• Gość odsłony: 8472

    Jak to było kiedyś? Wspomnienia waszych mam i babć dotyczące dzieci

    Ostatnio się dziwiłam, że pediatrzy mają tak różne teorie i podejścia do dzieci... ale chyba zawsze tak było i będzie.Moja babcia karmiła co 3 godziny, nawet jak dziecko wyło z głodu, bo tak kazali... Teraz ma wyrzuty sumienia.Mama przestała mnie karmić po miesiącu, bo lekarz jej powiedział, że mleko matki jest kiepskie. Też ma wyrzuty sumienia.Jak miałam 2 miesiące wazyłam 5300 i lekarz kazał mnie odchudzać. Jak miałam 2,5 dostawałam jabłka i banany :oCiekawe jakie ja będę miała wyrzuty sumieniaJak to było z waszymi mamami i babciami? Jakieś "ciekawostki"?

    Odpowiedzi (48)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-08-22, 20:17:19
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2013-11-16 o godz. 10:13
0

Przyznam szczerze, że i ja karmiłam Krzysia co 3h. Tyle, że nie miałam ani grama pokarmu więc karmiłam od początku w zasadzie butelką i karmienie co 3 h miało sens. I muszę Wam powiedzieć, że to wcale nie jest zła metoda. Bardzo ułatwia życie.

Ale i u mnie było kilka "dobrych" rad, szczególnie od teściów np. podaj małemu (kilku dniowemu) dziecku cytrynę na czkawkę. Albo kiedy płacze a jest nakarmione, to trzeba mu zrobić rowerek nóżkami bo na pewno nie może kupki zrobić
No i oczywiście najważniejsza sprawa, dlaczego moje roczne dziecko (które jeszcze nie chodziło) nie umie korzystać z nocnika - to było dla babci nie do pomyślenia. Zresztą nadal jest lol Jej dzieci już przed skończeniem roku siadały na nocniku...

Natomiast moja babcia, przedszkolanka od zarania dziejów chyba, podchodziła jakoś tak bardzo praktycznie do małego, bardzo wiele rzeczy o których mówiła, później czytałam w książkach. I tak jak już wcześniej pisałyście, bardziej trafiały do mnie rady babci niż teściowej ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-15 o godz. 07:57
0

matylda_zakochana, Tracy twierdzi w swojej książce teoretycznie, że na żądanie, ale że to żądanie nie powinno być częściej niż 2,5-3h, a jak jest częściej, to źle interpretujemy sygnały dziecka.

i tak jak wiele jej rad ma dużo sensu, tak tutaj jest mocno na bakier z wiedzą nt laktacji i potrzeb szczególnie noworodka.

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 22:12
0

Asiowa napisał(a): jak Jasiola miał 2 tygodnie wypadły Święta Bożego Narodzenia - mało co mogłam jeść więc zajadałam sie kluskami z makiem i makowcem - połozna pozwoliła - Jasiola spał jak zabity 4 godziny - wyspałam sie niesamowicie
ja tez jadlam makowki w zeszle swieta ale to jest lekka roznica. Wywar z maku podany noworodkowi/niemowleciu a jedzenie maku przez matke. Makowcem czlowiek sie nie nacpa

Odpowiedz
matylda_zakochana 2013-11-14 o godz. 21:00
0

Sun napisał(a):Asiowa napisał(a):Wiecie co kobitki - tak sie troszke smiejemy z naszych mam a ja sie Wam przyznam, ze:

- sama karmiłam co 2,5 godziny a nie na żadanie - bo Jasiola zrobił sobie z moich piersi smoczek i musiałam sobie jakoś poradzic żeby nauczyc się rozpoznawac o co chodzi mojemu dziecku kiedy płacze - po 7 godzinach z synem przy piersi miałam w głebokim powazaniu karmienie na żadanie


Może wyklną Tracy Hogg. Za to karmienie na żądanie co 3 godziny. Teraz jestem zła, że uwierzyłam w to, że dziecko powinno jeść co 2-3 godziny
To ja nie rozumiem. Na żądanie czy co 3 godziny? mnie to jakoś się wyklucza :|

Odpowiedz
Gość 2013-11-14 o godz. 20:21
0

Asiowa napisał(a):Wiecie co kobitki - tak sie troszke smiejemy z naszych mam a ja sie Wam przyznam, ze:

- sama karmiłam co 2,5 godziny a nie na żadanie - bo Jasiola zrobił sobie z moich piersi smoczek i musiałam sobie jakoś poradzic żeby nauczyc się rozpoznawac o co chodzi mojemu dziecku kiedy płacze - po 7 godzinach z synem przy piersi miałam w głebokim powazaniu karmienie na żadanie


Może wyklną Tracy Hogg. Za to karmienie na żądanie co 3 godziny. Teraz jestem zła, że uwierzyłam w to, że dziecko powinno jeść co 2-3 godziny

Odpowiedz
Reklama
Asiowa 2013-11-14 o godz. 20:08
0

Wiecie co kobitki - tak sie troszke smiejemy z naszych mam a ja sie Wam przyznam, ze:

- sama karmiłam co 2,5 godziny a nie na żadanie - bo Jasiola zrobił sobie z moich piersi smoczek i musiałam sobie jakoś poradzic żeby nauczyc się rozpoznawac o co chodzi mojemu dziecku kiedy płacze - po 7 godzinach z synem przy piersi miałam w głebokim powazaniu karmienie na żadanie

- jak Jasiola miał 2 tygodnie wypadły Święta Bożego Narodzenia - mało co mogłam jeść więc zajadałam sie kluskami z makiem i makowcem - połozna pozwoliła - Jasiola spał jak zabity 4 godziny - wyspałam sie niesamowicie

Odpowiedz
katienka 2013-11-13 o godz. 21:36
0

Sun napisał(a):katienka napisał(a):Sąsiadka napisał(a):
"Przeważnie jednak kobiet rodzą bez większego wysiłku, traktując poród jako zjawisko normalne. Niektóre chcą wyolbrzymić swoje przeżycia, zwłaszcza przed mężem czy przyjaciólkami, i czynią z siebie bohatereki. Tymczasem istnieje przesąd, że krzyczą w czasie porodu wówczas, gdy ojcem nie jest mąż."
:o


Dla mnie absolutna bomba, zwłaszcza z perspektywy mojego 15-godzinnego porodu :brawo: Teraz mam jasność, czemu się tak darłam pod koniec... lol
O! Ja rodziłam 38 godzin, ponad 20 płakałam i w końcu nie urodziłam, tylko mi dziecko wyjęli. To czyje to dziecko? Chyba kosmity
No, Sun, będziecie się obywatelko gęsto tłumaczyć ślubnemu... :zle:

Odpowiedz
Gość 2013-11-13 o godz. 21:20
0

katienka napisał(a):Sąsiadka napisał(a):
"Przeważnie jednak kobiet rodzą bez większego wysiłku, traktując poród jako zjawisko normalne. Niektóre chcą wyolbrzymić swoje przeżycia, zwłaszcza przed mężem czy przyjaciólkami, i czynią z siebie bohatereki. Tymczasem istnieje przesąd, że krzyczą w czasie porodu wówczas, gdy ojcem nie jest mąż."
:o


Dla mnie absolutna bomba, zwłaszcza z perspektywy mojego 15-godzinnego porodu :brawo: Teraz mam jasność, czemu się tak darłam pod koniec... lol
O! Ja rodziłam 38 godzin, ponad 20 płakałam i w końcu nie urodziłam, tylko mi dziecko wyjęli. To czyje to dziecko? Chyba kosmity

Odpowiedz
katienka 2013-11-13 o godz. 21:11
0

Sąsiadka napisał(a):
"Przeważnie jednak kobiet rodzą bez większego wysiłku, traktując poród jako zjawisko normalne. Niektóre chcą wyolbrzymić swoje przeżycia, zwłaszcza przed mężem czy przyjaciólkami, i czynią z siebie bohatereki. Tymczasem istnieje przesąd, że krzyczą w czasie porodu wówczas, gdy ojcem nie jest mąż."
:o


Dla mnie absolutna bomba, zwłaszcza z perspektywy mojego 15-godzinnego porodu :brawo: Teraz mam jasność, czemu się tak darłam pod koniec... lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-11 o godz. 11:45
0

O rany ;) ale fajny watek... o ten gluten to tez afere mamie zrobilam a potem stwierdzilam ze chyba jednak przesadzam i Mati zupe na kaszce mannej dostawal juz wczesniej :)
w mojej ksiazeczce zdrowia mama miala zapisane karmic piersia na zadanie lub mieszanka co 2 godziny (ale dlugo mnie piersia nie karmila bo przez komplikacje 3 tygodnie spedzilysmy w szpitalu). Moja babcia kazala Mateuszowi podkladac poduszke pod glowke by mial miekko i kazala mi go co kwadrans obracac na drugi bok jak spal jak byl malutki z poduszka walczylam ale synka obracalam ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-11-11 o godz. 11:06
0

Jeśli chodzi o karmienie piersią to moja jedna babcia wykarmiła kilkoro dzieci sąsiadów swoim mlekiem - chociaż swoje własne dwie córki i syna karmiła kilka miesięcy, natomiast mama mojego taty karmiła Go do trzech lat.
A ze szmatką w środku z makiem też mi babcia opowiadała, że dawało się dziecku a samemu pracowało się w polu - wtedy było wiadomo, że dziecko długo sobie pośpi

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 22:56
0

Nas mama wbrew zaleceniom lekarzy karmiła piersią, bo babcia jej kazała
Becik był obowiązkowy i echa tego becikowania odbijały się przy Franku, którego moja rodzicielka owiązywała 2 kocykami "żeby go usztywnic, bo to nie ma jak chwycic takiego maleństwa".
Noszenie dziecka tylko w poziomie na rękach. Teściowa mało na zawał nie zeszła jak zobaczyła, że noszę dzieci na biodrze.
Fotelik/ lezaczek są be, bo dziecko tylko na płasko, ale z poduszką
Obowiązkowa czapeczka i skarpetki w każdych warunkach. Czy dziecku ciepło poznajemy po dłoniach i stópkach

Z wytycznych żywieniowych :
-na Wielkanoc nakarmili mnie bigosem i białą kiełbasą - miałam 8 miesięcy. "No jak miałam Ci nie dac skoro chciałaś"
- zamiast chrupków kukurydzianych szamaliśmy skórki od chleba (gdy złapałam 10 miesięcznego Franka ze skórką chlebową zrobiłam mamie awanturę z obrażeniem na 2 dni, a teraz w najnowszych wytycznych gluten od 4 m-ca )

Odpowiedz
matylda_zakochana 2013-11-10 o godz. 22:08
0

Marchefka napisał(a):
Jak slucham opowiesci mamy, tesciowej i babci to widze, ze mi blizej to metod babci niz mamy ;) czyli 50 lat temu byly metody bardziej zblizone do obecnych niz 30 ;)
Też mi się tak wydaje :)

Ja w zeszłe wakacje czytałam książkę na temat wychowania dzieci na wsi na początku XX w. To było straszne. Postaram się ją odszukać.
Były tam między innymi rady, żeby dziecka nie kłaść na samej słomie, tylko podłożyć mu szmatkę, którą potem można wyprać. Że dziecko do 7 lat może biegać w samej koszulinie zawiązywanej z tyłu, ale potem to już należy je ubrać. Pieluszki to lepiej prać, a nie tylko na płocie wieszać, żeby się wykruszyło. I wiele, wiele innych ciekawych rad :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 21:58
0

Muszę podpytac dokladnie mamę i tesciową jakie byly zalecenia, bo dotąd starałam sie gasić ich zapędy w oswiecaniu mnie jak kiedys bylo ;)

Z rozmow z mamą wywnioskowalam, ze karmienie co 3 godz niezbyt pomoglo jej w utrzymaniu pokarmu - karmila mnie i brata po ok miesiac. Strasznie dziwila sie jak babcia jej kazala mnie nakarmic kiedy się darłam, bo przeciez 3 godziny jeszcze nie minely ;) I mowi, ze stracila pokarm - to ja chyba rozumiem dlaczego ;)
Pukałam sie w glowe jak mi to opowiadala, ale w sumie ja sama nie slucham rad babć, bo wiem lepiej ;)

Moja babcia wspomina za to jak zostawila mojego tatę 3 miesiecznego ze swoją mamą, a ta nakarmila go kapusniakiem. Wszyscy spokojnie poszli spac, a babcia cała noc czuwala czy jej sie dziecko nie przekręci po tej kapuscie

Jak slucham opowiesci mamy, tesciowej i babci to widze, ze mi blizej to metod babci niz mamy ;) czyli 50 lat temu byly metody bardziej zblizone do obecnych niz 30 ;)

Oczywiscie podwazanie metod pielegnacyjnych czy wychowawczych skutkuje stwierdzeniem, ze ja przezywam za bardzo np z karmieniem, a sama dostawalam normalne zarcie od 2-3 miesiaca i zyję 8) swoją drogą nie wyobrazam sobie nakarmienia 2-3miesieczniaka zupą np. chyba, ze z butelki ?

Odpowiedz
b.londynka 2013-11-10 o godz. 21:37
0

W tej samej książce, o której pisze Sąsiadka (nie chce mi się teraz szukać, żeby sprawdzać wydanie- tytuł i autor na pewno sie zgadza) znalazłam niedawno ciekawą poradę: kobieta w ciąży powinna bardziej niż zwykle dbać o higienę, tj. kąpać się nawet codziennie, jeśli zajdzie taka potrzeba! 8) lol

Odpowiedz
matylda_zakochana 2013-11-10 o godz. 18:59
0

ceti napisał(a):matylda_zakochana napisał(a):
Moja prababcia uważała, że bez butelki spirytusu dziecka się nie wychowa! Jak inaczej ma spać?
A co z tym spirytusem się robi ? Chyba matka pije,żeby dziecka nie słyszeć:)
Dodawało do mleka, inaczej dziecko jakoś niespokojnie spało. Chyba tego potrzebowało ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 16:29
0

Boskie !!!

Jak ja sie rodzilam to podejscie bylo takie (tez 77 ) ale niedawno mi mama opowiadala, ze jak rodzila moja sieostre (15 lat wczesniej) to jesli chodzi o porod to do wyboru do koloru mogla sobie wybrac. Chciala lazic to lazila, chciala w kucki to w kucki. Jeszcze miala starsza polozna i kobieta robila wszystko zeby mamie ulatwic.

Odpowiedz
Sąsiadka 2013-11-10 o godz. 16:01
0

Heh, a ja dorzucę słówko a propos podejścia szpitala do kobiety rodzacej. Dzis mamy akcje "przyjaznych szpitali"..... a ja w książce- (dostałam od mamy - bo w 77 jak sie urodziłam była hiciorem) pod tyt. Zdrowie Kobiety, prof. dr Ireneusza Roszkowskiego, rok wyd. 1973 - znalazłam czarno na białym:

"Przekroczywszy próg izby przyjęć ciężarna jest pod opieką szpitala. Od tego momentu musi poddać się rygorom i zasadom szpitalnym i przestrzegać regulaminu, którego ostatecznym celem jest dobro jej i dziecka. Podstawowe elementy każdej organizacji to dyscyplina i koleżeństwo. Rodząca stała się czlonkiem tej organizacji, jej postępowanie i zachowanie musi byc takie, by ułatwiało personelowi pracę. Do personelu, który pracuje z dużym poświęceniem, powinna ustaosunkować się życzliwie i z całym zaufaniem wykonywać polecenia. Kapryśna i niezdyscyplinowana pacjentka nie tylko utrudnia prace personelowi, ale swoim zachowaniem może zaszkodzić sobie i dziecku"
To jeden cytat - wytłuszczenie oryginalne w książce........

I drugi który wg mnie jest najlepszy. Zdanie wytłuszczone.
"Przeważnie jednak kobiet rodzą bez większego wysiłku, traktując poród jako zjawisko normalne. Niektóre chcą wyolbrzymić swoje przeżycia, zwłaszcza przed mężem czy przyjaciólkami, i czynią z siebie bohatereki. Tymczasem istnieje przesąd, że krzyczą w czasie porodu wówczas, gdy ojcem nie jest mąż."
:o

No i dużo innych ciekawostek. jak byłam w ciązy to czytałam to dla poprawy nastroju.

Zachęcające, prawda?

Odpowiedz
WhiteRabbit 2013-11-10 o godz. 15:04
0

Przypomniało mi się ;)
Moi teściowie maczali smoczki w cukrze (ktoś pisał o szmatce i cukrze).
Dobrze, że Filip nigdy smoczkowy nie był :P

O spirytusie nikt mi nic nie mówił ;) Ale też coś słyszałam.
Maczało się chyba smoczek w spirytusie

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 14:56
0

matylda_zakochana napisał(a):
Moja prababcia uważała, że bez butelki spirytusu dziecka się nie wychowa! Jak inaczej ma spać?
A co z tym spirytusem się robi ? Chyba matka pije,żeby dziecka nie słyszeć:)

Odpowiedz
matylda_zakochana 2013-11-10 o godz. 14:51
0

marcia_ napisał(a):
bo się odpoczęło przynajmniej tak jak i od noworodka, bo dziecko było przynoszone do sali tylko na karmienie
w szpitalu w ktorym rodzilam bylo identycznie, tylko raz pokazali nam na odhodnym jak przewinac malucha i to tylko obrazowo - szpital porazka
Wtedy to chyba jeszcze nie ma po czym odpoczywać, odpocząć to możnaby po miesiącu nieprzespanych nocy, a nie na samym początku kiedy się chce nacieszyć dzieckiem.

Odpowiedz
matylda_zakochana 2013-11-10 o godz. 14:49
0

natalia25 napisał(a):Sun, wiesz z czego będą śmiały się nasze córki i synowie?
Z tego, że pierwsze posiłki dostawali w 4-5 miesiącu. Za kilka lat dostaną frytki po porodzie jak tak dalej pójdzie
Mi to się wydaje, że te rzeczy to tak co kilka lat wracają. Moja ciocie dawały swoim dzieciom normalne jedzenie jak miały 2 tygodnie i teraz się dziwią, że pierwsze posiłki, i to takie marne wprowadza się tak późno.

Moja prababcia uważała, że bez butelki spirytusu dziecka się nie wychowa! Jak inaczej ma spać?

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 14:37
0

tak mi sie przypomina jak piszecie, u mojej babci tez mak szedl w obroty :)

dziecko moglo krzyczec i nie nalezalo go brac bo pluca cwiczy

Przesad czapeczkowy wciaz panuje :) - obojetnie jaka pogoda czapeczka musi byc chociaz nie znam ani jednego dziecka ktore z powodu braku czapeczki ma chore uszka, wiadomo wiatr to wiatr ale reszta...

mama z becika nie korzystala ale za babcinych czasow wkladao sie dziecko w samej pieluszce

po porodzie lezalo sie w szpitalu poki pepek nie odpadl.

bo się odpoczęło przynajmniej tak jak i od noworodka, bo dziecko było przynoszone do sali tylko na karmienie
w szpitalu w ktorym rodzilam bylo identycznie, tylko raz pokazali nam na odhodnym jak przewinac malucha i to tylko obrazowo - szpital porazka

Odpowiedz
WhiteRabbit 2013-11-10 o godz. 14:31
0

Moja mama też nas karmiła marchewką dość wcześnie :) (mam siostrę). Miałyśmy chyba z miesiąc (?). Przecierała taką rozgotowaną przez gazę :)

Do miesiąca byłyśmy zawijane w powijaki. Kaftanik, pielucha tetrowa i powijak.
Każdy kaftanik miał do pary powijak - kupne wszystkie były białe bez dodatków, ale mama haftowała (będąc w ciąży) np. pierwszą literę imienia w kolorze różowym na kaftaniku i taką samą na powijaku. Były litery w innych kolorach, były kwiatki... ;) Teraz się śmieje: "Że mi się chciało! :o" lol
Ostatnio mi pokazywała, jak się zawijało dziecko w taki powijak ;)

Odpowiedz
wiewrióra 2013-11-10 o godz. 14:24
0

moja mama próbowala karmic co 3 godziny i efekt byl taki ze szybko tracila pokarm (dziecko wyje bo glodne a jak juz pora karmienia to dziecko spi i tak na okrągło, a mama w stresie)
No wiec wychowane jestesmy na butlach. Oprócz najmłodszej.

po porodzie 2 tygodnie się leżało w szpitalu.

dziecko ma zimne rączki i nózki - trzeba zawinąć w becik,kocyk, założyc czapeczkę (a potówki sie jakos zaleczy ;) )

a jeszcze historia mojej mamy przy mojej starszej siostrze:
mama lezy w pokoju z Mała, dziecko się płacze, mój tata z babcią siedzą w kuchni i wyparzają wszystko co się da i nie zwracaja uwagi ani na mamę ani na dziecko. W końcu tata niesie wyparzoną butelkę z mlekiem trzymając ją przez wyparzoną pieluszkę a do pokoju wpada wielka mucha pluja i wpada do mleka a Moja mama wybucha smiechem ;)
tak mi sie przypomnialo

Odpowiedz
fjona 2013-11-10 o godz. 14:16
0

natalia25 napisał(a): Sun, wiesz z czego będą śmiały się nasze córki i synowie?
Z tego, że pierwsze posiłki dostawali w 4-5 miesiącu. Za kilka lat dostaną frytki po porodzie jak tak dalej pójdzie
a my będziemy załamywać głowy, że jak to tak szybko... :) :) :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 14:10
0

Moja mama próbowała przeforsowac jedynie owijanie noworodka w rożek. Dziwiła się, że ja Oliśkę jedynie przykrywałam, zamiast ją opatulać. Ale to wynika też z tego, że mojej mamie jest zawsze zimno, więc myśli, że wszystkim też jest zimno.
Resztę jakoś przyjęła bezstresowo.

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 14:08
0

Tarte jabłuszko w 3-4 m-cu.
Inne posiłki - juz po 4 m-cu.
Dopajanie wodą z cukrem (!?)
Ubieranie w setki warstw + koniecznie czapeczka :mur:
Kapiel w rumianku...

A najgorsze, że szanowna Mamusia chce te patenty na mojej Zosi ćwiczyć :mur:

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 13:30
0

Chyba wiele powyższych "faktów" trochę mija się z prawdą -mamy i babcie trochę już zapomniały albo chcą się wytłumaczyć, że nie karmiły piersią.
Mam "Album naszego dziecka" wyd.1980r.
Cytuję:"MAMO!
Staraj się jak najdłużej karmić dziecko piersią, ponieważ wiadomo,że niemowlęta karmione w ten sposób rozwijają się lepiej,chorują rzadziej,a jeśli zachorują szybciej i łatwiej wracają do zdrowia.Jesli wydaje Ci się,że masz za mało pokarmu,nim zaczniesz dokarmiać dziecko mieszanką, poradż się lekarza!"
Faktycznie dopajało się "słabą herbatką,przegotowaną wodą lub rumiankiem",soki podawało się od końca pierwszego miesiąca-od kilku kropel ,potem łyzeczek..Mieszankę z mleka w proszku z mąką od drugiego miesiąca,zupę w 4 miesiącu,kaszę w 5,w 6mies. mięso w zupie i żółtko.

Przykładowy jadłospis w 10m.
"1 raz 200-220g mleka z kawą zbożową +10g bułki + 1g masła,1 raz papka z twarogu-100g + mleko 50g lub kluski lane z żółtkiem-220g +owoce-100g;1 raz zupa jarzynowa-150g+50g papki z jarzyn+20gmięsa albo polędwicy lub szynki chudej;1 raz kisiel mleczny z żółtkiem-100g+owoce z cukrem 100g;1 raz ryż na mleku-200-220g" Zalecali soki dla dzieci "Bobo-frut" i przeciery owocowo-warzywne i mięsno-jarzynowe "Bobovit".
Pewnie gdzieś na wsiach karmili niemowlęta śledziami,kotletami,trzymali w betach ale teraz też tak nieraz bywa.

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 13:24
0

Moja babcia dzieci swoje wywarem z maku poila. Spaly bosko 8)
I dziąsla alkoholem sie smarowalo

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 12:50
0

matylda_zakochana napisał(a):O! Babcia mi jeszcze opowiadała, że smoka to się robiło z cukru zawiniętego w szmatkę. Dziecko mogło sobie ssać do woli.
Znam tę teorię. A próchnica szalała.

A'propos kąpieli - moja teściowa twierdzi, że po podrózy nie wolno dziecka kąpać, bo potem choruje. Dopiero na drugi dzień.

Odpowiedz
matylda_zakochana 2013-11-10 o godz. 12:46
0

O! Babcia mi jeszcze opowiadała, że smoka to się robiło z cukru zawiniętego w szmatkę. Dziecko mogło sobie ssać do woli.

W beciku do chrztu to ja jeszcze byłam podawana, widziałam też becik po babci męża.

Dobrze, że moja mama była wyrozumiała i nie dość, że karmiła mnie piersią długo, to jeszcze na żądanie. Dopajała koperkiem włoskim.

Odpowiedz
sylw 2013-11-10 o godz. 12:43
0

moja mama nie mogła w ogóle załapać idei porodu rodzinnego i kładzenia noworodka na brzuchu matki - podając za jedyne słuszną kwestię, ze kobiety nikt nie powinien oglądać w "takim" stanie a szczególnie mąż i wizyta przez okno w zupełności wystarcza, bo się odpoczęło przynajmniej :o tak jak i od noworodka, bo dziecko było przynoszone do sali tylko na karmienie :o

nie do pomyślenia było o zwolnieniu dla męża na opiekę nad żoną... nie mówiąc o gloryfikacji "jednoosobowego zapieprzu" - bo nikt inny się lepiej dzieckiem i domem nie zajmie jak kobieta (nawet w tydzień po porodzie)

od pół roku jadłam wszystko - włącznie ze śledziami, kanapkami (bez zębów ), kotletem...mleko tez proszkowe piłam.

moja mama też jest święcie przekonana, ze nie można kąpać, myć chorego dziecka

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 12:37
0

ooo pojenie glukoza to wciaz kaza nasze srodowiskowe polozne :)

matylda patrz a u nas bylo inaczej, w bety sie nie zawijalo w domu bo szkodzi, natomiast chrzest byl najszybciej jak sie da - dlatego te wszystkie stare komplety do chrztu sa becikami :) - ja mam prawie taki chyba 70letni czy ile tam, bo gdzie takiego malego wlozysz :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 12:33
0

Pewnie z tego, że glutenu nie dostawały do 10 m-ca.
Albo (daj Boże), że nie wiedziałyśmy, jak sobie poradzić z kolkami.

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 12:29
0

Ciekawa jestem z czego będą się smiały nasze córki...

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 12:13
0

Byłam karmiona cyckiem przez ok. 3-4 miesiące co 3 godziny (żadne tam na żadanie) potem butla. A mleko to było takie zwykłe w proszku. Pieluchy wiadomo tylko tetra (innych to chyba nie było). Dziecko zawinięte tylko w pieluchy i w bet. Obowiązkowo przemywanie cycków przed karmieniem. Pojenie glukozą.

Odpowiedz
matylda_zakochana 2013-11-10 o godz. 11:39
0

Babcia opowiadała, że dziecku rączki i nóżki trzeba było wyciągać, żeby się nie krzywiły i tak owijać.
Dziecko pierwsze miesiące leżało zawinięte w wielką poduchę w kołysce i dopiero się je odwijało jak było w stanie samo usiąść tak do przodu. Z kołyski dziecko się wyjmowało jak już chodzić zaczynało.

Ciocia opowiadała, że dziecka przez pół roku nie wynosiło się na dwór (nawet okna się nie otwierało), potem pierwsze spacery dopiero po chrzcie.

Odpowiedz
ola78 2013-11-10 o godz. 11:34
0

ubawiłam się czytając wasze posty lol
moja mama karmiła mnie co 3 godz. przez około 3 miesiące, bo mleko matki było uważane w 1978r. za niedobre. w nocy nie dostawałm nic prócz wody tzw. przepajanie.
Poza tym troskliwa mamusia układała moje rączki wzdłuż ciała i tak mnie związywała w becie. pomachać sobie rączkami nie mogłam, no ale to było dla mojego dobra, żebym się nie zadrapała.
muszę się jeszcze mamy podpytać jak to było w latach 69-71 kiedy to moje siostry były niemowlętami.

Odpowiedz
Gość 2013-11-10 o godz. 11:16
0

z ta szczoteczka to musialo bolec :)

my z siostra bylysmy na butli bo uwazano ze mleko matki jest do bani i dawano tylko troszke zeby przeciwciala byly, no i po co piersi niszczyc.

spotkalam sie tez ze stwierdzeniem - i to nawet kilka razy - ze zgaga w ciazy wynika z tego ze dziecko ma dlugie wlosy i dostaja sie do zoladka :), masakra poprostu

mojego m. rodzenstwo przestalo pic mleko w wieku 4 miesiecy bo ojciec karmil ich watrobka i wszystkim.....

Odpowiedz
Gość 2013-11-06 o godz. 18:43
0

LotkA napisał(a):naturella napisał(a):Moja babcia w ciązy hartowala brodawki szczoteczką do paznokci
O ja o tym też słyszałam. Moja babcia sutki szorowała szczoteczką do zębów (osobną oczywiście) aby je zahartować przed małym ssakiem.
Moja mama także sobie tak hartowała sutki.

Jeśli chodzi o karmienie to także słyszała, że mleko matki jest złe/za chude/za tłuste itp... Zdecydowana większość kobiet karmiła wtedy bardzo krótko.

Obowiązkowo trzeba było poić. Najlepiej rumiankiem uważanym obecnie za mocno alergiczny...

Odpowiedz
Gość 2013-11-06 o godz. 18:28
0

naturella napisał(a):Moja babcia w ciązy hartowala brodawki szczoteczką do paznokci
O ja o tym też słyszałam. Moja babcia sutki szorowała szczoteczką do zębów (osobną oczywiście) aby je zahartować przed małym ssakiem.

Odpowiedz
m. 2013-11-06 o godz. 17:54
0

Nasza cała trójka była wychowa od początku na butli. A poza tym od początku byliśmy chowani na brzuchu. Jedyna słuszna pozycja wtedy lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-06 o godz. 17:49
0

Moją mamę babcia zostawiła kiedyś pod opieką dziadka (mamy, czyli mojego pradziadka). Mama miała wtedy 3 miesiące a dziadek nakarmił ją pyzami.

Moja mama była zaskoczona że kupuję Julkowi ubranka do szpitala i w ogóle inne takie malutkie, bo ja przez pierwsze ileś tam czasu byłam "ubierana" w pieluchę i zawijana w pieluchę i bet.

Mój kolega kiedy miał 2-4 miesiące był pojony wodą z miodem (uważanym teraz za silny alergen) jako lekarstwem na kolkę.

Odpowiedz
Gość 2013-11-06 o godz. 17:31
0

Moja babcia w ciązy hartowala brodawki szczoteczką do paznokci :o , a piersi przed karmieniem przecierala spirytusem... Moja mama za to natrzymywala miesięczne dziecko nad nocnikiem i byla dumna, jak po calej nocy moja siostra miala suchą pieluszkę - teraz zapewne każda z nas pobieglaby do pediatry :P

Odpowiedz
poohatka 2013-11-06 o godz. 17:19
0

moja mama sie zawsze śmieje, że każde z naszej piątki było karmione wg. innych wytycznych lol - jedno co 3h, drugie na żądanie, trzecie z przerwą na noc... dokładnie mi mama nigdy nie tłumaczyła, ale przypuszczam że 5 sposobów da radę wymyślić ;)

Odpowiedz
AgaFe 2013-11-06 o godz. 17:11
0

Ciekawie czyta się stare wydania ksiażek o opiece nad noworodkami i niemowlętami.
Ale cóz, zalecenia się zmieniają... o 180 stopni

Odpowiedz
panna_van_gogh 2013-11-06 o godz. 17:01
0

ja dostawalam o polnocy rumianek zamiast mleka

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie