-
mojamj odsłony: 12861
Jechac czy nie jechac...?
Mam problem... moze blahy dylema ale dla mnie powazny...
zmarla babcia mojego narzeczonego i nie wiem czy wypada mi jechac na pogrzeb. Babci nie znalam, nigdy jej nie widzialam, nie mialam okazji poznac, dalsza rodzine mojego P. znam troche, ale wlasciwie tyle co z jakich rodzinnych wesel itp. Niby jestesmy oficjalna para, ale tak naprawde w rodzinie malo kto wie o naszych zareczynach... wiedza oczywiscie rodzice, rodzenstwo, takie blizsze osoby, ale jakiec ciotki i wujkowie itp. raczej nie, malo kto tez wie na razie ze na przyszly rok planujemy slub (jakos na razie nie mielismy ochoty sie tym chwalic), wiec tak naprawde w oczach sporej czesci daszej rodziny jestem po prostu dziewczyna z ktora P. byl na kilku weselach...
a pogrzeb to dla mnie taki moment kiedy rodzina laczy sie w bolu po stracie najblizszej osoby i obcy, ktorzy tego nie rozumieja nie sa im raczej wtedy potrzebni...
no i nie wiem co zrobic... P. powiedzial, ze to czy pojade zalezy ode mnie, on mnie nie bedzie przekonywal ani w jedna ani w druga strone, zrobie jak zechce...
a ja nie wiem...
co zrobilybyscie na moim miejscu??
mojamj napisał(a):ale chodzi tez o to ze po pierwsze w ogole nie znalam babci, nigdy jej nie widzialam... a po drugie to nie chodzi o to ze ja chce czy nie chce byc wtedy z narzeczonym, ze chce czy nie chce go wspierac tyko chodzi o to jakie podejscie ma jego rodzina...
Moim zdanie ani jedno ani drugie nie ma tu najmniejszego znaczenia.
A co do konsulatcji z odzicami, powtórzę za Dobrą: pożyjemy - zobaczymy. Ośmielę się stwierdzić że szybko Ci się znudzi i bokiem wyjdzie :)
I własnie chodzi i to że chcesz być wtedy z narzeczonym i go wspierać.
kaja napisał(a):Dokładnie o tym samym pomyślałam. Nie boisz się, że po waszym ślubie, rodzina twojego P powie: byli już tyle ze sobą, planowali ślub, a na pogrzeb babci nie przyjechała.
Na pogrzeb nie przychodzi tylko najbliższa rodzina, ale i znajomi, czasem prawie obcy ludzie. Nie trzeba mieć zaproszenia ani pozwolenia, przychodzi ten, kto chce i czuje, że powinien.
I chyba nikt o tobie źle nie pomyśli tylko dlatego, że będziesz obecna na pogrzebie.
Zgadzam się w zupełności. Nie obraź się, ale za bardzo kombinujesz i za dużo myślisz. Jeżeli masz wybór i czujesz, że powinnaś być przy narzeczonym w tej ważnej i bolesnej dla niego chwili, to jak najbardziej powinnaś jechać i nie przejmować się co sobie pomyślą inni, a zwłaszcza jego rodzice. I nie ma żadnego znaczenia, że babci nie znałaś osobiście, ale była kimś ważnym dla P. i to się liczy. Jesteście zaręczeni, jesteście prawie rodziną, więc wydaje mi się naturalne, że zaczynasz żyć nie tylko problemami i smutkami swojej rodziny ale i swojego narzeczonego. Będąc obecną dasz dowód, że nie zależy Ci tylko na P. bo się z nim dobrze bawisz na weselach i innych imprezach, ale że też pragniesz go wspierać w trudniejszych chwilach. To bardzo dojrzała postawa. Myśle, że i dla Twojego narzeczonego jest to ważne byś była przy nim, inaczej nie dałby Ci wyboru i po prostu by powiedział, że wolałby byś nie jechała. Więc się nie zastanawiaj już dłużej i jedź.
Mój Mąz był moim chłopakiem pół roku i na pogrzeb nigdy nie widzianej Cioci pojechał. Potem był na pogrzebie nieznanego mu Wujka i juz jako Mąż na pogrzebie mojej Babci.
Naturalna kolej rzeczy.....
ja bym pojechala. Zeby wspierac narzeczonego w trudnych chwilach.
a rodzina? prędzej pomysli ze jestes dobrą dziewczyną bo jestes z nim na dobre i na złe chwile niz ze jestes intruzem. wg mnie.
a to ze narzeczony dał Ci wybór - wiadomo pogrzeb jest to smutna uroczystosc i przeciez nikogo nie mozna zmusic do uczestnictwa .. i tym bardziej bym pojechala.
DobraC napisał(a):no jesli jest konserwatywna to ja bym sie raczej bala ze beda negatywnie komentowac moja nieobecnosc....
Dokładnie o tym samym pomyślałam. Nie boisz się, że po waszym ślubie, rodzina twojego P powie: byli już tyle ze sobą, planowali ślub, a na pogrzeb babci nie przyjechała.
Na pogrzeb nie przychodzi tylko najbliższa rodzina, ale i znajomi, czasem prawie obcy ludzie. Nie trzeba mieć zaproszenia ani pozwolenia, przychodzi ten, kto chce i czuje, że powinien.
I chyba nikt o tobie źle nie pomyśli tylko dlatego, że będziesz obecna na pogrzebie.
Ja tez Babci mojego meza nie poznalam,a na pogrzebie bylam.
I co ma do tego jego rodzina.Chyba jest dorosła osoba.
To,ze rodzina jest "zasadnicza i staroswiecka" nie oznacza chyba tego,ze bedzie komentowac Twoja ewentualna obecnosc na pogrzebie Jego babci.
Chyba nie potrzebnie skupiasz sie na innych rzeczach,zamiast potraktowac to w taki sposob,ze jest to ostatnie pozegnanie jak sadze bliskiej osoby Twojego narzeczonego.
mojamj napisał(a): jakie podejscie ma jego rodzina... jest bardzo zasadnicza, moze nawet troche staroswiecka
wiesz.. i z wlasnego doswiadczenia powiem ze nie demonizuj ;) nie znasz ich dobrze jeszcze (najwiecej chyba z opowiesci P. ale to trzeba zawsze z przymruzeniem oka"). Mi tez sie wiele rzeczy wydawalo, ze moi nie zaakceptuja, ze tesciowie beda mieli pretensje.. Tak naprawde im chodzi o nasze szczescie i czesto potrafia nas bardziej zaskoczyc niz myslimy..
no ale to lekko off topic ;)
Ja podtrzymuje - na Twoim miejscu nie wyobrazam sobie zeby moglo mnie nie byc na pogrzebie babci narzeczonego (no wyjatkiem choroba, etc)
mojamj.. chyba za bardzo kombinujesz.
i co z tego ze nie znalas babci, na Wasz slub tez przyjda osoby ktore zobaczysz po raz pierwszy 8)
a z tym konsultowaniem to uzyje znienawidzonego przeze mnie argumentu... "pozyjemy - zobaczymy" .. lol
a tak w ogole to chcesz jechac? czujesz potrzebe? Ty. Nie tesciowa, nie P. nie jego rodzina czy Twoja mama....
ale chodzi tez o to ze po pierwsze w ogole nie znalam babci, nigdy jej nie widzialam... a po drugie to nie chodzi o to ze ja chce czy nie chce byc wtedy z narzeczonym, ze chce czy nie chce go wspierac tyko chodzi o to jakie podejscie ma jego rodzina... jest bardzo zasadnicza, moze nawet troche staroswiecka i dla nich granice miedzy "chodzeniem ze soba", narzeczenstwem i malzenstwem sa naprawde bardzo wyrazne...
a pogrzeb babci to chyba nie najlepszy moment na oswiadczenie "tak zareczylismy sie, a za rok bierzemy slub"...
stad te moje watpliwosci... moze nie umiem tego wlasciwie wyrazic albo tylko wyolbrzymiam problem... moze...
a co do konsultacji z Mama to szczerze mowiac nie wyobrazam sobie, ze pewne decyje dotyczace tak nas jak i naszych rodzicow nie beda z nimi konsultowane
awangardo w stylu retro --> nie chodzi mi o konsultowanie wszytkiego, tylko tych waznych i istotnych takze dla rodzicow rzeczy i szczerze mowiac nie bede miala nic przeciwko temu jesli P. bedzie to robil
przeciez na pogrzebie też bedą osoby, ktore wiedzą, że jesteście po zareczynach
choć znam sytuacje, gdy chłopak co chwila miał inna narzeczoną ( oczywiscie data slubu wyznaczona och ech ta jedynia lol ) i dla nikogo zareczyny nie były niczym znaczącym, dopiero gdy z 16-tą wziął ślub rodzina zainetresowała się kobietą
jeśli jesteś kims takim to daj sobie spokoj, zostan w domu, jesli nie - nie wiem w czym tkwi problem
Trochę mnie dziwi podejście mojamj.
Gdybym tylko czuła, że mój facet chce, żebym pojechała i sama bym chciała, to tak bym zrobiła.
W obecnych czasach granice między dziewczyną, partnerką, oficjalną narzeczoną ( i co tam jeszcze da się wymyślić) i żoną bardzo się zacierają.
Jeśli jesteście razem, widziano Was również na uroczystościach rodzinnych, to znaczy,że stanowicie parę, a skoro planujecie ślub, to tym bardziej mozesz czuć sie uprawniona do wejscia 'do rodziny.'
Czy sam ślub aż tyle zmieni?
Gdybyście byli małżeństwem, to wahałabyś się, czy pojechać, czy nie?
mojamj napisał(a):nie.. ja chce zeby to P. zapytal swoja Mame, a nie ja...
a nie boisz sie, ze po slubie bedziesz narzekac, ze P. konsultuje wszytko z Mama?
Na pogrzebie mojej Babci byl moj wtedy narzeczony,a takze jego rodzice. Ponad miesiac pozniej na pogrzebie Babci mojego wtedy narzeczonego bylam ja,byli takze moi rodzice.
Nie wyobrazam sobie innej sytuacji.W tej chwili stalismy razem i sie wspieralismy.Byloby mi zle gdyby nie bylo go przy mnie.Skoro ludzie planuja wspolne zycie,kochaja sie to uwazam,ze powinni byc ze soba nie tylko w radosnych chwilach,w tych smutnych rowniez.
A co do jakis cioci i wujkow to za bardzo nie rozumiem tego problemu.
Przeciez nie macie chyba po 15 lat,zeby sie wstydzic czlonkow rodziny swojej "polowki" i przejmowac sie tym czy o cos beda pytac czy nie ...
no to teraz dopiero nie rozumiem.. dlaczego ma byc skrepowany? przeciez jestes jego narzeczona...
nie rozumiem... wspolne wyjscia, wizyty, predzej czy pozniej beda norma. a ja tam uwazam ze im predzej tym lepiej... tak jak napisala Patt - nie wazne kto wie ze jestescie razem...
P. zostawil decyzje Tobie, wiec nie konsultuj jej z tesciowa...
Alma_ --> problem w tym ze P. po prostu zostawil decyzje mnie... zaproponowa oczywiscie zebym jechal, ae tylko jesli bede chciala
Szynia--> wlasnie napisalam wczesniej ze po rozmowie z moja madra Mamunia porozmawiamy z Mama P. i zapytamy jej jak ona to widzi...
mysle, ze P. wie, ze go wspieram, nawet jak mnie nie ma blisko niego i mysle tez ze dobrze by bylo zebym byla przy nim w tym dniu, ale z drygiej strony nie chce abym, ja on, lub ktokolwiek inny byl skrepowany z powodu mojej obecnosci...
nigdy nie myślałam, że to może być problem...
myślę, że jechać...a że będą ploty? - przecież to normalne, że jesteś w ważnej chwili ze swoim przyszłym mężem...
dzieki za wszekie glosy wsparcia i rozsadku...
moze jeszcze porozmawiam z P., choc ciage mam watpliwosci czy wypada... jego rodzina jest strasznie zasadnicza i czuje ze beda ploty na maxa... nastwic sie na wscibskie pytania z pewnoscia bedziemy musieli...
jeszcze po rozmowie z moja Mamunia stwierdzilam ze moze P. powinien zadzwonic do swojej Mamy i zapytac jej co sadzi o mojej ewentuanej obecnosci...
Myślę, że powinnaś pojechać. W końcu jesteś jego narzeczoną (nieważne kto o tym wie) i powinnaś w takich chwilach być przy nim.
OdpowiedzJa bym pojechała. Skoro planujecie ślub, no to nie jesteś po prostu jego dziewczyną, ale narzeczoną.
Odpowiedz
A jak Twój narzeczony się na to zapatruje? Co on i co jego rodzice o tym sądzą?
Na pogrzebie mojego chrzestnego był obecny mój narzeczony (teraz mąż) oraz jego rodzice. Na inny pogrzebie w mojej rodzinie, również pojawił się narzeczony i to samotnie, bo ja nie mogłam tam wtedy być.
Ja bym pojechała, po pierwsze ze względu na P., bo może potrzebować Twojego wsparcia, a po drugie ze względu na szacunek dla jego bliskich.
Odpowiedz
mojamj napisał(a): pogrzeb to dla mnie taki moment kiedy rodzina laczy sie w bolu po stracie najblizszej osoby i obcy, ktorzy tego nie rozumieja nie sa im raczej wtedy potrzebni...
musilabys zobaczyc nasza stype 8)
z bolem to ona nie ma nic wspolnego.
jezeli narzeczony wyrazilby taka chec to ja bym jechala.
Podobne tematy