-
DobraC odsłony: 29761
Jakie buty/kapcie nosicie w domu?
Mam dosc typowych kapci! chetnie bym jakies balerinki czy cos...boso odpada (choc najbardziej lubie) bo po pierwsze wszedzie teraktoa a po drugie tupanie pietami nad glowami sasiadow nie chodzi w rachube...no wiec : co nosicie w domu?ps. kiedys nosilam krakowiaczki ale odpadlo ze wzgledu na tupanie...
Bez kapci nie wyobrażam sobie życia! Kapcie to podstawa. Najbardziej lubię zwykłe, kupowane na Dworcu Zachodnim "góralskie". Noga się nie poci, nie jest za gorąco, po prostu lux. ;)
OdpowiedzDobrze, że sciągasz buty będąc w gości,ale na boso sie nie chodzi, bo to po prostu i źle wygląda (nie mieszkamy w dzungli) i jest nieestetyczne (wszystkie grzyby i inne świństwa się na stopach zbierają). Powinno się akceptować kapcie jakie gospodarz daje i tyle, a jak się ktoś brzydzi to wystarczy zaopatrzyc się w skarpetki i tyle (można je nawet mieć w kieszeni). Ja akurat mam zawsze wyprane lub umyte kapcie dla każdego gościa (każdy czy to gość czy hydraulik musi ściągać buty), nikt nie zakłada po kimś noszonych, wystarczy trochę organizacji i jest spoko.
Odpowiedz
natamo napisał(a):Kiedy kogoś odwiedzam, to przy wejściu zabieram się do zdejmowania butów. Jeśli gospodarze protestują, nie ściągam.
Ja tak samo, chociaż czasem, mimo protestów, ściągam - jakoś nieswojo się czuję, chodząc komuś np. po dywanie w butach, po którym to dywanie ta osoba na codzień chodzi boso lub w skarpetkach.
Jest jedna rzecz, której nie cierpię odnośnie obuwia w gościach - nie znoszę, kiedy ktoś mi proponuje jakies 'kapcie dla gości' , które dostaje każdy odwiedzający ten dom gość. Szczególnie, jeśli są to jakieś stare, wydeptane kapciochy wątpliwej czystości, ja mam akurat bose stopy, grzecznie odmawiam, a ta osoba nalega! :/ BLE! to już wolę, zeby mi stopy marzły :/
Tylko i wyłącznie kapcie.
Latem różnie klapki, balerinki, tenisowki, kapcie lub boso
W zimie cieple kapcie typu bambosze
W domu nosi się kapcie, nie wiem z czym ma autorka (DobraC) problem. Może to choroba polska , czyli chęć bycia znowu tak zwanym "światowym". Polak jedzie gdzieś na zachod i widzi, że Anglik albo Niemiec czy Amerykanin ubiera się tak a nie inaczej i już czuje się nieswojo, bo w Polsce tak nie jest, więc po powrocie musi koniecznie jak małpa kopiować to co widział na zachodzie, bo inaczej czuje się niespełniony. Ja nie potrzebuję wytycznych od ludzi zachodu, nie mam kompleksów, noszę kapcie w domu, tak po polsku i jest dobrze. Aha, i jestem młody, nie wstydzę się ubierać po naszemu.
Odpowiedz
Po domu zawsze chodzę w kapciach, mąż również.
Kiedy przychodzą do mnie goście, to proszę żeby nie zdejmowali butów, bo mamy w domu dwa psy i podłoga nie należy do tych, z których można jeść. Wyjątkiem są dziewczyny w szpilkach. Ale te zwykle same domyślają się, żeby je zdjąć i nie robią z tego problemu. Nie zniosłabym gdyby ktoś podziubałby moje nowe panele :axe:
Denerwuje mnie natomiast to, jeśli ktoś przychodzi z dzieckiem, nie ściąga mu butów, a potem dzieciak ładuje się w nich na sofy lub fotele (są w jasnym kolorze). Ale zwykle nie zwracam rodzicom uwagi, bo na szczęście łatwo je wyczyścić.
Kiedy kogoś odwiedzam, to przy wejściu zabieram się do zdejmowania butów. Jeśli gospodarze protestują, nie ściągam.
carol napisał(a):idac w gosci - zawsze zdejmuje buty - chyba ze slysze stanowczy protest ze strony gospodarzy - wtedy zostaje w tym w czym przyszlam.
u mnie wiekszosc pyta czy moze zostac w butach, ewnetualnie jak widze ze zdejmuja to prosze by jednak zostali, jesli chca.
I tak mi sie wydaje ze jest ok.
Bedac gosciem nie proszona zdejmuje, bedac gospodarzem prosze by zostali w obuwiu jesli chca... (pomijam extrema typu ublocone do kostek trepy ;) )
ja się podłączam - taka samą zasadę stosuję...
kurczak napisał(a):esli pani domu ma takie a nie inne widzimisie - nieważne jak wg. dalekie od etykiety, uważam, ze do dobrego wychowania gościa nalezy udawanie, ze tego nie widzi.
pochodze z domu, w ktorym gospodyni mowi ze zapraszajac gosci - to ONI maja sie dobrze czuc... znasz bajke o kwoce? ta z akademii pana kleksa? ;)
idac w gosci - zawsze zdejmuje buty - chyba ze slysze stanowczy protest ze strony gospodarzy - wtedy zostaje w tym w czym przyszlam.
u mnie wiekszosc pyta czy moze zostac w butach, ewnetualnie jak widze ze zdejmuja to prosze by jednak zostali, jesli chca.
I tak mi sie wydaje ze jest ok.
Bedac gosciem nie proszona zdejmuje, bedac gospodarzem prosze by zostali w obuwiu jesli chca... (pomijam extrema typu ublocone do kostek trepy ;) )
Założenie że kobieta, która głównie chodzi w szpilkach, przyjdzie nagle do kogoś na imprezę w "cichobiegach", jest lekko mówiąć na wyrost, ponieważ zapewne nawet nie będzie ich miała a to wiąże się z pozostałymi "po któreśtam": np. nie przyjdzie jej do głowy inne obuwie/bez szpilek czuje się nie ubrana. Oprócz skrajnych przypadków, o których z reguły dobrze wiemy wcześniej, nie podejrzewam tutaj akurat żadnej premedytacji w doborze obuwia, nawet w przypadku osoby, która szpilki nosi od święta, bo akurat parapetówę może uznać za okazję godną eleganckiej oprawy.
Moim zdaniem w przypadkach ekstremalnych należy po prostu z góry poprosić o przyjście w obuwiu bardziej neutralnym niż szpilki (chociaż i płaskimi obcasami można podłogę porysować) niż później przeżywać katusze.
Albo zalezy nam na podłodze albo na wątpliwej jakości stosunkach z bratową, które jak mogę jedynie przypuszczać nie rokują na zmianę na lepsze, niezależnie do stanu podłogi.
Osobiście nie wymagam od gości zdejmowania butów ale i tego nie zabraniam, bo sama najlepiej czyję się na boso i jeśli tylko nie jestem z wizyta oficjalną buty zdejmuję.
A tak z drugiej strony parkiet, po którym szybko zostają ślady po szpilkach jest po prostu źle utwardzony i większe pretenesje należałyby się wykonawacy niż właścicielce szpilek....
Podpisze sie pod slowami kurczaka.
Sama zdejmuje buty jak jestem w czyjms domu,u mnie jest mi to obojetne,aczkolwiek stresuje mnie to,ze ktos porysuje moje piekne panele szpilkami,albo ze moze to przeszkadzac sasiadom z dolu. No ale nie namawiam.
Jesli chodzi o kapcie,nie mam takowych dla gosci i sama z takich nie korzystam w gosciach.
Fiona spójrz na to tak z drugiej strony. Zapraszasz na parapetówkę ( bo musisz inaczej nie wypada) brata ze znienawidzona bratową. No i ta włazi z szpilach i zostawia ci paskudne ślady w Twojej cudnej, nawej podłodze.
Zamknęłaś usta bo na Forumi przeczytałas, ze to nietakt zwracac uwage. Potem lejesz krokodyle łzy. Albo i zwracasz uwagę i w odpowiedzi słyszysz, zes chamka i wtedy odpuszczasz lub bratowa odwraca się na pięcie i trzaska drzwiami bo, ta dla odmiany też na forum przeczytała, ze tak nalezy robić, więc z pospólstwem bratać się nie będzie.
Co myślisz o takiej osobie?
No i co ja mam zrobić jako ta znienawidzona bratowa, która ( o ile ją zaproszą) niedługo bedzie bawic na watpliwej przyjemności imprezie parapetówkowej? A ta włąsciwie tylko i wyłacznie z uporem maniaka gania zawsze i wszedzie na 9- 11 cm szpilach.
fjona napisał(a):
Jo76 napisał(a):Ja mysle, ze przede wszystkim goscie powinni byc taktowni i idac na parapetowe nie zakladac szpilek...
dlaczego założenie szpilek jest nietaktem???
w szczególności gdy ide do kogoś na parapetówe i moge nie wiedzieć, że ma parkiet.
Dla mnie przychodzenie do czyjegos nowego/ukochanego/wychuchanego domu na pierwsza impreze w obuwiu, ktore niszczy powierzchnie jest nietaktem. Nie kazdy ma w domu terakote.
Zawsze jednak dana osoba moze probowac sie przemieszczac bez wbijania obcasow w podloge ;)
Mała napisał(a):Co zrobic, zeby tego uniknac a nie byc nietaktownym?
zrobić imprezkę z stylu japońskim :) tam wszyscy zdejmują buty od razu przy wejściu i nie ma dylematów.
Jo76 napisał(a):Ja mysle, ze przede wszystkim goscie powinni byc taktowni i idac na parapetowe nie zakladac szpilek...
dlaczego założenie szpilek jest nietaktem???
w szczególności gdy ide do kogoś na parapetówe i moge nie wiedzieć, że ma parkiet.
Mała napisał(a):Generalnie sie zgadzam z tym, ze naklanianie do zdejmowania butow to nietakt.
Ale... Mam kolezanke. Robila parapetowke w swoim nowym domu. Wszystko piekne, w pokojach parkiety. I jak sprzatala po imprezie, to o malo zawalu nie dostala, gdy zobaczyla w tymze wlasnie nowym parkiecie wgniecenia od damskich szpilek...
Co zrobic, zeby tego uniknac a nie byc nietaktownym?
Ja mysle, ze przede wszystkim goscie powinni byc taktowni i idac na parapetowe nie zakladac szpilek... bo teoretycznie nic innego nie pozostaje Ci.
fjona napisał(a):
i wierz mi kurczak, ja równiez nie jestem typem konfliktowym ani roszczeniowym, nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś prosił o zdjęcie butów bo najczęsciej sama to robie bo wole boso. nawet na tej imprezie tego nie usłyszałam, tylko pośrednio w toku imprezy wyszło, że gospodyni tego nie lubi (bo zjechała swojego męza za to, że po coś tam załozył sandały).
;)
Fiona nie było to tak bezpośrednio do Ciebie, co tak ogólnie w temacie.
Ja wychodze z założenia, ze zapraszam do siebie do domu i goszcze ludzi których lubię. To samo w druga stronę. Nie widzę powodu dla którego sama miałabym meczyć się popołudnie lub wieczór w niemiłym mi towarzystwie. A ludzie których się lubi wiele rzeczy się wybacza lub zwyczajnie patrzy przez palce na ich ( z naszego punktu widzenia) "wybryki"/widzimisie lub zasady.
Ja nie lubię przypadkowo sprawiac przykrości gospodarzom, to których przeciez nikt na siłe mnie nie ciągnie. A w definicję przykrości wchodzi sugerowanie ze są chamami i prostakami, bo "przecież nietaktem jest wzywanie do zdejmownia butów. A wogóle to co oni sobie wyobrażają"
Imprezy, kolacje służbowe w interesach załatwiamy w knajpach. Do domu na "proszone" imprezy zapraszam tylko bliskie i lubiane osoby. Fakt, ze to nigdy nie jest w garniaku i pod muchą. Stad siedzenie na kanapach/fotelach z podwiniętymi nogami nie jest źle widziane. Buty dla mnie w domu są zwyczajnie "sztywne" i wprowadzają na dzień dobry sztywną atmosferę. A ja chce by moi goście czuli się swobodnie. I ci zawsze wyskakują z butów.
Mała napisał(a):
Co zrobic, zeby tego uniknac a nie byc nietaktownym?
Nie zapraszać/rozluźnić kontakty z ludzm,i którzy nie mają tyle taktu, wyczucia i zrozumienia jak powinni się wtedy zachować.
Dla mnie podstawą kulturalnego zachowania sie jset nie tylko goła wiedza, sztywna etykieta ale także wyobraźnia, która pozwala prawidłową ta wiedzę wykorzystać . No chyba ze ktoś jest Królową Angielską lub aspiruje na miano tego co to "wyżej s..., niż d.... ma" - to wtedy to tylko sztywna etykieta. ;)
Generalnie sie zgadzam z tym, ze naklanianie do zdejmowania butow to nietakt.
Ale... Mam kolezanke. Robila parapetowke w swoim nowym domu. Wszystko piekne, w pokojach parkiety. I jak sprzatala po imprezie, to o malo zawalu nie dostala, gdy zobaczyla w tymze wlasnie nowym parkiecie wgniecenia od damskich szpilek...
Co zrobic, zeby tego uniknac a nie byc nietaktownym?
jeśli mowa o szpilkach to tylko dodam, że ja miałam na sobie płaskie baleriny. ale cokolwiek by to nie było, buty traktuję jako częśc stroju i nikogo nie namawiałabym u siebie do ich zdjęcia. pomimo, że mam dzieci wybitnie podłogowe. uważam, że w dobrym tonie jest tego nie robić. ale pewnie, że "wolnoć Tomku w swoim domku"...
i wierz mi kurczak, ja równiez nie jestem typem konfliktowym ani roszczeniowym, nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś prosił o zdjęcie butów bo najczęsciej sama to robie bo wole boso. nawet na tej imprezie tego nie usłyszałam, tylko pośrednio w toku imprezy wyszło, że gospodyni tego nie lubi (bo zjechała swojego męza za to, że po coś tam załozył sandały).
U nas roznie - niektorzy goscie sciagaja, niektorzy zostaja w butach - jak im wygodnie... przed wiekszymi imprezami zwijam biale dywany w duzym pokoju i juz. Panele sie dobrze myje.
W gosciach zwykle sciagam buty, bo nie lubie w nich chodzic po domu, no chyba, ze impreza bardziej elegancka...
Robię i to i to. Nie jestem typem, który prowadzi otwarty dom.
Ale ja tez wychodze z innego założenia - wbrew pozorom nie jestem typem konfliktowym i nie mam roszczeniowego podejscia do jakichkolwiek spraw zyciowych. Zawsze ja się naginam do innych, w tym także a włąsciwie zawsze szanuję zasady, które ktos ustanowił w swoim domu i nie staram się naprostowac czyichs zasad.
Jesli pani domu ma takie a nie inne widzimisie - nieważne jak wg. dalekie od etykiety, uważam, ze do dobrego wychowania gościa nalezy udawanie, ze tego nie widzi.
Wiec ja przynajmniej wolę wyczuc jakie oczekiwania ma pani domu. I wolę zdjąć szpilki i wyglądać "smiesznie" w kiecce niż srtesować gospodarzy. A napewno nie warknełabym, ze to niekulturalne. Ale to ja.
Wiec w gościach zjem wszystko i bede chwalić pod niebiosa jakie to pyszne, głosno wychwalac kiczowaty gust pani domu i smigac w pończochach po podłogach - po to by docenić gospodarzy i nie sprawiac im przykrości.
kurczak napisał(a):Ja szpilek w swoim domu nie toleruje 8) A w łazience mam biały chodnik.
Moi goście zawsze sami wyskakują z butów i ja nigdy nie protestuję.
To chowaj chodnik, albo nie zapraszaj gości. To żaden argument, to tak, jakby powiedzieć, zawsze mlaszczę przy stole, bo tak lubię, o!
Ja szpilek w swoim domu nie toleruje 8) A w łazience mam biały chodnik.
Moi goście zawsze sami wyskakują z butów i ja nigdy nie protestuję.
ja byłam w weekend na imprezie, gdzie mi w dość nietaktowny sposób zasugerowano, że powinnam była zdjąc buty. niefajne to to było. (dodam, że dzieci w domu niet, pogoda ładna, buty czyściutkie i nowiutkie :lizak: były częścią stroju)
więc mnie poohatka, lepiej nie zapraszaj do siebie, bo juz mam riposte przygotowaną ;)
Nigdy nie nakłaniam do zdejmowania butów w moim mieszkaniu.
Sama też tego nie lubię i cieszę się, kiedy widzę, że gospodarz domu nie ma nic przeciwko mojemu chodzeniu w butach. Kiedy jednak widzę, że coś jest nie tak, albo kiedy w domu są małe dzieci, zdejmuję buty i chodzę u kogoś na bosaka. Wyjątkiem są imprezy i spotkania towarzyskie w szerszym gronie wtedy nie dam z siebie zrobić dziwadła w eleganckim stroju i w rajstopach. Ignoruję wtedy sygnały w postaci zdjętych butów innych gości przy drzwiach itp. A werbalnie, o zdjęcie butów, nikt nigdy mnie nie poprosił.
U moich rodziców mam własną parę kapci, które są tylko moje. Podobnie zrobiła moja teściowa, kupując mi włochate różowe kapciochy lol . Jest to super rozwiązanie, bo mieszkamy w różnych miastach, i jeśli odwiedzamy teściów, to zazwyczaj zostajemy u nich na noc, więc trudno byłoby mieć tylko buty.
W domu chodzę na boso albo w japonkach, przeznaczonych wyłącznie do użytku domowego. Zimą po kąpieli i wieczorem używam takich kapci frotte. Nigdy nie proszę gości o ściągnięcie butów, bo to dla mnie szczyt złego wychowania, ale jak przychodzę do kogoś, kto ma małe dziecko, a na dworze jest syficznie, to ściągam. Jak jest ładna pogoda, brak błota, wody itp to zostaję w butach, bez przesady, troszkę kurzu chyba jest wliczone w koszty zapraszania gości. Jak sama mam gości, to też zakładam buty, przyjmowanie gości w kapciach to trochę tak, jak w papilotach :D
Kiedyś byłam zaproszona na chrzciny w czeskiej Pradze, goście w eleganckich strojach, a na wejściu pani domu rozdaje kapcie Nie wyszłam, jak tata Natalii25, bo za daleko do domu, ale odmówiłam zdjęcia butów. I chyba byłam tak stanowcza, że dali mi spokój. Toż to masakra jakaś, panowie w garniturach i skarpetach lol
Aha, a jak ktoś od progu zabiera się do zdejmowania butów, to powinno sie zaprotestować. Raz tylko, a jak gość się upiera, to należy dać mu spokój, ale moim zdaniem nie wyskakiwać ze zużytymi kapciami i zachęcać do ubrania:) Moja teściowa tak ma, zawsze usiłuje mi wkręcić jakieś stare kapcie, nie wiadomo po kim, a mi się cofa na samą myśl, że miałabym czyjeś kapcie ubrać :O
my protestujemy i mowimy ze sami chodzimy w butach i specjalnie po to robilismy terakote wszedzie.
chyba ze to moja psiaspiola ktora tak jak ja uwielbia latac na bosaka.
od kiedy mam Milka to czesciej zdejmuje buty gdzies bo wygodniej mi na bosaka gdzies na ziemi w kucki siedziec dla towarzystwa synkowi
Magae napisał(a):Coś w tym chyba jest, bo mój mąż mi czasem zwraca uwagę, że na bosaka tupię
też tak mam :)
ale przyszłam to z inną sprawą.
mam pytanie: czy zapraszając gości do domu jak oni zdejmują obuwie przy wejściu to powiino się zaprotestować, i powiedzieć żeby nie zdejmowali, czy przyzwalając na zdjęcie butów bez protestu popełniamy nietakt?
natalia25 napisał(a):przy normalnym myciu podłóg, kiedy wszyscy chodzą na boso bądź w skarpetkach nie ma szans, żeby były jakieś specjalnie czarne:)
Nie przy moim psie 8) lol
Choć jeszcze dochodzi kwestia sprecyzowania co to znaczy 'normalne mycie' ;)
Podłogę myjemy i odkurzamy średnio co dwa dni a i tak skarpetki nie będą czyste - nawet nie tyle czarne co od spodu całe w sierści. Mimo mycia podłóg, czesania codziennego psa
Inna sprawa, że już się przyzwyczaiłam - nawet na praniu prosto z pralki znajduję włosy psie więc....
Mnie chodzenie w skarpetkach po dom doprowadziło kilka razy na skraj śmierci przez utratę równowagi na zakręcie lol
Stopery na skarpetkach też g...... dają
Odmawiam - chodzę na boska, tupię piętami i kłapię platfusami 8)
Alexa napisał(a):Mnie to zastanowilo stwierdzenie ze na boso się tupie sąsiadom :o :D
Powaga? Przecież na boso to cichutko jest :D
Wg moich sąsiadów z dołu, z bloku - na bosaka tupie się piętami :)
Coś w tym chyba jest, bo mój mąż mi czasem zwraca uwagę, że na bosaka tupię ;)
A do biegania po domu - tylko skarpetki! No, chyba że jest bardzo zimno... wtedy ubieram kapcie - zakryte, z futerkiem.
Mnie to zastanowilo stwierdzenie ze na boso się tupie sąsiadom :o :D
Powaga? Przecież na boso to cichutko jest :D
O mamo Fagih aniele - bosssskie kapcie :love:
Moje stopy wyrażają permanentny postulat - "oddajcie nam wolność" lol
W związku z tym po domu nie uchowały mi się żadne kapcie - tylko boso.
A jak tylko robiu się ciepło sandałki, klapki (na obcasie) - byle się dało zrzucić jednym ruchem :D
Moje nowe kapcie :love:
Od spodu antypoślizgowe literki w napisie Oink! Oink! lol
Ja, gdyby to bylo takie proste (czyt. podgrzewana podloga, zmopowana przez kogos innego niz ja, codziennie ;)) to pewnie biegalam bym na boso non-stop.. ale: piesek w dom.. wchodzi sie z dworu od razu do kuchni.. poza tym sporo czasu spedzamy na dachu, wiec jednak w 'lapciach' trzeba biegac. Zazwyczaj sa to faktycznie japonki (uwielbiam flip flopy!), a jak jest juz bardzo zimno, to lubie zalozyc cieple kapcie skorzane, wyscielane futerkiem.
Odpowiedzzimą->ciepłe, góralskie kapciochy :D dostałam na gwiazdke od rodziców, bo moje poprzednie były już w stanie rozpadu. To są takie wzuwane buciki za kostkę, z futerkiem(wełenka) w srodku:] A teraz zwyczajne wsuwane bez palcow, bordowe. Latem, kiedy nie nosze skarpetek, japonki. Lubie chodzic na boso czasami, ale jestem od dziecka przyzwyczajona do kapci. a jako ze mam pokoj przy drzwiach wyjsiowych, to przed wejsciem jest czasem troche piasku i nie lubie, jak mi sie do stop przykleja;P
Odpowiedz
kiedyś nie cierpiałam kapci
a teraz nie umiem bez nich chodzić musze mieć coś na stopach bo zaraz mi zimno
zazwyczaj mam coś w tym stylu
a zimą lubię cos cieplejszego
Latem japonki, zimą i w chłodne dni- tylko cieplutkie , puchate kapciuszki, plus gruba frotowa skarpeta.
Nigdy boso, niecierrrrrpię.
amelani napisał(a):właśnie Fagih co to za tenisówy?
Nie wiem - dostałam na gwiazdkę lol
Podobne chyba widziałam na allegro ale nie dam głowy czy takie same czy nie.
DobraC napisał(a):Amelani, ladne :) co to za firma?
to akurat Scholl (więc cena bardziej butowa niż kapciowa ;) ) - mnie chodziło generalnie o typ, aczkolwiek te są takie lżejsze i delikatniejsze niż większość modeli pokrewnych.
właśnie Fagih co to za tenisówy?
amelani napisał(a):Dobra, a coś takiego - to nie kapcie, aczkolwiek do balerinek to też im daleko ;) wygodne w każdym razie 8)
http://imageshack.us
Oooo! To jest to! Takie kiedyś miałam i były bardzo wygodne.
W zależności od pogody i potrzeby ogrzania nóg biegam:
boso
w klapkach basenowych
kapciach materiałowych typu:
tenisówko-balerinkach:
Dobra, a coś takiego - to nie kapcie, aczkolwiek do balerinek to też im daleko ;) wygodne w każdym razie 8)
http://imageshack.us
ja glownie smigam po chacie w skarpetach antyposlizgowych :lizak:
mam jeszcze kapcie z H&M ze Snoopiem, rURZowe a na zimniejsze dni take z welny, goralskie na maxa ogrzewajace.
A mnie zimo bez kapci, nawet w chłodniejsze letnie dni - prawie zawsze mam lodowate nogi.
Obrzydza mnie chodzenie po domu w klapkach basenowych, w japonkach na skarpetki też... brrr
Moje kapcie muszą mieć zawsze zakryte palce i ocieplenie. Oto mniej więcej odpowiedni model:
oj kapcie to najwieksze zlo chodze tylko boso, ewentulanie w croscach (skrzacik nie sciagam, slowo :) ) Uwielbiam je i podobaja mi sie. Ja mam khaki :)
Najwiekszy problem mam na wyjazdach gdzie raczej nie latam boso tylko sie pilnuje
Julies napisał(a):cały czas boso. w zime czasem zakladam grube skarpetki, ale nie potrafie chodzic w kapciach i tyle!
ja tak samo!
i nie znoszenia tego klepanie po pietach ktore sobie urzadzaja klapki.
albo kapcie ktore sie dostaje w gosciach-nie sa jednorazowe a nie lubie po kims butow ubierac
Ja sobie bez ciapów nie wyobrażam.
Mąz, mama i ja mamy sórzane kapcie, tatuś i brat jakies gąbkowe.
Mam koleżanke, która jak przychodzi do nas przynosi ze sobą swoje kapciuchy robione przez jej mamę na drutach, takie do kostki....każdy robi jak mu wygodnie ;)
Ja chodzę w kapciach (przyzwyczaiłam się w akademiku) lub w samych skarpetach. Latem zazwyczaj boso.
Odpowiedz
Ja chodzę w tradycyjnych skórzanych klapkach, mam kilka par, więc jak mi się znudzą/skapcieją/zniszczą jedne to lądują w koszu i zakładam nowe. Niestety u mnie w domu to konieczność, bo podłoga bardzo zimna i stopy mi bardzo marzną. Nie cierpię szmaciaków, futrzaków itp.
Natomiast trochę trudności nastręcza mi przyjmowanie gości. Mam specjalne, nie noszone przez domowników klapki również skórzane, które delikatnie proponuję gościom. Ale po pierwsze nie zawsze ktoś chce, ok. nie namawiam i nie narzucam, ale w mieszkaniu podłoga naprawdę jest bardzo zimna i ja sama nie wytrzymałabym w cienkich rajstopach czy skarpetach. Z drugiej strony jak proponuję zostanie w butach to większość się oburza i zdejmuje je. Wielki problem to nie jest, ale zdaje sobie sprawę, że po 30 min. większość moich gości ma przemarznięte stopy. Nic tylko szukać dywanu.
Sama nienawidzę wciskania mi kapci, zwłaszcza noszonych przez innych domowników, za małych, za dużych itp. , a z kolei pozostanie w butach nie zawsze jest możliwe. Ostatnio byłam na imprezie i moje wejście zaczęło się od nachalnego wciskania mi zniszczonych kapci kilka numerów za małych, tak, że pięta była na podłodze a palce niemiłosiernie ściśnięte, ostatecznie kazali mi zostać w butach, no i niby wszystko fajnie, tylko, że miałam ocieplane zimowe buty, a pani domu beztrosko sobie biegała w lekkich pantofelkach. Zostałam posadzona przy kaloryferze i po godzinie zastanawiałam się czy już wyjść byle ochłodzić spocone stopy czy jeszcze wytrzymać :x Na boso odpadało, bo podłoga była strasznie brudna od butów pozostałych gości.
Tak żle i tak niedobrze
Nie umiem chodzić w domu inaczej niż w kapciach. Oczywiście warunek jest taki, że kapcie muszą być ładne/estetyczne, czyste, niezniszczone i "nierozklapciałe" ;) Bardzo często kupuję nowe, a stare wyrzucam. Gościom nigdy nie proponuję kapci, chyba że sami się domagają.
OdpowiedzA ja chodzę w klapkach basenowych. Bo tylko w tym mi wygodnie. Szału dostaję we wszelkiego rodzaju kapciach miękkich, ocieplanych i z zakrytymi palcami. Wolę grube skarpetki założyć.
Odpowiedz
DobraC napisał(a):Alma, cala dyskusja http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=53409&highlight=crocsy
wiadomo ze nie to ladne co ladne.. etc ;) ja sie tylko zastanawiam nad tym czy w takich butach noga sie nie poci...
No właśnie w tym cały sęk, że wcale się nie poci! To jest jakiś super bajer materiał kosmiczny, lekki i antypotliwy 8)
Jako kapcie i buty do ogrodu - w sam raz :P lol
ladybird7 napisał(a):a ja i tak chcde takie papciuszki :
niekoniecznie czerwone ;)
Wow! A nawet "łał"! ;) Mój "antyideał" z poprzedniej strony! ;) Do tego peniuar (cokolwiek to słowo oznacza) lol i papiloty i już "imycz" jest kompletny ;) lol
Ja w dmoku tylko boso, ewentualnie klapki schola(ale zawsze je gdzies zostawiam) :D
Odpowiedz
Kurczaku swiete slowa o tych kapciach do garnituru. U nas wszelkie imprezy rodzinne domowe to tak jak z "wesela" wyspianskiego: "trza byc w butach" :) nie wyobrazam sobie Wigilii w odswietnych ubraniach i kapciach - wtedy panie stukaja obcasikami a panowie glancuja lakierki ;)
co do czystosci podlogi... ekhm... no tak... codziennie jej nie myje (choc codziennie roomba zamiata ;) ) a pies swoje robi. nie powiem, myslalam ze jest czysciej ale Milek zaczal raczkowac a ja dzis zobaczylam stan bialego body w ktore go ubralam :mur:
poza tym na terakocie chyba bede sie za bardzo slizgac... nie mowac o tym co gdy goscie przychodza - skarpetki z nawet przybrudzonymi lekko pietami by mnie mocno stresowaly
co do ciuchow - popieram
Ja mam fioła na punkcie kapciochów wyjątkowego. Jakąs fobię Jak wszystko inne jestem w stanie tolerowac, tak z całego serca, gorąco nienawidzę rozklapaciałych, nieestetycznych szmatowatych kapci.
Psuje cały seksapil osoby, urok mieszkania, cały nastrój - wszystko.
No nie mogę - zwłaszca podczas uroczystości rodzinych - full makijaz, głowa prosto od fryzjera, tipsy ze mucha nie siada, kreacja i... te paskudne, bure, zagrzybiałe kapciochy....
Po domu chodze w czeszkach i w skarpetach.
Dobra - nie podejrzeam Cię, zebyś miała tak zasyfioną podłogę mieszkaniu byś miała czarne skarpety. ;)
To mi od razu kojarzy się z moda mieszkaniową.
Tez nie zrozumiem dlaczego ludzie jak wracają do domu musza zakładac stare, porwane, pogniecione szmaty. Rozumiem ze gdy mieszka sie na wsi i ma obrzadek. Ale w miescie?
Czy nie mozna przebrac się w coś wygodniejszego ale jednak esetycznego? Np. niezobowiązujace bojówki i tshirt - toz to fortuny nie kosztuje, a mozna bez wstydu i konieczności przebierania się smieci wyrzucić, do sklepu po bułki skoczyć.
sa tak paskudne ze az ladne ;)
a moje dziecko bez takich subtelnosci pojeciowych po prostu sie w nich zakochalo, hmmm...
najchetniej boso.
ewentualnie skarpety - jakos sie dopieraja, w razie potrzeby moge im zawsze zafundowac seans z wybielaczem ;)
w razie absolutnej potrzeby (remont czy cos w tym stylu) - klapki, ale nie piankowe.
Alix napisał(a):Oleta napisał(a):No to jeszcze mój "antyideał kapciowy" ;) lol
W takim czymś nie zobaczy mnie nikt nigdy:
http://www.fotosik.pl
Moze to nie kapcie 8)
Co by to nie było - jest paskudne! ;)
No to jeszcze mój "antyideał kapciowy" ;) lol
W takim czymś nie zobaczy mnie nikt nigdy:
http://www.fotosik.pl
Uwaga! Jakby ktos kiedyś ujrzał mnie w takim paskudztwie :vom: na nogach, to znaczy, że kosmici mnie porwali i posługują się moim ciałem bez udziału mojej świadomości! ;) lol
Podobne tematy