewne rzeczy reaguję wręcz nienormalnym gniewem, agresją, smutkiem... trudno kochać, jeszcze trudniej uwierzyć, że ktoś nas kocha...

Gdybym mogła jakoś pomóc to pisz.
Przytulam mocno i życzę dużo siły...
jakbym to ja napisała :(, tyle, że moi rodzice raczej się nie rozwiodą, mama nigdy go nie zostawi..... :mur:

Odpowiedz
Leteecia 2010-11-17 o godz. 03:21
0

agnetta napisał(a): Nie bardzo masz wpływ na to czy on będzie pił czy nie, ale możesz przede wszystkim zadbać o siebie. Są terapie i pomoc dla osób będących w związku z osobą nadużywającą alkohol. Przez ileś lat życia z taką osobą, druga strona trochę też się, że tak powiem "wykrzywia". Wpływa to między innymi na obniżone poczucie własnej wartości, uczucie bezradności. Temat jest bardzo długi i zakręcony. W każdym bądź razie taka terapia pozwala na wejście na drogę odnalezienia samej siebie. To długa i niełatwa droga, ale nagroda jest bardzo duża. Nic w życiu nie przychodzi tak po prostu.

Moja mama uczestniczyła w takiej terapii (współuzależnienie). Te spotkania ją uratowały - w pełnym znaczeniu tego słowa. W zasadzie jako dorosła kobieta po raz pierwszy zobaczyłam jak kroczy z podniesioną głową. W każdym większym mieście jest ośrodek leczenia uzależnień (często jest to część jakiejś poradni zdrowia psychicznego) - u nich można się dowiadywać.

Z perspektywy DDA mogę powiedzieć, że nie ma nic gorszego niż pijący ojciec (rodzic). Lata wyglądania w oknie, strach i chora miłość połączona z nienawiścią. Lata przymusowego wybaczania. Lata życia z człowiekiem, który nie znosi sprzeciwu. Lata pozorów i udawania przed wszystkimi - łącznie ze sobą. Gdybym mogła zmienić czas - to chciałabym powiedzieć mojej mamie, żeby odeszła, żeby nie zostawała ze względu na mnie. Teraz, po 26 latach małżeństwa, rodzice i tak się rozwodzą. Alkoholik po tylu latach picia niestety już nie ma uczuć. Zniszczy, jeśli nie wszystko, to wiele aby osiągnąć swój nierealny cel - wolność. Wolność, której nigdy nie będzie miał - bo jest więźniem swojego nałogu.
A ślad niestety pozostanie w mamie i we mnie na zawsze - za każdym razem jak mój mąż sięga po alkohol robi mi się słabo ( a zdarza mu się jedynie okazyjnie, bardzo rzadko), nieraz zrobiłam mu awanturę. Na pewne rzeczy reaguję wręcz nienormalnym gniewem, agresją, smutkiem... trudno kochać, jeszcze trudniej uwierzyć, że ktoś nas kocha...

Gdybym mogła jakoś pomóc to pisz.
Przytulam mocno i życzę dużo siły...

Odpowiedz
agnetta 2010-11-16 o godz. 23:40
0

Nie znam się na innych problemach, jednak napiszę tylko odnośnie picia alkoholu przez Twojego męża. Nie bardzo masz wpływ na to czy on będzie pił czy nie, ale możesz przede wszystkim zadbać o siebie. Są terapie i pomoc dla osób będących w związku z osobą nadużywającą alkohol. Przez ileś lat życia z taką osobą, druga strona trochę też się, że tak powiem "wykrzywia". Wpływa to między innymi na obniżone poczucie własnej wartości, uczucie bezradności. Temat jest bardzo długi i zakręcony. W każdym bądź razie taka terapia pozwala na wejście na drogę odnalezienia samej siebie. To długa i niełatwa droga, ale nagroda jest bardzo duża. Nic w życiu nie przychodzi tak po prostu.

A przede wszystkim to przytulam Cię mocno, choć wirtualnie :usciski:

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie