• Gość odsłony: 3116

    Odszkodowanie za odwołany lot w LOT

    W ostatnią niedzielę zaliczyłam dodatkową nockę w Pradze (i proszę mi nie pisać żem szczęściara), bo LOT odwołał lot. Z powodów "technicznych" - samolot nie wyleciał z Warszawy, więc nie mógł tamże wracać później z Pragi.

    Hotel, wyżywienie i możliwość telefonu do Polski dostaliśmy, ale odszkodowania nam odmówiono bo "jeśli z przyczyn technicznych to się nie należy". Tymczasem, wg zdrowej logiki, "ze względów technicznych" to nie odlecieli ludzie z Wawy, rejsem Wawa - Praga. Mój lot został odwołany dlatego, że LOT nie zapewnił maszyny (nie wiem czy "moja" byłaby zepsuta - po prostu jej nie było). Postanowiłam tym razem upomnieć się o swoje, zwłaszcza że LOT pięknie chwali się swoją polityką odszkodowania dla pasażerów przy stanowiskach odpraw i aż wstyd zachować się jej wbrew.

    I teraz, po tym przydługim wstępie, pytanie: czy któraś z Was to robiła (znaczy: upominała o odszkodowanie od linii)? Jak się potoczyła historia? Warto walczyć? Są szanse na kasę czy tylko na nerwy?

    Odpowiedzi (35)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-09-17, 23:26:44
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
poleczka 2010-09-17 o godz. 23:26
0

Zaraz, czyli na pokład samolotu nie można wnosić nic co JUŻ KIEDYŚ posłużyło do zrobienia bomby, a nie tego co MOŻE do niej się przydać?
Pewnie, ze jest to ewidentna niekonsekwencja i ja sie z tym w zupelnosci zgadzam, ale taki jest najwyrazniej sposob dzialania. Robimy wielkie halo, wdrazamy nowe przepisy, bo wlasnie ktos wysadzil samolot z piecdziesiecioma ludzmi na pokladzie za pomoca materialu przemyconego w butelce na mleko. I tak do nastepnej tragedii... Z tym nozem, o ktorym pisalas, to rece opadaja! Ja ostatnio po przylocie zauwazylam, ze mialam w kieszeni torby podrecznej metalowy pilnik. Podwojne standardy, niekonsekwencja w stosowaniu przepisow i kto wie co jeszcze? Naginanie dozwolonych godzin pracy pilotow, zaburzanie rytmow dziennych, podpisywaie raportow z napraw w rzeczywistosci niewykonanych, podchodzenie do startu czy ladowania na granicy, czasem i ponizej minimalnych granic np. widocznosci... Po kazdej katastrofie lotniczej slyszy sie, ze przyczyn moglo byc wiele i jeszcze nic nie wiadomo.
Raporty sa oddawane rok, dwa lata pozniej, nikt wtedy o tym nie mowi, a wnioski sa zatrwazajace! Wiekszosci z nich mozna bylo uniknac, gdyby nie pospiech, dazenia do maksymalizacji zyskow, ignorancja niektorych pilotow... I co mi przychodzi z tej wiedzy? Nic. Bede latac, bo nie mam innego wyjscia. Tylko bede troche bardzie zestresowana. Niby mowi sie, ze to jest statystycznie najbezpieczniejsza forma transportu, ale sama raczej tego nie sprawdze, a mowic mozna wiele rzeczy. Podobnie jak Ty, kiedy moge wybieram pociag. Ajce troche zasmiecilam tu temat, ale wiecej nie bede. Jak na ironie, wieczorem wylatuje ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-17 o godz. 16:07
0

Przy plynach kaza ta wypic, juz kilka razy zdazylo mi sie pic wrzatek na mleko dla Amelki.

Odpowiedz
Gość 2010-09-17 o godz. 15:34
0

Nabla, ja Cię proszę - dość tych szczegółów bo moja wyobraźnia zaczyna działać, a i tak im więcej latam tym bardziej się boję już widzę jak następnym razem pobiegnę sprawdzać do toalety, czy tam aby nie ma rtęci rozlanej na podłodze

Odpowiedz
Gość 2010-09-17 o godz. 14:53
0

poleczka napisał(a):
Nabla napisał(a):A ja nie rozumiem. Nie mogę pojąć dlaczego do samolotu nie mogę wziąć butelki szamponu, a mogę opakowanie płatków do mleka. Skonstruowanie bomby z płynu jest równie skomplikowane jak z proszku.
Rozumiem, bo znam przypadek, w ktorym material przelany do butelki po plynie do soczewek posluzyl jako material wybuchowy, w 1994 roku w locie z Manili do Tokio. Zginela wtedy "tylko" jedna osoba, pilotom udalo sie wyladowac mimo uszkodzen samolotu. Nie znam sie na chemii, ale troche interesuje sie lotnictwem cywilnym, stad moja opinia.


Zaraz, czyli na pokład samolotu nie można wnosić nic co JUŻ KIEDYŚ posłużyło do zrobienia bomby, a nie tego co MOŻE do niej się przydać? Bo tylko o to mi chodzi. Nie kwestionuję tego, że można zrobić bombę z płynu. Tylko to, że można ją zrobić z wielu innych rzeczy, które są dopuszczalne na pokładzie i to uważam za głupotę.

Ja się akurat trochę znam na chemii i wiem, że materiałem wyglądającym jak guma do żucia i jej wielkości można spokojnie rozwalic drzwi samolotu. Do tego każdy, kto ćwiczył sztuki walki typu Krav Maga wie jak zrobić krzywdę całkiem zwyczajnym przedmiotem (kartą kredytową na przykład). Po trzecie ostatnio mój kolega przywiózł z, uwaga, USA ozdobny sztylet w bagażu podręcznym. O tym, że go ma w torbie na pokładzie a nie w nadanym bagażu zorientował się dopiero w domu, zapomniał zwyczajnie. Kontrola go nie wyłapała. Cholera, ten sztylet miał 30cm!

Dlatego uważam, że to jedna wielka ściema. Że to upokarzające traktowanie pasażerów można spokojnie odpuścić. Bo jeszcze rok, dwa, i będziemy na pokładach samolotów siedzieć owinięci tylko w przeźroczystą plastikową folię i będzie zakaz rozmawiania, żeby przypadkiem nie dać sygnału do ataku.

A co do rtęci - można zabrać na pokład samolotu termos. Jeśli między ścianki termosu wlejesz cokolwiek, żaden XRay tego nie wykryje, a obsługa każe Ci tylko termos otworzyć i sprawdzi zawartość, którą może być np. herbata. Nie zrobisz z tego bomby, ale jak rozlejesz w toalecie to po paru godzinach dziura w samolocie będzie wielkości talerza.

Odpowiedz
Gość 2010-09-17 o godz. 12:40
0

No i wracają już metalowe sztućce w samolotach lol

a z tym Paryżem to jest jakis wielki przekret. To zabieranie turystom tranzytowym rzeczy kupionych na innych lotniskach, w strefach bezclowych, zapakowane w te specjalne torebki. Nie ma żadnej konsekwencji. Jednym zabieraja perfumy innym alkohol a jeszcze innych puszczaja bez problemu. Mysle ze jakby byly na to jakies ich wewnetrzne przepisy to by sie bardziej przykladali. Podejrzewam ze to jakis sposob na dodatkowy przychod. oczywiscie wykorzystuja to ze ludzie spiesza sie na nastepny samolot, aha, na stwierdzenie ze przeciez torba jest szczelnie zamknieta, pani wziela i ja rozwalila mowiac ze juz nie jest. To jakas paranoja!!

Odpowiedz
Reklama
poleczka 2010-09-17 o godz. 06:40
0

Przed chwila napisalam posta, ale go wykasowalam, aby odpowiedziec jeszcze na posta ALmy_

A ja nie rozumiem. Nie mogę pojąć dlaczego do samolotu nie mogę wziąć butelki szamponu, a mogę opakowanie płatków do mleka. Skonstruowanie bomby z płynu jest równie skomplikowane jak z proszku.
Rozumiem, bo znam przypadek, w ktorym material przelany do butelki po plynie do soczewek posluzyl jako material wybuchowy, w 1994 roku w locie z Manili do Tokio. Zginela wtedy "tylko" jedna osoba, pilotom udalo sie wyladowac mimo uszkodzen samolotu. Nie znam sie na chemii, ale troche interesuje sie lotnictwem cywilnym, stad moja opinia.

Na dodatek 100ml rtęci spokojnie wystarczy do skorodowania aluminiowego poszycia samolotu, więc ograniczenie do tej ilości jest bez sensu.
Powtarzam, nie znam sie na chemii, ale czy rtec nie jest metalem i z tego tytulu zostalaby wykryta przez czujniki podczas kontroli? W podanym przeze mnie przykladzie podobno zostaly uzyte srodki nie wykrywane przez czujniki, niestety nie potrafie podac ich nazw.

Nie mogę pojąć dlaczego na pokład samolotu, w którym jest kilkaset osób mogę wejść dopiero po przeskanowaniu mnie, mojego bagażu, po zdjęciu butów i wyrzuceniu plastikowego noża a na pokład promu, na którym jest kilka tysięcy osób mogę wjechać samochodem wypchanym po dach czym mi się tylko podoba.
Nie rozumiem dlaczego ci sami ludzi są tacy cenni, sprawdzani i podejrzani na lotnisku, ale jak wysiądą z samolotu i idą na pociąg to już nikogo nie obchodzą.
Fakt, trudno nie zauwazyc tego, ze sa to podwojne standardy bezpieczenstwa. Mnie osobiscie jako powod przychodzi na mysl fakt, ze oprocz potencjalnego zagrozenia dla pasazerow takiego samolotu, moze on stac sie jeszcze narzedziem zbrodni, stwarzajac zagrozenie dla wszystkiego nad czym przelatuje, banalnym przykladem jest WTC. Dlatego tez, kiedy mimo wszelkich kontroli na lotniskach z samolotem dzieje sie cos takiego co pozwala stwierdzic, ze moze byc porwany, dostaje on "obstawe" w postaci kilku samoloto bojowych, ktorych piloci w miare mozliwosci upewniaja sie co sie dzieje na pokladzie. W przypadkach szczegolnych i drastycznych te samoloty maja za zadanie zestrzelic "podejrzanego" w miejscu, gdzie jego rozbicie nie bedzie zagrazalo innym ludziom.
Obecnie to jednak samoloty, a nie statki czy pociagi stanowia kuszacy lup dla terrorystow.

Alma_ napisał(a):
Nie wspomionając o szklanych butelkach (ze strefy bezcłowej), którymi po potłuczeniu można zrobić komuś dużo większą krzywdę
Oczywiscie masz racje! Poza tym, jak dla mnie jest jeszcze jedna watpliwa kwestia dot. przewozenia perfum i alkoholu. Ogladalam wywiad z mezczyzna, ktory przezyl jedna z katastrof lotniczych (nie pamietam juz kiedy i gdzie). Podkreslal on, ze wiekszosc ludzi przezyla katastrofe, a zginela w plomieniach, ktore byly podsycane przez rozlany alkohol !Podczas ladowania awaryjnego, uderzenia w ziemie butelki sie potlukly, a wnetrze kabiny natychiast stanelo w plomieniach... Zalozyl stowarzyszenie, ktorego celem bylo uswiadomienie niebezpieczenstwa i lobbing dot. wprowadzenia nowych przepisw zabraniajacyh wnoszenia alkoholu na poklad. Za inicjatywe go pochwalono, tyle. Bo czy wyobracie sobie, zeby ze sklepow na lotnisach zniknely butelki? It's all about money.

Odpowiedz
Alma_ 2010-09-17 o godz. 06:10
0

ladybird7 napisał(a):Nadobra sprawe to mozna nawet kogos dzgnac kolczykiem, albo udusic kogos paskiem od spodni - wszystko jest mozliwe
Nie wspomionając o szklanych butelkach (ze strefy bezcłowej), którymi po potłuczeniu można zrobić komuś dużo większą krzywdę

Odpowiedz
Gość 2010-09-17 o godz. 05:47
0

poleczka napisał(a):Zupelnie rozumiem i zgadzam sie z restrykcjami dotyczacymi wnoszenia plynow, zelow i potencjalnie niebezpiecznych
A ja nie rozumiem. Nie mogę pojąć dlaczego do samolotu nie mogę wziąć butelki szamponu, a mogę opakowanie płatków do mleka. Skonstruowanie bomby z płynu jest równie skomplikowane jak z proszku. Na dodatek 100ml rtęci spokojnie wystarczy do skorodowania aluminiowego poszycia samolotu, więc ograniczenie do tej ilości jest bez sensu.

Nie mogę pojąć dlaczego na pokład samolotu, w którym jest kilkaset osób mogę wejść dopiero po przeskanowaniu mnie, mojego bagażu, po zdjęciu butów i wyrzuceniu plastikowego noża a na pokład promu, na którym jest kilka tysięcy osób mogę wjechać samochodem wypchanym po dach czym mi się tylko podoba.

Nie rozumiem dlaczego ci sami ludzi są tacy cenni, sprawdzani i podejrzani na lotnisku, ale jak wysiądą z samolotu i idą na pociąg to już nikogo nie obchodzą.

Właśnie musiałam kupić kolejne 4 bilety lotnicze. Już jestem chora na samą myśl. Nienawidzę latać. To męczące, upokarzające, nieprzyjemne i drogie. I zabiera tyyyle czasu :| Gdybym nie mieszkała na wyspie przesiedlałabym się na szybkie pociągi, punktualniejsze, wygodniejsze, tańsze.

Odpowiedz
poleczka 2010-09-17 o godz. 03:15
0

ladybird7 napisał(a):
Nie, Manchester, ale ostatnio lecialam z Londynu i nic nie powiedzieli I teraz za kazdym razem to juz jest loteria, bo jak maz wezmie laptopa w torbie na ramie i jeszcze bedzie mial mala torbe bodreczna to czy jedno bedzie musial upychac do drugiego???
Tak! Mialam taka sytuacje w lipcu na lotnisku Heathrow. Na poczatku stanelam jak ta sierota i nie wiedzialam co robic, bo torba podreczne zapakowana po brzegi, a oni mi kaza do niej wsadzic torbe z laptopem :/ Bardzo sie ucieszylam, jak sie domyslacie. Upchalam to jakos, stalam w kolejce do bramek z otwarta torba i wystajaca zawartoscia :/ Po czym za bramka moglam spokojnie z powrotem podzielic bagaz na 2 czesci. Nie wiem czemu to ma sluzyc. Zupelnie rozumiem i zgadzam sie z restrykcjami dotyczacymi wnoszenia plynow, zelow i potencjalnie niebezpiecznych rzeczy typu pilnik na poklad, ale w tym przypadku chodzilo im chyba o usprawnienie kontroli. Tylko ze nie bardzo wyszlo, bo musieli moja nieszczesna torbe skanowac z trzech stron:/

Co do tematu, czyli odszkodowan, to pluje sobie w brode, ze o nie nie wystapilam podczas mojej wiosennej przygody. Obiecalam sobie ze juz nastepnym razem to na pewno. Zamiast leciec trasa Vancouver-Montreal-Paryz (ok. 14h), lecialam 48h trasa Vancouver-Montreal-Halifax-Londyn-Paryz. W "rekompensacie" otrzymalam loty w klasie executive i okazalo sie ze to jeden z pierwszych lotow nowym samolotem, z nowatorskim wyposazeniem biznes-klasy i na moim stanowisku nie dziala wcale elektryka. Przesadzono mnie na zepsuty fotel (w ogole nie bylo regulacji oparcia, a to byl osmiogodzinny lot), przy ktorym jednak dzialal ekran i swiatlo, wiec moglam czytac i ogladac. Powiedziano jednak, ze w tym fotelu nie moge zostac w czasie ladowania. Kiedy poczulam sie spiaca, chcialam wrocic do "siebie", rozlozyc sie i odpoczac. ale tam juz siedzial inny pan, ktoremu... super-hiper-nowoczesny fotel, rozlozony calkiem na plasko, za zadne skarby nie chcial wrocic do normalnej pozycji... Ja ladowalam na tym zepsutym i juz nikt nic na ten temat nie powiedzial. Takie przygody z AirCanada :/ Wybaczcie ze tak dlugo, ale ulzylam sobie ;) Dopinguje starania o odszkodowania!

Odpowiedz
ladybird7 2010-09-17 o godz. 02:19
0

Nadobra sprawe to mozna nawet kogos dzgnac kolczykiem, albo udusic kogos paskiem od spodni - wszystko jest mozliwe

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-09-17 o godz. 02:16
0

a najsmieszniejsze jest to, ze linia lotnicza tak naprawde nie ma nic wspolnego z bagazem.
w odprawie, w wiekszosci pracuja ludzie zatrudnieni przez spolki tworzone przez lotniska, potem bagaz idzie do sortowni, gdzie tez pracuja ludzie zatrudnieni przez lotniska itd, itp.

z ciekawszych doswiadczen, to na jednym lotnisku mi kazali wyrzucic 1 zapalniczke, bo mialam dwie :o

lecialam z takim metalowym skladanym stojakiem rano z wawy do gdanska i w wawie bez problemu, wzielam go na poklad.
kilka godzin pozniej w gdansku nie chcieli mnie z nim wypuscic, bo "moze Pani tymkogos dzgnac"

no i z tymi plynami. lecialam w swiat przez wieden, kazali wyrzucic butelke coli 0,5 litrowej przy wejsciu A54.
wracalam za 2 tygodnie i mialam ze soba bultelke coli 0,5 litrowej i wychodzilismy z samolotu dokladnie przez wejscie A54.

Odpowiedz
Gość 2010-09-17 o godz. 00:15
0

No, Manchester też w Anglii. Ale oni tam zaostrzają przepisy po każdym ataku/ groźbie ataku terrorystycznego, potem troszeczkę jest lżej.

Ja na szczęście latam najczęściej na bliskiej trasie polsko - niemieckiej, tu tego problemu nie ma. Najczęściej na pokład zabieram małą walizkę, laptopa i jeszcze torebkę i wszystko jest OK.

Może moderatorka zmieni temat na jakiś bardziej ogólny? Bo od odszkodowania to już zeszło hoho... :)

Odpowiedz
ladybird7 2010-09-17 o godz. 00:00
0

aniasz napisał(a):A to był Londyn?
Nie, Manchester, ale ostatnio lecialam z Londynu i nic nie powiedzieli I teraz za kazdym razem to juz jest loteria, bo jak maz wezmie laptopa w torbie na ramie i jeszcze bedzie mial mala torbe bodreczna to czy jedno bedzie musial upychac do drugiego???

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 23:57
0

A to był Londyn?

Odpowiedz
ladybird7 2010-09-16 o godz. 23:46
0

Mi tez sie wydaje ze co lotnisko to inne obyczaje. Raz jak lecialam to musialam torebke wcisnac do bagazu podrecznego bo moge wejsc tylko z jedna torba Dla mnie to bylo bez sensu zwlaszcza ze nigdzie sie juz potem z tym nie spotkalam.

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 23:39
0

Może perfumy były większe niż 100 ml (choć mniejsze niż litr)? ;)

Reguła jest, ale głupia jak but - 1 litr różnych substancji podobno starczy do skonstruowania bomby, więc z bezpieczeństwem toto ma niewiele wspólnego, za to z utrudnianiem ludziom życia - i owszem. Aż sama się dziwię że jeszcze nie mamy na rynku kosmetycznym boomu na opakowania 100 ml.

A z anegdot związanych z tą zasadą to przypomina mi się jak w styczniu wracałam z Frankfurtu do Warszawy po miesiącu podróżowania. Zaliczyliśmy w tym czasie łącznie 8 lotów rozpoczynających się lub kończących w Europie, co oznacza że w/w reguła nas obowiązywała. Za każdym razem miałam w plastikowej torebce podstawowe kosmetyki, w tym pastę do zębów opróżnioną do połowy (a potem coraz bardziej), której opakowanie miało 125 ml. Ale że było zgniecione, no to wyglądało na mniejsze. Nigdzie nikt mi nie zarzucił aż...
przy tym ostatnim locie, pewien niemiecki urzędnik przy kontroli bagażu stwierdził z oburzeniem że postępuję wbrew przepisom i kazał mi tę pustą już prawie zupełnie tubkę wyrzucić. Eh, co kraj to obyczaj :D

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 22:49
0

Masz racje Aniasz, sorki pomylilam sie.
Przypomnialo mi sie, jak mialam blyszczyk raz i musialam go wywalic.
Innym razem dostalam specjana torebke (taka do zywnosci z zipem, czy jak sie to nazywa), wlasnie od pani sprawdzajacej bagaz podreczny i moglam wszystko przewiezc.

I od niej dowiedzialam sie, ze wszystkie te produkty (czminki blyszczyki ect) moga byc przewozone w specjalnej torebeczce plastikowej z zipem.
I odtad takowa ze soba posiadam.

Ale chyba nie ma reguly.
Zakupilam ostatnio perfumy. Lecialam tranzytem z przesiadka w Paryzu. I w Paryzu chcieli mi zabrac te perfumy, mimo tego, ze mialam faktury z poprzedniego lotniska. I specjane opakowanie
Na szczescie (po awanturze, cofnieciu sie do strefy) nabylam ta specjana torebeczke (najwidoczniej musiala miec logo tego lotnisna :/ ) i pozwolono mi je wniesc na poklad.
Perfumy nie byly wielkosi 1 litr ;)
Wiec w sumie reguly nie ma.
Lepiej nie miec w torebce kosmetykow i juz.

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 22:16
0

Kirka napisał(a):Przypominam, ze ciagle, wlasciwie wszedzie nie mozna przewozic w bagazu podrecznym plynow!
blyszczyki do ust out, szminka twarda moze zostac.
Woda, perfumy, pasta do zebow, podklad w plynie - wsio do walizki!!!
Nieprawda. Możesz przewozić każdy kosmetyk w bagażu podręcznym, jeśli tylko opakowanie nie przekracza 100ml i łącznie masz ich mniej niż 1 litr. I dotyczy to tylko krajów UE.

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 22:02
0

nie, ;) mozesz zaryzykowac, ze ktos ci paluchy do kremu wlozy ;) ja bym zaryzykowala, ale nie bralabym najlepszych kremow.
A szampon lepiej kupic na miejscu, (ew wziasc w saszetce) po co sobie miejsce w bagazu ograniczac?

Ale powaznie, moja rada: jesli macie te twarde walizki, to lepiej ich nie zamykac na zamek szyfrowy, ino zakupic taki pas z szyfrem.
Jezeli beda chcieli zajrzec do twojej walizki, to rozetna pas a nie rozwala lomem walizke.
A pas dostaniesz nowy.

Przypominam, ze ciagle, wlasciwie wszedzie nie mozna przewozic w bagazu podrecznym plynow!
blyszczyki do ust out, szminka twarda moze zostac.
Woda, perfumy, pasta do zebow, podklad w plynie - wsio do walizki!!!

Odpowiedz
ladybird7 2010-09-16 o godz. 21:51
0

Kirka napisał(a):Teraz to w stanach jest najfajniej z walizkami lol
Moga ci rozwalic dokumentnie walizke, wyrzucic kremy, pasty do zebow, wylac perfumy (badz ukrasc) a ty nic nie mozesz im zrobic, bo sie powolyja na swoje antyterrorystyczne prawo lol

Wlasnie mojemu koledze rozwalili walizke samsonite (pieekna, wypasiona i odporna na wstrzasy przy rzucaniu z 2 pietra), niestety na lom nie byla odporna.
Czyli jedziesz do USA na urlopi owszem mozesz sobie zabrac ciuchy ale kosmetyki to juz u nich trzeba kupic??

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 21:41
0

Teraz to w stanach jest najfajniej z walizkami lol
Moga ci rozwalic dokumentnie walizke, wyrzucic kremy, pasty do zebow, wylac perfumy (badz ukrasc) a ty nic nie mozesz im zrobic, bo sie powolyja na swoje antyterrorystyczne prawo lol

Wlasnie mojemu koledze rozwalili walizke samsonite (pieekna, wypasiona i odporna na wstrzasy przy rzucaniu z 2 pietra), niestety na lom nie byla odporna.

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 20:56
0

Ajka napisał(a):dobbi napisał(a):Ajka napisał(a): Moge Ci poradzic aby nastepnym razem na rejs z lotem wziasc jakas zepsuta walizke i ja reklamowac z jakas wysoka wartoscia. To dziala, po 30 dniach masz kase, twoja wartosc podmniejszona o 10% wartosci za kazdy rok uzywania.
Ajka, ja sie odnosze do tego
btw: nie ma sie co wybielac 8)
Jak napisalam:

Ajka napisał(a):No ale widocznie wyludzam pieniadze od linii lotniczych i znana jestem z tego Cool
te czerne oksy w awatarze Cie zdradzaja 8)

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 20:33
0

dobbi napisał(a):Ajka napisał(a): Moge Ci poradzic aby nastepnym razem na rejs z lotem wziasc jakas zepsuta walizke i ja reklamowac z jakas wysoka wartoscia. To dziala, po 30 dniach masz kase, twoja wartosc podmniejszona o 10% wartosci za kazdy rok uzywania.
Ajka, ja sie odnosze do tego
btw: nie ma sie co wybielac 8)
Jak napisalam:

Ajka napisał(a):No ale widocznie wyludzam pieniadze od linii lotniczych i znana jestem z tego Cool

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 20:33
0

Walizki to niszcza KAZDE linie lotnicze. Moje jak wytrzymaja dwa lata to cud, takich z dziurami wielkosci piesci odebralam juz pare. W zyciu zadnego odszkodowania nie dostalam, bo sie nie staralam, ale obiecalam sobie, ze nastepnym razem zrobie awanture.
Wystarczy posiedziec na lotnisku (dowolnym, ale najlepsze do tego jest we Frankfurcie) i poobserwowac jak delikatnie sie obchodzi z naszym bagazem. Lot z wysokosci dwoch metrow to norma.

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 20:11
0

Ajka napisał(a):
Duzo latam, w rozne miejsca na swiecie ale tylko u nas czlowiek czuje sie jak by wszystkim przeszkadzal.
Ja do tej pory jesli chodzi o LOT to tylko przygode mialam w Stanach (odszkodowanie nie otrzymalam, tzn przyznane, ale poczta polska dala ciala).
Co do traktowania to o wile gorzej czuje sie w Wiedniu

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 20:09
0

Ajka napisał(a): Moge Ci poradzic aby nastepnym razem na rejs z lotem wziasc jakas zepsuta walizke i ja reklamowac z jakas wysoka wartoscia. To dziala, po 30 dniach masz kase, twoja wartosc podmniejszona o 10% wartosci za kazdy rok uzywania.
Ajka, ja sie odnosze do tego
btw: nie ma sie co wybielac 8)

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 20:01
0

Nie sadze, bo oni mi to naprawde zniszczyli. I oni tez to wiedza.

A ze wyplacili wiecej niz sie spodziewalam (sami oszacowali straty) to juz prosze nie oczekujcie ode mnie, ze bede leciala i zwracala czesc bo naprawa byla tansza.

No ale widocznie wyludzam pieniadze od linii lotniczych i znana jestem z tego 8)

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 19:45
0

tak czy siak, to sie nazywa chyba wyludzenie czy cos....

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 19:26
0

olaro napisał(a):Ajka napisał(a): Moge Ci poradzic aby nastepnym razem na rejs z lotem wziasc jakas zepsuta walizke i ja reklamowac z jakas wysoka wartoscia. To dziala, po 30 dniach masz kase, twoja wartosc podmniejszona o 10% wartosci za kazdy rok uzywania.

Wiem, wiem tez mnie taki zachowanie przyprawialo o niesmak. Ale po regularnych lotach z LOTem i kontaktoach z obsluga PPL w Warszawie. Gdzie wyegzekwowanie tego co mi sie nalezy graniczy z cudem, gdzie pasazerowie w 30 stopniowym upale przewozeni sa jak bydlo w napakowanych do granic mozliwosci autobusach i wiele, wiele jeszcze moglabym opowiadac, pozbawilo mnie zludzen. Dodam tylko, ze moja walizka i wozek dziecka po kazdym locie wyglada coraz gorzej. Jak juz raz reklamowalam to wszystko to chcialam dostac rekompensate za utracona wartosc np. przy sprzedazy wozka. I zaplacili.

Duzo latam, w rozne miejsca na swiecie ale tylko u nas czlowiek czuje sie jak by wszystkim przeszkadzal.

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 18:04
0

Ajka napisał(a): Moge Ci poradzic aby nastepnym razem na rejs z lotem wziasc jakas zepsuta walizke i ja reklamowac z jakas wysoka wartoscia. To dziala, po 30 dniach masz kase, twoja wartosc podmniejszona o 10% wartosci za kazdy rok uzywania.
Latam tylko z podręcznym bo obsługa bagażu na Okęciu jest tak cudna 40 minut to minimum żeby odebrać walizkę.

Odpowiedz
Alma_ 2010-09-16 o godz. 17:50
0

A co z reklamacją do linii, która nie ma przedstawicielstwa w Polsce?
Gdzie się zwrócić ze skargą, wiecie może?

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 15:58
0

Ajka napisał(a): Moge Ci poradzic aby nastepnym razem na rejs z lotem wziasc jakas zepsuta walizke i ja reklamowac z jakas wysoka wartoscia. To dziala, po 30 dniach masz kase, twoja wartosc podmniejszona o 10% wartosci za kazdy rok uzywania.
ZOMO czywa i zawsze może Was podkablować :lizak:

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 15:46
0

Ajka napisał(a): Moge Ci poradzic aby nastepnym razem na rejs z lotem wziasc jakas zepsuta walizke i ja reklamowac z jakas wysoka wartoscia. To dziala, po 30 dniach masz kase, twoja wartosc podmniejszona o 10% wartosci za kazdy rok uzywania.

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 15:44
0

aniasz napisał(a):Postanowiłam tym razem upomnieć się o swoje, zwłaszcza że LOT pięknie chwali się swoją polityką odszkodowania dla pasażerów przy stanowiskach odpraw i aż wstyd zachować się jej wbrew.


Nie maja wyjscia, Urzad Lotnictwa Cywilnego wymaga :)

o odszkodowanie mozesz sie zglosic bezposrednio do linii lotniczej, pisemnie, MUSZA ci odpowiedziec. Jesli nie zgadzasz sie z ich decyzja mozesz napisac bezposrednio, juz jako skarge na danego przewoznika, do
Urzedu Lotnictwa Cywilnego,

polecam tez zakladke PRAWA PASAZERA
http://www.ulc.gov.pl

Odpowiedz
Gość 2010-09-16 o godz. 03:18
0

Za kazdym razem jak mam wracac lotem to oblewa mnie zimny pot "co bedzie teraz?". Juz kilka razy zdazylo mi sie miec taki esytuacje jak ty i nic z tym nie robilismy. Bo po pierwsze nie zwracasz sie do lotu o odszkodowanie tylko do inspektoratu lotnictwa czy jakos ta i nie masz zadnej gwarancji, ze to sie uda.

No ale jakis czas temu moj maz mial sytuacje: wsiadl w samolot w Moskwie, przy pasie startowym stali 3 godziny (nawet jedzenie dostali), pozniej zostali poinformowani, ze minal czas pracy pilota i lot jest odwolany, wiec w te pedy do terminala i odprawa na nastepny samolot. Koniec koncow samolot odlecial z opoznieniem 3 godzinnym, to spowodowalo, ze samolot do Gdanska odlecial bez mojego meza. Wiec jest godzina 1 w nocy a oni zaczynaja organizowac hotel, transport itp. Minela kolejna godzina i dalej siedzana lotnisku bo wg. obslugi nie ma miejsca w Mariocie naprzeciwko. W ktoryms momencie moj maz powiedzial, ze daje im 30 minut na opuszczenie lotniska jak nie idzie do Mariottu i przesle im fakture. Tak wiec przed godzina 3 rano trafil do hotelu. Wyslal im fakture dwa miesiace temu (do tego inspektoratu) i cisza.

Wiec nie wiem czy gra warta swieczki.... Moge Ci poradzic aby nastepnym razem na rejs z lotem wziasc jakas zepsuta walizke i ja reklamowac z jakas wysoka wartoscia. To dziala, po 30 dniach masz kase, twoja wartosc podmniejszona o 10% wartosci za kazdy rok uzywania.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie