• kalin_ka odsłony: 1834

    Mąż dobrze wychowany ;)

    Wertując net znalazłam ten oto artykuł: http://kobieta.interia.pl/psychologia/news/maz-dobrze-wychowany,922047,1655
    co o tym sądzicie?....i przekornie - pracując ciężko i mając świadomość utrzymywania domu i stresu z tym związanego czy kobieta da radę wcielić się w "anioła madrości" i powiedzieć spokojnie "kochanie jestem zmęczona może byś sprzątnął ten bajzel dookoła" ;)
    .................
    ja chyba takim aniołem bym nie była ;)

    Odpowiedzi (19)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-01-03, 05:04:44
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
morfiniasta 2011-01-03 o godz. 05:04
0

Póki co mieszkamy razem, ślubu na razie nie zamierzamy brać, ale dzielimy sie obowiązkami - ja ugotuje, on zmyje i odwrotnie, on odkurza, ja myje podlogi itp....
zdazrza sie ze ktoremus z nas sie nie chce, ale wtedy poprostu zostawiamy to na inny dzien:D

Odpowiedz
Gość 2010-12-30 o godz. 02:30
0

kalin_ka napisał(a):w moim otoczeniu, nie brakuje dobrze zarabiających kobiet, dodam samotnych kobiet, przez to, iż trudno im znależć faceta który to dorównałby im zarobkom.....
Dla mnie taki problem nie istnieje... Znam wiele par z dysproporcją środków finansowych, które mają się świetnie.

A w naszym domu podział obowiązków jest jasny i klarowny (ale elastyczny). Ja zmywam, on sprząta w łazience, ja gotuję, on odkurza i zmywa podłogi (no poza kuchnią bo to się robi kilka razy dziennie), ja prasuję, on robi drobne zakupy (na te większe jeździmy razem).
Ale zdarza się, że ja mam więcej wolnego czasu i zrobię cos za niego, albo że ja nie czuję sie najlepiej i proszę (a najczęściej prosić nie muszę, robi sam z siebie tylko podkreśla "jeśli się źle czujesz to daj spokój, pozmywam za ciebie").
Nie podział obowiązków był problemem, ale nauczenie, że milion papierów na biurku to standard (dla mnie) i jeśli daję sobie luz na parę godzin, to nie zbieram ich, żeby potem znowu wertować i szukać przez godzinę tego co mi potrzebne. Dla mnie trudne było nauczenie się topografii, gdzie co ma leżeć, że książki segregujemy na półkach tematycznie a nie tak, żeby ładnie wyglądały formatem (nie mamy ich milionów, żeby trudno było wzrokiem odszukać interesującą pozycję) etc...
W chwili obecnej myślę, że trudniej byłoby mi dzielić mieszkanie z siostrą, która bądź co bądź jest do mnie podobna, niż z ukochanym, z którym różnimy się diametralnie.

Odpowiedz
Gość 2010-12-30 o godz. 02:14
0

Moje pieniądze to moje pieniądze. Pieniądze mojego męza to nasze pieniądze :) Gdzies kiedyś tak usłyszłam i tej wersji będe się trzymać. :D

Oczywiście pieniądze danej pary, rodziny to nikogo interes, bo nikogo innego to w żaden sposób nie dotyczy, ale faktycznie dość często spotyka się z reakcją społeczną i różne komentarze na sytuację czy to oddzielnych kont czy dysproporcji w zarobkach. Pal licho jesli to kobieta zarabia mniej.

Z perspektywy doświadczeń i pewnych obserwacji, z pominieciem sytuacji patologicznych, to uważam, ze dobrze jest jeśli to głowny obowiązek cięzar utrzymania rodziny spoczywa na facecie. Byłabym teraz mocno sfrustrowana gdybym miała swiadomośc, ze od mojej pracy zalezy nasze być czy nie być.
Podział jakiś kulturowo, historycznie uwarunkowany jest, w jakiejs tam zgodzie z naturą, więc walka z tym w moim mniemaniu nie ma sensu. To jednak kobiety po porodzie siedzą z dzieckiem bo tak to jest skonstruowane. Wczesniej moze się okazać ze w czasie ciązy tez nie pracują. A z powrotem może być róznie.

Jesli chodzi o gary i okołogospodarstwowe sprawy to człowiek ma coś w sobie z lenia i oportunisty w jednym. O ile wyczai sytuację, ze cos może zwalić na druga stronę to skwapliwie to wykorzystuje. Ja ostatnio złapałam się na tym, ze wróciwszy do domu wczesniej od męza czekałam na niego az wróci i zrobi obiad. sama tez nie naładuję sobie komórki, bo tak jakoś mam zakodowane ze to mąz robi. Przed wyjazdami nawet nie zaprzątam sobie głowy trasą, benzyną, pieniędzmi, dokumentami.
I odwrotnie - mąz nie potrafi sobie koszuli uprasowac, czy wyrzucić do prania skarpetek czy do smieci tego ruloniku po zuzytym papierze toaletowym. Potrafi poinformowac mnie, ze skończyły się reczniki papierowe. Bo od tego ma mnie.

Ale jak się poprosi, zwróci uwage? To okzauje się ze mozna i że się potrafi :)

Odpowiedz
Gość 2010-12-30 o godz. 01:26
0

Acha, jesli chodzi o relacje zarobkow kobiety i mezczyzny to ja jednak tradycyjnie polecam istniejace juz watki .
http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=52116
Tutaj o http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=48281
To tak na poczatek

Odpowiedz
Gość 2010-12-30 o godz. 01:25
0

jak jestem zmeczona to nie mam problemu z tym by o tym mężowi powiedzieć,obowiazki domowe sa nasyzmi wspolnymi obowiązkami, tak samo nie widze problemu by zrobić coś "za niego" kiedy on jest zmeczony

kasa jest wspólna, oboje zarabiamy i oboje się z tego utrzymujemy, więc nie rozumiem pytania, o to co jeśli on zarabia mniej niż ona?ano nic, kasa i tak się sumuje i na wakacje jedziemy takie na jakie stać NAS a nie jego czy mnie, bez sensu jest to pytanie jak dla mnie, bo w takiej sytuacji jakby to miało wygląać? ty jedziesz na 3 dni a ja na 14 bo mnie stać a Ciebie nie?

Raczej chodzi o to jak obecnie postrzega się temat relacji zarobków małzonków - bo obecne czasy ten temt przyniosły, kiedyś raczej kobiety zarabiały mniej i to mężczyźni utrzymywali domy. Teraz się to zmienia i bywa rówżnie. Jednakże pewne wzorce że tak powiem pozostały, czy też sposób wychowania......
wzorce czy pogladyu moim zdaniem nie mają nic wspolnego z tym na jakie wakacje jedziemy, jedziemy na takie na jakie stać NAS. i już.

czy ktoś przyzwyczajony do myśli, iż pozwoli np. dziecku poznać świat, przyzwyczai się do myśli, że tego nie zrobi? wiem wiem pytanie trochę zaczepne, ale....co zrobić gdy ma się w domu faceta nie tyle leniwca co mało zaradnego w kwestii finansów? jak pogodzić wychowywanie dziecka/dzieci z zarabianiem, sprzątaniem itp? dwa etaty?.....
ohh no pogodzić i już. mnóstwo kobiet ma dzieci i kilka etatów, sama osobiscie takie znam. a jeśli małżeństwo decyduje się na dzieco i na to ze mama będzie w domu na urlopie wychowawczym, to jednocześnie decyzudją się na obniżenie standardu zycia jeśli w zarobkach faktycznie jest az taka róznica.

Odpowiedz
Reklama
kalin_ka 2010-12-30 o godz. 01:13
0

Dosia - poruszam kilka różnych zagadnień od garów ;) poprzez wakacje itp - nie ma podziału tematycnego.
Nie zarabiam kokosów i nie z tego że tak powiem pułapu piszę.
Raczej chodzi o to jak obecnie postrzega się temat relacji zarobków małzonków - bo obecne czasy ten temt przyniosły, kiedyś raczej kobiety zarabiały mniej i to mężczyźni utrzymywali domy. Teraz się to zmienia i bywa rówżnie. Jednakże pewne wzorce że tak powiem pozostały, czy też sposób wychowania......

Odpowiedz
Gość 2010-12-30 o godz. 00:55
0

A tak wogole to o co chodzi chcialoby sie zapytac.
Bo pytasz o gary (no uogolniajac moze chec pomocy meza, jego zaangazowanie w sprawy domowe, o czym zreszta jak sadze juz bylo)
potem w sumie pytanie jest czy kobieta ma placic za faceta za wakacje (no ale czy zakladamy ze sa malzenstwem, jedno drugie utrzymuje czy jak ?) Co ma do tego spoleczenstwo? Czy jak jestem z moim mezem na wakacjach to mamy napisane za czyja kase wlasnie sie obzeramy ?Ponadto w spoleczenstwie to rozne rzeczy budza emocje, zarowno utrzymywanie kobiety przez faceta (z roznych pobudek) jak i sytuacja odwrotna.
No a sytuacja z dzieckiem to tez zupelnie inna sprawa (chyba tez podobny temat sie pojawil nie tak dawno). Chyba idac na macierzynski wiadomo ze kasa moze byc mniejsza to ja nie bardzo wiem w czym problem. To musi byc jakis kompromis, kazda rodzina/sytuacja jest inna. Chociaz mam wrazenie ze piszesz z punktu widzenia kobiety ktora zarabiala kokosy i nagle na macierzynskim utrzymuje ja kiepsko zarabiajacy maz.
Pytasz czy da sie przezyc: no coz wydaje sie ze wystarczy sie rozejrzec wokol zeby stwierdzic ze tak. Ze istnieja kobiety ktore radza sobie z wychowaniem dziecka, praca itd i nie zawsze jest kolorowo ale da sie to zrobic.

Odpowiedz
Madzia K 2010-12-30 o godz. 00:48
0

wspólny budżet to podstawa.
nie trzeba sobie ciągle wypominać kto ile zarobił
Przeciez nie o kase chodzi

Odpowiedz
ediee 2010-12-30 o godz. 00:41
0

U nas od zawsze nie było problemów z podziałem obowiązków...jakoś tak naturalnie jak kilka lat temu zamieszkaliśmy razem mąż i zmył i ugotował i śniadanie i kawkę zrobił.
I nigdy się nad tym specjalnie nie rozwodziliśmy-po prostu było i już.

A kasę mamy wspólną i tyle.

Odpowiedz
kasiacleo 2010-12-30 o godz. 00:30
0

nie robi tego często, no ale jak widzi, że wracam z uczelni ciągnąc torbe za sobą to się zlituje ;)

Odpowiedz
Reklama
kalin_ka 2010-12-29 o godz. 13:28
0

ha :) sądzę iż u mnie było by podobnie - luby by uznał że skoro usłyszał to z moich ust to rzeczywiście mogą poleżeć.... poza tym jego dwiza: no przecież nie to jest najważniejsze...nic to że wracam zmęczona z roboty jako i on - jak nie sprzątnę albo nie ogłoszę alalrmu społecznościowego - to leżą

Odpowiedz
wiewrióra 2010-12-29 o godz. 13:22
0

kasiacleo napisał(a):"Kochanie, jestem dziś zmęczona, nie będę zmywać. Zrób to za mnie. Może być jutro."
przyznam się, że u mnie coś takiego, może nie dokładnie tak wypowiedziane, ale zadziałało, Adr. wstał i pomył gary
jak ja spokojnie poprosiłam to gary spokojnie lezaly w zlewie ....

Odpowiedz
Gość 2010-12-29 o godz. 12:23
0

U nas to wygląda tak: obydwoje pracujemy na cały etat, ja mam jeszcze dodatkowe zlecenia. Mąż codziennie w domu jest ok 16, ja o 18, 19, a nawet 20. Nie miałam wyjscia musiałam go wychować 8)

Jeśli chodzi o kasę, nie widze problemu - JEST WSPÓLNA, ani MOJA ani JEGO- jest NASZA i nikt nikogo nie rozlicza.

Odpowiedz
kalin_ka 2010-12-29 o godz. 10:05
0

zasadniczo i filozoficznie problemu nie ma ;) dyskutując ogólnie też go nie widze...bo kasa w małżeństwie moim zdaniem jest wspólna. zastanawiam mnie tylko wypowiedź pod jednym z tych artykułów....że co w sytuacji gdy ona idzie na powidzmy wychowawczy - bo chce dziecko wychowywać sama a nie przez opiekunke - wtedy też kasa wspólna jest mniejsza.....owszem można żyć skromniej - ale czy się da? czy ktoś przyzwyczajony do myśli, iż pozwoli np. dziecku poznać świat, przyzwyczai się do myśli, że tego nie zrobi? wiem wiem pytanie trochę zaczepne, ale....co zrobić gdy ma się w domu faceta nie tyle leniwca co mało zaradnego w kwestii finansów? jak pogodzić wychowywanie dziecka/dzieci z zarabianiem, sprzątaniem itp? dwa etaty?.....
............
kobiety - macie rady? rozwiązania?.....
............
przydadzą mi się w trakcie winnych ;) rozmów z tymi które zarabiają a jednocześnie szukają miłości ha 8)

Odpowiedz
Gość 2010-12-29 o godz. 10:05
0

Ale o co choooo.... :o Jesteśmy razem, mamy wspólną kasę, wspólne wakacje, wspólne "gospodarstwo domowe", więc razem płacimy, sprzątamy i, no sory, ale nie rozliczamy się.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-12-29 o godz. 09:58
0

ja nie czaje poroblemu
placi ten kto ma akurat kase.
i juz cala filozofia.

Odpowiedz
kalin_ka 2010-12-29 o godz. 09:50
0

no to jeszcze jeden link do tematu: http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,48622,3293808.html
..................
i pytanie: a co np z większymi wydatkami jak np. wakacje? no bo przecież gdy on zarabia mniej to na mnie go stać - a ją być może stać na dajmy na to karaiby - płacić za niego? gdyby sytuacja była odwrotna to raczej społecznie nie budziłoby to problemu - nie wzbudza w naszym społeczeństwie emocji gdy facet płaci za kobiete jeśli chodzi np. o wakacje, fundowanie kosemtyczki, ciuchów itp. a gdy kobieta płaci? czy w ogóle płacić? czy też może pojechać weżmy na ten przykład na takie wakcje jak jego stać?..............(choćby to były wakacje niekoniecznie będące prawdziwym wypoczynkiem dla niej?.............)
.............
pytania może przekorne - ale jako lighotwa feministka wychowana w tradycyjnej rodzinie ciekawa jestem zdania forumowego społeczeństwa.................
no i czasy też mamy ciekawe - niby kobiety mniej zarabiaja - ale jakoś tak, przynajmniej w moim otoczeniu, nie brakuje dobrze zarabiających kobiet, dodam samotnych kobiet, przez to, iż trudno im znależć faceta który to dorównałby im zarobkom......no i kółko się czasem zamyka............

Odpowiedz
kasiacleo 2010-12-29 o godz. 09:34
0

"Kochanie, jestem dziś zmęczona, nie będę zmywać. Zrób to za mnie. Może być jutro."
przyznam się, że u mnie coś takiego, może nie dokładnie tak wypowiedziane, ale zadziałało, Adr. wstał i pomył gary

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-12-29 o godz. 09:32
0

ja czasami jestem ;)

naprawde, az sama siebie nie poznaje :o

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie