• Podwawelska odsłony: 2515

    Pies w pociągu

    Nosz kułwa jakem kiełbasa to nerwa mam jak stąd do Szczecina samego
    Jak co roku, z urlopu wracałam pociągiem ponieważ reszta rodziny została jeszcze do września nad morzem. Miałam fajną miejscówkę i fajnych ludzi w przedziale i jedno wolne miejsce obok mnie....do czasu. W Gdańsku wsiadła kobieta z psem (nie mam nic do psów ani innych zwierząt). Wszystko byłoby ok gdyby nie fakt, iż:
    - pies śmierdział (a taki był ładny amerykański)
    - ona cały czas go całowała
    - leżał u niej na kolanach, ale albo dupą albo pyskiem leżał na moim prawym udzie i nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie jego cieknący pysk oraz strach kiedy na mnie naleje bo przez całą podróż nigdzie z nim nie wychodziła za potrzebą :(
    -okno "pozwalała" otwierać tylko troszkę i na krótko

    Rozumiem, że można podróżować z pupilem ale do kurwy nędzy tak, aby inni towarzysze drogi nie musieli wąchać jego śmierdzącej paszczy i wysłuchiwać jej dziumdziania do niego okraszonego soczystymi kułwa pocałunkami.

    Odpowiedzi (23)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-02-07, 02:26:19
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Shannen 2010-02-07 o godz. 02:26
0

Nabla napisał(a):
O, a jest taka opcja, żeby się nie zgodzić na wrzeszczące, śmierdzące i śliniące się na współpasażerów dzieci?

Jeszcze mi się nie zdarzyło trafić na uciążliwego psa w pociągu. A na małych ludzi i owszem
Nie wiem jak teraz jest, ale byly w pociagach wydzielone przedzialy dla matek z dzieckiem :| .

Jadac na zajecia do Krakowa, jechala ze mna matka z dzieckiem, ktore zaczynalo chodzic i umialo sygnalizowac, ze mu sie chce. Co zrobila mamusia jak dziecko powiedzialo, ze chce? Wyciagnela w przedziale nocnik i posadzila na nim dziecko . W sumie nie dziwie sie, ze nie chciala skorzystac z zasyfionej toalety w pociagu, gdzie podloga sie az kleila, bo ktos nie umial trafic do wc Z drugiej strony nie jest fajnie i nie kazdy musi wdychac "zapachy" ktore dziecko sadzi w nocnik

Odpowiedz
Famelia 2010-02-06 o godz. 19:04
0

Ja rzadko jeżdżę ze swoim psem. Jeżeli już jest wykąpany i w kagańcu - choć jeżeli współpasażerowie nie mają zastrzeżeń - ściągam jej kaganiec. Grzecznie leży na podłodze w przejściu, a jak ktoś chce przejść - wchodzi do przedziału. Natomiast często zdarzy się ktoś, komu bardzo nie pasuje taki współpasażer (osoba starsza) która oburzona jest, że nikt jej nie powiedział, że będzie jechać Z PSEM. Na to ja zawsze ze stoickim spokojem odpowiadam, że również niestety nie byłam uprzedzona o tym, że będę z panią/panem jechała. Przeważnie pomaga.

Gdyby był przedział przeznaczony dla ewentualnych zwierząt byłoby łatwiej. Ale nie ma. A my też czasem musimy się przemieścić. Zresztą dochodzę do wniosku, że niektórzy "w imię zasad" czepiają się przewożących zwierzęta. Moja siostra wioząca kota czy króliki w transporterze też wysłuchała swoje

Odpowiedz
DobraC 2010-02-06 o godz. 19:00
0

Alma_ napisał(a):Nabla, też o tym myślałam - w pociągu, autobusie i jeszcze paru innych miejscach publicznych... Ale to pewnie ja jestem dziwna
albo niedostosowana spolecznie :lizak: - przynajmniej ja sobie tak to tlumacze bo mam czasem podobne odczucia :lol. a co bardziej mnie przeraza - dobrze mi z tym 8)

Odpowiedz
Podwawelska 2010-02-06 o godz. 18:55
0

Nabla napisał(a):pasza1303 napisał(a):Nie zazdroszczę takie sytuacji, to fakt. Choć sam mam niezłe bydle i czasem z nim gdzieś jadę. Ale kiedyś konduktor powiedział mi, że żeby wsiąść do przedziału z psem trzeba mieć zgodę tych, co już siedzą w środku. I można się w skrajnym przypadku nie zgodzić, wywinąć alergią czy czymś tam.


O, a jest taka opcja, żeby się nie zgodzić na wrzeszczące, śmierdzące i śliniące się na współpasażerów dzieci?

Jeszcze mi się nie zdarzyło trafić na uciążliwego psa w pociągu. A na małych ludzi i owszem
toś teraz przyprawiła pi...e uszy

Odpowiedz
Alma_ 2010-02-06 o godz. 08:35
0

Nabla, też o tym myślałam - w pociągu, autobusie i jeszcze paru innych miejscach publicznych... Ale to pewnie ja jestem dziwna

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-02-06 o godz. 08:17
0

pasza1303 napisał(a):Nie zazdroszczę takie sytuacji, to fakt. Choć sam mam niezłe bydle i czasem z nim gdzieś jadę. Ale kiedyś konduktor powiedział mi, że żeby wsiąść do przedziału z psem trzeba mieć zgodę tych, co już siedzą w środku. I można się w skrajnym przypadku nie zgodzić, wywinąć alergią czy czymś tam.


O, a jest taka opcja, żeby się nie zgodzić na wrzeszczące, śmierdzące i śliniące się na współpasażerów dzieci?

Jeszcze mi się nie zdarzyło trafić na uciążliwego psa w pociągu. A na małych ludzi i owszem

Odpowiedz
aneczek 2010-02-05 o godz. 05:10
0

Z tymi śmierdzącymi psami, to jest tak, że każdy pies ma swój "zapach", właściciele przyzwyczajają się do zapachu swoich czworonogów i go nie czują po prostu. Oczywiście są także inne przypadki, kiedy pies nie tylko śmierdzi psem, ale czymś innym ale wtedy, to właściciel także poczuje ;) Szkoda, że są tacy ludzie, którzy niezależnie z czym śmierdzącym będą jechali (chocby z wlasnymi majtasami), to i tak nie przyjdzie im do głowy, że innym może to przeszkadzac.

Odpowiedz
pasza1303 2010-02-05 o godz. 03:06
0

Widzę, że jesteś "zdecydowanie z Gdyni". Wiesz coś może o sklepie z artykułami do kuchni orientalnej? Może gdzieś jest jakiś specjalistyczny. Z Posen trudno wypatrzyć.

Co do psów, to Ci co jeżdżą bez mają zdecydowanie inne spojrzenie niż Ci, którzy jeżdżą z. Co nie zmienia faktu, że pies powinien być czysty nie tylko do pociągu.

Odpowiedz
Gatka 2010-02-05 o godz. 03:01
0

Coś mi się zdaje, że Ci co wożą czyste, pachnące i nieśliniące pieski zawsze stoją gdzieś z boczku bo ja też takich nie spotkałam ;) Co prawda ostatni kundel z którym jechałam spał na podłodze w przejściu ale panie nie wyglądały na szczęśliwe z tego powodu. Kagańca nie było ;)

Odpowiedz
pasza1303 2010-02-04 o godz. 02:12
0

"Skrajny przypadek" to już sobie każdy sam definiuje. Wystarczy powiedzieć, że się nie zgadzamy, żeby w przedziale był pies i git. Nie rozumiem tylko, czy obie Panie miałyście tylko straszne doświadczenia z psem w pociągu? Faktycznie, łatwo wtedy o (skrajnie) nieprzyjemne doznania, ale przecież ludzie wożą nie tylko śmierdzące i śliniące się "sabaki".

Pozdrawiam,

P.

Odpowiedz
Reklama
till 2010-02-04 o godz. 01:52
0

pasza1303 napisał(a):I można się w skrajnym przypadku nie zgodzić, wywinąć alergią czy czymś tam.
W skrajnym przypadku? A jak po prostu nie lubię, żeby cudzy pies ślinił mi się na stopy, to to też się zwie "skrajny przypadek"?

Btw. Za trzymanie nóg w miejscu siedzącym dla pasażerów płaci się karę. Za trzymanie tam cuchnącego psa pewnie też.

Odpowiedz
Podwawelska 2010-02-04 o godz. 01:41
0

pasza1303 napisał(a):- chcesz pobiegać nad morzem, to się trochę pomęcz...

aaaaaaa pies na plaży to już inna rozmowa , równie wqrwiająca jako ta sabaka w pociągu

Odpowiedz
pasza1303 2010-02-03 o godz. 22:30
0

Nie zazdroszczę takie sytuacji, to fakt. Choć sam mam niezłe bydle i czasem z nim gdzieś jadę. Ale kiedyś konduktor powiedział mi, że żeby wsiąść do przedziału z psem trzeba mieć zgodę tych, co już siedzą w środku. I można się w skrajnym przypadku nie zgodzić, wywinąć alergią czy czymś tam.

Ja bym się nie zdziwił. W końcu każdy chce jechać jak najwygodniej. Najwyżej (i tak już było kilka razy) zainstalowałbym się w korytarzu. No i OBOWIąZKOWY kaganiec. Bez tego to ani rusz. I choć mój Kwinto się nie bardzo ze swoim kagańcem lubią, to trudno - chcesz pobiegać nad morzem, to się trochę pomęcz...

Udanych podróży wszystkim, i ludziom, i psom.

Odpowiedz
Shannen 2010-02-02 o godz. 08:33
0

w sumie jesli kupuje sie bilet psu to powinny byc jakies prtzedzialy do tego przystosowane .

Jechalam kiedys pociagiem, w ktorym przewozony byl pies podobny do owczarka srodkowoazjatyckiego. Co prawda wlasciciel stal z psem na korytarzu, ale barykadowali przejscie do wc i do wagonu barowego - bo gdzie mieli sie podziac?? Do przedzialu nie mogli wejsc, bo pies sie nie miescil

Ja nie przejmowalabym sie tym, ze pani nie odpowiadalo otwarte okno, jesli pozostali by nie protestowali.

Odpowiedz
Gość 2010-01-31 o godz. 21:10
0

Podwawelska przyznaj balas sie o wlasne zycie , bo pies zapewne z miesozernych ;)

Nie zazdroszcze sytuacji.

Odpowiedz
kasiacleo 2010-01-31 o godz. 18:11
0

widocznie pani pomyślała, ze skoro zapłacila bilet za psa to wszystko moze...
ja bym chyba zwróciła uwage, gdyby mi przeszkadzało to że pieś siedzi na mnie czy coś w tym stylu :)

Odpowiedz
Podwawelska 2010-01-29 o godz. 22:53
0

DobraC napisał(a)::shock:

przyznam ze czasem sama jestem zla na siebie ze przejmuje sie swoim psem i jego "relacjami" z obcymi ;). bo inni maja to w odwloku i widac mozna z tym zyc.
wspolczuje. a zostawiania psa pod opieka to juz w ogole nie rozumiem.

jezdzilam z perla pociagiem. ale zrezygnowalismy jak tylko sie dalo bo bylam bardziej umeczona niz pies dbaniem o to by nikogo nie tracila, bo byla cicho, by nie przeszkadzala. poza tym zawsze sie pytalam czy pies nie bedzie przeszkadzal, nawet jak pociag byl z miejscowkami. i siadalam przy drzwiach.
frajerka ze mnie :)

podwawelska a jak reszta wspolpasazerow reagowala?
reszta albo spała, albo udawała, że czyta a kątem oka patrzyli i rechotali pod nosem z tej kwoki

Odpowiedz
DobraC 2010-01-29 o godz. 22:49
0

:o

przyznam ze czasem sama jestem zla na siebie ze przejmuje sie swoim psem i jego "relacjami" z obcymi ;). bo inni maja to w odwloku i widac mozna z tym zyc.
wspolczuje. a zostawiania psa pod opieka to juz w ogole nie rozumiem.

jezdzilam z perla pociagiem. ale zrezygnowalismy jak tylko sie dalo bo bylam bardziej umeczona niz pies dbaniem o to by nikogo nie tracila, bo byla cicho, by nie przeszkadzala. poza tym zawsze sie pytalam czy pies nie bedzie przeszkadzal, nawet jak pociag byl z miejscowkami. i siadalam przy drzwiach.
frajerka ze mnie :)

podwawelska a jak reszta wspolpasazerow reagowala?

Odpowiedz
Gość 2010-01-29 o godz. 22:48
0

Tiaaa... Kiedyś, jak jechałam pociągiem, ktoś wiózł ze sobą rottweilera, którego umiejscowił w korytarzu. Niby nic takiego, ale pies się położył, zastawił przejście i na dodatek był bez kagańca. Ja się bałam po prostu przejść koło niego, a konduktora wywiało i nie miałam komu uwagi zwrócić, bo nie namierzyłam właściciela.

Odpowiedz
Podwawelska 2010-01-29 o godz. 22:44
0

Martucha napisał(a):Podwawelska współczuję.
A nie dało rady zwrócić tej pani uwagi, że może piesek tak by zechciał na podłodze się położyć?
a i owszem z racji tego, że było duszno jak cholera to i pani słusznych własnie kształtów było z nim gorąco, wstawała z miejsca i szła na korytarz zostawiając pieska na swoim miejscu z prośbą aby nie pozwalać mu stamtąd złazić :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-29 o godz. 22:40
0

Podwawelska napisał(a):- pies śmierdział (a taki był ładny amerykański)

Odpowiedz
dr_chaos 2010-01-29 o godz. 22:30
0

Aż mi się ciśnienie podniosło, ja to czytałam, bo miałam niedawno identyczną sytuację. Kobieta słusznych kształtów wsiadła z pieskiem, niby nic nadzwyczajnego bo właściciele pupilków zazwyczaj sadzają psy pod swoimi nogami albo po prostu w przejściu. Ale przecież nie mogło być tak pięknie, skoro miejsce obok mnie było wolne Najpierw sama się usadowiła zajmując 1,5 siedzenia - wtedy już siedziałam na szybie, bo nienawidzę kontaktu dotykowego z obcymi. Najlepsze zaczęło się dopiero, gdy stwierdziła, że jej psinka boi się i ona musi go na kolanach trzymać. Oczywiście nie muszę pisać, że najpierw pies został posadzony dupą w moja stronę, o potem zapadł się pomiędzy mnie a tą kobietę, no żesz kurwa, wysiadłam po godzinie cała ujebana kundlową sierścią - ale przynajmniej po takich akcjach powoli uczę się asertywności.

Odpowiedz
Gość 2010-01-29 o godz. 22:30
0

Podwawelska współczuję.
A nie dało rady zwrócić tej pani uwagi, że może piesek tak by zechciał na podłodze się położyć?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie