• Gość odsłony: 5250

    Jak długo dziecko powinno być karmione piersią?

    Jak wiadomo, mam już drugie dziecko. Maks malo przybieral na piersi, rada pediatry - dokarmiać już przed 6 miesiącem. Malo doświadczona matka bylam, więc uleglam i dawalam marchewki itp jak tylko 5 miesięcy skończyl. Nie pomoglo nic. Teraz Ola przybiera dużo, rada pediatry - dawać stale pokarmy jak najszybciej, bo będzie za gruba.No to się już w duchu zaśmialam i nie uleglam, bo chcę, żeby mala do skonczenia 6 miesięcy byla tylko na piersi.No ale ja się pytam, skąd ten pęd wśród lekarzy do wprowadzania stalych pokarmów, co niby lepszego niż piersiowe mleko mają ziemniaki, jablka i marchewki? Niby terror laktacyjny, niby w szpitalach palcem mleko podają i nie dadzą butli nawet jak dziecko z glodu placze, a potem bagatela 4 miesiące miną i już trend odwrotny - dawać ziemniaki.No i skąd ten pęd wśród mam, skaczę sobie po wątkach rówieśniczych i wszędzie - 3 miesiące, 3,5 miesiąca - już warzywa i owoce, już kleiki, kaszki. Czasem bez wskazań, bez powodu, bez problemów żadnych z karmieniem, czy to piersiowym, czy butelkowym.Odpowiedzcie mi, skąd to się bierze? Czy to taka ciekawośc, jak dziecko zareaguje? Chęc udowodnienia sobie, że się ma takiego dużego niemowlaka? Niecierpliwość, kiedy nadejdzie ta chwila, że się poda marchewę dziecku?I potem kolejna rzecz - niesamowity pośpiech. Raz dwa, już ziemniaki, już marchewka, a zaraz brokuly i szpinak, szybko, szybko, bo królik i indyk czekają. No ludzie, przecież te dzieci mają cale życie, żeby poznać te smaki, żeby jeść... Trzy, cztery miesiące, uklad trawienny niedojrzaly, ledwie się urodzily, a tu już się muszą zmierzyć z marchewką w brzuszku... I już kolejne rzeczy, Frutapura, kaszki z kartoników, kaszki ze sloików, pelen przegląd oferty producentów, normalnie wyścig, która pierwsza spróbuje wszystkich sloików.Z góry uprzedzam ataki, nie chodzi mi o sytuacje: lekarz zaleca (chociaz wedlug mnie lekarze jakieś procenty mają chyba od sprzedaży sloików, tak gorliwie je zalecają:D), wracam do pracy, dziecko nie chce mleka itp. I do nikogo personalnie nie piję, proszę zauważyć, chcialabym się tylko dowiedzieć, dlaczego zniknąl i wśród lekarzy i wśród mam ideal: pól roku tylko na piersi/ cztery miesiące tylko na butelce (skończone miesiące), a potem powolne, delikatne wprowadzanie nowych pokarmów, co dwa, trzy dni, a najlepiej tydzień nowa rzecz...?

    Odpowiedzi (52)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-07-07, 18:44:08
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-07-07 o godz. 18:44
0

http://kuchnia.kisa.pl/przepis.php?nr=2&hm=sw/bo
troszkę niezabardzo jak dla maluszka

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-07-07 o godz. 18:43
0

awangarda w stylu retro napisał(a):aniatimo napisał(a):MOCZKE!!!
co to jest?
śląska potrawa wigilijna na bazie piernika
pyszności :lizak:

http://www.pychotka.pl/przepisy-kulinarne/zupy/mocka-po-%B6l%B1sku-ala-ciotka-berta*.html

Odpowiedz
aniatimo 2010-07-07 o godz. 18:42
0

Eee No nie pomyslalam,zeby bardziej to opisac...
Moczka-to jedno z dan ,ktore robi sie na Wigilie.

Z piernika,czekolady,bakalii...jak kto lubi.
Jeszcze jakie pytania??Bo nie wiem jak to moge inaczej opisac

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-07-07 o godz. 18:28
0

aniatimo napisał(a):MOCZKE!!!
co to jest?

Odpowiedz
aniatimo 2010-07-07 o godz. 18:20
0

A moja historia z wprowadzaniem nowego jedzonka byla taka:

do 5 miesiaca karmilam piersia i oczywiscie chcialam jak najdluzej-do pracy nie musialam wracac bo nie pracowalam,no i wiadomo taniej,wygodniej :D

Ale...caly czas krwawilam.Moj lekarz powiedzial ze mam odstawic dziecko od piersi i uczyc pic z butelki bo bede musiala brac jakies cholerstwo z hormonami
No i ja glupia posluchalam :( A gdy poszlam do innego lekarza dal mi tylko tabletki przy ktorych moglam bez problemu karmic piersia...ale moje Malenstwo juz nie chcialo :( Łatwiej bylo z butelki :( No i meczylam sie przez jakis czas odciagalam i odciagalam.

No i przyszedl czas na inne jedzonko-cos ok 6 miesiaca.

Dzisiaj Nadia ma 9 miesiecy-UWIELBIA jesc!! :D :D

Mysle ze kazde dziceko ma swoje tempo-np.moje uwielbia wszystko co kwasne (najbardziej bigos!!!!) Pewnie znajda sie mamy,ktore mnie skarca za to ale jak mam nie dac chociaz troszeczki jak ona sie skreca i wrzeszczy.Poprostu uwielbia.

Ale opowiem bardziej druzgoczaca historie:
Moja znajoma dawala podjadac 2-miesiecznemu dziecku -MOCZKE!!! :zle:
To sie nazywa glupota i chec posiadania "doroslego" dziecka.
Zreszta na pierwsze urodziny kupila mu ogromne auto na zdalne sterowanie.......
Nie komentuje

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-07-03 o godz. 05:51
0

Ja tam drugiego dna też nie wtykalam, mi chodzi raczej o to, ze komuś udaje się karmić bez problemów, a mimo to - itp itd. Poza tym zbyt wczesne podawanie pokarmów stalych dotyczy chyba nawet bardziej - z moich obserwacji - mam karmiących mlekiem modyfikowanym.

Odpowiedz
Gość 2010-07-03 o godz. 04:59
0

a nie, to przynajmniej ja drugiego dna ani nie zamierzalam ujac w swoich wypowiedziach, ani nie sadze, zebym miala w podswiadomosci - a histeryczna promocje karmienia piersia grajaca na poczuciu winy uwazam za przesadzona i nie fair.

i jakby co, to Mloda karmilam 100% piersia przez 10 tygodni.

Odpowiedz
Gość 2010-07-03 o godz. 04:57
0

Mnie sie znowu wydaje ze tez duzo zalezy od dziecka.
Moj starszak pomimo wylacznego karmienia piersia dostawal soczek z jablka juz w 4 miesiacu zycia (nieskonczonym) a obiadki - i to od razu pol sloika jarzynowki z Gerbera - odkad zaczal 5 miesiac. Wszystko zgodnie z zaleceniami pediatry. Nie jest niejadkiem. a wrecz odwrotnie. Z jedzeniem nigdy nie bylo problemu lol .

Wiec na przykladzie moim i Naturelli widac ze wczesne wprowadzanie obiadkow wcale nie wplywa na to czy dziecko bedzie niejadkiem czy nie. To decyduja predyspozycje genetyczne. Bo Piotr pomimo jedzenia nalezy do szczuplych dzieci.

Odpowiedz
Gość 2010-07-03 o godz. 03:10
0

Ja jestem przekonana, że gdybym potrzymala Maksa dlużej wylącznie na moim mleku, to byloby to tylko z korzyścią dla niego. Od momentu wprowadzenia innych pokarmów jadl coraz mniej, a tym samym pil coraz mniej mleka - bo ja ambitnie wisialam nad nim ze sloikami - zupelnie, jakby w tym ziemniaku, czy dyni tyle żelaza bylo :| co więcej, mialam jakąś chorą ambicję naj najszybszego zastępowania kolejnych piersiowych posilków jedzeniem stalym, teraz zupelnie nie wiem dlaczego, w koncu nie wracalam do pracy, nie ciążylo mi karmienie - ale pytania pediatry - co już je, czy mięso wprowadzone, czy szpinak, czy gruszki, czy banany - jakoś nakręcaly we mnie tę spiralę, mialam podświadome jakieś idiotyczne wrażenie, że jak nie teraz, zaraz, to już nigdy tego nie zechce... a to przecież bzdura totalna:)

Ja myślę, że oprócz tych pediatrycznych nacisków i ciekawości, jest jeszcze jedna rzecz - pokutujące wśród mam i babć przekonanie, że piersiowe mleko to wystarcza na krótko, że inne rzeczy są lepsze, że mleko jest za chude, za tluste, szkodliwe, nie wiem, jakie tam jeszcze - i często zdarzają się naciski na mlode mamy, że dziecko za szczuple, za pulchne, za malo rozwinięte, za duże, za male, nie siedzi, nie chodzi - a wszystko przez to, że karmione piersią, a nie kotletem...

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-07-03 o godz. 02:23
0

panna_van_gogh napisał(a):Blutka napisał(a):Shiadhal napisał(a):no a to nie ciekawe? rozbieznosc miedzy tym, o czym sie trabi wszedzie (media, lekarze, szkoly rodzenia...) - ze mleko matki jest absolutnym hitem - a tym, co sie robi/zaleca w konkretnych przypadkach.
Nie bardzo, bo jedzenie inne, niż mleko, nadal pozostaje przez miesiące jednak tylko dodatkiem do mleka. Nikt nie neguje wartości mleka matki, mimo że np. moja osobista opinia jest taka, że owszem, mleko matki jest najcenniejsze, ale niekoniecznie wtedy, kiedy matka je tylko suchary, bo dziecko alergik. ;) Ale to temat na inną dyskusję.
kiedy dziecko jest alergikiem to TYM BARDZIEJ nie ma dla niego lepszego mleka niż mleko mamy.
dlatego już 16 tygodni sciagam mleko, a mimo ze jem jedynie "suchary" ;) Maks jest jednym z wiekszych olbrzymków w wakacyjnym watku ;)
i jeszcze zapomnialam napisac ze sama uległam manii podania słoiczków jak tylko uznałam ze moge,
ale Maks wiedział co dla niego dobre i nie chcial ich jesc.
dałam sobie spokoj ze słojami do konca 6 miesiaca

Odpowiedz
Reklama
panna_van_gogh 2010-07-03 o godz. 02:22
0

Blutka napisał(a):Shiadhal napisał(a):no a to nie ciekawe? rozbieznosc miedzy tym, o czym sie trabi wszedzie (media, lekarze, szkoly rodzenia...) - ze mleko matki jest absolutnym hitem - a tym, co sie robi/zaleca w konkretnych przypadkach.
Nie bardzo, bo jedzenie inne, niż mleko, nadal pozostaje przez miesiące jednak tylko dodatkiem do mleka. Nikt nie neguje wartości mleka matki, mimo że np. moja osobista opinia jest taka, że owszem, mleko matki jest najcenniejsze, ale niekoniecznie wtedy, kiedy matka je tylko suchary, bo dziecko alergik. ;) Ale to temat na inną dyskusję.
kiedy dziecko jest alergikiem to TYM BARDZIEJ nie ma dla niego lepszego mleka niż mleko mamy.
dlatego już 16 tygodni sciagam mleko, a mimo ze jem jedynie "suchary" ;) Maks jest jednym z wiekszych olbrzymków w wakacyjnym watku ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-03 o godz. 01:55
0

mnie tam średnio ciekawi, czym inni karmią swoje dzieci,

a i jeszcze mam wrażenie, że drugie dno tej dyskusji to przekaz, że karmienie piersią jest właśnie absolutnym hitem, a tu mam podobne zdanie jak Blutka, niewątpliwie jest dobrem wszelakim dla dziecka, ale nie za wszelką cene

Odpowiedz
Gość 2010-07-03 o godz. 01:42
0

Shiadhal napisał(a):no a to nie ciekawe? rozbieznosc miedzy tym, o czym sie trabi wszedzie (media, lekarze, szkoly rodzenia...) - ze mleko matki jest absolutnym hitem - a tym, co sie robi/zaleca w konkretnych przypadkach.
Nie bardzo, bo jedzenie inne, niż mleko, nadal pozostaje przez miesiące jednak tylko dodatkiem do mleka. Nikt nie neguje wartości mleka matki, mimo że np. moja osobista opinia jest taka, że owszem, mleko matki jest najcenniejsze, ale niekoniecznie wtedy, kiedy matka je tylko suchary, bo dziecko alergik. ;) Ale to temat na inną dyskusję.

Odpowiedz
Gość 2010-07-03 o godz. 01:29
0

no a to nie ciekawe? rozbieznosc miedzy tym, o czym sie trabi wszedzie (media, lekarze, szkoly rodzenia...) - ze mleko matki jest absolutnym hitem - a tym, co sie robi/zaleca w konkretnych przypadkach.

Odpowiedz
Gość 2010-07-03 o godz. 01:28
0

Blutka mnie też co raz bardziej zastanawia, czemu to innych tak bardzo nurtuje 8)

Odpowiedz
Gość 2010-07-03 o godz. 01:03
0

lady_of_avalon napisał(a):LotkA napisał(a):JMoje bliźnieta karmiłam wyłacznie piersią do końca 6 miesiąca.
WOW :o :D Podziwiam :D Szczerze mówiąc to czytałam, że da się wykarmic bliźnieta wyłącznie piersią, ale jakoś nie mogłam w to uwierzyć Przede wszystkim organizacyjnie sobie tego nie wyobrażałam - przez pierwsze tygodnie to chyba tylko lezałaś i karmiłaś non stop ;)
Pierwsze tygodnie faktycznie nie były łatwe. Ja nie umiałam jeszcze zbyt dobrze dzieci przystawiać do piersi, Emilka nie umiała ssać poczatkowo, a Maciej dziąsłami wbijał się w moje sutki zamiast do ssania używać języka No przez to każde dziecię wisiało przy cycu jednorazowo z dobre 40 min. Więc większość mojego życia toczyła się niestety tylko wokół karmienia. Ale potem poszło gładko. Mała nauczyła się ładnie ssać, młody przestał mnie gryźć, a ja nauczyłam się dobrze przystawiać. Potem przełamałam się i opanowałam technikę karmienia dwójki naraz. A teraz to już wogóle lajcik bo opracowałam nawet metodę przystawienia na raz dwójki bez niczyjej pomocy, więc nawet jak mąż jest w pracy karmienie idzie ekspresowo - oboje na raz 10 minut i po sprawie ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-03 o godz. 00:02
0

A mnie to nie zastanawia, bo każda matka robi, jak uważa. 8)

Domiś butelkowy, zaczęłam wprowadzać nowości niedawno - kilka rzeczy się na to złożyło - pediatra, ciekawość i inne takie. Jakoś nie wydaje mi się, żeby to było karygodne. ;) Młody raz dziennie je słoiczek i popija mlekiem i tak. lol Póki co zachwycony, problemów z jedzeniem zero, kupki się poprawiły. Jest gites. 8)

Bardziej mnie zastanawia, czemu kogoś to zastanawia. lol

Odpowiedz
Akna74 2010-07-02 o godz. 23:38
0

Tez sie zgadzam z opina ze to chyba ciekawosc matki "Jak to bedzie" i ze "taki dorosly juz ten nasz maluch"
Kuba byl na butelce prawie ze od poczatku (troche mojego te sciagalam) wtedy byl to dla mnie dramat teraz jakos sie z tym pogodzilam ale wiem ze przy drugim wslucham sie w siebie jak sie uda to bede sie ciszyc a jak nie to tez dobrze (Kuba jest zdrowy i ladnie sie rozwija). Nowosci niby przy butelkowym wprowadza sie wczesniej, chociaz moj pediatra uwazal ze to nei ma znaczenia butelka czy nie. Nowosci od 6 mies i kropka. Przyznam ze pierwsze podalam troche wczesniej czyba od 5 mies. za namowa tesciowej (ona kuzyowi zupe na kurczaku! w wieku 3 mies gotowala) Mimo to i tak bylam twarda i wycofalam sie i przeczekalam do 6 mies. A potem juz poszlo.
Aleteraz sobie mysle ze to byla wygoda- samo mleko! i to chyba dopiero prze drugim dziecku sie udaje...

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 19:49
0

LotkA napisał(a):JMoje bliźnieta karmiłam wyłacznie piersią do końca 6 miesiąca.
WOW :o :D Podziwiam :D Szczerze mówiąc to czytałam, że da się wykarmic bliźnieta wyłącznie piersią, ale jakoś nie mogłam w to uwierzyć Przede wszystkim organizacyjnie sobie tego nie wyobrażałam - przez pierwsze tygodnie to chyba tylko lezałaś i karmiłaś non stop ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 18:25
0

wprowadziłam słoiczki bo musiałam wrócić do pracy a ściąganie pokarmu zajomwało mi wieki. mówiąc szczerze nie pamietam dokładnie ile miał Mikołaj - ale raczej było to zgodne ze schematem żywienia.
dadatkowym atutem słoiczkowego jedzenia w naszym wypadku było wprowadznie stałych pór karmienia - wcześniej różnie to bywało.

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 07:46
0

Ja także zauważam ten wyścig, ale nie biorę w nim udziału. Moje bliźnieta karmiłam wyłacznie piersią do końca 6 miesiąca. Jest to głównie zasługa mojej położnej i naszej pediatry (obie panie są konsulantami laktacyjnymi) które tłukły mi do głowy że czego bym nie słyszała czy nie czytała mam się nie przejmować, bo da się dwójkę na raz wykarmić piersią i koniec. Więc nie słuchałam tych którzy klepali że po miesiacu na pewno już pokarm strace. Pokarm mam nadal i to w dużej ilości. Słoiczkowe jedzenie zaczęłam wprowadzać 3 tygodnie temu. W pierwszego miesiaca maluchy poznają smak 3 warzyw i 3 owoców, co i tak uważam że jest dużo. Aczkolwiek jak sobie czytam co jedzą równieśnicy to i tak nie jest to chyba aż tak źle.
Wydaje mi się, że ten caly słoiczkowy pęd wynika po prostu z ciekawości i niecierpliwości (pomijając oczywiście jakieś ekstremalne sytuacje) i zapewne poniekąd z wygody (w końcu cyckiem karmić może tylko matka a zawartością słoiczka nie tylko ona).

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 07:04
0

zazwyczaj zjada caly sloiczek, pod koniec traci juz zainteresowanie sloiczkiem i lyzeczka, rozglada sie po kuchni, to dla mnie znak, ze juz sie najadl ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 06:31
0

Gabingo a co robi jak juz nie chce?

Bo moj sie ostatnio udoskonalil i jak juz ma dosc to mi lyzke z reki wybija. No bosko normalnie. Zawartosc tejze niechcianej lyzki laduje czasem i na drugim krancu kuchni.
A wczesniej tylko buzie zamykal i glowa krecil, ze nie.

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 06:21
0

na pocieszenie powiem, ze po miesiacu sloiczkowania juz takiego syfu nie ma i buzia calkiem przyzwoicie wyglada wzgledem czystosci oczywiscie ;)

wiekszosc sloiczkow otwieram i daje, a warzywa lub obiadki podgrzewam w mikrofalowce 20-30 sekund i gotowe. mlody juz pieknie szeroko buzke otwiera, zdyscyplinowany jest i jedzenie trwa u nas chwilke 8)
a jak widzi sloiczek to juz sie trzesie i krzyczy, zebym szybko dala lol przesloidki ten moj szkrab lol

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 05:53
0

szczerze powiedziawszy, to też nie rozumiem tego przyspieszonego trybu słoikowania dzieci. :o
Ale ja leniwa maupa jestem 8) - nie chce/ nie chciało mi się słoików podgrzewac ( a zawsze trwa to wieki!), prac zafajdolonych ubranek i szorowac podłogi i szafek po każdym posiłku.
Teraz już Tośka duża i blada, więc ruszyłam na słoiczkowy bój, ale nie jestem z tego powodu szczęśliwa. Kupa śmierdzi, bałaganu pełno po jedzeniu, połowa zawartości słoika rozmazana na dziobie, trochę w nosie i za uszami... i qrde drogie to badziewie! Mleko z cycka mam za darmo!!

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 04:49
0

Ja z tych cyckowych. Najchętniej trzymałabym malucha najdłużej jak się da (minimum 12 miesięcy). Nie przeszkadza mi to, że jest do mnie uwiązany, a jakby co, to ściąganie nieźle mi idzie ;)

Niestety w lutym wracam do pracy i pewnie będę zmuszona jakieś słoiczki zacząć wprowadzać. Po pierwsze dla mnie to czarna magia (na razie) a po drugie, moim zdaniem 3 lub 3,5 miesięczny maluch jest na słoiczki po prostu za mały.

Poza tym, od kiedy zaszłam w ciażę nie słyszałam nic tylko peany na temat karmienia piersią i jakoś tak we mnie zostało 8)

Odpowiedz
Nezi 2010-07-02 o godz. 04:38
0

A ja wg zaleceń. Lena była karmiona od 10 dnia życia sztucznym mlekiem. Pierwsze jabłuszko spróbowała po ukończeniu 4 miesiąca. A potem co 2-3 dni a czasami rzadziej, wprowadzałam jej nowość najpierw marchewka potem dynia, ziemniak...

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 03:43
0

Ja leniwa bylam i nie chcialo mi sie babrac ze sloiczkami tak wiec Olin byl na samym cycu tak dlugo jak sie dalo lol
W nosie mialam lekarza ktory mi mowil, ze juz mozna jak i rodzine, ktora dziecku wspolczula, bo niedobra matka nie chce dawac smakowitych rzeczy.

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 03:08
0

Odciąganie około 100ml mleka zajmowało mi cały dzień, więc ta opcja odpadała.
Zresztą prawda jest taka, że ja byłam umiarkowaną fanką karmienia piersią, co zapewne przyspieszyło moje decyzje o wprowadzeniu stałych pokarmów.

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 03:02
0

katarinasl napisał(a):bardzo czekałam na podawanie nowych pokarmów, chyba przede wszystkim męczyło mnie już to, że nie bardzo mogłam się gdzieś bez Zosi ruszyć jak jadła tylko pierś, której żądała co dwie godziny 24 h na dobę


A co z odciągniem? Ja zawsze miałam zapasik mleka w zamrażalce i nie było problemu z wyjściami nawet całonocnymi ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 03:00
0

Młoda żywiona była mieszanie, pierwsze niemleczne jedzenie w 5tym miesiącu - była idea, że może gdyby udało się ją namówić na zupkę zastępującą jeden posiłek, to by mleka mojego starczało, ale nie wypaliła.

nasza ówczesna pediatra jednak się nigdzie nie spieszyła z nowościami, ja też nie, nie licząc zastanawiania się nad wariantami dotyczącymi glutenu (ale się nie odważyłam podać wcześnie - wtedy jeszcze nie było go w polskim schemacie).

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 02:56
0

bardzo czekałam na podawanie nowych pokarmów, chyba przede wszystkim męczyło mnie już to, że nie bardzo mogłam się gdzieś bez Zosi ruszyć jak jadła tylko pierś, której żądała co dwie godziny 24 h na dobę

aczkolwiek w 5 miesiącu życia dostawała tylko sinlaca, i to był jej pierwszy niepiersiowy posiłek, a słoiki zaczęłam jej podawać w 6 miesiącu

moja pediatra z tych, którzy namawiają do podawania pokarmów stałych właśnie około 5 miesiąca, więc tak jak w obecnym schemacie

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 02:55
0

Hmm. Ja też chętnie się podłączę do pytania Naturelli, bo z marcowego wątku jedyna 6 miesięcy dziecko na piersi trzymałam (notabene najgrubsze ;) ) a reszta dziewczyn już po skończeniu 4 miesiąca prześcigała się w nowościach. Czułam się cokolwiek dziwnie, bo mi się wcale nie spieszyło, ale widze że jest nas więcej ;)
Co do argumentu, że dziecko nie będzie chciało potem jeść nowości (w innym wątku padł), to Marcel owszem na pierwsze jabłuszko zareagował jak na cykutę lol lol , ale po miesiącu jadł już słoiczki na tyle ładnie, że mogłam spokojnie wrócić do pracy. IMHO o wiele większe jest ryzyko przeciwne - czyli, że dziecko przyzwyczajone tak wcześnie do stałych pokarmów odstawi się zupełnie od piersi przed zalecanym 12 miesiącem (na co też przykłady w naszym wątku mozna znależć 8) ) Czyli te 6 miesięcy to nie tylko ochrona przed alergiami, ale też wyrobienie w dziecku "cycoholizmu" ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 01:36
0

Z tym zelazem faktycznie tak jest... Dlatego mleko modyfikowane wzbogacane jest w zelazo a w 7 miesiacu pediatrzy kaza wprowadzac mieso, jako zrodlo zelaza.

Ale chyba nic nie przebije mojego dzisiejszego doswiadczenia lol Podalam pierwsza zupke i nie dziwie sie ze malemu nie podeszla skoro jest w niej pora i cebula Boze co za debile z Nestle wpakowali do zupki jarzynowej cebule. A to byla jedyna dostepna tu zupka

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 01:30
0

Nie wiem, czy powinnam się czuć wywołana do tablicy 8) ja też podałam pierwszy słoiczek wcześniej niż zaleca WHO - po skończeniu 5 m-cy i 1 tyg - zrobiłam to, bo raz w tyg koło południa mnie nie ma i nie musiałam ściągać mleka, tylko mógł Eryka nakarmić mąż. A że dziecię moje bardzo entuzjastycznie zareagowało na nowość to nie broniłam się 8)
Zgadzam się jednak, że podawanie 3 czy 3,5 miesięczniakowi marchewki to jak dla mnie za wcześnie.

Odpowiedz
AgaFe 2010-07-02 o godz. 01:16
0

A ja słyszałam, że podawanie nowych pokarmów w takim wieku jak obecnie zalecane jest w schematach żywienia wynika z tego, że właśnie wtedy w mleku matki są takie przeciwciała, które zapobiegają pojawianiu się alergii. Ale ile w tym prawdy?

Poza tym około 6 miesiaca życia mleko matki nie ma już wystarczajacej ilości zelaza i stąd konieczne jest wprowadzanie nowych pokarmów

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 00:41
0

A ja nie wiem. Nie przekonuje mnie gluten wczesniej. Emma je z piersi i nutramigen. Nie spieszy mi się do stałych pokarmów...

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 00:41
0

mrówka napisał(a):Ja miałam podobne założenie co Nat... niestety życie je zweryfikowało, przez ponad 2 miesiące walczyliśmy z biegunką u Kornelci, przez miesiąc nic nie przybrała nawet schudła :| Decyzją alergologa musiałam wrowadzić marchew z ryżem (właściwości zapierające) - nastąpiło to gdy Kornelia miała 4,5 miesiąca.

Mrówko nam przy prawdopodobnej alergii na białko krowie (śluzowate stolce z krwią utajoną) dobra gastroenterolog nie polecała przerwać podawania marchewki. I Małej się trawienie bardzo poprawiło (w takim samym wieku jak Twoja,karmiona piersią z dietą beznabiałowa))

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 00:28
0

ja juz sie przyzwyczailam do innego zapachu i konsystencji kupek lol ale fakt, to wielki minus dokarmiania sloiczkami. a plus to u nas systematycznosc posilkow mlodego.
przyznam, ze troche z ciekawosci, troche z wygody przeszlam na sloiczki, a Max jest za ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 00:23
0

Mroweczko ja tam nie wiem, moze mialyscie inna etiologie biegunek? U nas to bylo ewidentnie na tle alergicznym i biegunka ustapila po Enterolu i zaostrzeniu diety. Aczkolwiek mnie nawet pediatra rejonowa przy objawach biegunkowo-sluzowych wysylala do gastroenterologa, a nie do alergologa (alergolog wg niej przy zmianach skornych dopiero).

Odpowiedz
mrówka 2010-07-02 o godz. 00:18
0

kometa napisał(a):Moze i ped jest, ale nie bralam w nim udzialu ;) Wrecz przeciwnie, bardzo obawialam sie wprowadzania nowych pokarmow. Ola byla 6,5 m-ca wylacznie na piersi, potem sama dozowala sobie wprowadzanie nowych pokarmow, bo po prostu nie chciala wielu rzeczy jesc ;) (umeczylam sie z tym nie jedzeniem, ale przeszlo). Raz tylko jakas przypadkowa lekarka zalecila mi podawanie marchewki i zupek na biegunke w wieku 5 m-cy, podalam kilka razy, ale poszlam po rozum do glowy i wtedy odkrylam swojego pediatre (gastroenterologa), ktory kategorycznie zakazal podawania czegos innego niz moje mleko, zanim Ola nie wyleczy swoich podraznionych jelit.
hmmm u nas jej stała lekarka kazała wprowadzić zupki bo kilku nieudanych kuracjach probiotykowych... nadal Kornelia bierze enterol i cropoz g...
Po tym co tu napisałaś Kometko już mam wątpliwości...

Odpowiedz
mrówka 2010-07-02 o godz. 00:13
0

Ja miałam podobne założenie co Nat... niestety życie je zweryfikowało, przez ponad 2 miesiące walczyliśmy z biegunką u Kornelci, przez miesiąc nic nie przybrała nawet schudła :| Decyzją alergologa musiałam wrowadzić marchew z ryżem (właściwości zapierające) - nastąpiło to gdy Kornelia miała 4,5 miesiąca.
Powoli wprowadzam nowe pokarmy, póki co moje dziecko jje marchew, ryż, ziemniaki, dynię i zapoznaję ją z jabłuszkiem, ale tak naprawdę to nie są one w stanie zastąpić 1 posiłku bo Mała zjje parę łyżeczek a potem chce cyca.

Odpowiedz
Gość 2010-07-02 o godz. 00:04
0

DobraC, ale czemu czekalaś na 4 miesiące, a nie na 6, w koncu Mily na piersi byl?

Ja się Wam przyznam , że ponieważ już wiem, czym to pachnie 8) to z wielkim niepokojem myślę o tym, że do skończenia 6 miesięcy zostalo Oli już bardzo niewiele, bo raptem miesiąc i trochę... i z wielką niechęcią myślę o tym, że trzeba będzie jej coś podawać innego niż mleko

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 23:56
0

Moze i ped jest, ale nie bralam w nim udzialu ;) Wrecz przeciwnie, bardzo obawialam sie wprowadzania nowych pokarmow. Ola byla 6,5 m-ca wylacznie na piersi, potem sama dozowala sobie wprowadzanie nowych pokarmow, bo po prostu nie chciala wielu rzeczy jesc ;) (umeczylam sie z tym nie jedzeniem, ale przeszlo). Raz tylko jakas przypadkowa lekarka zalecila mi podawanie marchewki i zupek na biegunke w wieku 5 m-cy, podalam kilka razy, ale poszlam po rozum do glowy i wtedy odkrylam swojego pediatre (gastroenterologa), ktory kategorycznie zakazal podawania czegos innego niz moje mleko, zanim Ola nie wyleczy swoich podraznionych jelit.

Odpowiedz
DobraC 2010-07-01 o godz. 23:40
0

hm. cos w ty jest ze niecierpliwie czekalam na "magiczne" ;) 4 miesiace i pierwsza lyzeczke. chyba dlatego ze to taka nowosc :)
ale juz wiem ze nie ma to jak karmienie piersia. z tym wyjatkiem ze czuje sie uwiazana... a tak - nakarmic moze maz, mama, babcia, wcale nie chodzi o to zebym mogla gdzies wyjsc, ja nawet moge siedziec i patrzec ;)

co do nowosci,my jemy mniej wiecej tydzien jedna rzecz. i pojedynczo, a nie od razu puree jarzynowe. i wcale mi sie nie spieszy do miesa (lekarka powiedziala zeby w 7 miesiacu wprowadzic i tego sie bede trzymac), glownie z powodow zapachowych lol

jedno zauwazylam ze na sloiczkach dziecko mi sie mniej przewidywalne zrobilo. juz nie bardzo wiem kiedy zglodnieje, kiedy zrobi kupe...

a co do kaszek. Mily na mleku wytrzymywal w nocy do 1. na kaszce - do 4,5 a czasem nawet przed 6. wiec same rozumiecie ...

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 23:22
0

Mój syn pierwsze jabłko dostał jak miał 5 miesięcy za radą pediatry.
Nasza pediatra uważa, że im później tym lepiej i wcale się nie spieszyć. To jakoś wbiłam sobie do łba i tego się trzymam. Mimo, że mam już roczniaka (zalecenie pediatry, że w zasadzie moze jeśc już wszystko) to jeszcze wielu rzeczy nie próbował (co w rodzinie jest odpowiednio komentowane, że głodzę, że żałuję dziecku itp. ale mam to gdzieś) Gluten dostał w 11 miesiącu.

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 23:01
0

Ja chcę lecieć na samej piersi do 6 miesiąca (jaka to jest jednak wygoda...), ale nie wiem jak to będzie, bo pediatra mówi, że na problemy z brzuszkiem warto marchew i jabłko podać. Zobaczymy jeszcze.
Łyżeczkę już zakupiłam, ale poczekam te 2,5 tygodnia na ostateczną decyzję.

Pęd rozumiem o tyle, że sama bym już chciała, żeby Maciek był starszy i bardziej "dorosły". ;) A ta "marchew" chyba daje takie poczucie. lol

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 22:44
0

Hmm.. ja sama decydowałam co i kiedy. Of kors rozmowa z lekarzem była, oczytałam się "fachowej" literatury i... ni edałam sobie wcisnąć że przed 6 miesiącem coś trzeba dziecku podawać więcej oprócz mojego mleka. Nie podawałam też wszechobecnej marchewki bo jakoś mi śmierdziała ;) zaczęłam od jabłka, potem jabłka z ziemniaczkiem, dyni z ziemniaczkiem, potem przyszła pora na marchewkę na którą Ola ma do dziś dnia uczulenie ;) i dobrze że nie zaczęłam jej wprowadzać jako pierwszej bo ni chybi traktowaliby moje dziecko jak alergika. Lekarka tylko na każdej kolejnej wizycie pytała mnie co Ola już je ;) ale generalnie nie widziałam jakiegoś anty nastawienia. Obserwoawałam dziecko i mniej więcej widziałam na co jest gotowe, co wywołuje jakieś nieprzyjemne reakcje. Z drugiej strony na jakiekolwiek formy nacisku reagowałam warczeniem, więc nikt mi się nie wtrącał ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-01 o godz. 22:32
0

w szkole rodzenia ( w Niemczech ) zalecano karmienie piersia, byly w naszej grupie kobiety, ktore juz w ciazy podjely decyzje : nie karmie piersia, dziwilam sie, a po porodzie sama nie karmilam. w szpitalu nikt nie naciskal ani na butle ani ja piers, wola matki i to mi sie podoba, bez wyrzutow, atakow, naciskow.
w szkole rodzenia mowila polozna o tym, ze dzieciom karmionym piersia nie trzeba nic innego podawac przez 6 miesiecy, a butelkowym przez 5 miesiecy.
nie poznalalm tez od nikogo naciskow, ze trzeba sloiczki podawac, wiec nie wiem skad sie to bierze.
ja zaczelam podawac po skonczeniu 4 miesiaca, marchewke, jablko i tez nie az tak wolno, co kilka dni, po miesiacu chyba byly to juz obiadki. dodam, ze Max nigdy nie mial problemow ani z trawieniem czy wydalaniem, nie mial kolek i stad moja decyzja o zmianach.

Odpowiedz
fjona 2010-07-01 o godz. 22:30
0

dlaczego?
wydaje mi się, że to chodzi bardzo często o to, że te granice tak sie zmieniają, że mamy uważają, że nie warto trzymac sie sztywno jakiś ram. jak my byłysmy małe schemat żwywieniowy wyglądał inaczej i jakoś żyjemy i zdrowe jesteśmy.
notabene jak rodziłam Macka to gluten według zaleceń podawało sie w jakimś 10 miesiącu (o ile dobrze pamiętam) a teraz jak będę rodziła to według schemtu powinnam go podac dziecku już w 5 miesiącu.
więc myślę, że wiele mam działa według własnego instynktu albo wiedzy.

ja nie widzę w tym nic złego choć osobiście nie ma we mnie zupełnie takiego pędu i Maciek był tylko na piersi równo pół roku i jeśli teraz się uda mam zamiar to powtórzyć.

Odpowiedz
reniatka 2010-07-01 o godz. 22:13
0

też się czasem zastanawiam... pamiętam jak rozbroiło mnie stwierdzenie, że "dwa tygodnie w tą czy w tą to nie ma różnicy"... jakby nie było, to nie byłoby schematu mówiącego, żeby warzywa podawać po skończeniu 4/6 miesięcy...
ja póki co dziś spróbowałam kaszki bezglutenowej - zrobiłam 30ml i podawałam łyżeczka, ale Wikuśka jeszcze nie bardzo wie co z tym zrobić - próbuje ssać, ale wypływa jej kącikami ust;-) przed marchewą mam jakiś opór psychiczny, bo sama nie cierpię

Odpowiedz
karola78 2010-07-01 o godz. 22:12
0

naturella napisał(a):I do nikogo personalnie nie piję, proszę zauważyć, chcialabym się tylko dowiedzieć, dlaczego zniknąl i wśród lekarzy i wśród mam ideal: pól roku tylko na piersi/ cztery miesiące tylko na butelce (skończone miesiące), a potem powolne, delikatne wprowadzanie nowych pokarmów, co dwa, trzy dni, a najlepiej tydzień nowa rzecz...?
Ja mam taką lekarkę. Bardzo się zmarwiła, że moja mała zaczęła się odstawiać "już" w 6 miesiącu. Pierwsze stałe produkty kazała nam wprowadzać dopiero jak Amela skończyła 5 miesięcy i to tylko dlatego, że zaczęłam ją dokarmiać na noc (braki mleka własnego). Gdybym ją karmiłą tylko piersią to pewnie dłużej bym czekała z wprowadzaniem nowych produktów. Bardzo jestem zadowolona z mojej pani doktor bo to rozsądna kobieta.

A co w kwestii pędu na nowe produkty, to nie wiem z czego to wynika. Ja powiem szczerze też nie mogłam się doczekać kiedy Amela zacznie "normalnie" jeść. To chyba niecierpliwość gra główna rolę. Tak samo nie możemy się doczekać kiedy dziecko samodzielnie usiądzie, zacznie raczkować itp. Niecierpliwe baby jesteśmy i tyle.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie