Tfu, nawet dwa miesiące. :D Zapomniałam, że mój ma pół roku. 8)
Odpowiedz
wiewrióra napisał(a):Blutka napisał(a):Przed chwilą wyciągnęłam gnojka spod łóżka.
a ja sie cieszę ze Natalka nogi podnosi ... niby dzieci z tego samego wątku a jaki rozstrzał :o
Ale Natalka miesiąc młodsza. Miesiąc temu to on też jeszcze nieruchawy był. Więc nie znasz dnia ani godziny. 8) lol
aneczek napisał(a):A my wczoraj byliśmy na szczepieniu. Ania waży 8 kg :o i lekarz powiedział, że gdyby nie to, że jest na piersi, to by ją wysłał na dietę choc nie wygląda na 8 kg.
:o Trochę mi to dziwnie brzmi.
Młody ważył miesiąc temu pół kilo więcej, a jest na butli i nikt nawet nie pisnął - cały czas, od urodzenia, trzyma się 90. centyla po prostu. No chyba, że ona krótka jest, bo Dominik raczej wysoki. ;)
A my wczoraj byliśmy na szczepieniu. Ania waży 8 kg :o i lekarz powiedział, że gdyby nie to, że jest na piersi, to by ją wysłał na dietę choc nie wygląda na 8 kg. Wszystko ok, tylko to szczepienie chyba ją najbardziej bolało. Następne szczepienie jak skończy 13 miesięcy. Noc po szczepieniu znośna, ale od 5 rano płacz, miała gorączkę 39 stopni,dałam jej paracetamol w czopku, ale bez noszenia na rączkach się nie obyło. No i dostała jakiegoś kataru. O 9 w końcu zasnęła,spała może z pół godziny i znów płacz. Teraz siedzi w foteliku i gada, a ja padam na twarz, nic mi się nie chce, a zaraz lecę na rozprawę. Wiem, że dla części z Was takie "niespanie" to normalka,a le mnie Ania rozpusciła i co raz trudniej znieśc mi każdą nocną pobudkę, nie mówiąc już o sytuaji gdy w trakcie takiej nocnej pobudki Ania nie śpi dłużej niż 15 min
Tak, tak linki do puzzli mile widziane, jak się w kwietniu lub maju przeprowadzimy i Ania będzie miała własny pokoi, to chętnie je kupimy.
zwyklycudzie na allegro pojawily sie puzzle 12,50/10szt czyli tyle co w sklepach wszystko za 5zl bo tam tez sa. Polecam literki i cyferki jak ktos pisal ale nie ze wzgledu na polkniecie :). Znalezienie koleczek z 6,8 itp graniczy z cudem a jak tylko dziure widzi to wszystko rozwala. Nie wyobrazam sobei zwierzatek... Kup sobie tylko u 1 goscia albo w 1 sklepie bo minimalnie sie roznia i ciezko je polaczyc co prowadzi znow do rozwalania wszystkiego :). Jak sie porzadnie wkurzy to z 30elementowaj maty moze z 5 zostaje bo sa pod pudlem z zabawkami :)
Odpowiedz
Blutka napisał(a):Arrica napisał(a):To ja tak co by szybciej 99 strona była bo dziewczyny pewnie się doczekać nie mogą lol
Eee, spokojnie, musimy czekać na reniatkę, bo zaklepała zakładanie nowego wątku. lol
hmmm to chyba wolniej musimy bo reniatka po pracy dopiero będzie mogła lol
Arrica napisał(a):To ja tak co by szybciej 99 strona była bo dziewczyny pewnie się doczekać nie mogą lol
Eee, spokojnie, musimy czekać na reniatkę, bo zaklepała zakładanie nowego wątku. lol
No właśnie mi trudno znaleźć takie puzzle, w których by nie było dziurek spowodowanych wyjęciem małych części, bo mam wizję, że tam będzie się brud zbierał, a mnie będzie szlag trafiał, że muszę to sprzątać. ;)
Nie ma puzzli bez wzorków? :P
runaway bride napisał(a):AnetaT napisał(a):
Zwykły Cudzie baaardzo duży wybór puzzli jest na allegro- sama sie za nimi rozglądam :) i w sumie dobrze bedzie jak jakaś posiadaczka wypowie się które lepsze i na co zwrócić uwagę :)
No to ja się wypowiem - dla takich maluchów wchodzą w grę chyba tylko cyferki albo literki, bo nie mają małych elementów. My mamy cyferki i są hitem. Kolejna rzecz (obok drewnianych klocków) za małe pieniądze, która bije na głowę wszystkie droższe zabawki :)
a propos cyferek małe elementy sa i należałoby je powyciagać- typu kropki od 8, 6, 9 itp. itd. dzieci naprawde szybko to rozbrajają;
To i ja pomogę ją nadgonić lol lol
Puzzle piankowe też chciałam kupić, ale ja za bardzo nie mam miejsca na nie(bo mamy tylko 18m2dla nas trojga) :( , a już i tak mamy w pokoju wózek, nosidełko i parę jeszcze innych pierdółek , że właściwie jak mamy jakichś gości to nie ma się gdzie ruszyć
Noc jedna z lepszych(tfu, tfu), poszedł spać przed 20 a obudził się o 4.50 pobawił sam godzinę i usnął na 45 min. Dopiero usnął, pewnie też na chwilę :|
AnetaT napisał(a):
Zwykły Cudzie baaardzo duży wybór puzzli jest na allegro- sama sie za nimi rozglądam :) i w sumie dobrze bedzie jak jakaś posiadaczka wypowie się które lepsze i na co zwrócić uwagę :)
No to ja się wypowiem - dla takich maluchów wchodzą w grę chyba tylko cyferki albo literki, bo nie mają małych elementów. My mamy cyferki i są hitem. Kolejna rzecz (obok drewnianych klocków) za małe pieniądze, która bije na głowę wszystkie droższe zabawki :)
my byliśmy dzis u lekarza na szczepieniu i moje "Maleństwo" waży 7kg i mierzy 67cm (ubranka 68 są juz na stryk- a tyle ich mamy :( niektóre miała na sobie tylko raz.... a już trzeba kupić nowe)
moje dziecko jakoś daleko za waszymi- na brzuch sama przekręciła sie moze 5 razy, na brzuchu ogólnie nie lubie leżeć (wytrzymuje max 3 minuty), za to siadać to by już chciała ;)
Zwykły Cudzie baaardzo duży wybór puzzli jest na allegro- sama sie za nimi rozglądam :) i w sumie dobrze bedzie jak jakaś posiadaczka wypowie się które lepsze i na co zwrócić uwagę :)
Skrzaciku- gratuluje grzecznego synka :) oby tak dalej
aneczek - dobre z tą pieluszką ;) mi zawsze udaje sie "złapać" siku, ale jak na wietrzeniu pupy zostaje mój mąż to niemal zawsze musi obsikać wszystko dookoła pieluszki :D
)Skrzacik- gratuluję! Jak to drobiazgi potrafią cieszyc lol
Zapadla decyzja o kojcu(a bylam wrogiem wiezenia dziecka i ...puzlach piankowych. Mozecie cos polecić?
Mam wrażenie, że mam dość ostrożne dziecko, a przynajmniej takie, które wyciąga wnioski, no bo jak inaczej wytłumaczyć, że na naszym łóżku, na przewijaku i na swoim łóżeczku przekręca się na plecy, a na twardej, leżącej na podłodze, piankowej macie nie. ;)
Dziś też po raz pierwszy od noworodkowych czasów zasnął sam w łóżeczku :o Nie chciał usnąć przy cycku (to była poranna drzemka, w trzy godziny po pobudce), wierzgał, prężył się na wszystkie strony, jęczał, odłożyłam do łóżeczka, posuszyłam suszarką, efekt - oczy wielkie, to zostawiłam na chwilę. Usiadłam w fotelu, słyszałam jak sobie obraca kręciołek przy zabawce, cmoka smoczkiem, a potem cisza. Patrzę a on śpi :o Nawet nie jękną :o
Oczywiście wiem, że to był wypadek przy pracy i to szczęście nie stanie się normą, ale i tak się cieszę. On POTRAFI. 8) lol
Skrzacik napisał(a):turla się na wszystkie strony (ale skubany jest cwany, bo na twardym boi się przewracać z brzucha na plecy, bo raz mocno przywalił łbem w podłoże, więc w ten sposób przekręca się wyłącznie na miękkich powierzchniach), okręca się dookoła własnej osi na brzuchu i plecach i gada jak najęty. :D
To ja zazdroszczę, że się nauczył. Bo mój wali non stop. Ledwo nadążam z łapaniem go w locie.
My też już w 80 chodzimy. Cheerokee na 6-9 miesięcy (74) już za małe, nosi więc te na 9-12 miesięcy. Niektóre inne na 74 są ok, ale na styk.
Zmęczona jestem strasznie tym ładunkiem energii. :|
Maciek znowu wyskoczył wzrostowo. Dobre są już pajacyki mothercare na 6-9 miesięcy. A jeszcze tydzień temu miały za długie nogawki
Body 74 z H&M zrobiło się akurat, a 68 mocno na ścisk
Wczoraj kupiłam mu spodenki rozm. 74 i 80. I 74 są ciut przykrótkie Nie oddam, bo można je wydłużyć odpinając jeden guzik, ale w stanie podstawowym są już za krótkie
W ogóle w tym tygodniu bardzo wiele się nauczył. Wkłada stopy do buzi, turla się na wszystkie strony (ale skubany jest cwany, bo na twardym boi się przewracać z brzucha na plecy, bo raz mocno przywalił łbem w podłoże, więc w ten sposób przekręca się wyłącznie na miękkich powierzchniach), okręca się dookoła własnej osi na brzuchu i plecach i gada jak najęty. :D
patt napisał(a):Margaritka napisał(a):Mamy pracujace, czy do waszego zycia tez wkradl sie taki pospiech?
No własnie tak patrzę, że chyba nie. Kończę pracę o 14.30. Mam z Maćkiem wracając ze spaceru odbierają mnie z pracy i razem idziemy do domu. O 14,40 już jesteśmy w domu. Mam już nagotowanie, pozmywane, poprasowane i nawet przyprzątnięte. Jem obiad i czekając aż Maciek się obudzi staram się zająć domem (jak jest czym się zająć ;) ), albo pijemy sobie herbatkę. W niektóre dni mam jeszcze godzinkę lub dwie zajęć popołudniowych, wtedy mama bawi się z Maciusiem. Ok 19 kąpiemy malucha i kładziemy go spać. Szykuję sobie wszystko na jutro, posiedzię na kompie, serial obejrzę ;), pogadam sobie z rodziną, albo mąż mnie gdzieś porwie i ok 22-23 idę spać.
Wydaje mi się, że wręcz mam więcej czasu Ale to wszystko zasługa mamy, która zajmuje się teraz domem i Maćka, że jej na to pozwala 8)
patt, u Ciebie to rewelacja! Gdybym pracowala do 14.30, to takiego pospiechu u mnie by nie bylo, ale pracuje teraz do 16.00, w domu jestem przed 17.00, wiec duuuzo mniej czasu mam niz ty... :( Zazdroszcze!
U mnie rodzice malym sie zajmuja i tez wszytko mam w domu porobione, ugotowane, pranie powieszone, poskladane. A w pt przychodzi Pani od sprzatania, wiec rodzice maja caly swoj czas dla wnusia :)
Odkad pracuje, to jak wracam do domu, to mam wrazenie, ze moje dziecko strasznie uroslo! :o I codziennie nowe rzeczy odkrywam, oczywiscie ja nie bylam swiadkiem i nie zobaczylam ich jak poraz piewszy je zrobil :( No bo jestem w pracy!!!
Maciek na razie jeszcze bawi się zabawkami. Ale już się boję. Patrząć na jego ruchliwość i pierwsze próby raczkowania niedługo czeka mnie chowanie wszelkich kabli ;)
Odpowiedz
Ja tez osiwieje niedlugo.
Maryska zaczela się czolgać, ale w jakis dziwny sposob- staje na czworakach, podciaga nogi pod siebie i naturalnie leci na twarz. Godzine temu zaliczyła tak porzadny upadek, ze rozciela sobie wargę i zakrwawila wszystko dookola. Ryk był wiekszy niz pzry upadku z łóżka.
Zasypianie u nas w dzien to cyrk- wczoraj bylam na spacerze 4 godziny i spala w sumie 70 minut w dwoch ratach Za to ostatnie pol godziny spaceru to byl dziki wrzask :Hangman: Ale jestem w stanie pzrezyć wszystko wiedzac, ze zasnie o 19 i obudzi się o 7. Wprawdzie budzi się wieczorem kilka razy, ale potem zasypia :D
Blutka napisał(a):Aha, ale jedną rzecz muszę z radością odnotować (tfu tfu) - mieliśmy okres mega fatalnego zasypiania w dzień. Przy rykach i tylko na rękach. Od kilku dni przeszło. :o Po prostu - znowu zasypia jak kiedyś. Ufff... Niech tak już zostanie (się łudzę ).
Ooo, dałaś mi nadzieję - bo u nas też od jakiegoś tygodnia jest cyrk przy dziennych drzemkach. A kiedyś właśnie po prostu ziewał, kładłam do łóżeczka i zasypiał. Więc skoro Dominikowi wróciło... Też się łudzę ;)
Aha, ale jedną rzecz muszę z radością odnotować (tfu tfu) - mieliśmy okres mega fatalnego zasypiania w dzień. Przy rykach i tylko na rękach. Od kilku dni przeszło. :o Po prostu - znowu zasypia jak kiedyś. Ufff... Niech tak już zostanie (się łudzę ).
Odpowiedz
algaj napisał(a):Blutka napisał(a):[A raczej - jak go wstawimy, to przez pokój nie przejdziemy.
dlatego u nas nie ma
ale z drugiej strony on wsadzony do łóżeczka wścieka sie po 10 minutach, i to tak konkretnie, wiec nie wiem czy w kojcu długo by wysiedzial
Taaa, u nas to samo.
algaj napisał(a):Blutka napisał(a):Jak ja się z nim bawię, to też jest super, ale ja bym chciała go czasem zostawić, jak onegdaj bywało ;) i odsapnąć, ale nieee, bo zwierzak natychmiast pełznie ku czemuś zakazanemu. Choćbym nie wiem, jak pochowała, on i tak coś nowego znajdzie. lol
ech, nie będę nic pisać coby nie dobijać ;)
tak czy inaczej, komórki popsute są be, najlepiej zaślinić taką maminą
No właśnie. Już zauważyłam tą zależność. Niestety, od kiedy się przemieszcza, zaczynam siwieć. ;) O kojcu myślę, nawet umawiałam się dawno temu z Agusiek, że od niej kupię, ale zapomniałam i mam nadzieję, że już komuś sprzedała , bo jak z mężem podumaliśmy, to wyszło, że nie ma gdzie wstawić. A raczej - jak go wstawimy, to przez pokój nie przejdziemy.
Zaraza mała.
Żeby zmusić Filipa do pełzania na brzuchu, trzeba mu dać albo pilota albo komórkę, bo inaczej jest wycie lol . Noc do bani od trzech nocy , budzi się gad o 2 i nie śpi do 5 :x , nie jest głodny, tylko chce sie bawić. Najlepiej ze mną, bo tatuś jest be :Hangman:
OdpowiedzBlutka, no to może kojec? Nie wiem, teoretyzuję, bo u mnie jeszcze tego problemu nie ma - zacznę się martwić, jak się pojawi ;)
Odpowiedz
Blutka napisał(a):Jak ja się z nim bawię, to też jest super, ale ja bym chciała go czasem zostawić, jak onegdaj bywało ;) i odsapnąć, ale nieee, bo zwierzak natychmiast pełznie ku czemuś zakazanemu. Choćbym nie wiem, jak pochowała, on i tak coś nowego znajdzie. lol
ech, nie będę nic pisać coby nie dobijać ;)
tak czy inaczej, komórki popsute są be, najlepiej zaślinić taką maminą
Jak ja się z nim bawię, to też jest super, ale ja bym chciała go czasem zostawić, jak onegdaj bywało ;) i odsapnąć, ale nieee, bo zwierzak natychmiast pełznie ku czemuś zakazanemu. Choćbym nie wiem, jak pochowała, on i tak coś nowego znajdzie. lol
Odpowiedz
Kocham moją córeczkę, zasnęła o 22:00, obudziła się o 7:30 :love:
Blutka, u nas hitem jest właśnie kubek, Ania go uwielbia, potrafi się nim zając z pół godziny. Lubi także butelki plastikowe, gazety, super są jabłka, klawiatura laptopa, telefony (szczególnie jak nastawię na głośnomówiący). A z zabawek najbardziej ją interesuje dmuchana piłka plażowa oraz .... uszy i fafle Teodora ;) Z innych zabaw uwielbia łaskotanie pod paszkami, stópkami i na szyjce. Lubi też jak jej dmucham w twarz, aż ją zatyka z radości, a później pięknie, głośno się śmieje. Mam to nawet na filmiku, ale nie wiem jak wkleic.
Wczoraj nauczyła się turlac, a dziś jak próbowałam jej zmienic pieluchę, turlała się po całym łóżku, trudno było ją zatrzymac, a jak się sama zatrzymała, to zanim zdążyłam z pieluchą - nasikała na materac - na szczęście na połówkę męża ;) Na razie nie sapie po turlaniu.
Nale, "nasze" kupki też od jakiegoś czasu śmierdzą, fuuuuj. Tak chyba po prostu już będzie: czasami bardziej, czasami mniej. Nasz pediatra nie kazał nam się tym niepokoic. Rzeczywiście niezły zmarźluszek z Marysi, Ania śpi w pajacyku pod kołderką i jeszcze mi się rozkopuje, bo jej za gorąco, ale ona tak ma od samego początku. Jeśli Cię to niepokoi, zapytaj się lekarza, bo jak tak dalej pójdzie będziesz musiała układac ją w kożuchu pod kołderkę.
Remont mnie wykańcza, staję się specjalistką od elektryki, ślusarkę mam w jednym palcu, kilma nie ma dla mnie tajemnic, a architekt dziękuje mi, że o czyś tam pomyślałam że się nie da zrobic, bo on nie. Mieliśmy się przeprowadzic w grudniu, teraz jak dobrze pójdzie to wprowadzimy się w kwietniu Przez to wszystko wieczorem 2 godz nie mogę zasnąc, zasypiam o 2:30 i co godzinę się budzę.
Blutka napisał(a):Taaa, próbowaliśmy już starą komórkę. Jest do bani. Tylko nasze są fajowe.
Chodzi o to, że ja mogę mu dać pudełko plastikowe albo inną bezpieczną rzecz do zabawy, tylko że on woli to, czym my się zajmujemy. Albo to, co jest absolutnie nie do zabawy. ;) Ma jakiś szósty zmysł wiodący go ku temu, czego nie wolno.
A, no tak lol To może bawić się przy nim starą komórką? ;)
Taaa, próbowaliśmy już starą komórkę. Jest do bani. Tylko nasze są fajowe.
Chodzi o to, że ja mogę mu dać pudełko plastikowe albo inną bezpieczną rzecz do zabawy, tylko że on woli to, czym my się zajmujemy. Albo to, co jest absolutnie nie do zabawy. ;) Ma jakiś szósty zmysł wiodący go ku temu, czego nie wolno.
A to dopiero początek, z tego, co czytam w innych wątkach. ;) Idę się pochlastać, słowo daję. lol
Mam w domu dyżurną starą komórkę - bawią się nią wszystkie przychodzące do nas dzieci (Milan jeszcze niespecjalnie ;) ). Mam też pilota do magnetofonu stojącego w piwnicy. I z tego, co się orientuję, to takie zabawki też są - chyba w każdym kiosku można kupić dziecięcą komórkę. I zawsze znajdzie się butelka po wodzie mineralnej albo zwyczajne pojemniki na jedzenie :D
Po co kupować zabawki, skoro go nie interesują i nie wiesz, czy zainteresują? A do butelki możesz coś wsypać, żeby grzechotało, dobrze zakręcić - no chyba, że Dominik ma szansę sobie odkręcić nawet przypadkiem, wtedy bym nie ryzykowała.
To samo, co mojemu - pudełko chusteczek, szklankę, klucze, opakowanie po kroplach do nosa itp. lol
Odpowiedz
Czy ktoś ma pomysł, co kupić za zabawki mojemu dziecku, którego jego dotychczasowe zabawki w ogóle nie interesują? Nawet te, których dawno nie widział?
Interesują go za to: pilot, kable, książki, komórka, gazety, pudełko z chusteczkami, Wszystko-Co-Nie-Jest-Zabawką.
Mata jest już dość nudna, karuzelka do bani, gryzaki dobre na moment, to samo grzechotki.
CO JA MAM MU KUPIĆ?
Nale - mój też nocny zmarzluch od pewnego czasu. Karczek wiecznie zimny, główka zimna, wszystko, mimo ciepłej piżamki, kołderki i włączonego grzejnika (nigdy nie włączaliśmy grzejnika na noc i było ok, ale ostatnio ze względu na niego musiałam :|). Ale mam wrażenie, że mu to nie przeszkadza. Nie budzi się z zimna, więc olewam - pewnie taki tym. Chociaż teraz przy mojej obsesji, że on ma chore serce, tak jak ja, to nie uspokoję się, dopóki mu znowu echa serca nie zrobię.
Jezu, jak ja marzę o taki rytmie...
U mnie non stop totalna improwizacja, a doba za krótka
Z góry przperaszam za apetyczność pytania. Czy jak kupy mojego dziecka nagle zaczęły potwornie śmierdzieć, to to oznacza cos złego? Dieta bez zmian, tzn, moja, bo ona nadal samo mleko. Śmierdzą po prostu mdląco, gdzieś od 3 dni.
Po drugie mała strasznie marznie w nocy. Nie rozumiem tego. Jest lodowata, ma zimny brzych i kark i temperaturę poniżej 35 stopni. Jest ubrana w body, frotowy pajac, wczoraj dałam jeszcze sweterek, pod kołderkę dołożyłam kocyk i nagrzałam farelką. Jak nic nie dało , to wzięłam do siebie do łóżka, licząc, że ode mnie się ogrzeje, ale nici. Tak jest od dwóch dni. W dzień, jak się rusza, jest zgrzana w samym body. Myślę, że jest jej naprawdę zimno, bo śpi niespokojnie i kwili przez sen. Czy ja mam z tym iśc do lekarza? I co mu powiedzieć? Że dziecko marznie, ale tylko w nocy?
Margaritka napisał(a):Mamy pracujace, czy do waszego zycia tez wkradl sie taki pospiech?
No własnie tak patrzę, że chyba nie. Kończę pracę o 14.30. Mam z Maćkiem wracając ze spaceru odbierają mnie z pracy i razem idziemy do domu. O 14,40 już jesteśmy w domu. Mam już nagotowanie, pozmywane, poprasowane i nawet przyprzątnięte. Jem obiad i czekając aż Maciek się obudzi staram się zająć domem (jak jest czym się zająć ;) ), albo pijemy sobie herbatkę. W niektóre dni mam jeszcze godzinkę lub dwie zajęć popołudniowych, wtedy mama bawi się z Maciusiem. Ok 19 kąpiemy malucha i kładziemy go spać. Szykuję sobie wszystko na jutro, posiedzię na kompie, serial obejrzę ;), pogadam sobie z rodziną, albo mąż mnie gdzieś porwie i ok 22-23 idę spać.
Wydaje mi się, że wręcz mam więcej czasu Ale to wszystko zasługa mamy, która zajmuje się teraz domem i Maćka, że jej na to pozwala 8)
Bartrus tez sapie jak robi wygibasy :)
Mamy pracujace, czy do waszego zycia tez wkradl sie taki pospiech? Chodzi mi po powrocie do domu z pracy. Ja jak wpadam, to i chce byc z Bartusiem, ale chce tez wszystko zdazyc zrobic, i obiad sobie na drugi dzien do pracy (maz jada w pracy na szczescie), kanapki i wszytko przygotowac. Jezu, to jakas gonitwa. Juz sie podzielilam obowiazkami z mezem, co drugi dzien ja kapie i co drugi dzien ja robie kanapki i tak na zmiane sie bedziemy wymieniac!
Ale w pracy luzik, odpoczywam, bosko! Mimo, ze mam duzo pracy od samego wejscia, ale tak psychicznie wypoczywam, ze juz nie mysle ciagle o tych kupach, o tym ,ze zaraz sie obudzi, ze trzeba dac jesc itp. No pelna frajda :) Tylko dzwonie do mamy i wiem co w domu sie dzieje :) Bartus b ladnie trzyma sie harmonogramu godzinowego, ktory juz wczesniej mu wprowadzilam. Chodzi jak w zegarku, dzieki temu mama ma prosto, bo wsyztko jest o ustalonych porach, drzemki, jedzenia itp.
Nasz alergolog zdecydowanie kaze czekaz z glutenem do 10-11 miesiaca. To samo z zoltkiem, nawet pozniej ok 12 miesiaca.
Ah, no i dzis byla superrr noc, wyspalam sie! Maly jak poszedl spac, to pierwsza pobudka byla o 6.20 rano! Ja juz bylam na nogach, nakarmilam go z piersi i dalej poszedl spac i spal do 7.40. Wtedy to juz mama byla a ja za jakis czas do pracy juz szlam. JA CHCE TAK ZAWSZE!
Moja pediatra też radzi z glutenem czekać. Dam kolo 10 miesiąca.
Odpowiedz
Maciek sapie i stęka, ale dość rzadko, bo on chyba jest wysportowany lol Miesiące wiecznego prężenia się kolkowego zrobiły swoje ;) , mięśnie brzucha me ze stali, więc podciągania, przewroty, turlania nie są dla niego dużym wysiłkiem.
Gluten podam starym systemem, tak radzi moja pediatra.
Uspokoiłyście mnie trochę (no, może oprócz Nale, dzięki której zapiszę młodego jeszcze raz na echo ;)).
U nas też próby raczkowania. Póki co stoi na czworaka. Jak próbuje się przemieścić, to natychmiast ryje paszczęką w podłoże. ;) Nie sądzę, żeby szybko się skapnął, o co biega. lol
Blutka napisał(a):
Czy zauważyłaś jakąś nietypową reakcję na gluten, czy przeszło bez echa?
nie, zero zmian, żadnej nietypowej reakcji
Blutka napisał(a):Mam pytanie - chyba dziwne, nie wiem: czy jak Wasze dzieci szaleją ;), próbują np. pełzać, podciągać się, są po akcji mega obracania i turlania, to się zasapują? Bo mój tak. Od jakiegoś czasu zauważam, że przez dłuższą chwilę po jakimś wyczynie sapie strasznie. To normalne?
Mam paranoję, bo ja mam chore serce i boję się, czy czegoś nie odziedziczył. :| Miał robione echo po urodzeniu, ale niektóre rzeczy wyłażą później. I teraz szukam dziury w całym.
Wikuśka ma tak samo - dodatkowo jeszcze się wścieka jak jej się nie udaje Po takim kompletnym szaleństwie czasem kładzie się sama na chwilę z główką opartą na rączce i odpoczywa :love:
Kurdupel próbuje raczkować - póki co udaje jej się do tyłu, do przodu ma inny sposób: przekręca się boku na bok, za każdym razem wykręcając się trochę bardziej w jedną stronę 8)
Mam pytanie - chyba dziwne, nie wiem: czy jak Wasze dzieci szaleją ;), próbują np. pełzać, podciągać się, są po akcji mega obracania i turlania, to się zasapują? Bo mój tak. Od jakiegoś czasu zauważam, że przez dłuższą chwilę po jakimś wyczynie sapie strasznie. To normalne?
Mam paranoję, bo ja mam chore serce i boję się, czy czegoś nie odziedziczył. :| Miał robione echo po urodzeniu, ale niektóre rzeczy wyłażą później. I teraz szukam dziury w całym.
Maciek usnął o 20.00, obudził się na karmienie o północy, a potem o 5.30 rano, a jadł o 6.30. :o Jestem w szoku, ale nie wydaje mi się, żebym o jednym nocnym karmieniu zapomniała 8)
Z glutenem poczekam na pełne 6 miesięcy. Jeszcze tematu nie przemyślałam bo Maciek je tylko moje mleko i warzywa, które mu gotujemy.
Lucienka wielkooki Jasio jest super :)
Dzięki reniatko. :) Budyń wygląda fajnie. Zrobię mu. :)
Czy zauważyłaś jakąś nietypową reakcję na gluten, czy przeszło bez echa?
a, zapomniałam napisać o glutenie
ja zaczęłam jej dodawać do kaszki dokładnie tydzień po tym, jak skończyła 5 miesięcy, bo akurat wtedy kupiłam, no i łatwo mi tam dodać i odmierzyć, bo to w końcu też kaszka
Już mówiłam, że mnie matka wk****a? To się powtórzę, bo robi to bezbłędnie i bez przerwy
Byłam dzisiaj u endokrynologa i mam tą cholerną nadczynność tarczycy - dostałam jakieś leki, po których mogę mieć wysoką gorączkę i anginę, bajer normalnie :mur: Nie dość, że mam już siniaka na jednej ręce po niedzielnym pobieraniu krwi, to jeszcze muszę iść w pt zrobić pozostałe hormony
Mało tego, wyszła mi lekko podwyższona glukoza na czczo i pewnie w sobotę jak pójdę do lekarza to czeka mnie pełna krzywa cukrzycowa - nawet nie chce mi się zastanawiać, czy przy moich żyłach będą się miały gdzie wkłuwać
Sypię się po tej ciąży i tyle... :chlip:
Dobrze Blutka napisała, że "nie miała baba problemów, to se dziecko urodziła"...
Blutka napisał(a):reniatka napisał(a):
A i przypominam się, że mam rezerwację na założenie nowego wątku, wiec proszę się nie spieszyć i nie zakładać na początku 99 strony... ;)
:D Pamiętam, pamiętam. Miałam Ci nawet przypomnieć. lol
Jak już namierzysz ten deser, to daj znać. :)
Wprowadza już ktoś gluten?
Zamierzam po 6. miesiącu i zobaczymy, co z tego wyjdzie. :)
no ja tak podglądam trochę z pracy i pilnuję, ale nie zawsze mam czas pisać
a deserki namierzyłam póki co dwa, tylko trochę się boję takiej ilości cukru w tej galaretce...
Galaretka z soku z porzeczek
Dla dziecka od: 6. miesiąca
Składniki
- szklanka soku porzeczkowego
- półtorej szklanki cukru
Sposób przyrządzania:
Umyte, przebrane i oczyszczone owoce sparz wrzątkiem i przetrzyj przez sito do wyparzonej miski. Wsyp cukier i mieszaj drewnianą, wyparzoną łyżką, aż masa przybierze postać galaretki. Przełóż galaretkę do wyparzonych słoików i szczelnie zamknij. Z wytłoczyn można zrobić napój lub kisiel.
Uwaga: Sok nie może pochodzić z sokowirówki, gdyż byłby zbyt spieniony i galaretka szybko by się zepsuła. Jeżeli pojawi się na niej choćby odrobina pleśni, wyrzuć cały słoik.
Tylko ja chyba zrobię jagodową, bo jeszcze jak byłam w ciąży to moja mama robiła dla małej jagódki i mam teraz pełno małych słoiczków
Budyń karmelowy
Dla dziecka od: 7. miesiąca
Składniki
- szklanka wody
- łyżka cukru
- czubata łyżka mąki ziemniaczanej
- mleko modyfikowane dla dzieci w 2. półroczu życia - taka ilość jaką rozrabia się w 200 ml wody
Sposób przyrządzania:
3/4 szklanki wody wlej do garnuszka i zagotuj. Postaw suchą patelnię na średnim ogniu. Gdy patelnia się rozgrzeje, wsyp cukier. Stopniowo będzie się topił i ciemniał. Kiedy zbrązowieje, wlej do niego wrzątek. Zmniejsz gaz do minimum. W 1/4 szklanki wody rozrób mąkę i wlej do płynu na patelni. Gdy zgęstnieje, przelej do miseczki. Kiedy budyń ostygnie do temperatury, w której możesz rozrabiać mleko, dodaj odpowiednią ilość proszku i całość starannie wymieszaj.
Hmmmm... To moze ja z ta gruszka sprobuje... Bo frida to mi male gluty ida, a w nosie furczy
Odpowiedz
mi lekarka cos wposmniala ze gluten juz po 5 miesaicu sie teraz zaczelo wprowadzac ze to nowe zasady zywienia. Ale jutro umowilam sie na prywatna wizyte z nowa pediatra i mam zamiar o wszytsko wypytac. Moje dziecko wogole nie spi... ale w nocy . Co chwila byly pobudki z placzem pomimo ze widac ze zmeczony. Dzis bylo koszmarnie :( i to pomimo tego ze w dzien spal króciutko, wiec jak widac drzemki dzienne nie maja chyba jednak wplywu.
Jesli chodzi o zabiegi przy nosku to Bartus kiedys nie znosil a teraz o dziwo nawet lubi. I ja tez przyznaje ze z frida sobie jakos nie dawalam rady za to gruszka jest u nas niezawodna i czasami takie gilki wychodza ze szok. A fridą nigdy mi sie nie udawalo
Ja juz pisalam ze moj synek musi uciac komara co 2 godziny bo inaczej jest meeega marudny a pozatym strasznie trze oczka ze zmeczenia
reniatka napisał(a):Blutka napisał(a):Tak sobie uświadomiłam, że za kilka dni Dominik skończy pół roku. :o
O jaaa...
nooo... ja mam plan, żeby sprawdzić, jaki deserek może taki maluch (jakiś budyń chyba pamietam) i pół świeczki w to, bo ostatnio maż nauczył ją dmuchać "phu" ;)
A i przypominam się, że mam rezerwację na założenie nowego wątku, wiec proszę się nie spieszyć i nie zakładać na początku 99 strony... ;)
:D Pamiętam, pamiętam. Miałam Ci nawet przypomnieć. lol
Jak już namierzysz ten deser, to daj znać. :)
Wprowadza już ktoś gluten?
Zamierzam po 6. miesiącu i zobaczymy, co z tego wyjdzie. :)
Filip do tej pory ma uraz na wszelkiego rodzaju zabiegi przy nosku, żeby mu wyjąć cokolwiek muszę to robić podstępem.
Czy ja pisałam, że moje dziecko budziło sie raz na karmienie w nocy Dziś obudził się o 1.40, bynajmniej nie po to aby zjeść , ale po to by mnie wkurzyć totalnie i mu się udało. Usnął chyba koło 5, by po 45 min wstać na amen :|
Na dwór na razie nie wychodzimy, bo u nas błoto, że hej.
Wysłałam Emkę na spacer 8) U nas 8 stopni.
Była dziś na biorezonansie. Wyszło uczulenie na: pszenicę, drożdże (!), kurz i roztocza. Na mleko nie :o
W marcu mamy wizyte w VM, się okaze.
Narazie odstawiam pszenicę i drożdże :(
To mi rozwiązuje problem kiedy wprowadzic gluten.
Czy katar trzeba traktować fridą? Sól jej pomagała...
To ja sobie rezerwuję prawo założenia następnego wątku po tym następnym... ;)
Odpowiedz
Blutka napisał(a):Tak sobie uświadomiłam, że za kilka dni Dominik skończy pół roku. :o
O jaaa...
nooo... ja mam plan, żeby sprawdzić, jaki deserek może taki maluch (jakiś budyń chyba pamietam) i pół świeczki w to, bo ostatnio maż nauczył ją dmuchać "phu" ;)
A i przypominam się, że mam rezerwację na założenie nowego wątku, wiec proszę się nie spieszyć i nie zakładać na początku 99 strony... ;)
Nie wiem jakim cudem ale ominęłam całą jedna stronę i dopiero teraz się zorientowałam
Skrzacik ja niestety przytrzymywałam Krzyśkowi na siłe główkę ręką (był ryk ale inaczej nie dało rady) no i wiem, że zaraz wszyscy mi napiszą, że źle robiłam ale u mnie podczas kataru najwygodniejsza i najskuteczniejsza była zwykła gruszka. Za jednym pociągnięciem dziurka była czysta. Jak skończył się lejący katar to Krzysiek dawał sobie usuwać glutki tylko cienkim patyczkiem do uszu (oczywiście te które były już prawie na wierzchu)
Ja kupiłam taki http://www.novamed.pl/sklep/?product=111 od predstawiciela medycznego, który akurat był w szpitalu (to chyba nielegalne, ale akurat miałam to w nosie).
Potem potrzebowałam coś jeszcze i okazało się, że te inhalatory sa od ręki albo po paru godzinach dostępne w każdym sklepie medycznym w Gdańsku - więc pewnie wszędzie tak jest.
Tak sobie uświadomiłam, że za kilka dni Dominik skończy pół roku. :o
O jaaa...
Skrzaciku ja kupiłam inhalator u tego sprzedającego, inhalator (taki jak na tej aukcji, bardzo fajny) miałam u siebie już następnego dnia:
http://www.allegro.pl/item315255889_inhalator_medel_family_blue_07_dostawa_gratis_ib.html
Tylko trzeba złożyć zamówienie do godziny 14stej.
Skrzacik napisał(a):A gdzie ten katarek da się szybko kupić?
Z wiadomych względów net odpada.
Podobne pytanie mam odnośnie inhalatora (ale to mniej pilne, bo jakby co mogę Maćka nad tym garnkiem potrzymać). ;)
Inhalator w aptece, katarek być może też. Na pewno w Smyku katarek widziałam.
A gdzie ten katarek da się szybko kupić?
Z wiadomych względów net odpada.
Podobne pytanie mam odnośnie inhalatora (ale to mniej pilne, bo jakby co mogę Maćka nad tym garnkiem potrzymać). ;)
Skrzacik, woda z solą czasami wystarczy. Wiem, że są specjalne inhalatory, ale na pewno można jakoś "po domowemu", tylko niech się tutaj wypowiedzą dziewczyny, które już to robiły.
Odpowiedz
Ja daję kaszkę w butelce wieczorem, bo mały wieczorem nie chce jeść z łyżeczki - jest histeria i koniec. A tak - zje kaszkę, pomarudzi chwilę i zasypia. Staram się mu ząbki umyć po tej kaszce, ale nie zawsze pamiętam.
Młody już nie kaszle, ale po obudzeniu minimalnie chrypi (chociaż nie wiem, czy mi się nie wydaje :P). Do końca tygodnia zostajemy na eurespalu. No i spał dzisiaj bardzo dobrze, chociaż wróciliśmy do jednego karmienia w nocy, bo mu ostatnio się nagle apetyt bardzo zwiększył i nie było wyjścia. Mam nadzieję, że to przejściowe.
Maciuś wstał dzisiejszej nocy tylko raz lol , ale za to na ponad 1,5 godziny 8)
Odpowiedz
schłodzic powietrze w pokoju jesli jeszcze możesz
nawilżyć
robić inhalacje
odpowiednio ubrac i wyjść na spacer (na zimnym łatwiej oddychać)
posmarować pod nosem maścią majerankową
mimo że Marysia generalnie nie dostaje do jedzenia ani picia nic poza piersią, tym razem zrobiłam wyjątek i dawałam herbatkę na przeziębienie. Próbowałam niesłodzoną, ale nie chciała, więc dałam trochę hippa. Tymianek rozrzedza śluz, a jak była opita, to łatwiej spływało z tego nosa.
Na fridę czasem nie ma innego sposobu niż dwie pary rąk. Można położyć dziecko na kolanach nogami do swojego brzucha i unieruchomic główkę między kolanami - ale oni są już na to trochę za duzi -Marysia się słabo mieści i naprawdę boleśnie kopie
Pytanie do kataralnie doswiadczonych.
8)
Co robic jak dzieciak wrzeszczy i kreci glowa na wszystkie strony podczas fridowania?
I czy mam sie mocno stresowac, ze czasem oddycha przez usta?
Dzis kstar sie pogorszyl, w sensie - zagescil chyba i nie jest juz tak rozowo jak przez ostatnie 4 dni. :|
Co robic, zeby ulzyc?
O, to ja nie wiedziałam. I jeszcze bezczelnie latałam z butelką mleka po korytarzu, zanim wpadłam na pomysł noszenia jej w reklamóweczce ;)
U mnie w pracy to nie jest problem, nikt mi nic na ten temat nie mówił. Poza tym u nas na razi martwy sezon, taże nie zaniedbuję pracy ;)
patt napisał(a):reniatko ja wychodzę godzinę wcześniej z pracy, a w międzyczasie ściągam mleko zazwyczaj dwa razy w ciągu dnia. A Twoja mama wymiata lol
moja mama to mnie niedługo wymiecie
strasznie schudłam, do tego ręce mi latają i serce wali jak szalone - podejrzewają tarczycę
a matka przed chwilą (21:30) wlazła mi z jabłkami, mandarynkami, kiwi i do mnie z tekstem "ty zacznij dbać o siebie, bo tata przecież zmarł na raka i musisz się dobrze odżywiać" :mur: :mur: :mur:
Sun napisał(a):
A na forum alergie jest ciekawy nius dotyczący candidy. Podobno to niekoniecznie jest tak, że drożdże zywią candidę, tylko, że candidowe dzieci są uczulone na drożdże!
Emka ma jutro biorezonans, więc sprawdzę te drożdże.
Dostała butlę na noc i 160 było za mało... a tak się cieszyłam, że już tylko pierś...
Sun, my robilismy mu biorezonans i wyszlo, ze nie jest uczulony na drozdze a candide ma.
Bartek na noc wciaga 240 i czasem by chyba zjadl wiecej mam wrazenie!
reniatka, tak, jest albo przerwy albo godzine wczesniej mozna wyjsc. Ale u mnie nikt nie patrzy mi na rece, ide do toalety czy gdziekolwiek na lancz, albo na spotkanie sluzbowe i nikt nie patrzy, czy ja ide akurat mleko sciagnac i ile mnie nie ma.
reniatko ja wychodzę godzinę wcześniej z pracy, a w międzyczasie ściągam mleko zazwyczaj dwa razy w ciągu dnia. A Twoja mama wymiata lol
Odpowiedz
Margaritka gratulacje pierwszego dnia :)
Mój Maciek z leżenia nie siada, nawet gdy się czegoś złapie to zapiera się piętami i podnosi tyłek. Ale gdy go trzymamy na rękch w pozycji takiej półsiedzącej, wtedy rzeczywiście się podciąga.
Sun tak jak przeczytałam Twoje pytanie to doszłam do wniosku, że rzeczywiście Maciek jakby przyhamował. Gdzieś na początku stycznia myślałam, że trzeba będzie mu już rozmiar 74 kupować, a on ciągle w 68 się mieści :)
Margaritka, gratuluję pierwszego dnia w pracy!!!
I mam jedno pytanie... to nie jest tak, że albo masz 2 przerwy półgodzinne na ściąganie mleka albo wychodzisz godzinę wcześniej? Pierwszy raz słyszę, by było i to i to...
Z małą od wczoraj siedzi moja mama i mimo że widziałam ją dziś tyle co 17-20, to już mam dość... A to "nie podawaj jej tak szybko kaszki" (a co ja poradzę na To, że Wikuśka jak ma za długą przerwę między łyżeczkami to wrzeszczy?), "ustaw jej radio jedynkę, MUSISZ MIEć" (i 15min rozmowa pt "ja nie wiem czy w ogóle mam długie fale", a matka dalej swoje)
i hicior, po którym myślałam, że oczy wydłubię - idę do toalety ("jedyne" 30min po powrocie) i co słyszę?
"nie zostawiaj jej tak samej na macie, przecież nie było Cię cały dzień to teraz nadrabiaj" :Hangman: :Hangman: :Hangman:
no pewnie, bo ja marzyłam o powrocie do pracy i zostawieniu dziecka z nią na tydzień
jeśli się nie będę odzywać po weekendzie to będzie znaczyło, że albo jestem w więzieniu, albo wylądowałam w Tworkach, albo poszłam po rozum do głowy i zaprosiłam znajomych, żeby świętować wyjazd mamy 8)
Sun napisał(a):[Więc znowu mam pytanie o kaszki. Do tych, które daja kaszki na noc: łyżeczką? ile? i ile to trwa?...
maksymalnie 10-15min, Wikuśka je teraz akurat kleik ryżowy na 170ml mleka
natalia25 napisał(a):Sun, spacer na katar jest nawet wskazany, kąiel jeszcze bardziej, bo nawilża się nos i wszystko ładnie samo wychodzi ;)
W ogóle przy większości chorób kiedy nie ma gorączki spacer jest wskazany. Dzieci chore na krtań będące w szpuitalu nawet wychodzą.
o żesz dzięki!
Margaritka, ja Emmie na katar nie dałam nic. Tylko nawilżałam. Przeszło. Ale kaszlu nie miała.
A na forum alergie jest ciekawy nius dotyczący candidy. Podobno to niekoniecznie jest tak, że drożdże zywią candidę, tylko, że candidowe dzieci są uczulone na drożdże!
Emka ma jutro biorezonans, więc sprawdzę te drożdże.
A mi moja tajemnicza choroba popsuła laktację :( znowu jest ryk jak nie leci, głód co godzinę... Dostała butlę na noc i 160 było za mało... a tak się cieszyłam, że już tylko pierś...
Więc znowu mam pytanie o kaszki. Do tych, które daja kaszki na noc: łyżeczką? ile? i ile to trwa?...
Uff, pierwszy dzien pracy mam za soba! Nie bylo tak zle, powiem, ze nawet fajnie tak wyjsc z domu do ludzi. Jak przyszlam, to wszyscy mnie obskoczyli i tak bylo caly dzien. W samym moim dziale na open space ,gdzie siedze pracuje 60 osob, wiec wyobrazcie sobie co sie dzialo. Caly dzien kazdy mnie pytal jak maly, mowili ze super wygladam, ze jeszcze lepiej niz przed ciaza :) No i w ogole ach i och, moge powiedziec, ze stesknilam sie za praca, nooo... moze nie bardzo, ale troszke tak :) Poczulam znow ta atmosfere!
Sciaganie mleka straaaaaaaasznie mnie wkurza w pracy. Musze chodzic do kibla, bo nie ma innego miejsca, gdzie moglabym to zrobic. Masakra jakas, 2 razy malo sie mlekiem nie oblalam. Sciagam 2 razy w pracy, chcialam mniej wiecej o porach, w ktorych Bartek je, ale tu spotkanie, tu cos tam, no i nie zawsze moge tak isc. Ale udalo sie 2 pojemniczki uciagnac :) Choc to strasznie upierdliwe jest i zajmuje mi za duzo czasu, jeszcze wychodze godzine wczesniej, wiec tej pracy to tak duzo nie bylo dzis...
Co do Bartusia, straaaaaaaaaaaaaaaaaaaaasznie za nim tesknilam, do mamy dzwonilam JEDYNE 5 razy No ale to glownie dlatego, ze maly sie rozlozyl... Od kilku dni kichal tylko, no i dzis w nocy pokaslywal i kichal co chwila. Wiec rano go umowilam do lekarza i rodzice pojechali z nim. Od lekarki z medicoveru dostal antybiotyk! Jak to uslyszalam, to zakazalam mamie go dawac! Zadzwonilam w miedzyczasie do pediatry - alergolog, u ktorej bylismy w pt (Sun, to chyba ta sama co wy byliscie), bo ta lekarka zakazala nam dawac malemu antybiotyk (bo drozdzaki wtedy sie po prostu na maxa rozmnoza!), a wiec zadzwonilam co robic, dawac czy nie. Ona powiedziala, ze zarazic sie musial ode mnie, wiec to wirusowka, wiec absolutnie nie dawac antybiotyku, bo nasza kuracja przeciwgrzybiczna pojdzie tylko w lep, a antybiotyk mu tak na prawde nie pomoze. Powiedziala mi co mu dac z homeopatycznych lekow + Eurespal + syrop itp. Aha, no i echinacee uodparniajaca w ampulkach. Maly nie wyglada zle, jest b pogodny, tylko to kichanie i kaszelek ma. Mam nadzieje, ze bedzie dobrze i ze nie zrobilam bledu nie zgadzajac sie na antybiotyk................
Aha, no i przez tydzien ma nie wychodzic na dwor, nawet na balkon nie.
Rodzice poradzili sobie dzis swietnie! Maly byl b grzeczny, zasypial ladnie sam w lozeczku w ciagu dnia, jadl b ladnie no i sie slicznie bawil :) Nie marudzil wcale!!! :D
Skrzacik, super foty!!!
Bartek tez siada, caly sie ciagnie do przodu, SAM! :o :o :o No i smieje sie w glos :) Dzis zasmiewal sie jak maz wrocil do pracy z zakupami i opowiadal jaka kupil wedline :) Strasznie to Bartusia smieszylo :)
Od moich rodziców, gdzie nadal koczujemy na narty jedzie się góra 40 minut. Mieszka w dobrym pensjonacie. Marysia na dworze była po 2-3 godziny, czyli tyle co spacer. Wychodzimy od czasu, kiedy lekarz stwierdził, że ryzyko skurczu oskrzeli od zimnego powietrza jest minimalne. Wczesniej i tak nie było spacerów (na wyraźny zakaz) ponad tydzień. Marysia mieszkała tylko w naszym pokoju i nie schodziła nawet do jadalni. Jakkolwiek wszytsko świadczy na rzecz alergicznego charakteru katarku, wolałam nie miec na sumieniu kataru innych dzieci. No ja oczywiście na tych nartach nie jeździłam, bo mi się nie chciało butów wkładać na pół godziny, ale i tak OK.
Co do siadania - może gdyby nie Marysina rehabilitacja robiłabym jak Blutka. A tak, to za bardzo ufam i za dużo płacę rehabilitantce, żeby jej nie słuchać.
Siadanie wygląda tak, że głowa podnosi się do mostka, a potem idą plecy. Jeśli leży z głową na minimalnym chociaż podwyższeniu, to już od razu głowa idzie z plecami w jednej linii. Potem najczęsciej bach do przodu, ale czase udaje jej się utrzymać. Kłopot w tym, że ona ma podniesiony materacyk, bo ma refluks. I nawet jak sie w nocy obudzi, to zaczyn a trenować siadanie. A jak zmniejszam uniesienie, to się krztusi tym, co ulewa.
meggi120 napisał(a):Czy sinlac to taka a'la kaszka? Bo mam zamiar dac dzis na noc jako dodatek do mojego melka. Moze to bardziej tresciwe bedzie i Bartus troche pospi dluzej
Sinlac dodaje sie do wody - dodany do mleka jest zbyt kaloryczny!
do mleka sa kaszki ;)
Skrzaciuki, zdjecia piekne no i Macius rewelacja. Sliczny z niego chlopaczek.
U nas kolejna noc do bani. Pobudki byly co godzine mniej wiecej i jedna dluzsza przerwa w nocy. Nie wiadomo z jakiego powodu :o Ale wiecie co. Ja sie juz chyba przyzwyczilam bo nie mam potrzeby nawet tego odsypiac 8)
Czy sinlac to taka a'la kaszka? Bo mam zamiar dac dzis na noc jako dodatek do mojego melka. Moze to bardziej tresciwe bedzie i Bartus troche pospi dluzej
Podobne tematy