• zzzmijka odsłony: 3167

    Poród w wyżu demograficznym, czyli jak to było z Matyldą

    Jak wiecie z moich wcześniejszych, może trochę chaotycznych wpisów zaczęło się 10.01 o 8:00 (od 4:50 bóle co 5-6 min) jechałam do szpitala ze skurczami co 3 min. Na miejscu były już w sumie co 2 min.
    Miałam dogadaną położną w MSWiA. Zadzwoniłam wcześniej i uprzedziła mnie, ze nie ma miejsc, ale cos sie załatwi. Chyba była w szoku, ze dosyć szybko znalazłam sie w szpitalu z baaardzo konkrentnymi (jak pokazalo ktg) skurczami nie wyszła jednak do nas :o i prosiła, żeby nie mówić, że sie z nią kontaktowaliśmy, tylko że niby z ulicy i skoro jest poród to przyjmą może, bo miejsc dalej brak :o
    Fajnie jest sie umówić z położną, która obiecuje zlote góry a na koniec prosi, żeby sie tylko na nią nie powoływać...
    Na badaniu wyszło 2-3cmi rozwarcia i uslyszalam od lekarki, że w takim razie mogę jechać do Otwocka :o bo w pół godziny nie urodzę.

    Czy muszę dodawać jaki to stres? Powiedzieli mi, że ŻADEN szpital w Wawie nie przyjmuje, bo jest takie obłożenie :o

    Przypomnialam sobie o znajomej mojej mamy, która jest/była połozną. Dziwnym trafem znalazło się miejsce na Inflanckiej. Z tym, że mnie to juz nie cieszyło, bo ból stawal sie nie do zniesienia i przestał być regularny

    O 12:30 (taaak, izba przyjęć, papierkologia i dopiero sala) przyjęli mnie na Inflancką z rozwarciem 3cm i skurczami co ok 3min. Potem się okazało, że dyrekcja szpitala dała prikaz przyjmowania wszystkich zgłaszających się rodzących. 24godziny później cofnęli ten nakaz. Nie było łóżek. I faktycznie widziałam jak kładli kobitę na popsutym łóżku (samo się składało...)
    Mieliśmy pojedynczą salę z prysznicem (przydał się :) ).
    Moje skurcze, czy raczej ich intensywność zrobiła wrażenie na położnych i wszyscy szykowaliśmy się na szybki poród, tylko, żeby jeszcze regularne byly i żeby te wody odeszły...
    Te ostatnie za dotknięciem czarodziejskich... nożyc lekarza dopiero na 2 godz przed finałem. Skurcze natomiast sie nasilały ale totalnie rozlegurowaly (i niech mi ktoś powie, że psyche to nie podstawa). Nie powodowały niczego poza bólem. A wierzcie mi, że ból jest kosmiczny. Niby człowiek gotowy, że lekko nie będzie, ale jednak na coś takiego przygotować się nie można. Ja czułam „tylko” bóle krzyżowe, gdyby nie dotykanie brzucha nie wiedziałabym, że mam te typowe skurcze. Do ok. 15:00 próbowałam zachować godność a potem... później dałabym się poszatkować, żeby tylko się to skończyło.
    W końcu przestałam być dzielna (czy raczej mąż przestal) i podano mi zzo. Za pierwszym razem coś poszło nie tak i szybko wyciągali igły za drugim razem sie udało i po 10 min prawie oszalałam z radości. Skurcze widziałam tylko na ekranie ktg!!! lol
    O 18:00 kolejna dawka zzo i rozwarcie na 5cm
    Dochodzila 21 jak poczułam, że znieczulenie przestaje działać zawolałam położną co by zapodali kolejną dawkę, ale w czasie badania wyszło, że rozwarcie jest na prawie 7cm, wiec może lepiej już nie, bo zaburzy to drugą fazę porodu.
    O 21:30 błagałam o śmierć. Dostałam kolejną dawkę, bo rozwarcie się nie zmieniło a moje podejście do tematu porodu znacznie pogorszyło. :x
    Przebili mi pęcherz, bo wreszcie uzyskali pewność, ze mam za dużo wód i mała nie zejdzie do kanału sama.
    Przed 23:00 zaczęły się już bardzo mocne bóle parte.
    Na parcie zaproszono mnie do dyżurki położnych. Między skurczami słuchałam radosnych rozmów o „naszej klasie”. Coś mnie olśniło i zapytałam, czy mąż przetnie pępowinę. Chyba to było dziwne pytanie bo usłyszałam: ale to co zawołać męża? No kuraki! Przecież chcieliśmy porodu rodzinnego! Przyszedł i faktycznie pomógł. Znowu ze mną oddychał, tłumaczył słowa położnej itp.
    Marnie mi szło, ale dostalam kopa, kiedy usłyszałam, że włoski są czarne. Potem babeczka wzięła moją ręką i poczułam te włoski. Byłam tak blisko...
    W kolejnym skurczu wyszła główka z rączką przy buzi a w następnym miałam wreszcie swoje wymarzone dzieciątko na brzuchu.
    Śliskie (tu znowu dobrze, ze mąż stał obok) i takie cieplutkie. Wcale nie była brudne jak się czasami widzi, za to lekko fioletowe. Płacz i wierzganie - przytulanki i buziaki potrafią zdziałać cuda i są tak uspokajające...
    Miałam problem z urodzeniem łożyska, więc moje kochanie musiało wziąć moje nowe kochanie. Dziwne, że w sumie dobrych parę minut mieliśmy maluszka zanim zawołano męża, żeby dał dziecko do badania.
    Oddał wrócił do mnie i wtedy mi się przypomniało, że nie wiem jakiej płci jest moje dziecko! :o
    Może coś mówili, nie wiem, rozbawiłam towarzystwo kiedy zaczęłam nerwowo o to wypytywać.
    Niesamowite, niby słyszysz na usg co ma się urodzić, tak wlaśnie się przygotowujesz a jak przychodzi co do czego, to najważniejsze że dziecko jest zdrowe. Doskonale zanotowałam reakcje lekarza i położnych kiedy dawali mi maluszka na brzuch. Ale nie zanotowalam jaka płeć. Oczywiście kolejna fala euforii kiedy okazało się, że to dziewuszka.
    Reszta to już błahostki (łożysko, szycie, jakieś bóle).

    Teraz wszystko podporządkowane jest małej. I kto by pomyślał, że człowiekowi tyle radości da życie na najwyższych obrotach dla drugiego, maleńkiego człowieczka.
    A ile radości każda czynność daje mojemu M... Setki zdjęć, tysiące pocałunków i miliony czułych słów. Facet, twardziel lol
    Przychodząc na świat przyniosła ze sobą tyle szczęścia! :love: :love: :love:

    Po porodzie była jeszcze jazda z salami. Nie było łóżek, wiec zostaliśmy w naszej sali porodowej (super jedyneczka, wiec nie ma co płakać :))) ). Na kolejną noc zaproszono jednak piętro wyżej na oddział... porodowy. Sala z 6 łóżkami. Rodzące, przygotowujące się, te pod ktg i my dwie i jeszcze jedna mama z syneczkiem. Bosko! głośno i cały czas słyszysz to co jeszcze kilka godzin temu sama krzyczałaś... I nagle w środku nocy wszyscy stają na baczność, bo tętno slabnie i trzeba natychmiast na cesarkę... W takich warunkach nie można delektować się pierwszymi chwilami macierzyństwa.

    Mała miała dobre wyniki, leciuteńką żółtaczkę, jadła (dwa razy doskonale zassała), więc z dziką radoscią skorzystałyśmy z szansy wyjścia w drugiej dobie.

    W domku jest już spokojnie i powoli uczymy się siebie nawzajem (i moje piersi się uczą... ;) )

    PS
    Mimo wszystko nie chcę teraz myśleć o kolejnym porodzie...

    Odpowiedzi (35)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-11-22, 21:28:31
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
karolina_27 2010-11-22 o godz. 21:28
0

Jestem pod wrażeniem, czytałam z zapartym tchem, tym bardziej, że mam zamiar rodzić w MSWiA (i to całkiem niedługo).
Serdecznie gratulujemy córci (śliczne imię lol ) i nie zazdrościmy przeżyć.

Odpowiedz
ladybird7 2010-11-20 o godz. 04:41
0

Moja droga gratuluje Ci goraco, ale wiesz tak z mysla o nas - tych ktore eszcze maja te cudowne chwile przed soba ocenzurowalabys hasla o umieraniu ;).

Gratuluje malenstwa

Odpowiedz
ZalEwka 2010-11-19 o godz. 23:43
0

Póki co jak czytam to mam pietra niezłego :) Zobaczymy za parę m-cy :)
Gratuluję dzielna mamusiu :)

Odpowiedz
buniuta 2010-11-19 o godz. 21:15
0

Gratulacje!
Piękny opis.... taki filmowy rzekłabym...

BTW!
To fajne, że wraca zwyczaj opisywania porodów.... ciekawie się czyta...

Odpowiedz
Gość 2010-11-19 o godz. 05:45
0

Kurcze....niesamowicie to opisałaś.
Gratulacje dla Was wszystkich :D

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-11-19 o godz. 04:48
0

Gratuluje, byliscie dzielni :)

Odpowiedz
Keito 2010-11-19 o godz. 04:32
0

Przede wszystkim gratuluję córeczki :D

Miałaś przeżycia dziewczyno (mam nadzieję, że niedługo sytuacja w Wawie się ustabilizuje, bo nie mam ochoty jechać poza Wawę rodzić).

Odpowiedz
ediee 2010-11-19 o godz. 03:41
0

Gratuluję dzielnej mamusi :D !

Odpowiedz
liberte 2010-11-19 o godz. 02:59
0

Aga, jeszcze raz gratulacje. Byłaś naprawdę dzielna.

A co do twojego PS. - to minie, najdalej za kilka miesięcy 8)

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 22:36
0

Najważniejsze, że już jesteście w domku. Jeszcze raz Gratulacje dla całej dzielnej trójeczki :)

Odpowiedz
Reklama
panna Kachna 2010-11-18 o godz. 22:32
0

Poplakalam sie ze szczescia w szczesliwym finale, jak sobie wyobrazilam te czarne wloski.
Bardzo mocno gratuluje !!!

Odpowiedz
mycha526 2010-11-18 o godz. 22:12
0

gratuluje malenstwa!!!
trzeba przyznac, ze przezycia to ty miaąłs niezłe...

Odpowiedz
matylda_zakochana 2010-11-18 o godz. 20:51
0

Współczuję przeżyć ze szpitalami, ale najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło, i mała Matylda jest już przy Tobie :) (śliczne imię wybraliście :P)
Mam nadzieję, że niebawem pochwalisz sie swoim skarbkiem na forum :)

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 19:56
0

gratulacje jeszcze raz!!!, choć przeżyć miałaś niemało. Współczuję. Najważniejsze że dzidzia zdrowa i jesteście już razem. lol

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 19:50
0

zzzmijka jeszcze raz ogromne gratulacje dla Ciebie i meza, ktory sie spisal na medal. Dzielna kobitka z Ciebie!
Ucaluj malutka! Czekamy na fotki Twojego szczescia :D
zazdroszcze, ze masz to juz za soba....ta cala sytuacja z brakiem miejsc w szpitalach spedza mi sen z powiek

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 19:42
0

Gratuluje córeczki ale porodu i przemieszczeń logistycznych nie zazdraszczam :)

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 19:15
0

Piękny opis.
Gratuluję córeczki :D

Odpowiedz
ewan 2010-11-18 o godz. 18:39
0

Gratuluję odwagi, samozaparcia i dystansu względem rzeczywistości :D :D Całuski dla Malutkiej i powodzenia w dochodzeniu do siebie.

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 17:46
0

Gratulacje! I Podziwiam jak można zachowaćtakątrzeźwość umysłu....
A w ogóle to jak czytam masze relacje to boję się, choć mam jeszcze trochę czasu.
Czekam na zdjęcia.

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 17:39
0

Aż się wzruszyłam czytając Twoją relację :)
Jeszcze raz ogromne gratulacje i czekamy na zdjęcia oczywiście :D

Odpowiedz
DobraC 2010-11-18 o godz. 17:32
0

ps. hallooooo!!! z tcyh tysiecy zdjec to moze choc kilka???? :cisza:

lol

Odpowiedz
DobraC 2010-11-18 o godz. 17:31
0

ufff... przeczytalam z wypiekami na twarzy (i przypmnieniem mojego przedporodowego stresu o wolne miejsca

gratuluje, bylas bardzo dzielna!!

a teraz cieszcie sie juz z calych sil Wasza trojka... gratulacje!!!

Odpowiedz
Borja 2010-11-18 o godz. 17:26
0

zzzmijka gratulacje dla Waszej trójeczki :D

Odpowiedz
Kinia Jones 2010-11-18 o godz. 15:59
0

Aguś, gratuluję raz jeszcze. I podziwiam, bo dzielna babeczka z Ciebie :)
Opis super :) Jeszcze tylko do szczęścia mi zdjęcia Matyldy brakuje ;)

Odpowiedz
Anna! 2010-11-18 o godz. 08:29
0

Gratulacje :)

Odpowiedz
magdaF. 2010-11-18 o godz. 07:33
0

zzzmijka ogromne gratulacje :)
Odpoczywaj kiedy możesz i dbajcie o siebie :)
Ucałuj Matyldę

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 07:16
0

serdeczne gratulacje, przeżyć ze szpitalami, a zwłaszcza "umówioną" położną współczuje, ale pewnie teraz to już jest mało ważne? :)

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 07:09
0

Gratulacje :) Wspaniały opis :)

Rodziłam w tym samym szpitalu, ale wtedy jeszcze nie było tam aż tak tłoczno ;)

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 07:07
0

No to miałaś przeżycia dodatkowe :o Gratuluję mężnej postawy ;)

Odpowiedz
AgaFe 2010-11-18 o godz. 07:01
0

Zzzmijko, gratulacje ogromniaste.
A relacja - niesamowita, czytałam jednym tchem (ale to juz chyba ktos wcześniej stwierdził)

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 06:56
0

Ogromne gratulacje :) :stokrotka:

Mnie też przeraża brak miejsc w szpitalach. Mam nadzieję, ze w czerwcu będzie luz ;) 8)

Odpowiedz
okruszek 2010-11-18 o godz. 06:07
0

zzzmijka jeszcze raz ogromne gratulacje dla calej rodzinki!!!
Byliscie bardzo dzielni :D
Duzo zdrowka dla Matyldy!!!

P.S. Jestem przerazona sytuacja szpiatli gin-polozniczych w Wa-wie... Ja nie chce Otwocka czy Wolomina!!!

Odpowiedz
m. 2010-11-18 o godz. 06:03
0

zzzmijka, mimo nieciekawego początku, rewelacyjnie się czyta taki opis :D:D:D

Gratuluję raz jeszcze. Buziaki dla córeczki :D

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 05:54
0

Gratuluję :) witamy córcię :)

życzymy powodzenia w nauce siebie nawzajem :D

a Ciebie zzzmijko podziwiam :o :D tzn. podziwiam Twoją wspaniałą formę (jak sobie przypomnę siebie w te kilka dni po, to ... ) i jeszcze taki wypasiony opis :D

wszystkiego dobrego życzę :stokrotka:

Odpowiedz
Gość 2010-11-18 o godz. 05:46
0

Gratuluję z całego serca :D A Twoją relację, zzzmijko, czytałam jednym tchem lol

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie