• dkmatsu odsłony: 12577

    Czy myślicie że przyjaźń między mężczyzną a kobietą jest możliwa?

    Czy myslicie ze przyjazn miedzy mezczyzna a kobieta jest mozliwa?Moj maz wczoraj oznajmil mi ze ma przyjaciolkePonoc to czysta przyjazn, nic z seksem nie zwiazana. Razem pracuja, jedza obiadki, ona ma meza i corke w wieku naszej corki i on chcial ja do domu zaprosic!Jestem zazdrosna , zazdrosna i jeszcze raz zazdrosnaAle moze nie mam racjiDodam ze sie poklocilismy i nie rozmawiamy ze soba

    Odpowiedzi (53)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-06-05, 12:18:36
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Tate 2010-06-05 o godz. 12:18
0

W moim własnym przypadku, nie wierzę w przyjaźń damsko-męską.
Pewnie istnieje, nie mówię, że nie!

Mogę mieć kolegów z pracy, z którymi rzeczywiście zdarza mi się na obiad wyjść, albo nawet kawę czy piwo wypić, gdy chcemy coś na spokojnie omówić. Jednak są to kontakty stricte zawodowe, choć godzinami możemy na jakiś temat rozmawiać, osobiście nas to jednak nie angażuje.

(Ba, umarłabym z nudów, gdybym z którymś z nich była )
Dlatego uważam, jak większość Dziewczyn, ze jeśli jest to znajomość 'profesjonalna', groźby większej nie ma :)

Co innego przyjaźń. Tu się kryją wszystkie możliwe zasadzki!
I nie będę się przyjaźnic z facetami, bo się zakocham prędzej czy później

Już chyba jakiś czas temu zastanawiałysmy się nad tym tematem tutaj:

http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=22958&postdays=0&postorder=asc&start=30

Odpowiedz
fjona 2010-06-05 o godz. 09:01
0

Shiadhal, mozna, ale dla mnie ta sytuacja była dość niekomfortowa. ale to dal mnie. i pomimo, że "wyszlismy" z tego to jednak daje to do myslenia, że troche sie człowiek nie sprawdził w swojej roli. wiem, że to bez sensu ale ja miałam takie odczucia.
dopóki nie wchodzi w grę krzywda osoby trzeciej to rzeczywiście nie ma co demonizować.

Odpowiedz
Gość 2010-06-05 o godz. 08:04
0

fjona napisał(a):kończyły się zrodzeniem się zainteresowania po jednej albo po drugiej stronie
to ja jeszcze chcialabym wyrazic lekkie zdziwienie, ze taki scenariusz jest przez niektore wspoldyskutantki AZ TAK demonizowany.

rodzi sie fascynacja - no to sie rodzi. jak sie jest w zwiazku i jest on dla czlowieka wazny - no to przeciez sa metody, zeby sobie ze sprzeczna z tym celem fascynacja poradzic - chociazby ochlodzic / zawiesic / ograniczyc na jakis czas kontakty z przyjacielem. i tyle.

z doswiadczenia - mozna sie po czyms takim dalej przyjaznic.

Odpowiedz
fjona 2010-06-05 o godz. 07:58
0

Ja myślę, że nie da się tak jednoznacznie powiedzieć, że taka przyjaźń istnieje bądź nie istnieje. Tzn. na pewno istnieje skoro kilka dziewczyn, które się tu wypowiedziały, twierdzi, że przyjaciół płci odmiennej ma. Więc negowanie faktu istnienia takiej przyjaźni jest nie na miejscu.
Co innego nasze osobiste doświadczenia, czy znajomość samych siebie i posiadanie bądź nie przyjaciół. To, że ktoś nie potrafi stworzyć takiego związku bez żadnych podtekstów nie może znaczyć, że coś takiego nie jest możliwe w ogóle. Może nasz partner właśnie potrafi!

I przykład własny: ja nie potrafię stworzyć takiego związku, tzn. miałam kilku bliskich przyjaciół, wszystkie kończyły się zrodzeniem się zainteresowania po jednej albo po drugiej stronie.
Mój mąż ma od kilkunastu lat bliską przyjaciółkę. Super babka, i teraz ja też się z nią przyjaźnię. Ufam im na tyle na ile potrafię zaufać drugiej osobie i cieszę się ogromnie, że siebie mają.

Odpowiedz
wanda_23 2010-06-05 o godz. 06:58
0

zzzmijka napisał(a):to i ja dołącze do większości (bo jednak jesteśmy w większości) - nie wierzę w taką przyjaźń.

Jeżeli mówimy o przyjaźni czyli przyjemności z przebywania ze sobą, rozumienia się prawie bez słów i czytania w myślach. To nie wierzę, że może to łączyć kobietę i mężczyzę i że nie stoi za tym cos więcej.

Ja się zgodzę z tą wypowiedzią :) Za czymś takim musi stać coś więcej - takim najlepszym przyjacielem, na dobre i na złe, z którym często rozumiem się bez słów jest mój mąż :)

Poza tym chciałam jeszcze napisać, że tak ogólnie nie mam nic przeciwko przyjaźni damsko-męskiej. Np nie urywa się kontaktów z przyjaciółmi przeciwnej płci w momencie zamążpójścia czy ożenku... ale rzeczywiście "nowa i świeża przyjaźń" może skończyć się na czymś głębszym niz tylko na samej przyjaźni :) Poza tym zgodzę się z większością, że na prawdziwą przyjaźń trzeba pracować latami...

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-06-05 o godz. 05:01
0

Ulik napisał(a):Przyjazn to dla mnie jak juz wspomnialam cos więcej, jakas chemia, częste spotkania, zrozumienie, wzajemna troska o siebie, mozliwosc liczenia na daną osobe w trudnej chwili..
Czyli rozumiemy przyjaźń tak samo. Tylko dla mnie małżeństwo nie oznacza, że nie mogę mieć przyjaciół, dla Ciebie tak. I uważam, że to sztuczne ograniczenie.

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 15:14
0

Nabla napisał(a):Ulik napisał(a):Oczywiscie, mam dobrych kolegow, z ktorymi utrzymuje kontakt, czasem rozmawiam na gg, czy jeszcze rzadziej wybiore sie na kawe/piwo, ale nie ma tu mowy o przyjazni.

Ulik, jestem absolutnie przerażona. Nie zamierzam Cię przekonywać, tylko po prostu uważam, że przyjaźń jest cenną rzeczą, wartościowi ludzie są rzadkością. Sama walczę jak lew o utrzymanie kontaktów z przyjaciółmi (o zgrozo, prawie samymi facetami, nawet z byłym chłopakiem) i uważam, że takie odgórne zamykanie się na głębsze relacje bardzo zubaża.

.
Chyba zostałam zle zrozumiana, albo zle wyraziłam to co chciałam wyrazic.

Wiem, ze przyjazn jest cenną wartością i nie chodzi w moim postępowaniu o odrywanie się od jakichkolwiek znajomości. Wręcz przeciwnie. Mam mase znajomych, kilku dobrych przyjaciół, wiele kolezanek i kolegów. Uwielbiam poznawac nowych ludzi, staram się utrzymywac kontakty z tymi juz posiadanymi znajomosciami jak tylko mogę, spotykam się z ludzmi jak najczęsciej..
Nie chodzi o to, ze zamykam sie ze swoim facetem w czterech scianach i nie dopuszczam nikogo więcej, a bron Boze juz jakiegos mężczyzne.. nie, to nie tak :)

Po prostu do swoich kolegow podchodzę tylko i wyłącznie jak do ..kolegow. Nie czuje do nich zadego pociągu, oni do mnie (chyba) tez nie i wszytsko jest w najlepszym porządku. Utrzymuje z nimi kontakty... ale sie nie przyjaznie
Oschle to brzmi ;) ale byc moze ja inaczej pojmuje przyjazn.
Prawdziwych przyjaciół mam niewielu, bo wtedy dopiero (wg mnie) przyjazn jest wartosciowa.
Nie klasyfikuje, nie wybieram (ten będzie moim przyjacielem, a ten nie), po prostu jets jakas specyficzna chemia (nawet między kobietami), ktora pozwala na powstanie takich stosunkow, ktore ja nazywam sobie przyjaznią. A to juz cos naprawde głębokiego.

Z kilkoma dobrymi kolegami spotkałam się np dziś przed południem :)
Wypilismy herbatke, pogadalismy, posmialismy sie, powspominalismy (jestemy po studiach, a przed obronami).. i uwazam takie stosunki za bardzo naturalne, przyjemne, zdrowe.
Moj chłopak nie ma nic przeciwko takiemu układowi.
Ja wiem, ze mam wspanialych KOLEGOW na ktorych pomoc moge w razie czego liczyc, z ktormi spotkam sie raz na jakis czas..

hmm.. byc moze takie same jak moje kontakty z kolegami.. u kogo innego są już nazwane, postrzegane jako przyjazn
U mnie są to koledzy, ktorych bardzo lubie, szanuje..

Przyjazn to dla mnie jak juz wspomnialam cos więcej, jakas chemia, częste spotkania, zrozumienie, wzajemna troska o siebie, mozliwosc liczenia na daną osobe w trudnej chwili..

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 13:15
0

a ja mam przyjaciela plci przeciwnej, on jest zonaty, ja mezatka (jeszcze) i w zaden sposob nie postrzegamy siebie jako potencjalnych kandydatow do czegos wiecej niz przyjazn.
doskonale sie dogadujemy, czesto zwierzamy, nabijamy sie itd...ja nie postrzegam w nim faceta, jest dla mnie bezplciowy.

Odpowiedz
ostryga 2010-06-04 o godz. 12:20
0

Nabla napisał(a): W relacji z facetami kontakt biorą mózgi, nie gruczoły.
Zgodze sie w pelni z tym zdaniem, jesli zamienimy "z" na "miedzy"

Ja tam wierze w pelni platoniczna przyjazn miedzy kobieta a mezczyzna: znakomity przykladem jestem ja i moj brat. 8)

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 06:35
0

Nie wierzę w przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną. Dla mnie coś takiego nie istnieje. Uważam, że takie zachowanie to najzwyklejszy w świecie flirt. Ale być może ja z racji doświadczeń życiowych mam skrajne poglądy na ten temat

Niestety, w moim życiu zagościła kiedyś taka "przyjaciółeczka" mojego mężczyzny. Później w momencie naszego kryzysu "przyjaciółeczka" nagle stała się cudowną "pocieszycielką" przez co o mały włos się rozeszliśmy

Dzisiaj jasno postawiłabym sprawę: albo kończysz "przyjaźń" z tą panią, albo pakuj się. "Przyjaźni" damsko - męskiej zdecydowanie mówię NIE

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-06-04 o godz. 05:37
0

zzzmijka, nie twierdzę, że w przyjaźni nie ma ważnej/głebokiej relacji, chemii czy zwij to jak chcesz.

twierdzę, że MOŻE być to rzecz różna i oddzielna od związku partnerskiego i temu związkowi nie szkodzić - dla mnie osobiście takim 'testerem' jest to, że mąż wie o moich relacjach z przyjaciółmi... gdyby zaczeło się w nich dziać coś, o czym wolałabym mu nie mówić - wtedy zapaliłaby mi się czerwona ostrzegawcza lampka, i pewnie dla bezpieczeństwa na jakiś czas odpuściłabym / ograiczyłabym sobie kontakty z daną osobą.

Nabla, zostaniesz moim rzecznikiem prasowym, coooo? ;)

(też się nie czuję obiektem seksualnym, bo niby czemu, nie mówiąc już o zdaniu nt wartościowych ludzi i tego, po co są...)

Odpowiedz
Gość 2010-06-04 o godz. 05:29
0

Ulik napisał(a):Oczywiscie, mam dobrych kolegow, z ktorymi utrzymuje kontakt, czasem rozmawiam na gg, czy jeszcze rzadziej wybiore sie na kawe/piwo, ale nie ma tu mowy o przyjazni.

Ulik, jestem absolutnie przerażona. Nie zamierzam Cię przekonywać, tylko po prostu uważam, że przyjaźń jest cenną rzeczą, wartościowi ludzie są rzadkością. Sama walczę jak lew o utrzymanie kontaktów z przyjaciółmi (o zgrozo, prawie samymi facetami, nawet z byłym chłopakiem) i uważam, że takie odgórne zamykanie się na głębsze relacje bardzo zubaża.

Ale może to wynika z tego, że ja nie czuję się obiektem seksualnym (a może po prostu za brzydka jestem, żeby mnie faceci tak traktowali). W relacji z facetami kontakt biorą mózgi, nie gruczoły. Nie pociąga mnie każdy facet, dlatego tylko, że jest facetem. Do seksu to mam już męża, przyjaciół potrzebuję do gadania o poezji, grania w RPGi, rozmów o życiu i głębokiej psychoanalizy problemów ;) Do wspólnej pracy, zabawy i wspierania się w trudnych chwilach. I oni mają takie samo podejście, są dorośli, rozsądni i życia erotycznego nie babrają do naszych układów.

A poza tym nie sądzę, żeby udało się zbudować rozdygotany emocjami romans na gruncie rzeczywistej, starej przyjaźni. Uroku nowości brak a te wszystkie stare, wspólne sprawy powodują, że przyjaciel to taki brat z wyboru a nie urodzenia.

dkmatsu - na odległość nie da się zawyrokować, czy Twój mąż znalazł bratnią duszę, czy się zauroczył koleżanką z pracy. Na razie na jego niekorzyść przemawia to strojenie się (ale wiesz... czasem każdy tak ma, ja w nowej pracy przez pierwszy miesiąc byłam wiecznie odprasowana i z full makijażem, czasem też mam takie jazdy na parę tygodni, mimo, że na co dzień mi bliżej do jeansów i czarnych koszulek). Z drugiej strony mówisz, że małżeństwo macie udane, mąż Cię poinformował o koleżance, chce ją zaprosić do domu, wydaje się, że ma szczere intencje. Poznaj ją, tak będzie najlepiej.

Dlaczego uważam, że ważne jest, żebyś ją poznała? Gdyby nie dziwne zrządzenie losu miałabym niedawno poważny kryzys małżeński przez mojego kolegę z pracy. Tak się składa, że jest wybitnym naukowcem, do tego jest przesympatyczny, profesjonalny, miły, uprzejmy, uczynny, dowcipny, inteligentny, zrobił wspaniałą karierę, uprawiał wyczynowo sport, ogólnie ideał - i takie zdanie przekazałabym o nim mężowi. Dołóż do tego to co napisałam wcześniej o strojeniu się w pierwszych tygodniach. Jak myślisz, co by sobie pomyślał mój mąż? Pewnie, że się zakochałam. Ale ze względu na brak internetu w domu I. musiał na początku przychodzić ze mną do pracy i poznał tego mojego kolegę. I ma o nim dokładnie takie samo zdanie jak ja, bo to jest na prawdę, obiektywnie rzecz biorąc, wspaniały człowiek. I warto to po prostu docenić, uczyć się od niego i pracować z nim z przyjemnością a nie zamartwiać się.

Poznaj tą kobietę, zobacz jak się odnosi do Twojego męża. Nie warto panikować na zapas. I bądź dobrej myśli.

Odpowiedz
zzzmijka 2010-06-04 o godz. 05:22
0

to i ja dołącze do większości (bo jednak jesteśmy w większości) - nie wierzę w taką przyjaźń.

Jeżeli mówimy o przyjaźni czyli przyjemności z przebywania ze sobą, rozumienia się prawie bez słów i czytania w myślach. To nie wierzę, że może to łączyć kobietę i mężczyzę i że nie stoi za tym cos więcej.

Dla mnie na przyjaźń trzeba sobie zapracować. Obie strony muszą wykonać taką pracę. Na to znowu trzeba czasu, miliona wygadanych zdań, wspólnych zainteresowań i wiele innych. A skoro mowa o tym, że ta przyjaźń sie pojawia między dwoma obcymi osobami płci przeciwnej to znać, że jedno drugiego zainteresowało na tyle, ze chcieli trochę popracować... Nie wierze, ze nie ma w tym chemii. Tak samo jak nie wierze, ze nie ma chemii między przyjaciółkami. Jest coś, czego nie da się zdefiniować, ale to "coś" istnieje.

Nie chciałabym, żeby mój mąż miał przyjaciółkę. Ja chcę być jego najlepszym przyjacielem i już. I niech to ktoś nazwie egoizmem. Nie mam nic przeciewko jego przyjacielom, ale zdecydowane nie dla przyjaciółek.

Przy poznawaniu nowej osoby zawsze jest element zaciekawienia inaczej po co podejmować rozmowę, skoro nie jesteśmy ciekawi, co rozmówca ma nam do przekazania? Jeżeli rozmowy są interesujące to stają sie też przyjemne. Facetowi bedzie imponować kobieta, z którą da się "po kumpelsku" porozmawiać. Jeszcze jak można z nią piwo wypić. A do tego nie narzeka, ze coś zrobił nie tak. Docenia wszystkie osiągnięcia w pracy. Gadają tak sobie miło i prędzej czy później dochodzą do wniosku, ze dobrze im tak razem... gadać...

Ja tak właśnie widzę "przyjaźń" między kobietą a mężczyzną.
I odróżniam to od znajomości z pracy. Bo to zupełnie inny poziom...

dkmatsu,
życzę Ci, aby to była znajoma z pracy.
Zdecydowanie też obtuję za poznaniem owej pani i spotkaniu w gronie rodzinnym. I tak na wszelki wypadek, wierzę, że jesteś, ale wydaje mi się że nie zaszkodzi przypomnieć mężowi, ze ma żonę więcej niż doskonałą.
powodzenia!

(sorki za długość, ale nie chodząc teraz do pracy nie mam chyba gdzie wykorzystać swoich 2500słow dziennie)

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 17:36
0

Shiadhal kazdy ma prawo do swojego zdania.

Ja mam takie, a nie inne doswiadczenia i na tej podstawie napisałam to co napisałam.
Oczywiscie nie jest to reguła, moge sie mylic.

Co do uczucia.. tak człowiek ma rozum, ale CZASEM (nie zawsze, moze to zalezy od człowieka, charakteru, temperamentu, otoczenia, czegokolwiek) zanim sie zorientuje, ze pojawiło się cos więcej niz tylko przyjazn, jets juz za pozno

To oczywiscie nie ma tylko negatywnych skutków. Przeciez ludzie wolni tez sie przyjaznią i czasem dopiero po kilku, kilkunastu latach pojawia sie uczucie, stają się parą
Rozne są sytuacje

Ze względu na takie, a nie inne doswiadczenia nie mam zamiaru przyjanzic sie teraz (będąc w szczęsliwym związku) z innym mężczyzną. Oczywiscie, mam dobrych kolegow, z ktorymi utrzymuje kontakt, czasem rozmawiam na gg, czy jeszcze rzadziej wybiore sie na kawe/piwo, ale nie ma tu mowy o przyjazni.

Na szczescie moj partner ma takie samo zdanie na ten temat więc problemu nie ma :)

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 17:21
0

Ulik napisał(a):Często uczucie pojawia sie w takich sytuacjach mimowolnie, dopada z nienacka, mimo ze przyjaciele są swiadomi tego, ze maja swoje rodziny, swoje dzieci, męza, zonę...
No dobra, i co? I człowiek to bezwolna laleczka?

Uczucie go dopadnie znienacka i koniec?

No przepraszam bardzo... chyba po to ma się rozum, wolę i takie tam drobiazgi, żeby zauważyć fascynację / początki zakochania w kimś i - skoro się jest w stałym związku z kimś innym - przeciwdziałać.

Osobiście bym się czuła upokorzona, gdyby ktoś chciał mi profilaktycznie zabraniać przyjaźni z facetami, bo a nuż się zakocham.

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 17:03
0

i ja nie wierzę. Znam przypadek z zycia wzięty...

Jesli heteroseksualna kobieta z takim tez mężczyzną dobrze się rozumieją, miło im sie ze sobą spędza czas, pracuje, rozmawia.. to jest przyjazn..
ale takie wzajemne zrozumienie, moze byc początkiem jakiegos glębszego uczucia z ktorejs strony.
Byc moze (bo nie znam ;)) Twoj mąz jest na takie cos "odporny" i to Jego przyjaciółka poczuje cos głębszego.. Często uczucie pojawia sie w takich sytuacjach mimowolnie, dopada z nienacka, mimo ze przyjaciele są swiadomi tego, ze maja swoje rodziny, swoje dzieci, męza, zonę...

Ja nie wierze i jestem zdecydowanie przeciwna, by parner miał przyjaciólke.. Nigdy nie zabrania sie kontaktow z innymi kobieta na zasadzie zwykłej znajomosci, czy zwykłego kolezenstwa. ale przyjazn absolutnie odpada.

Porozmawiaj delikatnie z męzem, nie rob mu wyrzutów i scen zazdrosci. Powiedz tylko o sowich obawach, o tym, jakby on sie czuł w podobnej sytuacji, wybadaj Jego reakcje na taką rozmowe..

wysłałam też prv

powodzenia

Odpowiedz
dkmatsu 2010-06-03 o godz. 16:44
0

Hmm, zrobilam dobra kolacje, fajnie sie ubralam itd i dowiedzialam sie ze jestem jedyna kobieta jego zycia :D
Jednak sie upiera zeby koniecznie zaprosic Ja do nas . Wiekszosc dziewczyn tez trwierdzi ze to lepiej, wiec pewnie wkrotce ja poznam....
Dobrej nocki zycze

Odpowiedz
Alma_ 2010-06-03 o godz. 12:57
0

Oczywiście, że może, my oboje mamy przyjaciół płci obojga i spotykamy się z nimi we wszystkich konfiguracjach, również osobno.
Ale w tej sytuacji jest coś podejrzanego, emocje, które wykraczają poza zwykłą przyjaźń. Jest chemia - a to już niebezpieczne

Odpowiedz
DobraC 2010-06-03 o godz. 12:48
0

nabla - MOZE...
Ale przyjaciel od serca z ktorym sie pracuje, spotyka po pracy i szykuje przed lusterm plci przeciwnej wzbudza podejrzenie.....

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 12:46
0

Dziewczyny, ale Wy na serio uważacie, że jak człowiek jest już w poważnym związku to nie może mieć przyjaciół przeciwnej płci :o :o :o

Odpowiedz
Alma_ 2010-06-03 o godz. 12:34
0

Jak dla mnie to podobne "usypianie czujności" co romans poprzez "przyjaźń" z facetem. Nie ufałabym takiej "przyjaciółce" za grosz

Odpowiedz
DobraC 2010-06-03 o godz. 12:07
0

Alma_ napisał(a):DobraC napisał(a):no... bycie przyjaciolka zony to cos zupelnie innego

Czyżby...?
no zdecydowanie... przynajmniej jak dla mnie.... to jak... usypianie czujnosci i troche taki noz w plecy.
ale moje poglady z racji doswiadczen moga byc kontrowersyjne ;). Ja eks mojego meza poznalam, ale o przyjazni, co ja mowie - znajomosci, kontakcie - mowy byc nie moglo...

Odpowiedz
Alma_ 2010-06-03 o godz. 10:37
0

DobraC napisał(a):no... bycie przyjaciolka zony to cos zupelnie innego

Czyżby...?

Odpowiedz
Ofelia 2010-06-03 o godz. 10:14
0

Również nie wierze w taka całkowicie bezinteresowna przyjaźń miedzy kobietą, a mężczyzną... Sama jestem w takiej sytuacji i wiem, że na początku to też była tylko przyjaźń tylko z mojej strony przerodzilo się w cos więcej
Ale dla pocieszenia znam takie przypadki czystej przyjaźni damsko-meskiej ;) Wazne, że ja poznasz, bedziesz mogla przypatrzeć sie ich relacji i koniecznie zaproście ja z mężem i dzieckiem. Będzie zdrowsza sytuacja ;)
Zycze powodzenia :)

Odpowiedz
WhiteRabbit 2010-06-03 o godz. 08:40
0

Lillan napisał(a):Jeśli mąż chce ją zaprosić do domu, to stawanie okoniem za wiele tu nie zdziała i niczego na Twoją korzyść nie zmieni. Zaproście ją, jasne, najlepiej z mężem i dzieckiem. Przynajmniej będziesz mogła obadać sytuację, zobaczyć, czy coś faktycznie się między nimi dzieje.
Też tak myślę.
Prorokować nie będę, bo nie mam zielonego pojęcia, jak to wszystko wygląda "na żywo"
I nie rycz po kątach! Rycz na Forumi jak już ;)
Nie martw się... Trzymam kciuki.

Odpowiedz
kasia_kl 2010-06-03 o godz. 08:16
0

To że ją zaprasza do domu to moim zdaniem dobry znak, nie ukrywa jej, chce zebyście się poznały. Łatwiej Ci będzie ocenić sytuację jak ją poznasz więc słuchaj dziewczyn i nie dramatyzuj.

Odpowiedz
DobraC 2010-06-03 o godz. 07:35
0

no... bycie przyjaciolka zony to cos zupelnie innego
ale...
fakt
bylismy ostatnio u znajomych. i wracajac K. sie mnie pyta czy ta dziewczyna ktora przyszla sama to ma cos do meza kolezanki bo... to widac... ja na to ze przeciez to przyjaciolka zony. a on "no wlasnie"/....

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-06-03 o godz. 07:33
0

DobraC napisał(a):Lillan napisał(a): Chociaż trudno mi uwierzyć, że mężczyzna, który myśli o czymś więcej niż o przyjaźni z koleżanką z pracy, zapraszałby ją do swojego domu i zapoznawał z żoną...
a mi nie
mnie rowniez nie.

w koncu romanse z przyjaciolkami zony nie sa tylko wymyslem z filmow :(

Odpowiedz
DobraC 2010-06-03 o godz. 07:19
0

Lillan napisał(a): Chociaż trudno mi uwierzyć, że mężczyzna, który myśli o czymś więcej niż o przyjaźni z koleżanką z pracy, zapraszałby ją do swojego domu i zapoznawał z żoną...
a mi nie

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 07:15
0

Jeśli mąż chce ją zaprosić do domu, to stawanie okoniem za wiele tu nie zdziała i niczego na Twoją korzyść nie zmieni. Zaproście ją, jasne, najlepiej z mężem i dzieckiem. Przynajmniej będziesz mogła obadać sytuację, zobaczyć, czy coś faktycznie się między nimi dzieje. Chociaż trudno mi uwierzyć, że mężczyzna, który myśli o czymś więcej niż o przyjaźni z koleżanką z pracy, zapraszałby ją do swojego domu i zapoznawał z żoną...

Odpowiedz
DobraC 2010-06-03 o godz. 07:05
0

darksmile napisał(a):najpierw było koleżeństwo, wspólne spędzanie czasu, lunche, kolacje służbowe, później bardzo zacieśniona przyjaźń, siedzenie po godzinach w pracy, kolacje (już nie służbowe)
tak poznalam swojego obecnego meza....

i juz wiem ze zadnych przyjaciolek. zadnego spotykania sie po pracy.
zreszta to samo dotyczy mnie

wiem jak sobie to wtedy tlumaczylam (ciekawa osobowosc, mentor....)...

porozmawiaj. ale bez histerii bo faktycznie bedziesz ta zla...
powiedz szczerze o obawach. i patrz na reakcje...

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 06:37
0

Ryczenie po kątach to zdecydowanie najgorsze wyjście z sytuacji.
A co do strojenia przed lustrem, to muszę przyznać, że i mnie by ten objaw lekko zaniepokoił. I chyba bym zwalczyła to identyczną bronią - strój się i Ty, maluj, kupuj ciuchy, lansuj się przed lustrem, choćby nawet idąc po zakupy do warzywniaka. Nie twierdzę, że tego nie robisz, bo Cię nie znam, ale może tym sposobem zasiejesz nutkę niepokoju u niego ;) Być może zauważy analogię ;)

Odpowiedz
dkmatsu 2010-06-03 o godz. 06:19
0

Dziewczyny, jestescie nieocenione. Wasze opinie pozwalaja mi trzezwiej i z dystansem spojrzec na to wszystko a nie ryczec po katach i dramatyzowac :mur:

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 06:15
0

Nabla, pozwolisz, ze sie podpisze pod Twoja odpowiedzia na temat ogolny :D

tez mam przyjaciol i tez sa to relacje CALKOWICIE bezplciowe - ale wazne. dlatego, naocznie stwierdziwszy - wierze w mozliwosc takich relacji. co nie znaczy, ze nie zdziwilyby mnie perfumy, strojenie sie itp ;)

Odpowiedz
dkmatsu 2010-06-03 o godz. 06:15
0

Owszem mam nawet licencjat z francuskiego, kiedys nawet probowalam z nim rozmawiac po francusku i kiedy mieszkalismy we Francji to tak bylo.
Niestety brak praktyki i stracilam swobode, slownictwo i plynnosc...

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 06:12
0

dkmatsu napisał(a):Oby tak bylo!

Slyszalam jak rozmawiaja przez telefon. Niby w sprawach zawodowych, ale glos sie mu rozplywal A te godziny przed lustrem, nowe ciuchy, dezodoranty....
Hmm, oby to byla tylko moja wyobraznia
Hmm... ale to co innego. To są niepokojące objawy. Na początku pisałaś, że po prostu ma bliską znajomą z pracy a nie, że się zmienił.

Ale najpierw się z nią spotkaj, wyrobisz sobie opinię. I zaufaj swoim uczuciom, nie dramatyzuj, ale patrz trzeźwo na sytuację.

Odpowiedz
ostryga 2010-06-03 o godz. 06:10
0

Hm, w takim razie mnie tez mozna nazwac histeryczka, bo gdyby maz zechcial zaprosic do domu znajoma z pracy, z ktora sie dobrze rozumie, ale na tym by sie to konczylo - nie mialabym nic przeciwko.

Ale, gdyby mowil mi, ze ona nie interesuje go jako kobieta, a jednoczesnie kupowal nowe ciuchy i dezodoranty... to owszem, zaczelabym byc nieufna. Skoro sie stroi - chce sie podobac, a jesli nie robil tego wczesniej idac do pracy - robi to dla niej. I nawet, gdyby nic wiecej za tym nie szlo, bylabym bardzo zazdrosna i byloby mi przykro.

Dkmatsu, a spytam o cos innego - jestescie 13 lat po slubie, nie mialas nigdy ochoty nauczyc sie francuskiego?

Odpowiedz
dkmatsu 2010-06-03 o godz. 05:58
0

Oby tak bylo!

Slyszalam jak rozmawiaja przez telefon. Niby w sprawach zawodowych, ale glos sie mu rozplywal A te godziny przed lustrem, nowe ciuchy, dezodoranty....
Hmm, oby to byla tylko moja wyobraznia

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 05:46
0

dkmatsu napisał(a):Jestesmy po slubie juz 13 lat, i nigdy nie mielismy zadnych problemow. Zawsze mowil ze inne kobiety go nie interesuja
Czyzby to poczatek konca?
Histeryzujesz, wiesz? ;)

Spotkaj się z nią, zobacz jak się do siebie odnoszą, potem będziesz robić sceny.

Odpowiedz
dkmatsu 2010-06-03 o godz. 05:41
0

Jestesmy po slubie juz 13 lat, i nigdy nie mielismy zadnych problemow. Zawsze mowil ze inne kobiety go nie interesuja
Czyzby to poczatek konca?

Odpowiedz
dkmatsu 2010-06-03 o godz. 05:34
0

Nabla, o, mi wlasnie powiedzial ze ona go nie interesuje jako kobieta tylko jako czlowiek
Moj maz jest Francuzem, pracuje we francuskiej firmie i ona tez jest Francuska. Moze wlasnie to ze oboje sa cudzoziemcami na tej "obcej" ziemi tez dodatkowo ich zbliza? I tego wlasnie najwiecej sie boje, ze Ona ma cos czego nie mam ja, sa z jednego kraju a to laczy ludzi za granica.
Maja cos wspolnego, w pewnym ona jest w stanie zrozumiec cos czego np ja Polka nie rozumie. Mowia we wspolnym jezyku.......My porozumiewamy sie po polsku albo angielsku, ale raczej nie po francusku..........

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 05:24
0

Nie dramatyzuj. Skoro facet jest szczery, zaprasza ją do domu, to jego koleżanka z pracy - to w czym problem? Oboje mają szczęśliwe rodziny, dlatego, że są przeciwnej płci mają tracić ze sobą kontakt, skoro udało im się zaprzyjaźnić?

Trudno znaleźć na świecie dobrych ludzi, trudno o przyjaciół. Nie odbieraj tego mężowi.

A co do przykładu z życia - ja mam przyjaciela. Bywało tak, że oboje byliśmy wolni, mieszkaliśmy w jednym namiocie na 2m^2 przez tydzień wypłakując się sobie wzajemnie w ramię. Nigdy się nic nie stało i nie stanie, dla mnie on nie ma płci, nie jest facetem, jest sobą, moim przyjacielem i zawsze tak zostanie. Chemii nie ma ani grama, w obie strony.

Odpowiedz
kasiacleo 2010-06-03 o godz. 05:15
0

Myślę, że powinnaś powiedzieć mężowi o swoich obawach i myślach,

może
przytul.anka ma rację, że powinniście zaprosić całą trójke, może jej mąż nie wie o tej "przyjaźni"

Odpowiedz
darksmile 2010-06-03 o godz. 05:06
0

Również nie wierzę w "przyjaciółkowanie" mężczyźnie... to zawsze jest jakaś chemia, fascynacja i oczarowanie. Tylko, że zwalczając tą dziewczynę agresywnie, staniesz się tą beee, niedobrą.
Nie wiem jak powinno rozwiązywać się takie problemy, ale w pracy mam taki przykład kiedy to właśnie najpierw było koleżeństwo, wspólne spędzanie czasu, lunche, kolacje służbowe, później bardzo zacieśniona przyjaźń, siedzenie po godzinach w pracy, kolacje (już nie służbowe) i umizgi, a teraz... on zosatwia dla niej żonę i 2 dzieci...
Wszyscy w firmie się temu przyglądamy i w większości jesteśmi zszokowani i zażenowani sytuacją...
Oczywiście to bardzo czarny scenariusz, ale cyba lepiej działaj póki czas! Powodzenia!

Odpowiedz
przytul.anka 2010-06-03 o godz. 05:03
0

Mój mąż ma najlepsza przyjaciółkę i tak samo jak ty początkowo byłam zazdrosna. Pomogło to, że ją lepiej poznałam i zorientowałam się, że to co między nimi i to co między nami to dwie rożne rzeczy. Poza tym jej stosunek do mnie i jej postawa daj mi jasno do zrozumienia,że nie zamierzała i nie zamierza wchodzić między nas.

Zaproponuj,żeby Mąż zaprosił do was przyjaciółkę z mężem i córką i wtedy się przekonasz czy warto być zazdrosną.

p.s. U nas to jakoś tak inaczej bo z kolei ja przyjaźnie się głównie z facetami:) Taki lajf. ;)

Odpowiedz
Och 2010-06-03 o godz. 05:02
0

I ja nie wierzę w taką przyjaźń.......przynajmniej nie dane mi było takowej zaznać, a kilku kolegów, którzy chcieli być moimi przyjaciółmi miałam

Nie wiem też w jaki sposób rozwiązać dany problem. Nie możesz zakazać im się widywać, bo przecież razem pracują. Zmienić pracę- co z tego, będą chcieli to po pracy się spotkają.
Pozostaje tylko szczera rozmowa, opowiedz mężowi co czujesz, bo nic innego zrobić nie możesz.

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 04:51
0

Ja tez nie wierze.
WSzystko fajnie , jesli miedzy Wami jest ok ale gdyby sie cos popsuło, to zawsze sa jakies "wyrozumiałe" ramiona obok.
A poza tym taka "przyjaciółka" bedzie ideałem kobiety, bo skoro spedzaja cały dzień ze soba, rozmawiaja, to kto go lepiej zna? I w razie kryzysu pocieszy i przytuli.
Przyjaciółkom mówie :NIE.

Odpowiedz
agnetta 2010-06-03 o godz. 04:30
0

Nie wierzę w przyjaźń między kobietą a mężczyzną w takich sytuacjach. Mój mąż też miał "tylko" koleżankę w pracy. Nie pomogło to, że byliśmy rodzinnie na grillu, że nasze rodziny się poznały... Intuicja mnie nie zawiodła. Dziś staram się o tym nie myśleć.
Powiedz mężowi o swoich obawach szczerze, bez ataku. Zapytaj jak by się czuł w odwrotnej sytuacji i skoro to tylko koleżanka to dlaczego się tak stroi? Daj mu do zrozumienia, że widzisz pewne rzeczy. Powodzenia życzę!

Odpowiedz
dkmatsu 2010-06-03 o godz. 03:17
0

Boje sie ze kiedy juz mnie z nia pozna bedzie mial wymowke zeby ja np po pracy do domu odwiezc, bo to przeciez "nasza"znajoma . Na razie ogranicza sie do obiadkow z tego co mi wiadomo.
Nie wiem jak mam byc czujna, przeciez caly dzien sa razem w pracy.
Cholera, moze by tak prace zmienil ;) ;) ;)

Odpowiedz
Ajuto 2010-06-03 o godz. 02:42
0

Najlepsza przyjaźń między mężczyzna i kobietą jest wtedy, gdy on jest gejem . Wówczas nie ma żadnych erotycznych podtekstów. Poza tym to czy coś się wydarzy, czy nie zależy od chęci obojga. Może nic się nie zadziać, ale ja bym była czujna. Będziesz miała okazję poznać tę kobietę i zorientować się jakie relacje łączą ją z Twoim mężem.
A poza tym zazdrość w związku jest czasem potrzebna.
Bądź dobrej myśli i daj znać jak wypadło spotkanie.

Odpowiedz
dkmatsu 2010-06-03 o godz. 02:40
0

ziutka napisał(a): Wykorzystaj okazje i poznaj kobiete, moze tez sie z nia zaprzyjaznisz :D
Kurde, tylko ze ja juz jej nie lubie

A jak widze jak sie szykuje przed wyjsciem do biura, to mnie krew zalewa.

Tylko ze tym sposobem to ja raczej dzialam na swoja niekorzysc
Czy istnieja leki na zadrosc lol

Odpowiedz
Gość 2010-06-03 o godz. 00:31
0

Zazdrosna byc mozesz, uczucia nie zwalczysz. Pomysl jednak, czy maz by chcial kochanke do domu zapraszac? Wykorzystaj okazje i poznaj kobiete, moze tez sie z nia zaprzyjaznisz :D

Odpowiedz
niepowiemkto 2010-06-02 o godz. 20:45
0

broń swojego. inaczej sie to ŹLE SKONCZY. masz jak w banku.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie