• O!Olga odsłony: 14493

    Nauki przedmałżeńskie...OSTRZEżENIE

    Wiecie ja Wam JUż współczuję. Ja na szczęście jestem PO naukach/katechezach/kursach przedmałżeńskich. Dla mnie najtrudniejszy i najgorszy epizod w przedmałżeńskich przygotowaniach...

    RADZE

    Nie dajcie się zwieść żE macie dużo czasu...
    niby tak, ale poza samymi katechezami, których jest 10 są jeszcze tzw spotkania indywidualne. Na nie czekaliśmy miesiąc, albo i dłużej. ..... a i zapisujcie się od razu na wszystkie 3 katechezy. Nam to zabrało ok 5miesięcy.

    Jeśli dopiero zaczynacie te nauki naprawdę zachęcam Was do uczestnictwa w tzw. spotkaniach weekendowych. przemęczycie się 2 lub 3 razy i już.

    W Warszawie warto iść do o.Dominikanów na Nowy Mieście. Podobno całkiem fajnie te nauki są tam prowadzone.

    UWAGA

    Jeśli bierzecie nauki innej parafii niż ta w której bierzecie ślub (szczególnie jak się to tyczy osób biorących ślub np 200km od miejsca zamieszkania) UPEWNIJCIE SIE CZY UZNAJĄ WAM TE NAUKI. Wiem że brzmi to niedorzecznie ale tak się zdarza... (zgadnijcie komu ) i co najgorsze nie ma instancji do której można si.ę tak naprawdę odwołać lub złożyć reklamacje.

    TRZYMAM KCIUKI BYśCIE NIE ZWąTPIłY!

    Odpowiedzi (24)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-07-02, 23:11:17
    Kategoria: Ślub
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
WIDEOFILM 2010-07-02 o godz. 23:11
0

Muszę tu coś dodać w sprawie tych nauk i kursów wekendowych.W ostatnim czasie, przy tym tzw ,,bumie'' ze ślubami, wiele osób , i instytucji/ nawet pozakościelnych/ zwąchało beznes w sprawie kursów przedmałżeńskich.Niekiedy organizatorzy nie uzgodnili tego z właściwą kurią biskupią co do legalności takowych.Np w Lublinie Arcybiskup wydał zarządzenie kto konkretnie może takie kursy prowadzić.Zaświadczenia z kursów nielegalnych nie będą honorowane.Także trzeba dobrze sprawdzić, czy dany kurs jest legalny, czy jest zgoda wydziału duszpasterstwa na prowadzenie takiego kursu.A co do kursów przy parafiach w tzw systemie cyklu zamknietego / diec warszawska i warszawsko-praska/.Może się tak zdażyć,że ksiądz może nie przyjąć młodych z innej parafii- jego prawo, no chyba,że ma wolne miejsce i w porozumieniu z proboszczem parafii macierzystej.
Wykaz kursów można wyszukać na stronie diecezji warszawskiej.

Odpowiedz
maja_o 2010-06-23 o godz. 12:31
0

my poniewaz z racji tego ze ja mieskzalam w wawie maz (wtedy narzeczony) we wrocku jmielismy problem z naukaim. W kocu zapisalismy sie na weekendowe w Kutnie ;) Kosciol pod wezwaniem Matki Boskiej Wspomożenia Wiernych...prowadza pallotyni bylo SUPE nawet moj niezbyt "koscielny" maz dobrze sie bawil, na temat ale z humorem i na prawde ciekawia ;)

oczywisciee ksiadz w Wawie bez problemu je uznal

pozdrawiam

Odpowiedz
Asia.B 2010-06-21 o godz. 14:12
0

dwa tygodnie temu zaczęlismy kurs przedmałżeński. Nie jest tak źle, chociaz my razem mieszkamy, więc temat o wzajemnym szacunku i o tym że trzeba mieć czas dla siebie mamy przerobiony. A późniejsze nauki w poradni rodzinnej o naturalnym planowaniu rodziny, wykładane przez jakąś kobitę która sama ma 7 dzieci jakos mnie przerażaja...

Odpowiedz
Gość 2010-06-09 o godz. 15:11
0

my zrobiliśmy nauki w jeden dzień, zdaje się, że od 9 do 17 w sobotę
i jeszcze dostaliśmy obiad
koszt to ok 70 zł. osoba
zaliczone również w tym jedo spotkanie w ramach poradni małżeńskiej

a że ksiądz tolerancyjny to jedno wystarczyło 8)

Odpowiedz
Samba 2010-06-08 o godz. 23:32
0

Nauki nie są takie straszne i czasem wystarczą 2 tyg na 10 spotkań (zależy od Księdza - czasem robiłą "2 w 1" ;) ) no i oczywiście kursy weekendowe (nam nie udało się załapać)
Gorzej jest z poradnią. Są spore kolejki, zwłaszcza w lato trzeba zapisywać się z ok. 2 miesięcznym wyprzedzeniem(!)

Odpowiedz
Reklama
barolka 2010-05-24 o godz. 19:48
0

aza27 napisał(a):Ja miałam w szkole średniej 7 lat temu i jak pokazałam u siebie w kościele to ksiądz je uznał i niemusimy chodzić na żadne nauki
Ja miałam to samo - nauki w szkole 9 lat temu. Ksiądz uznał, ale przypomniał, że nauki to jedno a poradnia małżeńska (trzy spotkania) to drugie. Więc poradnię musimy zrobić.

Odpowiedz
b.londynka 2010-05-23 o godz. 13:11
0

_linka_ napisał(a)::chlip: to ja nie wiem czy bedę sierpniwa panną młodą, cholera tu nauki a ja czasu będę miała mało. jak myślicie półtora mca wystarczy?
Linka, z tego co zrozumialam to nie ma Cie w kraju a przyjedziesz na kilka tygodni przed slubem? My bylismy w identycznej sytuacji, maz bez bierzmowania, zeby bylo ciekawiej ;) Ksiadz w tutejszej polskiej parafii nie byl zbyt pomocny, stwierdzil ze nie udziela nauk osobom ktore slubu nie biora u niego a bierzmowanie odbywa sie raz w roku, kilka m-cy po naszym slubie. Na szczescie w Polsce zwolnili nas z tego obowiazku (uznali moje z liceum i kazano mi podszkolic narzeczonego lol ), a P. zostal bierzmowany tydzien przed slubem 8) .

Odpowiedz
ampa 2010-05-23 o godz. 12:24
0

_linka_ napisał(a)::chlip: to ja nie wiem czy bedę sierpniwa panną młodą, cholera tu nauki a ja czasu będę miała mało. jak myślicie półtora mca wystarczy?
Nasze nauki trawały trzy dni-piątek od 17-20, sobota 9-12 i 13-18 niedziela 12-13 o 13-14 msza św i po 14 rozdanie zaswiadczeń wydawanych na parę, kursów licealnych ksiądz nie uznał twierdząc, że nauki mamy przejśc razem jako narzeczeństwo, nasze nauki były bardzo pouczające ba nawet fajne i zabawne.

Odpowiedz
eowina 2010-05-22 o godz. 19:25
0

_linka_ napisał(a)::chlip: to ja nie wiem czy bedę sierpniwa panną młodą, cholera tu nauki a ja czasu będę miała mało. jak myślicie półtora mca wystarczy?
zależy od parafii
najlepsze sa tzw weekendowe - dwa dni i po sprawie i podobno dużo
ciekawiej niż na takich tradycyjnych

w naszej parafii nauki są 3 razy w tygodniu, więc skończymy w 3 tygodnie :D

Odpowiedz
Gość 2010-05-22 o godz. 19:18
0

:chlip: to ja nie wiem czy bedę sierpniwa panną młodą, cholera tu nauki a ja czasu będę miała mało. jak myślicie półtora mca wystarczy?

Odpowiedz
Reklama
magdusia8 2010-05-22 o godz. 12:35
0

Justyna M. napisał(a):czy jest jakis konkretny termin przed slubem do ktorego nauki musza byc odbyte czy wybór kiedy i gdzie nalezy do narzeczonych? czy ktos wie?
Chyba nie ma takiego terminu, skoro ja skończyłam swoje nauki w czwartek a w sobotę był ślub. Zaświadczenie o ukończeniu dałam księdzu przed samym ślubem. Mojemu mężowi, ksiądz uznał nauki z liceum, a było to ładnych....lat temu :)
A gdzie je zrobisz to zależy od Ciebie.

Odpowiedz
Justyna M. 2010-05-22 o godz. 11:20
0

ciagle slysze ze te nauki to zmora ktora potrafi obrzydzic wszystkow tych przygotowaniach. nie straszcie ze jest az tak zle. My jeszcze sieza to nie zabralismy? czy jest jakis konkretny termin przed slubem do ktorego nauki musza byc odbyte czy wybór kiedy i gdzie nalezy do narzeczonych? czy ktos wie?

Odpowiedz
kkarutek 2010-05-21 o godz. 11:48
0

Hmmm pierwszy raz słyszę żeby komuś nauki i poradnia zajęły 5 miesięcy :) ale może ja mało wiem o życiu.
my chodziliśmy do Pallotynów i po pierwsze żałowaliśmy że tak krótko było, bo naprawdę mądrze mówił ksiądz, a po drugie nie było żadnych problemów z akceptacją w parafii gdzie braliśmy ślub.

Odpowiedz
Corgi 2010-05-20 o godz. 10:47
0

Malgonia, dziękuję za odpowiedź ! :D

Odpowiedz
Gość 2010-05-19 o godz. 15:17
0

Corgi napisał(a):Malgonia napisał(a):ale oboj etwierdzimy ze warto bylo chodzic bo wiele waznych rzeczy sie dowiedzielismy ( o ktorych wbrew pozorom nie rozmawialismy ) .
Można zapytać o jakich ważnych rzeczach była mowa ? Małzenstwo które prowadziło te spotkania uswiadomiło mi kilka rzeczy ( wgłebiajac sie w sje dziecinstwo jakie było jak to było kiedy mieszkałam jeszcze z rodzicami, jako oni odnosili sie do siebie ) to pewne rzeczy ktore oni robili nawet nieswiadomie teraz ja powielamy. Ze dla mnie w pierwszej kolejnosci wazny jest maz nie dziecko (wbrew pozorom tak mysli prawie kazda matka ze dziecko jest przed mezem) Bo to od naszych relacji z mezem zalezy jak dziecko bedzie nas postrzegało jako swoich rodziców czy bedzie sznowało nas oboje czy tylko jedno ( jesli matka nie szanuje ojca dziecka to ono tez nie bedzie go szanowac)
To ze nawet gdybym padal na nos po pracy powinnam zawsze znalezsc czas dla meza zeby przynajmniej wypic z nim herbate i zamienic kilka slow. Generalnie prowadzace małzenstwo opowiadało o szacunku do siebie jak mamy postepowac ze soba , jak znalezsc czas dla siebie kiedy brakuje go w ciagu dnia, jak słuchac i nie oceniac drugiej osoby; jak nasze postepowanie bedzie miało odbicie na naszych przyszłych dzieciach.
I faktycznie z tego co pamietam duzo rzeczy miało wpływ na moje wychowanie. Dopiero na tym kursie to zauwazyłam i naprawde dało mi to do myslenia.
Mysle ze taki kurs przedmałzenski moze pomoc zrozumiec ta druga osobe jej zachowanie. moj maz stwierdził ze fajnych rzeczy mozna sie na tych spotkaniach dowiedziec,np nauczyc sie patrzec inaczej na kobiece fochy ze to nie wynika z naszej złosliwosci. Smile Wlasnie przez te kursy podczas kłotni kiedy jestem naprawde zla umiem zatrzymac sie i pomyslec boze co ja robie przeciez ranie osobe która kocham i nie wsadzam jej kolejnej szpili w serce. Starm sie nie oceniac. Nawet jak mi sie nie chce okrutnie i zalegam na kanapie ( oczywiscie ne jest to zawsze ale czesciej niz kiedys) wstane i zrobie ta kanapke czy herbate zeby zrobic mu przyjemnosc bo akurat maz mnie prosi i niewazne ze leci super extra ciekawy film. Moze dla was nie jest wazne to co napisalam bo to sa drobiazgi w codziennym zyciu takie oczywiste ale to nasze wspolne zycie własnie z tego sie składa , zeby robic cos miłego dla drugiej osoby czasami postawic navswoim a czasami odpuscic tylko dlatego zeby maz nie czuł sie pokrzywdzony. Bo to on ma czuc ze "jego zdanie" konczy cała sprawe które jest wynikiem naszej niewielkiej manipulacji "gderania" bo przeciez kochajacy sie ludzie swiadomnie nie podejma decyzji która jest niekorzystna krzywdzaca ta druga swoja polowke.

Odpowiedz
Alma_ 2010-05-19 o godz. 12:07
0

A ja nie miałam żadnych nauk ani poradni - nie wymagano ich. I nie żałuję ani trochę :D

Odpowiedz
Corgi 2010-05-19 o godz. 12:04
0

Malgonia napisał(a):ale oboj etwierdzimy ze warto bylo chodzic bo wiele waznych rzeczy sie dowiedzielismy ( o ktorych wbrew pozorom nie rozmawialismy ) .
Można zapytać o jakich ważnych rzeczach była mowa ?

Odpowiedz
Gość 2010-05-19 o godz. 11:49
0

Nam też bardzo dużo dały nauki i cieszę się, że robiliśmy je rok wcześniej, bo mogliśmy się skupić na przekazywanych wartościach, a nie po prostu przychodzić w pośpiechu by coś odbębnić. Zwłaszcza, że my nie omijamy kościoła żadnym łukiem lol

Również zachęcam do wcześniejszego uczestnictwa w naukach.

Odpowiedz
Gość 2010-05-19 o godz. 10:30
0

Malgonia napisał(a):
Nasze nauki trwały 9 spotkan (ok 2.5 mies.) i 3 spotkania w poradni z braku czasu co tydzien (czyli 3 tyg). A nauki to jak dla nas nie był to stracony czas(...) ale oboj etwierdzimy ze warto bylo chodzic bo wiele waznych rzeczy sie dowiedzielismy ( o ktorych wbrew pozorom nie rozmawialismy ) .
malgonia, kolejny raz musze napisac,ze madrze piszesz a ja sie z Toba zgadzam :D

Odpowiedz
Gość 2010-05-18 o godz. 19:59
0

Hmmm
jesli slub jest w obcej parafi( dla obu stron jest obca) to zawsze mozna spisac protokol i poprosic o licencje( bo do tego jest potrzebny papier z nauk i poradni)w swojej parafii (zawsze to mniej zachodu niz dostarczanie papierów do obcej parafii)a nauki w danym miescie sa uznawane w tych kosciołach.

Nasze nauki trwały 9 spotkan (ok 2.5 mies.) i 3 spotkania w poradni z braku czasu co tydzien (czyli 3 tyg). A nauki to jak dla nas nie był to stracony czas(nie jestesmy wybitnie religijni do koscioła kika razy w roku cos w stylu "jak trwoga to do Boga" małzonek to szerokim łukiem omija ta "instytuace" ja troche mniejszym :) ale oboj etwierdzimy ze warto bylo chodzic bo wiele waznych rzeczy sie dowiedzielismy ( o ktorych wbrew pozorom nie rozmawialismy ) .

Odpowiedz
Gość 2010-05-18 o godz. 18:42
0

Rozumiem z postu autorki wątku, że miała jakieś nieprzyjemne doświadczenia z uznaniem jej nauk w parafii, w której brała ślub- współczuje,
ale nie ma co uogólniać.

Brałam ślub w innym Kościele niż chodziłam na nauki i nie było żadnego problemu z ich uznaniem, nie było żadnych spotkań indywidualnych, oprócz tego z panią od npr, na katechezach nikt nie sprawdzał obecności, nauki trwały 2-3 miesiące i jedynie obowiązkowy był wyjazd weekendowy, który był super.

O!Olga współczuje przeżyć, nie sądziłam, że nauki mogą nie zostać uznane, jak sobie z tym poradziliście?

Odpowiedz
aza27 2010-05-18 o godz. 17:41
0

Ja miałam w szkole średniej 7 lat temu i jak pokazałam u siebie w kościele to ksiądz je uznał i niemusimy chodzić na żadne nauki

Odpowiedz
noa 2010-05-18 o godz. 17:18
0

myslałam, że to jest ostrzezenie, przed jakimis konkretnymi naukami w konkretnym miejscu lol

mam nadzieję, że nasze nauki u Palotynów, zostaną uznane w mojej parafii... Nie sądziłam ze może być problem.

Odpowiedz
Gość 2010-05-18 o godz. 16:02
0

nie bardzo rozumiem , to miala byc odpowiedz na jakis inny post ??

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie