-
Gość odsłony: 11559
Kupowanie ciuchów na imprezę i zwracanie ich po niej - tak czy nie?
Co sądzicie o kupowaniu ciuchów z myślą o ich jednorazowym wykorzystaniu i zwracaniu ich do sklepu po imprezie? W wielu sklepach (myślę tu głównie o mango czy zarze) przyjmują zwroty w ciagu tygodnia od dnia zakupu, jesli jest metka. Osobiscie uwazam, ze to nie fair, kupujac ciuch chce miec pewnosc ze jest nowy i nieuzywany. Odkąd sie dowiedzialam, ze wiele dziewczyn tak robi piore nawet "nowe" ciuchy. Mało tego - bedac na imprezie swiatecznej kiedy poruszyłam ten temat przypadkowo popełniłam foux pas, okazał sie, ze znajoma (nota bene świetnie sie ubierajaca) tak robi:oi wcale nie poczuła sie głupio, a mi było niezrecznie... Co sądzicie o takim procederze?
focia napisał(a):Iwonka, a kupujesz sukienkę żeby iść w niej na jedną imprezę, a potem zwrócić? Bo to, że w domu okazuje się że jednak nie leży odpowiednio albo nie pasuje do niczego to rozumiem :)
Nie, takiego ryzyka nie podejmuję ;) Nie chodzę w rzeczach, ktore zamierzam zwrócić.
Nie umiem mierzyć w sklepie. Dlatego wrzucam na siebie, sprawdzam czy rozmiar w mairę oki, ale decyzję ostateczną zostawiam sobie na pózniej. Oczywiście nie ze wszystkim tak robię. W szczególności gdy kupuję coś drogiego (dla mnie rzecz jasna) chcę mieć możliwośc zwrotu...jeśli np. oprzytomnieję i stwierdzę, że przesadziłam:)
Vesna, ja nie twierdzę, że to jest w porządku, tylko że to praktyka powszechnie znana ;) I nie wnikam w szczegóły, bo temat mi obcy.
Odpowiedz
Dla mnie jest różnica pomiędzy nową sukienką, która może i była mierzona przez kilka kobiet (a przez inną kupiona, ale zwrócona, gdy w domu po kolejnym mierzeniu okazało się, że nie pasuje), a zwróconą sukienką, którą ktoś nosił na sobie całą imprezę, przepocił lub nawet ubrudził jakimś jedzeniem itp. Tym bardziej jeśli taka zwracana odzież była już prana, a uchodzi za nową.
Jeśli komuś zależy na odzyskaniu pieniędzy za ubiór, którego już więcej nie założy, zawsze może próbować np. sprzedać go na Allegro.
Wychodzi na to, że nie ma różnicy, czy się kupuje ciucha w markowym sklepie, czy w szmateksie (poza ceną oczywiście)
Iwonka, a kupujesz sukienkę żeby iść w niej na jedną imprezę, a potem zwrócić? Bo to, że w domu okazuje się że jednak nie leży odpowiednio albo nie pasuje do niczego to rozumiem :)
A jeśli chodzi o pranie to się zgadzam - zawsze piorę przed pierwszym założeniem - przymierzające przede mną osoby, kurz w magazynach i sklepach, choćby dla odświeżenia :)
Ja czasem zwracam gdy w domu okazuje się, że leży nie tak jakbym chciała albo gdy przestaje mi się podobać (kobieta zmienną jest) ;) I nie widzę w tym nic nagannego. Poza tym nie rozumiem Waszego oburzenia w kontekście tego, że trzeba prać bo ktoś w tym chodził. Jak dla mnie bez różnicy, czy bluzka została przymierzona przez 50 klientek i dopiero przeze mnie kupiona, czy też ktoś kto zwrócił był jedynym jej użytkownikiem przede mną. Oczywiście nie jest fajne to że kupujemy rzecz używaną jako nową...ale na to wpływu nie mamy
Odpowiedz
Lillan napisał(a):
Sesje w gazetach to zupełnie inna bajka - sklepy wypożyczają ciuchy, bo zależy im na reklamie.
Nie do końca, bo po pierwsze, jak bardzo im zależy na reklamie, to mogliby nie żądać potem zwrotu tych ciuchów po to, aby je sprzedać jako nieużywane
Po drugie, nie zawsze celem jest reklama bezpośrednia, a raczej zachowanie dobrych układów ze stylistami. Jako studentka dorabiałam sobie jako statystka w serialach, filmach i reklamach. O ile seriale zazwyczaj mają swoje zasoby garderobiane, to jednorazowe produkcje już nie. Zazwyczaj trzeba było przychodzić we własnym z góry określonym stroju, ale czasem dostawaliśmy ubrania wypożyczane ze sklepów. Oczywiście należało chować metki, ale strzec ich, żeby nic im się nie stało. O jakimkolwiek celu reklamowym nie mogło być mowy, bo ubrania statystów są widoczne zazwyczaj jako rozmyte plamy.
Dodam, że zdarzało nam się spędzać w takich wypożyczonych ubraniach nawet 12 godzin.
Oleta napisał(a):Ale... przypomniała mi się historia, którą opowiadała Katarzyna Figura, jak to na premierę filmu Altmana, w którym grała (w tej chwili zapomniałam tytuł...) "pożyczyła" sobie w ten sposób ciuch - bodajże Diora albo coś równie ą-ę Wink i "cały wieczór drżała, żeby nic z nim się nie stało, bo wtedy nie mogłaby oddać i odzyskać pokaźnej sumy." No i pech chciał, żę ktoś wylał na nią niechcący jakiś napój! Ale - jak to powiedziała - "na szczęście w pralni chemicznej zeszło, ciuch oddała i kasę odzyskała"...
Tia... Polska gwiazda w Hollywood... Rolling Eyes A potem ktoś kupił noszony i prany chemicznie z napoju wylanego na imprezie ciuch Diora za kupę kasy?
Pewnie później drżała, by w pralni chemicznej jej metki nie sprali lol
Ktoś kto tak robi zdecydowanie jest burakiem, ale jak nazwać osobę, która publicznie obnosi się z takim zachowaniem?
Fajnie być cwaniakiem, co pochodzi na imprezie w drogim ciuchu za darmo, a głupio być pierdołą, co wyda na taki ubiór mnóstwo pieniędzy? Nie wiem czy podobnie jest w krajach zachodu, ale u nas niektórzy zakładają, że kombinowanie jest ok i jak ktoś troszeczkę oszuka, pocwaniakuje, żeby mieć coś za darmo, jest równym gościem.
rzeczywiscie u nas bardzo popularne....
Ale tutaj juz nawet bez metki mozna oddac wszystko do sklepu...
jesli nie dostaniesz pieniazkow to dostaniesz kredyt ktory mozesz wykorzystac w sklepie..no ale to juz inna bajka a z tej akurat jestem zadowolona... 8)
wracajac do tematu to u mnie na weselu byla pewna Amerykanka w czarnej sukni z dyndajaca metka na plecach
Wychodzi na to, że kupując w sklepie ciuchy, jestem ostatnią frajerką, bo nie dość że za nie płacę, to jeszcze dostaję używane, a nie nowe Bosz, gdzie ja się uchowałam?
We łbie mi się nie mieści, serio, czy to o ciuchy chodzi, czy o książki, czy o cokolwiek innego. To, że komuś szkoda kasy, nie tłumaczy nieuczciwości - są lumpeksy, komisy, antykwariaty, allegro itd.
Szkoda tylko, że zła fama oszustek odbija się na uczciwych ludziach... Kiedyś chciałam zwrócić sukienkę w H&M, bo źle na mnie leżała, to sprzedawczyni zmierzyła mnie wzrokiem jakbym była oszustką i stwierdziła, że sukienka była noszona, bo jest pognieciona (jakby wszystkie ciuchy na wieszakach w H&M były świeżo wyprasowane ;)). Awantura była jak się patrzy 8)
Sesje w gazetach to zupełnie inna bajka - sklepy wypożyczają ciuchy, bo zależy im na reklamie.
Ja też znam jedną dziewczynę, która tak robi.
Żenada i tyle. Na dodatek jest to osoba maxymalnie dbająca o swój wygląd i o opinię świetnie ubranej. Widać jakim kosztem. Najczęściej "wypożycza" tak sobie ciuchy na wesela. Musi przecież na każdym mieć coś nowego, dwa razy w to samo się nie ubierze...
a myślicie, że do sesji w gazetach to ciuchy się kupuje
zapewniam, że niee 8)
Ja się zastanawiałam kiedyś po reklamie depilatora, który można było zwrócić po iluś tam dniach, jeśli się okaże, że "nie spełnia oczekiwań". I co sklep robi z takim używanym sprzętem, sprzedaje następnemu klientowi jako nowy, nieużywany ? A po tym co pisałyście, to też będę prała nowe rzeczy, bo może wcale nie są nieużywane
Odpowiedz
przyznam szczerze, ze ja nigdy nie robilam zwrotow, bo nie pasowalo. na miejscu sie zastanawialam. bywalo jednak ze zwracalam bo czesto mamie kupuje a ona nie pofatyguje sie do sklepu by przymierzyc. ale to tylko wymiana na inny rozmiar.
a jesli mi sie cos odpodoba to sprzedaje na allegro jako uzywane. i mam czyste sumienie. o!
Buractwo to odpowiednie słowo ;) Poza tym ma to sporo z pozerstwa - patrzcie na jakie ciuchy mnie stać. A w rzeczywistości drżę czy aby mi kawałek jedzenia nie chlapnie na sukienkę
Odpowiedz
Obrzydliwosc. Ohyda. Zenada. Slow brak.
I pomyslec, ze ktos potem pojdzie i zaplaci za cos takiego jak za cos nowego.
Ludzie potrafia byc naprawde o-krop-ni.
Obrzydliwosc. Ohyda. Zenada. Slow brak.
I pomyslec, ze ktos potem pojdzie i zaplaci za cos takiego jak za cos nowego.
Ludzie potrafia byc naprawde o-krop-ni.
Takie akcje kojarzę z amerykańskich filmów z lat '90. No cóż, przylazło i do nas
Odpowiedz
Tia to ja juz wole lumpkesy, bo tam przynajmniej mam swiadomosc, ze ciuchy sa uzywane i cena jest odpowiednia lol
A tak serio, buractwo po prostu :o
a mnie denerwuja takie cwaniaczki
nie kupuje ciuchow w lumpeksach by nie natknąć się na jakiegoś tyfusa przenoszonego drogą `dotykowa` a tu okazuje sie, ze nie tylko w lumpeksach jest to ryzyko.
kiedys slyszalam pania w budach pod palacem[kultury, teraz kdt] o dziewczynach co kupuja bluzeczke w pt a w poniedzialek oddaja-sprzedawcy o tym wiedza ale nie maja bardzo narzedzi do walki
Kinia, no alez nie twierdze, ze w wypadku ksiazek NIE DA sie inaczej.
tylko podaje argumenty 'drugiej strony'.
zreszta, mam wrazenie, ze w przeciwienstwie do duzych sklepow odziezowych, Empik jest swiadomy takich dzialan i nie ma zbyt wiele przeciwko, traktujac taka mozliwosc jako element strategii przyciagania klientow do tej konkretnej sieci (gdzie w koncu cos sobie zostawia) - podobnie jak mozliwosc siedzenia i czytania, w wiekszych salonach juz w pelni ucywilizowana wlacznie z kanapami i mozliwoscia zakupu kawy ;)
O matko, jaka żenada :o
Wychodzi na to, że uprane ciuchy są tylko w lumpeksach ;)
znam jedną taką osobę - na ważne wyjścia zwykle kupuje niebotycznie drogi ciuch, na który z reguły jej nie stać, zakłada, następnego dnia zwraca. 8) nie popieram tego
Odpowiedz
Shiadhal napisał(a):
możliwość zwrotu, często w przedłużonym (30-60-90 dni) terminie oferowana przez niektóre sklepy jest dla mnie olbrzymim udogodnieniem, pozwala kupić coś dla kogoś i zweryfikować, czy się podoba / kupić coś do mieszkania i sprawdzić 'na żywo' czy pasuje / robić mi zakupy odzieżowe dla męża.
Ale to zupełnie inna bajka!
Dokładnie po to jest możliwość zwrotu - coś jednak nie pasuje, ktoś komu to chcesz dać ma już coś takiego itp.W tym wypadku nie kupowałaś danej rzeczy z myślą o jednorazowym zaszpanowaniu nią i zwróceniu...
Ale... przypomniała mi się historia, którą opowiadała Katarzyna Figura, jak to na premierę filmu Altmana, w którym grała (w tej chwili zapomniałam tytuł...) "pożyczyła" sobie w ten sposób ciuch - bodajże Diora albo coś równie ą-ę ;) i "cały wieczór drżała, żeby nic z nim się nie stało, bo wtedy nie mogłaby oddać i odzyskać pokaźnej sumy." No i pech chciał, żę ktoś wylał na nią niechcący jakiś napój! Ale - jak to powiedziała - "na szczęście w pralni chemicznej zeszło, ciuch oddała i kasę odzyskała"...
Tia... Polska gwiazda w Hollywood... A potem ktoś kupił noszony i prany chemicznie z napoju wylanego na imprezie ciuch Diora za kupę kasy?
Shiadhal napisał(a):a co jest dostępne w bibliotekach, to zapewne doskonale wiesz - szczególnie jeśli w grę wchodzą kierunki, gdzie aktualność danych się szybko zmienia (choćby stany prawne).
Ja całą magisterkę korzystałam z biblioteki przy uczelni, ale może akurat była doskonale wyposażona.
Myślę, że można rozwiązać taki problem w inny sposób - choćby odkupując od starszych roczników podręczniki, na allegro itp., że o kserówkach (wiem, wiem niezbyt legalne) od "bogatszych" studentów nie wspomnę ;)
Kinia napisał(a):
:o pierwsze słyszę
:
slyszalam o czyms takim w USA... przynajmniej kiedys bylo to nagminne.. jak teraz jest - nie mam pojecia (tak samo jak z robieniem "sobie przecen" - zamiana metek).
moze nastepna "moda" z zachodu?
dla mnie jest nie do pomyslenia...
ano można, można, w ciągu 30 dni w dodatku. nie żebym stosowała, ale metoda jest chyba dość popularna.
a co jest dostępne w bibliotekach, to zapewne doskonale wiesz - szczególnie jeśli w grę wchodzą kierunki, gdzie aktualność danych się szybko zmienia (choćby stany prawne).
a bardziej serio - o ile zwracanie po wykorzystaniu do mnie nie przemawia, a już ZUPEŁNIE nie w wypadku przedmiotów, które jednak ślady takiego użycia będą nosić (bo powiedzmy sobie, że książka, z której dokładnie acz delikatnie przeczyta się jeden rozdział niekoniecznie musi - zresztą zwrotu noszącej ślady używania nikt nie przyjmie),
o tyle możliwość zwrotu, często w przedłużonym (30-60-90 dni) terminie oferowana przez niektóre sklepy jest dla mnie olbrzymim udogodnieniem, pozwala kupić coś dla kogoś i zweryfikować, czy się podoba / kupić coś do mieszkania i sprawdzić 'na żywo' czy pasuje / robić mi zakupy odzieżowe dla męża.
Shiadhal napisał(a):co z podobnym wykorzystaniem Empiku, na przyklad?
:o znaczy, że też można zwracać ? :o
myślę to samo, a biedni studenci zawsze mogą korzystać z bibliotek ;)
odmiennego zdania od Was miec nie umiem.
ale...
co z podobnym wykorzystaniem Empiku, na przyklad?
(celowo powstrzymam sie przed dopisaniem tu lzawej historyjki o biednych studentach na przyklad ;) ).
apple napisał(a):Co sądzicie o kupowaniu ciuchów z myślą o ich jednorazowym wykorzystaniu i zwracaniu ich do sklepu po imprezie?
:o pierwsze słyszę
Na firmowej wigilii była jedna osoba z dyndającą papierową metką. Trochę mnie to zdziwiło, bo wydaje mi się, że ciężko przeoczyć, że się jej nie usunęło. Teraz zaczynam podejrzewać, że to może być tego typu osoba
Chyba idzie z metka, uwaza, zeby nie pobrudzic i oddaje bez prania.
Fuj.
czyli idą na imprezę w ciuchu z metką?
a jak go potem piorą?
jak dla mnie żenada...
apple napisał(a):Co sądzicie o takim procederze?
Ja sądzę, że to burackie i obciachowe...
Podobne tematy
- Ubranie na imprezę dla faceta - tak czy nie? 1
- Witam.Ostatnia miesiączke miałam 13 listopada trwałe 3 dni,tak jak zawsze .W grudniu miałam 7 plamienie jedno dniowe do tej pory nie mam okresu A badania beta-ich wyszło 0.100 mlu za to prolaktyna 206.80 jak to interpretować? Czy mogę być w ciąży???Pros 0
- Znacie miejscowość Opypy koło Grodziska Mazowieckiego? Jeśli tak, to co niej sądzicie? 2
- nie tak miało być... a jednak właśnie tak :-) 44
- Czy zamrażanie zupek nie pozbawia ich witamin? 10
- Wizażystka - nie warto na niej oszczedzać.Wybierzcie dobrą ! 35