• Gość odsłony: 2403

    Czemu niewinne osoby cierpią?

    Czym, ze są problemy z brakiem mieszkania, brakiem czasu i pieniędzy? Czy warto kłócić się o głupstwa i rozżalać nad rozlanym mlekiem??Parę dni temu podczas spaceru z moim synkiem spotkaliśmy ojca z córeczką. Jechali po parku na rowerze, mała siedziała wygodnie w foteliku, była szczęśliwa. I pozornie wszystko było ok...... ale dziewczynka jest ciężko chora - ma progerie. Obejrzałam się za nimi odruchowo, ale nie z ciekawości. Oni byli szczęśliwi, śmiali się z czegoś. Pewnie nauczyli się korzystać z każdej danej im chwili. My marnujemy nasze życie na bzdurne awantury, na fochy, żale, a ono przecieka nam przez palce.Nie mam mieszkania, mieszkamy kontem u rodziny, nie zarabiamy milionów, nie mam nowego samochodu, ale mam Kubę i mamy zdrowie. Trzeba cieszyć się życiem.I jeszcze pointa może trochę poza tematem. Czemu cierpią te małe niczego niewinne istotki? Czemu tak ciężko chorują, czemu nie mogą mięć dzieciństwa? Jak spojrzeć takiej chorej istotce w oczy i starać się nie myśleć, że za moment jej nie będziePrzepraszam, ale musiaBam to z siebie wyrzucic

    Odpowiedzi (8)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-07-13, 05:20:36
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
madzia8181 2010-07-13 o godz. 05:20
0

K2 napisał(a):zawsze ktos bedzie mial lepiej i zawsze ktos bedzie mial gorzej. ale to, ze innym jest gorzej nie oznacza, ze moje problemy sa niewazne. doceniam to co mam, zdaje sobie sprawe z tego czego nie mam. jak juz zaspokoi sie jeden pulap, to zawsze sie prze, zeby skoczyc na wyzsza chmurke szczescia. bycie szczesliwym, to jest bardziej podroz jaka przebywamy dazac do bycia szczesliwym, niz sam stan szczescia.

moje probmlemy, te wieksze i te mniejsze i tak beda niewazne dla wiekszosci. bo to nie beda ich problemy.
To prawda...mozna sie pocieszać ze nie mam tak zle patrzac na tych co mają gorzej... ale trzeba dązyć do lepszego, trzeba mieć ambicję i sie rozwijać wlasnie biorac przyklad z tych co mają lepiej :)
Stanać w miejscu bo ktos ma gorzej ode mnie...nie...
Cieszę się z tego co mam i doceniam to, ale mam ambicje na wiecej i na lepiej :) Bo czyż lepsze jest wrogiem dobrego ? ;)

A odnosnie cierpienia dzieci... no coż przykre to jest... a najbardziej dla rodzicow chorego malca :(

Odpowiedz
Gość 2010-06-26 o godz. 08:27
0

K2 napisał(a):
moje probmlemy, te wieksze i te mniejsze i tak beda niewazne dla wiekszosci. bo to nie beda ich problemy.


jakbym słyszała siebie...

pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2010-06-21 o godz. 15:57
0

K2 napisał(a):
(nie to, ze tak wlasnie odebralam odpowiedz gonick)
No 8)

Odpowiedz
Gość 2010-06-21 o godz. 09:19
0

A abstrahujac i odnoszac sie do pytania K2, dlaczego istnieje cierpienie - moze wlasnie dlatego, zeby wiedziec, czym jest szczescie. Bo aby zatesknic za swiatlem i w pelni zrozumiec, co nam daje, trzeba poznac ciemnosc. Nie sposob docenic ciepla, jesli nigdy nie zaznalo sie mrozu. Osoba wiecznie syta nie zna glodu... i tak dalej. Pojecia glodu, ciemnosci, mrozu, istnieja dzieki ich odwrotnosciom.
pytanie bylo troche przewrotne i odnosilo sie dokladnie do wartosciowania. tez uwazam, ze cierpienie jest cierpieniem. koniec kropka. gdzie mi dywagowac, ze ktos cierpi "bardziej" czy ma "powazniejszy" powod? jak porownywac cierpienie dziecka z cierpieniem matki na przyklad? jak stawiac ocene, ze dziecko na cierpienie mniej zasluzylo niz ona? jak mozna zasluzyc na cierpienie? nawet zbrodniarz nie zasluguje na cierpienie, tylko na kare.

gonick poruszyla tu sprawe zwierzat. a ja specjalnie tak staralam sie o tym nie pisac. :)

owszem cierpienie zwierzat, nie jest w jakimkolwiek stopniu mniej istotne od cierpienia ludzi. ale ... zawsze zdumiewa mnie, gdy ktos mowi, ze przejmuje sie losem zwierzat bardziej, niz ludzi (nie to, ze tak wlasnie odebralam odpowiedz gonick) argumentujac, ze ludzie moga sie sami obronic, zas zwierzeta sa bezbronne i niewinne. tego niestety nie jestem w stanie zrozumiec.

Odpowiedz
Gość 2010-06-21 o godz. 08:31
0

ostryga napisał(a):Cierpienie dziecka jest tematem delikatnym, lecz - dla mnie - nie mniej delikatnym niz cierpienie osoby doroslej.
Dla mnie osobiście nie mniej również niż cierpienie katowanego psa czy zmaltretowanego kota

Odpowiedz
Reklama
ostryga 2010-06-21 o godz. 07:02
0

Trudno mi nie zgodzic sie z K2.

Do mnie tez tego typu argumentacja nie przemawia. Tym bardziej, ze moment, ktory opisalas (ojciec i coreczka jadacy na rowerze, smiejacy sie, swiecace slonce, zielone drzewa, etc.), jest dla mnie typowo "filmowy" - jest to tylko ulamek sekundy z ich zycia, moze prowadzic do tej czy innej refleksji, ale nie mowi nam absolutnie nic o zyciu tych ludzi i o problemach, z jakimi sie na co dzien zmagaja.

Nie wierze, ze zycie tych ludzi to sam cud, miod i orzeszki i ze "raduja sie kazda chwila", bo tego po prostu nie robi nikt. Kazdy zmaga sie z mniejszymi lub wiekszymi problemami i zapewne w domu tej dziewczynki tez nie raz byla juz klotnia o to czy owo. Rowniez o rzeczy "mniejszej wagi", czyli pieniadze, samochod, niepozmywane naczynia.

Tez nie lubie takiego wartosciowania - i problemow, i cierpienia. Juz sam tytul... "prawdziwa chwila zadumy". Czy ma to oznaczac, ze wszystkie inne watki w tym dziale sa mniej istotne?
Moje problemy sa mi najblizsze i najbardziej mnie zajmuja - to chyba naturalne.
Cierpienie dziecka jest tematem delikatnym, lecz - dla mnie - nie mniej delikatnym niz cierpienie osoby doroslej. Powiem nawet wiecej - dzieci, dzieki swej naiwnosci i niewiedzy czesto znosza choroby o wiele lepiej niz ich rodzice. Wiem o czym mowie - wychowalam sie u boku chorego brata.

I nie wiem, jak to wyglada w Twoim przypadku, ale ja nie odnosze wrazenia, ze marnuje moje zycie na fochy, zale i awantury (ba, to ostatnie jest mi wrecz zupelnie obce) i ze przecieka mi ono przez palce. Te sprawy nie zdominowaly mojego zycia.

A abstrahujac i odnoszac sie do pytania K2, dlaczego istnieje cierpienie - moze wlasnie dlatego, zeby wiedziec, czym jest szczescie. Bo aby zatesknic za swiatlem i w pelni zrozumiec, co nam daje, trzeba poznac ciemnosc. Nie sposob docenic ciepla, jesli nigdy nie zaznalo sie mrozu. Osoba wiecznie syta nie zna glodu... i tak dalej. Pojecia glodu, ciemnosci, mrozu, istnieja dzieki ich odwrotnosciom.

Odpowiedz
Gość 2010-06-20 o godz. 18:22
0

nie lubie takiego myslenia. "moje klopoty sa malo wazne, bo inni maja gorzej". dlaczego takie rozumowanie ma dzialac tylko w jedna strone i byc usprawiedliwione i godne nasladowania? dlaczego nie mozna powiedziec "moje zycie jest do chrzanu tarcia bo mam mniej pieniedzy niz pan Trump, jestem brzydsza niz Evangelista, mam gorsza posade Bush" etc.

buntuje sie przeciw porownywaniu mojego zycia i moich problemow z innymi. zawsze ktos bedzie mial lepiej i zawsze ktos bedzie mial gorzej. ale to, ze innym jest gorzej nie oznacza, ze moje problemy sa niewazne. doceniam to co mam, zdaje sobie sprawe z tego czego nie mam. wiem, ze szczescie jest zludne i tak naprawde jest niedoscignione. jak juz zaspokoi sie jeden pulap, to zawsze sie prze, zeby skoczyc na wyzsza chmurke szczescia. bycie szczesliwym, to jest bardziej podroz jaka przebywamy dazac do bycia szczesliwym, niz sam stan szczescia.

moje probmlemy, te wieksze i te mniejsze i tak beda niewazne dla wiekszosci. bo to nie beda ich problemy.

Doriss napisał(a):Czemu cierpią te małe niczego niewinne istotki? Czemu tak ciężko chorują, czemu nie mogą mięć dzieciństwa? Jak spojrzeć takiej chorej istotce w oczy i starać się nie myśleć, że za moment jej nie będzie
czemu istnieje cierpienie? i dlaczego jest ono wartosciowane?

Odpowiedz
Gość 2010-06-20 o godz. 17:39
0

Doriss - a może jakieś spotkanko, co?

Wiesz, może choć trochę cię to pocieszy, dzieci które poważnie chorują potrafią cieszyć się z każdej chwili, nie załamują się, nie poddają.
Byłam 3 razy w sanatorium i widziałam jak moich rówieśników na wózkach roznosi energia itd.... Mogłabym dużo pisać.

Wielu z nas dziwi się, ale te dzieci i ich rodziny starają się żyć najnormalniej jak tylko się da. Sama mówiłaś, że tamta dziewczynka była szczęśliwa, że razem z tatą się śmiali. To jest najważniejsze.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie