• Viola27 odsłony: 12656

    Teściowie - kontakt bardzo sporadyczny

    Właściwie nie mam z tym żadnego problemu ;) ale chciałabym zapytać Was o radę

    Nie wiem, czy tesciowie mnie lubią czy nie, trudno to wyczuć. Nasze stosunki zawsze były poprawne, ale z duzym dystansem (z obu stron). Ja byłam/jestem na dystans bo nigdy nie wyczułam z ich strony żadnej chęci zacieśnienia więzi.

    Jeszcze jak byliśmy parą i przychodziłam do domu mojego chłopaka, czasem mama wychodziła do mnie i zamieniałyśmy parę zdawkowych słów czasem nie. Przed ślubem zaprosili mnie może 2-3 razy na obiad swiąteczny. (mój chłopak bywał u mnie non stop i miał doskonały kontakt z moimi rodzicami, co było w dużej mierze także ich zasługą, bo po prostu się nim interesowali, pamiętali o jego sprawach, pytali, żartowali, itp)

    Po ślubie kontakty z teściami nie uległy żadnej zmianie. Na początku zaprosili nas (mnie i męża) ze 2-3 razy na niedzielny obiad, potem to były tylko spotkania świąteczne bądź z jakiś innych okazji np. dzień matki. Tesciowa czasem dzwoni do meża (gdy ten jest w pracy!) zapytać co słychać, do mnie tylko z jakiejś okazji bądź gdy mój mąż nie odbiera telefonu.

    Poza tym teściowie "kiszą się we własnym sosie" - nie mają żadnych znajomych, nikogo nie zapraszają, nigdzie razem nie bywają, nawet z rodziną nie utrzymują zbytnich kontaktów. Moi rodzice kilkakrotnie zapraszali ich na kolację - teściowa zawsze odmawiała.. Ja zapraszałam na swój urodzinowy tort - odmówiła.. Nie wiem czy swojemu synowi złozyła telefonicznie życzenia, bo żadnego osobistego kontaktu i prezentu nie było.

    Ja jestem teraz w ciązy, w 6 miesiącu. Dowiedzieli się o tym fakcie gdzieś na początku 2 miesiąca od mojego męża, który był u nich w mieszkaniu coś oddać. Oczywiście żadnej reakcji w stosunku do mnie.. Dopiero gdzieś po jakimś czasie przy jakiejś okazjonalnej rozmowie, pytanie "jak się czuję?".
    Nigdy nie pytaja jak sobie radzimy (również materialnie). Broń Boże nie chodzi mi o pieniądze od nich, tylko o takie zwykłe zainteresowanie rodziców dziećmi.

    Jest jeszcze jedna sprawa- małżeństwo teściów jest fatalne. Mój teść (o czym dowiedziałam się i przekonałam po ślubie, mąz wcześniej nic mi o tym nie mówił) bywa /teraz coraz cześciej/ człowiekiem wybuchowym, prostackim, niekulturalnym, aroganckim. Często skupia się to na teściowej. Bywa między nimi bardzo źle, tygodniami nie odzywają się do siebie.
    To co wiem teraz o teściu sprawia, że nie mam do niego żadnego szacunku..
    żal mi tesciowej, nie wiem dlaczego w tym tkwi... i jednoczesnie ukrywa to przed całym swiatem (oczywiście po każdej rozmowie z moim mężem o problemach małżeńskich teściów, teściowa zaznacza "nie mów nic Violi")

    Rozpisałam się ;)
    Moje pytanie brzmi - co byście zrobiły na moim miejscu? Czy mam jeździć do nich bez zaproszenia i odwiedzać (mąź nie "tęskni" za swoimi rodzicami i nie proponuje mi "chodź pojedziemy do nich"). Ale w końcu są to rodzice mojego męża.. Zostawić to tak jak jest? Nie zapraszają, nie jeździć...
    Prawdę mówiąc teraz jest mi najwygodniej hi hi :) niedziele spędzamy jak chcemy (nie na obiadkach u teściów) ;) i cieszę się, że nie muszę patrzeć na teścia (drże na samą myśl, że mój mąż mógł odziedziczyć jakieś jego cechy - na razie jest jego przeciwieństwem).
    Z kolei moja mama uważa, że jeśli oni żle robią, ja mogę zrobić inaczej, tzn. wyjść z inicjatywą, pojechać ,zawieźć im coś dobrego do jedzenia itp

    OK kończę ;) i czekam na rady

    Odpowiedzi (34)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-02-03, 12:17:03
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Viola27 2010-02-03 o godz. 12:17
0

Nie wiem, Dorcia, nei wydaje mi się. Już wczesniej nie widziałam miłości między teściami.
To chyba przyzwyczajenie, niewiara w to, że można inaczej żyć. I chyba strach przez meżem, przed jego reakcją, może przed zmianą życia??
I z tego co widzę, to największy jest strach przed ujawinieniem tej patologii na zewnątrz, pokazanie innym co się dzieje w tym domu, przed tym, że ludzie się dowiedzą i co sobie pomyslą!!
Przez wszystkie te lata nikt (oprócz dzieci) o tym nie wiedział. Psycholog oczywiście też wspomniał, że to dawało jeszcze większą siłę teściowi. Niestety to nie przemawia do teściowej... ani to, że w razie rozwodu potrzebni bedą świadkowie..

Odpowiedz
Gość 2010-02-03 o godz. 12:06
0

Viola27, to co robi Twoja teściowa to miłość, ślepa miłość... Z tego trzeba się wyleczyć jak z każdej innej choroby. To jest jak nałóg.

Odpowiedz
Viola27 2010-02-03 o godz. 12:04
0

Irisg_girl bardzo dziękuję za twój post.

Na szczęscie teściowa już chodzi do psychologa... Psycholg radził, żeby w końcu przestała ulegać, że to ona swoją łagodnością i podporządkowaniem nauczyła męża nie liczenia się z jej zdaniem...

Poza tym to wszystko, te groźby itd zostały zgłoszone na policję i teść o tym doskonale wie. Policja już się do niego zgłosiła, ale on sobie nic z tego nie robi i wszystkiego się wypiera. Nic a nic nie złagodziło to jego hardości...

Niestety myślę, że teściowa znów ulegnie. Mój mąż wprost jej mówi, że rozwód to jedyne wyjście, bo sprawy zaszły już tak daleko, że nie da się tak dalej żyć.
Ja ani tym bardziej moi rodzice możemy ją wspierać, pomagać, być przy niej, ale nie powiemy jej co ma robić!!!
Tak jak pisałam nawet jeśli zdecyduje się na rozwód to bedzie to horror.

Wiecie, straszne jest dla mnie jej słuchać. To co działo się w jej małżeństwie jest dla mnie szokiem, ale chyba jeszcze większym to, że gdy dla rozładowania emocji przechodzilśmy na jakieś inne tematy, ona zwyczajnie opowiadała "jak my z tadkiem jechaliśmy......" - jakby to co mówiła parę minut wczesniej nie miało miejsca i już o tym zapomniała...

Lub gdy pytala co ma robić, ja delikatnie zasugerowałam, ze pewnych czynów, pewnych rzeczy chyab nie da się zapomnieć i życ razem dalej ... ona od razu wzięła w obronę, że własnie trzeba tak robić, zapominać, wymazywać z pamięci, że ona zawsze tak robi i robiła, dzięki czemu jeszcze funkcjonuje. Wrecz z oburzeniem to do mnie powiedziała, jak to jak mogę mysleć inaczej. Wiec mniemam, że znów zapomni... do następnego razu.

Odpowiedz
Gość 2010-02-03 o godz. 10:50
0

Jeszcze jedno chciałam napisać. To, co teściowa przez wiele lat przeżywała w domu, to przemoc i molestowanie. Nie musi być to przemoc fizyczna. Postarajcie się ją namówić na wizytę u psychologa (darmową) w jednym z ośrodków pomocy rodzinie. Albo jeszcze lepiej, gdy po prostu mąż zadzwoni do takiego ośrodka, przedstawi pokrótce sprawę i od razu umówi teściową na odpowiednią godzinę (trzeba stawiać ją przed faktem dokonanym, bo się zapewne zbierałaby do telefonu przez dwa tygodnie). Dobry psycholog może bardzo dużo jej pomóc, wyjaśnić mechanizmy uzależnienia, wskazać, jak prawdopodobnie będą wyglądac jej myśli i wątpliwości w najbliższym czasie, powiedzieć, jakie ma prawa wobec męża, jak się może bronić.

A tak a propos. Groźby, które powodują, że się boicie o własne życie i zdrowie są karalne i podlegają postępowaniu prokuratury. Można spokojnie je zgłaszać na policję. I poinformować o fakcie zgłoszenia na policję teścia (lub postraszyć go czymś takim). To powinno dać mu trochę do myślenia.

Odpowiedz
Gość 2010-02-03 o godz. 10:40
0

Viola, wdech, wydech....
Spokojnie, sprawa jest bardzo świeża, każdy z Was - co zrozumiałe - podchodzi do problemu z wielkimi emocjami, każdy gorączkowo myśli, do głowy mu przychodzą przeróżne rozwiązania. Te rozwiązania niekoniecznie mogą być mądre i niekoniecznie mogą być "realizowalne" (mówię tu o pomyśle z Waszym mieszkaniem).

Masz szczęśliwą rodzinę, kochających rodziców, kochającego męża. Sama jesteś osobą wrażliwą (o czym świadczy chociażby fakt, że dużo wcześniej założylaś ten wątek). Oczekujesz dziecka, remontujecie Wasze pierwsze mieszkanie, w którym chcieliście samodzielnie zamieszkać. To było Wasze marzenie. Ładne i dobre marzenie, nie ma powodu,że nie chcesz z niego rezygnować. To naturalne...

Teściowa doszła do skraju swojej wytrzymałości, skoro zdecydowała się na tak drastyczny krok, jak ucieczka z domu i wyjawienie światu wszystkiego złego, co w jej zyciu się dzieje. Zwróciła się do swojego syna, którego prawdopodobnie postrzega jako swoje oparcie - i do Was, o kórych zapewne wie, że jesteście kochającymi się, pełnymi ciepła i emaptii ludźmi. Zapewne jeśli Twoje emocje opadną nieco, poczujesz trochę dumy, że to właśnie u Was, nie u reszty rodziny, mama Twojego męża szukała pomocy. No i teraz tak: Pomysł z mieszkaniem w Waszym remontowanym mieszkaniu powstał "na świeżo". Masz pełne prawo wytłumaczyć najpierw mężowi, a potem z mężem wspólnie teściowej, że mieszkanie jej w Waszym mieszkaniu, a Wasze pozostanie u Twoich rodziców nie wchodzi w grę. Viola, argumenty, które przedstawiłaś, dotrą zapewne i do męża i do teściowej. Sa bardzo rzeczowe, ważne tylko, by w rozmowie emocje nie wzięły góry nad tymi racjonalnymi powodami.

Oprócz sprawy "Waszego mieszkania" pozostaje jednak jeszcze jedna, daleko bardziej poważna kwestia. Znasz swoją teściową, wiesz, ile wysiłku musiało ją kosztować wytrzymanie tylu lat. Podjęła ważną decyzję. Prawdopodobnie coś pękło na tyle, że powiedziała "basta". Dobrze, że ma wśród siebie serdecznych ludzi. Już bez emocji spowodowanych mieszkaniem oraz żalem, że mieliście w spokoju oczekiwać narodzin dziecka, a tu znienacka stanęliście przed takim problemem w najbliższej bądź co bądź rodzinie, no więc już bez tych emocji ważne jest, byś wsparła swojego męża i jego mamę. Bo to przecież dla nich trzęsienie ziemi.

Najgorsze jest to, że - jak Ampa napisała - bardzo prawdopodobne jest, że teściowa wróci do męża. Pomimo tego, że wszyscy będą jej tłumaczyć, że to bez sensu. Będzie potakiwać głową, zgadzać się, że teść to potwór, a potem kilka dni minie, a ona wróci. Violik, to wieloletnie uzależnienie jest...Jeśli będzie na tyle silna, by wytrwać i nie wrócić, to matko, szacunek za konsekwencję wielki jej się należy. I tym większe wsparcie od Was. Bo jeszcze wielokrotnie będzie miała doły i wątpliwości, czy dobrze robi.

Nie wiem, czy nie za chaotycznie to napisałam. Jeszcze jedno chciałam wspomnieć. Przykro mi bardzo, że w tej całej sytuacji nie możesz mieć tego komfortu, by być dla męża całym światem, że mąż nie może poświęcac całej uwagi Waszemu samopoczuciu i przygotowaniom na urodziny, na przeprowadzkę do wymarzonego mieszkania. Nikt by nie chciał znaleźć się w Twoim położeniu. Ale wiesz...nigdy nie wybieramy czasu zdarzenia się katastrofy. Dobrze, że katastrofa nie dotyczy bezpośrednio Ciebie, Twojego męża lub rodziców - byłoby to daleko trudniejsze dla Ciebie. Przytul męża. Musi byc mu bardzo bardzo ciężko. Jego mama, jego ojciec zaprzątają w tej chwili tę część duszy, którą chciał poświęcić Tobie i dziecku. Wspieraj go.

A emocje najpierw wylewaj na forum :) To pomaga :) Przytulam mocno!

Odpowiedz
Reklama
Viola27 2010-02-03 o godz. 09:45
0

Ampa, nie wiem jak się to wszystko potoczy i czy do rozwodu dojdzie..

Z tego co mówiła teściowa, od początku ich małżeństwa nie było dobrze, ale ona ustepowała, łagodziła, robiła wszystko by był spokój. I nauczyła teścia, że wolno mu wszystko.
Teraz w teścia jakby diabeł wstąpił (nie wiemy, może to jakaś choroba - od razu zaznaczam ze nie jest alkoholikiem). Ale oczywiście do psychologa ani poradni nie pójdzie, choć teściowa wielkorotnie prosiła.
Teraz jest tak źle, że teściowa boi się o własne zdrowie i... życie. Pierwszy raz od początku małżeństwa uciekła z domu. Syn jej pomaga, broni przed ojcem i sam się doczekał pogróżek, że ojciec mu coś zrobi (!!!) jak się nie przestanie wtrącać.

Ja jakoś chyba w rozwód też nie wierzę. Kurcze tak źle i tak nie dobrze. Bo jeśli teściowa znów ulegnie i wróci, to sytuacja NA PEWNO się niedługo powtórzy, jak znów coś zacznie przeszkadzać teściowi...
Jeśli postawi się - teść nie jest do tego przyzwyczajony i pewnie w ogóle nie wierzy, że może się tak stać, choć teraz wykrzykuje, że jak chce rozwodu to niech .... (sobie idzie). Ale w końcu dojdzie do niego ile może stracić (takze materialnie, a może przede wszystkim) to tak łatwo się nie zgodzi. I na pewno się nie pokaja (w ciągu tylu lat małżeństwa NIGDY tego nie zrobił, nawet się nie przyznał do swojej winy), prędzej będzie chciał swoje zdanie wymusić siłą

Odpowiedz
ampa 2010-02-03 o godz. 09:20
0

Viola27 napisał(a): proszę zejdźmy z tego tematu..
no przeciez zeszłam 8)

a w ogóle to może zapytaj męża czy juz takie ucieczki z domu sie zdarzały i jak to się toczyło, wiesz jakoś w rozwód nie wierzę-rodzice mojego męża najszczęśliwszym małżeństwem niestety nie są,( nie ma agresji i awantur-ot mąż i ojciec z doskoku, jak mu coś potrzeba, albo jak ma ochotę-nie dba o dom i jego utrzymanie)ale mama R. żalić się coraz mniej żali, a jak po raz kolejny zarzeka się że teraz to już koniec, że juz tak nie będzie mój R. mówi, że takich bzdur to on juz sluchać nie chce albo niech cos zrobi, albo przestanie gadac-niestety mniej gada nie potafi wyrzucić buraka z domu-twierdzi, że nie była tak wychowana, a jak on zachoruje troszczy się o niego i dogląda itd...
Martwi cię że narobią ory, że wstyd itd pomysl to twoi powinowaci, Ty wpływu większego na nich nie masz, dorośli ludzie-ktoś cię zpayta to rusz ramionami i powiedz teściów sie przecież nie wybiera-męza owszem, a tego mam dobrego, a w ogóle to myśl o sobie i dziecku O!.

Odpowiedz
Viola27 2010-02-03 o godz. 09:11
0

Co do pomysłu przeprowadzki teściowej razem z nami po remoncie, to nawet nie chodzi o to, że ja bym nie chciała. Mąż (jej syn) się na to nie zgodzi, bo ... ostatnimi dniami opowiedział mi całą prawdę o swoim ojcu, o tych awanturach, o jego agresji... I nie narazi nas (mnie i potem maleńkiego dziecka) na jego furię..

A jeśli teściowa zaprze się, nie ulegnie i będzie dążyła do rozwodu, to pewne, że teść będzie SZALAŁ. Bo skończy się jego sielankowe życie z żoną, która ze strachu przed jego gniewem usuwała mu pyłki sprzed nóg...

Odpowiedz
Viola27 2010-02-03 o godz. 08:58
0

Dobra, wytłumaczę się ;)

"Dziwi" mnie, widać użyłam złego słowa, bo mam to szczęście (ogromne), że mam fajną rodzinę nie tylko tą najbliższą, ale też dalszą, do której można z każdą sprawą "walić jak w dym". I dla mnie to naturalne (było).

Widać nie każdy ma to szczęście, że może się zwrócić o pomoc nawet do rodzeństwa.
Dlatego moi rodzice pomagają (bo to przecież ich dom) bez mrugnięcia okiem. I OK.

Już przestałam się "dziwić" ...
i proszę zejdźmy z tego tematu..

bardziej interesuje mnie temat naszego mieszkania i pomysłu teściowej zamieszkania w nim...

Odpowiedz
ampa 2010-02-03 o godz. 08:57
0

o to 'u syna' chodzi mi ze ona poprosiła o pomoc swoje dziecko i do niego poszla, a że Wy mieszkacie u Twoich rodziców i ona tam znalazła schronienie-a nie u rodziny.
i faktycznie jak napisała Atir może jej łatwiej przed nie rodziną-Tobą (bo myśli że coś wiesz o małżeństwie teściów) i Twoim rodzicami (bo może myslała że i oni wiedzą że nie jest dobrze miedzy rodzicami ich zięcia)...tak sobie dumam
Viola27 napisał(a):Dziwne jest za to, ze to własnie moje zdziwienie zdominowało temat tej dyskusji.
Zrozumiałam, że głównie chodzi Ci o to aby teściowa nie mieszkała w waszym remontowanym mieszkaniu bo to spowolni remont a Ty chcesz aby mieszkanie było gotowe przed narodzinami Waszego dziecka i przyznaję Ci całkowitą rację, teściowej i mężowi-jak pisałam na poczatku-powinnaś dokładnie tak powiedzieć i zaproponowac, że mieszkacie u Twoich rodziców wszyscy za ich zgoda zaś do mieszkania wprowadzicie sie po remoncie, i że zabierzecie ją ze sobą-pewnie nie koniecznie masz ochotę z teściową zamieszkac ale to sytuacja wyjątkowa, do tego czasu wiele sie moze zmienić-poczuje sie swobodniej u Twoich rodziców i może zechce tam zostać, albo wróci do swojego domu bo mąz sie pokaja(całkiem możliwe, że tak będzie).

Odpowiedz
Reklama
Viola27 2010-02-03 o godz. 08:44
0

Może jestem dziwna i nienormalna ;), że mnie to dziwi...

my teraz też jesteśmy gośćmi w domu moich rodziców :) wiec trudno mówić, że u "syna". Ale NIKT (czyt. moi rodzice, ja) nie miał żadnych wątpliwości, że trzeba pomóc.

PS. Moi rodzice dowiedzieli się o jakichkolwiek problemach u tesciów 15 min przed przybyciem teściowej. Wczesniej też nic nie wiedzieli...

Dziwne jest za to, ze to własnie moje zdziwienie zdominowało temat tej dyskusji. Zaraz wyjdzie, że jestem wredna i w ogóle... ;)

Odpowiedz
Gość 2010-02-03 o godz. 08:37
0

Ja tylko słówko: bo czasem lepiej u "obcych" , niz u swoich. (mam na mysli Twoich Rodziców).
Zrozumieja, doradza, serdecznie przyjmą a tak czasami są tylko komentarze w rodzinie, które niczemu nie służą.

Odpowiedz
Viola27 2010-02-03 o godz. 08:32
0

Ampa, dziekuję za Twoje odpowiedzi.
Piszesz, że "niby może mieszkać u moich rodziców, a jednak ja się dziwię". Uważam, że jedno drugiego nie wyklucza ;) Mogę się dziwić w swojej głowie, bo nawet mężowi nie pisnełam słówka o swoim zdziwieniu ;) I wierz mi, że to moje zdziwienie nie przekłada się na mój stosunek do teściowej.

Odpowiedz
ampa 2010-02-03 o godz. 08:22
0

Viola27 napisał(a):Nawiasem mówiac to trochę dziwne, że mieszka u moich rodziców a nie u którejś ze swoich sióstr (rodzeństwo i dalsza rodzina teściowej nic nie wie o jej problemach).
Coś bez zrozumienia czytam, no własnie skoro nie wiedza to ona najnormalniej w świecie nie chce ich informować, nie widze nic dziwnego, że poprosiła o pomoc swoje dzieci-czytaj syna i synową, gdybyście mieszkali u siebie tam byście ją przeciez wzięli więc dlatego jest teraz w domu Twoich rodziców a nie u sióstr ciotek czy innych krewnych.

Odpowiedz
ampa 2010-02-03 o godz. 08:14
0

Viola27 napisał(a):Nawiasem mówiac to trochę dziwne, że mieszka u moich rodziców a nie u którejś ze swoich sióstr (rodzeństwo i dalsza rodzina teściowej nic nie wie o jej problemach).
Niby moze mieszkac a jednak się dziwisz, ze u Twoich rodziców a nie u rodziny, może ona przyszła do syna, bo wie ze w nim znajdzie oparcie i wsparcie, może jej bliscy nie wiedzą o jej problemach małżeńskich, albo wiedza i mają ich dosyć, bo np wiele razy mówili zostaw bydlaka a ona nadal z nim była... Nie dziwię się jej, że nie ma ochoty mieszkać u swatów i chce u syna-myśle że nalezy powiedziec teściowej, że mieszkanie nie jest do zamieszkania a jak będzie to się przeprowadzicie-wszyscy.

Odpowiedz
Viola27 2010-02-03 o godz. 08:04
0

Jak już mogę się wygadać, to wspomnę o jeszcze jednym moim "egoistycznym" argumencie dot. mieszkania. Dla mnie chyba jednym z ważniejszych!

To jest nasze pierwsze własne, nie wynajmowane, mieszkanie. Remontowane długo (2 x dłużej niż zakładaliśmy), z przemyślanym, wychuchanym każdym elementem. Wyczekiwane...

To miało być nasze szczęśliwe gniazdko, w którym od razu pojawiłoby się dzieciątko.

I nie chcę, by tam mieszkał ktoś przed nami! By kojarzyło mi się z teściową, która uciekała przed mężem!
A nie daj Boże, z tym co pisałam wyżej - z "wizytami" teścia, awanturami...

Odpowiedz
Viola27 2010-02-03 o godz. 07:38
0

Teściowa wie, że może u nas mieszkać - mówiałam o tym wielokrotnie ja, moi rodzice (moja mama jest osobą bardzo serdeczną, wiec po jej zapewnieniach na pewno nie można mieć wątpliwości :)).
Ale widzę, że teściowej trudno przetlumaczyć. Ona nie chce nadużywać gościnnosći..
Nawiasem mówiac to trochę dziwne, że mieszka u moich rodziców a nie u którejś ze swoich sióstr (rodzeństwo i dalsza rodzina teściowej nic nie wie o jej problemach).
Dziś się dopiero dowiedziałam, z mężem porozmawiam wieczorem i myslę, ze poprze moje zdanie. Choć jak mi dzisiaj mówił o tym pomyśle, to nie widział chyba nic w tym złego.
Pewnie wyjdę na tą złą, trudno.. (przykro mi że teściowa rozporządza naszym mieszkaniem "za moimi plecami").
To u teścia zawsze musi być po jego myśli, inaczej jest awantura, mam nadzieję, że teściowa po tylu latach nie przejęła jego myslenia i przyjmie moje/nasze argumenty.

Odpowiedz
ampa 2010-02-03 o godz. 07:20
0

Viola27 napisał(a):Proszę poradźcie, czy mam rację z naszym mieszkaniem.
Masz-szczególnie, że jest w remoincie który chcecie skończyć przed narodzinami dziecka IMO
Viola27 napisał(a):Moim rodzicom teściowa naprawdę nie przeszkadza i mogłaby mieszkać ile by chciała. I w razie "nalotu" teścia, nie byłaby sama...
A czy Teściowa o tym wie? Może jest jej niezręcznie, może myśli, że u 'syna' nie będzie przeszkadzać. Może niech Twoi rodzice upewnią ją że może u nich mieszkać i że nie chcecie aby mieszkała w remoncie i aby remont sie przeciągał.

Odpowiedz
Viola27 2010-02-03 o godz. 07:06
0

Nie myślałam, że znów napiszę, tym razem z już z problemem :(

W małżeństwie teściów jest źle, tak źle, że teściowa wręcz uciekła z domu. Wybuchały mega awantury, teściowi cały czas się coś nie podobało, czepiał się o wszystko, był agresywny, wyrywny, zapowiadało się, że mogło dojść do czegoś naprawdę złego.

Mąż zabrał mamę do nas. My kiedyś wynajmowaliśmy kawalerkę, ale kupiliśmy własne mieszkanie i na czas remontu wprowadzilismy się do moich rodziców. Wiec teściową mąż przywiózł do domu moich rodziców, którzy przyjeli ją z otwartymi ramionami, bo w takich sytuacjach trzeba pomagać. (nota bene w tym samym mieście mieszkają 2 siostry i 1 brat tesciowej z rodzinami, poza tym też inna rodzina, nie wiem dlatego teściowa nie wolała mieszkać u nich niż u "obcych" - ale nie wnikałam w to ani nie wnikam).

Tesciowa zaczęła się zwierzać i opowiadać jak naprawdę wyglądało życie z teściem, jej małżeństwo. Nie będę wnikać w szczegóły, ale jestem przerażona!!! Prawdopodobnie będzie rozwód (o ile teściowa znów nie ulegnie).

Dziś przed pracą zagadnęłam męża, czy wie ajkie plany ma teściowa (mi jakoś nie wypadało o to ją pytać). Powiedział, że zamierza przeprowadzić się do naszego remontowanego (!!) mieszkania i chyba zacząć procedurę rozwodową. Chce tam mieszkać bo nie chce nadużywać gościnności moich rodziców (mieszka tu już parę dni).

Powiedziałam tylko, że "to chyba zły pomysł" i mysiałam iść do pracy. Moze jestem egoistką, ale nie chcę się na to zgodzić (nota bene nikt nie pytał mnie o zdanie, choć mieszkanie jest moje i męża). Kupiliśmy mieszkanie do remontu i robiliśmy generalny remont, z wywalaniem scian, okien itd. Teraz już są podłogi, prawie skończona łazienka.. Ja jestem w 6 miesiącu ciązy i zamierzaliśmy jeszcze przed narodzinami tam zamieszkać. Więc nie ma czasu na jakieś przestoje, a nie zabardzo wyobrażam sobie prace remontowe w tej sytuacji.
Ale najbardziej się boję tego, ze teść będzie szukał żony i zmuszał ją do powrotu (a że to zrobi to wiem na 100%). To miejsce to bedzie pewnie pierwsze w kolejce do którego się uda. Boję się, że w swoim stylu zrobi awanturę pod blokiem, że będzie krzyczał, że zawstydzona teściowa w końcu go wpuści do środka, a tne w szale złości nam poniszczy mieszkanie (nie takie rzeczy wygrażał w swoich awanturach!).
No i że jeszcze my nie zdążymy tam zamieszkać, a już bedziemy mieli złą renomę u sąsiadów. A jest to dla mnie ważne, bo ja żyję dobrze z ludźmi i z sąsiadami też chcę żyć w dobrych relacjach!
Moze uznacie, że jestem jakaś głupia, że już się o to martwię, że wyolbżymiam... Nie wiem...

No i najważniejsza kwestia. Ja jestem w ciązy, za 3 miesiące poród. Wychowałam się w szczęśliwej, kochającej rodzinie, wiec to co dzieje się u moich teściów, jest dla mnie niepojęte...
Martwi mnie to, stresuje... wszystkie myśli mojego męża skierowane są w stronę swojej mamy i pomocy jej. Ja to rozumiem, ale... wcoraj dopiero sekundę przed snem zapytał mnie, jak ja się czuję, czy nic mi nie jest !!!
wiem, że to dopiero początek, że jak rzeczywiście bedzie rozwód to dopiero się zacznie szarpanina. Ze moje dziecko urodzi się gdzieś tam na boku tych wydarzeń...

Ja mam (miałam ) szczęśliwe życie. Wiem, że to duża zasługa szczęścia, losu, bo np. kochających rodziców się nie wybiera, ale wiem, że sama też temu szczęściu pomogłam - mam przyjaciół, pracę, w której jest sympatyczna atmosfera, mili ludzie. Cieszyłam się, że żyję tak, że moje dziecko urodzi się spokojne, że mój spokój z ciązy przejdzie na nie...

A tu teraz takie BUM, zupełnie niezależne ode mnie...Ale wchodzące praktycznie w moje=nasze życie.
I wiem, że to dopiero się zaczyna...

Proszę poradźcie, czy mam rację z naszym mieszkaniem. Moim rodzicom teściowa naprawdę nie przeszkadza i mogłaby mieszkać ile by chciała. I w razie "nalotu" teścia, nie byłaby sama...

EEHH nie miałam problemów, to przyszły.. ze zdwojoną siłą

Odpowiedz
Viola27 2010-01-27 o godz. 06:23
0

siostra męża ma 34 lata, jest sama, mieszka na drugim końcu Polski (Kraków), dużo pracuje, żadko przyjeżdza do rodzinego miasta.

My mieszkamy w tym samym mieście co teściowie.

Siostra męża wydaje mi się być zżyta z teściową, jak przyjeżdza razem gotują, razem chodzą po sklepach itd

Odpowiedz
Viola27 2010-01-27 o godz. 06:11
0

tak, ma starszą siostrę, która jest singlem

Odpowiedz
ewan 2010-01-27 o godz. 05:31
0

czy mąż ma rodzeństwo??

Odpowiedz
Gość 2010-01-26 o godz. 18:04
0

Zgadzam sie z tym, co napisała bee_m i taka przyczyna nie wychodzenia z domu jest bardzo prawdopodobna i wbrew pozorom wystepuje wcale nie rzadko.
A Tesciowa sama tez moze odmawia, bo z kolei bez meza ma zakaz wychodzenia z domu.
Sa tacy mezczyzni, którzy nie tolerują, gdy cokolwiek sie robi i mówi poza nimi ... a wyjscie w ich towarzystwie to obciach i tak sie kółko zamyka.

Ja bym dała spokój.Tez sie nie zaciesniam z moimi Tesciami ale ja to od poczatku "ukartowałam".Ma byc poprawnie i od czasu do czasu :D

Odpowiedz
Viola27 2010-01-26 o godz. 17:48
0

Awangarda - czy widywałam się sama z teściową?

Nie, byliśmy albo we 4-kę albo w 3-kę (teściowa, mój mąż i ja). Sam na sam z nią zostawałam może jedynie na 15-20 min gdy mąz (i ewentualnie teść) dokądś wychodzili. Ale wtedy rozmowa była trudna, ogólnikowa, widać było że jest raczej skrępowana, przez co ja też taka się stawałam.

Im dłużej trwa nasze małżeństwo, tym trudniej jest mi przełamać się w stosunku do teściowej tzn zaprosić ją gdzieś, zadzwonić.
Trudno mi bo gdy dzwonię do niej i powiem co miałam powiedzieć ;) ona b. żadko kontynuuje, podtrzymuje rozmowę. Taką rozmowę mogę porównać do takiej z osobą b. oszczędną, która liczy każdy grosz, czyli bach bach i koniec rozmowy.
Ona co jakiś czas dzwoni do mojego męża (do pracy) i pyta co słychać. Czasem pyta się też GO jak JA się czuję w ciązy. Ze mną rozmawia wtedy gdy np. dzwoni do mojego męża i ja jestem w pobliżu, a on z uśmiechem mówi do swojej mamy: "Viola chce z Tobą porozmawiać". Wiec wtedy zdawkowo rozmawiamy ;)
Drugi przypadek gdy do mnie dzwoni - gdy mąz nie odbiera swojej komórki, a ona ma coś ważnego do powiedzenia, bądź mąz się na coś nie zgodził i wtedy chce to jeszcze omówić ze mną (jakbym to ja stała za brakiem zgody jej syna ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-26 o godz. 17:02
0

Viola27 napisał(a):
Poza tym teściowie "kiszą się we własnym sosie" - nie mają żadnych znajomych, nikogo nie zapraszają, nigdzie razem nie bywają, nawet z rodziną nie utrzymują zbytnich kontaktów. Moi rodzice kilkakrotnie zapraszali ich na kolację - teściowa zawsze odmawiała.. Ja zapraszałam na swój urodzinowy tort - odmówiła.

Jest jeszcze jedna sprawa- małżeństwo teściów jest fatalne. Mój teść (o czym dowiedziałam się i przekonałam po ślubie, mąz wcześniej nic mi o tym nie mówił) bywa /teraz coraz cześciej/ człowiekiem wybuchowym, prostackim, niekulturalnym, aroganckim. Często skupia się to na teściowej.
Przypomina mi to wyznanie jednej bliskiej mi osoby koło 40...
Otóż twierdzi ona, że nie może się pokazać z mężem gdziekolwiek, bo chociaż wygląda to wszystko schludnie i ładnie, to potem ma dwa tygodnie gehenny...
Mąż robi jej sceny o żarty, z których się śmieje/nie śmieje, uśmiechy... dosłownie wszystko, dlatego nie przyjmuje zaproszeń. Każda plotka na czyjkolwiek temat powiedziana na spotkaniu, powoduje potem awantury "na pewno wiedziałaś, dlaczego mi nie powtarzasz? pewnie też masz coś na sumieniu"

Dlatego też przychylam się do pomysłu ocieplania stosunków raczej tylko z teściową. Pomyśl, że może nie zawsze była taka oschła, spróbuj zaangażować ją w dzieciowe sprawy... Nie wierzę, że kobieta, która sama była matką nie czuła ciepła na myśl o wnuku. Po prostu przyzwyczajanie się przez wiele lat do takiego a nie innego układu w domu nie zmienia się z dnia na dzień.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-01-26 o godz. 16:55
0

a widywalas sie, z sama tesciowa?
czy zawsze byli tesciowie oboje?

Odpowiedz
Viola27 2010-01-26 o godz. 14:09
0

co do stosunków mojego męża ze swoimi rodzicami - z mamą na pewno są OK, z ojcem "oficjalnie" też niby w porządku, ale wewnątrz nie (przez to jakim jest człowiekiem, o czym pisałam wyżej).
Podziwiam mojego męża, bo wychował się w takiej "zamkniętej" rodzinie a jest osoba bardzo otwartą i łatwo nawiązującą kontakt z ludźmi. Nie chowa długo urazy np w stosunku do ojca (po jakimś incydencie) i odnosi się do niego normalnie (dlatego przed ślubem nie zorientowałam się, ajki jest naprawdę ojciec mojego męża).

Tylko że ostatnimi czasy teśc zachowywał się tak karygodnie, że nawet mój mąż chyba juz nie chce go widywać zbyt często.

Co do zaproszenia teściowej na ciasto itd - już to robiłam, zapraszałam do nas, np ona dzwoniła z życzeniami imieninowymi, ja zapraszałam na tort, kawę, ona się wykręcała jakimś pretekstem.
Zapraszali teściów też moi rodzice na kolacje, zawsze odmawiali. Moi rodzice zaniechali więc już prób kontaktu.

Jak tak myślę, to albo teściowa mnie nie daży zbytnią sympatią (chociaż nigdy tego nie okazała, nie powiedziała mi nic przykrego, itp) albo po prostu jest taką osobą, która nie potrzebuje ludzi wokół siebie.
Zrestą wizyty u teściów są dla mnie niezłą "gimnastyką" - muszę się napocić by coś powiedzieć, szukać tematu, oni bardzo żadko mnie o coś pytają, zagadują...

Odpowiedz
Gość 2010-01-26 o godz. 13:16
0

A gdybys zadzwoniła i poprosiła teściową by poszła z toba na miasto? Obejrzeć cos dla dziecka lub po prostu na babskie zakupy.

Odpowiedz
Gość 2010-01-26 o godz. 13:07
0

a czy stosunki między nimi a Twoim mężem są ok?
ja na początku też mialam taki problem, jak się potem okazalo Puzel nie żyl ze swoimi rodzicami za dobrze

Odpowiedz
Gość 2010-01-26 o godz. 13:02
0

moze zadzwon i ja zapros? na kawe i ciacho ;)

Ja tam wole ochlodzone stosunki, niz nazbyt gorace ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-26 o godz. 13:00
0

Ogolnie to nie przepadam za dawaniem rad i chcialam tylko odniesc sie do kilku zdan jakie przytoczylas:
Viola27 napisał(a):Na ostatniej naszej wizycie u teściów, oczywiście z okazji dnia matki czy ojca, na odchodne teściowa powiedziała: "nie zapominajcie o nas". Mąż zażartował "przecież nas nie zapraszacie", ona odparła "przecież nie potrzebujecie zaproszeń"..
Zobacz moze ona tak ma, moze to jest dla niej oczywiste ze nie potrzebujecie za kazdym razem zachet i zaproszen. Oczywiscie zapowiedziec sie, ale nie koniecznie czekac na telefony i osobiste zaproszenia kazdorazowo ?
Z drugiej strony
Viola27 napisał(a):czasem na koniec rozmowy telefonicznej aż prosi się, by tesciowa powiedziała "to wpadnijcie do nas", ale ona nic... Trochę przykro mi, że teraz jak jestem w ciązy, nawet nie chce zobaczyć jak się zmieniłam...
ty jestes pozytywnie nastawiona, chcesz tych kontaktow a moze ona boi sie ze jak ci/wam tak bedzi emowila to poczujecie sie przymuszani do odwiedzin, ze ingeruje ??
To wszystko moze miec dwie strony.

To jest tak, jesli lezy ci to na watrobie i chcesz wiecej kontaktu to mysle ze warto sprobowac. NIe czekac na zaproszenia itd, samemu zaproponowac, wpasc, zatelefonowac. Jesli sie nie powiedzie to wtedy mozna powiedziec ze oni nie chca, albo ze wola tak jak bylo.

Odpowiedz
Viola27 2010-01-26 o godz. 12:53
0

Na ostatniej naszej wizycie u teściów, oczywiście z okazji dnia matki czy ojca, na odchodne teściowa powiedziała: "nie zapominajcie o nas". Mąż zażartował "przecież nas nie zapraszacie", ona odparła "przecież nie potrzebujecie zaproszeń"..

no i dalej bez zmian..
czasem na koniec rozmowy telefonicznej aż prosi się, by tesciowa powiedziała "to wpadnijcie do nas", ale ona nic... Trochę przykro mi, że teraz jak jestem w ciązy, nawet nie chce zobaczyć jak się zmieniłam...

Ciekawe co będzie jak się pojawi wnuk...

Odpowiedz
Wiol-ka 2010-01-26 o godz. 12:49
0

Powiem Ci tak: tak jest źle, ale gdyby było odwrotnie byłoby znacznie gorzej ;)

Jesli taka sytuacja w jakiś sposób Ci przeszkadza, to moze warto zacząć od kontaktów telefonicznych od czasu do czasu inicjowanych przez Ciebie? Tak po prostu, bez powodu dowiedzieć się co u nich słychać.
Może ta "obojętność" teściów spowodowana jest tym, że wyczuli, że nie chcecie za bardzo zacieśniać kontaktów? A może po prostu nie chcą wnikać w Wasze życie... I w tej sytuacji trudno teściowej się dziwić, że nie chce dzielić się z Tobą swoimi problemami małżeńskimi. A przecież jakkolwiek by nie było to najbliższe osoby dla Twojego męża.
Myślę, że powinnaś spróbować poprawić stosunki, nawet jeśli się nie uda, to przynajmniej będziesz miała świadomość że próbowałaś. Może doskonałą chwilą na poprawę rodzinnej atmosfery będą narodziny dziecka?

Odpowiedz
Gość 2010-01-26 o godz. 12:38
0

Zostaw sprawy tak, jak są. Po prostu - mało wylewny typ ludzi i już. Nic na siłę. Jasne, to rodzice męża, ale jeśli on sam nie widzi żadnego problemu, to po co kombinować?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie