• agie odsłony: 4341

    Co wolno Waszym maluchom?

    Pod wplywem licznych dyskusji z moim mezem o tym co naszemu dziecku wolno a czego nie postanowilam zapytac jak to jest u was? Czy wasze maluszki moga same wlaczac telewizor, wchodzic po schodach, bawic sie komorkami itp.Czasami mam wrazenie, ze nasz Mlody nie moze wielu/zbyt wielu rzeczy a czasami wydaje mi sie, ze jednak jestesmy dosc liberalni.Mlody nie moze bawic sie telefonami komorkowymi,pilotami.Telewizor moze wlaczyc tylko kiedy ktores z nas mu wyraznie pozwoli.Nie moze w zasadzie wchodzic sam po schodach ani z nich schodzic, chociaz czasem przymykamy oczy.Wiem, ze ustanawianie zbyt wielu zakazow jest nieskuteczne ale z drugiej strony nie wychodzimy z zalozenia, ze czego nie robi we wlasnym domu, nie bedzie tez robil u kogos.Wlasciwie sama nie wiem jakie wyjscie jest najlepsze.Zapewne zloty srodek.Tylko czemu task trudno go znalezc?

    Odpowiedzi (49)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-07-25, 08:11:57
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-07-25 o godz. 08:11
0

Kiedyś na oczach zgorszonych mam autentycznie tarzał sie w kałurzy po letnim deszczu :D
koszulka nigdy się z błota nie doprała, ale ile szczęścia miał w oczach - do tej pory wspominamy :D Było warto.

Odpowiedz
Gość 2010-07-25 o godz. 08:07
0

agie napisał(a):no to juz wyjasniam jak to ze skakaniem po kanapach jest. Mlodemu nie wolno skakac ani w domu ani konsekwentnie u obcych.
Sprawa odrebna jest jak osiagnac respektowanie takiego zakazu.Tutaj faktycznie zalezy od dziecka. Nie bede sie madrzyc, bo nie znam Waszych dzieci ani nie jestem fachowcem w tej dziedzinie. My stosujemy zakaz slowny poparty grozba:jak nie przestaniesz, to nici z bajki na dobranoc/deseru/czy innej przyjemnosci.Poza tym, jakos tak wyszlo, ze moj maz ma strszne posluchanie (hmm, nie wiem czy to dobry zwrot) u mojego meza. Wystarczy, ze tato spojrzy, zmarszczy brwi i dziecie siedzi jak aniolek. No ale kazdy babel ma inaczej i trzeba jakas metode znalezc. Wynoszenie mebli jakos do mnie nie przemawia ;) Nie krzyczymy tez w sumi w domu ani na siebie ani na Mldego, wiec jak sie zdarzy, ze ktorej z nas podniesie glos, to znaczy, ze granica zostala przekroczona i dalej lepiej juz nie ciagnac. A dzicie wyzywa sie na dworze.Nawet w deszcz i wichure.Lata po kaluzach, tarza sie po trawie jak zrebie...potem juz lediwe dyszy.
Tak jakbym czytała o moim straszym. W przedszkolu miał przydzieloną osobną Panią do pilnowania tylko jego i kolegi, i tak nie dała im rady:?

My po prostu nigdzie z nim nie chodzilismy, wstyd był.
Młody żadną miarą nie dał się opanować, ani w domu, ani w przedszkolu, ani w gościach, ani w szkole. Taki typ.

Odpowiedz
Gość 2010-07-18 o godz. 03:13
0

Marcia82 napisał(a):
kaja napisał(a):Marcia82 napisał(a):
Nie toleruję czegos takiego. Wszystko musi mieć swoej granice. A jeśli pozwalacie na takie rzeczy swoim dzieciom w domu to niech robia rozpierdziel w domu i moze lepiej nei wypuszczać je miedzy ludzi....

To ty od urodzenia, wiedziałaś co wolno, a czego nie wolno robić? Od razu znałaś zasady dobrego wychowania?
Mnie się wydaje, że tego się trzeba nauczyć-rodzice muszą nauczyć.
Dlatego nie mam nic przeciwko jeśli dziecko zajrzy mi do szuflady, lodówki, wkurza mnie tylko, jak mama nie zwraca na to uwagi.
Ja akurat byłam od zawsze grzecznym i spokojnym dzieckiem 8) .

Kaja owszem dziecko nie wie od urodzenia jak ma się zachować - w tym rola rodziców.

Sama tutaj przyznajesz, ze cię wkurza kiedy rodzice nie reagują .


To w takim razie to rodzice nie powinni być wypuszczani między ludzi, a nie dzieci :D

Odpowiedz
agie 2010-07-18 o godz. 02:16
0

no to juz wyjasniam jak to ze skakaniem po kanapach jest. Mlodemu nie wolno skakac ani w domu ani konsekwentnie u obcych.
Sprawa odrebna jest jak osiagnac respektowanie takiego zakazu.Tutaj faktycznie zalezy od dziecka. Nie bede sie madrzyc, bo nie znam Waszych dzieci ani nie jestem fachowcem w tej dziedzinie. My stosujemy zakaz slowny poparty grozba:jak nie przestaniesz, to nici z bajki na dobranoc/deseru/czy innej przyjemnosci.Poza tym, jakos tak wyszlo, ze moj maz ma strszne posluchanie (hmm, nie wiem czy to dobry zwrot) u mojego meza. Wystarczy, ze tato spojrzy, zmarszczy brwi i dziecie siedzi jak aniolek. No ale kazdy babel ma inaczej i trzeba jakas metode znalezc. Wynoszenie mebli jakos do mnie nie przemawia ;) Nie krzyczymy tez w sumi w domu ani na siebie ani na Mldego, wiec jak sie zdarzy, ze ktorej z nas podniesie glos, to znaczy, ze granica zostala przekroczona i dalej lepiej juz nie ciagnac. A dzicie wyzywa sie na dworze.Nawet w deszcz i wichure.Lata po kaluzach, tarza sie po trawie jak zrebie...potem juz lediwe dyszy.

Odpowiedz
Gość 2010-07-17 o godz. 10:43
0

Madeleine napisał(a):
agie napisał(a):Zadnego skakania po kanapach, wspinania sie na meble i innych ekscesow. W jaki sposób to osiągnąc? podpowiem, że zakazuję tego bardzo regularnie, nigdy nie przymykam oka (ze względów bezpieczeństwa) - i ja, i mój mąż; staram się nie dopuszczac do sytuacji, kiedy mały ma do tego okazję, ale nie jestem w stanie wyniesc z domu wszystkich mebli. W jaki sposób zakazac takich "ekscesów" trochę ponad rocznemu nadaktywnemu dziecku? I co mu mogę w zamian zaproponowac do wyżycia się?
Ale agie chodziło chyba u skakanie po w/w nie we własnym domu ale właśnie u szeroko rozumianych znajomych, którym to może się nie podobać

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-07-17 o godz. 09:41
0

Marcia, ciężko mi się ustosunkowywac do zajśc, które opisujesz, bo ja mam innych znajomych.
Marcia82 napisał(a):Choć nie wiem jak się zachowasz, kiedy np. przyjdą do ciebie goscie a twój synek właśnie bedzie radosnie wywalał z szafek twoje staniki i majki ;)
Hmmm, gości przyjmuję w salonie, bieliznę trzymam w sypialni. Nie jest ani zniszczona, ani szczególnie perwersyjna (chociaż może szkoda lol ), więc nie sądzę, abym miała byc zakłopotana. Szczęśliwie etap wyjmowania różnych rzeczy z szuflad powoli na razie odchodzi w zapomnienie.
Jeśli goście mojego dziecka (w podobnym wieku, czyli nieco ponad rok) wyrzucają razem z nim skarpetki z szuflady, wkładam je z powrotem. Koniec tematu.
Marcia82 napisał(a):Chodzi mi właśnie o niereagowanie rodziców na zachowania dzieci, które nie zawsze muszą odpowiadać ludziom których siez dziećmi odwiedza. No ale to chyba oczywiste, że obowiązkiem rodziców jest zareagowac na obcym terenie i zdyscyplinowac dziecko, chocby nawet sami uważali, że ono nic takiego nie robi (przykład: mały zwiedza parking samochodowy i maca klami aut. Wiem, że ich nie uszkodzi, bo nie ma jak i nawet do nich nie sięga, ale na wszelki wypadek stawiam granicę - oglądac cudze auta tak, dotykac - nie).

agie napisał(a):Zadnego skakania po kanapach, wspinania sie na meble i innych ekscesow. W jaki sposób to osiągnąc? podpowiem, że zakazuję tego bardzo regularnie, nigdy nie przymykam oka (ze względów bezpieczeństwa) - i ja, i mój mąż; staram się nie dopuszczac do sytuacji, kiedy mały ma do tego okazję, ale nie jestem w stanie wyniesc z domu wszystkich mebli. W jaki sposób zakazac takich "ekscesów" trochę ponad rocznemu nadaktywnemu dziecku? I co mu mogę w zamian zaproponowac do wyżycia się?

Odpowiedz
ola78 2010-07-17 o godz. 06:42
0

poczytałam sobie tutaj troszeczkę...
moja siostra ma takich znajomych, którzy w odwiedziny przychodzą z trójką dzieci po to aby od nich odpocząć. a ty jak nie chcesz mieć zdemolowanego domu musisz za nimi biegać. Dzieci sa z piekła rodem (chlopiec 11 lat i dwie dziewczynki 6 i 4 lata) - rysują po ścianach, zrzucają z półek wszystko, biegają po meblach, szafkach w kuchni, tną firanki. słyszałam nawet, ze komuś w domu podpalili plakat na ścianie wrzeszcząc POŻAR!!!!!!!!!!!!! :o
A rodzice? odpoczywają oczywiście 8)

Odpowiedz
Gość 2010-07-17 o godz. 06:38
0

Ja jestem przekonana, że należy w miarę możliwości swojemu dziecku uniemożliwić zrobienie miazgi w cudzym mieszkaniu, ale dziwi mnie oburzenie faktem, że dziecko może chcieć eksplorować czyjeś szuflady. Dominik co prawda jeszcze mały, ale nie sądzę, żeby roczne, czy nawet dwuletnie dziecko o temperamencie mojego syna było w stanie się powstrzymać. ;)

Cały problem leży w tym, co JA z tym zrobię, a nie jak ONO się zachowa, bo jestem święcie przekonana, że mimo najlepszej woli rodziców, są dzieci, które do pewnego wieku, w którym mogą więcej kwestii pojąć, są wulkanem energii trudnym do opanowania.

Wiadomo, że pozwolenie dziecku na grzebanie w cudzych szufladach jest niedopuszczalne (dla mnie), ale gdyby ktoś mi zwrócił uwagę, że on CHCE w ogóle coś takiego zrobić i dlaczego on nie wie, że nie wolno, to bym się wściekła. Bo pięciolatek może już pojąć takie sprawy, ale sporo młodsze dziecko uważa, że cały świat należy do niego.

Odpowiedz
Gość 2010-07-17 o godz. 06:33
0

No to się zrozumiałyśmy lol

Odpowiedz
Gość 2010-07-17 o godz. 06:30
0

Maryjka napisał(a):Czytam Was z niejakim podziwem :o
moje dziecko, zwłaszcza u kogoś możliwości ma baaardzo ograniczone, jeśli są to znajomi dzieciaci to jeszcze w miarę luz, Julka bawi się w pokoju dziecka zabawkami dzecka;
gorzej jeśli w domu nie ma małych dzieci- wtedy mamy Małą cały czas na oku, bawi się na ogół swoimi zabawkami zabranymi z domu, nie ma w ogóle mowy o jakimkolwiek zaglądaniu do szaf czy szuflad i nieskrempowanej eksploracji mieszkania :o
To samo u nas w domu, nie toleruję swobody małych gości, w pokoju Julki ok ale nie w całym mieszkaniu
Efekt naszych upodobań jest taki, że nie mamy problemów z niedzieciatymi znajomymi, zapraszają nas chętnie- zawsze podkreślając, że Julia ma być z nami, a dzieciaci...no cóż kontakty mocno się poluźniły i wizyty są ograniczane do minimum 8)
Maryjka do twojej odpowiedzi (cytowanej wyżej) odnosze sie jak najbardzie pozytywnie lol . Może niezbyt trafnie to określiłam, ale popieram twoja wypowiedź i z takim podejsciem do rzeczy na 100% się zgadzam :) .

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-07-17 o godz. 05:36
0

Marcia82 napisał(a):
Podsumowując.

Widziałam takie akcje:
dziecko znajomych 6 lat :o wskoczyło kiedys do sypialni moich rodziców i w butach zaczęło skakac po łóżku- rodzice dziecka nie reagowali,
dziecko znajomych - 5 letnie skakało w butach po krzesle ogrodowym, aż je połamało - rodzice nie reagowali
dziecko znajomych - 2 letnie oberwało mojej mamie kwiatka z lisci - rodzice nie reagowali
dziecko znajomych - 4 letnie porysowało śrubokrętem auto mojej mamy :o - rodzice nie zareagowali

Wszystkie powyższe sytuacje miały miejsce w obecnosci rodziców dziecka, którzy całę zajscie kwitowali - ehh to jeszcze dziecko...
No no fajni znajomi
Nadal nie rozumiem jak się odnosisz do mojej poprzedniej wypowiedzi, bo ja nie toleruję "takich" zachowań... tzn. znajomych, którzy na takie zachowania nie reagują

Odpowiedz
Gość 2010-07-17 o godz. 04:55
0

Madeleine napisał(a):Marcia82 napisał(a):A jeśli pozwalacie na takie rzeczy swoim dzieciom w domu to niech robia rozpierdziel w domu i moze lepiej nei wypuszczać je miedzy ludzi....
Kę? Znaczy, przeszkadza Ci, że pozwalam dziecku w domu np. grzebac w szufladzie ze skarpetkami? :o A co Ci do moich szuflad?

Czy raczej przeszkadza to, że w cudzym domu rodzice nie pilnują własnych dzieci, bo to w końcu ich obowiązkiem jest odpowiadanie za potomka?
Mad to co twój synek robi u ciebie w domu to tylko twoja sprawa 8)
Choć nie wiem jak się zachowasz, kiedy np. przyjdą do ciebie goscie a twój synek właśnie bedzie radosnie wywalał z szafek twoje staniki i majki ;)

Chodzi mi właśnie o niereagowanie rodziców na zachowania dzieci, które nie zawsze muszą odpowiadać ludziom których siez dziećmi odwiedza.

kaja napisał(a):Marcia82 napisał(a):
Nie toleruję czegos takiego. Wszystko musi mieć swoej granice. A jeśli pozwalacie na takie rzeczy swoim dzieciom w domu to niech robia rozpierdziel w domu i moze lepiej nei wypuszczać je miedzy ludzi....

To ty od urodzenia, wiedziałaś co wolno, a czego nie wolno robić? Od razu znałaś zasady dobrego wychowania?
Mnie się wydaje, że tego się trzeba nauczyć-rodzice muszą nauczyć.
Dlatego nie mam nic przeciwko jeśli dziecko zajrzy mi do szuflady, lodówki, wkurza mnie tylko, jak mama nie zwraca na to uwagi.
Ja akurat byłam od zawsze grzecznym i spokojnym dzieckiem 8) .

Kaja owszem dziecko nie wie od urodzenia jak ma się zachować - w tym rola rodziców.

Sama tutaj przyznajesz, ze cię wkurza kiedy rodzice nie reagują .

agie napisał(a):o widze, ze moj topik sie rozwija.To dorzuce moje trzy grosze. Marcinowi w domu wolno tyle samo co u obcych albo odwrotnie jak kto chce. Nie wolno mu bawic sie sprzetem rtv ani wywalac niczego z szafek.szuflad i innych skladzikow.Lodowke moze otworzyc i pokazac na co ma ochote.
Takie podejscie do rzeczy skutkuje tym, ze dzicie nie ma rozdwojenia jazni.Nie wolno to nie wolno i basta. Widze, ze u nowej opiekunki zasady sa podobne.Zadnego skakania po kanapach, wspinania sie na meble i innych ekscesow.
A teraz powiem skad mi sie takie podejscie wzielo. Nie bylismy jeszcze dziciaci kiedy nawiedzila nas znajoma z dwulatkiem.Byli 2 godziny podczas ktorych nie udalo nam sie chwili spokojnie porozmawiac, bo dzicie bylo nie do opanowania.I wtedy powiedzielismy ze slubnym zgodnie, ze nigdy wiecej a i nasze wlasne beda mialy scisle okreslone, nie za szerokie granice swobody.
Rozumiem, ze ktos powie, ze biedne dzicko sie nie rozwija bo mu niczego nie wolno. mam jednak taki egzemplarz, ktory wykorzysta kazde wahanie i kazda mozliwosc. Poluzowac zasady zawsze mozna, zaostrzenie idzie ciezko.
bardzo mi się podoba twoje podejscie do tematu agie. Właśnie w taki sposób będe miała zamiar postępować kiedys z moim dzieckiem.

alguna napisał(a):
Pogadamy jak Ty będziesz miała swoje dzieci 8) 8) 8) :
Uwielbiam takie klimaty 8)

alguna napisał(a):Poza tym jak cytujesz kogoś, to czytaj dokładniej. Maryjka napisała, że nie toleruje swobody małych gości, swoboda tak ale jedynie w pokoju swojego dziecka
Ja nie mam pokoju dziecka, bo i dziecka brak, wiec do tej cześci wypowiedzi celowo sie nie ustosunkowałam ;) .

Podsumowując.

Widziałam takie akcje:
dziecko znajomych 6 lat :o wskoczyło kiedys do sypialni moich rodziców i w butach zaczęło skakac po łóżku- rodzice dziecka nie reagowali,
dziecko znajomych - 5 letnie skakało w butach po krzesle ogrodowym, aż je połamało - rodzice nie reagowali
dziecko znajomych - 2 letnie oberwało mojej mamie kwiatka z lisci - rodzice nie reagowali
dziecko znajomych - 4 letnie porysowało śrubokrętem auto mojej mamy :o - rodzice nie zareagowali

Wymieniać dalej?

Wszystkie powyższe sytuacje miały miejsce w obecnosci rodziców dziecka, którzy całę zajscie kwitowali - ehh to jeszcze dziecko...

Odpowiedz
algaj 2010-07-17 o godz. 00:17
0

alguna napisał(a):
Pogadamy jak Ty będziesz miała swoje dzieci 8) 8) 8)

A tak na marginesie, to człowiek nie rodzi sie od razu z wpojonymi zasadami co wolno a czego nie.

otóż to
a poza tym to, że roczne i ponad roczne dziecko grzebie w szufladach, wywala ziemię z doniczek i eksploruje wszystkie kąty to nie znaczy że jest niegrzeczne Trafia mnie jak słyszę mamy/babcie nie pozwalające dziecku np. wchodzić do kałuży, bo "grzeczne dzieci tak nie robią". Dlaczego nie robią?
Dziecko w tym wieku po prostu intensywnie uczy się świata i tyle
Jasne, że jak jesteśmy u niedzieciatych znajomych to odciągam Kubę od wszystkiego, żeby nie popsuł/nie rozwalił/nie wypił/nie zjadł/nie opluł, ale dla mnie taka wizyta to męka lol

Odpowiedz
Gość 2010-07-17 o godz. 00:04
0

Akna74 napisał(a):Co do dziadkow to oni oczywiscie na wiecej pozwalaja, ale moj mlody jakos to rozumie ze u dziadkow wolno a w domu nie!

Moja Młoda tez tak wyszkolona :) Wie co u kogo może, jak sie zachowac, zauwazylam te róznice miedzy domem, jej pobytem u moich rodziców, i w obcym miejscu. Oczywiscie przy obcych to gra aniołka i nieźle jej to wychodzi, zas w domu najbardziej sobie pozwala, ale przewaznie jak grzebie w ubraniach to we swoich ;) U obcych to grzecznie siedzi przy mamusi, czasem wystarczy kartka i cos do pisania i sama sie soba zajmuje i nic nie niszczy ( no chyba ze długopisem wyjedzie poza kartke :( )

Odpowiedz
Gość 2010-07-16 o godz. 21:43
0

Marcia82 napisał(a):Maryjka napisał(a):Czytam Was z niejakim podziwem :o
............. u nas w domu, nie toleruję swobody małych gości,
Czytam, czytam i oczom nei wierze :o Ok zaraz mnie zbojkotujecie bo nie mam dzieci i takie tam, ale sorka jeśli przychodzi ktos do mnie z dzieckiem i to dziecko zaczęłoby mi grzebać w szufladach, lodówce, czy ściagac obrus itp..nie wspominając juz o niszczeniu rzeczy, to mnie by chyba trafiło

Nie toleruję czegos takiego. Wszystko musi mieć swoej granice. A jeśli pozwalacie na takie rzeczy swoim dzieciom w domu to niech robia rozpierdziel w domu i moze lepiej nei wypuszczać je miedzy ludzi....

Ogólnie jestem ostatnio przerażona zachowaniem dzieci i tym w jaki sposób są wychowywane. Zajbiste pokolenei nam rosnie .
Pogadamy jak Ty będziesz miała swoje dzieci 8) 8) 8)

A tak na marginesie, to człowiek nie rodzi sie od razu z wpojonymi zasadami co wolno a czego nie.

Poza tym jak cytujesz kogoś, to czytaj dokładniej. Maryjka napisała, że nie toleruje swobody małych gości, swoboda tak ale jedynie w pokoju swojego dziecka

Odpowiedz
agie 2010-07-16 o godz. 05:26
0

o widze, ze moj topik sie rozwija.To dorzuce moje trzy grosze. Marcinowi w domu wolno tyle samo co u obcych albo odwrotnie jak kto chce. Nie wolno mu bawic sie sprzetem rtv ani wywalac niczego z szafek.szuflad i innych skladzikow.Lodowke moze otworzyc i pokazac na co ma ochote.
Takie podejscie do rzeczy skutkuje tym, ze dzicie nie ma rozdwojenia jazni.Nie wolno to nie wolno i basta. Widze, ze u nowej opiekunki zasady sa podobne.Zadnego skakania po kanapach, wspinania sie na meble i innych ekscesow.
A teraz powiem skad mi sie takie podejscie wzielo. Nie bylismy jeszcze dziciaci kiedy nawiedzila nas znajoma z dwulatkiem.Byli 2 godziny podczas ktorych nie udalo nam sie chwili spokojnie porozmawiac, bo dzicie bylo nie do opanowania.I wtedy powiedzielismy ze slubnym zgodnie, ze nigdy wiecej a i nasze wlasne beda mialy scisle okreslone, nie za szerokie granice swobody.
Rozumiem, ze ktos powie, ze biedne dzicko sie nie rozwija bo mu niczego nie wolno. mam jednak taki egzemplarz, ktory wykorzysta kazde wahanie i kazda mozliwosc. Poluzowac zasady zawsze mozna, zaostrzenie idzie ciezko.

Odpowiedz
Akna74 2010-07-15 o godz. 11:58
0

Zgadzam sie z Maryjka. U nas jest podobnie idac do znajomych mam mlodego na oku i nawet jesli oni powiedza "a niech bierze, albo a niech sobie grzebie" ja na to nie pozwalam. Generalnie moje dziecie nie szpera nam po naszych szafach wiec nie czuje potrzeby robic tego u obcych.
Co do dziadkow to oni oczywiscie na wiecej pozwalaja, ale moj mlody jakos to rozumie ze u dziadkow wolno a w domu nie!
Jak jeszcze nie mielismy dziecka byli u nas znajomi z coreczka ktora walila lyzeczka w stol az zrobily sie dziury, trzaskala drzwiami az prawie je wyrwala a ja robilam takie oczy :o ze oni na to nie reaguja. Ja jakos balam sie zareagowac (zreszta sama wkurzylabym sie gdyby ktos strofowal moje dziecko) ale powiedzialam sobie ze moje dziecko takie nie bedzie!

Odpowiedz
Gość 2010-07-15 o godz. 11:57
0

Marcia82 napisał(a):
Nie toleruję czegos takiego. Wszystko musi mieć swoej granice. A jeśli pozwalacie na takie rzeczy swoim dzieciom w domu to niech robia rozpierdziel w domu i moze lepiej nei wypuszczać je miedzy ludzi....

To ty od urodzenia, wiedziałaś co wolno, a czego nie wolno robić? Od razu znałaś zasady dobrego wychowania?
Mnie się wydaje, że tego się trzeba nauczyć-rodzice muszą nauczyć.
Dlatego nie mam nic przeciwko jeśli dziecko zajrzy mi do szuflady, lodówki, wkurza mnie tylko, jak mama nie zwraca na to uwagi.

Odpowiedz
Gość 2010-07-15 o godz. 11:30
0

Marcia82 napisał(a):A jeśli pozwalacie na takie rzeczy swoim dzieciom w domu to niech robia rozpierdziel w domu i moze lepiej nei wypuszczać je miedzy ludzi....
Kę? Znaczy, przeszkadza Ci, że pozwalam dziecku w domu np. grzebac w szufladzie ze skarpetkami? :o A co Ci do moich szuflad?

Czy raczej przeszkadza to, że w cudzym domu rodzice nie pilnują własnych dzieci, bo to w końcu ich obowiązkiem jest odpowiadanie za potomka?

Odpowiedz
Gość 2010-07-15 o godz. 11:20
0

Troszkę się wyżaliłam, troszkę może zboczyłam z tematu, ale czy u kogoś na prawdę na tyle można sobie pozwolić, czy troszkę trzeba się jednak dzieckiem zainteresować?
Znam takich, co w gości przychodzą/przyjeżdżają, żeby od dziecka odpocząć

Maksowi nie wolno rozwalać, wyciągać, eksplorować czy jak to tam kto nazwie. Samą mnie trafia, jak muszę ułożone raz ciuchy na nowo do szuflad pakować. I jestem w stanie zrozumieć, że obcych wkurza to jeszcze bardziej.

No ale bez przesady w drugą stronę też - po domu wala się tona zabawek, kredek, kartek papieru itp. (rysowanie na topie od miesiąca). To nie jest jakiś wielki śmietnik, którego sprzątnąć się nie da - więc i u gości/dziadków itp. pozwalam "działać" ;)

Ale.. jak już słusznie zostało zauważone, wkurza mnie nie tyle działanie dzieci (bo te nie rozumieją lub nie wiedzą najczęściej, że czegoś nie wolno), co olewanie przez rodziców wychowywania i niereagowanie wtedy, kiedy ta reakcja jest niezbędna.

Odpowiedz
matylda_zakochana 2010-07-15 o godz. 09:56
0

Wątek w sam raz dla mnie na dziś.

Frankowi w domu wolno dużo pod moim nadzorem, u dziadków wolno jeszcze więcej, ale tam dziadkowie rządzą, rozpieszczają i ogólnie sami na wszytsko pozwalają.
Natomiast gdy idziemy do znajomych to bardzo pilnuję dziecko, żeby niczego nie ruszało, nie rozrabiało, ale faktycznie czym dziecko mniejsze, tym łatwiej nad nim zapanować.
Była dziś natomiast u mnie koleżanka z pięciolatkiem i zastanawiam się, czy to moje przemęczenie, przewrażliwienie (w końcu w ciąży jestem) czy po prostu da się mnie zrozumieć. Chłopiec biegał po całym domu, wszędzie zaglądał, ale to dziecko, ok. Denerwować się zaczęłam jak zaczął biegać mi po mieszkaniu, po dywanach w butach, jak zaczął brudzić jasne ściany i tłukł zabawkami o meble i ściany. Może nie jakoś strasznie, na tyle na ile przy nieuważnej zabawie jest w stanie robić to przedszkolak, ale jakoś nie słyszałam ani razu zwrócenia mu uwagi.
Na koniec wymył w łazience z piachu swoje samochodziki zostawiając całą umywalkę piachu.

Troszkę się wyżaliłam, troszkę może zboczyłam z tematu, ale czy u kogoś na prawdę na tyle można sobie pozwolić, czy troszkę trzeba się jednak dzieckiem zainteresować?

Odpowiedz
Gość 2010-07-15 o godz. 08:03
0

Maryjka napisał(a):Czytam Was z niejakim podziwem :o
............. u nas w domu, nie toleruję swobody małych gości,
Czytam, czytam i oczom nei wierze :o Ok zaraz mnie zbojkotujecie bo nie mam dzieci i takie tam, ale sorka jeśli przychodzi ktos do mnie z dzieckiem i to dziecko zaczęłoby mi grzebać w szufladach, lodówce, czy ściagac obrus itp..nie wspominając juz o niszczeniu rzeczy, to mnie by chyba trafiło

Nie toleruję czegos takiego. Wszystko musi mieć swoej granice. A jeśli pozwalacie na takie rzeczy swoim dzieciom w domu to niech robia rozpierdziel w domu i moze lepiej nei wypuszczać je miedzy ludzi....

Ogólnie jestem ostatnio przerażona zachowaniem dzieci i tym w jaki sposób są wychowywane. Zajbiste pokolenei nam rosnie .

Odpowiedz
Gość 2010-07-15 o godz. 04:15
0

kaja napisał(a):Mnie nie przeszkadza jak dzieci znajomych zaglądają mi do szuflad, biegają, krzyczą, natomiast wkurza mnie jeśli coś niszczą, a rodzice nie reagują. (ale to wkurzają mnie rodzice, a nie dzieci :D )
No dokładnie lol

Ale ja mam chyba większe wymagania w stosunku do mojego dziecka niż obcych. Czyli nie pozwalam mu w gościach otwierac szuflad, szaf, wchodzic na stół itd. Gorzej, że gospodarze mu na to pozwalają i jeszcze uczą, jak np. przekręcic klucz w zamku

Odpowiedz
Gość 2010-07-14 o godz. 11:55
0

Maryjka napisał(a):To samo u nas w domu, nie toleruję swobody małych gości, w pokoju Julki ok ale nie w całym mieszkaniu
Mnie nie przeszkadza jak dzieci znajomych zaglądają mi do szuflad, biegają, krzyczą, natomiast wkurza mnie jeśli coś niszczą, a rodzice nie reagują. (ale to wkurzają mnie rodzice, a nie dzieci :D )

Odpowiedz
Gość 2010-07-14 o godz. 11:46
0

Czytam Was z niejakim podziwem :o
moje dziecko, zwłaszcza u kogoś możliwości ma baaardzo ograniczone, jeśli są to znajomi dzieciaci to jeszcze w miarę luz, Julka bawi się w pokoju dziecka zabawkami dzecka;
gorzej jeśli w domu nie ma małych dzieci- wtedy mamy Małą cały czas na oku, bawi się na ogół swoimi zabawkami zabranymi z domu, nie ma w ogóle mowy o jakimkolwiek zaglądaniu do szaf czy szuflad i nieskrempowanej eksploracji mieszkania :o
To samo u nas w domu, nie toleruję swobody małych gości, w pokoju Julki ok ale nie w całym mieszkaniu
Efekt naszych upodobań jest taki, że nie mamy problemów z niedzieciatymi znajomymi, zapraszają nas chętnie- zawsze podkreślając, że Julia ma być z nami, a dzieciaci...no cóż kontakty mocno się poluźniły i wizyty są ograniczane do minimum 8)

Odpowiedz
Gość 2010-07-14 o godz. 11:23
0

U dziadków Dawid może wszystko (więcej niż w domu, bo dziadki nie widzą w niczym problemu), natomiast u znajomych nie wolno grzebać w szafkach bez pozwolenia, bawić się rzeczami, które mogą tego nie przeżyć.

Odpowiedz
Gość 2010-07-14 o godz. 10:21
0

algaj napisał(a):Carrie napisał(a):Madeleine napisał(a):No i pytanie - czy wolimy miec szczęśliwe dziecko, badające z zapałem cały świat wokół niego, czy utrzymywac stosunki z rodziną i znajomymi ;)
I tu się dobrze sprawdzają znajomi z dziećmi i wyrozumiała rodzina ;)
z ust mi to wyjęłaś ;)
podpisano: matka dziecka, które wczoraj u znajomych zabrudziło kupą dwa ręczniki lol
Poczekaj, czy Was następny raz zaproszą lol
Ale my też z tej kategorii, w sensie tolerancji w otoczeniu. Ale to działa w obie strony. Jeśli przychodzą do nas inne dzieci, wolno im WSZYSTKO 8)

ewasia napisał(a):dziecko w niezabezpieczonym domu jest wsciekle inteligentne.Daj spokój, ja doszłam do wniosku, że nie mam jak dalej zabezpieczac mieszkania - teraz mogę już liczyc tylko na mój refleks, bo przecież nie na rozsądek małego

Odpowiedz
Gość 2010-07-14 o godz. 10:10
0

WhiteRabbit napisał(a):Mała napisał(a):
Zauwazylam, ze to doswiadczanie bez naszych zakazow (wiadomo, obserwujemy co robi i czy nie robi sobie krzywdy) sprawia, ze poznaje jakas rzecz i przestaje ja ona interesowac albo tez interesuje w stopniu minimalnym. Zabranianie tylko dolewa oliwy do ognia.
Tak, też to zauważyłam, ale...
Filip nie może bawić się tv i innymi sprzętami z tej prostej przyczyny, że pralka ledwo zipie, odkurzacz połamany (na szczęście jeszcze działa), komputer był w naprawie, obudowa wygląda masakrycznie, myszkę mamy już czwartą.
Kosmetykami nie może się bawić, bo rozlewa wszystko wokół.
Nie może rozrzucać rzeczy po mieszkaniu, bo wszyscy się potem o nie potykają. A zrzuca naprawdę wszystko - co się da.
Telefony dwa zepsuł.
Zabawki są wszędzie, nie mam na to sił.

Gdyby mógł bawić się przyprawami, byłyby one wszędzie, a w pojemnikach nic by nie zostało.
Gdyby mógł wyciągać sobie coś z lodówki, stałby tam cały dzień, wszystkiego smakował, wylewał na podłogę musztardę, mleko. Już raz zbierałam 10 jajek (rozbitych) z dywanu. Jak próbowałam zetrzeć białko, to piana się biła ;)
Pilota nam zepsuł.
Gdyby mógł wybierać rzeczy do ubrania, wywaliłby wszystko na środek pokoju i się w tym kulał.

Wiem, co by zrobił w każdej z tych sytuacji, bo wypróbowałam ;)
Naprawdę, staram się nie ograniczać jego poznawania świata, ale gdybym mu pozwalała na to wszystko, zwariowałabym.
jeny.... bliznieta jednojajowe mamy :o :o 8) lol

Dzis Olaf otworzyl lodowke i wysmarowal pol pokoju maslem
A wczoraj napil sie mleczka do ciala

Wogole swietnie jest ostatnio. Jestesmy obecnie u tesciowej i dziecko w niezabezpieczonym domu jest wsciekle inteligentne.

Wizyt w ciagu ostatniego tygodnia zlozylismy chyba z 20 i zawsze Olafa ograniczam. Jako, ze w domu nie moze sie bawic telefonami a szafek mamy malo (a te ktore sa maja zabezpieczenia) to Olaf najpierw dopada telefonu a potem bierze kurs na wszystkie szafki. Wiec musze ingerowac.
Ale jakos tak trafiam,, ze gospodarze zwykle od razu mowia, ze mam go puscic. No wiec puszczam i obserwuje non stop. Wczoraj byl w siodmym niebie bo ciotka pozwolila mu sie bawic bizuteria 8)
A dzis wujek powiedzial "ze on lubi takie dzieci co dziennie robia strat na 100zl" ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-14 o godz. 09:48
0

Młodej w gościach wolno mniej, uzasadnienie proste - różne rzeczy, których by chciała dotykać, manipulować itp nie są nasze; tak samo pomieszczenia/przestrzenie, gdzie by chciała wchodzić.

zasadniczo bez zgody właścicieli nie pozwalam na kontakt z przedmiotami rozmaitymi, które mogłyby w wyniku tego kontaktu ucierpieć - natomiast pozwalam na ekspresję typu bieganie czy wspinanie się (po zdjęciu butów, rzecz jasna).

Odpowiedz
algaj 2010-07-14 o godz. 09:45
0

Carrie napisał(a):Madeleine napisał(a):No i pytanie - czy wolimy miec szczęśliwe dziecko, badające z zapałem cały świat wokół niego, czy utrzymywac stosunki z rodziną i znajomymi ;)
I tu się dobrze sprawdzają znajomi z dziećmi i wyrozumiała rodzina ;)
z ust mi to wyjęłaś ;)
podpisano: matka dziecka, które wczoraj u znajomych zabrudziło kupą dwa ręczniki lol

Odpowiedz
Gość 2010-07-14 o godz. 09:38
0

Madeleine napisał(a):No i pytanie - czy wolimy miec szczęśliwe dziecko, badające z zapałem cały świat wokół niego, czy utrzymywac stosunki z rodziną i znajomymi ;)
I tu się dobrze sprawdzają znajomi z dziećmi i wyrozumiała rodzina ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-14 o godz. 09:30
0

Willow napisał(a):Na co pozwalacie swoim dzieciom będąc u kogoś? Czy mają dokładnie takie same "prawa" jak w domu, na swoim terenie, czy też jednak trochę im wolność ograniczacie?
Ograniczam, pod hasłem, że "u babci nie wolno grzebac w szufladach" ;)
Martusia napisał(a):Ostatnio byliśmy u babci mojego męża i był tam też z wizytą jego 2 letni bratanek. Oczom nie wierzyłam co to dziecko wyprawiało a jeszcze tym bardziej temu, że rodzice spokojnie się temu przyglądali, nie zwracając zupełnie uwagi. Mały bawił się w pokoju u babci i wyrzucił jej wszystkie (!) rzeczy ze wszystkich szuflad z komody, ściągnął obrus ze stołu, a wraz z nim wszystko co na stole stało, rozwalił babci radio, a gdy w końcu ta mocno starsza kobieta się zdenerwowała na to co zobaczyła w swoim pokoju, rodzice wzruszyli tylko ramionami i powiedzieli, że w domu też tak robi, albo i więcej.Kwestia tego, co dziecku w domu wolno. Od tego zależy granica zachowania poza domem. Jeśli może dosłownie wszystko - to poza domem ograniczenie mu pola manewru i zabronienie do bawienia się w kuchni może byc już dla takiego malca (i rodziców) sporym wyzwaniem ;)

No i pytanie - czy wolimy miec szczęśliwe dziecko, badające z zapałem cały świat wokół niego, czy utrzymywac stosunki z rodziną i znajomymi ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-14 o godz. 04:56
0

Będąc u kogoś szczególnie zwracam uwagę na to co robi moje dziecko. Pilnuję, żeby nie zaglądał do szafek, itp.
Ostatnio byliśmy u babci mojego męża i był tam też z wizytą jego 2 letni bratanek. Oczom nie wierzyłam co to dziecko wyprawiało a jeszcze tym bardziej temu, że rodzice spokojnie się temu przyglądali, nie zwracając zupełnie uwagi. Mały bawił się w pokoju u babci i wyrzucił jej wszystkie (!) rzeczy ze wszystkich szuflad z komody, ściągnął obrus ze stołu, a wraz z nim wszystko co na stole stało, rozwalił babci radio, a gdy w końcu ta mocno starsza kobieta się zdenerwowała na to co zobaczyła w swoim pokoju, rodzice wzruszyli tylko ramionami i powiedzieli, że w domu też tak robi, albo i więcej.

Odpowiedz
Gość 2010-07-14 o godz. 04:34
0

Wyciągam wątek, bo ciekawi mnie jeszcze jeden aspekt dziecięcej swobody 8) Na co pozwalacie swoim dzieciom będąc u kogoś? Czy mają dokładnie takie same "prawa" jak w domu, na swoim terenie, czy też jednak trochę im wolność ograniczacie? A jeśli tak, to jak tłumaczycie, że raz na to pozwalacie, a raz nie?
Z ciekawości pytam, bo mnie to będzie dotyczyć za jakiś czas dopiero ;)

Odpowiedz
agie 2010-05-18 o godz. 00:13
0

Jasno z waszych wypowiedzi wynika, ze co dom to inne obyczaje, poza oczywistymi zakazami wynikajacymi ze wzgledow bezpieczenstwa.Uspokoilyscie mnie, bo myslalam, ze mojemu dziecku to nic nie wolno i biedaczek sie dusi ;)
Co do samodzielnego wchodzenia po schodach, to bardziej chodzilo mi nie o przebieranie nozkami samo w sobie a raczej o robienie tego bez nadzoru.
U nas jeszcze jest problem z synchronizacja zakazow.Czesto to co dla mnie jest ok, dla mojego meza wcale nie i wynikaja nieporozumienia.Biedne dzicko nie wie co mu wlsciwie wolno.Staramy sie jak mozemy uzgadniac i nie zmieniac swoich decyzcji ale nie zawsze wychodzi

Odpowiedz
Majaa 2010-05-17 o godz. 22:40
0

Czytam ten wątek i tak sobie zrobiłam podsumowanie co wolno a co nie wolno Lenie.
I taknie wolno jej :
- bez nadzoru wchodzic na taborety;
- kręcić pokrętłami i wciskac przyciski w kuchence gazowej i zmywarce
- wkładac telefony do herbaty lub zupy
- okazywac jak bardzo kocha siostre, bo to się zawsze kończy płaczem Małej
- bić i gryźć kogokolwiek
- wylewać wode za wanne
- rysowac po niczym innym niż kartka papieru
- odrywac przykleionych do ściany "ozdób" (Mała nauczyła się od niej już tego :()
- wchodzić do kałuży jak nie ma kaloszy
- chodzic w butach (tych z dworu) po domu
- chodzic na boso (z uwagi na jej nerki)
- bez potrzeby zapalac i gasic światło
- brac do buzi i bawic sie Małej smoczkiem
- oglądać TV z nosem w TV

Teraz rzeczy, które może, i na które przymykamy oko:
- ubrac się w nie swój szalik i czapkę i "iść do pracy"
- grzebac w mojej torebce
- nosic klucze
- wyciągac rzeczy Małej i ubierac w nie lalę
- ścierac kurze i generalnie wycierac coś ale pod warunkiem że my jej damy szmate (ostatnio ścierką od podłogi zaczęła stół wycierac)
- siedziec w wózku Małej i łóżeczku
- przelewac herbate z kubka do kubka
- pomagac w gotowaniu o ile jest to bezpieczne
- dzwonic do dziadka i babci (pod nadzorem, bo zdarzyło jej sie na policje zadzwonic)
- włączac TV
- pomagac przy kąpieli Małej
- wypakowywac zakupy
- bawic sie kosmetykami o ile nie grozi to ich rozlaniem i pobrudzeniem wszystkiego wkoło
- jeść to co je Mała

Z uwagi na jej zapędy informatyczne zlikwidowaliśmy stacjonarny komputer. Komórki zawsze blokujemy. Staramy się też żeby miała odpowiednik naszych, dorosłych rzeczy i wtedy problem sie rozwiazuje. Dobierala sie do mojego portfela dostała swój, chciała nosic mój pierścionek - dostała swój, chciała bawic się naszymi komórkami - dostała naszą jakąś starą, chciała chodzic z moją torebką po dworzu dostała swoją.

Lilka też ma zakazy. Nie wolno jej jeść butów, chodzic po części przedpokoju, odrywac ozdoby ścienne, wspinac się na otwarte drzwi, w ogóle podchodzić pod otwarte drzwi łązienki czy wc i je "zamykac".

Może natomiast jeść pilota od TV, wpinac sie po stabilnych rzeczach, bawić się smoczkiem Leny bez brania go do buzi, siedziec na płytkach (Lena tego nie mogła jak była w jej wieku). Może nie spac jak nie ma na to ochoty.

Odpowiedz
Alla 2010-05-17 o godz. 12:04
0

Mam wrażenie, że Tosi wiele rzeczy wolno

Ale kategorycznie nie wolno jej siadac na skanerze, dotykac garnków w których się coś gotuje, bawić się nożami, schodzić samej z chodnika na ulicę, bić innych, siadac na Adasiu.

Wolno wszystko co na liście Piotrusia Madeleine, może oprócz tego taplania w kałuży, chociaż często jej się to zdarza, ale po prostu w taką chlapę wolałabym, zeby tego nie robiła ;) Wolno jej bawic sie odkurzaczem, włączonym oczywiście, niech trochę pożytku to przyniesie. Bawić się myszką - wolno, Tosia mowi wtedy "coś musze sprawdzić w INTENECIE" . Zabawa pilotem, telefonami - na porządku dziennym. Raz tylko jej upadł moj telefon i mi kontakty wykasowało. Włączać jej tv - wolno, ale częściej jej się zdarza wyłączać akurat.

Odpowiedz
Gość 2010-05-17 o godz. 11:31
0

up

Odpowiedz
Gość 2010-05-13 o godz. 00:29
0

Piotruś (13 miesięcy) nie może:
- grzebac w doniczce z ziemią (bo stoi wysoko)
- bawic się kocimi kuwetami i kocim jedzeniem
- na spacerze wychodzic na ulicę
- gryzc mnie i ciągnąc za włosy

Plus doraznie rzeczy typu popychanie kolegi czy zakaz samodzielnego biegania po ruchomych schodach.

Wolno mu całą resztę, z taplaniem się w kałuży, "odkurzaniem" (bez prądu), wchodzeniem do szuflad, bawieniem się kosmetykami (aczkolwiek przypuszczam, że po wczorajszej konsumpcji mydła w płynie trochę mu zapał opadł), rozrzucaniem prania, wchodzeniem i schodzeniem po schodach (na czworaka samodzielnie albo za rękę), bawieniem się pilotem czy myszką, wkładaniem wtyczki usb do notebooka itd. włącznie.

Odpowiedz
aga_t 2010-05-12 o godz. 23:42
0

Moje roczne dziecko, uwielbia, jak chyba wszystkie dzieci w tym wieku, dotykać, sprawdzać i brać do buzi wszystko, co jej podejdzie pod ręce. Kiedyś, nagle uświadomiłam sobie, że właściwie bardzo często, mówiąc do córci, zaczynam zdanie od słowa "nie", lub "niewolno", "nie ruszaj". Trochę mnie to przeraziło i uświadomiłam sobie, że nie ma co się później dziwić, iż pierwszym wypowiadanym i ulubionym przez dzieci słowem jest właśnie słowo "nie". Zaczęliśmy się z mężem zastanawiać nad tym i zmieniliśmy trochę styl mówienia na bardziej pozytywny, choć oczywiście nie pozbawiony pewnych zakazów, ale wypowiadanych w trochę inny sposób. Właściwie, to teraz u nas w domu najbardziej sprawdza się zasada o której napisała Mała:
Mała napisał(a): Zauwazylam, ze to doswiadczanie bez naszych zakazow (wiadomo, obserwujemy co robi i czy nie robi sobie krzywdy) sprawia, ze poznaje jakas rzecz i przestaje ja ona interesowac albo tez interesuje w stopniu minimalnym. Zabranianie tylko dolewa oliwy do ognia.

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 22:13
0

WhiteRabbit napisał(a):Tak, też to zauważyłam, ale...
Filip nie może bawić się tv i innymi sprzętami z tej prostej przyczyny, że pralka ledwo zipie, odkurzacz połamany (na szczęście jeszcze działa), komputer był w naprawie, obudowa wygląda masakrycznie, myszkę mamy już czwartą.
Kosmetykami nie może się bawić, bo rozlewa wszystko wokół.
Nie może rozrzucać rzeczy po mieszkaniu, bo wszyscy się potem o nie potykają. A zrzuca naprawdę wszystko - co się da.
Telefony dwa zepsuł.
Zabawki są wszędzie, nie mam na to sił.

Gdyby mógł bawić się przyprawami, byłyby one wszędzie, a w pojemnikach nic by nie zostało.
Gdyby mógł wyciągać sobie coś z lodówki, stałby tam cały dzień, wszystkiego smakował, wylewał na podłogę musztardę, mleko. Już raz zbierałam 10 jajek (rozbitych) z dywanu. Jak próbowałam zetrzeć białko, to piana się biła ;)
Pilota nam zepsuł.
Gdyby mógł wybierać rzeczy do ubrania, wywaliłby wszystko na środek pokoju i się w tym kulał.

Wiem, co by zrobił w każdej z tych sytuacji, bo wypróbowałam ;)
Naprawdę, staram się nie ograniczać jego poznawania świata, ale gdybym mu pozwalała na to wszystko, zwariowałabym.
WhiteRabbit, mamy to samo dziecko?!

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-05-12 o godz. 11:22
0

Mała napisał(a):
Zauwazylam, ze to doswiadczanie bez naszych zakazow (wiadomo, obserwujemy co robi i czy nie robi sobie krzywdy) sprawia, ze poznaje jakas rzecz i przestaje ja ona interesowac albo tez interesuje w stopniu minimalnym. Zabranianie tylko dolewa oliwy do ognia.
Tak, też to zauważyłam, ale...
Filip nie może bawić się tv i innymi sprzętami z tej prostej przyczyny, że pralka ledwo zipie, odkurzacz połamany (na szczęście jeszcze działa), komputer był w naprawie, obudowa wygląda masakrycznie, myszkę mamy już czwartą.
Kosmetykami nie może się bawić, bo rozlewa wszystko wokół.
Nie może rozrzucać rzeczy po mieszkaniu, bo wszyscy się potem o nie potykają. A zrzuca naprawdę wszystko - co się da.
Telefony dwa zepsuł.
Zabawki są wszędzie, nie mam na to sił.

Gdyby mógł bawić się przyprawami, byłyby one wszędzie, a w pojemnikach nic by nie zostało.
Gdyby mógł wyciągać sobie coś z lodówki, stałby tam cały dzień, wszystkiego smakował, wylewał na podłogę musztardę, mleko. Już raz zbierałam 10 jajek (rozbitych) z dywanu. Jak próbowałam zetrzeć białko, to piana się biła ;)
Pilota nam zepsuł.
Gdyby mógł wybierać rzeczy do ubrania, wywaliłby wszystko na środek pokoju i się w tym kulał.

Wiem, co by zrobił w każdej z tych sytuacji, bo wypróbowałam ;)
Naprawdę, staram się nie ograniczać jego poznawania świata, ale gdybym mu pozwalała na to wszystko, zwariowałabym.

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 11:16
0

naturella napisał(a):
Z nietypowych rzeczy - wolno mu wyciągać mopa i szczotkę i zamiatać. Wolno myć okna znalezioną ścierką.
:) to zupełnie jak u nas:)

Frankowi wolno włączac TV, ale tylko za wyraźną zgodą któregoś z nas. Wolno mu też odkurzac, myc mopem podłogi (ścian nie wolno!), nalewac sobie soczek do kubeczka, wchodzic po schodach ( jeśli poinformuje mamę o takiej potrzebie), biegac, krzyczec, straszyc rodziców, skakac po łóżku, przystawiac krzesło do blatu w kuchni i pomagac (tj.obserwowac) obierac/kroic/gotowac/zmywac, zdenerwowac się, zamknąc się we własnym pokoju.
Kategorycznie nie wolno mu przechodzc samemu przez jezdnię- zawsze musi trzymac dorosłego za rękę lub kawałek ubrania. Nie może też rzucac zabawkami, trzaskac drzwiami, kłaśc się na Tosię i otwierac jakichklolwiek szuflad.
Mam bardzo karne dziecko, więc zakazy respektuje, w zamian więcej mu wolno :)

Odpowiedz
Mała 2010-05-12 o godz. 11:10
0

Ani wolno wiele rzeczy.
Mam to szczescie, ze moje dziecko jeszcze nie wpadlo na pomysl wchodzenia na stol czy rzucania pilotami o podloge. Moze to kwestia czasu a moze mnie szczesliwie ominie.
Co Ani nie wolno?
Uderzac pchaczem z Ikei o podloge, bawic sie myszka komputerowa, dotykac goracego piekarnika (bezwzglednie), dotykac sedesu, wkladac butow do buzi, gryzc, szczypac. Tych rzeczy probowala.

Z wymienionych przez was zakazow Ani wolno: wlaczac telewizor, bawic sie komorkami, (gdyby umiala samodzielnie moglaby tez sama wchodzic po schodach), moze otwierac szuflady (pod nadzorem; nie robi tego namietnie), rozrzucac zabawki (potem razem sprzatamy ale bardziej ja ;) ), krzyczec (czasem krzyczymy sobie razem), walic przedmiotami (o ile nie uszkadza to owych przedmiotow), w kapieli bawi sie naszymi kosmetykami (ale nie odkryla jeszcze, ze mozna je wyciskac/wylewac do wody), chlapac, bawic sie prysznicem, wolno jej lizac lustra (jesli tylko ma na to ochote a ma rzadko), zrzucac ubrania na podloge, zrzucac scierki zawieszone na raczce piekarnika na podloge, moze osic/bawic sie telefonem stacjonarnym (wtedy wylaczam z gniazdka, zeby nie zadzwonila nigdzie)....

Moglabym wymieniac dluuugo...
Zauwazylam, ze to doswiadczanie bez naszych zakazow (wiadomo, obserwujemy co robi i czy nie robi sobie krzywdy) sprawia, ze poznaje jakas rzecz i przestaje ja ona interesowac albo tez interesuje w stopniu minimalnym. Zabranianie tylko dolewa oliwy do ognia.

Odpowiedz
curiosidad 2010-05-12 o godz. 11:05
0

Tosia nie może świeżo upranych, gotowych do rozwieszenia rzeczy rzucac na podłogę. Nie może wynosić swoich zabawek poza swój pokój (jedynie tablica stoi w salonie). Nie może bawić się moimi kosmetykami (do malowania). nie może dotykać lustra (mam wolnostojące). nie może brać telefonów komórkowych. nie może ciągnąć lotusa za ogon. Nie może klaśc sie w kałużach. Nie może bawić sie aparatem.

Może otwierać szuflady (chętnie wyciąga przyprawy, smakuje, wącha. nie mam nic przeciwko), może otwierać szafki i wyciągać garnki/pokrywki (ale musi posprzątać). może otwierać lodówkę gdy wyciąga coś dla siebie. Może "dzwonić" telefonem stacjonarnym. Może włączyć radio/cd u siebie w pokoju.
Może przekładać, liczyć, wyjmować kosmetyki z koszyka (balsamy, kremy..) ale musi je póxniej posprzątać.
Może bawić się pilotami. Może prowadzić lotusa na smyczy. Może wybierać sobie ubrania do założenia. Może decydować co zrobię na obiad. Może nie iść na spacer jesli nie ma ochoty.
Może oglądać "pieska Puppy" raz w tygodniu.
Musi sama chodzić po schodach, bo ja nie mam siły.

Odpowiedz
agie 2010-05-12 o godz. 10:55
0

Juz uzupelniam: Mlody w kwietniu skonczy 2 latka

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-05-12 o godz. 10:11
0

Mała napisał(a):Agie, a w jakim wieku masz dziecko?
Dość istotne pytanie ;)
Filip po schodach może wchodzić, nawet jest to wskazane - nie mam siły dźwigać kloca, chociaż się tego dopomina :P
Z rzeczy typu wchodzenie po schodach, skakanie z kanapy, po kanapie, bieganie - może wszystko. Przynajmniej się spoci trochę i jest cicho jakiś czas. A że jest dość ostrożny, to mu pozwalam. Rzadko się zdarza, by sobie krzywdę zrobił.
Kategoryczny zakaz jest na ruszanie sprzętów - tv, dvd, komputer, odkurzacz.
Na szafki, lodówkę mamy założone blokady. Zakazy nic nie dawały.
Ma manię, by wszystko leżało na podłodze - ubrania, zabawki, obrusy, koc z kanapy, poduszki - tu jest zakaz, ale walczy z nami dzielnie :P
Pilotami, telefonami też nie może się bawić, choć nie może się z tym pogodzić ;)
Uwielbia sprzątać, to na to mu pozwalam ;) Choć często muszę poprawiać :P

Odpowiedz
Mała 2010-05-12 o godz. 10:01
0

Agie, a w jakim wieku masz dziecko?

Odpowiedz
Gość 2010-05-12 o godz. 09:57
0

Cięzko odpowiedzieć, bo wielu rzeczy mu nie wolno, a równie wiele może robić. Nie wolno bawić się komputerem, otwierać szuflady z przyprawami, otwierać szafki z dvd i plytami, drzeć książek:) rozlewać soku na kanapę, rozwalać zabawek dla samego rozwalania. Krzyczeć, walić przedmiotami - ale to są bezskuteczne zakazy, szybko zapomina:) Nie wolno podczas kąpieli bawić się kosmetykami (wyciskal do wody), wrzucać do wody ręczników, chlapać, puszczać wody. Nie wolno mu wchodzić na stol, jeździć krzeslami po mieszkaniu, szorować podlogi pudlami na klocki i zabawki. Nie wolno walić przedmiotami w szyby, lizać luster.

Z nietypowych rzeczy - wolno mu wyciągać mopa i szczotkę i zamiatać. Wolno myć okna znalezioną ścierką. Wolno samemu wyciągać chleb i bulki. Pozwalam mu bawić się moją komórką, już parę razy zadzwonil do taty ;) może oglądać cyfrówkę i jakieś inne drobne sprzęty, ale pod nadzorem. Adam pozwala się bawić narzędziami typu klucz francuski:) Telewizor sam sobie wlącza i wylącza, czasem nawet uda mu się dvd wlączyć:)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie