• DobraC odsłony: 3942

    Kryzys małżeński po urodzeniu dziecka - jak sobie radzić?

    Do tej pory wydawalo nam sie ze znalezlismy z mezem recepte idealna. do tej pory bylo super.caly figiel polegal na tym ze wszystko co tylko mozna bylo - robilismy razem (zwlaszcza ostatnio gdy K. byl na zwolnieniu poltora miesiaca).. razem na spacery, razem kapiemy Milka, razem sie bawimy. razem na basen. wydawalo mi sie ze to jest sposob na to zeby spedzic troche czasu z mezem...no i klapa.zly pomysl.owszem - jestesmy razem, ale totalnie zajechani. oboje. razem, a jakby osobno.i teraz zastanawiamy sie nad zmiana... np - on w weekend Milego w wozek i na spacer - ja mam czas dla siebie..niby super, ale zastanawiam sie gdzie w takim razie bedzie czas dla nas... (dodam ze przez peirwsze 3 lata zwiazku bylismy ze soba 24h na dobe jako ze razem pracowalismy i mieszkalismy, a pozniej dni rozstania mozna na palcach dwoch rak policzyc. i jeszcze nam sie nie znudzilo...)i zaczynam rozumiec dziewczyny ktore pisaly ze gdy dziecko jest w wieku 9-10 miesiecy - przychodzi kryzys malzenski..jakie sa Wasze recepty na bycie razem, gdy ma sie dziecko? albo dwoje?8)

    Odpowiedzi (51)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-09-25, 13:46:18
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
meggien 2013-11-17 o godz. 13:26
0

Madeleine napisał(a):meggien napisał(a):Czas jego drzemek to od samego początku czas na przyjemności nie obowiązki ( to samo tyczy się wieczorów) - z obowiązkami staram się uwinąć zawsze jak Kuba się bawi i bez względu na etap jego rozwoju daję radę, chociaż rzeczywiście odkąd porusza się w tempie błyskawicy jest trudniej ;)
No i tutaj się różnimy, co ma dalekosiężne skutki lol (jak widac).

Jak pisałam wyżej - był czas, że się ze wszystkim wyrabiałam. Potem przyszedł taki, gdy nie - i wtedy wzięłam sobie panią do sprzątania. Niestety okazało się, że mam zbyt wysokie wymagania ;) , nowej nie mogłam znalezc i od kilku miesięcy znowu muszę sobie ze wszystkim sama radzic. Na szczęście zbiegło się to z nauczeniem Piotrusia samodzielnego spania w dzień - i teraz całe sprzątanie, gotowanie, pranie (z wyjątkiem odkurzania) robię, kiedy on śpi.
I jeszcze na forum zdążę posiedziec 8)

Pewnie, że on jest teraz na tyle samodzielny, że zajmie się sobą w czasie, kiedy ja sprzątam. Ale IMO nie o to chodzi w pójściu na wychowawczy, żeby dziecko sobie rosło samopas, a mama miała czas na wszystkie przyjemności.
No i tym samym czuję się też fair w stosunku do mojego męża, który po przyjściu z pracy (a pracuje długo) jest w podobnym stopniu zmęczony ;)
Dlatego też mój mąż obecnie w domu nie robi nic, z wyjątkiem sprzątania kuwety, wyrzucania śmieci i kupowania pieluch - żeby miał choc minimalnie czasu dla siebie.
No ja bynajmniej nie mam czasu na wszystkie przyjemności i nie jest tak, że ja sobie gotuje obiadki, piorę i sprzątam, a Kuba sobie biega samopas albo siedzi i beczy w kojcu

Wszystko zależy od organizacji, ja ze wszystkimi obowiązkami uwijam się błyskawicznie, z resztą w wielu rzeczach pomaga mi mąż i zdecydowaną większość czasu gdy Kuba nie śpi spędzam na aktywnej z nim zabawie. No ale nie widzę nic złego w tym, żeby też trochę zajął się sam - na siłę mam mu wyrywać zabawkę czy jakiś przedmiot, którym się akurat zainteresował i do szczęścia nie potrzebuje niczego innego?? To, kiedy coś w domu robię zależy od Kuby i tego na co mi akurat pozwoli - jak czegoś mi się nie uda zrobić to tragedii nie ma.

Odpowiedz
Gość 2013-11-17 o godz. 12:03
0

Ja jestem przyzwyczajona do myśli zę dzień organizuje sobie sama i sama się wszystki zajmuje - zresztą przy moim myśleniu "i tak wszystko najlepiej zrobię sama" ;) to mi pasuje 8)
Czasem wspomagam się mężem jak już naprawdę wszystko inne zawodzi i muszę go ściągnąć ale to bardzo rzadko jest.
Wieczorkiem jak mój mąż wraca to mały jest najczęściej już nakarmiony, wykąpany i jak nie śpi a zreguły nie śpi (mąż zasypia wcześniej ;) ) to oddaje malego w jego ręcę zeby syn nie zapomnial jak tata wygląda ;)

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-17 o godz. 07:58
0

Skrzacik napisał(a):
Jak się ma "Maciusia" to nie ma takiej możliwości :lol:

Ja też mam takiego Maciusia !
Co mi dał popalić to tylko ja wiem . Słodki jest niesamowicie , przytuli , ucałuje ale trudny z niego egzemplarz .
Z wiekiem chyba jest coraz lepiej .

My niestety z mężem mielismy duże problemy zeby znalezc czas tylko dla siebie , bo on w pracy ja zmęczona .
Do tego on nie rozumiał dlaczego ja jestem taka zmęczona bo nie siedział caly dzień z płaczącym dzieckiem i nie wie jak to może człowieka zdołować .
Niestety jak mąż w pracy a ja w domu żyliśmy w 2 światach które powoli zaczęły się rozchodzić , nie rozumiemy się już tak dobrze jak kiedyś i teraz cieżko coś naprawić .

Odpowiedz
algaj 2013-11-17 o godz. 07:43
0

Skrzacik napisał(a):Na początku z lekka wkurzona powiem tak - NIGDY nie ma tak, żeby z powodu dobrej organizacji/zostania samej z dzieckiem od drugiego tygodnia itp. mieć czas na wszystko i być wypoczętym. ZAWSZE pozwala na to dziecko 8) Jeśli dziecko jest grzeczne można byczyć się za wszystkie czasy, gotować obiadki, odkurzać na glans, chodzić na imprezki, zapraszać znajomych itp. 8)

i ja się pod tym pospisuję

u nas źle było tak do 6-7 miesiąca Kubusia, budził się w nocy co chwila, był marudny, płaczliwy i sam sobą nie zajął się ani przez 5 minut. Ja kładłam się już po 20, a rano i tak byłam wykończona. Zycie małżeńskie umarło 8)
Wzięliśmy się więc za dziecko i teraz przesypia całe noce bez pobudek - od razu poprawiły się i dni.
Mąż pracuje "na swoim", więc wychodzi i wraca kiedy chce, co czasem wiąże się z całymi nocami i weekendami w biurze, a czasem wolnym w środku tygodnia. Koniec końców nie narzekam, choć mógłby pracować mniej ;)
Acha, też błogosławię fakt że teściową mam 200km od K-wa, na szczęście moja mama bliżej, ale tak zapracowana, że w tygodniu nie ma na nic czasu, więc sami z mężem wychodzimy gdzieś raz na ruski rok :(

Odpowiedz
Gość 2013-11-17 o godz. 07:30
0

Na początku z lekka wkurzona powiem tak - NIGDY nie ma tak, żeby z powodu dobrej organizacji/zostania samej z dzieckiem od drugiego tygodnia itp. mieć czas na wszystko i być wypoczętym. ZAWSZE pozwala na to dziecko 8) Jeśli dziecko jest grzeczne można byczyć się za wszystkie czasy, gotować obiadki, odkurzać na glans, chodzić na imprezki, zapraszać znajomych itp. 8)

Jak się ma "Maciusia" to nie ma takiej możliwości lol

U nas wszystko robię sama od drugiego tygodnia życia Maćka. Czas dla NAS mamy po 19.00. Ale ja ostatnio chodzę wtedy spać, bo Maciek budzi się co godzinę. Więc nasze wspólne życie leży kwiczy. :|
Rozwodzimy się codziennie. Wulgarne słowa też lecą Jakoś to będzie... 8) lol

Odpowiedz
Reklama
Jojka 2013-11-17 o godz. 06:58
0

U nas właściwie nigdy nie było tak, żebyśmy wszystko robili razem, ale wiele rzeczy tak. Na początku np. razem kąpaliśmy małą, a potem zaczął sam mąż. Większość przy dziecku robię ja i raczej sama. Jestem z nią w domu przez cały dzień sama. Jak mąż wraca z pracy, to jesteśmy we trójkę i albo robimy coś razem, albo się dzielimy "zadaniami". Posiłki staramy się jeść wspólnie. Jak mała idzie spać, to mamy czas dla siebie. I tak samo, albo robimy coś razem, albo każdy ma swoje sprawy, czy to domowe, czy coś do pracy... Podsumowując, nie planujemy specjalnie jakiegoś czasu dla siebie, dla Męża_i_żony, ale jak potrzebujemy tego czasu, to go sobie jakoś wygospodarowujemy. Jak chcemy się gdzieś "na randkę" wybrać, to mamy Babcię do pomocy.
A teraz powiem szczerze, odpoczywam po świętach, mąż wrócił do pracy, a my próbujemy jakoś na powrót uregulować tryb życia ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 17:00
0

Zaczęlam się zastanawiać nad tematem i wyszlo mi z tego tyle że moje myślenie podzielilo się po polowie 8)
Że my teoretycznie mamy malo wspólnego spędzonego czasu ale z drugiej strony jak na godziny wyjścia mojego męża z domu i powroty to nawet źle chyba nie jest ;)
Chociaż nie musi wychodzi do firmy przed 6 rano bo chce dopilnować naszych ludzi no niby nie musi ale on i tak nie spałby spokojnie gdyby na wszystko od rana swoich okiem nie rzucil ;) a wraca średnio między 19 a 20 - co średnio moze też oznaczać 22 bo znowu mimo ze nie musi siedzi sam nad papierami czy projektami.
Ale zyskujemy tym że czasem wraca już o 15 bo tak sobie dzień pouklada i spotkania albo nasi kierownicy przejmują sprawy jak jest potrzeba, czasem wpada na obiad w ciągu dnia więc chociaż sobie "pogadamy" czasem weźmie sobie dzień wolny i wtedy robimy coś razem albo tak jak teraz po świętach czy wiosną i jesienią mamy już zakodowane ze to czas dla nas i średnio na tydzień czy dwa się gdzieś razem wypuszczamy :D Jak się po pierwszym razie mąż przekonal że firma nie padla bez niego to już latwiej go wyciągnąć lol ;)
Mamy też babcie pod nosem więc mozemy się wyrwać od czasu do czasu na imprezkę, czy do znajomych, do kina czy na zakupy i tak się toczy 8)
Ale czasem jak Nale normalnie "podobają" mi się np. slużbowe wyjazdy męża i kilka dni "spokoju" 8) ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 07:54
0

meggien napisał(a):Czas jego drzemek to od samego początku czas na przyjemności nie obowiązki ( to samo tyczy się wieczorów) - z obowiązkami staram się uwinąć zawsze jak Kuba się bawi i bez względu na etap jego rozwoju daję radę, chociaż rzeczywiście odkąd porusza się w tempie błyskawicy jest trudniej ;)
No i tutaj się różnimy, co ma dalekosiężne skutki lol (jak widac).

Jak pisałam wyżej - był czas, że się ze wszystkim wyrabiałam. Potem przyszedł taki, gdy nie - i wtedy wzięłam sobie panią do sprzątania. Niestety okazało się, że mam zbyt wysokie wymagania ;) , nowej nie mogłam znalezc i od kilku miesięcy znowu muszę sobie ze wszystkim sama radzic. Na szczęście zbiegło się to z nauczeniem Piotrusia samodzielnego spania w dzień - i teraz całe sprzątanie, gotowanie, pranie (z wyjątkiem odkurzania) robię, kiedy on śpi.
I jeszcze na forum zdążę posiedziec 8)

Pewnie, że on jest teraz na tyle samodzielny, że zajmie się sobą w czasie, kiedy ja sprzątam. Ale IMO nie o to chodzi w pójściu na wychowawczy, żeby dziecko sobie rosło samopas, a mama miała czas na wszystkie przyjemności.
No i tym samym czuję się też fair w stosunku do mojego męża, który po przyjściu z pracy (a pracuje długo) jest w podobnym stopniu zmęczony ;)
Dlatego też mój mąż obecnie w domu nie robi nic, z wyjątkiem sprzątania kuwety, wyrzucania śmieci i kupowania pieluch - żeby miał choc minimalnie czasu dla siebie.

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 05:22
0

Hmm - ja tam gzies pośrodku stawki, jak zwykle lol

Do tej pory było tak, że P. wracał z pracy ok. 18ej, zajmował się godzinę Zosią - a ja wtedy miałam czas "dla siebie" ;)
Tyle, że to "dla siebie" oznaczało: wyjąc i rozwiesic pranie, wstawić kolejne, umyć podłogi, rozładować i załadowac zmywarkę, podac obiad, zetrzec kurze itp itd
Po tej godzinie byłam padnięta bardziej niż po całym dniu z Zosią :P
Błogosławilam dni, kiedy szlam do pracy - i Zosia od rana jechała do babci
Chociaz i tak wtedy przed wyjściem wykonywalam maraton sprzątaniowo-obiadowy ;)

Od nowego roku mam mocne postanowienie poprawy 8)
P. odszedl z pracy, rozkręca swoja firmę i mam nadzieję, że będzie z nami w domu nieco dłużej 8)
A ja nie mam żadnych oporów przed zwalaniem na niego opieki nad Zosią i części domowych obowiazków
I tak np. dzisiejszego ranka jego majestrat został zbrukany, bo go zona zmusila, żeby odwiózł dziecko do babci
mimo że twierdził, że to mu cały dzień rozbije ;)

Co do bycia razem - to ja po prostu juz sie pogodzilam (nie bez żalu), że tak fajnie i luzacko jak przed slubem,
to przez najbliższych kilka lat nie będzie
I odliczam dni do pierwszych "wczasów dla dorosłych" - tj. wyjazdu tylko z mężem 8)
A na razie - staram sie maksymalnie zmęczyć Zosią, żebymi do glowy glupie pomysły o dziecieciu numer dwa nie przychodziły lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 05:00
0

wiewrióra napisał(a):Madeleine napisał(a):
wiewrióra napisał(a):Moze dlatego ze od 2 tygodnia po porodzie zostałam sama juz z brzdącem w domu.
Albo dlatego, że masz jeszcze bardzo małe i/lub grzeczne dziecko lol Poczekaj jeszcze trochę ;) Kiedy Piotruś miał 2 miesiące, siedziałam sobie wyluzowana całe dnie na kanapie przed komputerem w makijażu, z ułożonymi włosami, codziennie obiad, posprzątane, bo mały dosyc długo spał w dzień. To było bardzo dawno temu i nieprawda ;)

Ano trzeba przyznać że Nataś jeszcze nie biega po domu wsadzając swoje małe łapki tam gdzie nie trzeba ale potrafi czasami być absorbująca.
Z tym zostaniem od 2 tygodnia po porodzie chodziło mi o to że po prostu musiałam się nauczyć dostosowywać swój czas do małej bez czyjejś pomocy w dzień. Na początku było bardzo trudno ..
Jak teraz M był na urlopie to po prostu pełen wypas - nie musze wstawać za każdym razem do Małej bo M wstanie lub przewinie lub po prostu wsadzi smoka. Gdybym tak miała przez dłuższy czas to bym miała trudności z powrotem do "normalności"
coz, ja jestem sama od 1 dnia po porodzie, nie bylo nikogo bo urodzilam miesiac wczesniej...jedyne co to zdarzyli posprzatac mi dom, przez pierwsze 2 miesiace mialam taki spokoj ze az milo, moglam wszystko....niestety zapowiadam ci ze to sie skonczy :) wiec ciesz sie ik orzystaj ile mozesz :)

Odpowiedz
Reklama
meggien 2013-11-16 o godz. 03:22
0

Kuba od zawsze zasypia przed 19 więc od 19 mamy czas dla siebie i spędzamy go w przeróżny sposób: oglądamy filmy, gramy, gotujemy coś razem, czytamy albo po prostu leżymy i gadamy.

Ja czas dla siebie w tygodniu mam jak Kuba śpi. Czas jego drzemek to od samego początku czas na przyjemności nie obowiązki ( to samo tyczy się wieczorów) - z obowiązkami staram się uwinąć zawsze jak Kuba się bawi i bez względu na etap jego rozwoju daję radę, chociaż rzeczywiście odkąd porusza się w tempie błyskawicy jest trudniej ;) W weekendu tego czasu jest więcej bo chłopaki bawią się sami ale z kolei często też bawimy się we trójkę albo wszyscy razem gdzieś wychodzimy. Mąż do pracy wychodzi późno i wraca stosunkowo wcześnie więc przed i po jego pracy albo ja mam czas dla siebie albo bawimy się razem.

Odpowiedz
Nale 2013-11-16 o godz. 02:44
0

ps
też uważam, że teściowa 10 min samochoidem od nas to jest poważne nieszczęście

Odpowiedz
Nale 2013-11-16 o godz. 02:43
0

My się rozwodzimy chyba po dwa razy w tygodniu ;) Ale ja mam naprawdę specyficznego męża.
W ogóle nie spędzamy czasu razem i nie mam pomysłu, jak to naprawić. Poza tym doszło do tego, że ja wolę jak imć pan mąż wyjeżdża do Warszawy, bo i tak mi nic nie pomaga, a przynajmniej jak nie ma go w Trójmieście to nie truje i nie musze robić obiadu. Chyba nie wróży to dobrze w drugim roku małżeństwa
Mała nie zasypia nigdy przed 22, ja padam kołopółnocy, a z reguły dopiero jak zaśnie mam czas na pranie czy prasowanie albo inne domowe sprawy. Szanowny małż chodzi spać koło 2, więc zasypiam sama. Ja wstaję koło 7, on koło 10... i natychmiast wybiega, bo oczywiście już jest spóźniony. Razem spędzamy czas jak razem pracujemy i to przypomina połączenie sprintu z maratonem i jest dla mnie najbardziej ostatnio obciążającą nerwowo sprawą w życiu.

Odpowiedz
wiewrióra 2013-11-15 o godz. 17:39
0

Madeleine napisał(a):
wiewrióra napisał(a):Moze dlatego ze od 2 tygodnia po porodzie zostałam sama juz z brzdącem w domu.
Albo dlatego, że masz jeszcze bardzo małe i/lub grzeczne dziecko lol Poczekaj jeszcze trochę ;) Kiedy Piotruś miał 2 miesiące, siedziałam sobie wyluzowana całe dnie na kanapie przed komputerem w makijażu, z ułożonymi włosami, codziennie obiad, posprzątane, bo mały dosyc długo spał w dzień. To było bardzo dawno temu i nieprawda ;)

Ano trzeba przyznać że Nataś jeszcze nie biega po domu wsadzając swoje małe łapki tam gdzie nie trzeba ale potrafi czasami być absorbująca.
Z tym zostaniem od 2 tygodnia po porodzie chodziło mi o to że po prostu musiałam się nauczyć dostosowywać swój czas do małej bez czyjejś pomocy w dzień. Na początku było bardzo trudno ..
Jak teraz M był na urlopie to po prostu pełen wypas - nie musze wstawać za każdym razem do Małej bo M wstanie lub przewinie lub po prostu wsadzi smoka. Gdybym tak miała przez dłuższy czas to bym miała trudności z powrotem do "normalności"

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 16:19
0

Mam czas dla siebie do 9 rano i potem po 18. O 20 Oskar już śpi i wtedy mam czas dla męża.
We troje spędzamy sobotę od 14 i całą niedzielę.
Często w sobotę po 20, gdy Oskar już śpi zanosimy elektroniczną niańkę do teściowej (mieszkamy w bliźniaku), a sami wyskakujemy do miasta lub znajmych.
Teraz byliśmy 5 dni w Kazimierzu-niby czas dla 3, ale miałam też mnóstwo wolnego. Nie zmieniłam ani jednej pieluchy, nie dotknęłam gara, ba nawet czajnika lol
Akna-do resteuracji można dziecko przyzwyczaić. Mój jest dosyć znośny-najpierw zwiedza, potem je z nami, gada po swojemu z ludźmi-ot nic strasznego :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 15:34
0

od 17 do 19 spedzamy we 3 - bawiąc się, po 19 mamy czas dla siebie wtedy albo ogldamy razem jakiś film albo w coś gramy. # razy w tygodniu obowiazkowo chodzimy razem spać i wtedy przytulamy się i czytamy książki :)
weekendy spędzamy wspólnie - chodzimy na basen, do restauracji i na spacery.
Ja czas mam dla siebie w sobote rano jak moi męzczyżni śpią.

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 15:24
0

Shiadhal napisał(a):robic cos razem. zaplanowanego wczesniej, albo przynajmniej usiasc i zrobic taka liste rzeczy, ktorymi moznaby sie zajac wieczorem, z Mloda spiaca za sciana.

w przeciwnym wypadku - wieczory przeciekaja przez palce, kazde siedzi przy swoim komputerze.

i to rzeczy trywialne robimy (czesto na wymagajace wiecej wysilku lenistwo za duze) - scrabble, inne gry slowne, ogladanie filmow, rozmowy o roznych sprawach.

teraz chcemy jeszcze troche 'nadrobic' weekendy, bo za bardzo przelatywaly pod haslem 'nooo, trzeba posprzatac, pogotowac na nadchodzacy tydzien, nadrobic zaleglosci uczelniano-pracowe'.

ale wlasnie kwestie swiadomego 'rezerwowania' czasu dla siebie nawzajem - nawet jesli nie na ambitne zajecia - oboje odbieramy jako bardzo wazna dla zwiazku. bo inaczej - jak sama piszesz - jest sie 'obok' bardziej niz 'razem'.
Moge sie nieregulaminowo podpisac pod kazdym slowem, z tym, ze teoria teoria, a zwykonaniem roznie

Na pewno nie jest nam latwo, ja siedze z Ola caly dzien sama, maz wraca wieczorem i ja karmi, kapie, ja w tym czasie mam chwile luzu, wczesniej tez sie troche z nia bawi, ale czesto jest tak zmeczony, ze nie ma sily na jakas bardzo tworcza zabawe i przewalaja sie razem po pokoju.

Sa tez takie momenty, ze jestesmy oboje tak zmeczeni, ze probujemy jakos na siebie nawzajem "zwalac" rozne obowiazki, ze skutkiem roznym - wowczas najczesciej wybuchaja awantury - cos w stylu "a ja wczoraj sciszalem telewizor".

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 15:20
0

Madeleine napisał(a):Albo dlatego, że masz jeszcze bardzo małe i/lub grzeczne dziecko lol Poczekaj jeszcze trochę ;) Kiedy Piotruś miał 2 miesiące, siedziałam sobie wyluzowana całe dnie na kanapie przed komputerem w makijażu, z ułożonymi włosami, codziennie obiad, posprzątane, bo mały dosyc długo spał w dzień. To było bardzo dawno temu i nieprawda ;)


ja mam tak teraz :) a przez pierwsze 4 m-ce kicha

wychodzimy, jeździmy, uważam że dużo czasu spędzamy razem mimo, że małż pracuje a i ja miałam zlecenia; może to efekt wypracowanej organizacji co przy naszej dwójce było koniecznością i każda minutę "przeliczamy" po kilka razy jak ją spędzić wpólnie we dwoje i w czworo :) udaje się; choc pogląd na temat marketów pozostał taki sam, nie chodzę z dzieciakami i już i nie wynika to żadnych utrudnień typu, że sama nie mam jak....

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 15:09
0

O, my też się rozwodzimy regularnie 8) (z wyjątkiem czasu, kiedy znowu bierzemy ślub i robimy więcej dzieci ;) )

Ale to jest szczera prawda:
dziecko bezwzględnie obnaża wszystkie słabe strony zwiazku.
wiewrióra napisał(a):Moze dlatego ze od 2 tygodnia po porodzie zostałam sama juz z brzdącem w domu.
Albo dlatego, że masz jeszcze bardzo małe i/lub grzeczne dziecko lol Poczekaj jeszcze trochę ;) Kiedy Piotruś miał 2 miesiące, siedziałam sobie wyluzowana całe dnie na kanapie przed komputerem w makijażu, z ułożonymi włosami, codziennie obiad, posprzątane, bo mały dosyc długo spał w dzień. To było bardzo dawno temu i nieprawda ;)

Ale w temacie - też mam problem z ustaleniem równowagi między czasem dla siebie, we dwoje i w trójkę. I o ile - o dziwo - dla siebie nawet potrafimy znalezc, ba! nawet we dwoje też jakoś leci, to w trójkę słabo (poza codziennymi kąpielami, basenem, restauracją czy czasem bezproduktywnym po przyjściu mojego męża do domu - bo "czas wysokiej jakości" to na pewno nie jest).

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 14:00
0

Ja krótko - rozwodzimy się co tydzień, od kiedy urodzil się Maks. Ale się godzimy i trwamy dalej. Kiedyś będzie lepiej, nauczymy się nie reagować na nerwową atmosferę i stres, którego przysparza nam dziecko.

Odpowiedz
Akna74 2013-11-15 o godz. 13:07
0

DobraC napisał(a):Akna74 napisał(a):eeeee my sobie damy rade!! a guzik! w kinie nie bylismy 2 lata , do restauracji nie chodzimy, do pubow tez.
my z Milkiem bylismy w knajpie jak mial 9 dni. strasznie sie balam ze jak nie wyjde od razu to juz nie wyjde lol
no widzisz a ja uwazam ze to najpierw dla niego byla udreka (halas, ludzie, nie daj Boze dym papierosowy) a teraz to dla nas udreka (czyli latanie za nim - zostaw nei ruszaj itp...)

Odpowiedz
DobraC 2013-11-15 o godz. 12:32
0

Akna74 napisał(a):eeeee my sobie damy rade!! a guzik! w kinie nie bylismy 2 lata , do restauracji nie chodzimy, do pubow tez.
my z Milkiem bylismy w knajpie jak mial 9 dni. strasznie sie balam ze jak nie wyjde od razu to juz nie wyjde lol

Odpowiedz
wiewrióra 2013-11-15 o godz. 10:09
0

Ja mam teściową 15 minut drogi.. ale mamę 10 minut :D

mama bardzo lubi się Małą zajmować - kiedyś jak zostawiłam ją na 3 godziny bo jechalismy zakupy zrobic to mówiła że i tak za krótko :) a Nataś od babci wraca wyciszony i zadowolony z życia. I kokietuje babcię bo się uśmiecha na jej widok :)

a my możemy i zakupy razem zrobić, w knajpie tez bylismy. W tygodniu M wraca i zajmuje się kompem z przerwą na obiad a potem kąpie Małą i gramy sobie razem w owce i wilki albo oglądamy coś w TV. W Weekendy na spacerki z Małą idziemy razem albo sprzedajemy grzdyla ochotnikom spacerkowym. A wieczorami po uspieniu zapraszamy znajomych.
Ja zdążam tez posprzątac, obiad zrobić (od kiedy Mała ma leżaczek to wogóle jestem w stanie się ogarnąć). Moze dlatego ze od 2 tygodnia po porodzie zostałam sama juz z brzdącem w domu.

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 09:39
0

Co do czasu spędzanego we dwoje; często nawet jak uda nam się coś tam wygospodarować to i tak myślimy o /gadamy o/ robimy coś dla dziecka. A granie w scrable, karty itp. ja chętnie ale mój małż woli wziąć do łapy pilota i gapić się w telewizor. Nie zabronię mu, bo jak ląduje w domu o 18 stej po 10 godzinach pracy, później zabawia i kąpie Miśka to na koniec dnia należy mu się wolne.

W weekendy małż nie pracuje, ale jesteśmy zawsze we troje, bo nie mam komu zostawić dziecka. Zresztą nie wiem czemu, ale nie cierpię z tego powodu. Zdecydowaliśmy się na dziecko poniekąd dlatego, że "znudziło" nam się życie we dwoje. Chcieliśmy we troje. No to mamy.

I chciałam powiedzieć, że ja się nie cieszę, że moja teściowa mieszka 10 minut drogi piechotą od nas. Uważam to za nieszczęście.

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-15 o godz. 09:12
0

panna_van_gogh napisał(a):DobraC napisał(a):Panna, dobrze ze Ty taka uswiadomiona, przynajmniej mozna wierzyc ze przy drugim dziecku juz nic mnie nie zaskoczy...
ja nic zdroznego nie miałam na mysli, tylko skoro mama Aniołka ma takie dylematy,
to mamy Upierdliwcow powinny byc juz rozwiedzione wszystkie ;)
i juz nic nie mowie 8)
no cóż ...
To normalne ze jak się pojawia dziecko w związku wiele się zmienia ale ja się dziwiłam jak słyszałam ze ludzie po pojawieniu się dziecka awanturują się , rozwodzą . Teraz już się nie dziwię ...

Fauxpau masz dużego farta . Mój mąż tylko niedziele ma wolne a w tygodniu w domu jest o 19:00 , albo o 20:00 albo o 22:00 . Zależy od dnia . Bywało ze wracał jak ja juz spałam . Mało czasu dla siebie .
Nie zawsze jest kolorowo .

Odpowiedz
panna_van_gogh 2013-11-15 o godz. 09:06
0

fauxpau napisał(a):I niestety świeta prawda, dziecko bezwzględnie obnaża wszystkie słabe strony zwiazku.
O tak! i wszystkie niedopowiedzenia :D

Odpowiedz
fauxpau 2013-11-15 o godz. 09:02
0

Jakie kryzysy ? :o Odkąd mamy Tomcia między nami nie było lepiej :D
Kiedy mąż wraca z pracy tj. godzina 17 przejmuje władze nad Tomkiem ;) ja sobie odpoczywam, oni się bawią. Zjadamy razem obiad, Tomiś w tym czasie pałaszuje chrupki.
O 19:30 młody idzie w kimonko a my mamy czas tylko dla siebie. W weekandy jestesmy wszyscy razem, czasami Tomek zostaje z babcią a my jedziemy na zakupy, czasami jedziemy wszyscy razem.
Odkąd pojawia się dziecko, związek nabiera po prostu nowej jakości ;)
We dwoje nie bywa się wylącznie w kinie czy knajpce :D

I niestety świeta prawda, dziecko bezwzględnie obnaża wszystkie słabe strony zwiazku.

Odpowiedz
Akna74 2013-11-15 o godz. 08:49
0

heh ja tez widziałam to inaczej ;) i moje mity tez padły, zawsze wsciekalam sie jak inni (ci juz dzieciaci) mowili ZOBACZYSZ... i tu lista co starce ze swojej wolnosci..
eeeee my sobie damy rade!! a guzik! w kinie nie bylismy 2 lata , do restauracji nie chodzimy, do pubow tez. No pewnie mozna podrzucic dziadkom ale ja nie lubie.. uwielbiam jak jestesmy razem we trojke i ja "zaborcza matka" wole nie isc do kina ale za to pojechac na spacer z mlodym.. no ale przez to prawie nie ma mnie, moich spraw. No ale mam postanowienia noworoczne ;) hehhe

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 08:10
0

DobraC napisał(a):mnie zaskakuje to ile mitow mi padlo sprzed ciazy ;)

na przyklad juz wiem dlaczego rodzciwe ktorych wczesniej odsadzalam od czci i wiary jezdza z malymi dziecmi do galerii hanldowych. albo dlaczego wlaczaja bajki. etc, etc

Moge się podpisać pod tym lol A wydawało mi się, że mam stałe przekonania ;)

Narazie mam męża w domu, ale to się kiedyś skończy i już jestem tym przerażona, bo się rozpuściłam.

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 07:56
0

my nie widzimy sie prawie wogole, wychodzi o 9 wraca o 22 i wtedy dopiero mamy troche czasu, zwykle partyjka scrable, backgammona, jakies sudoku albo cos i spac. Moje dziecko nalezy do baaardzo grzecznych (dzieki bogu) i podziwiam mamy upierdliwcow bo o ile w 5 miesiacu mialam dosc to teraz jak tylko widze M. to ryczec mi sie chce i rycze....ja wiem ze on sie stara i wogole ale marze o tym zeby miec ok 10min dziennie dla siebie, kupilam mu nawet "jak zostac supertata" i zapomnialam z polski :(. w niedziele chodzimy na spacerki i jakies zakupy, tydzien jest koszmarny, ogolnie mowiac mam dosc i marze o tym zeby pojsc na basen,do solarium czychociaz dac rade umyc glowe albo wydepilowac brwi, nie wyobrazam sobie co bedzie jak stanie sie bardziej moblny....wtedy rzuce sie z bigbena - ogladajcie wiadomosci na biezaco. do roku a potem do zlobka, postanowione, bo inaczej zwariuje. dopoki sie jakos nie ustawimy niech pracuje jak chce potem niestety zmiana godzin pracy bo nie zgadzam sie na takie rozwiazanie, taka wredna jestem :). no i musimy sie przeniesc gdzies blisko jego miejsca pracy bo godzinne dojazdy te sa dobijajace....

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 07:45
0

Shiadhal napisał(a):Carrie napisał(a):czemu znów ja
bo nalezy sobie wychowac coreczke/synka tatusia.


too late

Shiadhal napisał(a):DobraC, zeby nie bylo tak czarno - owszem, mniej spal bedzie i wiecej sie poruszal, ale takze bedzie mu rosla umiejetnosc zajecia sie soba samym przez czas jakis.
Tudzież zdemolowania czegoś, pogrzebania w kociej kuwecie, wsadzenia łap do kibla, rozniesienia zabawek WSZĘDZIE (głównie Tobie do łóżka) itd. itd. :lizak:

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 07:42
0

Carrie napisał(a):czemu znów ja
bo nalezy sobie wychowac coreczke/synka tatusia.

wtedy co prawda matke drecza ataki zazdrosci, ale przynajmniej sie lepiej wysypia ;)

DobraC, zeby nie bylo tak czarno - owszem, mniej spal bedzie i wiecej sie poruszal, ale takze bedzie mu rosla umiejetnosc zajecia sie soba samym przez czas jakis.

Odpowiedz
panna_van_gogh 2013-11-15 o godz. 07:41
0

DobraC napisał(a):Panna, dobrze ze Ty taka uswiadomiona, przynajmniej mozna wierzyc ze przy drugim dziecku juz nic mnie nie zaskoczy...
ja nic zdroznego nie miałam na mysli, tylko skoro mama Aniołka ma takie dylematy,
to mamy Upierdliwcow powinny byc juz rozwiedzione wszystkie ;)
i juz nic nie mowie 8)

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 07:40
0

DobraC napisał(a):Carrie - te poranki sobotnio niedzielne mi daja poczucie marnotrawienia czasu, z jednoczesna mysla ze raz trzeba dluzej w pizamie posiedziec lol takie rozdwojenie ;)
Uwierz, że jak o 5. rano dostaję książką w łeb, to nie myślę o marnotrawieniu czasu tylko o tym, czemu znów ja lol

Odpowiedz
DobraC 2013-11-15 o godz. 07:36
0

Shiad ale ja wlasnie dlatego to podkreslam bo wiem ze mialam fajnie ;)
od poniedzialku bajka sie konczy...

Carrie - te poranki sobotnio niedzielne mi daja poczucie marnotrawienia czasu, z jednoczesna mysla ze raz trzeba dluzej w pizamie posiedziec lol takie rozdwojenie ;)

nawyki musimy wypracowac bo czasu nie bedzie coraz wiecej a coraz mniej, rowniez ze wzgledu na to ze Mily bedzie coraz mniej spal w ciagu dnia a ja bede miala mniej czasu. dlatego wlasnie zalozylam ten topic, zeby zobaczyc jak Wy to ukladacie :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 07:32
0

DobraC, wiesz, Ty piszesz 'nawet nie wiedzia jakie maja szczescie' odnośnie mamy i teściowej... a przecież pewnie z 90% forumówek mogłoby tak Tobie napisać odnośnie męża w domu (z powodu zwolnienia, OK, ale mogącego rzucić okiem na dziecko żebyś nie musiała w dzikim pędzie wybiegać spod prysznica, na przykład).

a zamiast mamy czy teściowej przecież może być opiekunka dorywczo, nie?

w każdym razie zgadzam się, warto wypracować jakieś dla Was działające strategie odnośnie czasu i uwagi jeszcze teraz - pozostaną dobre nawyki na czas, kiedy któreś czy oboje z Was wrócicie do pracy i ilość czasu pokaźnie zmaleje.

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 07:30
0

Nam najgorzej wychodzą poranki sobotnio-niedzielne lol

Poza tym wydaje mi się, że całkiem nieźle sobie radzimy 8)

Młodym najczęściej w tygodniu opiekujemy się na zmianę. W. odwozi do żłobka, ja odbieram, popołudniami/wieczorami zabawa razem, ew. osobno plus drugie obiad/sprzątanie itp. Razem kąpiemy. Z usypianiem problemu nie ma. Buzi-buzi, papa i wieczór wolny ;) (te w 90% spędzamy razem).

Weekendy poza porankami pod hasłem "mama czyta" (o 5. rano ) razem. Chyba, że większe sprzątanie to jedno z nas zabiera Młodego na spacer.

I tak się kula.. ;)

Odpowiedz
DobraC 2013-11-15 o godz. 07:25
0

mnie zaskakuje to ile mitow mi padlo sprzed ciazy ;)

na przyklad juz wiem dlaczego rodzciwe ktorych wczesniej odsadzalam od czci i wiary jezdza z malymi dziecmi do galerii hanldowych. albo dlaczego wlaczaja bajki. etc, etc
poza tym Ci co maja tesciowa / mame / ciocie gdzies blisko do pomocy nawet nie wiedzia jakie maja szczescie. nawet jesli z ww dra koty

Panna, dobrze ze Ty taka uswiadomiona, przynajmniej mozna wierzyc ze przy drugim dziecku juz nic mnie nie zaskoczy...

poza tym to nie o zaskoczenie chodzi ale o umiejetnosc dzielenia czasu z mezem

Odpowiedz
reniatka 2013-11-15 o godz. 07:21
0

panna_van_gogh napisał(a):DobraC napisał(a):panna_van_gogh napisał(a):DobraC napisał(a):
nie jest latwo.
a ktoś obiecywał, że będzie? ;)
Panna, nikt nie obiecywal, mysle ze bylam / jestem mama swiadoma, co nie zmienia faktu ze wiele rzeczy mnie zaskakuje, wiele mitow z okresu ciazy padlo, wiele rzeczy zrozumialam.

ale dzieki za wsparcie
nie ma za co 8) lol
tylko sie dziwie ze takie rzeczy zaskauja prawde mowiac ;)
a ja chyba rozumiem Dobrą...
mnie zaskakuje nie to, że jest jak jest, tylko że to, czego się obawiałam nastąpiło tak szybko i w takim natężeniu... a to właściwie dopiero początek

Odpowiedz
panna_van_gogh 2013-11-15 o godz. 07:07
0

DobraC napisał(a):panna_van_gogh napisał(a):DobraC napisał(a):
nie jest latwo.
a ktoś obiecywał, że będzie? ;)
Panna, nikt nie obiecywal, mysle ze bylam / jestem mama swiadoma, co nie zmienia faktu ze wiele rzeczy mnie zaskakuje, wiele mitow z okresu ciazy padlo, wiele rzeczy zrozumialam.

ale dzieki za wsparcie
nie ma za co 8) lol
tylko sie dziwie ze takie rzeczy zaskauja prawde mowiac ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 07:05
0

Dobra - pocieszę cię, że ja tez po każdym urlopie czy zwolnieniu małża strasznie rozbestwiona jestem i ciężko mi się przestawić na samotne siedzenie w domu... Ale po paru dniach się przyzwyczajam...
Co do czasu spędzanego razem - to my akurat mamy dziadków pod ręką :D , więc raz w tygodniu gdzieś chodzimy bez dziecka - do kina, do teatru czy na spotkanie ze znajomymi...

Odpowiedz
DobraC 2013-11-15 o godz. 07:04
0

panna_van_gogh napisał(a):DobraC napisał(a):
nie jest latwo.
a ktoś obiecywał, że będzie? ;)
Panna, nikt nie obiecywal, mysle ze bylam / jestem mama swiadoma, co nie zmienia faktu ze wiele rzeczy mnie zaskakuje, wiele mitow z okresu ciazy padlo, wiele rzeczy zrozumialam.

ale dzieki za wsparcie

Odpowiedz
panna_van_gogh 2013-11-15 o godz. 07:00
0

DobraC napisał(a):
nie jest latwo.
a ktoś obiecywał, że będzie? ;)

Odpowiedz
DobraC 2013-11-15 o godz. 06:58
0

no ten czas od 20 to mamy, bo na razie Milego wlasnie tak kladziemy. chodzi mi o czas dnia (wiec najczesciej weekendy, choc problem uzmyslowilo nam zwolnienie K. i poltora miesiaca razem)

dodam ze od 20 to czesto sie stresuje tekstem "czemu ja jeszcze nie spie"
no i najczesciej wtedy tv. choc ostatnio udalo nam sie partyjke scrabbla rozegrac.

nie jest latwo. zwlaszcza dla nas, ktorzy mielismy full czasu wspolnego wypelnionego spontanicznymi wypadami, leniuchowaniem, naglymi zwrotami typu lody o 21 w malinowej ;)

chyba czuje ze sie starzeje lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 06:57
0

W tygodniu przy dziecku i w domu wszystko robię sama. Mąż z pracy wraca dopiero ok. 20-tej. Wtedy kąpiemy młodego razem. Potem niby mamy czas dla siebie. W weekendy na spacer z młodym częściej chodzi mąż (w tym czasie mam czas dla siebie) ale zdarza się, że chodzimy we trójkę :D

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 06:57
0

aha, my planowanie wprowadzilismy w momencie, jak Mloda opiekowalismy sie na zmiane, wiec nawet czasu wspolnie w domu (i nie przeznaczonego na spanie 'przez kalke') mielismy bardzo malo.

ale i teraz jak Mloda do zlobka chodzi, sie przydaje - tym bardziej, ze obowiazkow przybywa, i drugie tym bardziej - ze ja w duzej mierze pracuje zdalnie, co wycina niejeden wieczor/noc/poranek.

Odpowiedz
matylda_zakochana 2013-11-15 o godz. 06:51
0

Całe dnie jesteśmy we troje (poza męża pracą od czasu do czasu). Wszystko robimy razem, chociaż jest czas tylko dla męża z synkiem, i tylko dla mnie z synkiem, wtedy jest odrobina czasu na samotność.
Razem, we dwoje jesteśmy jak położymy dziecko spać, wtedy filmy, planszówki. To relaksuje i odpręża.
Czas mamy zorganizowany tak, jak nam pasuje, i do tej pory nie musieliśmy narzekać :)

Odpowiedz
agnetta 2013-11-15 o godz. 06:48
0

Wieczorem, od około 20. Moje dzieciaki dość wcześniej chodzą spać, czasem już o 19 leżą w łóżkach wykąpane i po przeczytaniu bajki. A potem jest czas dla nas.
A jak mamy okazję (np. teściowa przyjeżdża) to wtedy idziemy do kina.

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 06:47
0

Ja pracuję 8-15, mój mąż 6-18, 18-6 (+ dojazd). Bywają dni, kiedy mijamy się w drzwiach, bo ja wracam z pracy, on wychodzi. Rano nie widzimy się w ogóle. Jeśli nie jest na nadgodzinach, to 2 weekendy w miesiącu spędzamy razem - najczęściej na zakupach.

Kiedy jesteśmy razem w domu, to staramy się wychodzić razem na spacer, albo właśnie na te zakupy - we trójkę.
Gotujemy na zmianę, kto ma ochotę ten stoi przy garach, a że mamy otwarta kuchnię, to i tak jesteśmy razem i gadamy. Sprząta mąż, kiedy ja bawię się z Olinką, albo gdy ona śpi, a ja jestem w pracy. Prasuję wieczorami, kiedy męża nie ma w domu, po to, żeby mieć wieczór dla niego, kiedy ma wolne. Oliwią zajmuję się głównie ja, ale kąpiel to obowiązek męża, więc ja mam chwilę dla siebie. Krótką, bo krótką, ale zawsze to coś.

Nie wiem, czy to jakaś recepta, bo u nas tak po prostu wygląda rozkład dni i nie da się inaczej, ze względu na godziny pracy. Dnie spędzamy osobno, wieczory razem jak mąż jest w domu albo mam czas dla siebie, kiedy jest w pracy (o ile nie czeka na mnie prasowanie). Weekendy (te dwa wspólne) spędzamy razem, we trójkę.

Jakoś niegramotnie mi się to wszystko napisało... Sorry. :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 06:46
0

robic cos razem. zaplanowanego wczesniej, albo przynajmniej usiasc i zrobic taka liste rzeczy, ktorymi moznaby sie zajac wieczorem, z Mloda spiaca za sciana.

w przeciwnym wypadku - wieczory przeciekaja przez palce, kazde siedzi przy swoim komputerze.

i to rzeczy trywialne robimy (czesto na wymagajace wiecej wysilku lenistwo za duze) - scrabble, inne gry slowne, ogladanie filmow, rozmowy o roznych sprawach.

teraz chcemy jeszcze troche 'nadrobic' weekendy, bo za bardzo przelatywaly pod haslem 'nooo, trzeba posprzatac, pogotowac na nadchodzacy tydzien, nadrobic zaleglosci uczelniano-pracowe'.

ale wlasnie kwestie swiadomego 'rezerwowania' czasu dla siebie nawzajem - nawet jesli nie na ambitne zajecia - oboje odbieramy jako bardzo wazna dla zwiazku. bo inaczej - jak sama piszesz - jest sie 'obok' bardziej niz 'razem'.

Odpowiedz
panna_van_gogh 2013-11-15 o godz. 06:42
0

Po 20 jestesmy razem we dwoje,
a w weekendy razem we troje z odchyleniami ;)
czyli w weekend kapie ja, w tygodniu Bartek
w weekend na spacer idzie On (ale i tak człapie za nimi)
lubie ten nasz czas we trojke :)
a za trzy lata pojedziemy sami na tydzien na wakacje :D

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie