-
Anna! odsłony: 2899
Moja kotka :)
Oto Tuśka :)
Ma już 10 miesięcy i jest przecudowna :)
Wzięłam ją jak miała 2 m-ce, trochę chorowała na początku (jakieś zapalenie uszek) ale wszystko skończyło się dobrze :)
Weterynarz niekoniecznie jest winien. Grzybica w postaci rozwiniętej, przy dużych zmianach, jest łatwa do zauważenia, ale małe zmiany można przeoczyć, szczególnie jeśli są pod futrem. A już zupełnie nie do stwierdzenia "na oko" jest obecność zarodników.
Grzybica atakuje chętniej organizmy osłabione, nie jest tak, że każdy kot, który miał kontakt z zarodnikami grzybicy musi na nią zachorować.
Na początku listopada zeszłego roku trafił do mnie miot 4 kotek - Panien Prażanek, na oko - poza kocim katarem - nic im nie dolegało. Po miesiącu u jednej z nich zauważyłam coś dziwnego na jej nosie, w pierwszym momencie weterynarz stwierdził, że to malasezja. Jednak kilka dni później zauważyłam zmiany na pozostałych kotkach, okazało się, że 3 z nich mają grzybicę, a jedna infekcję mieszaną - malasezja + grzybica.
Kotki były izolowane w łazience, starałam się zachować maksimum bezpieczeństwa i nie zarazić pozostałych futer, ale się nie udało. Grzybica opuściła łazienkę - na mnie i moim mężu prawdopodobnie. W tym momencie miałam w mieszkaniu jeszcze 6 innych kotów. 3 z nich zachorowały, na szczęście zmiany nie były duże - Malucci miał 1 na wardze, Blusia 1 ukrytą w futrze (nie do zauważenia, wyczułam ją palcami w trakcie głaskania), Szajbus 1 na wardze. 3 pozostałe (Onet, Inka i Narcyz) nie zachorowały. Wszystkie koty zostały zaszczepione 2 razy szczepionkę przeciwgrzybiczną. Chore były leczone. Szajbus w trakcie leczenia pojechał do dagjes, gdzie był już inny kot - nie zaraził go.
Grzybicę na Prażankach i na sobie leczyłam długo, bo opornie to szło. Na szczęście od końca marca jest już po wszystkim.
Mieszkanie wysprzątałam, poprałam legowiska etc. Z tym, że to było normalne sprzątanie, a nie żadne wielkie odkażanie.
W maju trafił do mnie miot 5 małych kotków z lekkim kocim katarem. Teoretycznie istniało ryzyko, że jakieś zarodniki mam jeszcze w mieszkaniu - ale żaden z tych kotów nie zachorował.
Gwarancji, że przy kolejnym kocie problem się nie powtórzy nikt Ci chyba nie da - ale ja bym też nie demonizowała ryzyka.
dawno mnie w tym wątku nie było - bo też dużo się działo:
Tuśka od Leosia dostała grzybicy (po miesiącu Leosia u mnie w domu)- wet stwierdził że choroba musiała być ukryta (??) w pazurach i dlatego on jej nie dostrzegl (czy to możliwe?) - także jak pewnego pięknego ranka się obudziłam i zobaczyłam że moja Tuśka nie ma na calej mordce sierści - i to się stało w niecałe 24h - to się przeraziłam
Leosia wzięła kumpela - i ma do go dziś - Tuśka wyzdrowiała po ... pół roku ( grzybica wstrętna jest - i mnie dopadła też :bad: )
P.S. Leoś do dziś nie ma śladu tej choroby #/
A ja chcę drugiego kota! - Tylko jaką mam gwarancję że sytuacja się nie powtórzy???
Bo ja tu najbardziej winię weta- że nie dokładnie obejrzał, nie zobaczył, nie pomógł....
Jaki rozkoszny podwojny widok :D Gratuluje nowego domownika!
Odpowiedz
Tuśka przeżyje ;) daj jej trochę czasu :)
PS śliczny ten Twój nowy lokator :)
Anna, cierpliwość to jedyne to Ci mogę doradzić. My z siostrą, jak przytargałyśmy do domu małego kociaka, to stary domownik też się tak zachowywał. Trwało to chyba z tydzień a potem to świata poza sobą nie widziały :) Tak więc głowa do góry, u Ciebie też tak będzie :)
Oba koty prześliczne, a tego malucha to bym Ci z chęcią porwała
Anna! co do relacji pomiędzy Twoimi kociakami, to niestety nie jestem w stanie pomóc
Ale nowy lokatro jest przesliczny!!! Z każdym razem jak widzę takie cudo, nabieram chęci do posiadania nowego współlokatora :)
Leoś mieszka w pokoju sam. Załatwia się do kuwetki, apetyt ma nieziemski i mruczy jak traktorek :).
Tuśka za to okupuje przed drzwiami i chyba mnie znienawidziła. Podchodzi - jeśli już- drapie mnie, gryzie, nie da się wziąć na ręce ani nawet pogłaskać. Ciężko mi.... Ile to może potrwać?
Anna! napisał(a):Vilemo napisał(a):przez pierwsze 2-3 dni powinnas je raczej izolowac, zeby maly mogl sie zadomowic, a rezydentka oswoic z nowym zapachem
Czyli w grę wchodzi siedzenie kotów w osobnych pokojach? Jak będę wychodzic z domu to też mam je zamykać osobno?
no ja bym tak przez pierwsze 2-3 dni robila ;)
Anna,
gratuluje slicznego kocurka :)
reakcja twojej kotki jest calkowicie normalna. przez pierwsze 2-3 dni powinnas je raczej izolowac, zeby maly mogl sie zadomowic, a rezydentka oswoic z nowym zapachem. pozniej mozesz zaczac je razem karmic i zapoznawac, ale zawsze pod twoim nadzorem. za pare dni twoja kotka powinna zaczac malego toleriowac, natomiast na przyazn trzeba bedzie chwile poczekac
rezydentka tez moze byc na ciebie smiertelnie obrazona, ale wierz mi przedzie jej i w krotce bedzie szczesliwa ze ma towarzysza do zabawy ;)
powodzenia :D
No i stało sie :)
Przytargałam do domu takie oto cudo - Leoś:
Byliśmy ju.z u weterynarza, kocurek jest zdrowy, odrobaczony, odpchlony.
Problem zaczął się w domu. Moja Tuśka się wściekła na widok nowego lokatora. Nawt mi sie nie daje teraz pogłaskać :( Fuka, prycha, zaczepia pazurem małego. A on biedny nie wyłazi spod stołu...
Mam nadzieję, że dojdą do porozumienia....
Piekna kicia, ma taką smukłą mordke, nie to co moje grubasy :D
Odpowiedz
Anna! napisał(a):
p.s. Mam wielką ochotę na drugiego kotka 8)
Super kocinka i super pomysl :)
Ja mam tez dwa (takie jak na awatarku). Dwa kociaki to znacznie wiecej zabawy i szalonych pomyslow. Patrzenie na nie, jak sie przytulaja i tluka to swietna rozrywka. Telewizor niepotrzebny :D Do tego nie sa samotne kiedy my jestesmy w pracy
Tuśka, fajna dziewczyna jest :D
Składam petycję zmienienia miejsca podawania posiłków. Jak to tak... przy kuwecie ;)
Anna! napisał(a):p.s. Mam wielką ochotę na drugiego kotka
Może chcesz dla odmiany kocurka... czarnego? 8)
Śliczna. Czarne koteczki są cudne. I w tej czerwonej obróżce wygląda wspaniale :)
Odpowiedz
Cudna :)
Taki wiedźmowy kot to też moje marzenie ;)
Świetną ma obróżkę - czy ona jest w kotki? :D
Podobne tematy