-
Gość odsłony: 4924
Podsumowanie roku ...
Jaki ten rok był dla Was ??? wiadomo zawsze moze byc lepiej ;)
-dzieciaki zdrowe, chowają sie dobrze lol
- zrealizowalismy nie tracac przy tym zdrowia i nerwów marzenie czyli własny dom
- siedze sobie na wychowawczym
kilka drobnych sparw poszło po mojej mysli.....ech nie ma co wyliczać, był udany :P
karola82 napisał(a):2007 był w moim odczuciu pechowym rokiem-wiele osób z mojego otoczenia przeżywało straszne dramaty i właściwwie co chwila słyszałam o czyjejś smierci albo chorobie. Chociaz się zareczyliśmy to jakoś kiepsko między nami było, ale u nas zawsze lata nieparzyste jakieś takie z d...
2008 to rok pozytywnych zmian-tak czuję :D
Doła miałam jak to pisałam, więc żeby oddać 2007 sprawiedliwość to dodam, że mimo, iż taki jakiś pechowy, to skończyłam studia i wyluzowałam z nawałem pracy. W konsekwencji miałam dużo czasu dla siebie (i odkryłam forum 8) ) i dla przyjaciół, z czego bardzo sie cieszę.
Mimo, że pierwsza śmierć w otoczeniu niestety w tym roku już nadeszła, to myślę sobie (i czuję po poprawie relacji między nami), że 2008 szczęśliwy będzie.o i tyle.
Ciężko stwiercdzić. Rok 2007 miał swoje dobre i złe strony:
z dobrych
udało nam się wyjechać po raz kolejny do naszej ukochanej Grecji
mąż dostał podwyżkę i nawet jest z niej zadowolony
zmieniłam dział i również jestem z tego zadowolona
jeszcze bardzie poprawiły się moje relacje z mężem, mimo że i tak były dobre, właściwie można powiedzieć że ponownie się w nim zakochałam ;)
spędziliśmy wspaniałego Sylwestra, po raz drugi chyba od 8 lat ;)
wszyscy jak na razie są w miarę zdrowi
z tych złych:
straciliśmy nasze jeszcze nienarodzone ale wyczekiwane i upragnione dziecko, oboje to przeżyliśmy
mąż jest tak zawalony pracą, że pada na twarz po dwóch dniach pracy, poza tym wraza dzień w dzień późnym wieczorem, mam nadzieję że w 2008 r. będzie tej pracy miał mniej
spadła częstotliwość spotkań ze znajomymi, coraz mniej jest na to czasu
Mam nadzieję że ten rok, będzie jeszcze lepszy od poprzedniego i każdemu tego zyczę :)
Marcia82 napisał(a):Jaki był rok 2007? Taki, że cieszę się, że sie skończył Zawaliam parę rzeczy i oglnie do kitu.
Z rzeczy na plus:
wszyscy zdrowi
super relacje z moim mężem - okazał się prawdziwym przyjacielem, który mnie wspiera i pomaga we wszystkim
zmieniliśmy samochód na lepszy i większy
G. zmienił pracę na lepszą
Oczywiście 2008 bedzie lepszy! PO PROSTU TO WIEM 8)
A kot gdzie? lol lol lol
Rok 2007 był dla mnie ciężkim rokiem.
- w styczniu pobyt w szpitalu na patologi ciąży i później strach czy wszystko będzie dobrze,
- po bezdechu syna znowu pobyt w szpitalu, masa badań, nerwów,
- moja mama była w szpitalu, mała osuwanego guza (na szczęście rak nie był złośliwy),
- zdechł mój ukochany pies,
Ale wszystkie te złe rzeczy przyćmiły narodziny Naszego wyczekanego synka. Teraz jest zdrowy i daje nam wiele szczęścia i radości.
Do dobrych wydarzeń 2007 roku mogę jeszcze zaliczyć zmianę pracy i wakacyjny wyjazd nad morze :)
Jaki był rok 2007? Taki, że cieszę się, że sie skończył Zawaliam parę rzeczy i oglnie do kitu.
Z rzeczy na plus:
wszyscy zdrowi
super relacje z moim mężem - okazał się prawdziwym przyjacielem, który mnie wspiera i pomaga we wszystkim
zmieniliśmy samochód na lepszy i większy
G. zmienił pracę na lepszą
Oczywiście 2008 bedzie lepszy! PO PROSTU TO WIEM 8)
Dla nas 2007r nie był łaskawy
+ W. siostra wzięła ślub i urodziła im się córa
+ wyjechałam na fantastyczny kurs do Angli :)
+ zdałam ostatni egzamin na studiach
- wiele osób zmarło z naszej rodzinki
- od czerwca moja babcia ciężko choruje - w sumie non stop jest w szpitalu nieprzytomna
- mamy kłopoty finansowe - ciągle w dołku
- moje 2 przyjaciółki poroniły (nawet nie umiem ich wesprzeć)
Ja wiem że 2008r. będzie o wiele lepszy od minionego roku- musi być
ogólnie na +
-ślub w sierpniu+ wspaniała podróż poślubna
-zmiana pracy na lepszą
-mąż dostał umowe na stałe
-październikowy szczeniak
-obrona magistra w czerwcu
mam nadzieje, że 2008 będzie taki sam a nawet lepszy być może uda nam się zamieszkać na swoim i spłodzić potomka.
Dla mnie 2007 był dobrym rokiem. Może nie bardzo dobrym (na taki jeszcze poczekam) ale na pewno jednym z lepszych. I choć pewne decyzje podjęto za mnie (straciłam pracę), to i tak z perspektywy czasu widzę, że na dobre mi to wyszło.
W 2008 patrze z nadzieją, ze pozwoli mi spełnic plany, i będzie co najmniej tak dobry jak 2007.
Podsumowując - to był rok który pozwolił mi na nowo odnaleźć siebie
+
kolejna wyprawa w moje ukochane góry
spelnianie się na tle zawodowym
poznanie fantastycznych ludzi
reaktywacja prawie umierającej przyjaźni
wyjście z depresji
urządzenie mieszkania
zakup samochodu
przygarnięcie kota
-
nie miałam sił, aby się rozwieść
ciągle są zle relacje z siostrą
brak mi stabilizacji finansowej
I jak zawsze - oby ten 2008 rok był szczęśliwszy :)
Ogólnie rzecz biorąc, to był dobry rok.
Wszyscy zdrowi. Moje siostry szczęśliwe. Rodzice mieli więcej czasu dla siebie - mama przeszła na emeryturę. Nasz dom niedługo zostanie wyposażony w okna i drzwi wejściowe. Odnieśliśmy sukcesy zawodowe.
A w małżeństwie... pomimo naszych burzliwych charakterów, bardzo dobrze nam razem. Czuję się kochana i kocham.
Minusów rozpamiętywać nie będę ;).
+
cały ten rok przeżyłam z mężczyzną mojego życia u boku,
Nieźle zdałam maturę,
dostałam się na studia, które okazyały się strzałem w dziesiątkę!
moje ambicje społecznika zostały zaspokojone, dumnie pełnię rolę starosty,
zdobywam pierwsze w życiu dświadczenia zawodowe
w końcu zdałam prawko, jeżdżę bezwypakowow:)
-
brak.
Liczyłam że 2007 będzie ciekawszy...Jestem zmęczona czekaniem na zmiany, rozczarowana.Na plus zaliczam skończenie studiów i to że udało mi się trochę popracować nad samą sobą.Mam nadzieję że w 2008 w końcu ruszę do przodu :D
Odpowiedz
no cóż u mnie różnie...
na "+"
urodziłam swoją wyczekiwaną córeczkę Amelkę... mała jest zdrowa i rozrabia za dwoje...
na "-"
zmarł mój najukochańszy tatko... jeszcze nie umiem żyć bez niego... chyba nigdy nie będę umiała...
więc ten rok na pewno na zawsze pozostanie w mojej pamięci...jako najcudowniejszy ... i jako najgorszy z dotychczasowych...
Czytając temat wątku, od razu nasunęła mi sie odpowiedź: rok, jak rok nic specjalnego, ale zaraz się zreflektowałam. W 2007 roku wydarzylo się przecież wiele istotnych dla mnie rzeczy:
+ początek roku - upragniony i długo wyczekiwany ślub
+ wspaniałe wakacje połączone z podróżą poślubną
+zmiana pracy na bardziej satysfakcjonującą i lepiej płatną
z tych mniej przyjemnych, aczkolwiek pamiętnych
- bardzo poważna kłótnia z mężem, której skutki mogły być opłakane
W 2008 rok patrzę z optymizmem, to chyba najwazniejsze 8)
Cieszę się ze się skończył.
Bilans wyszedł fatalnie - chyba nie mam czym się pochwalić :|
2007 był w moim odczuciu pechowym rokiem-wiele osób z mojego otoczenia przeżywało straszne dramaty i właściwwie co chwila słyszałam o czyjejś smierci albo chorobie. Chociaz się zareczyliśmy to jakoś kiepsko między nami było, ale u nas zawsze lata nieparzyste jakieś takie z d...
2008 to rok pozytywnych zmian-tak czuję :D
2007 rok był po prostu ciężki, jednak od pewnego czasu wszystko idzie w dobrym kierunku i wierzę, że 2008 będzie zdecydowanie piękny :)
Odpowiedz
To nie był udany rok.
-
Zaczął się od szpitala. Rok trudny finansowo (chyba pierwszy taki w naszym życiu), trudny zdrowotnie (bez nadziei na przyszłość - i to jest najgorsze). Zawodowo też nie najlepiej u mnie brak rozwoju, a męża chcą mi zamęczyć na śmierć. Musiałam zostawić Amelę pod opieką obcej osoby (i to boli bardzo).
+
mam super kochającego męża, a Amela tatę
mogę patrzeć (niestety tylko wieczorami i weekendami) jak rośnie moja wytęskniona, wymarzona córeczka
Oby ten 2008 był lepszy (choć niestety nic na to nie wskazuje)
było różnie-raz dobrze raz źle.
był strach o studia i wielka radość że zostaję.
była wielka kłótnia z siostrą i kilka miesięcy bez słowa.
były fantastyczne wakacje,na wspomnienie których gęba się śmieje.
we wrześniu egzamin komisyjny i radość że się udało i nie straciłam roku.
później przyszło zmęczenie wszystkim,nerwowość,zniechęcenie.
na koniec roku radość-znów znalazłam wspólny język z siostrą a do tego wiadomość o jej ślubie i wstępne powołanie na świadkową.
do tego dochodzi gigantyczne pragnienie wyprowadzenia się z domu,poczucie,że już nie mieszkam z rodzicami tylko u rodziców i najwyższa pora się usamodzielnić.oczywiście to nie takie proste-trzeba znaleźć sposób na pogodzenie studiów dziennych i jednocześnie pracy za pieniądze,które pozwolą wynająć mieszkanie.
podsumowując-wierzę,że rok 2008 przyniesie nowe możliwości i rozwiązania,a w moim związku sprawdzi się powiedzenie "jaki Nowy Rok taki cały rok",bo zaczęło się pięknie :D
Dla mnie to był chyba najgorszy rok jaki do tej pory przeżyłam, pomimo że się w miarę dobrze skończył.
na minus
- rozwód (jednak niespodziewany)
- rozwiązywanie wszystkiego co zbudowaliśmy przez 6 lat (wspólne mieszkanie które własnie skończyliśmy remontować) - boli bardzo
- dwukrotne zawalenie uprawnień
- wypadek drogowy na koniec
Wszystko to podziałało na mnie bardzo zniechęcająco, boję się podjąć jakąkolwiek decyzję, boje się że znow popełnię błąd.
na plus
- nie jestem sama, mam kogoś kto mnie wspiera i pragnie założyć ze mną rodzinę
- zakup mieszkania
To był dobry koniec roku, ale w ogólnym bilansie czuję się bzrdzo zmaltretowana i trochę przegrana jednak.
Bardzo się cieszę że ten rok juz się zakończył. Liczę że rok 2008 będzie duuużo lepszy - MUSI być lepszy :)
To był dla mnie bardzo trudny rok, który wprowadził w moje życie wiele poważnych zmian.
Niebywałe szczęście i radość jakie odczułam, gdy urodziłam w maju mojego najukochańszego, ślicznego synka zniszczył potworny ból, którego doświadczyłam, kiedy to w październiku zmarła moja najukochańsza, wspaniała mama, z którą byłam niebywale zżyta i bez której bardzo trudno mi teraz żyć i być w pełni szczęśliwą. Nie mogę poradzić sobie z myślą i trudno pogodzić mi się z faktem, że mój maleńki synek nie będzie pamiętał swojej babci i nie będzie miał tego szczęścia poczuć jej ogromnej miłości, gdy będzie dorastać. A wiem, że bardzo czekała na jego narodziny i kiedy pojawił się na świecie, przez te 5 miesięcy był jej "oczkiem w głowie" i bardzo go kochała. Pozostaje jedynie wierzyć mi w to, że gdzieś tam nad nami czuwa i patrzy jak maleńki rośnie.
A mnie to wszystko udaje się przetrwać tylko dzięki mojemu cudownemu mężowi i jego ogromnemu wsparciu.
I tak bardzo chciałabym powiedzieć, że był to dla mnie najcudowniejszy rok w życiu, bo ten maleńki człowieczek, którego dażę miłością ogromną, był bardzo przez mnie wyczekiwany i myślałam, ze tego szczęścia nic nie będzie mi w stanie odebrać....ale niestety nie mogę i nie potrafię, bo straciłam drugą, bardzo ważną dla mnie osobę, której nikt mi już nie zastąpi.
Było dobrze, ogarnęliśmy się finansowo mimo sporych wydatków i oczywiście zaskoczeń, mamy fajnie dzieci (domniemuję po ruchach jak coś :P ), przeprowadziliśmy się, żyje nam się spokojnie.
Czego chcieć więcej? Oby było równie miło albo lepiej w 2008.
w zeszłym roku napisałam
markdottir napisał(a):Rok 2006 juz minął. Wydarzyło sie w nim wiele ważnych dla mnie spraw. Dostałam umowę na stałe. Kupiłam mieszkanie i podjęłam decyzję dot. kredytu (nie udało sie go sfinalizować niestety w 2006). Wyznaczylismy też date slubu.
Niestety przeboje w pracy pod koniec roku przyćmiły nieco te pozytywne wydarzenia i nie zaliczam tego roku do najlepszych.
Rok 2007 zapowiada sie natomiast nieźle. Slub i wesele. Odbiór i wykańczanie mieszkania. Wreszcie zamieszkamy razem. Zaczne byc dorosła.
Najbardziej jednak chciałabym napisać za rok: zmieniłam prace i jestem zadowolona...
No cóż. Rok 2007 zakonczyłam w tym samym miejscu, w którym go rozpoczęłam. Nie powiem w pracy mojej sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie i mimo, ze trochę żałuję, ze nie miałam dość odwagi, aby rzucic to wszystko w cholerę, to patrzę w 2008 z nadzieją. Wiele sie pozmieniało w mojej sytuacji w pracy i już mnie tak nie frustruje jak pod koniec 2006. Poza tym dostałam podwyżkę i czuje się nieco doceniona przez przełożonych.
Co do podsumowania, niezależnie od wszystkiego rok 2007 zapamiętam na zawsze jako jeden z najlepszych, bo to rok mojego ślubu. :o)
Odebralismy tez mieszkanie i nawet udało nam sie w nim zamieszkać.
jaki był ten 2007 ??
ciężki,męczący,pełen przemian i zwrotów...........rozstań,przemyśleń,poznania Wspaniałych Ludzi, Dostania szansy od Losu....niespodziewanych odejść...pustki,poważnych decyzji,przerażena,odkrywania siebie na nowo,powrotu wiary w siebie i to że 2008 będzie zdecydowanie moim rokiem :D :D
DLA MNIE ROK 2007 NIE BYŁ SZCZĘŚLIWY
Zacznę jednak od pozytywnych stron minionego roku
-zaręczyliśmy się
-pierwszy raz zostałam matką chrzestną
-spędziliśmy z P.wspaniałe wakacje w górach.
-uwolniłam się od osoby i pracy ktora zatruwała mi życie
-w obecna pracy mam dobrą sytuacje finansową i pierwszy raz dostałam premie.
-pomyslnie zaliczylam wszystkie egzaminy
Negatywne strony minionego roku
-na początku roku musiałam zrezygnować z pracy, którą lubiłam i w której dobrze się czułam( likwidacja stanowiska )
-nowa praca to była jedna wielka pomyłka-zwolniłam się
-a teraz w obecnej jest jeszcze gorzej-nienawidze tej pracy!-ale jest dobrze płatna więc męcze się nadal i szukam ...innej.
-tak więc 3 miejsca pracy w ciągu tego roku-jedno gorsze od drugiego
-często chorowałam
-zmarła moja babcia
Mam nadzieje,że 2008 rok bedzie lepszy, szczęśliwszy-moze w koncu ureguluje się moja sytuacja z pracą,.i bedę się lepiej czuła.
I że między mną a P. bedzie tak jak teraz, żeby wszystko się dobrze układało.
jaki ten rok był dla mnie - różny
na pewno rok wielu zmian
- odeszłam z firmy i jestem na swoim
- budujemy nasz wymarzony dom
- czekamy na nasze maleństwo
ale
- nadal nie potrafimy zapomnieć o czerwcowym bólu
- odeszła ukochana babcia mojego męża
W 2007 roku zaręczyliśmy się, z czego jestem bardzo szczęśliwa. Mój Narzeczony dostał dobrą pracę, lepiej płatną i ciekawszą, jednak pociągnęło to za sobą jego wyprowadzkę do innego miasta i rozłąkę... Trudno mi było nagle mieszkać bez niego, więc ta praca nie jest dla mnie jednoznacznie na plus w ogólnym bilansie.
Cieszę się z minionego roku, chcę pamiętać tylko o dobrych chwilach i patrzę z nadzieją w przyszłość, że nowy 2008 roku będzie czasem zdrowia i miłości i w końcu wytęsknionej bliskości, rokiem naszego ślubu i budowania wspólnego gniazdka.
męczący i pełen nowości...
2 stycznia (trochę przez przypadek) dowiedziałam się, że jestem w ciąży...którą planowałam na teraz ;) dalej było trochę pod górkę, trochę strachu i męczącej diety, ale ostatecznie rok wspominam jako jeden z milszych - szczególnie pewne sierpniowe popołudnie, po którym z ciężarówki stałam się mamą
Przez większość miesiecy rok 2007 był normalny, niczym się nie wyróznił. Ale sama końcówka przyniosła wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji, które nie wiem jak potączą sie dalej Ale mogę stwierdzić, że był rok pozytywny.
Odpowiedz
No cóż, rok bardzo przewrotny.
2007 rok jednoczesnie przyniósł i zabrał mi rodzinę.
Urodził się Mateusz, mąż wyprowadził się, prawdopodobnie się rozstaniemy.
Na plus:
- przebrnęliśmy przez duży remont i daliśmy radę finansowo
- nasze mieszkanko wygląda coraz lepiej
- siostra dostała pracę
- szwagier się przebranżowił i idzie mu nieźle
- tata dokonał kilku zmian które wyszły bardzo na dobre :)
- chroba wujka nie postępuje szybko
Na minus:
- śmierć babci
- nie jestem w ciąży
Reasumując więcej jest plusów niż minusów czyli nie jest źle. oby nie było gorzej :) czego sobie i wam życzę!!!!!!
Zawsze byłam osobą, która planowała...planowałam rzeczy na nast. dzień, na nast. tydzień, miesiąc itd. Czułam sie panią własnego zycia, panowałam nad nim - życie niepokorne nie raz mnie zaskakiwało, nie zawsze było zgodnie z moim planem, ale nigdy nie doświadczyło mnie aż tak boleśnie, jak w tym roku. Chciałabym powiedzieć z przekonaniem, że rok był udany: wszyscy są zdrowi, tata naprawdę świetnie poradził sobie ze swoją chorobą, brat dostał się na drugi kierunek, znlazł pracę, radzi sobie dobrze i jestem z niego dumna, jestem też dumna z mojego mężą - jest chwalony w pracy, doceniany, założył działalność, otworzył doktorat, rozwija się; moja praca tez do pewnego momentu dawała satysfakcję, ale osiągnełam chyba nasycenie i czas na zmiany; finansowo - naprawdę nieźle; poza tym dostaliśmy służbowe mieszkanie oraz czekaliśmy cierpliwie na własne...
I byłoby naprawdę ok, gdyby nie smutny lipiec i chyba to przysłonia mi cały "bilans" - nie umiem się cieszyć tym co mam, tylko ciągle smuci mnie to co mogłam mieć, a czego nie mam.
Wierzę w to, że gorzej być nie może...rok 2008 MUSI, po prostu MUSI być lepszy :)
ja też nie powinnam narzekać na mijający rok:
wszyscy jesteśmy zdrowi (choć mama miała dwie operacje, które były konieczne i zakończyły się bez efektów ubocznych i jest ok)
Adaś rośnie zdrowo, prawidłowo sie rozwija i jest najukochańszym Maluchem pod Słońcem ;)
wreszcie mamy klucze do naszego eM (po pórocznej obsuwie developera) i właśnie je wykańczamy
pierwszy rok działalnosci mojej firmy zakończę optymistycznie ;)
większych zmartwień nie mam i oby tak zostało...
pomimo tych dobrych wrażeń z mijającego roku mam wiele planów i nadzieję, że 2008 rok będzie dla mnie łaskawszy i spelnią się moje malutkie marzenia 8)
Nabytki tegoroczne to:
mąż
kot
własna kuchnia i mieszkanie prawie własne
dwoje chrześniaków
wychodzi na plus chyba... bo to jak dotąd najlepszy rok...
Rok wielkich zmian:
- wrzesniowa Emka :)
- nareszcie przeprowadzka!
- niestety pożegnaliśmy jednego futrzaka z naszej bandy
U mnie mijający rok był dobry :D najważniejsze to,że wszyscy byliśmy zdrowi :D i dostaliśmy pozwolenie na budowę :D
Odpowiedz
Zaczął się dobrze, bo kupnem mieszkania, któe w 2008 planujemy wykończyć, ale ogólnie - kiepski to był rok - pod znakiem chorób, szpitala i pogrzebów... Do tego dalej tkwię w tym samym punkcie co rok wcześniej, jeśli chodzi o moją pracę :(
Następny MUSI być lepszy i mocno w to wierzę.
dostałam pracę, w której robię to co lubię i jakby nie te wszystkie nadgodziny to pewnie bym nie narzekała
dostałam pierwszy raz w zyciu premię :)
wszystko nam się powoli układa po naszej myśli
a na minus to chyba tylko to, że już w pracy świętowałam sylwestra i nieco boli mnie głowa a za 2 godz do nas goście przychodzą lol
+
hm...dostałam awans i podwyżkę i chyba po raz pierwszy odkąd pamietam nie mamy dlugów na koniec roku ( oprócz kredytu)
-
wyniki mm są gorsze niz przypuszczalismy
mm ciagle nie ma pracy na stale
znowu musze zmienic firme
cudów się nie spodziewam. jedyne w czym pokładam nadzieję, to zabieg na sercu, który ma przejść mąż.
Rok 2007 -rok sukcesów i porażek na zmianę
Zacznę od krysysów:
choroba i szital na wisnę
kolejna choroba, cały czas jestem w trakcie leczenia wiec na 2008 czekam z nadzieją
Pozytywy to:
mgr terminowo w ręku:)
wspaniałe wakacje w Paryżu (Patz wątek w "Wolne chwile":)
udało mi się asertwynie powiedzieć NIE i zmieniłam pracę na tę z moich marzeń
mnóstwo niezapomnianych chwil z moim Ktośkiem
myślałam ,że będzie przeze mnie wspominany przez długie lata jako bardzo szczęsliwy bo udało nam się otworzyć i rozkręcić firmę, po wielu miesiącach starań zaszłam w ciążę, która przebiegała w miarę spokojnie i bez komplikacji.......niestety rok 2007 okazał się dla nas najtragiczniejszy na świecie bo nasze ukochane , wyczekane dzieciątko po dwóch dniach życia zmarło
chce o nim jak najszybciej zapomnieć jednakże nie spodziewam się cudów po 2008 roku bo razem z Amelką umarła we mnie wiara i cała nadzieja ....
rok 2007 - dla mnie rok nijaki
niewiele zmian, ciężki finansowo, również emocjonalnie
Na plus to, ze dostałam pracę do której lubie chodzić oraz to, ze podjelismy decyzje, ze w najblizszym czasie (niestety wciaż nieokreślonym) wyprowadzamy sie w rodzinne strony.
Nie ukrywam, ze mam nadzieję, że 2008 rok bedzie dla nas łaskawszy i pozwoli spełnić choć część naszych marzeń.
Rok bardzo pozytywny.
Zaręczyliśmy się
Dostałam super pracę
Zrobiliśmy remont kuchni i łazienki
Zostałam ciocią ślicznej Zuzi
No i najważniejsze - wszyscy w Rodzinie zdrowi.
Złych chwil nie pamiętam, bo i po co?
W 2008 liczę na zakończenie rozpoczętych spraw :)
A poza tym gdyby wszystko się tak pięknie układało jak w 2007, to byłabym niezmiernie szczęśliwa ;)
2006
Maura napisał(a):Był piekny...
wyszłam za mąż, dostalismy mieszkanie, mamy pracę, cieszymy się z prostych rzeczy.
2007
przyniósł nam dzieciątko rosnące pod moim sercem. :love:
O smutkach pomilcze.
2008
niech bedzie conajmniej tak samo szczęśliwy i spokojny. I w zdrowiu.
Ja specjalnie za podsumowaniami nie przepadam. Nie mam takiego poczucia, że ten 31 grudnia czy 1 stycznia jest jakąś szczgólną granicą.
Ale się wysilę ;) Zatem:
na plus:
- to był nasz pierwszy rok od stycznia do grudnia po ślubie :) przećwiczyliśmy wszystkie warianty imprez rodzinnych każdej porze roku i ogólnie jakoś tak łatwiej się dogadać.
- praktycznie skończyliśmy się urządzać
- jesteśmy szczęśliwi, dogadujemy się, jest dobrze :)
- moim najlepszym pzyjaciołom też się w ogólności układa i taka się czuje spokojna i szczęśliwa z tego powodu :)
na minus:
- pierwszy rok po ślubie - rok docierania... niefajnie bywało...ale MAM TO ZA SOBĄ!! I to jest wspaniałe!!
- nie udało się zdecydować, co dalej z mieszkaniem...na decyzje o przyszłości musimy jeszcze trochę poczekać...
- nie skończylam jeszcze specjalizacji, choć walczyłam z całych sił
- przeżyłam kryzys "zawodowy", szukam cały czas pomysłów co dalej...
Ogólnie mam poczucie, że nadchodzący rok będze lepszy, a może bardziej obfitujący w ważne i niezapomniane momenty.
wieszczka normalnie ze mnie lol
To był najlepszy rok w moim życiu - jak dotąd :D
Ślub, podróż poślubna, przeprowadzka do siebie, zmiany obu prac na dużo lepsze i parę innych drobiazgów ;)
Piękny rok, choć mocno stresujący.
2008 planujemy spokojniejszy lol
I oby nie był gorszy, lepszy być nie musi ;)
a ja rok temu pisałam tak:
fjona napisał(a):nie chce mówić hop bo nigdy nie wiadomo ale generalnie to cudowny, jak poprzedni i jeszcze poprzedni.
najważniejsze: Maciuś, Maciuś i jeszcze raz Maciuś.
ciesze sie równiez z nowego mieszkania i rozwoju zawodowego oraz super wakacji z męzusiem i synusiem ale to naprawde pikuś w porównaniu do Maciusia :)
najsmutniejsze były choroba tesiowej ale juz jest wszystko gitara :)
i smutny tez jest wyjazd rodziców ale teraz europa jest taka mała, ze nawet to nie jest problemem.
kolejny super rok.
nadal rodzina to największe szczęscie i najbardziej cieszy nas, że kolejne dziecko w drodze. ogromnie cieszę się, że kończymy w komplecie.
zawodowo udało mi się rozwinąć działalność ale kosztem tego, że przestałam się rozwijać na innych polach i to mnie boli. :(
no i wrócili rodzice po 2 latach nieobecności w kraju :)
i do tego moja najbliższa przyjaciółka jest w ciąży!
Największe szczęście roku 2007 to nasza cudowna córeczka Maja która ma już prawie 10 mies.
OdpowiedzNajwiększe szczęście roku 2007 to nasza cudowna córeczka Maja która ma już prawie 10 mies.
Odpowiedz
rok w którym poparadliśmy ze skrajnosci w skrajność
albo mega szczęście ( remont mieszkania ) albo mega smutek ( śmierć mojej babci)
generalnie rok ciężki głównie pod względem finansowym - niestety w 2008 wchodziny z długami :(
zdrowie ok , stosunki z rodzina także ( choć wiadomo mogło by być lepiej)
a i dowiedzieliśmy się od dziecku i ślubie bliskich nam z rodziny M
liczę na lepszą passę w 2008 roku
napewno bedzie to rok pełen zmian - Dawid pójdzie do przedszkola , ja do pracy....
M chce zmienić prace ( ew stanowisko w obecnej firmie)
na samym poczatku stycznia przezyjemy fajna przygodę - która w późniejszym czasie będzie miała swój finał ( ale to narazie tajemnica)
moim najwiekszym marzeniem jest stabilizacja finansowa
Na minus zdecydowanie moja praca. Sporo newow mnie w tym roku kosztowala, a teraz pod koniec okazalo sie, ze w zwiazku z ogolnymi zmianami w firmie rozwiazuja moj dzial
i musze prakycznie wszystko od zera zaczynac.
-Na plus byla jednak przeprowadzka do fajniejszego miasta i wiekszego mieszkanka,
-powoli miszkanko zaczyna tez coraz bardziej "po mojemu" wygladac,
-ogolnie udany rok, jesli idzie o nasze malzenstwo,
-no i najwazniejszym plusem byl pozytywny test ciazowy :D .
Wiec bilans raczej na plus. Od nastepnego roku tez sporo oczekuje, w marcu przyjedzie na swiat moja corcia, ktora to pewnie bedzie glowna trescia tego 2008 roku.
Juz od lutego ide na macierzynski, potem rok na wychowawczy, wiec pracowe troski tez narazie zejda na drugi plan.
Rachunek zysków i strat:
- skończyłam podyplomówkę
- dostałam wymarzoną pracę (do której chodzić lubię i nie powoduje to stresu)
- jesteśmy razem
- mieszkanie się udomawia
- podjęliśmy decyzję o zmianie lokum za 2 lata
Straty:
- nadal nie mamy dziecka
- zaczynamy się rozmijać w niektórych kluczowych kwestiach
- nie robię nic dla siebie: nie śpiewam
- tracę 3 godziny dziennie na dojazdy
2007 rok to dla mnie rok zmian, ostra jazda na kolejce górskiej, rok niezwykłych emocji, zarówno tych dobrych jak i złych.
Przez ten rok życie wywróciło się do góry nogami. Największe zmiany: zostałam mamą i straciłam pracę.
Mam nadzieję, że ta rewolucja to wstęp do czegoś nowego, lepszego a nie początek "chudych lat", które lubią następować po tych "tłustych".
Nastrój przed Sylwestrem mam niestety wisielczy i nadzieja nie jest zbyt mocno poparta wiarą.
Rok 2007 przeplatał radości ze smutkami:
Z tych pozytywnych zdarzeń to:
wzieliśmy ślub,
od września urządzamy mieszkanko, a 7 stycznia podpisujemy akt notarialny na jego zakup
obroniłam się
tak jak chciałam pracuję z dziećmi
zaczęłam wymarzone kolejne studia :)
mąż dostał bardzo dobrą pracę
Z tych gorszysz rzeczy to śmierć bliskiej osoby mojego męża
jak dla mnie rok 2007 był niesamowity i baaardzo udany :)
- ślub
- wiadomość że Dzidzuś w drodze
- awans Mężula
- odebranie własnego mieszkanka (urządzanie na ukończeniu)
- mój awans i podwyżka
- a na koniec jeszcze zakup samochodu :D
i nawet pobyt w ostatnie dni roku w szpitalu nie psuje mi nastroju :D
W tym roku dużo dobrych zdarzeń i chwil
wprowadzenie się do nowego domku, cudowne wakacje, szczęśliwe narodziny mojej bratanicy
ze złych zdarzeń tylko jedno ale ono właśnie zdecydowało, że o roku 2007 chcę jak najszybciej zapomnieć i oby 2008 przyniósł tylko radosne chwile.
Dla mnie ten rok był totalnie do du.y W rodzinie choroby i pogrzeby :( Prawie wszystko nam szło jak po grudzie.
Jeden z niewielu pozytywów w tym roku, to rozwój naszej firmy. Reszta pod górkę
Bardzo liczę na to, że w 2008 roku będzie lepiej, że skończy się wreszcie czarny okres w naszej rodzinie i zaświeci dla nas słońce. No i że nas przybędzie 8)
tak pisałam rok temu Mika_ napisał(a):U mnie rok był tak sobie, raczej po stronie słabszych.
Na plus fajne wakacje, zdrowie, fantastyczny rozwój Gabu, ciąża przyjaciółki.
Na minus chroby wśród dalszej rodziny i znajomych, sporo smutnych wieści pod koniec roku.
Od następnego zdecydowanie więcej wymagam :)
tutaj cały wątek jakby ktoś chciał porównać http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=48049&postdays=0&postorder=asc&highlight=rok+2006&start=0
ten niestety był najgorszym z możliwych, nie wyobrażam sobie gorszego
i moje wymgania co do 2007 wzięły w łeb, oby nastepny byl lepszy
Z dobrych rzeczy:
na samym początku roku spełnienie marzeń - Kuba
stabilizacja naszego związku z C. i zaręczyny
ogromne polepszenie relacji z rodziną
awans i ogromniasta podwyżka
Z gorszych - nie mam już swojego hobby i strasznie mi tego brakuje...
W 2008 chcę wreszcie uporządkować sprawy sama ze sobą.
Doskonały rok, ze szczęśliwą dla mnie siódemką :)
Ślub, przeprowadzka, narodziny synka i kolejny synek w drodze.
I w końcu wszystko zaczęło się dobrze układać :)
Lepszy rok od 2006.
Mniej beznadziejnych spraw, więcej dystansu. Nie przyniósł rozwiązań wszystkich problemów, co do których po cichu liczyłam, że uda się wyprowadzić na prostą. Ale jest zdecydowanie lepiej.
Lepszy był ten rok. U mnie, u nas, w rodzinie, wśród znajomych...
Bogatszy. Dziećmi w koło obrodziło ;) Optymizmu było widać więcej...
Dobrze, że się kończy. Mam bardzo serdeczną nadzieję, że 2008 r. będzie lepszy od tego mijającego.
Dla mnie najważniejszą i najpiękniejszą sprawą w tym roku było rozpoczęcie budowy WŁASNEGO DOMU :love:
I dlatego uważam, że był to wspaniały rok, tylko strasznie szybko mi przeleciał...
Teraz z niecierpliwością czekam na Nowy Rok, bo mam już trochę planów na najbliższą i trochę dalszą przyszłość. Mam nadzieję, że uda mi się to zrealizować :D
to byl najgorszy i jednoczesnie najwspanialszy rok :| nie wiem czy bede go milo wspominac bo te mile chwile przeplataja sie ciasno z tymi zlymi :(
czekam z nadzieja na nowy rok :)
Lepszy od poprzedniego.
Z dobrych rzeczy:
prawie sie pzreprowadzilismy ;) w każdym razie odebralismy i wykończylismy mieszkanie
mąż sie obronił
dostałam podwyżkę i nagrodę prezesa
wyżywam sie twórczo ;)
poprawiły mi sie stosunki z siostrą
jestem bardziej zdecydowana i spokojniejsza
z gorszych: kolejny rok nie udało mi się zajść w ciążę....
A ja się tak zastanawiam dlaczego zmiana daty na 1.01.... ma coś zmienic w życiu?
jestesmy o rok starsi, mądrzejsi lub glupsi o własne doświadczenia.
Czas ucieka...
Jestem emocjonalnie wykonczona po tym roku. Odkryłam w sobie nieznane poklady różnych emocji i nastrojów, których wczesniej nie znałam. Zaczełam sobie zadawac pytania, na które do teraz nie poznałam odpowiedzi. Niektóre pojawiły sie za późno. Ogólnie - bardzo wiele sie o sobie dowiedziałam. nie wiem tylko, czy potrafie poradzic sobie z ta wiedzą. Cieszę się, że ten rok sie konczy.
Odpowiedz
To był rok rewolucji. 8)
Najpierw 2 stycznia zrobiłam test ciążowy i wyszedł pozytywny, potem w lutym przeprowadziliśmy się do nowego domu, a we wrześniu urodził się nasz synek.
Ogólnie rok był dobry, ale męczący, bo ciążę nawet znosiłam dobrze, ale bez przerwy byłam na prochach rozkurczowych, a od 3 i pół miesiąca nie przespałam żadnej nocy.
Liczę, że 2008 przyniesie więcej spokoju. :P I snu 8) lol
Zasadniczo był to nad wyraz udany rok:
pobraliśmy się i slub i wesele było piekne i udane
dostałam dwie prace, tzn z jednej przeszłam do drugiej lepiej płatnej (szkoda,że tylko do marca)
mąż obronił inż a ja mgr
przyjaciółki zaciążyły i urodziły zdrowe dzieci
byliśmy z górach
Było kilka przykrych chwil:
zmarł moj 5-letni chrzesniak
w nowy rok 2007 pokłuciłam sie okrutnie z mężem, zakrawalo to nawet o rozstanie,ale doszliśmy do porozumienia
Dla mnie to rok który postawił moje życie na głowie, spowodował w nim rewolucyjne zmiany i poważne przewartościowania ;) Na szczęście już powoli dochodzę do siebie... lol
Odpowiedz
To był bardzo trudny rok, który praktycznie w ponad połowie przeleżałam - w domu lub w szpitalu. Ale efekt ma teraz cztery miesiące. ;) Więc się wyrównał rachunek zysków i strat. 8)
Generalnie - daleka jestem od zachwytów, ale narzekać też nie mam zamiaru. Po prostu zmęczona jestem tym rokiem. Niech się już skończy. ;)
Podobne tematy