-
wiewrióra odsłony: 1861
Jak Natalka przyszła na świat
No to opiszę jak to u mnie było...
w sobote postanowilismy iść z M na spacer. mial być krótki ale jakoś wyszło ze pochodzilismy z 2 godzinki a potem po spacerku zrobiłam obiad. Jak to teraz mówimy TEN obiad :D
w nocy koło 2 zaczęłam miec skurcze takie co 20-40 minut wiec stwierdzilam ze w koncu mnie dorwały skurcze przepowiadające bo ich nie mialam wcześniej i wzielam nospe. o 8 rano wpakowalam sie do wanny bo skurcze jakby czestsze i mocniejsze...
troche przeszly wiec polozylam sie spac zeby po 40 minutach stwierdzic ze jednak jak chodzę to mi lepiej ...
kolo 10 zaczelam je mierzyc - byly takie co 7-8 minut czasami co 5-6 i trwaly od 30 sekund do 1,5 minuty....
wszelkie teorie na temat skurczy porodowych i przepowiadających wzieły w łeb...
stwierdzilam ze nie bede leciec do szpitala i przetrzymam jak najdłużej się da w domu. zresztą na 17 bylismy zaproszeni na obiad do mojej mamy i bardzo chcialam tam pojsc ;)
wiec udalo mi sie zaglosowac, pojsc na obiad (ale juz z torbą poszlismy) i przed 23 doszlam do wniosku ze juz tak mnie boli ze jedziemy do szpitala.
Najpierw zadzwonilismy do szpitala (rodziłam na Inflanckiej) czy są miejsca na bloku porodów rodzinnych i jak sie okazało ze tak to pojechalismy. wyniki wyborów obejrzalam na izbie przyjęć ;)
okazało sie ze rozwarcie mam na opuszek ale poszlismy na blok porodowy.
I tutaj juz bylo gorzej bo skurcze były naprawdę bolesne a znieczulenie dopiero dają od 3 cm rozwarcia. wiec chodzilam, wlazlam do wanny ale bolało bardzo.
po 2,5 godzinach pani polozna wziela mnie na badanie i zrobila masaz szyjki zebym miala rozwarcie do 2 zeby dać mi znieczulenie. Myslalam ze ją tam skopię ale efekt dało i przyszedł pan anastezjolog.
Tak sobie mysle ze taki czlowiek rośnie do roli wybawcy, bohatera etc w oczach kobiety rodzącej z rozwarciej powyzej 3 ;)
no i potem juz bylo super, przespalam się nawet .. w sumie mnie doznieczulili jeszcze z 2 razy ...
o 7 rano przyszedl doktor i przebito mi pęchęrz.
ale to i tak nic nie dało. Rozwarcie 6 cm i nie postepowało.
przyszedl potem pan dyrektor, stwierdzil ze rozwarcie prawie 7 cm i ze oxytocynę trzeba podac. I stwierdzil ze nie doznieczuli mnie. Ale pani doktor (zmiana) przebadała mnie i doszla do wniosku ze mam rozwarcie 6 cm a nie 7 i ze to potrwa jeszcze z 4 godziny i ze po co mam sie męczyć i jednak podano mi zzo.
a ja tak sie zdenerwowalam ze za 2 godziny bedzie mnie znowu bolec ze po 15 minutach zaczelam miec skurcze parte, potem poszlysmy na salę porodową i po 5 porządnych skurczach Mała juz lezała na moim brzuchu :D
Doktor stwierdzila ze mam farta bo poród i szycie w pełnym znieczuleniu ;)
a potem z Małą do pokoju spowrotem, przystawienie do cycka i wielkie szczęście :)
ogólnie polecam tez szpital jesli chodzi o porody rodzinne - miły personel, warunki super. A po porodzie warto do sali pojedynczej tez. ja bylam najpierw na ogólnej 5 osobowej ale jak sie okazalo ze jeszcze mam zostac dobę w szpitalu to zalatwilam sobie jedynkę. z prysznicem, regulowanym łóżkiem i świętym spokojem.
Mała napisał(a):
Niezmiennie podziwiam kobiety rodzace naturalnie.
ja tez!!!!! :o
serdecznie gratuluje :)
Wiewrióra Ogromne gratulacje!!!
Trochę tych znieczuleń miałaś ;)
Wszystkiego najlepszego dla całej rodzinki :D
Podobne tematy