• Mała odsłony: 8692

    Dzieci i choroby czyli kaszanka od Przedszkolnych obyczajów

    Wydzielilam z watku "przedszkolne obyczaje"
    Dyskusja mocno odbiega od glownego tematu
    Ewasia

    Naturella, ja z koeli mam informacje, ze im wczesniej dziecko zacznie chorowac, tym lepiej. Nie mowie, oczywiscie o kilkumiesiecznym niemowlaczku, ale juz o takim zlobkowym.
    Dzieci duzo lagodniej przechodza choroby. Moj maz zarazil sie ospa od swojego wtedy dwuletniego brata. Sam mial 12. Brat mial trzy krostki na krzyz a moj maz mial je nawet w buzi.

    O walorach kontaktow z rowiesnikami, natezeniu zabaw z paniami, roznorodnosci prac manualnych i ruchowych nie bede sie rozwodzic. Dla mnie to argument przewazajacy bezwglednie szale na korzysc zlobka/przedszkola. Mimo chorob.

    A dwoje chorych dzieci w domu...? Coz, wtedy mama albo tata bierze L4 na dziecko i zwalnia troche obroty w pracy na rzecz dzieci... One _beda_ chorowac, czy nam sie to podoba, czy nie. Chorowanie jest wpisane w macierzynstwo.

    Odpowiedzi (125)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-12-17, 04:28:05
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
madzia 2010-12-17 o godz. 04:28
0

UUU, ostro bylo. Biometr dzisiaj niekorzystny, czy jak ? ;)

A w kwestii tematu: Maks do zlobka poszedl jak mial 10 mies ( wczesniej niania), chorowal kilka razy ( jako chorobe rozumiem infekcje z goraczka lub powaznymi objawami, raz mial zapalenie ucha, 2 razy katar z goraczka, raz ropna infekcje na twarzy i podejrzenie maloplytkowosci).

Tu gdzie mieszkamy nie ma L4 na dziecko, tu gdzie pracujemy jest mozliwosc 1 dnia zwolnienia ( pierwszy dzien choroby dziecka), babcie mieszkaja ponad 800 km od nas. Takze kombinujemy z wolnym, czasami wspieramy sie niania ( normalnie u nas sprzata, ale w sytuacjach wyjatkowych pilnuje Maksa).
Posylanie dziecka z katarem do zlobka jest zupelnie normalne i szeroko praktykowane. Mimo tego Maks choruje jw.
W zlobku dzieci spia na dworze, na placu zabaw bawia sie prawie codziennie ( w deszczu tez), pija wode z kranu ( ale tu dobra jest ) i mleko krowie ( OT).
Jest lista chorob i objawow, z ktorymi dziecko do zlobka nie moze chodzic.
Takze co kraj to obyczaj.

Co do odpornosci to oczywiscie jest ona dziedziczona, ale odpowiednim ( lub nieodpowiednim) postepowaniem mozna ja modyfikowac ;).

A co do chorego dziecka to tez roznie bywa, Maks jak choruje to spi z reguly calkiem niezle, nie wymiotuje ( chociaz nosa oczyszczac sobie nie pozwala), leki bierze znosnie ( tzn czesto podstepem, czasami sila, ale jakos sie udaje), marudny jest w granicach normy. Jedyne co, to odparza mu sie pupa bo jeszcze pieluchowy jest.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 20:55
0

O kurcze, a ja się zastanawiałam co tak dziewczyny dyskutują o obyczajach przedszkolnych, że tylko się strony doklejają.
Nie zaglądałam, bo nam do przedszkola jeszcze daleko...

Odpowiedz
aga_t 2010-12-16 o godz. 20:52
0

Dziewczyny, przepraszam, że może nie do końca na temat, ale po dokładnym przeczytaniu tego wątku i wątku "Przedszkolne obyczaje" uważam, że zupełnie bez uzasadnienia "najechałyście" w zorganizowanej ;) grupie na Małą. Myślę, że styl pisania Małej jest może trochę moralizatorski, bardzo konkretny i może ciut za bardzo "czarno-biały", ale wg. mnie pozbawiony złych intencji. Jak dla mnie, Waszej reakcji na jej odpowiedzi nie można nazwać "obroną konieczną".

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 20:37
0

[quote="Nela5"
U Neli w pzredszkolu nie wolno dziecku podać leku an gorączkę, ządnych leków.

z tego, co wiem w żadnym przedszkolu, ani w żadnej szkole nie można, tzn. w szkole może podać higienistka i nikt poza nią- takie są przepisy

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 20:27
0

a propos kataru... nie zawsze cięzki kataru, zapchany nos jest równoznaczne z zakażaniem innych dzieci.. Nie puszczam dzieci zakatarzonych do inncy dzieci, ale ja mam taką możliwość. Mogę brać urlopy, zwolnienia i co mi się podoba...
Sama chodziłąm do pzredszkola i moja siostra bliźnaiczka łapała wszytsko co mo zliwe, a ja chodziłąm zdrowa jak rydz.

mimo przejsc szpitalno-klinicznych z Damkiem nie lubie licytacji ila i jak często sciagam gluty Fridą... mnie zupełnie nie bierze pobieranie krwi u dziecka mimo iz sa "słyszalne" protesty... tzreba i kropka,
ale jak dziecko wymiotuje to ja razem z nim, nie jestem w stanie sprzątnąc po własnym dziecku - odrzuca mnie... czy to oznacza , ze ze mną coś nie tak 8)

U Neli w pzredszkolu nie wolno dziecku podać leku an gorączkę, ządnych leków.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-12-16 o godz. 18:13
0

Carrie napisał(a):DobraC napisał(a):Carrie napisał(a):
Życie weryfikuje. Zanim ocenisz, zastanów się..
DobraC napisał(a):
Co nie zmienia faktu ze byc moze sytuacja przymusi mnie kiedys by byc nieodpowiedzialna. Zycie nauczylo mnie zeby sie nie zarzekac.
co nie zmienia faktu ze jestes matka - prowadzisz dziecko do przedszkola. i widzisz inne dziecko latajace z gilem do pasa. jaka jest Twoja mysl? Rozumiesz ta druga matke? Myslisz sobie "pewnie ma trudna sytuacje, musze zrozumiec ze przyslala dziecko z katarem i jesli sie moje zarazi - trudno".

Jesli tak myslisz - jestem pelna podziwu. Ja nie bylabym chyba (chyba!) zdolna do takiego zrozumienia. Nie po tym jak widzialam jak sie male dziecko meczy z TYLKO katarem...
Dobra, uwierz. Rozumiem te matki. W moim pojęciu (może naiwna jestem) nikt dobrowolnie nie posłałby dziecka z lekkim nawet katarem do żłobka. Mnie zmusza sytuacja (i nie to, że się skarżę.. wiedziałam jak będzie). I wierzę w to, że innych też.

Uwierz, że gdybym tylko miała możliwość/wyjście cokolwiek nie puściłabym zakatarzonego choćby "lekko" dziecka do żłobka. Przykro mi to pisać, ale nie mam takiej możliwości.
Carrie, ja mam tak samo. I rozumiem i wiem że jestem rozumiana... ale jest mi czasem smutno, ciężko, płaczę jak wychodzę że żłobka i zostawiam tam Olę taką trochę "nieswoją"....

Odpowiedz
Anu 2010-12-16 o godz. 17:39
0

U nas jest wymagane zaświadczenie i bez zaświadczenia Antka po chorobie nie przyjmą.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 17:34
0

Carrie napisał(a):AsiaA napisał(a):Wiem, że są placówki które nie przyjmą dziecka z gorączką lub mocno przeziębionego; podobno dawniej /kilkadziesiąt lat wstecz/ potrzebne było zaświadczenie od pediatry o stanie zdrowia dziecka i jeśli było "chorowite" lekarz nie wydał takiego a placówka nie przyjmowała dziecka
Tak jest w Maksa żłobku. Wymagane jest zaświadczenie od lekarza, że dziecko zdrowe i może uczęszczać do żłobka po każdej nieobecności dłuższej niż 3 dni. Panie odsyłają również rodziców z dziećmi ewidentnie chorymi i każą wrócić z zaświadczeniem. Dzieci z gorączką nie przyjmują, leków nie podają (bo nie wolno) itp.
u nas nie jest to wymaganie; ale dla swojego spokoju idę do lekarza z rana gdy zamierzam Bąble puścić do żłoba i sprawdzać czy wszystko ok po chorobie teraz gdy mają taki jak to babki nazywają same żłobkowy katar to co jakiś czas kontrola czy to faktycznie "żłobkowy" czy nie coś innego;

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 17:32
0

Carrie u nas rodzice musieli napisać specjalne oświadczenie, że to z ich woli podajemy lekarstwo A i tak zasada weszła dopiero po naszych naciskach na dyrekcję i napuszczenie na nią pielęgniarki która miała dziecko w grupie. Tak naprawdę nawet syropu i leku na zbicie gorączki nie wolno podać dziecku w przedszkolu.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 17:27
0

AsiaA napisał(a):Wiem, że są placówki które nie przyjmą dziecka z gorączką lub mocno przeziębionego; podobno dawniej /kilkadziesiąt lat wstecz/ potrzebne było zaświadczenie od pediatry o stanie zdrowia dziecka i jeśli było "chorowite" lekarz nie wydał takiego a placówka nie przyjmowała dziecka
Tak jest w Maksa żłobku. Wymagane jest zaświadczenie od lekarza, że dziecko zdrowe i może uczęszczać do żłobka po każdej nieobecności dłuższej niż 3 dni. Panie odsyłają również rodziców z dziećmi ewidentnie chorymi i każą wrócić z zaświadczeniem. Dzieci z gorączką nie przyjmują, leków nie podają (bo nie wolno) itp.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-12-16 o godz. 17:24
0

Martusia napisał(a):naturella napisał(a):nie odpisuj na moje posty, bo zawolam Lobo przed monitor
faktycznie jak w przedszkolu. Teraz Mała powinnaś postraszyć tatą, albo lepiej starszym bratem.
nooo nie jak w przedszkolu, a dokładnie jak na pomyjach w słynnym wątku z księciunio... tiaa bardzo na poziomie

Ja chodziłam do przedszkola od 3 roku życia, przeszłam kilka katarów i ospę, nie narzekam.
Właśnie dzisiaj syn mocno się pochorował, a ja nie będąc na umowie i tak wzięłam wolne na syna (wyrozumiały szef? czy może normalny?). Jeśli choroba się przeciągnie kilka dni zwolnienia weźmie też mąż. Jakoś nie widzę innej opcji, a nie zamierzam zostawiać małego z opiekunką, gdy jest chory. Uściślę Bartek nie chodzi ani do żłobka ani przedszkola.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 17:23
0

Dziewczyny pomijając aspekty kto jest jaką matką i dlaczego a wracając do przedszkola. Powiem Wam coś z drugiej strony, pracowałam kilka lat w tym przybydku /prywatnym/ i powiem Wam, że dużo zalezy od placówki. To było małe 2 oddziałowe przedszkole, w średniej wielkości mieście.

Zgadzam się z natalią, że dzieciaki przychodzą do przedszkola chore i to bardzo, nie jakiś tam katarek. Rodzice przynoszą antybiotyki /bo gorączka już spadła, a dzecka nie było może 3 dni w przedszkolu/, leki na zbicie gorączki /bo miał tylko 38 w nocy, ale teraz nic mu już nie jest/ zakatarzone ale bez chusteczek do wycierania nosa /tutaj w kieszonce masz chusteczkę - jedną!/ przy czym my personel nie miałyśmy nic do gadania bo takie zasady panowały w placówce. Sama łapałam non stop przeziębienia i inne choróbska bo jak można być zdrowym przy tylu zarazkach? Cierpiały na tym dzieci, które spędzały odpowiedni czas w domu czyli np. 2 tyg bo ledwo wracały zaraz łapały nową chorobę - a rodzice w przypływie bezsilności i za poradą lekarza wypisywali dziecko na dwa - trzy miesiące z przedszkola /jeśli miał kto z nim być w domu/. Wiem, że są placówki które nie przyjmą dziecka z gorączką lub mocno przeziębionego; podobno dawniej /kilkadziesiąt lat wstecz/ potrzebne było zaświadczenie od pediatry o stanie zdrowia dziecka i jeśli było "chorowite" lekarz nie wydał takiego a placówka nie przyjmowała dziecka

Co do zapisywania do przedszkola w ciągu roku - owszem to jest bardzo wygodne dla mam i dzieci bo inne już nie płaczą i jest szansa, że adaptacja do nowego środowiska lepiej przebiegnie. Tylko rozwala pracę całej grupy; jeśli dziecko poprostu przyjdzie i zostanie bez histerii i płaczu i przystosowanie zajmie dwa, trzy dni to wszystko jest fajnie. Gorzej gdy to nowe dziecko ma problemy z adaptacją i n-lka zamiast prowadzić zajęcia z dzieciakami, które chodzą od września do przedszkola musi zajmować się tym dzieckiem, bo nawet jeśli ktoś inny z personelu będzie się nim opiekował to pozostałe dzieci będą zwracać na nie większą uwagę. Dodając do tego, że byli rodzice którzy na początku chcieli być z dzieckiem w przedszkolu i trwało to kilka dni; przy czym nie które przedszkolaki są zazdrosne i pytają dlaczego ich mama nie przychodzi.

Acha to są moje spostrzeżenia zwiazane z dziećmi w wieku 2,5 do 4 lat bo mniej więcej w takim przedziale wiekowym były przedszkolaki w mojej grupie.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 17:19
0

naturella napisał(a):nie odpisuj na moje posty, bo zawolam Lobo przed monitor
faktycznie jak w przedszkolu. Teraz Mała powinnaś postraszyć tatą, albo lepiej starszym bratem.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 16:46
0

Carrie napisał(a):Aga napisał(a):Nat u mnie też jest jakaś sytuacja ale dochodzi jeszcze kaszel, z pierza nic nie mamy bo ja właśnie mam uczulenie; dzieci są zdrowe, osłuchowo ok i teoretycznie ;) nie powinno się nic dziać ale kaszel okropny jest dostaliśmy skierowanie na badania; może mają alergię na Miśkę ale ujawniłoby się to po roku dopiero
To może być właśnie wynik suchego i ciepłego powietrza w żłobie. Lekarka mi kiedyś tłumaczyła, że to generuje właśnie taki krtaniowy kaszel
Karek ale one czasami tak kaszlą, że raz na tydzień jestem u lekarza na kontroli bo wmawiam im zapalenie płuc lub oskrzeli a one je bada wszerz i wzdłuz i nic; żal mi ich ja do tej pory nie mam nawilżacza może warto kupić i w domu by choć było lepiej....

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 16:43
0

Aga napisał(a):Nat u mnie też jest jakaś sytuacja ale dochodzi jeszcze kaszel, z pierza nic nie mamy bo ja właśnie mam uczulenie; dzieci są zdrowe, osłuchowo ok i teoretycznie ;) nie powinno się nic dziać ale kaszel okropny jest dostaliśmy skierowanie na badania; może mają alergię na Miśkę ale ujawniłoby się to po roku dopiero
To może być właśnie wynik suchego i ciepłego powietrza w żłobie. Lekarka mi kiedyś tłumaczyła, że to generuje właśnie taki krtaniowy kaszel

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 16:40
0

naturella napisał(a):Shiadhal napisał(a):
naturella, bo ja calkiem serio nie wiem, lekarzem nie jestem, wiec w waznych sprawach duzej dlubie probujac weryfikowac co mi mowi pediatra, w mniej waznych - krocej.

i teraz mnie naszlo: a moze to roztocza, kurcze... w domu nie mamy ZADNYCH dywanow, a zaslonke od niedawna jedna na wnece z przedpokoju... a w zlobku oczywiscie wykladziny sa.
Shiad, zapytam przy okazji mamę, co? Z czego to moze wynikać. Na katarach powinna się znać najlepiej, bo to jej rejon.

Poddam Ci tylko taką myśl - czy kolderka i poduszka nie są z pierza? Jakieś naturalnie welniane koce?
Nat u mnie też jest jakaś sytuacja ale dochodzi jeszcze kaszel, z pierza nic nie mamy bo ja właśnie mam uczulenie; dzieci są zdrowe, osłuchowo ok i teoretycznie ;) nie powinno się nic dziać ale kaszel okropny jest dostaliśmy skierowanie na badania; może mają alergię na Miśkę ale ujawniłoby się to po roku dopiero

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 16:36
0

DobraC napisał(a):Carrie napisał(a):
Życie weryfikuje. Zanim ocenisz, zastanów się..
DobraC napisał(a):
Co nie zmienia faktu ze byc moze sytuacja przymusi mnie kiedys by byc nieodpowiedzialna. Zycie nauczylo mnie zeby sie nie zarzekac.
co nie zmienia faktu ze jestes matka - prowadzisz dziecko do przedszkola. i widzisz inne dziecko latajace z gilem do pasa. jaka jest Twoja mysl? Rozumiesz ta druga matke? Myslisz sobie "pewnie ma trudna sytuacje, musze zrozumiec ze przyslala dziecko z katarem i jesli sie moje zarazi - trudno".

Jesli tak myslisz - jestem pelna podziwu. Ja nie bylabym chyba (chyba!) zdolna do takiego zrozumienia. Nie po tym jak widzialam jak sie male dziecko meczy z TYLKO katarem...
moje latają z gilem ale mam dość tłumaczenia, że u mnie w domu jest 19 stopni na dworzu 0 a w żłobku 25-28 stopni i ja się nie dziwię, że mają katar; Dobra i dobrze napisałaś- nie zarzekaj się i chyba!

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 16:19
0

naturella napisał(a):Wiecie co, mimo, że jestem dobrze wychowana, mimo, że przeklinam na Forumi tylko na Pomyjach, mimo, że staram się od pewnego czasu nie wkurzać bezczelnością netową, to mialam wielką, wielką ochotę napisać Malej, żeby spierdalala. Ale nie napiszę, bo będę ponad jej chamskie, prostackie teksty i prymitywne wypunktowywanie, jak to diametralnie u niej jest inaczej niż u mnie, czy u Nat.
(...)Tekst do Natalii o decydowaniu się na dziecko, a już na dwójkę to w ogóle jest po prostu dramatycznie prymitywny, chamski i bezczelny. I nie udowadniaj mi, że ja też jestem prymitywna, czy jakaś tam, tak, zgadzam się, ale blagam, nie pisz więcej do mnie, bo chyba eksploduję.
Naturella, nie przesadzasz?? :o

Czytam, czytam, czytam i nie widze nic złego w wypowiedziach Małej.
Za to widze przerost formy nad treścią u niektórych mam,zafiksowanie kompletne na temat pod tytułem: dziecko.

I nie mów mi, że nie wiem bo nie mam dzieci - widzę inne forumówki, które mimo posiadania 2, 3 dzieci zachowują zdrowy rozsądek a nie wypalają z epitetami, bo ktoś osmielił się skrytykować ich sposób wychowywania dziecka.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 16:16
0

Moja córka zaczęła chodzic do przedszkola mając 2,5roku.
Pierwszy rok był tragiczny, przez pierwsze pół roku siedziała praktycznie w domu a w przedszkolu była gościem.
Łatwo nie było, siedziałam na zwolnieniu albo zwolnienie brał dziadek i raz był tata ale sam był wtedy chory więc trochę nam to na rękę było ;)
niestety mój mąż ma taką pracę, że nie może sobie pozwolic na jakieś dłuższe przerwy.
Nigdy, przenigdy nie zostawiłabym chorego dziecka z jakąś obcą osobą i powiem szczerze, że taka propozycja lekko mnie zszokowała...
byc może jestem faktycznie mniej przygotowana psychicznie i odporna na tego typu problemy ale wiem jak moje dziecko cierpi w trakcie choroby, jak się męczy, czego chce, czego mu potrzeba ...
i w takich sytuacjach ufam tylko sobie!

W czterolatkach Amelka zachorowała na pneumokokowe zapalenie płuc, przyniosła z przedszkola, bardzo długo nie mogliśmy zdjagnozowac choroby a ta wyniszczała ją zupełnie, po tygodniu trafiła do szpitala w stanie tragicznym i dopiero wtedy okazało się co jej tak na prawdę dolega... lekarka powiedziała nam bardzo jasno- jeśli Amelka miałaby chociażby o rok mniej, nie dałaby sobie rady...
zaraz potem przebadaliśmy miesięcznego wtedy Kornela , całe szczęście wysztko było ok. :)
tak więc, czy im wcześniej tym lepiej? - nie sądzę!!!!

A wracając do kwestii kataru, niestety my jesteśmy alergikami, Amelka ma katar i problemy z krtanią ( całe szczęście już nie zapalenia ale wysuszanie etc.) przez cały okres grzewczy. Ten katar nie przenosi się na inne dzieci, nie jest ani bakteryny ani wirusowy ale alergiczny, nie sądzę , że powinna przez to siedziec pół roku w domu.

No i odpowiadając na pytanie- kiedy lepiej posłac?
moim zdaniem najlepiej razem z całą grupą (tą w nowym przedszkolu), czasami są takie spotkania integracyjne organizowane jeszcze w czerwcu
i już Ci odpowiadam czemu:
dzieci zdecydowanie lepiej integrują się w grupie, która dopiero zaczyna się dzielic, wejście w już podzieloną grupę zawsze jest bardziej stresujące!

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 15:59
0

musze obmacac zlobkowe kolderki zatem (ale wydawaly mi sie sztuczne az do bolu). i z gory dzieki za zapytanie.

no w kazdym razie jak dla mnie - laika - objawy nie wygladaja specjalnie niepokojaco i raczej ewidentnie sa do powiazania z CZYMS w zlobku. kwestia tego - z czym.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 15:39
0

Shiadhal napisał(a):
naturella, bo ja calkiem serio nie wiem, lekarzem nie jestem, wiec w waznych sprawach duzej dlubie probujac weryfikowac co mi mowi pediatra, w mniej waznych - krocej.

i teraz mnie naszlo: a moze to roztocza, kurcze... w domu nie mamy ZADNYCH dywanow, a zaslonke od niedawna jedna na wnece z przedpokoju... a w zlobku oczywiscie wykladziny sa.
Shiad, zapytam przy okazji mamę, co? Z czego to moze wynikać. Na katarach powinna się znać najlepiej, bo to jej rejon.

Poddam Ci tylko taką myśl - czy kolderka i poduszka nie są z pierza? Jakieś naturalnie welniane koce?

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 15:25
0

i teraz mnie naszlo: a moze to roztocza, kurcze... w domu nie mamy ZADNYCH dywanow, a zaslonke od niedawna jedna na wnece z przedpokoju... a w zlobku oczywiscie wykladziny sa.
U Maksa w żłobku dodatkowo stare mury, suche powietrze, ciepło.. wszystkie czynniki, których u nas w domu nie ma. Plus podejrzenie alergii (niezdiagnozowane póki co) u mojego dziecka..

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 15:23
0

a czy moge wrocic do rozwazan na temat natury katarow?

naturella, bo ja calkiem serio nie wiem, lekarzem nie jestem, wiec w waznych sprawach duzej dlubie probujac weryfikowac co mi mowi pediatra, w mniej waznych - krocej.

logiczna jest teoria, ze jak nie ma infekcji (z zajrzenia do gardla i osluchania) i dziecko nie zachowuje sie jak chore, to katar wynika z czynnikow 'srodowiskowych'? i ze jako taki nie zaraza? czy warto cos dodatkowego przebadac?

i teraz mnie naszlo: a moze to roztocza, kurcze... w domu nie mamy ZADNYCH dywanow, a zaslonke od niedawna jedna na wnece z przedpokoju... a w zlobku oczywiscie wykladziny sa.

Odpowiedz
Anu 2010-12-16 o godz. 15:19
0

Generalnie całkowicie zgadzam się z tym co napisała Ardabil :) Każda z Was/nas ma inną sytuację i porównywanie często zupełnie nie wychodzi.

Ja na przykład Antka do żłobka z katarem nie poślę, ale: 1. Antek nie miewa "tylko" kataru - zawsze jest katar + coś tam; 2. ja MOGĘ sobie pozwolić na stosunkowe częste branie zwolnień (tak, tak, administracja rządowa ---> to jest plus, ale minusy są, same wiecie jakie ;) )

Na razie Antek choruje sporo, czekam na wiosnę, może się coś zmieni...Jeśli nie, to będę rozważała zabranie Antka ze żłobka. Natomiast gdyby Antek przechodził choroby tak ciężko jak Maks Naturelli, to pewnie ta decyzja już by była podjęta. U nas nie ma najmniejszego problemu z podawaniem leków. Gdybym miała dwójkę - jednocześnie chorującą też bym się pewnie zastanawiała.

Chodzi o to że każda z nas ma inną sytuację - i co jest dobre dla mojego dziecka i dla mojej rodziny, może być nie do przyjęcia (z bardzo róznych względów) dla Nat25/Dobrej/Naturelli/Małej/Każdej Innej Forumówki

A jak widzę zagilone dziecko w żłobie, to mną trzęsie. Opamiętanie przychodzi dopiero jak czytam/słucham innych Mam.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 15:08
0

No wlasnie ja o tym pisalam, ze okropne, że są wlasnie takie sytuacje - że nie ma z kim zostawic dziecka i mimo kataru musi iść do żlobka...

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 15:03
0

DobraC napisał(a):Carrie napisał(a):
Życie weryfikuje. Zanim ocenisz, zastanów się..
DobraC napisał(a):
Co nie zmienia faktu ze byc moze sytuacja przymusi mnie kiedys by byc nieodpowiedzialna. Zycie nauczylo mnie zeby sie nie zarzekac.
co nie zmienia faktu ze jestes matka - prowadzisz dziecko do przedszkola. i widzisz inne dziecko latajace z gilem do pasa. jaka jest Twoja mysl? Rozumiesz ta druga matke? Myslisz sobie "pewnie ma trudna sytuacje, musze zrozumiec ze przyslala dziecko z katarem i jesli sie moje zarazi - trudno".

Jesli tak myslisz - jestem pelna podziwu. Ja nie bylabym chyba (chyba!) zdolna do takiego zrozumienia. Nie po tym jak widzialam jak sie male dziecko meczy z TYLKO katarem...
Dobra, uwierz. Rozumiem te matki. W moim pojęciu (może naiwna jestem) nikt dobrowolnie nie posłałby dziecka z lekkim nawet katarem do żłobka. Mnie zmusza sytuacja (i nie to, że się skarżę.. wiedziałam jak będzie). I wierzę w to, że innych też.

Uwierz, że gdybym tylko miała możliwość/wyjście cokolwiek nie puściłabym zakatarzonego choćby "lekko" dziecka do żłobka. Przykro mi to pisać, ale nie mam takiej możliwości.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 14:59
0

Wiecie co, mimo, że jestem dobrze wychowana, mimo, że przeklinam na Forumi tylko na Pomyjach, mimo, że staram się od pewnego czasu nie wkurzać bezczelnością netową, to mialam wielką, wielką ochotę napisać Malej, żeby spierdalala. Ale nie napiszę, bo będę ponad jej chamskie, prostackie teksty i prymitywne wypunktowywanie, jak to diametralnie u niej jest inaczej niż u mnie, czy u Nat. Wszystkiego dobrego, Mala. Zakraplaj dalej nos 4 razy dziennie (szybko dorobisz się zapalenia ucha u dziecka), oklepuj na noc (obyś zapalenia pluc nie spowodowala), podawaj maks. jeden syrop zalecony przez swojego niedouczonego pediatrę, a w ogóle to nie chuchaj, nie dmuchaj i nie wypatruj, ale ode mnie się odpitol. I nigdy, przenigdy nie odpisuj na moje posty, bo zawolam Lobo przed monitor, jak sama będę miala skrupuly, żeby Ci jeszcze raz wyjaśnić, żebyś trzymala się z daleka. Tekst do Natalii o decydowaniu się na dziecko, a już na dwójkę to w ogóle jest po prostu dramatycznie prymitywny, chamski i bezczelny. I nie udowadniaj mi, że ja też jestem prymitywna, czy jakaś tam, tak, zgadzam się, ale blagam, nie pisz więcej do mnie, bo chyba eksploduję.

Odpowiedz
DobraC 2010-12-16 o godz. 14:50
0

Carrie napisał(a):
Życie weryfikuje. Zanim ocenisz, zastanów się..
DobraC napisał(a):
Co nie zmienia faktu ze byc moze sytuacja przymusi mnie kiedys by byc nieodpowiedzialna. Zycie nauczylo mnie zeby sie nie zarzekac.
co nie zmienia faktu ze jestes matka - prowadzisz dziecko do przedszkola. i widzisz inne dziecko latajace z gilem do pasa. jaka jest Twoja mysl? Rozumiesz ta druga matke? Myslisz sobie "pewnie ma trudna sytuacje, musze zrozumiec ze przyslala dziecko z katarem i jesli sie moje zarazi - trudno".

Jesli tak myslisz - jestem pelna podziwu. Ja nie bylabym chyba (chyba!) zdolna do takiego zrozumienia. Nie po tym jak widzialam jak sie male dziecko meczy z TYLKO katarem...

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 14:23
0

DobraC napisał(a):Ze sa matki co posylaja dziecko z katarem do przedszkola. I wybacz - Mala - ale dla mnie to szczyt nieodpowiedzialnosci. I tutaj w 100% zgadzam sie z Naturella. Bez wzgledu na to co mowi lekarz.
Wiesz Dobra, ja jestem tylko ciekawa, co byś zrobiła w mojej sytuacji?

Nie twierdzę, że dobrze robię. Nie twierdzę, że nie mam wyrzutów sumienia. I to nie ze względu na inne dzieci (możesz mnie nazwać nieodpowiedzialną). Ze względu na Maksa. Setki razy ryczałam, jak tylko się za nim drzwi zamknęły. Setki razy wyrzucałam sobie, że jestem matką do dupy. Ale taka mam sytuację, jaką mam..

Życie weryfikuje. Zanim ocenisz, zastanów się..

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 07:32
0

Moja przyjacilka ma bardzo energicznego brzdaca i krzyki na mnie nie dzialaja ;) (tylko wysokie piski, ale cicho sza!)

Macie racje, wszystkie, a ja sie wcielam jak szczypiorek w buraczki.

Duzo zdrowia wszystkim dzieciakom ;) i cierpliwosci i sily dzielnym mamom!

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 07:22
0

Babci w poblizu niet, L4 na dziecko chyba tu nie istnieje..

Trzymam i nie popuszcze! howg!

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 07:18
0

a i wizji macierzynstwa nie mam. tzn mam: dam rade
i tego sie trzymaj, z dala od magicznych L4 i babc na skinienie rowniez.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 07:16
0

ja sie nie znam, nie mam dzieci i nie wiem czy bede miala.
Mam nadzieje, ze tak
Wiem ze dzieciaki sa rozne, wiem, ze mamy maja rozne sposoby opieki nad maluchami, ale wierze tez, ze mozna sobie niezle z tym wszystkim poradzic. Bez demonizowania, dramatyzowania i lapania sie za glowe.

A oglolem chcialam napisac, ze sie nie znam, i ze mnie straszycie. I prosze uprzejmie o przestanie ;)
Ja ciagle chce wierzyc, ze kupki dziecka pachna rozami, a katar to diamentowe krople ;)

a i wizji macierzynstwa nie mam. tzn mam: dam rade ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-12-16 o godz. 07:09
0

K2 napisał(a): kazdy moze sobie poradzic, bo milosc wszystko zwycieza, a milosc matczyna przenosi gory. matka, jako gatunek superhuman jest nie do wyczerpania psychicznie i fizycznie. matkom (dobrym matkom, tym co sobie zdaja sprawe z realiow, co sie porzadnie dziecmi opiekuja, etc) nie zdarza sie narzekac, psioczyc czy miec kolomyje. w koncu dzieci moga sprawiac klopoty (ja jest zla matka, stad slowo klopoty, dobra matka w zyciu by klopotyow z dzieckiem nie miala.) ile czasu? dzien? no gora tydzien, przez tydzien da sie zjesc nie? dzieci przeciez dluzej nie choruja/nie sprawia klopotow wychowawczych.

bez ironii, w przekonaniu o jedynej slusznej wizji macierzynstwa. 目覚めなさい! Krypton do planety Ziemia!
jak i tak pewnie bedzie wydzielone to oftopicznie powiem Kadwojko, ze setnie mnie rozbawilas, za co niech Ci Bozia w czym tam chcesz wynagrodzi :)

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 07:05
0

Kirka napisał(a):Czytajac Natalie mam wrazenie, ze opiekowanie sie dzieckiem (2 chorych!) to zajecie ponad mozliwosci przecietnej osoby.

Czytajac Mala, mam wrazenie, ze kazdy sobie moze poradzic, jesli sie dobrze zorganizuje..

ee komu wierzyc?
kazdy moze sobie poradzic, bo milosc wszystko zwycieza, a milosc matczyna przenosi gory. matka, jako gatunek superhuman jest nie do wyczerpania psychicznie i fizycznie. matkom (dobrym matkom, tym co sobie zdaja sprawe z realiow, co sie porzadnie dziecmi opiekuja, etc) nie zdarza sie narzekac, psioczyc czy miec kolomyje. w koncu dzieci moga sprawiac klopoty (ja jest zla matka, stad slowo klopoty, dobra matka w zyciu by klopotyow z dzieckiem nie miala.) ile czasu? dzien? no gora tydzien, przez tydzien da sie zjesc nie? dzieci przeciez dluzej nie choruja/nie sprawia klopotow wychowawczych.

bez ironii, w przekonaniu o jedynej slusznej wizji macierzynstwa. 目覚めなさい! Krypton do planety Ziemia!

Odpowiedz
DobraC 2010-12-16 o godz. 06:56
0

natalia25 napisał(a):
W końcu jakoś tam się wszystkie "znamy"i to nie był wpis jak na orum Onetu itp.

.
dlatego zawsze po takich "akcjach" na forum robi mi sie... przykro

a tak OT ;) - mysle ze kaszanke trzeba by bylo wydzielic.

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 06:50
0

Majac wiedze, jaka mam teraz przyznaje, ze byl ponizej pasa.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 06:49
0

Wczesniejsze wypowiedzi w stosunku do Malej, tez nie byly wysokich lotow.

Odpowiedz
DobraC 2010-12-16 o godz. 06:48
0

Kirka pewnie jak zawsze prawda lezy gdzies posrodku.
Ja przyznaje ze dwa tygodnie kataru Milego mnie bardzo zmeczyly. A przy dwojce dzieci i powazniejszej chorobie tu MUSI byc meczace...

tylko szkoda ze w sumie dobra dyskusja zeszla na poziom ktory jest IMHO karygodny, Tekst o dziecku jako pomylce po prostu byl ponizej pasa. Mocno ponizej pasa :|

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 06:45
0

ale sobie ladnie dokladacie.

Czytajac Natalie mam wrazenie, ze opiekowanie sie dzieckiem (2 chorych!) to zajecie ponad mozliwosci przecietnej osoby.

Czytajac Mala, mam wrazenie, ze kazdy sobie moze poradzic, jesli sie dobrze zorganizuje..

ee komu wierzyc?

Odpowiedz
DobraC 2010-12-16 o godz. 06:39
0

Ajka, zawsze moglas przewidziec i....... nie decydowac sie na dziecko

Ironizuje. Celowo

Wspolczuje. Zwlaszcza ze przy apetycie corci to musi byc podwojnie meczace

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 06:36
0

Tak jeszcze jedno, powiem jeszcze raz - masz Mala duzo szczescia,ze masz tak malo problemowe dziecko. Moje jedno mimo, ze bylam swiadoma wielu rzeczy jakie sie z macierzynstwem zwiazane jest bardzo wymagajace i wyczerpujace. Jest alergikiem, ktory nie moze jesc prawie wszystkiego. Gdzie zaraz bede musiala piec chleb i robic wedliny zeby mi sie nie zadrapala do krwi. Gdzie kilkanascie razy dziennie sprawdzasz czy cos sie na skorze dzieje, smarujesz krememami, kombinujesz jak tu nie uzywac sterydow i innych ciezkich kremow. Gdzie jedziesz na gwalt do szpitala bo ci dziecko puchnie i z minuty na minute coraz bardziej jej cialo pokrywa sie straszna wysypka. A wszystko to po zjedzeniu kilku ziarenek sezamu na bulce.
Uwierz pod koniec dnia jestem wyczerpana psychicznie.

I naprawde, zazdroszcze Ci.

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 06:29
0

Nigdzie nie napisalam, ze jestem swietna i swietnie sobie radze.

Watek dal ci odpowiedzi na wiele pytan, a ze sa one rozbiezne, to juz inna kwestia.

I kaszanki nie ma z czego wydzielac, bo wszystko merytorycznie pasuje. Jest o przedszkolach/zlobkach, chorowaniu, odpornosci, L4 i godzeniu tego ze soba.

A ze styl i ton wypowiedzi mierzi... Coz... Nie tylko moich wypowiedzi. Wtapiam sie.

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 06:23
0

DobraC napisał(a)::twisted:

nie no, bardzo merytoryczna dyskusja
Mała, prosze, weź sie troche zastanow. Moze przerwijmy pisanie i wrocimy jutro do tematu? Bo taka rozmowa z argumentem typu "helloł" to naprawde szkoda czasu
Skoro juz o stracie czasu mowa, to powyzszy post mozna pod te kategorie podciagnac.
Akurat to drazniace cie slowo bylo zabiegiem - nazwijmy to - stylistycznym. Cos jak emotka.

Aha, i nad czym mam sie zastanawiac?
Jutro, pojutrze, za rok powiem ci to samo.

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 06:21
0

natalia25 napisał(a):Mała, przez Ciebie wyszła tu rozmowa, która nijak nie pomaga mi w rozwiązaniu pewnego problemu.
Nie przeze mnie.
Dlugo staralam sie zachowac poziom i nie dawac sie wciagac w ironizowanie.
Ilez mozna?
Probowalam ci pomoc.
Ale watek pokazal, ze twoj problem nie ma rozwiazania. Patowa sytuacja.

natalia25 napisał(a):Wydziel sobie wątek i tam dyskutuj , co?
Czyli po prostu mnie wyganiasz, tak?
Bo ci nie pasuje, ze mysle inaczej niz wiekszosc piszacych w tym watku?
Nie, nie bede was zalowac.

Odpowiedz
DobraC 2010-12-16 o godz. 06:16
0

nie no, bardzo merytoryczna dyskusja
Mała, prosze, weź sie troche zastanow. Moze przerwijmy pisanie i wrocimy jutro do tematu? Bo taka rozmowa z argumentem typu "helloł" to naprawde szkoda czasu

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 06:14
0

Natalio, po twojej odpowiedzi nasuwa mi sie jedno pytanie:
po co chcialas miec dzieci? Skoro tak naturalne rzeczy jak pielegnacja dziecka w chorobie sprawiaja tyyyle trudnosci, to po co sobie tak komplikowac zycie? A jak juz sie raz popelnilo ten nieodwracalny blad, to po co go popelniac ponownie...?

Ironizuje celowo.

Naprawde wam sie wydawalo, ze posiadanie dzieci to stale rozowe buzki, usmiechy, ochy i achy? Helloł! Pobudka!

Odpowiedz
DobraC 2010-12-16 o godz. 06:11
0

tak naprawde z calego watku - pomijajac zlosliwosci, wytykanie, udowadanianie w sposob ktory nie powinien byc na przyjaznym forum - zapamietalam jedno.

Ze sa matki co posylaja dziecko z katarem do przedszkola. I wybacz - Mala - ale dla mnie to szczyt nieodpowiedzialnosci. I tutaj w 100% zgadzam sie z Naturella. Bez wzgledu na to co mowi lekarz.

Co nie zmienia faktu ze byc moze sytuacja przymusi mnie kiedys by byc nieodpowiedzialna. Zycie nauczylo mnie zeby sie nie zarzekac.

Odpowiedz
TYGRYS 2010-12-16 o godz. 06:09
0

Straszny wątek .
Tzn ciekawy ale na poważnie się przestraszyłam .
Chciałam wrócic do pracy jak Maciek skonczy 2,5roku .
Myślałam o prywatnym przedszkolu ale teraz juz nie wiem co robić .
Maciek wczesniej nie łapał przeziebien ale od listopada co chwile ma katar - niby nic powaznego ale gdybym pracowała musiałabym isc na kilka dni na zwolnienie .
Musze wszystko przemyslec bo zupełnie będę z tym sama tzn nie ma kto mi pomoc a u mnie w pracy nikt się nie cieszy z L4.

A co do odporności :
mi lekarka powiedziała ze dziecko musi swoje przechorowac .
I nie chodzi o to ze jak teraz pochoruje to juz nigdy nie bedzie chorować tylko ze organizm uczy się zwalczac infekcje i kolejne mają przechodzic szybciej i łagodniej .
Nie mam zdania na ten temat .

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 06:00
0

DobraC napisał(a):wiesz co Mala, zupelnie nie rozumiem Twojej zgryzliwosci.
A zgryzliwosc Natalii, Naturelli i Madelaine od poczatku tego watku rozumiesz?

DobraC napisał(a):ale gratuluje ze tak sobie swietnie radzisz...
Nigdzie nie napisalam, ze swietnie sobie radze. STARAM sie sobie radzic ale nie zawsze mi wychodzi i czesto wiele obowiazkow spycham na plan dalszy.

DobraC napisał(a):Mi wydawalo sie ze bede swiadoma matka. Wiele czytalam, pytalam rozmawialam. Przygotowywalam sie. A i tak macierzynstwo mnie w wielu kwestiach zaskoczylo. Ale ja nie jestem idealem....
Tez nie jestem i nie twierdze, ze tak jest.
Tez czytalam.
Tylko chyba na o wiele wiecej sie psychicznie przygotowalam.
Stad tez zaskoczenia u mnie brak.

Odpowiedz
DobraC 2010-12-16 o godz. 05:57
0

wiesz co Mala, zupelnie nie rozumiem Twojej zgryzliwosci.
ale gratuluje ze tak sobie swietnie radzisz...

Mi wydawalo sie ze bede swiadoma matka. Wiele czytalam, pytalam rozmawialam. Przygotowywalam sie. A i tak macierzynstwo mnie w wielu kwestiach zaskoczylo. Ale ja nie jestem idealem....

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 05:54
0

DobraC napisał(a):Mała napisał(a): naturella napisał(a): (a więc pranie, sprzątanie, przebieranie),
Pierze pralka.

Nie powiem, troche mna miotnal Twoja post, Mała.
A myslalam, ze poprzedni cie zabil...

DobraC napisał(a):A powyższe baaardzo przypomina mi mojego tatę
Rozumiem, ze to nie komplement...?

DobraC napisał(a):Po czym niby można być zmeczonym:
Pralka sama pierze
Zmywarka sama zmywa
Zakupy przywioza zamowione z internetu
Normalnie mozna lezec i pachniec
Meczy cie posegregowanie prania i wlozenie go do pralki?
Naczynia do zmywarki wklada sie sukcesywnie, wyjmowanie nie jest jakos specjalnie obciazajace.
Zakupy moze zrobic maz.
Nie tylko mozna pachniec ale sie nawet powinno.

DobraC napisał(a):Tylko nigdy sie nie spodziwalam ze napisze to kobieta...
A myslalas, ze co napisze? Myslalas, ze dolacze do tego zbiorowego choru kobiet, dla ktorych pogodzenie kilku kwestii jest niemozliwe/niewykonalne? Wiedzialam, co mnie czeka, jesli pojawi sie w moim zyciu dziecko. To, co teraz mam zupelnie mnie nie zaskoczylo.

Odpowiedz
DobraC 2010-12-16 o godz. 05:42
0

Mała napisał(a): naturella napisał(a): (a więc pranie, sprzątanie, przebieranie),
Pierze pralka.

Nie powiem, troche mna miotnal Twoja post, Mała.
A powyższe baaardzo przypomina mi mojego tatę
Po czym niby można być zmeczonym:
Pralka sama pierze
Zmywarka sama zmywa
Zakupy przywioza zamowione z internetu
Normalnie mozna lezec i pachniec

Tylko nigdy sie nie spodziwalam ze napisze to kobieta...

Odpowiedz
Ardabil 2010-12-16 o godz. 05:37
0

jeszcze uzupełnię statystyki historyczne: zaliczyłam wszystkie stopnie edukacji od żłobka, przez przedszkole itd. nie byłam chorowitym dzickiem, nie chorowałam jakoś specjalnie, choć miałam i nadal mam skonnośc do angin. Tyle, że te zdarzały sie regularnie w środku lata, kiedy to z placówkami edukacyjnymi miałam niewiele do czynienia. Najpierw lody w upalne dni z czasem zimne piwo, generalnie od lat schemat zwsze ten sam.
mOje dziecko chyab odziedziczyło sposób chorowania po mnie, brak temperatury (miał ją dwa razy do tej pory), ekstra humor, apetyt w normie, tylko katar do pasa. Żyć nie umierać.

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 05:29
0

naturella napisał(a):Może niektóre z Was jeszcze nie wiedzą, czym jest choroba dziecka. Oprócz tego, że do normalnych zajęć dochodzi zakraplanie nosa milion razy dziennie,
Nieco mniej. Tak ze 4-5 razy dziennie.

naturella napisał(a):odciąganie Fridą,
Mozna nabyc KATAREK. Szybciej i mniej stresujaco i dla matki, i dla dziecka.

naturella napisał(a):oklepywanie
Przed spaniem. Raz dziennie. Moje 16-miesieczne dziecko "pozwoli" na gora 3 minuty klepania. Da sie przezyc.

naturella napisał(a):dawanie setek syropów
Nieco mniej. Na raz dawalam gora 2. 2-3 razy dziennie po lyzeczce.

naturella napisał(a):które dziecko wyplywa/dlawi się nimi/krztusi/wymiotuje po nich
Zalezy od egzemplarza. Moje dziecko wczesniej niechetne teraz najgorsze lekarstwo polyka. Kwestia pracy.

naturella napisał(a): (a więc pranie, sprzątanie, przebieranie),
Pierze pralka.
Sprzatanie da sie przezyc.
Przebieram Mloda kilka razy dziennie jak jest zdrowa. Mi to bez roznicy.

naturella napisał(a):to jeszcze do atrakcji dochodzi gorsze niż zwykle spanie (niektóre dzieci nie mogą spać w ogóle z powodu kataru, kaszlu, lekarstw), marudzenie, mega zly humor, poplakiwanie.
Normalna rzecz. Ja chora tez jestem nie do zniesienia. I tez gorzej spie.

naturella napisał(a):Tylko przy katarze...
Dokladnie...
Strach wyobrazic sobie czterotygodniowe wychodzenie z zakazenia bakteria coli....

naturella napisał(a):Do tego strach o dziecko,
Jak w wielu innych sytuacjach, np. idac ulica, czy nie wpadnie pod samochod albo na placu zabaw nie zostanie uderzone hustawka...

naturella napisał(a):ciągla obserwacja, czy mu się nie pogarsza.
To sie dzieje samo.
Przeciez nie chodzisz za dzieckiem i nie wpatrujesz sie uwaznie w kazdy gest...

naturella napisał(a):Wizyty u lekarzy,
Jedna, pierwsza. Potem kontrolna, ewentualnie i opcjonalnie.

naturella napisał(a):zastanawianie się, czy aby też lekarz mial rację, czy przepisal wlasciwe leki.
Trzeba zaufac.
Albo skonczyc medycyne.

Dalej mi sie juz nie chce analizowac.

Tak, jak napisala Aga. Do przezycia. Jesli nie jest to dla rodzica zaskoczeniem, zanim choroba sie pojawi. Wszystko, co wymienilas to naturalne czynnosci pielegnacyjne podczas choroby.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 05:10
0

naturella napisał(a):Może niektóre z Was jeszcze nie wiedzą, czym jest choroba dziecka. Oprócz tego, że do normalnych zajęć dochodzi zakraplanie nosa milion razy dziennie, odciąganie Fridą, bo inaczej dziecko wymiotuje śluzem, oklepywanie, dawanie setek syropów, które dziecko wyplywa/dlawi się nimi/krztusi/wymiotuje po nich (a więc pranie, sprzątanie, przebieranie), to jeszcze do atrakcji dochodzi gorsze niż zwykle spanie (niektóre dzieci nie mogą spać w ogóle z powodu kataru, kaszlu, lekarstw), marudzenie, mega zly humor, poplakiwanie. Siedzenie w domu, więc dziecko roznosi, matkę też. Mój Maks przy katarze wymiotuje kilka razy dziennie, beczy, nie śpi. Tylko przy katarze... Do tego strach o dziecko, ciągla obserwacja, czy mu się nie pogarsza. Wizyty u lekarzy, tony recept, kupa kasy na leki, zastanawianie się, czy aby też lekarz mial rację, czy przepisal wlasciwe leki. Mierzenie temperatury, zbijanie temperatury, nawilżanie mieszkania. Sprawdzanie w nocy milion razy, czy śpi, czy ma gorączkę. A jeśli dwoje dzieci - to to wszystko jest razy dwa. A jeśli i mama się zarazi od dzieci - no to już doprawdy robi s
ię czarownie.
doskonale wiem o czym piszesz; taki OT, że do przeżycia;

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 05:10
0

naturella napisał(a):Ja mam schizę na tym tle i fobię chorobową,
najlepiej odseparować dziecko od wszystkich ludzi do skończenia przez nie nastu lat. Ograniczy się ryzyko zachorowania. Albo odwlecze w czasie...

Chodziłam do przedszkola i nie chorowałam. Pierwszą zakaźną chorobę przeszłam dopiero w szkole podstawowej.
Moje dziecko chodzi do przedszkola, ostatnio co prawda dość nieregularnie ale był moment, że chorował dość mocno. Wyzdrowiał, odczekaliśmy jakiś czas, i odpukać na tym na razie się chorowanie zakończyło.

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 04:26
0

natalia25 napisał(a):Nie chcesz troche skonsultować tych opinii?
Nie.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 04:16
0

naturella napisał(a):No wlasnie nie lol skutecznie mnie zniechęcilaś tymi opowieściami o katarach - myślalam, że w takim klubie, gdzie dzieci przychodzą na 3 godziny pobawić się i wiadomo, że rodzice nie pracują albo dziecko ma babcię/opiekunkę, to nie będzie bezmyślności i przyprowadzania chorych dzieci... no i się wystraszylam:(
ej no ;) nie chcialam cie straszyc ;) moze w waszym klubie bylyby inne zwyczaje ?

No i juz jestem glupia z tym katarem - ja staram sie unikac kontaktow z innymi dziecmi kiedy Marcel ma gluta, nawet jesli to koncowka trwajacego wlasnie 2 tyg katar. Bo choc lekarz mowi, ze jak mu nie cieknie z nosa, nie kicha, to raczej (??) nie zaraza, a potem mam dylemat czy jednak mimo tego nie zarazil dziecka znajomej to dziekuje bardzo
A faktycznie moja kolezanka tez mi sprzedala takiego newsa, ze w przedszkolu panie powiedzialy jej, ze na katar nie zwracaja uwagi, bo tam dzieci ciagle maja katar...

Sama unikam chorych dzieci lub ledwo po chorobie i tego sobie zycze dla mojego dziecka ;) I dlaczego musze czuc sie glupio tlumaczac znajomym, ktorzy ledwo wyszli z rota, ze nie spotkamy sie przez jakis czas ? nie mowiac juz o odwiedzinach u 4 dniowego noworodka z roczniakiem czy dzieckiem przedszkolnym (poobrazali sie na mnie w pracy na poczatku jak ciagle odmawialam zaproszenia, ale mam to w nosie).

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 04:06
0

u nas też dzwonią przy podwyższonej temperaturze lub ewidentnym złym samopoczuciu. no ale wiadomo - sytuacje są różne.

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 04:04
0

Shiadhal napisał(a):a swoją drogą - z jednej strony też mnie trzepie, kiedy widzę w żłobkowej szatni malucha z zielonymi glutami i słaniającego się wręcz...
U nas w zlobku dzwonia i prosza o zabranie dziecka. Jesli rodzic nie moze, to sa dwie izolatki.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 04:03
0

a swoją drogą - z jednej strony też mnie trzepie, kiedy widzę w żłobkowej szatni malucha z zielonymi glutami i słaniającego się wręcz... ale z drugiej strony ciekawe ile razy frustrujemy się, bo 'głupi' rodzice ciągają gdzies chore dziecko - a to np właśnie objaw alergii.

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 04:03
0

Katar u nas to dokladnie taka sytuacja, jaka opisala Shiadhal.
Leci z nosa, osluchowo wszystko ok, gardlo czyste, kaszlu i goraczki brak. Tylko woda lejaca sie z nosa.

Naturella, z kim zostawic dziecko? Sytuacja patowa. Nikt ci nie udzieli odpowiedzi, bo skoro babcia nie, opiekunka nie, mama i tata nie, siostra nie, to nie wiem juz kto.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 04:02
0

nat, no ale jeśli jest sobie taki katar i pediatra twierdzi, że infekcji brak, brak również objawów chorobowych, to co byś robiła? wiedząc z doświadczenia, że potrwa zapewne jakieś 2 tygodnie i zniknie bez śladu, i że bierze sie zapewne z jakiegoś czynnika środowiskowego w żłobku, bo zaczyna się po dłuższych żłobkowych przerwach i trwa, aż się dziecię na powrót nie przyzwyczai?

zresztą, sama czuję, że jest tam za ciepło i za sucho... no trudno, dostosowuję strój Młodej i nawilżam w domu.

bo ja puszczam do żłobka i nie mam wyrzutów sumienia. do licha, czy muszę być mądrzejsza niż pediatra?

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:56
0

Shiadhal napisał(a):ale Młoda miewa sytuacje, kiedy katar jest - nie w ilościach typu mały wodospad, nie zatykający, no przejrzyste glutki od czasu do czasu, szczególnie przy wejściu do ciepłego pomieszczenia z mrozu itp - a lekarka ani osłuchowo nie wychwytuje zmian, ani zaglądając w gardło nic nie widzi, i podsumowuje to "infekcji nie ma, zdrowe dziecko".

No są jeszcze mokre nosy np. z powodu alergii, krzywej przegrody, na tle hormonalnym, z powodu suchego pomieszczenia, wysuszenia śluzówki wlaśnie, no ale to zupelnie inna bajka, jak Mala napisala, że katar, to przyjęlam, że infekcja?

Trochę z innej beczki - na forum rówieśniczym mamy żobkowych dzieci piszą, że na katar w ogóle nie zwracają uwagi, bo dzieci mają katar bez przerwy, że to wręcz stan normalny dla nich:( i do glowy by im nie przyszlo, żeby nie prowadzić do żlobka, jeśli nie ma gorączki. I tu wracamy do sedna - z drugiej strony, jeśli rodzice nie mogą sobie pozwolić na L-4, opiekunkę itp. to z kim zostawić w domu dziecko z katarem?... Okropne są takie sytuacje.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:53
0

nat, czyli co? katar zawsze wynika z infekcji?

bo mi się serio wydawało, że to reakcja śluzówek raczej, a może wynikać z różnych rzeczy - infekcji, alergii, czynników fizycznych (nawilżenie i temperatura)?

nie wyzłośliwiam się, tylko próbuję sobie uporządkować.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:52
0

No wlasnie nie lol skutecznie mnie zniechęcilaś tymi opowieściami o katarach - myślalam, że w takim klubie, gdzie dzieci przychodzą na 3 godziny pobawić się i wiadomo, że rodzice nie pracują albo dziecko ma babcię/opiekunkę, to nie będzie bezmyślności i przyprowadzania chorych dzieci... no i się wystraszylam:(

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:51
0

nie jestem lekarzem, więc mądrze i medycznie nie będzie.

ale Młoda miewa sytuacje, kiedy katar jest - nie w ilościach typu mały wodospad, nie zatykający, no przejrzyste glutki od czasu do czasu, szczególnie przy wejściu do ciepłego pomieszczenia z mrozu itp - a lekarka ani osłuchowo nie wychwytuje zmian, ani zaglądając w gardło nic nie widzi, i podsumowuje to "infekcji nie ma, zdrowe dziecko".

a i oczywiście nie wiąze się ani z podwyższoną temperaturą, ani z innymi objawami chorobowymi czy zmianami w zachowaniu.

w sumie sama miewam podrażnione śluzówki chociażby od wysuszonego przez ogrzewanie powietrza - a zarażać nie zarażam, nie? to chyba dziecko podobnie.

(oczywiście nawilżamy itp, no ale ninc nie działa natychmiast).

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:50
0

Jeszcze a propos kataru - wydawalo mi sie, ze Marcel nie ma juz kataru, od poprzedniego dnia nic mu nie lecialo z nosa. wpadla znajoma z corka i co ? i za dwa dni mala z katarem - nie wiem czy to od Marcela, ale raczej tak

naturella, a chodzisz w koncu z Maksem do klubu malucha ?

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:50
0

amelani napisał(a):
mnie się wydaje na podstawie obserwacji w rodzinie, że jednak coś takiego jak wrodzona odporność istnieje - ale to opinia laika...


Tak, tak, ja nie neguję tego zupelnie, ale wydaje mi się, że nieumiejętne obchodzenie się może narobić szkód i zniweczyć nawet najlepszą odporność - no i w drugą stronę też, dlatego to nazwalam predyspozycjami raczej. No i trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że dzieci alergiczne, z jakimiś wrodzonymi chorobami, będą z gruntu częściej zapadaly na choroby, choćby rodzice na glowie stawali.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:45
0

Mała napisał(a):Ania katar po raz pierwszy dostala jak miala 11 miesiecy.
Pobieglam do lekarza. Okazalo sie, ze nic groznego, ze do zlobka chodzic moze.Za drugim razem bylo tak samo. Do zlobka chodzic moze.
Nie wiem, jaki katar zaraza. Ja do pracy chodze z katarem.

No i takie podejście jest przyczyną epidemii w żlobkach, czy przedszkolach. Nic groźnego - dla Ani, ale nie dla innych dzieci. Bo Ania z katarem zarażala inne dzieci, czy ich rodzice tego chcieli, czy nie. Więc opinie "do żlobka chodzić może" jest krzywdząca dla innych, zdrowych dzieci. Jasne, że może, bo nic jej nie będzie, ale do czego prowadzi taka polityka? Katar jest infekcją wirusową, przenosi się identycznie jak inne wirusowe infekcje. Jeśli chodzisz z katarem do pracy, to musisz mieć świadomość, że zarażasz innych.

Ja z Maksem wychodzilam na dwór, jak mial katar, ale w tych dniach unikalam placów zabaw, piaskownic itp, żeby nie zarażać innych dzieci. I szlag mnie trafia, jak widzę zagilowane do pasa dzieci na huśtawkach, a rodzice pelna beztroska:(

Podoba mi się podejście w Japonii bodajże, nie wiem, czy w innych krajach azjatyckich również - w przypadku kataru popularne są maseczki na twarz, takie jak chirurgiczne.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:41
0

naturella napisał(a):Ja mam schizę na tym tle i fobię chorobową, wiem(...) No ale mam fobię i już, jak siedzę w domu i okna pozamykane, to zaraz mam wizję wstrętnych roztoczy, wirusów, bakterii i grzybów, które się lęgną i wlażą moim dzieciom do nosa lol
no, trochę chyba masz ;) lol

mnie się wydaje na podstawie obserwacji w rodzinie, że jednak coś takiego jak wrodzona odporność istnieje - ale to opinia laika...

Eryk do żłba nie pójdzie - od września b.r. do 3 lat będzie z babcią (trochę się boję, że będzie jak w opisie zachowań Maksowej babci, Nat , ale zaryzykujemy), a potem do przedszkola - mam nadzieję, że będzie więcej w przedszkolu wtedy niż w domu 8)

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:40
0

Nie straszcie, ze najlepiej nie posylac dziecka do przedszkola przd 4-5 rokiem zycia - ja czekam na wrzesien i przedszkole jak na zbawienie Licze sie z chorobami, bo po tym co ogladam w klubie malucha domyslam sie, ze w przedszkolu bedzie jeszcze lepiej, ale kolejnego roku bez chwili wytchnienia chyba nie zdzierze :|

A co do chorowania...Nie trzęsę się nad dzieckiem, do 2 urodzin nie mial kontaktow z wieksza grupa dzieci poza placem zabaw, na spacery chodzi wlasciwie przy kazdej pogodzie i chorowal kilka razy - raz gdy wychodzilo mu na raz 5 zebow zlapal jakies przeziebienie. Raz mial szkarlatyne - nie wiem skad przywleczona, no i odkad chodzi do klubu 3 razy katar i ostatnio wirus zoladkowy (ostry przypadek ).
Zdecydowalam sie na zajecia w klubie, bo czasem dostawalam juz swira w domu. I mimo plusow niewatpliwych - namiastka przedszkola - kontakt z dziecmi, ciekawe zabawy - jest istotny minus. Matki, opiekunki, babcie przychodza tam czesto z chorymi dziecmi zadne rozmowy nic nie daja - chyba poskutkowloby tylko wypraszanie z zajec, a na to sie wlascicielki nie porwaly jak dotad. Dziwi mnie to niezmiernie - tak jak moze bylabym w stanie zrozumiec, ze ktos naprawde nie moze wziasc zwolnienia i niedoleczone dziecko puszcza do przedszkola, tak nie moge pojac po jakiego czorta przylazi mama/babcia/opiekunka z kaszlacym jak gruzlik, z glutem do pasa, dzieckiem ?? I wtedy to ja musze tracic i wychodzic z zajec jesli nie chce znow dwa tygodnie leczyc kataru. Na szczescie u nas konczylo sie na samym katarze

Nie wiem jaki to jest niezarazajacy katar ?? kiedy moje dziecko mialo katar nie puszczalam go miedzy dzieci - jesli dziecko kicha, leje mu sie z nosa, a ono np wytrze sobie nos reka i dotknie zabawek, ktorymi bawia sie inne dzieci to nie wierze, ze nie sprzeda w taki sposob infekcji dalej

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-12-16 o godz. 03:40
0

Shiadhal napisał(a):
przy czym ja akurat mam luksusy, tzn w wiekszosci wypadkow losowych owszem, moglabym zostac z Mloda w domu tracac tylko czesc zarobkow, ale swoje musialabym wyrobic chocby w nocy. a niestety kondycja juz nie ta i po dwoch nieprzespanych nocach z rzedu lub trzech-czterech dniach snu po trzy godziny przestaje byc zdatna i do pracy (akurat wymagajacej skupienia i precyzji), i do rozsadnie odpowiedzialnej opieki nad dzieckiem...
No własnie
ja teoretycznie moge isc na L4, ale pod warunkiem ze praca bedzie zrobiona - czyli ze zrobie ja np. w nocy
chore dziecko + praca w nocy = co?
tak samo mialam na zwolnieniu ciazowym
patrzac na dluzsza mete - mogłabym nie miec dzieci nigdy :(

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:20
0

Mała napisał(a):Carrie napisał(a):Mała napisał(a):Carrie napisał(a):Mała napisał(a):Ale nie wydaje mi sie, zeby wziecie L4 na chore dziecko od czasu do czasu bylo problemem.
Oj, uwierz może być BARDZO dużym problemem
Carrie, serio? Nawet od czasu do czasu? I zaden rodzic nie moze?
Serio. Mi grożą zwolnieniem i hasłami "mnie to nie obchodzi". Na W. też krzywo patrzą.. nie dość, że "nie matka, przecież ojcowie nie chodzą na zwolnienie", to jeszcze dlaczego w ogóle sobie na to pozwala?

Babcie dwie. Obie czynne zawodowo. Po 200 km od nas.

Niania na czas choroby.. nie, dziękuję..

Pat.
No dobrze...
Do tej pory rozmawialismy czysto hipotetycznie o takiej sytuacji.
Ty jestes jej zywym obrazem, Carrie.
No i co robisz w takim polozeniu?
Co zamierzasz na dluzsza mete?
(Jak nie chcesz, nie mow)
Do tej pory na zwolnieniach był W. - 2 razy. Z odpowiednim komentarzem.

Raz była moja siostra, ale tylko dlatego, że miała przerwę na roku.

Ostatnio miałam zwolnienie na siebie - szczęście w nieszczęściu - też byłam chora.

Na dłuższą metę? Nie wiem.. mam nadzieję, że wiosna coś zmieni. Że Maks nie będzie już tak chorował. Nie wiem, ale każda kolejna infekcja przechodzi (odpukać) szybciej i łagodniej.

A, i od razu powiem, że argument "trzeba było poczekać z dzieckiem" odpada. Jak zaszłam w ciążę pracowałam gdzie indziej 8)

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:19
0

Mała, przede wszystkim L4 to moze wziac osoba pracujaca na podstawie umowy o prace.

a czytalam pare miesiecy dane, zgodnie z ktorymi obecnie jakies 25-30 procent aktywnych zawodowo w Polsce pracuje na podstawie umow cywilnoprawnych (zlecenia i o dzielo). do tego dolicz jeszcze prowadzacych wlasna dzialalnosc - gdzie jak juz pisala Natalia, klientow srednio obchodzi, czy masz chore dziecko.

NAPRAWDE jeszcze cos trzeba tlumaczyc?

przy czym ja akurat mam luksusy, tzn w wiekszosci wypadkow losowych owszem, moglabym zostac z Mloda w domu tracac tylko czesc zarobkow, ale swoje musialabym wyrobic chocby w nocy. a niestety kondycja juz nie ta i po dwoch nieprzespanych nocach z rzedu lub trzech-czterech dniach snu po trzy godziny przestaje byc zdatna i do pracy (akurat wymagajacej skupienia i precyzji), i do rozsadnie odpowiedzialnej opieki nad dzieckiem...

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 03:16
0

Carrie napisał(a):Mała napisał(a):Carrie napisał(a):Mała napisał(a):Ale nie wydaje mi sie, zeby wziecie L4 na chore dziecko od czasu do czasu bylo problemem.
Oj, uwierz może być BARDZO dużym problemem
Carrie, serio? Nawet od czasu do czasu? I zaden rodzic nie moze?
Serio. Mi grożą zwolnieniem i hasłami "mnie to nie obchodzi". Na W. też krzywo patrzą.. nie dość, że "nie matka, przecież ojcowie nie chodzą na zwolnienie", to jeszcze dlaczego w ogóle sobie na to pozwala?

Babcie dwie. Obie czynne zawodowo. Po 200 km od nas.

Niania na czas choroby.. nie, dziękuję..

Pat.
No dobrze...
Do tej pory rozmawialismy czysto hipotetycznie o takiej sytuacji.
Ty jestes jej zywym obrazem, Carrie.
No i co robisz w takim polozeniu?
Co zamierzasz na dluzsza mete?
(Jak nie chcesz, nie mow)

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:15
0

Carrie napisał(a):Mała napisał(a):Carrie napisał(a):Mała napisał(a):Ale nie wydaje mi sie, zeby wziecie L4 na chore dziecko od czasu do czasu bylo problemem.
Oj, uwierz może być BARDZO dużym problemem
Carrie, serio? Nawet od czasu do czasu? I zaden rodzic nie moze?
Serio. Mi grożą zwolnieniem i hasłami "mnie to nie obchodzi". Na W. też krzywo patrzą.. nie dość, że "nie matka, przecież ojcowie nie chodzą na zwolnienie", to jeszcze dlaczego w ogóle sobie na to pozwala?

Babcie dwie. Obie czynne zawodowo. Po 200 km od nas.

Niania na czas choroby.. nie, dziękuję..

Pat.
To jak sobie radzicie, jak syn jest chory?

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:12
0

Mała napisał(a):Carrie napisał(a):Mała napisał(a):Ale nie wydaje mi sie, zeby wziecie L4 na chore dziecko od czasu do czasu bylo problemem.
Oj, uwierz może być BARDZO dużym problemem
Carrie, serio? Nawet od czasu do czasu? I zaden rodzic nie moze?
Serio. Mi grożą zwolnieniem i hasłami "mnie to nie obchodzi". Na W. też krzywo patrzą.. nie dość, że "nie matka, przecież ojcowie nie chodzą na zwolnienie", to jeszcze dlaczego w ogóle sobie na to pozwala?

Babcie dwie. Obie czynne zawodowo. Po 200 km od nas.

Niania na czas choroby.. nie, dziękuję..

Pat.

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 03:04
0

Carrie napisał(a):Mała napisał(a):Ale nie wydaje mi sie, zeby wziecie L4 na chore dziecko od czasu do czasu bylo problemem.
Oj, uwierz może być BARDZO dużym problemem
Carrie, serio? Nawet od czasu do czasu? I zaden rodzic nie moze?

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 03:01
0

Mała napisał(a):Ale nie wydaje mi sie, zeby wziecie L4 na chore dziecko od czasu do czasu bylo problemem.
Oj, uwierz może być BARDZO dużym problemem

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 02:59
0

Ania katar po raz pierwszy dostala jak miala 11 miesiecy.
Pobieglam do lekarza. Okazalo sie, ze nic groznego, ze do zlobka chodzic moze.
Za drugim razem bylo tak samo. Do zlobka chodzic moze.
Pediatra zbadala Anie, wszystko bylo czyste, zadnego kaszlu.
Wydala taka opinie.
A ja jej wierze.
Nie wiem, jaki katar zaraza. Ja do pracy chodze z katarem.

Co do odpornosci, to gdzies uslyszalam (albo w szpitalu, albo od mojego ginekologa), ze dzieci dziedzicza odpornosc po rodzicach. Ale to tylko powtarzam. Akurat u nas sie sprawdza.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 02:33
0

Ja nie jestem pewna, czy jest coś takiego jak wrodzona odporność. Być może są predyspozycje genetyczne, ale na pewno za pomocą odpowiedniej opieki/pielęgnacji można odporność dziecka zwiększyć. Jestem pewna, że jakby mój Maks byl pod opieką babci, to też by chorowal co chwilę. Kiedyś Maks zostal z babcią na pol dnia, po powrocie zastalam szczelnie zamknięte okna, dziecko w rajstopach i spodniach, rozkręcone kaloryfery. Na dworze nie byl, bo nie chcial (?), za to caly dzien jadl czekoladę, ciastka i wafelki.

Ja mam schizę na tym tle i fobię chorobową, wiem, ale ja od pierwszego tygodnia życia Maksa skupialam się glównie na tym, żeby byl trzymany w chlodzie, żeby nie chuchać i nie dmuchać, żeby byl bez względu na pogodę na dworze, żeby nie grzać mu ręczniczków na kaloryferze i nie opatulać jak kurczaka. Żadnych czapek w domu, grzejników, upalów w lazience. Nigdy nie byl zgrzany. Wielokrotnie w ciągu dnia go przebieram, reagując na zmienne okoliczności. pogodę itp, w sklepie, samochodzie, autobusie natychmiast jest rozbierany, ściągana czapka itp. Z Olą zresztą to samo, nie raz babska mi zwracaly uwagę, że bez czapki, że glowa odkryta, że dziecko bez kocyka ;) Parę dni bez spaceru się zdarzylo w zyciu Oli, w życiu Maksa może ze dwa tygodnie w sumie, w tym tydzień podczas zimy stulecia, gdy mial dwa miesiące:) A nie chce mi się setnie, zwlaszcza teraz, jak wózek z zawartością 40 kg waży, a nowy wózek dopiero leci samolotem:( No ale mam fobię i już, jak siedzę w domu i okna pozamykane, to zaraz mam wizję wstrętnych roztoczy, wirusów, bakterii i grzybów, które się lęgną i wlażą moim dzieciom do nosa lol

Mala, już bez zlośliwości z mojej strony, ale jaki to katar, który nie zaraża? w sensie - końcówka kataru, tak?

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 02:33
0

Ale chwileczkę. Czy pomiędzy opcją: "posyłam dziecko do żłobka/ przedszkola od momentu skończenia 3" lat a "dopiero do zerówki/ pierwszej klasy" nie ma nic pośredniego?

Odpowiedz
meggien 2010-12-16 o godz. 02:30
0

Shiadhal napisał(a):ok, ok.

natomiast ja bylam dzieckiem domowym, domowym, domowym, a nastepnie poszlam do zerowki tylko po to, zeby jej wiekszosc, jak i wiekszosc pierwszej klasy przechorowac.

same drobiazgi - drobne infekcje, ktore zamiast przechodzic rozwijaly sie w zapalenia oskrzeli, uszu, anginy i co tam jeszcze. full antybiotykow oczywiscie, sterty przeczytanych w domu ksiazek...

a potem juz bylam w miare przecietnie odpornym dzieckiem i nastolatka.
Ze mną też tak było.

Odpowiedz
Mała 2010-12-16 o godz. 02:13
0

Moja Ania - zlobkowicz od wrzesnia - raz przywlokla wirusa brzusznego i miala 4 razy katar, z ktorym lazila do zlobka, bo nie bylo niebezpieczenstwa, ze zaraza.
Syn znajomej w wieku Ani - chowany w domu i przez babcie pilnowany - co chwila ma jak nie zapalenie oskrzeli, to gardla.
To chyba nie kwestia ekspozycji na wirusy i bakterie, tylko wrodzonej odpornosci dziecka.

Odpowiedz
Nale 2010-12-16 o godz. 02:05
0

świnkę to ja mam w książeczkę 3 razy wpisaną ;)
bo tak mi puchły węzły i ślinianki i przy infekcjach, że zawsze wyglądało jak świnka

poza tym repertuar Natalii poza żółtaczką, ale w zamian - zapalenie wsierdzia
oczywiście nie ma konkretnej bakterii zapalenia wsierdzia, ale oprócz mnie miało pół klasy ;)

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 02:05
0

ok, ok.

natomiast ja bylam dzieckiem domowym, domowym, domowym, a nastepnie poszlam do zerowki tylko po to, zeby jej wiekszosc, jak i wiekszosc pierwszej klasy przechorowac.

same drobiazgi - drobne infekcje, ktore zamiast przechodzic rozwijaly sie w zapalenia oskrzeli, uszu, anginy i co tam jeszcze. full antybiotykow oczywiscie, sterty przeczytanych w domu ksiazek...

a potem juz bylam w miare przecietnie odpornym dzieckiem i nastolatka.

Odpowiedz
Nale 2010-12-16 o godz. 01:49
0

Ja tam chodziłam do przedszkola, tam chorowałam średnio mało, a potem poszłam do szkoły i tam się zaczęło. Byłam chora non stop, skłonność do infekcji górnych dróg została mi do teraz, nie przypominam sobie ani jednego roku w życiu, kiedy nie brałabym choć raz antybiotyku.

Nigdy nie uwierzę, że jak się wychoruje w żlobku/przedszkolu, to potem już chorować nie będzie.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 01:34
0

Ja chodziłam do przedszkola od trzeciego roku życia i co sezon (do 7 roku życia) miałam dwie lub trzy anginy z ciężką serią antybiotyków w zastrzykach.

Niestety moje dziecko też pójdzie do przedszkola, bo nie stać nas na nianię full time. Choć to się jeszcze zobaczy... Może poślemy jak skończy cztery lata? A wcześniej zaciśniemy pasa?

Odpowiedz
algaj 2010-12-16 o godz. 01:12
0

naturella napisał(a):
Ja z kolei mam dobrą wiadomość taką, że nie chodzilam do żlobka, nie chodzilam do przedszkola, nie mialam kontaktu z dziećmi, a nie chorowalam ponad miarę.
ja podobnie ;) raz w życiu miałam lekką anginę i to by było na tyle

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 00:36
0

no bardzo możliwe, że dojrzewa, ale w iluś miejscach tak czytałam, że w miarę skokowo po właśnie pół roku do roku chodzenia gdzieśtam spadała ilość infekcji - i dotyczyło to dzieci w bardzo różnym wieku, od roczniaków do sześciolatków, z różnych rodzin, krajów, warunków itp.

a że żadnych badań na ten temat nie czytałam, to przyjęłam roboczo wersję, która wydawała się wynikać z takich danych.

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 00:16
0

Dziewczyny, sorki, że się wetnę, bo ja ani dzieciata ani z wynikami badań albo opinią lekarską ;)

W swoim życiu najgorszą chorobę jaką przeszlam to zapalenie pluc.
Teraz kombinuję na co się jeszcze zaszczepić, żeby nie dopadla mnie: ospa, odra, świnka itp... a przez takie chuchanie i dmuchanie to mam teraz paskudnego gronkowca, bo mój organizm wysiadl w styczności z maga inwazją

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 00:10
0

No, ale może to jest tak, że dziecku dojrzewa system immunologiczny z wiekiem? nie wiem, gdybam:)

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 00:08
0

naturella napisał(a):No ale przytaczalysmy tu opinie, ze wczesniejsze chorowanie nie uodparnia...
a to przepraszam, do mnie dotarło nie tyle, że nie uodparnia, co że im wcześniejsze, tym groźniejsze dla dziecka.

czyli takie obserwacje matek, że dziecko pierwsze pół roku czy rok przebywania w przedszkolu / żłobku / szkole chorowało więcej, a potem już coraz lepiej są niereprezentatywne?

no dobra, tylko krowa nie zmienia poglądów... ;)

Odpowiedz
Gość 2010-12-16 o godz. 00:01
0

No ale przytaczalysmy tu opinie, ze wczesniejsze chorowanie nie uodparnia...

Ja z kolei mam dobrą wiadomość taką, że nie chodzilam do żlobka, nie chodzilam do przedszkola, nie mialam kontaktu z dziećmi, a nie chorowalam ponad miarę. Może to wycięty III migdal, w każdym razie pewnie w calym moim życiu chorowalam kilkanaście razy.

Odpowiedz
Gość 2010-12-15 o godz. 23:40
0

z powodu, że nigdy wcześniej nie miało do czynienia z grupami dzieci (ani w ogóle większymi grupami ludzi) i nagle wrzucone w takową na codzień zaczyna KOSZMARNIE chorować.

Odpowiedz
Gość 2010-12-15 o godz. 23:36
0

Shiad, ale z jakiego powodu to dziecko ma stracić te dwa miesiące w szkole?

Odpowiedz
Gość 2010-12-15 o godz. 23:28
0

nie zebym polemizowala z opiniami lekarzy, ani zebym fanatycznie zamierzala trzymac dziecko w zlobku mimo licznych i uporczywych chorob (na szczescie na razie prawie bezchorobowo sie obywa).

ale chcialabym zwrocic uwage na troszke inny aspekt ew. duzo pozniejszego 'wychorowywania' sie dzieci.

dziecko, ktore z powodu chorob opusci pol roku zlobka czy ktorejs z mlodszych grup w przedszkolu specjalnie 'zapoznione' towarzysko nie bedzie - na to jeszcze za wczesnie.

dziecko, ktore z podobnych powodow straci po pare miesiecy z pierwszych dwoch lat szkolnych ma duze szanse zostac klasowym outsiderem...

przecwiczylam osobiscie w kombinacji z nadopiekunczoscia, paruletnim nieuzasadnionym zwolnieniem z wfu w ramach unikania infekcji i rozmaitymi efektami powyzszych dzialan, fizycznymi i psychicznymi.

powiem tak: nie, dziekuje. dla swoich dzieci wybieram, w miare mozliwosci, inny model.

oczywiscie nie za wszelka cene - ale obie sytuacje, domowa i zlobkowa/przedszkolna maja i zalety i wady, i od konkretnej sytuacji, dziecka i rodziny zalezy, co bedzie lepsze pod poszczegolnymi wzgledami, a co calosciowo.

Odpowiedz
Gość 2010-12-15 o godz. 22:49
0

Chyba strzelę sobie w łeb. Prowadzam sześciomiesięczniaka do żłobka. Ale to nie jest najgorsze. Pracuję w szkolnictwie. 8)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie